Może reszta "lewackiej hołoty" zamiast skakać sobie do gardeł w okresie letnim by wyrwać sobie jak najwiecej stołków ministerialnych i w spółkach skarbu państwa, jednak poczyniła by jakieś przygotowania przed nadejściem wieszczonej od wiosny drugiej fali pandemii. A przede wszystkim, nie mówiłaby obywatelom by zachowywać dystans społeczny, a samej ostentacyjnie olewać te zalecenia kiwając się w radosnych pląsach u biznesmena z Torunia.
No daj już spokój. Akurat skok na ministerstwa i spółki S.P. robią wszyscy wszyscy po 1989 r., niezależnie od tego czy pochodzą ze styropianu, czy przyjechali na bagnetach. No, może prawie wszyscy, przynajmniej od czasów pierwszej ustawy o komercjalizacji. Wcześniej były przedsiębiorstwa państwowe i nieograniczone władztwo dyrektorów i rad. Po komercjalizacji poszli na całość. Poprzednie towarzystwo u władzy niczym nie różniło się w tych sprawach od obecnego.
To tak dla przypomnienia, bo wydaje się niektórym, że Polska zaczęła się w 2015 r.
A czy ktoś by coś "poczynił"? Tak sobie możemy gdybać...