Skocz do zawartości

zeberkaa

Members
  • Liczba zawartości

    1 231
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez zeberkaa

  1. Rozumiem, że kobiety w ciąże zachodzą partenogenetycznie - czyli tłumacząc - bez udziału mężczyzn. Tak jak w Seksmisji...
    Tadek


    A skąd te daleko idące wnioski?
    Rozumiem że Twoim zdaniem skoro do poczęcia mężczyzna póki co bywa potrzebny to z natury jest mu dana wiedza na zadany temat.
    Dokładnie wie że ciąża to nie choroba a tylko trochę bardziej włosy wypadają. Może nawet tego nie wie.
    Tylko dla czego , skoro to taki cudowny stan, Kodeks Pracy przewiduje specjalne traktowanie kobiet w ciąży, dla czego NFZ przewiduje szczególne traktowanie kobiet ciężarnych przez dentystę /poszerzony wachlarz bezpłatnych usług/?
    A mężczyzn jakoś nie chce w ten sposób uhonorować. Czyżby lobby ciężarnych?

    Mówi się że w narciarstwie ciężarnym szkodzi wysiłek i obciążenie stawów. Tak, stawy w ciąży też dają o sobie znać.
    Między wioślarstwem w grupie a narciarstwem zjazdowym jest zasadnicza różnica. Nawet kilka.
    Ale jedna jest dla mnie najistotniejsza. Wiosłowanie zawsze i bez wysiłku można przerwać.
    Zjazdu nie. Żeby się zatrzymać musisz włożyć wysiłek i odrobinę uwagi.

    Powtórzę raz jeszcze bo już o tym pisałam.
    Nie zaryzykowałabym życia dziecka, zwłaszcza że zarówno lekarze jak i wszystkie publikacje na temat sportów w ciąży wykluczają narciarstwo w tym okresie.
    No uparli się albo nie wiedzą jakie zdolne a przy tym rozsądne Panie po stokach jeżdżą.

    Dyskusja chwilami przypomina mi typową rozmowę kierowców którzy przekonują że jeżdżą szybko, łamią ograniczenia bo całe życie spędzili za kółkiem i są wybitnymi kierowcami.

    Użytkownik zeberkaa edytował ten post 05 grudzień 2012 - 11:53

  2. Mitku, wierzę że narciarz z ciebie wyśmienity, pozostaje jeszcze tylko zajść w ciąże.
    Jeśli ktoś zadaje pytanie /autorka wątku/ to dostaje odpowiedź zgodną z poczuciem każdej z nas i nie ma co komentować. Może dla tego post zaczynał się słowami "drogie Panie"?

    Użytkownik zeberkaa edytował ten post 05 grudzień 2012 - 10:47

  3. Dziękuję wszystkim za zabranie głosu, śledzę uważnie wątek i na pewno skorzystam. Co do Decathlonu to mam wrażenie ze mocno spuścił z jakością. Kiedyś zaopatrywałam się w nim masowo w najtańsze kostiumy pływackie i skarpety sportowe i patrzyłam jak produkty z każdym rokiem są coraz gorszej jakości.
  4. Dzisiaj po prostu rewelacja. Powiem więcej, wszystkie synonimy słowa rewelacja, pasują do określenia warunków, panujących na stoku. Pogoda super. Lekki mrozik i bezchmurne niebo. Pozdrawiam, radcom

    Zapomniałeś tylko dodać że to na Muflonie bo po Gwarku już nie pojeździmy. Za bardzo się do słońca wystawił i ma karę. Trochę krótko, trochę płasko ale fakt - betonik pierwyj sort. Mniodziolodzio bym powiedziała nawet. Zwłaszcza rano.
  5. A mogłabyś określić ile Chcesz zapłacić np.: za kurtkę, spodnie itp... Ostatnio w Makro, pojechali ostro po cenach...... Pozdrawiam, radcom

    Hmmm jak by to powiedzieć. To nie jest kwestia pieniędzy, choć nie ukrywam że spodziewam się niewygórowanych cen. Chodzi o to że wolę dać zarobić firmie która nie jest "jedynie słuszną" na rynku, ma dobry produkt i zasługuje na to by ją zauważyć. Nie szukam konkretnej kurtki czy spodni. Szukam miejsca gdzie w razie potrzeby i wolnych środków będę mogła się zaopatrzyć.

    "Brubeck" oczywiście made in poland

    To czemu się tak głupio nazywają? No chyba że to nazwisko.

    Użytkownik zeberkaa edytował ten post 07 marzec 2012 - 18:16

  6. Wiem, marka marki nie bierze się znikąd ale domyślam się że można kupić dobrą rzecz nie obłożona wysokimi kosztami reklamy i nie płacić haraczu za popularność. Zwłaszcza w dziedzinie odzieżowej. Dla tego chętnie przyjmę rekomendację odzieży narciarskiej która ma przyzwoitą jakość, nie powala ceną i do tego może nie mieć żadnego firmowego znaczka. Krajowi producenci mile widziani.
  7. IMHO jak wyczyścisz zmywaczem czy tam benzyną, wyszczotkujesz i raz na jakiś czas położysz bazowy i ściągniesz cykliną, to i tak będziesz miała ślizgi bardziej czyste, niż 90% narciarzy. ;) :D:D. k

    No nie wiem, przecież na brudnej narcie nie da się jeździć. Ostatnio małżonek zawisał na stoku. Podczas czyszczenia okazało się ze po 3 dniach jazdy ścierka czyszcząca zbierała czarną maź. Moje narty miały 2 dni jazdy po smarowaniu i jeździły jak złoto. Za to spód okazał się wiele czystszy. Może do niesmarowanej suchej narty brud się nie klei bo faktycznie zorientowałam się że wiele ludzi nawet z czarnych stoków narty smarują raz przed sezonem. Co do czyszczenia to faktycznie zmywam i od razu smaruję.
  8. Chciałabym prosić o wytłumaczenie spraw kilku odnośnie smarowania "podstawowego". Przeczytałam już sporo na tym forum i wiem że nic już nie wiem. Nartę muszę przed smarowaniem oczyścić.No to czyszczę benzyną i czytam że w ogóle środka czyszczącego trzeba używać z umiarem a najlepiej wcale. No jak nie czyścić jak na ślizgu zbiera mi się "smoła". Brud jak diabli. Czarność nad czarnościami. Zwłaszcza kiedy śnieg już niemłody. A tu straszą że ślizg wysuszę. No jak wysuszę jak czuję pod ręka że ta benzyna to ślizg z brudu wyczyści ale to co pod brudem, czyli resztki smaru zostają. No zostają jak nic. Zresztą spróbowałam za pomocą benzyny wyczyścić zafajdaną smarem cyklinę i ni dudu. Ale czytam gdzieniegdzie że czyścić smarem bazowym. No dobrze, tylko jak? O ile rozumiem to nasmarować i z cyklinować a potem smarem właściwym i znów cyklina? Tylko że ja się obawiam ze ten cały brud ze ślizgu poprzez smarowanie na gorąco to z powierzchni wlezie mi w najgłębsze nieoczyszczalne pokłady struktury ślizgu. Co jak co, kobieta jestem i na sprzątaniu się znam :D Proszę mi to wszystko wytłumaczyć co i jak. A! I nie życzę sobie komentarzy ze mnie nie stać na zmywacz. Powiem tak. Jak się jeździ całą rodziną i ma do kupienia i utrzymania trochę sprzętu i odzieży dla kilkorga a do tego wyjazdy, karnety, ubezpieczenia,to nie ma bata, człowiek musi zacząć ciąć koszty. Ja wiem ze single, geje, małżonkowie kobiet kanapowych i prezesi spółek skarbu państwa mają łatwiej ale niech się w jęzor ugryzą nim zaczną się wymądrzać.
  9. Na niektórych takich wyciągach samo chwycenie za rurę (talerzyka) uruchamia mechanizm.

    No właśnie na to liczyłam że świadomie spowoduję wyjazd a tam nie. Ledwo się doczłapałam a było po lekkim lodzie pod górkę, nie zdążyłam się rozejrzeć a tam jechac panie! Toć to jawne wymuszenie było :D
  10. Cześć !!! dwa lata temu nabyłem drogą kupna komplet łańcuchów tekstylnych, tzw. skarpet... No i ostatniej nocy na podjeździe na Katschberg.

    Podstawową wadą są natomiast problemy z trwałością oraz fakt, że w myśl austriackich przepisów wciąż nie stanowią one ekwiwalentu tradycyjnych stalowych łańcuchów, co jest istotną informacją dla udających się na alpejskie stoki. Tym niemniej niektóre produkty doskonale sprawdzają się w warunkach ostrego ataku zimy, gdy na drogach zalega śnieg, drogowcy mimo wzmożonych wysiłków nie radzą sobie z odśnieżaniem, a my często wciąż jeździmy na letnich oponach. http://moto.wp.pl/ka...,wiadomosc.html Wygląda na o że ten wynalazek ma doraźnie imitować oponę zimową po prostu. Ot co.
  11. Mam pytanie o działanie talerzykowego "Pomika". Kiedy byłam tam ostatni raz po raz pierwszy w mojej obecności uruchomili ten szybszy wyciąg. Wsiadłam i pojechałam. Potem znowu usiłowałam i pełna porażka. Coś mi nie wyszło, talerzyk uciekł a pan z obsługi próbował coś mi tłumaczyć tyle że po czesku. Dałam rade i podjechałam ale nie wiem dalej jak działa wsiadanie na ten wyciąg bo na trzecie podejście czasu nie było a i nie ma możliwości podejrzenia z boku w czym rzecz. Coś tam powoduje że talerzyk rusza i trzeba zdążyć a ja nie wiem co i kiedy i stresa mam :D Zaraz zacznie mi się śnic ten diabelski wyciąg. Ktoś mi wytłumaczy jaka sekwencją ruchów trzeba się wykazać by się nie pogubić? Sezon się powoli zbliża ku końcowi i znów trzeba będzie do braci Czechów za śniegiem wyruszyć.
  12. Kijki kiedyś służyły do odciążenia górnego (wbijanie pionowo z góry do dołu blisko środka ciężkości) aby móc obrócić narty. Teraz służą głównie do zmiany momentu obrotowego (wbijane z przodu pod kątem), o

    Kiedy właśnie mnie instruktor kazał te kije wbijać pionowo bez wypuszczania przed dłoń ale na wysokości dziobów nart. Z moich obserwacji takie wbicie wymusza niższe zejście zadka przed wykonaniem skrętu. Na filmach gdzie podajecie przykłady rzekomo poprawnej jazdy te kijki rzeczywiście dość luźno wylatują sobie przed dłoń. Mam też pytanie czy Wam też te kijki tak fest "wystrzeliwują" do tyłu przy w miarę szybkiej jeździe z dość stromego stoku? Kurcze, nie mam oczu z tyłu to nie wiem jak to wygląda więc nie mogę porównać czy inni tez tak mają ale czuje że strzelają jak pociski. No i o co chodzi z tą jazda na twardych pośladach. Czy jazda na "ołówkach" wymagała tego? Przecież to musi strasznie obciążać kręgosłup. A co do "bujania się na krawędziach" to mnie bardzo dobrze robi chwilowo trzymanie kijów w poprzek. Ale to tak na dobry początek, żeby się w ryzach trzymać.

    Użytkownik zeberkaa edytował ten post 11 luty 2012 - 15:37

×
×
  • Dodaj nową pozycję...