Skocz do zawartości

moris

Members
  • Liczba zawartości

    421
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez moris

  1. moris

    Śmig

    Poddaję się. Jeśli ktoś wie lepiej czy ktoś inny zjechał czy nie z jakiejś trasy na raz, a nie było go tam, to dalsza dyskusja dla mnie nie ma sensu. (przynajmniej pięć osób było tam wtedy ze mną) Nie mam zamiaru nikomu udowadniać czy zjechałem (zsunąłem się) z jakiejkolwiek trasy i w ilu częściach. (film) Wydawało mi się, że po prostu podzielę się czymś z innymi. Dochodzę do wniosku, że chyba jednak nie warto, przynajmniej na SF   Daję sobie bezterminowy urlop od pisania na SF. I jet mi zupełnie obojętne, co ten ktoś o tym myśli.   Do zobaczenia na stokach, realnych a nie wirtualnych.
  2. no co Ty - nawet nie wiedziałem......... - na pewno mnie nie wkręcasz? Cyba nie było żadnej afery o kaucję Na pewno chodziło o nas? Z tego co wiem, to raczej o ta grupkę co mieszkali w innym niż nasz apartamencik, (ale cóż starość nie radość - może o czymś nie wiem?)   Za to pamiętam fajne fotki zrobione podczas tego czekania z Mt. Blankiem w tle
  3. poszło na priv - nie chcę robić reklamy
  4. do Francji zawsze autokarem. Z Krakowa do 3V to około 1800 km
  5. Jeździłem zarówno mieszkając w VT, Les Menuires jak i z innych stacji startując właśnie z Orelle. Czuję się wiec kompetentny odpisać   Z tych dwóch jak dla mnie zdecydowanie VT. (jest trochę drożej, ale mieszkanie w Orelle ma swoje wady): 1. Trzeba wjeżdżać gondolką (w marcu mogą być rano kolejki).  Czas czystego przejazdu to około 25 minut 2. Ważne - do Orelle nie ma trasy powrotnej na nartach - trzeba wracać gondolą - uwaga, by nie spóźnić się na ostatnie zjazdy - wtedy robią się problemy, z taksówką włącznie (około 100 km, dookoła gór przez Moutiere - ponad 100 euro) 3. Prawdopodobnie dopłata do karnetu na całe 3Doliny będzie większa gdy mieszka się w Orelle (przynajmniej spotkałem się z takim przypadkiem). - zakładając, że chcesz poznać coś więcej niż tylko VT - dla mnie pozostałe miejsca w 3V są zdecydowanie atrakcyjniejsze, a na pewno bardziej zróżnicowane) 4. W VT można spokojnie pozostać do końca dnia (byle w górze stacji) - dzień narciarski jest trochę dłuższy (jeśli ktoś lubi jeździć na maksa). 5. W knajpce L Folie Douce można spędzić końcówkę dnia - posłuchać muzyki, jak ktoś ma ochotę wypić piwo (nie polecam w czasie jazdy) - przy wersji Orelle tej opcji raczej nie ma.   Termin - zdecydowanie marzec,  choć kwiecień będzie opcją sporo tańszą (będę tam w okresie 20-.25 marca - w razie czego zawsze można się spotkać na stoku i pogadać - a będę tam już ósmy raz) W kwietniu dolne stacje mogą być niedostępne (jeśli rozważasz opcję karnetu 3V) - a jest kilka uroczych miejsc w Meribel i Courchevel, o San Martin nie wspominając....   A tak w ogóle według mnie optymalną opcją jest Les Menuires - zarówno cenowo jak i lokalizacyjnie...ale nie wiem czy masz taką opcję....   Pozdrawiam, Mietek
  6. moris

    Śmig

    Dokładnie tak - jak oglądamy ze znajomymi filmy z różnych tras, to często śmiejemy się, że jeździmy tylko po płaskich trasach. Osoby które tam nie były nie za bardzo widzą stopień trudności (nachylenia, wielkości muld).   Dzięki za Twój wpis - uspokoiłem się, że jednak naprawdę nie tylko moja kamera sporo spłaszcza...   Pozdrawiam, Mietek   @ bakkz Dużo racji. Też staram się dążyć do poprawy jazdy. Dlatego po pierwszym, w sumie kiepskim przejeździe (może trochę na zaliczenie)  od razy pojechałem drugi raz na Mur. Właśnie po to, by już nie "zaliczyć" a spróbować zjechać lepiej, bliżej linii spadku i bez zatrzymywanie się na zdjęcia. (przyznam, że pomimo całkiem niezłej kondycji na dole nogi miałem lekko podmeczone ).   A te muldki w Avoriaz rzeczywiście były fajne. AVO: i jak i  te z Les Gets:   Pamiętam jeszcze takie (ale to już z innych wyjazdów francuskich): i najfajniejsze:   Pozdrawiam   Może następnym razem oderwę Cię od znajomych i popróbujemy muldek gdzieś na uboczu. (w realu, a nie wirtualnie zza klawiatury )      
  7. ale jak mieszkaliśmy rok temu razem w Les Arc to było ok   - pytanie: wtedy czy teraz jest ten standard?
  8. to ja czegoś nie umiem... jak klikam na SF, to odtwarza normalnie, w oknie wiadomości - ale jeśli jest jak piszesz, to nie wiem gdzie to zmienić...(dałem ustawienie - udostępnij film na wszystkich platformach). co jeszcze mogę zmienić?
  9. a teraz? bo ja go widzę normalnie, ale może dlatego, ze jestem zalogowany w googlu
  10. Na razie nie ruszałem filmów ze ścianki, ale wklejam treningowy przejazd na dzień przed Swiss Wall - północna strona sektora Mont Chery w Les Gets/Morzine. Klip bez jakiejkolwiek edycji, podkładu muzycznego.   PS - jakość jaka jest to jest - filmik kręcony kamerką w goglach z Biedronki  
  11. Po ostatnim przypadku w Portes d Soleil przyszło mi do głowy założenie nowego tematu.   Okazało się, że z jednym forumowiczem jechaliśmy tym samym autobusem, ale zorientowałem się dopiero w drodze powrotnej   Co prawda napisałem, że jadę (już z autobusu) - on odpisał, ale nie miałem dostępu do sieci na wyjeździe.   Proponuję wiec wpisywać (np. w tym wątku) kiedy, z jakim biurem i gdzie ruszamy na podboje narciarskie (oczywiści ci co chcą się ewentualnie z kimś spotkać na stoku). Może uda się uniknąć sytuacji mojej i bakkz-a .   Pozdrawiam, wpiszę swój następny wyjazd (marzec 2016, wyjazd z rodziną, 3 Doliny - prawdopodobnie 20-26 marca). Jeszcze nie wiem z jakim biurem .   Pozdrawiam, Mietek
  12. takich miejsc było zdecydowanie więcej, choćby Snowcros Coset - przypomina mi się tych kilka tras w Paradiski.... Tym razem nie poleciałem poniżej ośrodka (pamiętasz to w La Plagne ) jak mi się śnieg skończył na polanie , ponad kilometr poniżej ośrodka o miejscach w autokarze - napisałem na prv   Nie zgodzę się z tym, że taki odbiór apartamentów to norma - przez 22 razy nie miałem żadnych problemów z kaucjami i uwagami co do jakości oddawanego pokoju
  13. w dwa ostatnie weekendy przekraczaliśmy granice (D - A, A - CH, CH - F) i w drodze powrotnej podobnie - (do Szwajcarii w okolicach St Galen i Bregenz) i nie było żadnych oznak jakiejkolwiek kontroli (poza wykupieniem opłaty na CH w drodze do ) nie zauważyliśmy. Co prawda przez ten kawałek Austrii jechaliśmy lokalnymi drogami). podobnie Niemcy - Polska
  14. czyli sama góra AVO - też tam często się bujałem plus obszar na prawo - czyli wspominane krzesło Grandes Couches wraz z otaczającymi je trasami..   Apartament -sytuacja o tyle dziwna i niezrozumiała - kobieta odbierająca jednocześnie tak sprząta i bierze za to dodatkową kasę - mocna podejrzane i wątpliwe......   Inna skrajność - parę lat temu w Serre Chevalier jak oddawaliśmy apartamenty to w recepcji zapytano nas, czy nie ma jakiś istotnych zniszczeń i czy ogarnęliśmy pokój w sensie wyniesienia śmieci - po oświadczeniu, że tak nawet nikt nie poszedł sprawdzać i zwrócono kaucję (wtedy jeszcze gotówką)
  15. Jakoś mam szczęście wyciągać ludzi z różnych sytuacji na stokach Kiedyś w 3Dolinach z Meribel  Motaret we mgle holowałem francuzów do VT   bo nie wiedzieli gdzie są. Innym razem dwójkę naszych rodaków z Val d'Isere do Tignes również we mgle...   Co do problemów wyjazdowych - miałem nie pisać, ale może jednak warto - dla przestrogi.   Agencje we Francji wymagają wpłaty kaucji. W naszym przypadku było to 200 Euro. Przy wyjeździe przyszła na kontrolę kobietka (nawiasem mówiąc chyba jakaś arabka - zasłonięta chustą - tak opisał koleżanka, która oddawała pokój, jak my nosiliśmy bagaże). Weszła, pooglądała i wyszła nic nie mówiąc. Pomyśleliśmy, że wszystko ok.   Pilotka odebrała kasę z agencji i wyruszyliśmy do Polski przez Szwajcarię. Po kilkunastu minutach jazdy doszła do nas i powiedziała, ze skasowali nam 50 euro z kaucji. Lekko nas to wkurzyło i zszokowało, bo apartament oddaliśmy w lepszym stanie niż zastaliśmy. Domagaliśmy się wyjaśnienia sytuacji. Pilotka również była tego samego zdania i wróciliśmy całą grupą do Chatel. Okazało się że podobno zgłosiła do agencji że było brudno, złamany szczebel i osoba oddająca apartament była agresywna . W agencji dyskusje trwały prawie pół godziny. My swoje oni swoje. Zażądaliśmy wizji lokalnej a oni, że tamta pani już posprzątała   (czyli najpierw sama oceniła, że jest nie ok, a później szybciutko podobno posprzątała..... i już nie ma po co tam iść, bo jest czysto... W przypadku innego apartamenty podobno zapomnieli wyjąć jednego talerza ze zmywarki. Jak im na to zwróciła uwagę, to wyjęli, wytarli go  i schowali do szafki. Niestety im też pobrali 50 Euro - podobno jak określili - było to za późno   Po dłuższych negocjacjach (dla zasady, na głowę chodziło o 17 Euro - w sumie mogliśmy sprawę odpuścić) pani z agencji stwierdziła, że połowę tej kwoty nam pokryją ze swojej puli. o zaostrzyło dyskusję - domagaliśmy się albo całkowitego uniewinnienia (z braku dowodów - zostały zatarte przez sprzątającą) albo kary w całości, bo przecież nie można być "prawie w ciąży". W końcu doszliśmy do kompromisu satysfakcjonującego wszystkie strony, nie bez udziału pilotki z naszego biura .   Podsumowując - takiego oddawania apartamenty jeszcze przez poprzednie 23 razy we Francji nie spotkałem. Osoba zainteresowana sprzataniem i braniem za to pieniędzy jest jednoczenie sędzią (bo jak powie, że brudno, to dodatkowo zarobi). Do tej pory zawsze odbierający informował o pozytywnym (jak dotąd) odbiorze i nigdy nie było problemów z apartamentami.   Na przyszłość pilotka tez stwierdziła, że będzie uczestniczyć w odbiorach pokoi....   To taki jedyny niemiły akcent wyjazdu, szkoda że prawie na koniec.   Mietek
  16. no niestety ja nie wpakowałem się do tego skibusa, tylko z buta wracałem pod le Corbeau (ładnych parę metrów pod górkę). Gdybym wiedział że jest podjazd pod krzesło powrotne do Chatel to pewnie z Les Crosets wracałbym tędy. Tym bardziej, że raz przejechałem tą długą niebieską widokową trasę ze szczytu Mossettes do Morgins (około 9 km) a póżniej był powrót przez Champoussin i Avoriaz.   Rozumiem, że pofiglowaliście trochę wokół krzesełka Grandes Combes   - dla mnie najlepsza miejscówka w AVO - raz że ludzi brak, a dwa to trasy. Pewnie nie raz mijaliśmy się w górze AVO - szkoda, że nie dogadaliśmy się wcześniej
  17. śniegowo było podobnie jak wszędzie indziej - nie ma cudów. Natomiast północne stoki w Les Gets (zwłaszcza Mont Chery) dawały możliwość jazdy całkiem przyzwoitej. Kierując się swoim jakimś tam doświadczeniem zastosowałem strategię - rano jadę do Les Gets, bo było najniżej, okoo południa na północne stoki Mont Chery - a po południu najwyższe partie ośrodka w Gets i Morzine - przejazd górą ośrodka.   Zresztą - gdyby mi się nie jeździło najlepiej w Morzine i Gets to nie wlókłbym się tam w piątek na nartach około półtorej godziny z Chatel . Jeżdżenie samotne ma wiele zalet - sam decyduję gdzie jestem, w razie pomyłki w decyzji nikt na mnie nie narzeka   a o problemach w kwaterką napisze później   Mietek
  18. Podsumowanie.   Pierwszy raz byłem w tym ośrodku.   Z jednej strony mieliśmy masę szczęścia dwa tygodnie przed nami spadło naprawdę duuuużo śniegu (wiedzą coś o tym uczestnicy PZJU 2016). Przez tamten tydzień nie działały tu praktycznie żadne wyciągi - można było się załamać patrząc jak chodzą dwa - trzy wyciągi  i brak połączeń między sektorami..... jeszcze w tygodniu przyjazdu sporo tras było zamkniętych i było sporo opadów i chmur. Od niedzieli naszego pobytu pogoda iście marcowa - pięć i pół dna lampy i około 2 godzin deszczu i chmur. Ale i tak chyba mieliśmy najlepszy tydzień narciarsko w tym ośrodku do tej pory w sezonie (czyli jesteśmy szczęściarzami - powinienem mieć bezpłatne zaproszenie na PZJU - prawie zawsze mam 5-6 dni lampy) Praktycznie wszystkie trasy otwarte - do wyboru była naprawdę duża ilość tras i sektorów   Z drugiej strony - nadmiar słońca i wysokie temperatury wypaczył trochę jazdę - pojawił się mokry śnieg (zwłaszcza nisko i po południu), zwiększyło się ryzyko urazów i uszkodzeń sprzętu. Niektóre trasy wręcz w oczach topniały. Ludzi jak na tę porę sezonu w normie, poza Avoriaz i częścią Chatell było pusto. Oczywiście na powrotach tworzyły sie zatory, zwłaszcza że niektórzy nie radzii sobie z rozjechanym śniegiem i gęsto zaludnionymi muldami.   Podsumowując - ogólna ocena ośrodka: 1. Infrastruktura - słaba, stare, wolne krzesła, dużo orczyków, niewiele szybkich wyciągów. 2. układ ośrodka - liniowy/szeregowy - wymusza przemieszczanie się po tych samych trasach - brak alternatyw przy jeździe w konkretnym kierunku 3. Najlepsza lokalizacja to Avoriaz, choć drożej niż Chatel. 4. Chyba najlepszymi sektorami są jednak Morzine/Les Gets we Francji oraz Les Crosets w Szwajcarii. 5. Przepiękne widoki - sporo tras w lesie, ale również i ponad nim. 6. Ilość tras - realnie do jazdy zdecydowanie mniej niż podaje ośrodek - sadzę, że tak do jazdy będzie około 350 km "tras", reszta to przejazdówki, trawersy, łączniki. Ale to co jest do jazdy oferuje naprawdę spore zróżnicowanie 7. Atrakcje miejsca - z pewnością Fanasticable - zjazd/lot/szybowanie na linie - uper doznania. No i oczywiście Swiss Wall - klasa sama w sobie.   Czy polecam ośrodek innym - mnie się podobało. mamy zimę jaką mamy - w stosunku do innych stacji było i tak rewelacyjnie. W mojej prywatnej liście rankingowej francuskich ośrodków Portes du Soleil plasują się na około 4 - 5 miejscu.   i cytując Gombrowicza: Koniec i bomba, kto czytał ten trąba Pozdrawiam, Mietek        
  19. Dzień szósty - ostatni   Prognozy pogody fatalne - deszcz, zachmurzenie i ciepło...   Rano do godz. 11 dokładnie się sprawdziy - wspominał o tym bakkz.   Mimo wszystko realizuję swój plan - jadę na nartach do Morzine przez Avoriaz. Trocchędaleko, a pada deszcz i potworna mgła....   Jednak po 11 zaczęło się przejaśniać, bo w końcu pojawiło się czyste niebo i słońce - dodatkowy bonus na koniec.   Kilka godzin w Les Gets i Morzine, wybieram te trasy, które najbardziej mi się podobały w środę   widok na Mont Blank od północy   i  powrót do Morzine, ciuchcia i powrót do Avoriaz gondolka Super Morzine/Avoriaz   Po drodze widać ile produkuje się śmieci w stacji narciarskiej .   Z Avoriaz - na chwilę do Szwajcarii - pożegnane z Les Crosets (pokryte chmurami) i powrót przez Avoriaz  do Chatel   Zakończenie wyjazdu - około g. 17 zjazdem do miasta   Wynik - 118 km (69 trasy +49 wyciągi).        
  20. Dzień Piąty - "Swiss Wall" - znowu prognozy się nie sprawdziły i mamy piąty dzień lampy.....   Cały plan dnia podporządkowany jest jednej tylko trasie.....z opisu wynika, że ma ona nachylenie ponad 90%. Plan zakłada dotarcie do Muru przed g. 14.   Dojazd przez Lingę, Avoriaz do Les Crosets.   Po drodze niespodzianka - biuro organizujące wyjazd zapewniło możliwość jazdy w grupie celem doskonalenia jazdy. taka grupka powstała. Grupka ta poruszała się głównie trasami niebieskimi i sporadycznie czerwonymi. Jednak tego dnia grupka chciała spróbować tras czerwonych w Szwajcarii. Trzy kobiety z tej grupy nie miały ochoty jeździć po czerwonych i odłączyły się od grupy planując pozostać na trasach niebieskich. Jadąc dość stromą czarną trasą zauważyłem trzy osoby stojące dość niepewnie na uboczu tej trasy podjechałem, zagadałem i  - okazało się, że to te trzy osoby, co nie chciały czerwonych tras a wylądowały przypadkiem na czarnej   (zawiodło chyba czytanie mapki, zresztą - te mapki są naprawdę fatalne - bardzo małe i kolor czarny i niebieski może się pomylić... )   Po dłuższym namawianiu pań, by jednak nie schodziły na nogach ale podjęły próbę zjazdu udało nam się bezpiecznie dojechać do mety - a było to dobre półtora kilometra czarnej trasy .   Była to ich pierwsza czarna trasa w życiu - ich prawdziwa "szwajcarska ściana". Później razem pojechaliśmy w kierunku Pass de Chavanette, czyli miejsca gdzie zaczyna się szwajcarski "koszmar z muldami po szyję" czyli Swiss Wall. Ja zamierzałem zjechać trasą, one obejrzeć to z krzesełka (wyjątkowo można tam jechać w górę i w dół). Po drodze pracowaliśmy nad techniką jazdy jednej z dziewczyn....   No to jesteśmy na miejscu - pora zmierzyć się z murem.   Już na dole rozpoczyna się budowanie emocji  - plakacik na dole wyciągu na Pas de Chavanette   podczas jazdy krzesełkiem następuje rozpoznanie wroga:    i wreszcie jestem na górze. Atmosferę podkręca aranżacja miejsca - dość głośna, zdecydowana muzyka, sporo ludzi oglądających potencjalnych śmiałków do zjazdu, postery, ...   i nadeszła wreszcie chwila prawdy... (podczas jazdy kręciłem film mamerą w goglach - jak zmontuję, to podepnę do relacji) w połowie jazdy przystanek  na fotki: i jazda do dołu. Po powrocie na górę - decyzja - jadę jeszcze raz, tym razem z góry na dół bez zatrzymania się - z powodzeniem .   powrót na górę, sesja zdjęciowa i zasłużony odpoczynek na czerwonych trasach w Avoriaz i droga do Chatel.   Mur i po murze - w sumie trasa bardzo przyjemna, z muldami (pagórkami) sięgającymi do nieraz szyi (zdjęcia tego nie oddają). Jeśli ktoś potrafi jeździć po muldach - da sobie radę. Narciarze typowo sztruksowi - mogą mieć tu problemy.   podsumowanie - 101 km, (58 trasy, 43 wyciągi). Pogoda - lampa   cdn.  
  21. dzień czwarty.   Wieczorem ciężkie chwile w apartamencie - moi współlokatorzy zaliczyli szwajcarską ścianę, prognozy na najbliższe dni przewidują zachmurzenie i opady deszczu - widzę możliwość nie dotarcia do ściany.......   Pilotka organizuje wyjazd do Morzine - najdalej położonego ośrodka od Chatel. Jedziemy autokarem - około półtorej godziny.   na miejscu - bajka. Prognozy się nie sprawdziły i znowu lampa słoneczna włączona...Od razu jadę do Les Gets. zaliczam trasy metodycznie - jedna po drugiej, żadnej nie omijając - wszak prawdopodobni tu już ie dotrę podczas tego wyjazdu. Jednym z ciekawszych miejsc jest sektor po drugiej stronie miasta - Mont Chery. Aby tam się dostać trzeba albo na nogach albo busem/ciuchcią dotrzeć na przeciwległą stronę miasteczka. Warto... Od północnej strony - twarde, ostre trasy - czerwona i czarna - jedna typu Natur, druga przygotowana - każda zaliczona p dwa razy - ta czarna to forma treningu przed wyprawą na Swiss Wall . i powrót do sektora zasadniczego - trasa czarna - Gazelle z "Mancue de Neige" i do ciuchci   Następnie do samego końca ujeżdżanie tras w Les Gets i Morzine (kilka kolejnych muldziastych - wszak jutro czeka ścianka szwajcarska..)     g. 16.45 - autokar i półtorej godziny jazdy do Chatel... (tu racja Szabir - lepiej mieszkać w Avoriaz).   podsumowanie - czwarty dzień lampy, wynik: 92 km (52 trasy + 40 wyciągi).   cdn...
  22. Wieczorkiem w apartamencie przy kawie dyskusje o ośrodku - w końcu po dwóch dniach już coś wiemy więcej.   Ogólnie lokalizacja i organizacja Chatel różni tą stacje od typowych francuskich "gigantów" - super klimacik, ale nie ma tu mieszkania między trasami, trzeba trochę podejść z buta. Pod tym względem Avoriaz jest zdecydowanie bardziej "francuskie" - tam po wyjściu z apartamentu można po prostu zapiąć narty i jechać.   Dzień trzeci - kierunek Les Crosets   Tym razem powtórka z drogi przez Mongines. Powód - z jednego miejsca w Petit Chatel podobno widać fragment Jeziora Genewskiego - jadę więc to zbadać naocznie. i rzeczywiscie - widok jest:   Później sprawdzona już droga do Les Crosets przez południowe stoki w Mongines - dół tragiczny, miejscami trzeba prawie się zsuwać, by ominąć czarne placki gleby... - w końcu docieram do Les Crosets - i tam jest po prostu bajkowo - trasy w bardzo dobrym stanie, stosunkowo mało ludzi.....   Po dłuższej zabawie w okolicy pora wracać - na dotarcie do słynnego "Swiss Wall" nie mam już czasu - wrócę tu przy najbliższej okazji.. Na razie tylko rzut oka z daleka - i powrót drogą przez Mongines - w tą stronę są trasy,które jeszcze czekały na zaliczenie. W drodze powrotnej konieczność przejścia z buta kilkuset metrów - w samym centrum Mongines.   Wynik dnia: pogoda lampa,  kilometrówka podobna do dnia drugiego   cdn.
  23. Wrażenia po pierwszym dniu? Z jednej strony super widoki. nawet sporo śniegu w górnych częściach ośrodka. kilka ekstra tras. Z drugiej - na dolnych trasach widać znaczne przetarcia, trzeba bardzo uważać, bo śnieg jest mokry i łatwo o kontuzję (przytrzymanie narty na mokrym). Niektóre trasy powinny być jednak zamknięte, dośnieżone, nawet kosztem zwężenia. Dotyczy to szczególnie południowych dolnych tras w Morgines. W tej części ośrodka dominują stare wyciągi (wolne krzesełka oraz orczyki). dopiero w Les Crosets i w Avoriaz jest trochę lepiej   Sumarycznie w pierwszym dniu przejechaliśmy 95 km (54 km trasy, 41 km wyciągi). średnia całodzienna prędkość mierzona gps to 14.8 km/h, co przy wartościach osiąganych w Trzech Dolinach (18,5) potwierdza raczej wolną i starą infrastrukturę ośrodka.   Dzień drugi - kierunek Avoriaz.   Tym razem na cel wziąłem najbardziej popularny w Portes du Soleil ośrodek - Avoriaz. Dojazd z Chatl na nartach rozpoczyna się średnio sensownym podróżowaniem trzema wyciągami praktycznie bez zjazdu w dół na nartach. To gondola i dwa krzesełka. Powodem jest zamknięta (słusznie) trasa pod krzesełko Gabelou. Od Lingi już znacznie lepiej - podobnie jak bakkz kolejne dwa dni ruszałem właśnie stąd (dojazd skibusem).   W połowie drogi do Avoriaz dotarłem do miejsca startu Fantasticable. Tym razem wiatru nie był, błękitne niebo i waga okazała się tym razem łaskawa - mogę jechać.... Szybka decyzja - czterdzieści sekund jazdy po linie z prędkością ok. 100 km/h na wysokości ok. 140 m nad doliną (25 ojrów). Zjazd odbywa się w uprzęży, brzuchem w dół, w pozycji "aerodynamicznej". Narty jazdą osobno, w zbiorczej paczce, kilka minut później.     Sam "lot" nie daje wrażenia prędkości ponad 100 km/h - brak bliskich punktów odniesienia, ale widoki i adrenalina podczas jazdy - odlotowe.. Największe wrażenie robi "lądowanie", czyli hamowanie. Dojeżdżając do stacji końcowej widzi się "zbliżającą się" z dużą prędkością końcówką stacji, dwoma słupami między którymi się przelatuje i odbojnik, na którego wydaje sie nieodwołalnie leci się głową...... Całe hamowanie realizowane jest za pomocą wyłapujących gum, które zwalniają czowieka przezd odbojnikiem - za pierwszym razem można trochę mieć stracha...   po odzyskaniu nart czas na Avoriaz -najpopularniejszą i najdroższą część francuskiej części stacji. Samo miasto zorganizowane jest bez ruchu kołowego - środkiem transportu są pjazdy gąsienicowe - śniegowe oraz orczyki i krzesełka (przez całe miasto średnicowo usytuowano dwa wyciągi orczykowe pełniące rolę transportową dla narciarzy i sb) w Avoriaz ludzi było już sporo. najrozsądniejszym było udanie się do strefy dla "ekspertów) - część ośrodka obsługiwana przez krzesło Grand Combes. W tej części były tylko czarne trasy w wersjach Cup de Monde (ratrakowana), trzech nie ratrakowanych oraz Snowcros Crozats - kilka km off piste. Spędziłem tam dobrych pare godzin - czysta przyjemność, bardzo dobre warunki śniegowe i praktycznie zero ludzi (średnio kilka osób na km trasy). kilka fotek:   Po super udanych zjazdach w strefie czarnych tras trzeba było wracać do Chatel - po drodzie piękne widoki na Avoriaz  i w drogę do Chatel Około 16.30 dotarłem w okolice górnej stacji gondolki Super Chatek i na koniec jeszcze czarna trasa przy orczyku.   Podsumowując dzień - 107 km (61 trasy,  46 km wyciągi). średnia 13.9 km/h. Jazda w Avoriaz - rewelacja, na powrocie trochę mokry śnieg. Pogoda  - lampa, plus 10 stopni na dole, +5 na górze, zero wiatru   cdn.      
  24. Z grubsza odgrzebałem się w pracy, więc mogę coś skrobnąć o wyjeździe.   Dzień zerowy - jak już pisałem wyjazd z Krakowa około 17, przesiadka do autobusu w Katowicach  i początek podróży. Na miejscu meldujemy się zgodnie z planem około g. 14. Apartament (mieszczący się około 200 kroków od głównej gondoli w Chatel) dzielę z Sabiną i Piotrem - nowo poznanymi ludźmi ze Śląska. Sam apartament całkiem przyzwoity jak na warunki francuskie - dwa pomieszczenia, miejsca całkiem sporo. Pojawił się problem przy wyjeździe - ale o tym na końcu relacji. Samo miasteczko robi bardzo pozytywne wrażenie, różni się stylem od typowej francuskiej mieściny narciarskiej. Nie jest ono zbudowane tak, by z prawie każdego apartamentu mieć bezpośredni dostęp do stoków - raczej panuje tu klimat małej alpejskiej miejscowości, do wyciągów dociera się pieszo lub dobrze funkcjonującymi skibusami.     Dzień pierwszy. (niedziela) Wyciągi ruszały już około 8.30, więc skoro świt z moimi współlokatorami wyruszyliśmy na rekonesans po ośrodku. Pogoda - lampa, temperatura rano około plus 3. Na początek poszła gondolka Super Chatel, naturalny pierwszy wybór wynikający z lokalizacji apartamentu. Docieramy do stacji górnej i mamy kilka opcji jazdy (krzesełkiem w kierunku Petit Chatel, orczykiem w kierunku Morgines w Szwajcarii lub łącznikowymi krzesłami w kierunku Avoriaz/Morzine. Wybieramy opcje pierwszą - Petit Chatel. po chwili docieramy do "krainy orczyków" - a konkretnie talerzyków firmy Poma. Mimo niedzieli - ludzi praktycznie tu nie ma. Przez chwilę jeździmy po pustych trasach i powoli przemierzamy się w kierunku Morgines. Trasy super przygotowane, śniegu sporo, błękitne niebo.   korzystając z kolejnych orczyków docieramy do Morgines. Sam zjazd do miejscowości w donej części był kiepski, sporo przetarć i odsłoniętej ziemi i trawy. Trzeba było uważać. Powód - stoki południowe, temperatura osiągała już około 10-12 stopni na plusie. kierując się dale docieramy do krzesełek Chaux i  Bochasses, gdzie zatrzymujemy się na chwilę -- powód - bardzo fajne, super przygotowane i przede wszystkim twarde trasy. Ludzi praktycznie zero.   .   Ruszamy dalej w kierunku Champoussin i dalej na Les Crosets. Po drodze trasy czerwone i czarne - wąskie, szerokie, stromsze i łagodniejsze.... . . Po dotarciu do Les Crosets stwierdzamy, że jest tu super, przyjedziemy w następne dni. A na razie razem jedziemy do Avoriaz przez Point de Mossette i dwa wyciągi krzeselkowe. Po chwili jesteśmy w górnej części Avoriaz i po krótkiej zabawie tam kierujemy się w stronę Chatel - przejeżdżając przez miasto. Następnie trzeba się tylko przebić przez mały tłumek nad miastem i można jechać dalej.   Po drodze mijamy górną stacje krzesła Rochassons, gdzie znajduje się start nowej atrakcji w Chatel - zjazdu na linie nad doliną - Fantasticable. (dostępne tylko od piątku do poniedziałku). Zatem podejmujemy próbę przejazdu - niestety ja nie mieszczę się w limicie wagi (w tym dniu ze względu na wiatr maksymalny ciężar jadącego ze sprzętem - bez nart- wynosi 80 kg - . Zatem pozostaje mi tylko przyglądanie się jak moi znajomi przygotowują się do zjazdu.... - moja kolej miała przyjść dopiero na drugi dzień...   Po drodze do domu (jadę już sam) spotykam krewniaka....   i jadę w kierunku Chatel. Po chwili widzę miasto z góry  i około 17 kończę jazdę.   W sumie dzień super, śnieg trochę mokry, temperatura zbyt jak w marcu, trzeba wybierać górne odcinki tras.     Ciąg dalszy nastąpi wieczorem....   Pozdrawiam, Mietek  
  25. Cóż. Nie miałem WiFi w "apartamencie" więc nie wiedziałem że na pokładzie tego samego autobusu jedzie inny forumowiczów:-). Pogadam z nim w Katowicach, będę tam wysiadł. ... nauczka na następny raz by jednak sprawdzić forum podczas wyjazdu. bakkz pisał o ośrodku- ja swoje opinie wyrażę po powrocie, bo fotki mam na kompie a piszę z komórki. Na razie napisze tylko tyle że chyba trafiliśmy na najlepszy do tej pory tydzień w PdS, choć warunki rzeczywiście były marcowe. Mimo wszystko udało się znaleźć kilka fajnych miejsc z fajnymi warunkami i bez ludzi. ... mnie w odróżnieniu od kolegi udało się dotrzeć do les Getz i na "Swiss Wall" i trzy dni cieszyć się le Crosets.... może dlatego że jeździłem samotnie a przez to sam decydowałem o miejscu jazdy Na spokojnie podeślę relacje z domu. Ale pewnie dopiero w poniedziałek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...