Wiesiek, za karnet sezonowy zapłaciliśmy z Pawłem po 403, (a może po 404 CHF?). W tym roku podnieśli (360CHF w ubiegłym). Fakt, ich podejście " do zagadnienia" jest niestety trochę inne niż austriackie, ale mając do dyspozycji np. 6 ośrodków z których my korzystaliśmy (Paweł je chyba wymienił), zawsze dało radę. Na 27 dni pobytu (trzy wyjazdy) dwa dni nam wypadły. Raz - mgła "...że się konie duszą..." i jeden dzień deszcz. Niby na siłę dało by radę, ale nie widzieliśmy sensu tak ryzykować zdrowiem. Jeszcze jedna sprawa. Prawie w każdym ośrodku trzeba płacić za parking 5CHF (chyba tylko w jednym parking był za free), ale przy podziale na dwóch to nie jest problem. Kurtaxsa też tam jest zazwyczaj na poziomie 2CHF, a nie jak w Sass Fee 7CHF. To robi różnicę. Biorąc pod uwagę +/-, nam się wyjazdy bardzo udały i wracamy tam w przyszłym sezonie. Szwajcarzy prywatnie to na ogół fajni i mili ludzie. Trochę kłopot z językiem bo to kanton francuskojęzyczny, więc Oni po francusku, a my niestety... tylko angielski. Acha, wbrew pozorom nie tylko Crans Montana jest tam warty uwagi. W Austrii jeździłem kilka razy (Kaprun, Solden, i oczywiście Gurgle) i nie narzekałem. Ale góry w Szwajcari mają w sobie jakąś dodatkową magię. Nie zachęcam nikogo, bo po co? Fakt, jest dalej niż do Austrii (1500km z Krakowa), ale myśmy sprytnie skrócili sobie ten dystans o połowę jeżdżąc na 10 dni na śniegu (2 pięciodniówki do kupy za jednym razem, wychodzi po 750km więc nie jest źle. Pozdr. Załączone miniatury