Skocz do zawartości

Aniouk

Members
  • Liczba zawartości

    200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Aniouk

  1. Bajaderko:) Jesli mi kciuk nie odpadnie przytrzymany petelka kijkowa, ktorej nadal uzywam...to istnieje duza szansa, ze bede gotowac na wyjazdach, na ktorych bede...chyba, ze mi sie to znudzi, na co sie na razie nie zapowiada:D Hmmm, sprytny ten Berry, bo wie, ze jestem pod duzym wrazeniem jego nauczania, no coz, mam szczescie do instruktorow...jest bardzo dobry i...drogi:D ale warto, widze to po sobie, bo czuje, ze coraz lepiej mi idzie, mniej sie mecze, a przede wszystkim nie bola mnie ani kolana ani miesnie po nauce z nim, a potem po wlasnej jezdzie, co wedlug mnie jest wyznacznikiem dobrej, w jakis sposob technicznej jazdy ( w jakis sposob...bo ja mam bardzo wysokie wymagania co do siebie i do momentu kiedy nie bede czula, ze jezdze dobrze technicznie, bede mowila ze jezdze w jakis sposob technicznie:D)... Jezeli wiesz, ze nie umiesz wszystkiego i masz chec, zeby uczyc sie u kogos wymagajacego i dobrego to polecam:) Wiecej napisze w relacji sumujacej moj sezon, do ktorej juz prawie sie zebralam... Pozdrawiam:) Aniouk Użytkownik Aniouk edytował ten post 08 kwiecień 2010 - 21:47 Zgubilam a w Bajaderce:) i je doczepilam. I blad ortograficzny...drodzy czytelnicy na razie pisze sie na razie a nie narazie!
  2. Zapodam zatem link do postu Rosy z Nassfeld:) A swoja relacje z ostatniego wypadu stworze jesli lenistwo ode mnie odejdzie...A mysle, ze po reszte szczegolow to do Berrego i jesli rzeczywiscie tak nie lubisz biur podrozy jak ja to do zobaczenia gdzies w przyszlym roku:) http://www.skiforum....8811#post278811 Pozdrawiam:) Aniouk
  3. Taka mala dygresja na marginesalnym poscie...Kiedys zdarzylo mi sie spalic reke przy dynamicznej asekuracji...uratowalam co mialam uratowac...ale zla dlonia przytrzymalam line i czesc pomiedzy kciukiem a palcem wskazujacym byla zweglona masakra...przy wizycie u pani doktor (co myslala, ze spalilam sobie reke lina, bo lina byla goraca:D) usilowalam zbagatelizowac problem, na co pani powiedziala: Wie pani co...to ten kciuk wlasnie odroznia pania od malpy:D I takie sa moje skojarzenia w tym temacie...niesamowicie wazny ten kciuk;) Moze sprobuje zyc jeden dzien bez kciuka:D
  4. Bajaderko, alez ja nigdzie nie napisalam, ze nia jestes:) Tylko, ze relacja w takim brzmieniu...Nie znam Ciebie, ani swiadkow, wiec skad moge wiedziec jaka jestes...ino wypowiedz ocenilam jako narzekajaca...a nie Ciebie:) No to powiem Tobie, ze w Austrii to jest do pomyslenia...wiazanie w wypozyczonych nartach rozwalilo mi sie na Pitztalu, na poczatku czerwonej trasynumer 26..., nie potrafilam go zlozyc z powrotem i zwyczajnie sobie zeszlam,, choc dlugasnie to trwalo...panowie na skuterkach jechali, ale jakos nie przyszlo mi do glowy ich prosic o podwiezienie, nie wpadlam na to, zawsze mi sie wydawalo, ze to dla tych urazowcow...co na drugi dzien stalam sie jedna z nich i moglam sie takim skuterkiem przejechac:D Mysle, ze gdybys trafila do tej samej stacji, ale na mniejsza kwatere, do jakies francuskiej gospodyni, to bylabys tak samo zadowolona jak z austriackiej...Moze wyobor nie byl za szczesliwy...wiesz kazda masowosc zabija atmosfere miejsca...i moze o to wlasnie chodzilo z tym kiepskim hotelem...moze nawet gdyby byl on kiepski a maly i przytulny i nastawiony na klienta indywidualnego to moze moze...mozemy gdybac dalej... Moze kiedys sie tam wybiore...ale z pewnoscia nie z biurem podrozy...jeszcze w zyciu sie takowym nie skalalam, jednak ta ichna masowosc mnie nieco przeraza...lubie wszystko sama sobie zalatwic i jak do tej pory z kazdego wyjazdu narciarskiego organizowanego samodzielnie bylam zadowolona. Fakt, ze duzo czasu zawsze poswiecalam na organizacje, ale mysle, ze warto bylo. Ostatnio, musze sie przyznac troche sie zleniwilam i w tym sezonie bylam z Berrym...ale u niego takze kameralnie i musze przyznac, ze bylam zadowolona z warunkow na kazdej kwaterze a gospodarze byli mili i pomocni (pani nawet ratowala poparzencow slonecznych masciami:D) Pozdrawiam i zycze trafnych wyborow i cudownych wakacji z usmiechem na twarzy:) Aniouk
  5. Do Bociana74 Marcinie...denerwuje mnie i to mocno, ze w swoim pierwszym poscie, przedstawiles SWOJA INDYWIDUALNA OPINIE na temat uzywania paskow w kijkach, podpierajac sie kilkoma stronami medycznymi czy sportowymi, w ktorych ta kontuzja JEST TOTALNIE ODMIENNIE OPISYWANA niz Twoja interpretacja...na dodatek, zeby uwiarygodnic SWOJE RACJE...uzywasz takiego okreslenia jak: wyniki sklonily mnie, wynika z nich...jak juz cos to zmien to na: wydaje mi sie, moim zdaniem... Zadalam sobie ten sam trud i tlumaczylam obiektywnie te strony, a nie tak zeby bylo mi wygodniej...I sam odpowiadasz na pytanie Jana Kovala o tlumaczenie zdania: Skiers should also be encouraged to use poles with finger-groove grips without any restraining devices such as a wrist strap or closed grip. ze jest oczywiste...a w swoim nie bierzesz tego zupelnie pod uwage... Jezeli juz bawisz sie w pisanie posta na temat urazu, zrob to w sposob obiektywny, a potem napisz swoja opinie, bo duzo ludzi jest skolnnych uwierzyc, ze to co piszesz jest poparte oficjalna wiedza dostepna w internecie na ten temat...a ja tlumaczeniem dokladnym z angielskiego na polski udowodnilam, ze jest inaczej... Moglabym zaczac dyskutowac z kazdym Twoim cytatem dotyczacym mojego postu wczesniejszego, ale nie widze w tym najmniejszego sensu, bo znowu musialbym sie powtarzac...odpowiem tylko na Twoje pytanie: tak, prawidlowo uzywam paskow...i wyobraz sobie, ze zamierzam ich dalej w ten sposob uzywac, bo nie umiem bez...chociaz bede uczyla sie takze jezdzic bez... Mnie Twoje argumenety o prawidlowym uzywaniu paskow tez przekonuja w jakis sposob ale denerwuje mnie koszmarnie przeinaczanie i tlumaczenie wedlug wlasnego widzimisie zawartosci podawanych anglojezycznych stron. Kolano stabilne...ino za kazdym wyprostowaniem nogi przeskakuje cos tam...ilu lekarzy tyle pomyslow co to jest...aczkolwiek pomyslu co zrobic aby nie przeskakiwalo zaden nie mial...co oczywiscie na nartach sie ucze...powoli:D Hmmm, uwielbiam te slowne zagdaki:) Wedlug mnie, "game" bedzie tu tyczyc dzikiej zwierzyny...a gamekeeper w polskich realiach (gdzie takowa zwierzyna zazwyczaj jest w lesie lub na jego obrzezach, w UK gamekeeper bardziej na terenach wiejskich dziala, bo lasow bardzo malo sie ostalo) to moze byc gajowy, lesnik, badz wedlug mnie mysliwy (taki oficjalny, ktory dziala w zgodzie z prawem lowieckim), bo on tez troszczy sie o zwierzyne...zeby potem zabijac;) http://www.connexion...ueContentID=256 Wlasnie o to mi sie rozchodzilo w pytaniu zadanym w moim pierwszym poscie:) Ino chyba odruchem jest rozposcieranie reki przy upadku, ale to do zapamietania i wyrobienia podczas ilus tam wypadkow, na ile sie da to kontrolowac... Czyli...idealny upadek, ktory zwolni nas od kontuzji kciuk narciarza... -jezdze z dlonmi w petelkach (bo kijkow nie chce samopas puscic, zeby nie odegraly same tragedii na stoku) lub bez petelek (bo uwazam, ze kijki samposace sie nikomu krzywdy nie zrobia, moge po nie podejsc, jak po wypiete z wiazan narty) upadam, puszczam kijki (kijek zostaje peta mi sie kolo dloni, moze wejsc gdzies pod ale nie musi...w drugiej wersji kijek pada w snieg, moze kogos w przyszlosci uszkodzic, jesli ktos najedzie na niego, a ja zapomne go zabrac, ale wcale nie musi sie tak stac), po puszczeniu zaciskam dlonie w piescie chroniac kciuki Matko...ile sie jeszcze musze nauczyc... Aniouk relaksujaca sie na skiforum w czasie szukania mieszkania... Użytkownik Aniouk edytował ten post 06 kwiecień 2010 - 18:24
  6. W internecie mozna znalezc wszystko...jeszcze odpowiednio zinterpretowac, przetlumaczyc i zapodac ludziom wersje obiektwyna inaczej:) Rowniez uwazalam wczoraj, ze Jan troche przesadza...aczkolwiek jak zaczelam sie wczytywac w dziesiatki stron netowych piszacych na ten temat...to obecnie bardziej sklaniam sie do wersji jezdzenia bez petelki (co w sumie musze sie przyznac, ze zupelnie nie umiem...gdybym umiala tak to pewnie bym sie pozbyla tej petelki:)) Troche informacji ode mnie, z TYCH SAMYCH stron, z ktorych Ty korzystales: 1. Dziwie sie, ze nigdzie nie napisales, ze wszedzie pisza o upadku na...ROZPOSTARTA DLON (outstretched hand), co jak czytam ma znaczenie kolosalne przy tego typu urazie... [Mala adnotacja na marginesie: Nie wiem czy dobrze to interpretuje, ale upadek z zacisnieta dlonia na kijku nie spowodowalby tego typu urazu??? (jakby tak wyobrazic sobie co tam sie dzieje...to moze bardziej w tym wypadku chodziloby o nadgarstek???? ale tutaj zupelnie hipotyzuje)] Wracajac do rozpostartej dloni, bo wszedzie pisza o takowej: http://www.emedicine....htm#Multimedia - Rysunek gorny: Upadek na rozpostarta dlon po uprzednim pozbyciu sie kijka. Kontuzja pt. kciuk narciarza jest MALO PRAWDOPODOBNA (zalezy jak tlumaczyc...bo mozna tez przetlumaczyc na NIEPRAWDOPODBNY) przy tym mechanizmie. - Rysunek dolny: Upadek na rozpostarta dlon, w ktorej kijek pozostal. Kontuzja pt. kciuk narciarza jest MOZLIWA przy tym mechanizmie. 2. Jak uchronic sie przed kontuzja typu kciuk narciarza, wedlug wyzej wymienienionej strony: - Narciarze powinni swiadomie pozbyc sie kijkow podczas upadku. Upadek na wyporstowana dlon bez kijka w niej powinno zminimalizowac szanse tej kontuzji - Narciarze powinni byc zacheceni do uzywania kijkow bez petli czy rekojesci. Zrodlo: http://www.emedicine....htm#Prevention Moje -Twoje Fakty...czyli bawimy sie w interpretacje rzeczywistosci.... 1. Dla mnie 6-8 tygodni na zagojenie sie tej kontuzji to bardzo duzo...biorac pod uwage, ze jestem kucharka... tyle samo czasu, czyli 2 miesiace zajel mi powrot do pracy bo rekonstrukcji acl...ale kolana nie musialam tak tam forsowac jak dloni... I finansowo mocno ta moja pracownicza nieobecnosc odczulam...Co zwaz, ze jest to powrot do pracy bez wczesniejszej operacji...na wielu stronach pisza, ze brak takiego zabiegu powoduje pozniejsze zmiany zwyrodnieniowe.... Zrodlo: http://www.healthsqu...mc/fgmc0745.htm 2. Alez to jest praktycznie jedyna metoda, ktora zmniejszy ryzyko wystapienia kontuzji to nie rozumiem czemu prosisz, zeby jej nie uzywac... Dodatkowe ryzyko owszem jest...ale zgadzam sie z moimi poprzednikami, w innym watku, ze taki samopasacy sie kijek, w porownaniu z uwolniona z wiazan narta nie stanowi zagrozenia az tak dramtycznego... 3. Pewnie, ze tak...8-10% wszystkich urazow narciarskich stanowi wlasnie ten nieszczesny kciuk...czy to duzo czy to malo to sprawa znowu wlasnej interpretacji...ale jesli takie strachy zapodawane przez Jana ustrzeza kogos przedtym to czemu nie... Na zakonczenie.... 1.Nie mowimy o stosowaniu kijkow czy nie...tylko o stosowaniu petelek przy kijkach czy nie... Nie wyobrazam sobie jazdy bez kijaszkow...ale jestem w stanie sobie wyobrazic jazde bez petelek, chociaz ciezko...ale rzeczywiscie konsekwencje finansowe mnie mocno sklaniaja do... 2. Zastanowilam sie i mysle, ze zinterpretowales po swojemu te strony netowe i przedstawiles to wszystko mocno subiektywnie ...ku uciesze jednych, ku niepokojowi innych... Ja staralam sie byc znowu obiektywna w tych tlumaczeniach. I niech ktos sam zadecyduje czy z paskiem czy bez...ja na razie z paskiem:) bo...nie umiem bez:D ale chcialabym umiec bez...z drugiej strony, bede musiala kupic nowe kijki, gdyz obecne nieco sie zmasakrowaly, wiec zaczynam myslec, ze moze te co "stryczek":D odpinany maja.... Pozdrawiam:) Aniouk Użytkownik Aniouk edytował ten post 05 kwiecień 2010 - 13:53
  7. Prowokator - staram sie nie podrozowac w czasie pelni...wiec normalna wtedy jestem nadzwyczaj... - odezwal sie normalny inaczej... - ciesze sie, ze cala reszte mojej paplaniny (choc tutaj moze juz paplanina przeistaczac sie w bablanine) zostala uznana, za nieprzesadzana... Ania Lagodna:)
  8. Mocno rozdraznia mnie przekladanie cech kilku spotkanych osob z danego panstwa na cechy narodowe...dla mnie to niepotrzebna generalizacja i uprzedzenia...jesli jeszcze to sa cechy mile (co jest rzadkoscia) to moge sie nawet ucieszyc z tej zakladki...ale nazywanie narodu aroganckim to dla mnie okreslenie mocno porazkowe... Podrozowalam po Francji kilka razy i nie moge sobie przypomniec sytuacji, w ktorej bylabym zle potraktowana przez kogokolwiek...nawet w sklepie...gdzie znajac tylko pare francuskich slow, nie bylam lekcewazona, ale z usmiechem obslugiwana...zapodajac takze usmiech i uzywajac: poprosze to, dziekuje, dzien dobry, do widzenia... Fakt, ze duzo ludzi slabo tam mowi w jezyku angielskim...ale hmmm, to my do nich przyjezdzamy, a nie oni do nas...aczkolwiek nawet najgorzej mowiaca po angielsku osoba zawsze starala sie nam pomoc gdy prosilismy o wskazowki...Bylo tej pomocy mnostwo...wymieniam tylko te, wedlug mnie najwieksze...co rzeczywiscie Ci ludzie zupelnie nieproszeni, pomogli turystom mowiacym po angielsku...ale usmiechajacym sie non stop i mowiacym dziekuje po francusku...: - wlascicielka kempingu w gorach nie wziela pieniedzy od nas za noc kiedy zalalo nasze namioty, gdyz podloze kempingu bylo bardziej przygotowane na domki kempingowe niz namioty - zawiadowca stacji, gdy widzial, ze bedziemy czekac na pociag o 3.30 rano...otworzyl dla nas pusta sale na dworcu, dal klucze, zebysmy mogly sie zamknac od wewnatrz, obudzil nas o 3 , gestami prosil , zebysmy podazyly za nim...zaparzyl herbate i poczestowal cieplymi rogalikami - u podnoza skaly czekala na nas Pani z parasolka, ktora zaprosila nas do siebie do domu, zebysmy sie wysuszyli i ogrzali, gdyz widziala nas jak zjezdzalismy z drogi wielowyciagowej w deszczu i burzy...pozwolila zostawic liny i ciezsze rzeczy do wysuszenia w stodole...jako, ze musielismy rzeczy odebrac na drugi dzien w nocy...pani obiecala, ze zostawi obejscie dla nas otwarte na noc...odwdzieczylismy sie wtedy butelka dobrego wina...francuskiego. Mysle, ze w duzej mierze to jak jestesmy odbierani i traktowani zalezy od nas samych (sama to wiem, gdy pracowalam obslugujac klientow w restauarcji)...ktos mily, usmiechniety byl tak przeze mnie traktowany...osoba traktujaca mnie z gory, chamska i zaczepliwa zostala obsluzona, nazwijmy to poprawnie... I tak to mniej wiecej funkjonuje, nastawiajac sie, ze zostaniemy arogancko potraktowani juz podchodzimy do takiego czlowieka naburmuszeni i nastroszeni...w zamian dostaniemy to samo... Moze i uczciwie...ale z malkontenckim zacieciem...ja musialam o 3, w nocy badz jak ktos woli nad ranem, wyjsc z domu aby zdazyc na samolot (moja podroz trwala 12 godzin gdyz z powodu bagazy nie zdazylam na wczesniejszy autobus) moje bagaze nie dolecialy ze mna, musialam w niedziele (gdzie wszystko zamkniete w Austrii) kupic chociaz szczoteczke i plyn do soczewek, dwa pierwsze dni to byla jazda w wietrze i mleku....a zwyczajnie sie ciesze z mojego wyjazdu i z napotkanych ludzi na mojej drodze...ktorzy mi pomogli...a gdy nie znali angielskiego szukali swoich znajomych, ktorzy mowili po takowemu, zeby mi pomoc... bo po niemiecku ciut wiecej niz po francusku...ale zawsze ze szczerym usmiechem na twarzy... takze mysle, ze to wszysko zalezy bardziej od naszych glow niz od innych ludzi...a ci spotkani na naszej drodze tez zaleza od nas...taka dziwna figura kolastych zaleznosci... Pozdrawiam z usmiechem:) Aniouk PS Byc moze wyjawia sie z tego postu opis wiecznie usmiechnietej wariatki...ale ja zupelnie normalna jestem...wychodze z zalozenia ze, szczegolnie w podrozy, wsrod obych ludzi w innym kraju...tak to dziala jak opisalam. Użytkownik Aniouk edytował ten post 04 kwiecień 2010 - 22:07 PS od wariatki co ma narty w kwiatki:D i byk ortograficzny...
  9. Aniouk

    rower :)

    Jarku:) Zazdroszcze spokojnego krajobrazu...niektorzy musza przedzierac sie przez londynska dzungle i zastanawiaja sie nad skonstruowaniem czegos ograniczajacego widocznosc w celu przywrocenia tetna do w miare normalnego...cos by sie takiego przydalo: http://lh4.ggpht.com...mE/DSC_1768.JPG tylko moze bardziej ludzkiego:) Pozdrawiam Ciebie i corcie:) Ania
  10. Dobra, zaczailam o co w tym wszystkim chodzi:) Sukces... 1. Czyli, uwazacie, ze sa juz na rynku takie wiazania do nart zjazdowych ino, nie skiturowych, ktore dokladnie jak te wypinaja narty na boki, uzywajac takiego samego mechanizmu jak w kneebindings? A reszta to tylko proba sprzedania czegos co juz istnieje? Czyli ogolnie bredza, ze to tylko jedno takie dostepne wiazanie na rynku...czyli ktos inny moze ich oskarzyc, ze klamia? Ciekawy filmik pokazujacy jak to wiazanie dziala: YouTube- Kneebinding 2. Inne pytanie jaki mi sie nasunelo po przeczytaniu tego co napisal arturoarturo...czy wiazania (sposob ich dzialania i budowy, nie rozchodzi mi sie tutaj o lepsze materialy) zmienily sie przy przejsciu z nart prostych na karwingowe? Bo zmienil sie sposob jezdzenia, zmienily sie urazy (ze zlaman kosci na zerwania wiazadel)...a wiazania tez ulegly zasadniczej zmianie? Bo jesli nie...to moze to wlasnie wiazanie jest taka odpowiedzia? Tyle, ze zupelnie tak strzelam, bo sie nie znam, ucze sie dopiero... 3. Do osob podajacych procenty w tej dyskusji, fajnie by bylo jesli juz podajecie dane w procentach (jak 90%, 95% narciarzy) podac jakies zrodlo tych danych, a jesli nie to trzymac sie slow takich jak: wiekszosc lub zdecydowana wiekszosc, lub wedlug mojego zdania...bo dane liczbowe sugeruja, ze jestescie pewni tego co mowicie...(cos jak JurekP...powiedzial 70% i przytoczyl zrodlo). 4. Mitek...nie zakladam sie...bo ja zwyczajnie nie wiem:)...naiwna isotota bylam kiedys...i byc moze rzeczywiscie to jest tylko chwyt reklamowy...na zasadzie...czego nie chca narciarze...nie chca uszkodzic acl, a to sie czesto zdarza, wiec stworze jakies nowe wiazanie...powiem i naklonie innych slawnych, zeby mowili, ze to zmniejszy prawdopodobienstwo urazu i idioci kupia:) Pozdrawiam, Aniouk uczaca sie:) Użytkownik Aniouk edytował ten post 22 styczeń 2010 - 01:50
  11. Podalam ta strone jako ciekawostke, ktora odnalazlam w necie, co sie okazalo, ze raczej nikt z wypowiadajacych sie na ten temat nic nie wiedzial, a wiekszosc tu osob od razu to neguje (Mitek) lub przytacza srebne nitki, nie wiem co one maja tu do tematu, skoro nie sa wiazaniami tymi, mozna o tym podyskutowac w ramach tematu ubraniowego (Hesski) i uzywa beznadziejnych slow (Karat10)...tylko Jan Koval zachowal sie ostroznie w tej sytuacji...bo byc moze okaze sie, ze jednak ten wynalazek, ktory z tego co widzialam byl testowany od 2004, a dopiero teraz wypuszczony na rynek, moze okazac sie jednak pomocny w zmniejszeniu prawdopodobienstwa zwiazanego z urazami kolana, szczegolnosci z ACL (co napisalam juz w pierwszym poscie)... Nie dyskutuje tutaj z Wami na temat czy te wiazania sa bardziej skuteczne niz obecne na rynku, bo sie na tym nie znam...ale jak widze, Wy tez chyba nie za bardzo, tylko piszecie posty, zeby cos napisac...dyskusja polega jak sie przytacza fakty jakies NA TEMAT i ma wiedze NA TEN TEMAT...a tak to zupelnie bezsensu...oczywiscie jak na moj gust. W takim razie poczekam, az czas zweryfikuje te wiazania, a byc moze bedzie to sukces... Pozdrawiam Ania
  12. Nie wiem czy juz o tym bylo na forum (uruchomilam wyszukiwarke, ale nic nie wskazala, zatem pisze;))... Dzisiaj zupelnym przypadkiem ( w sumie przez moje bledy w pisowni jezyka angielskiego) wygooglowalam takie cos: http://www.kneebindi...m/KB-Intro.aspx Tak w zarysie: sa to wiazania, ktore zmniejszaja prawdopodobienstwo zwiazane z urazami kolana, a szczegolnie z ACL. Jesli tak rzeczywiscie jest, to ja je kupuje:D Czy ktos slyszal o tym cos wiecej? Moze techniczni na tym forum wyltumacza na czym polega ta "fenomenalnosc" wiazan? Tutaj jeszcze stronka do biura patentowego w USA: http://appft1.uspto....=DN/20040173994 Pozdrawiam:) Ania
  13. Uwazam, ze na odpowiedzi Kurczaka temat sie powinien zakonczyc...podziekowalam jednak wszystkim obroncom racji, ze kasku nie da sie inaczej jak tylko w realu przymierzyc i potem ewentualnie kupic w ineternecie w celu zaoszczedzenia pieniedzy... Tu innej opcji nie ma...jest tak samo jak z butami...i tak jak nikt rozsadny na tym forum nie zgodzi sie na kupno butow bez mierzenia...to samo powinno byc z kaskiem. Kazdy kto kupowal kask wie, ze jedne siedza lepiej, drugie gorzej, w jednych jest bardziej wygodnie w drugich mniej (przeciez ma sie to na glowie przez pare godzin)... tak jak stopy sa rozne tak i ksztalty naszych czaszek... W sumie to taka oczywista oczywistosc ze proponowalabym umiescic gdzies informacje o koniecznosci przymierzenie kaskow i butow przed kupnem na gorze rubryki szukaj sprzetu...po co wprowadzac kogos w blad... Aniouk
  14. W ramach akcji relaksacji od forumowej masakry...tak sobie poczytalam dzisiaj przed snem:) I to jest piekne, w sumie bylo piekne...bo juz w Tatrach ciezko o taka pustke i cisze w zime, o lecie nie wspomne... Tylko miarowy chrzęst śniegu pod nartami świadczył o obecności istot żywych. Tegoroczna sroga zima rozpędziła jedynych mieszkańców gór w tej porze - kozice, jedne poszły na stronę węgierską, inne zeszły do dolin; za kozicami pociągnęły lisy - i oto szliśmy zboczami śnieżnymi, nie spotykając żadnych zgoła tropów zwierzęcych. Ubiegłej jesieni tu, na skraju lasu widziano na śniegu trop niedźwiedzia, ciągnący się z Jaworzynki ku Dolinie Olczyskiej; tam pod Kopą Magury widziałem stado kozic, idące "gęsiego" - cap na przedzie, pośrodku młode - przeciągłym gwizdem witały przechodnia. Dziś nic i nikogo nie ma tu wokół, śnieg i śnieg miejscami tylko siwe turniczki smętnie wyzierają spod białego całunu. Z Hali Królowej w paru minutach zjechaliśmy do szałasów gąsienicowych. Cała wioska pustych szałasów: każdy jak w studni zagłębiony w lejku śniegowym powyżej okapu, z niektórych tylko wierzchy dachów wystają. Pokrzepiwszy się herbatą w schronisku Tow. Tatrzańskiego - obecnie pustym - ruszyliśmy dalej zboczem Małego Kościelca i przeszedłszy kilka starych lawin, (stanęliśmy nad równym białym polem, które w lecie nosi nazwę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Prawdziwe contradictio in adjecto w tej porze. Narty nasze przecięły to pole pośrodku i oto znaleźliśmy się pod wielkimi turniami, których żadna zima nie zdoła śniegiem zasypać, między turniami śnieżne żleby "jak płetwy delfina" spadają ku Czarnemu Stawowi. Tam nasza droga. Jednym z tych stromych żlebów musimy się wydostać do Stawu Zmarzłego, a stamtąd na Zawrat - przełęcz pomiędzy Świnicą a Kozimi Wierchami. Ścieżki letniej, rzecz prosta, ni śladu; ostatnie podobieństwo drogi zostawiliśmy za sobą w pobliżu Kuźnic i odtąd drogą naszą było bezdroże. z doświadczenia poprzednich swoich wycieczek przez Zawrat wiedziałem, że spady, którymi letnia ścieżka prowadzi, nie najlepsze są w zimie: raz u góry, w pobliżu progu napotkałem całą "bulę" lodową, którą z niemałym trudem, wyrąbawszy stopnie, dało się przekroczyć. Toteż tym razem wybrałem żleb wschodni, kryjący w sobie pod grubą niezmiernie warstwą śniegu potok ze Zmarzłego Stawu. Nałożywszy na narty węźlice (hamulce sznurowe), jęliśmy w zakosy wznosić się stromo do góry. Śnieg z punktu widzenia narciarstwa wyśmienity, głęboki, stwardniały w miarę, pozwolił bez trudu przejść najstromszy spad progu i niebawem wydostaliśmy się na górną terasę. Olbrzymi lej okrągły wskazywał miejsce Stawu Zmarzłego; wysoka grobla śniegowa zamykała go od północy. Przesunęliśmy się wierzchem tej grobli i szliśmy dalej serpentyną żlebem Zawratu. Coraz większa pustka, coraz dziksze widoki!....calosc na: http://www.gory.info.../tresc.php?id=5 A wiekszy wybor pism Mariusza Zaruskiego tutaj: http://www.gory.info/ksiazki/index.php A tutaj jeszcze dwie urokliwe fotki...
  15. Tak tez myslalam, zes jeszcze malo zagoszczony na forum...ja pamietam moje poczatki...w ogole nie moglam sie tutaj zorientowac..co gdzie i jak:) Maluczka jesli chodzi o narty...tylko i wylacznie;) Ale za 20 lat.... Pozdrawiam Ania
  16. Czesc:)Rozumiem, ze jestes Wojciechem J. (nazwisko podales w mejlu w jednym z pierwszych postow)- instruktorem lub/i wlascicielem szkoly narciarskiej, ktorej adres podales w ciagu 3 dni od daty rejestracji 5 razy na tym forum...nawet gdy ktos prosil o pomoc w doborze nart...http://www.skiforum....411&postcount=3Z tego co sie orientuje udziela sie tutaj na tym forum kilku instruktorow narciarstwa...ale nikt nie promuje swojej szkoly w ten sposob...jesli chcesz rozchwalic dobre imie Twojej szkoly to jest dzial pt. wyjazdy komercyjne lub zamiescic post w ogloszeniachI prosze nie brac tego do siebie...juz raz o to jednego Pana na tym forum prosilam;)Tak czy siak z pewnoscia wiedze masz ogromna i sie przydasz nam maluczkim (mowa o mnie poczatkujacej) i tym wielkim tego forum!!!PozdrawiamAnia
  17. Ale jestem z siebie dumna;) Masz obrazkowo wszystko wyjasnione i potwierdzila sie Oh Carolina... Umieszczam to jako osobny post bo inaczej poprzedni nie mial by sensu:) YouTube - Shaggy Taxi Wind-Up Phone Call
  18. Tu masz ta piosenke, ktora lubi pani dyspozytorka taksoweczka:) YouTube - Oh Carolina by Shaggy Mysle, ze to wystarczy Tobie, ale zawsze moge sie zapytac znajomych Anglikow... A tutaj tekst tej piosenki, gdzie jest zwrot, ktory ciut odmiennie uslyszales: http://www.azlyrics....aradioedit.html Tu wiecej jego tekstow: http://www.azlyrics.com/s/shaggy.html Czesto korzystam z tej strony przy sluchaniu piosenek, ktore chce zrozumiec;) Pozdrawiam Ania
  19. Mysle...ze jest to na tyle cenna i dlugoterminowa informacja, ze przydaloby sie ja umiejscowic w widocznym miejscu...aby nie zaginela w HP...ale gdzie??? To ja juz nie wiem...przeciez nie kolo urodzin;)
  20. Rzucilam zapytanie o ta miejscowsc w wyszukiwarce skiforum...i nie znalazlam nic na temat... SCUOL...sama nie mialabym o tej nazwie jakiegokolwiek pojecia gdyby nie znajomy, ktory jezdzil tam ze swoja rodzina jakies10 lat temu...i ma bardzo pozytywne wspomnienia... Pytanie moje...czy ktos ma o tej miejscowce osobiste,nienetowe ciut bardziej aktualne informacje??? Pozdrawiam Ania Tutaj jeden z netowych linkow: http://www.bergfex.com/scuol/ Użytkownik Aniouk edytował ten post 13 listopad 2008 - 17:35
  21. Rozbroila mnie ta informacja... Takze, mapy, mapy, mapy najnowsze ladowac w gpsie http://www.alert24.p...erowal_GPS.html
  22. Aniouk

    Zakup Softshella

    Z Campusa nic nie kupowalam bo...uczylam sie na bledach znajomych a nie swoich.... Co do polskiej, sprawdzonej firmy to dla mnie jest lub bylo (bo wczesniej w PL sie wszystko robilo...a teraz juz Chiny...) tylko MILO No...i byl stary alpinus...ale te plecaki sprzed 10 lat...
  23. Aniouk

    Pelnia ksiezyca...INFO :)

    W sumie jak tak dalej pojdzie to doktorat z ksiezyca na tym forum zrobie... Nawet co niektorzy sami sie przyznaja, ze nerwowi... http://www.skiforum....86&postcount=73 Ja cos za lagodna ostatnio...Wplyw relaksu gorskiego sie objawia tak jakos:) Juz nie smuc smutkow Senceiu...ino fotke obiecana dawaj:) Ania Ps Czuje chyba ze remis bedzie:( Obym sie mylila...
  24. Aniouk

    Pelnia ksiezyca...INFO :)

    Mysle sobie, ze napisze kiedys prace pod tytulem: Zaleznosc poziomu klotliwosci na skiforum od fazy ksiezyca:) Moglyby byc to calkiem ciekawe obserwacje przyrody forumowej;) 0.4 dnia do pelni!!!! Faza: 98.7:) Cudownie, chyba az tak zle tym razem nie bylo...a moze??? Pozdrawiam wszystkich:) Ania
×
×
  • Dodaj nową pozycję...