Skocz do zawartości

Dekompensacja?


Dziadek Kuby

Rekomendowane odpowiedzi

Oglądałem wczoraj nieco gigant kobiet ze Stanów. Trasa GS należy, wg. komentatorów niemieckich, do najtrudniejszych w PŚ. Lubię bardzo takie profile stoku. Na własny użytek nazywam to ścianka, wypłaszczenie. Używa się określenia „fale” Stok pofalowany. Trudności przejazdu na zawodach biorą się stąd, że nie wystarczy banalnie wycinać łuczki, ale trzeba się płynnie „dopasowywać” do terenu, który co chwilę zmienia swoje nachylenie. Jak trudno jest przejechać bramkę, która nagle znalazła się na zwiększającym spadku. To widać było, jak w tym samym miejscu kolejne zawodniczki wypadają. Przejeżdża się załamanie, pod nartami robi się pustka a tu trzeba skręcić. Pojawiający się garb kompensujemy, ale proces odwrotny(gdy narty są nagle odciążane) jak się nazywa? To jest pytanie do biegłych w nazewnictwie. Może „dekompensacja”. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompensujemy tak samo jak garb, ale w 2 strone wyciagajac nogi (choc oczywiscie jestesmy ograniczeni ile mozna skompensowac). A trudnosc na takich trasach to IMO trudnosc zaplanowania dobrze trasy (bo malo bramek widac), bo gadanie ze ktos wycina po prostu luczki jest bez sens, to jakby powiedziec ze kierowca kreci tylko kierownica...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wszystko załatwia jazda z kompensacją. Kompensuję garb i kompensuję muldę (dziurę). Stopy muszą błyskawicznie wyczuwać teren. Jest to możliwe jak jedziemy z mocno rozlużnionymi stopami i szybko reagującymi kolanami (stawami kolanowymi). Innymi słowy naśladujemy teleskop. Jazda skrętem kompensacyjnym jest trudna, rzadko ją widujemy na stokach(poprawnie wykonaną). Jeśli to nie przekonuje , to jedziemy tak aby mieć stały kontakt nart ze sniegiem. Bardzo to przypomina jazdę w muldach przy utrzymaniu środka ciężkości na jednym poziomie. W gigancie wtedy nie wolno przy zmianie skrętu podnosić pozycji tylko odsyłać stopy daleko poza tułów , w przód-bok.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadam "lucsad". Piszę czasem żartem, czasem półserio, nieraz nieco ironizuję. Nie robię z nart ołtarzyka do klęczenia przed nim. W wydaniu forumowiczów to zajęcie rozrywkowe. Mój post odnosił się do jazdy szybkiej slalomem w wydaniu zawodniczym. I kolega go nie zrozumiał i nie wyczuł o co tu chodzi. Niko świetnie wyczuł moje intencje. "Dekompesacja" żartobliwie w odniesieniu do zawodników na garbach terenowych, to nie proste wyprostowanie sylwetki jak przy jeździe na muldach. Ja taką jazdę na muldach znam bardzo dobrze z autopsji. Oczywiście nie tak szybką i elegancką. Tą Amerykę to odkrywałem czterdzieści lat temu. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez wiem o co Tobie chodzilo, ale te jazdy sie zbytnio nie roznia fizycznie, ba zjazd na rowerze tez ma dokladnie takie same zasady kompensacji. Wszedzie chodzi o srodek ciezkosci i jego polozenie Po prostu na spadkach zawodniczki nie widza dokladnie kolejnej bramki, wiec moze byc im trudno przewidziec linie jaka musza wziasc aby sie zmiescic (a dodatkowo powinny planowac na kolejne bramki). Dodatkowo zla kompensacja spowoduje ze beda leciec, a wiec skrecac nie beda mogly ;) A w zeszlym roku nawet na trasie z tyczkami jechalem na takim myku, trudno bylo za 2 razem wylecialem na tym z nart (najpowaznijeszy upadek w zeszlym roku) i uznalem ze za cienki na to jestem ;) EDIT: zalacznik rower i kompensacja w zakrecie rower.jpg

Użytkownik lucasd edytował ten post 27 listopad 2011 - 21:40

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedzie chodzi o srodek ciezkosci i jego polozenie

W kompensacji staramy się oszukać grawitację i na małą chwilę "zawisnąc" nad stokiem. Wtedy włączamy receptory czuciowe (w stopach ), moje określenie, bo nie wiem jak poprawnie nazwać. Uzyskuje się kontrolowany kontakt z podlożem ( z niewielkim naciskiem nart). Aby jednak był dobry skutek ,trzeba zachować idealną równowagę w niskiej pozycji (zjazdowej). Ta równowaga jest szczególnie potrzebna, kiedy wpuszczamy narty w wgłębienie lub chłoniemy górkę.Ze nie jest to łatwe, dowodzi jazda Tedy Ligetiego (specjalisty giganta). Najlepiej radzą sobie specjalisci biegu zjazdowego. Dziś oglądałem super gigant . Potwierdza (dla mnie) moją sugestie. Ładne, szybkie ,bezpieczne przejazdy wymagały niskiej pozycji i stosowania kompensacji. Można było zobaczyć też drgające narty u zawodników. Wcale nie zależało od nr . startowego ,a od ich napięć mięsni stóp i stawów. Slalomiści mają te napięcia daleko inne niż zjazdowcy. Zaznaczam, że nie są to rozważania teoretyczne. Doświadczam to w jezdzie , ale tylko wtedy gdy świadomie rozlużniam stawy skokowe i kolanowe(mam to z jazdy konnej). Dodam,że w kompensacji dużą rolę spelnia tułów , który należy błyskawicznie zamknąć tzn wykonać skłon. Odpowiada to jeżdzie półsiadem lub pozycji skoczka nad przeszkodą. Analogię do jazdy rowerem całkowicie popieram. Z łyżworolek mam doświadczenie, jak ważne jest prostopadle obciążenie podeszwy (R.L Master). Jeśli będę ustawiał nartę na krawędzi ruchem stopy (w stawie skokowym) to pozbawię ją miękkości. Może da się Wam coś z tego zrozumieć. Przynajmniej starałem się. Zaraz zacznie się ruganie w sensie "co ma piernik do wiatraka" W jeżdzie na nartach wykorzystuję wszystkie dyscypliny , które uprawiam. Ważne jest aby wiedzieć jak to wykorzystać. Edit: Zaglądalem do skarbnic wiedzy (słowniki, encyklopedie....) znalazłem :

łac. compensatio ‘równoważenie’, ‘wyrównywanie

Wg mnie to znaczy, kiedy teren mi ucieka równoważę to wepchnięciem nart, kiedy za bardzo "naciska" zmniejszam nacisk "chłonięciem" nart. Innymi słowy wyrównuję obciążenie nart. To dotyczy nart w jeździe na wprost i po luku. Po luku - odsyłam nart daleko za tulów, a między skrętami(przejscie) podciągam narty (przejazd pozornego garbu)

Użytkownik niko130 edytował ten post 28 listopad 2011 - 10:18

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można było zobaczyć też drgające narty u zawodników. Wcale nie zależało od nr . startowego ,a od ich napięć mięsni stóp i stawów. Slalomiści mają te napięcia daleko inne niż zjazdowcy. Zaznaczam, że nie są to rozważania teoretyczne. Doświadczam to w jezdzie , ale tylko wtedy gdy świadomie rozlużniam stawy skokowe i kolanowe(mam to z jazdy konnej). pozornego garbu)

W stosunku do nart mówiłbym raczej o pracy narty na nierównym podłożu, w typowe drgania to narty raczej nie wpadają, bo jest to tz. układ nisko strojony. Większe szansę na drgania maja narty slalomowe, bo są krótsze i mają wyższą częstotliwość drgań własnych. To jest cecha fizyczna narty i zawodnik nie ma nic do tego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[

Wg mnie to znaczy, kiedy teren mi ucieka równoważę to wepchnięciem nart, kiedy za bardzo "naciska" zmniejszam nacisk "chłonięciem" nart. Innymi słowy wyrównuję obciążenie nart. To dotyczy nart w jeździe na wprost i po luku. Po luku - odsyłam nart daleko za tulów, a między skrętami(przejscie) podciągam narty (przejazd pozornego garbu)

Właściwie to sprawa by się sprowadzała w pierwszym rzędzie do czucia śniegu stopami, o którym to zjawisku pisał niedościgniony Joubert. Jak ktoś jeździ, albo jeździł sporo na muldach zna to uczucie, jak nagle podeszwa stopy jest naciskana przez buta i potem nagle robi się "luz", bo narty słabo cisną, jadąc nad dołkiem. Oczywiście można też dostać spore uderzenie w stopy. To są sensacje, o które jest znacznie trudniej jeżdżąc po gładkim stoku i wycinając "banalne łuczki". Gdzie nacisk na stopy jest dość równomierny. Zmniejsza się wyraźniej w momencie przejścia. Jak ktoś to robi ładnie, to chwała mu za to. Sądzę, że podobne czucie śniegu i podobne odczucia ma się jeżdżąc np. po gładkim terenie pofalowanym ze znaczną szybkością. Co ma miejsce, w GS. Z tym ,że jest pewna różnica z muldami. Otóż narciarz jedzie w bardzo dużym nieraz wychyleniu ciała do środka łuku. Jego środek ciężkości jest wyraźnie poza nartą wewnętrzną. Na muldach, w wydaniu zawodniczym(zawody) sylwetka, patrząc z przodu(tyłu) jest prawie pionowa. Toteż wyciągnięcie się w górę, aby skompensować dołek jest prostsze. Bawiąc się, mogę sobie pomyśleć, jak wygląda przejazd obok tyczki wewnętrznej, które stoi na garbie. Najbliższy teren, powyżej niej ma pewne nachylenie. Teren poniżej ma może niewiele, ale większe nachylenie. Narciarz, będąc na wysokości tyczki, jedzie w w łuku linii spadku stoku. "Stok" pod krawędziami nart jest "płaski". Mijając tyczkę narty trafiają na nagle zwiększające się nachylenie. Siłę działającą na narciarza(narty) można zawsze rozłożyć na dwie składowe-równoległą do stoku i dociskającą krawędź narty(głównie zewnętrznej) do śniegu. Mijając tyczkę, ta dociskająca nartę do śniegu nagle maleje. Pierwsza jeszcze działa. Efektem jest uślizg narty zewnętrznej, albo uśizg obu nart(i wyjazd na zewnątrz łuku ze znaczną stratą szybkości). Jeśli nastąpi uślizg narty zewnętrznej zawodnicy próbują ratować się strając się pojechać na wewnętrznej. Ale musi się ona "zaczepić" o śnieg, wygiąć się, aby pojechać w łuku. Gdy nie będzie łuku to nastąpi momentalne położenie się na stok, bo środek ciężkości nie znajdzie "podparcia" przez siłę odśrodkową. Jakie mogą być ew środki zaradcze, tak sobie gdybam. Zawodnik prze startem wbija sobie profil trasy. Widać to na transmisjach, jak stoi oparty na kijkach z przymrużonymi oczami i rękami wykonuje takie falujące ruchy, imitujące przejazd przez kolejne bramki. Można zapamiętać z grubsza profil. Ale się nie da zapamiętać szczegółów. Im drobniejsze, tym trudniej. Jadąc zapewne przymykają mu w głowie myśli tu będzie uskok na nim tyczka itp. Jest przygotowany. Ale minimalne zmiany w trasie następują już po przejeździe pierwszych zawodników. Pojawiają się twardsze miejsca, podatne na uślizgi. Więc bez świetnego czucia śniegu nie będzie w stanie robić pewnych korekt własnego ciała, aby im przeciwdziałać. I tu dochodzę do wniosku, że nie da się sprowadzić tych korekt do takiej prostej recepty jak wyprost ciała przy jeździe na muldach. Na można mocniej docisnąć narty zewnętrznej, która już się ślizga. Składowa siły działającej na jej krawędź wewnętrzną, dociskająca nartę do śniegu jest wtedy równa zeru. Tą składową musi się powiększyć, albo lepiej nie dopuść do jej zaniku. To można tylko zrobić przez większe wychylenie torsu od stoku i odpowiedni układ w płaszczyźnie przód tył. To są bardzo delikatne i niewidoczne korekty, zaczynające się przy przejeżdżaniu linii spadku stoku. Wszystko jednak zaczyna się od stóp. Nie napisałem tego wszystkiego, bo naczytałem się książek o technice. Czuje się to, gdy się jeździ po twardych, pofalowanych stokach. Każde przegięcie terenu, zwiększające spadek stoku odciąża narty i stwarza kwestię uślizgu, gdy się pokonuje ten fragment skręcając. Proszę o wybaczenie, ew. b. znudzonych czytelników. Post jest zbyt teoretyczny. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie się zgadzam. Wtrącę tylko, ze konkurencja ski-module wymaga nieco innej techniki jak klasyczna jazda w muldach (przede wszystkim wielorakim sposobem pokonywania muld). Problem jazdy w głębokim układzie miałem nie raz, szczególnie gdy buty miały duże wybrzuszenia skorupy , a wiązania mocowane na cienkich plytach, albo bez nich. Na taki przypadek nie ma ratunku. Bardzo podobają mi sie rozważania zachowań w różnych sytuacjach w skręcie. Dla zainteresowanych tymi zdarzeniami wklejam link http://nadechy.pl/forum/post1070.html#p1070

W stosunku do nart mówiłbym raczej o pracy narty na nierównym podłożu, w typowe drgania to narty raczej nie wpadają, bo jest to tz. układ nisko strojony. Większe szansę na drgania maja narty slalomowe, bo są krótsze i mają wyższą częstotliwość drgań własnych. To jest cecha fizyczna narty i zawodnik nie ma nic do tego.

Aby narta drgała musi być twardy stok i bruzda , która przeszkodzi narcie w wycinaniu skrętu. I to będzie u kazdego zawodnika (narciarza), ale ten który jedzie miękko wytlumi to drganie natychmiast (imadlo, wkręcony pasek sprężystej blachy, wprowadzenie w drgania , jesli zamocujemy przez elastyczne podkładki drgania szybko wygasną , lub jak dotkniemy palcem). Jestem tego pewien bo tak wytłumiam drgania narty praktycznie. Na ostatnim super gigancie była bramka , którą kazdy zawodnik kończył minimalnym skokiem. Tam widać było róznicę w miękkosci prowadzenia nart. Nie odnoś to do firm, bo komentatorzy juz zwiastowali wyższość nart Salomona , aby póżniej podziwiać Heeda. W kilku momentach wskazywali na miękką , płynną jazdę zawodników.

Użytkownik niko130 edytował ten post 28 listopad 2011 - 13:50

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaznaczam, że nie są to rozważania teoretyczne. Doświadczam to w jezdzie , ale tylko wtedy gdy świadomie rozlużniam stawy skokowe i kolanowe(mam to z jazdy konnej). Dodam,że w kompensacji dużą rolę spelnia tułów , który należy błyskawicznie zamknąć tzn wykonać skłon. Odpowiada to jeżdzie półsiadem lub pozycji skoczka nad przeszkodą. Analogię do jazdy rowerem całkowicie popieram. Z łyżworolek mam doświadczenie, jak ważne jest prostopadle obciążenie podeszwy (R.L Master). Jeśli będę ustawiał nartę na krawędzi ruchem stopy (w stawie skokowym) to pozbawię ją miękkości. Może da się Wam coś z tego zrozumieć. Przynajmniej starałem się.

Tego ustawiania krawedzi ruchem stopy nie pojmuje, ono okresla przeciez kat platformy (R.L Master). Dodatkowo Harb podaje ze caly lancuch kinetyczny zaczyna sie od stopy i tu sie z nim zgadzam. Ograniczenie ruchu widze jak klade stope, ale jak podwyzszam (kat platformy jeszcze wiekszy) to dalej mam zakres ruchu przod-tyl taki sam (choc jak mam juz kolano pod katem to zakres ruchu ponoszenia jest minmalny, splaszczania duzy). A z wypowiedzi wyglada na odwrot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego ustawiania krawedzi ruchem stopy nie pojmuje, ono okresla przeciez kat platformy (R.L Master). Dodatkowo Harb podaje ze caly lancuch kinetyczny zaczyna sie od stopy i tu sie z nim zgadzam. Ograniczenie ruchu widze jak klade stope, ale jak podwyzszam (kat platformy jeszcze wiekszy) to dalej mam zakres ruchu przod-tyl taki sam (choc jak mam juz kolano pod katem to zakres ruchu ponoszenia jest minmalny, splaszczania duzy). A z wypowiedzi wyglada na odwrot

Nie do końca rozumiem wątpliwości.W analogi do łyżew (łyżworolek) (ustawienie stopy w obciążeniu prostopadlym do podeszwy), szukam podobnego obciążenia na but narciarski. Tu dla wyjaśnienia czytającym (oboje z lucasd wiemy o co chodzi) zwrócę uwagę na miejsce krawędzi w stosunku do srodka stawu skokowego. W lyżwach pokrywa się idealnie (linia jej obciążenia -środek cięzkosci kostka i krawędz łyżwy), a na nartach linia , przy takim samym układzie jak na łyżwach, będzie daleko z boku kostki. Tworzy to moment obrotowy na stopę i powoduje wypłaszczone położenie narty. I teraz najważniejsze. Swobodną stopę (bez wstępnych napięć) uzyskamy przy odpowiednim ustawieniu kolana i obrotu uda w stawie biodrowym.Zbilża to nas do pozycji łyżwiarza. Wymaga to dużej precyzji . Prawidłowy "uklad" gwarantuje równowagę w jeżdzie na JEDNEJ DOLNEJ krawędzi. Wtedy dopiero poczujemy jak duże znaczenie ma ustawienie rąk z kijkami. Są one ciężarkami aretującymi wagę dwuramienną. W takim wlasnie stanie równowagi mamy stopę swobodną , od której zaczyna się ruch przód - tył , ruch skrętny , czy góra-dół.One są czujkami dającymi sygnał naszym mięśniom. Jesli je usztywnimy to jesteśmy pozbawieni precyzji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem wątpliwości.W analogi do łyżew (łyżworolek) (ustawienie stopy w obciążeniu prostopadlym do podeszwy), szukam podobnego obciążenia na but narciarski. .

90 stopni to L i mozliwy jest juz carving, ale ja mowie ze ustawiajac 85 stopni (tu zakres niewielki moze nawet bliski zera, ale probujemy zaciesniac kay) to nie ograniczamy ruchu stawu, podczas gdy w druga strone rozwarcia mozemy zrobic wiecej np. 140 stopni i tu sie zgadzam ze sie pojawi blokada stawu skokowego. Dodatkowo dochodzi to co napisane wyzej na temat niekorzystnych sil probujacych nas dzwignia rozewrzec, wiec musimy miec miesnie napiete, ale jednoczesnie rozluznione aby trzymac (kat<=90) ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rysunek2.bmp.gif Myślę ,ze zaszło nieporozumienie. Nie chodzi mi o te pozycje. W odchyleniu do tyłu ,jak piszesz, usztywniamy staw skokowy i kolanowy. Stopę mamy "twardą". Mi chodzi o przeniesienie obciązenia na krawędz tak aby linia interakcji (czerwona)ze sniegiem przebiegała od srodka cięźkości (trójkącik) do krawędzi narty , przy czym była najblizej naszej kostki (dolne kółko) Srodkowe jest kolanem.Górne kółko to główka stawu biodrowego. bez tytułu.GIF

Użytkownik niko130 edytował ten post 29 listopad 2011 - 08:44

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wymiękam ... ciekaw jestem kto jadąc z prędkością 60-70 km/h o tym wszystkim myśli i ogarnia - normalnie już nie mogę się ze śmiechu popłakałem - jak sobie wyobraziłem jak jadę i myślę i studiuję w myślach wszystkie te rozważania - nie pisze złośliwie ale odpowiedź kolegi fredowskiego mnie zainspirowała -:D)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o vilku mowa a... Jakie 60 kmh, wystarczy 30-40km. Jak jestes w skrecie i stracisz kontakt z podlozem to nozki sie prostuja i masz glebe. Przy zielonym stoliku mozna sobie popisac o podkurczaniu nog o probie przestawienia korpusu ponad narty itp. o cofnieciu chociaz jednej narty pood tulow no moze statrczy wymyslow zielonostolikowych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wymiękam ... ciekaw jestem kto jadąc z prędkością 60-70 km/h o tym wszystkim myśli i ogarnia - normalnie już nie mogę się ze śmiechu popłakałem - jak sobie wyobraziłem jak jadę i myślę i studiuję w myślach wszystkie te rozważania - nie pisze złośliwie ale odpowiedź kolegi fredowskiego mnie zainspirowała -:D)

Myśli o elementach (w czasie jazdy) tylko slaby narciarz , dobry ma własciwą motorykę. W jeżdzie odtwarza cały ruch , a nie składa elementów. Realizuje TAKTYKĘ przejazdu. A jesli popłakałeś się ze śmiechu to dowodzi , że umiejętności masz bardzo wysokie. Szkoda czasu na czytanie naszych bredni. Ale jak poczujesz zmęczenie, jak bedziesz miał problem na "czarnej", lub na rozkopanym stoku to przypomnij sobie o śmiechu, który Cie ogarnął. Brak pokory może być dotkliwy. Edit: Piszesz , że bywasz w Karkonoszach. Masz okazję zademonstrować swoją jazdę na żywo. Lubię popatrzeć na lepszych.

Użytkownik niko130 edytował ten post 29 listopad 2011 - 16:59

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ATTACH=CONFIG]22519[/ATTACH] Myślę ,ze zaszło nieporozumienie. Nie chodzi mi o te pozycje. W odchyleniu do tyłu ,jak piszesz, usztywniamy staw skokowy i kolanowy. Stopę mamy "twardą". Mi chodzi o przeniesienie obciązenia na krawędz tak aby linia interakcji (czerwona)ze sniegiem przebiegała od srodka cięźkości (trójkącik) do krawędzi narty , przy czym była najblizej naszej kostki (dolne kółko) Srodkowe jest kolanem.Górne kółko to główka stawu biodrowego. [ATTACH=CONFIG]22535[/ATTACH]

Ale mi tez chodzilo o ten drugi rysunek i kat osi nogi z osia narty. I tu napisalem, ze kat platformy dla carvingu to 90 lub mniej (ale kostka w ta strone ma fizyczne ograniczenia wieksze niz w 2 storne). Ale widze ze faktycznie sie gubimy ;) A co do zawodnikow to po wywrotce pewnie mowia: Cholerny Pitagoras i te jego katy... :rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie twierdze, że jestem lepszy od kogokolwiek i super duper ... sam siebie oceniam na 3+ :-) w mojej skali ... nie śmieję się absolutnie z nikogo ! ale ten wątek po prostu sprawił, a konkretnie wypowiedź Pana fredowskiego, że pękłem i stawiam mu flachę jak się spotkamy ! kolory tabliczek przy trasach średnio mnie interesują :-), a zapraszam poza trasę najlepiej w świeżym puchu - u nas ciężko trochę albo trzeba dymać na piechotkę ... bez urazy :-) tak w Karkonoszach bywam średnio 30 dni w sezonie nartowania ...

Użytkownik vilk edytował ten post 29 listopad 2011 - 19:58

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na świecie są samorzutne talenty. Co to rodzą się z czymś tam.... Trzeba przyznać, że głęboki puch sprzyja rozwojowi, bo spotkanie z nim jest mniej bolesne. Niestety znakomita większość, jakich takich jeźdźców, musi ciężko pracować, aby coś osiągnąć. Ale głęboki śmiech jest bardzo zdrowy. Więc zapewne chodziło w tym wszystkim o zdrowie. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie twierdze, że jestem lepszy od kogokolwiek i super duper ... sam siebie oceniam na 3+ :-) w mojej skali ... nie śmieję się absolutnie z nikogo ! ale ten wątek po prostu sprawił, a konkretnie wypowiedź Pana fredowskiego, że pękłem i stawiam mu flachę jak się spotkamy ! kolory tabliczek przy trasach średnio mnie interesują :-), a zapraszam poza trasę najlepiej w świeżym puchu - u nas ciężko trochę albo trzeba dymać na piechotkę ... bez urazy :-) tak w Karkonoszach bywam średnio 30 dni w sezonie nartowania ...

Gdybys mial z min.50-tke i kiedys tez 30 dni w sezonie w Karkonoszach nartowales to pewnie juz taka flaszke wykonalismy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...