Skocz do zawartości

kowalczuk

Members
  • Liczba zawartości

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kowalczuk

  1. Dlaczego my Polacy musimy być ze wszystkim na szarym końcu? Narty to tylko przykład, bo czy jest jakaś dziedzina gospodarki, którą moglibyśmy się pochwalić? Wygląda na to, że w Polsce nic nie wolno robić - żadnych własnych (krajowych) inwestycji. Zatrzymany rozwój wszystkiego. Nic się nie opłaca albo wręcz nie wolno. Dlaczego akurat u nas? Wygląda na to, że pomimo najniższych średnich zarobków, najgorszych ośrodków to mamy do tego najdroższe na świecie opłaty.
  2. No to pięknie. Słowacy górą. Pierwsi w tej części Europy. Czesi chyba jeszcze tego nie zrobili, ale mam nadzieję, że teraz będą mieli doping i w przyszłym roku dołączą. Ja bynajmniej na ten rok rezygnuję z Czech. Zupełnie nie rozumiem. W końcu jaki to problem z taką kartą plastikową? W innych krajach karty plastikowe z magnetycznym paskiem używane już są ponad 30 lat. Pozdrawiam, RK Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 grudzień 2010 - 03:17
  3. Masz racje. Nie przeliczałem. Wygląda na to, że ktoś się machnął i to o cale jedno 0. Tak to bywa, gdy jest popyt a blokowana jest podaż. Ale cóż, niektórzy nie mają wyboru. Nie zawsze Alpy każdemu pasują. Pisałeś wcześniej o dość tanich noclegach w Austrii. Czy możesz coś więcej? Gdzie ich szukać? Osobiście bardzo polubiłem Dolomiti Superski. Pogoda niemalże gwarantowana. Zaobserwowałem, że w Austrii nie jest ona tak pewna, jednak przy wyjazdach na dłużej niektóre dni można sobie odpuścić. Odnoszę wrażenie, że w Austrii noclegi byłyby tańsze niż we Włoszech, Francji i Szwajcarii.
  4. Ma to być kilka miesięcy na nartach z karnetem na cały ten okres i dużo km. tras - coś jak "Dolomiti Superski" czy "Ski Amade". Dojazdy z Polski do Alp nie wchodzą w grę - za daleko oczywiście. Raczej myślę o jakichś tańszych na kilka miesięcy noclegach w Alpach, tzn. żeby ceny były miejskie nie dla turystów. Nie musi być to koniecznie przy samych wyciągach, może być dojazd powiedzmy gdzieś do 40 km. samochodem. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 04 grudzień 2010 - 20:40
  5. Ale na razie kanapy nie ma i ta trasa, która jest powinna wystarczyć, bez wycinek.
  6. Blisko, ale proporcjonalnie do czego? - zapomniałeś powiedzieć.
  7. Ale co blokują? Przecież ta trasa była i funkcjonowała tam jeszcze za PRL-u, a nawet przed II wojną (widziałem zdjęcia przedwojenne)? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 21:57
  8. Ale na jakiej podstawie od razu utożsamiasz z aferami wszystkie inwestycje w Polsce? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 16:52
  9. A tak dokładniej to co tu byś chciał zainsynuować? Czyli jak zawsze. Bardzo podobnie to odbieram po tegorocznych wiadomościach na ten temat, ale myślałem, że może coś przeoczyłem. Wcześniejszą sytuację znam. W moim przypadku na + przemawiają noclegi k. Wałbrzycha, które miałbym za darmo. Reszta to niestety minusy. Ponadto jak się orientuję brak jest gdziekolwiek karnetów całosezonowych na jakiś większy obszar. Czyli jeszcze nie czas. A szkoda. Dziękuję za odpowiedź. A co sądzisz o Zieleńcu? Wiem już o kanapach, które tam zastąpiły niektóre istniejące przedtem orczyki - to jednak na ten sezon raczej nie ma nic nowego (podobnie jak i na Czarnej Górze), ale jak to wszystko, tzn. Zieleniec, na dziś oceniasz? W zeszłym roku byłem w Austrii - Ski Amade, ale tylko tydzień. Niedawno sprawdzałem ceny na całosezonowe karnety dla "Salzburger Sportwelt" region. Było coś chyba ok. 400 Euro. (Gdyby taki był na cale Karkonosze przynajmniej). W tym roku rozważam gdzieś wyjazd na kilka miesięcy, więc chciałbym się urządzić licząc za dzień jak najtaniej. Gdzie Twoim zdaniem szukać tego typu noclegów? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 01:27
  10. c.d. Od lat lobby inwestorów narciarskich próbuje wywalczyć zmiany w ustawach: wprowadzenie prawa śniegu i nowelizacje ustawy o gruntach rolnych i leśnych. – Jeśli chciałbym wybudować wyciąg długości 1 km, to musiałbym zapłacić Lasom Państwowym ok. 2 mln zł, to więcej niż koszt budowy trasy wraz z zakupem terenu – wylicza Ryszard Florek, prezes firmy Fakro z Nowego Sącza (okna dachowe). Florek chce inwestować w narciarstwo, ma pomysły i pieniądze, ale powstrzymuje go mur złych przepisów. Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu posłowie głosowali odpowiednie poprawki do ustawy o gruntach rolnych i leśnych i odrzucili je. Przeciw było SLD, SDPL, LPR. Za poprawkami głosowały PO i PSL. PiS wstrzymał się od głosu. – Gdyby poprawki przeszły, ruszyłyby inwestycje. W naszym regionie powstałoby około tysiąca nowych miejsc pracy. Partie deklarują walkę z bezrobociem, ale to puste słowa – prezes Florek nie kryje rozgoryczenia. Rozwijamy się, bo przepadniemy Dr Michał Żemła (Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa) dostrzega, że o ile w Beskidzie Śląskim, Tatrach i Sudetach następuje degradacja znanych ośrodków narciarskich (kompletny brak inwestycji), to dwa miejsca w Polsce rozwijają się zadziwiająco prężnie. – W Białce Tatrzańskiej połączyli swoje siły mieszkańcy i wciąż rozbudowują infrastrukturę. Zaś wzorcowym regionem, liderem na rynku, jest Beskid Sądecki – ocenia. W Białce pracują trzy stacje narciarskie: Kotelnica, Bania i Kaniówka. Obowiązuje jeden skipas, a według planów niebawem nastąpi połączenie wszystkich wzniesień w jeden kompleks. Wiodącą stacją jest Kotelnica, gdzie co roku oddawana jest do użytku nowa trasa i nowy wyciąg. W tym sezonie uruchomiono sześcioosobowe krzesełka. Wiceprezes spółki Kotelnica Władysław Piszczek (sołtys Białki): – Rozwijamy się, bo inaczej przepadniemy. Sprawa jest prosta, po to są banki, żeby udzielać kredytu. Bierzemy kredyt, inwestujemy, zarabiamy i spłacamy. I tyle. Kotelnicę założyło 48 udziałowców, przeważnie górali z Białki – to ewenement w skali całego kraju, że zamiast się kłócić, połączyli siły. Na razie większą część zysków przeznaczają na nowe inwestycje, ale do interesu nie dokładają. Codziennie po ich stokach mknie 5 tys. narciarzy. Docelowo będzie dwa razy tyle. Na Sądecczyźnie narciarstwo stoi na dwóch filarach: Jaworzyna Krynicka i Wierchomla. Jaworzyna należy do PKO BP i PZU Życie (razem ok. 70 proc. udziałów) oraz 180 drobnych udziałowców, z których najważniejszym jest wspomniany wyżej prezes firmy Fakro Ryszard Florek (10 proc.). Wierchomla to wyłączna własność Krzysztofa Brzeskiego, warszawskiego dewelopera i zapalonego miłośnika narciarstwa. Osiem lat temu rozpoczął inwestowanie, można powiedzieć, że wciąż jest na początku drogi. – Zamierzamy doprowadzić wyciągi aż do Muszyny – deklaruje rzecznik prasowy Wierchomli Piotr Stalęga. Według wizji Ryszarda Florka należy w różne strony pociągnąć dziewięć nowoczesnych wyciągów krzesełkowych, aby powstał największy w niealpejskim rejonie Europy kompleks narciarski – ok. 30 km tras. Połączone zostałyby działające dotąd osobno: Jaworzyna, Słotwiny i Wierchomla. Florek przechowuje w magazynie już zakupiony w Austrii wyciąg krzesełkowy, który zamierza postawić na trasie od wsi Łosie do Słotwin. Jaworzyna Krynicka, która dzisiaj obsługuje prawie 6 km tras narciarskich i chlubi się najdłuższą w Polsce koleją gondolową, w taki interes weszłaby chętnie. Nakłady są rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, ale zyski też niemałe. W 2004 r. zarobiła na czysto 2,2 mln zł. Planowane jest wejście na giełdę, co powoli uzyskać potrzebny kapitał. Białka i inwestorzy z regionu sądeckiego to w Polsce wyjątki od reguły. Ta zaś polega na drenowaniu kieszeni narciarzy w zamian za marną ofertę, brak pomysłu na rozwój i niezauważanie, że polscy miłośnicy nart coraz częściej wywożą swoje ciężko zarobione dutki w Alpy. Daleko, dla Polaków ciągle drogo, ale za to narciarz ma tam poczucie, że wszyscy myślą wyłącznie o nim i jego wygodzie. Komu zależy na Polakach Od 5 lat włoskie agencje turystyczne zainteresowane są turystami z Polski. Katarzyna Gałuszka, specjalistka od PR z firmy Testa Communications, jest pionierem przełamywania wśród austriackich i włoskich kontrahentów przekonania, że miłośnik narciarstwa z Polski przyjeżdża z własną konserwą turystyczną, którą po cichu zjada wieczorem na kwaterze. Sześć lat temu na warszawskich targach turystycznych Katarzyna Gałuszka spotkała właściciela jednego z włoskich górskich hoteli w Maso Corto w południowym Tyrolu. Zaproponowała kompleksową obsługę. Obiecała właścicielowi turystów zimą i latem. Zachętą do wyjazdu do Włoch okazały się wizyty gwiazd polskich seriali. Maso Corto zaczęło być wkrótce nazywane polską wioską. – Zaprosiliśmy znanych aktorów, piosenkarzy i sponsorów na letnie narty. Ściągnęliśmy dziennikarzy. We wszystkich kolorowych gazetach, w telewizjach mieliśmy wielkie relacje. To zadziałało. W następnym roku z gwiazdami mogli jechać chętni narciarze. Były koncerty, dyskoteki, prezentacje najnowszego sprzętu i nowych technik narciarskich. Po trzech latach w czasie Polskiego Tygodnia Maso Corto zaczęło pękać w szwach. Okazało się, że zapełnione są nie tylko schroniska, ale i czterogwiazdkowe hotele. W Polskie Dni trzeba było układać się z większością hotelarzy i restauratorów. Maso Corto zaczęło funkcjonować jako ośrodek polski także w czasie wysokiego sezonu. Od trzech lat śladem Gałuszki idą inne polskie firmy. Na Polskie Dni można było pojechać do Włoch np. w towarzystwie Sydneya Polaka, z Kayah, do włoskiej Modeny, gdzie w jednym czasie, w zorganizowanych grupach, przebywa dobrze ponad tysiąc Polaków. Teraz w austriackim Solden, Kaprun, Zell am See, w hotelach, restauracjach i na stokach przybywa napisów w języku polskim. A także popołudniowych atrakcji adresowanych dla Polaków. – Z niektórymi kontrahentami mamy jednak problem. Na przykład z właścicielem kolei linowej w dolinie, który nie jest zainteresowany jakimikolwiek zniżkami dla Polaków. Kłania się myślenie polskie. Szefowie z Schnalstaler Gletscherbahner uważają, że narciarz i tak musi kupić karnet. Nie jest dla nich argumentem, że agencja chce kupić sto biletów i że promuje dolinę. Więc teraz Katarzyna Gałuszka chce, żeby partnerem następnych Polskich Dni nie byli drobni hotelarze ani właściciele wyciągów, tylko regionalne państwowe agencje turystyczne, takie jak departament turystyki jednego z regionów w Dolomitach. Na promocję w Polsce przeznaczą swoje fundusze. – Wiedzą przecież, że Polskie Dni to już renomowany produkt. W sezonie 2004/2005 austriackie góry odwiedziło prawie 180 tys. Polaków. Zamówili tam 760 tys. noclegów, ale to na razie tylko 1 proc. wszystkich narciarzy korzystających z uroków austriackich Alp. – To bardzo dobrzy, cenieni klienci, zależy nam, żeby Polaków przyjeżdżało znacznie więcej – deklaruje Franca Kobenter. Do Włoch na narty co roku jeździ ponad 200 tys. Polaków (tylko do Górnej Adygi, jednego z regionów, przyjeżdża zimą 87 tys.). Do Francji kilkadziesiąt tysięcy. Najmniej do Szwajcarii, która jest najdroższa, ale razem to i tak około pół miliona. Łatwo oszacować, że nasi narciarze wydają (wywożą) rocznie dobrze ponad 3 mld euro, czyli najmniej 12 mld zł. Nic dziwnego, że swoje Alpy zaczyna reklamować w Polsce Słowenia. Zapraszają do siebie Słowacy i Czesi. Nawet Turcja wprowadziła dla Polaków ofertę narciarską. Skoro wszystkim to się opłaca, to znaczy, że ten biznes ma przed sobą przyszłość. Polscy inwestorzy, właściciele stoków i ustawodawcy muszą to zrozumieć. I pewnie taka będzie kolejność. Państwo uzna, że rozwój narciarstwa ożywi górskie rejony i wspomoże tę branżę (także zmianami w prawie), biznesmeni ruszą z pieniędzmi, założą spółki z góralami. Powstanie odpowiednia infrastruktura, z której Polacy będą masowo korzystać. A wtedy ujawnią się talenty alpejskich orłów, nie takich na miarę Eddiego Edwardsa, ale przynajmniej Andrzeja Bachledy. Piotr Pytlakowski, Ewa Winnicka Pozdrowienia, Ryszard Kowalczuk ----1----2----3----- http://writer.zoho.c...e---Niedamirow1 Użytkownik kowalczuk edytował ten post 02 grudzień 2010 - 05:14
  11. Masz rację, nie licząc Czarnej Góry to najlepsza trasa w wałbrzyskim. Ma 300 m. różnicy poziomów i 1.5 km długości, a to już ewenement, który bije na głowę słynny na całą Polskę Zieleniec. Jednak połówka trasy to nic specjalnego. Wygląda na to, że nowy właściciel jeszcze mniej dba od starego, albo mu rzeczywiście wstręty robią z tym pozwoleniem. Takie działania to dość częste w naszym kraju dzisiaj zjawisko. Dwa zmarnowane (a może to już 3?) lata to raczej nie przysposobią Sowie renomy. Na razie to będę jeździł do Czech, ale powiadomcie forum proszę jak górny wyciąg ruszy. Ja na razie to będę jeździł do Czech, ale gdyby się odmieniło to znów zacznę tam przyjeżdżać. Na Wielką Sowę mam znacznie bliżej. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 01 grudzień 2010 - 18:59
  12. Dziękuję bardzo za tą informację i jednocześnie proszę o odpowiedź gdzie mógłbym uzyskać więcej informacji na temat tego projektu. RK Użytkownik kowalczuk edytował ten post 20 maj 2010 - 04:49
  13. Jedno pytanie. Przypuszczam, że kolega tam studiuje. Chodzi mi o ceny wynajęcia mieszkań w Salzburg'u i okolicy na trochę dłuższy okres, n.p. kilku miesięcy. Może kolega jest zorientowany? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 20:09
  14. Może to trochę daleko, ale chyba nie niemożliwe skoro tam stosowano coś takiego już 20 lat temu - a być może i wcześniej. Przyjeżdżało się o obojętnie której godzinie i kupowało karnet na tyle godzin ile kto chciał. Ośrodek nazywa się Bromont a znajduje się w Quebec. Wszyscy byli zadowoleni i właściciel korzystał też, bo do ośrodka przyjeżdżało znacznie więcej ludzi. Czy dziś jest tak nadal, nie wiem - ostatnio nie sprawdzałem, ale jak ktoś chce to na pewno można sprawdzić na Internecie. P.s. Sprawdziłem, ale już tak nie robią: http://www.skibromon...nd_schedule.htm, natomiast nie prawie żadnej różnicy między 4 a 8 godzinami. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 19:38
  15. Właśnie niedawno stamtąd wróciłem. Zjeździłem Ski-Amade. Naprawdę Ci zazdroszczę. To region marzenie. Setki kilometrów połączonych ze sobą tras i wyciągów. (Ile tam jest łącznie? Jeszcze się nie doliczyłem, a na mapkach nie podali.) Niedaleko w sąsiedztwie jest też Ski-Welt - podobnie. Byłem też dwukrotnie nieco dalej "Dolomiti Superski" we Włoszech z Marmoladą 1800 m. przewyższenia (lodowiec) - 480 km. połączonych tras, a cały region 1200 km. - również marzenie - to też niedaleko - także w Val di Sole (Madonna Di Campiglio, Tonale, Folgarida, Marileva) - też paręset km. połączonych tras - oprócz Tonale, ale jeszcze bliżej (też byłem) Zillertall i Hintertux (lodowiec), też jeden z najlepszych w całej Austrii. Byłem też parę razy w Zell am See i Kaprun (lodowiec). Z Salzburga wszystko bliziutko - prawie na wyciągniecie ręki. Wszędzie autostrady - jeździ się 3 razy szybciej. TO JEST ŻYCIE. Niestety nie zobaczysz nic podobnego u nas. Nawet tego namiastki. W drogach pełno dziur. Muszę bardzo uważać na zawieszenie. Jeździ się wolniutko. Jak ośrodek urasta do kilku km. tras prasa natychmiast okrzykuje go ogromnym terenem narciarskim, który powinniśmy chronić przed "tymi dzikimi hordami narciarzy" co "trawę pod śniegiem niszczą". Nie ma porównania. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 19:06
  16. Człowieku co Ty pleciesz? To jakaś paranoja. Czego się mnie czepiasz? Czy Ty myślisz, że ja mam coś z tym wspólnego? Ja wywołałem albo miałem wpływ na jakieś konflikty światowe? IDŹ SIĘ LECZYĆ Po pierwsze ja nawet w Stanach nie mieszkam. A nawet gdybym to jakie masz na to dowody, że ja jakieś konflikty popieram? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 15:07
  17. Więc wytłumacz nam. Chyba, też mam prawo nawrócić się na właściwą drogę skoro tkwię w błędzie. Nie wolno nic mówić? Jakieś tajemnice w demokratycznym kraju? To nie ma już wolności słowa? Polityka to sprawy społeczne czyli nas wszystkich - od polityki zależy n.p. czy można daną trasę poszerzyć czy nie, bo teren n.p. należy do organów państwowych (lasy, parki, Ministerstwo Środowiska, Rolnictwa itd. itp.) czyli jest jeszcze nasz wspólny, publiczny, a prawo które to reguluje też należy do państwa. Jednego bez drugiego nie da się rozpatrzyć, chyba, że bardzo płytko. Nawet jeśli na swojej własnej ziemi chcesz poszerzyć trasę, czy nawet wyciąć 1-dno drzewo to potrzebujesz zgodę instytucji państwa. A państwo to też polityka. Co z tego, że ktoś ma jak najlepsze intencje i chce coś zrobić dobrze jak państwo (lokalna władza państwowa n.p. czy jakieś ministerstwo) to odrzuci. I tak jest na ogół. Odrzucą, okroją i wychodzi jedynie karykatura. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 12:37
  18. Będą pieniądze na budowę wielkiego narciarstwa. Polska gazowym Kuwejtem - podają główne media w Polsce. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 02:30
  19. Kiedyś PZPR znała Polskę tylko do 1-wszego pietra, i to tylko z tych ulic po których poruszały się ich limuzyny. Tylko tyle widzieli z za ich szyb. Dlatego domy też tylko pomalowane były do 1-wszego pietra (n.p. tam gdzie przejeżdżał Gierek). Budynki w środku, podwórka i domy innych ulic w całości wyglądały strasznie ale oni o tym nie wiedzieli. Krytyka była zabroniona. Dlatego ten cały system do końca nie wiedział co się tak naprawdę źle dzieje. Dlatego musiał upaść. Czyżby te czasy wracały? Ja na kraj nie najeżdżam bo kraj to my Polacy. Też jestem Polakiem i nie sądzę, żeby to była wina ludzi, choć słyszę często taką samokrytykę jakby to było w Chinach za epoki Mao. "To my sami jesteśmy winni bo mamy polskie charaktery i wady" - słyszy się często. Nawet i to tutaj oburzenie wynika myślę stąd, że winę przypisują jakby sobie samym najczęściej Ci co nie powinni. Ludzie niepotrzebnie siebie nawzajem obwiniają, a przecież to nie oni powodują. Nie oni tworzą ten nowy system, prawo nie oni podejmują kluczowe decyzje. Ktoś inny rządzi tym krajem. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 20:24
  20. Kiedyś PZPR znała Polskę tylko do 1-wszego piętra, i to tylko z tych ulic po których poruszały się ich limuzyny. Tylko tyle widzieli z za ich szyb. Dlatego domy też tylko pomalowane były do 1-wszego pietra (n.p. tam gdzie przejeżdżał Gierek). Budynki w środku, podwórka i domy innych ulic w całości wyglądały strasznie ale oni o tym nie wiedzieli. Krytyka była zabroniona. Dlatego ten cały system do końca nie wiedział co się tak naprawdę źle dzieje. Dlatego musiał upaść. Czyżby te czasy wracały? Ja na kraj nie najeżdżam bo kraj to my Polacy. Też jestem Polakiem i nie sądzę, żeby to była wina nas zwykłych ludzi, choć słyszę często taką samokrytykę jakby to było w Chinach za epoki Mao. Ludzie jakby biją się w piersi mówiąc - "To my sami jesteśmy sobie winni bo mamy polskie charaktery i wady". Nawet i to tutaj oburzenie wynika myślę stąd, że winę przypisują jakby sobie samym najczęściej Ci co nie powinni. Ludzie niepotrzebnie siebie nawzajem obwiniają, a przecież to nie oni mają wpływ na główne sprawy jakie się tu dzieją. Nie oni tworzą ten nowy porządek, prawo nie oni podejmują kluczowe decyzje. Ktoś inny rządzi tym wszystkim. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 19:48
  21. A gdzie ja powiedziałem "WSZYSCY"? Część jednak się tak zachowuje, bynajmniej. Wyśmiewanie słusznej krytyki - a skąd niby decydenci mają wiedzieć, że jest źle skoro nie wolno krytykować? Na zachodzie nie tylko się krytykuje jeśli coś jest złe. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej i od krytyki zależy, że coś się później poprawia. Jeżeli nikt nie krytykuje to znaczy wszystko jest cacy - taki jest wyciągany na ogół wniosek - nic nie potrzeba poprawiać. "Dopóki kółko nie skrzypi nikt nie widzi potrzeby, żeby je naoliwić". A od tych poprawek nawet tych najdrobniejszych w sumie wyrasta różnica, że później ktoś się staje lepszy od drugiego. Krytyka wymusza postęp. Dlatego nie mogę się zgodzić z piętnowaniem krytyki i bierną postawą "cacy-cacy". Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 17:40
  22. Tu jest kamera -> http://wielkasowa.com.pl/ (potem trzeba kliknąć w [ internetowa stacja meteo ]) - dlaczego meteo? - Nie wiem. Nikt dziś tam nie jeździ. Szkoda - taka piękna trasa. Użytkownik kowalczuk edytował ten post 08 luty 2010 - 12:19
  23. Co jest z tymi wyciągami? Dlaczego właściciele nie dadzą tu jakichś przynajmniej podstawowych informacji? Użytkownik kowalczuk edytował ten post 08 luty 2010 - 11:54
  24. 0 informacji - może by tak właściciele tego ośrodka coś o nim napisali. Jakie trasy, jakie wyciągi, jakaś przyzwoita mapka, kiedy czynny. Czyżby im nie zależało na klientach?
  25. Czy jest więc dziś jakiś lepszy wybór wyjazdu na narty w pobliżu Wałbrzycha, czy też może wszystkie wyciągi tam dostały się w nieodpowiednie ręce?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...