Skocz do zawartości

pawelw

Members
  • Liczba zawartości

    228
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez pawelw

  1. Masz rację zapędziłem się. Tylko Kowalski powinien zrozumieć że może zrobić krzywdę i sobie i innym. Jeżeli się chce można znaleźć szkółkę o odpowiednim poziomie za przyzwoite pieniądze. Tylko trzeba jeszcze chcieć. Kowalski kupuje narty jak bułki w sklepie. Tylko zapomina o bezpieczeństwie, patrząc tylko na własny tyłek. Nie wyganiam Kowalskiego ze stoku - niech się uczy - ale ma robić to z głową, bezpiecznie, dbając nie tylko o siebie ale o bezpieczeństwo innych. Też się nie zgodzę z tobą - narty za 200 zł (nowe) mają nijaki poziom bezpieczeństwa, wykonanie i lipne wiązania - szkoda zdrowia i kasy na leczenie kontuzji. Nie wierzę że można jeździć dobrze bez nauki u instruktora/kolegi który się zna. Człowiek popełnia błędy chyba że jest takim talentem że umie i wypił z mlekiem matki ale takich jakoś nie widać na zawodach międzynarodowych.
  2. Jakbyś przeczytał poprzedniego posta ze strony 3 byś zrozumiał o co chodzi. Właśnie tu tkwi problem w markecie można kupić badziew i syf jednak gros ludzi tak właśnie robi. narty -220zł przecena buty-170zł kask-40zł spodnie + kurtka (decathlon) 110zł Pensja sprzątaczki u nas w firmie 2200 brutto. Wiadomo to syf i nikomu bym tego nie polecił. Jednak ludzie to kupują - ich wybór. Przekłada się to także na wybór "instruktora" im taniej tym lepiej - przecie uczy mnie instruktor a to ze nie ma papieru i umiejętności to już ich nie interesuje. Efekt - jak wcześniej pisałem jest widoczny gołym okiem. Narciarze bez przygotowania pchający sie na wyciągi - bez "odstania" kilku dni na oślej łączce. Byle do przodu byle szybciej byle taniej. To efekt "popularyzacji" narciarstwa a w zasadzie jego boom'u. Taki Kowalski wjedzie krzesłem na górę i myśli że jest panem stoku i stok tylko dla niego. "Instruktorzy" nie wspominają o bezpieczeństwie tylko zachwalają klienta jak ślicznie jeździ i robi postępy. nie zwracają uwagi na zagrożenia. Tutaj tkwi problem w masowości i braku wiedzy o sporcie jaki te masy uprawiają. także dochodzi do tego totalna ignorancja przepisów, kultury i awersja do porządnej nauki przez porządnego instruktora. To właśnie sprawia że jest tyle wypadków - brak jakiegokolwiek porządnego przygotowania.
  3. Nie chodzi mi o zabranianiu jazdy komukolwiek. Gwoli wyjaśnienia chodziło mi o stosunek siły nabywczej skrajnie niskiej pensji. Sprzątaczka -padło na nią- nie zarabia kokosów. Kiedyś za całą pensję mogła kupić wiązania do nart - w obecnych czasach za 1/3 pensji kupi buty, komplet wiązania z nartami i kombinezon. Tani bo tani ale jak się uprze to kupi i nie będzie z tego powodu przymierać głodem. Kiedyś było to niemożliwe bez pomocy kredytu czy kilkumiesięcznych oszczędności. Owszem znajomi mogą szkolić znajomych jeżeli potrafią to robić. Poruszyłeś górę lodową - instruktorzy- Jestem przekonany że większość osób piszących na tym forum z umiejętnościami od 6 w górę brała lekcje od instruktora doszkalała się była na jakiś obozach. Każdy przecież zaczynał. Problem pojawia się tutaj - instruktor drogi- 50 zł to drogo ? Zależy dla kogo. Myślę że jest to rozsądna cena. Twierdzę nawet że stawki są niskie. Pamiętajmy to są indywidualne lekcje - nie jazda grupowa. Nikt nie będzie pracował za darmo a narty od zawsze były i są drogim sportem. Niestety część "instruktorów" się złamała i obniżyła stawki często nie są to instruktorzy tylko osoby naciągające "nowych" narciarzy - nie uczą według programu, pomijają ewolucje i szkolą pod dyktando klienta, w/g hasła "pieniądze nie śmierdzą" na efekty nie trzeba było długo czekać. Podejrzewam że sytuacja wróci do normy kiedy ludzie się zorientują że wydali kasę na pana sypiącego pochlebstwami który nic ich nie nauczył. Taka sytuacja prowadzi do złej nauki i zepsucia rynku. Zobaczcie stan wyszkolenia instruktorów MENIS (nie wszystkich) płakać się chce. Do czego zmierzam - oszczędzanie na instruktorze, sprzęcie, zabezpieczeniach prowadzi na manowce. To jest sprawa bezpieczeństwa zarówno waszego jak i innych ludzi na stoku. W bezpieczeństwo zawsze warto inwestować. Niestety nie każdy to zrozumie zanim coś mu się nie stanie. Na koniec 50 zł = 7 wjazdów krzesłem = 6 grzanych win = jeden obiad na stoku = porządne ostrzenie ze smarowaniem = 6 piw. Nie jest to koszt wielki w porównaniu z całym kosztem wyjazdu tygodniowego. jeżdżąc godzinę z instruktorem dziennie przez 6dni wydamy 300zł to chyba nie jest zaporowa cena. Zresztą jak kogoś nie stać może jeździć w grupie wtedy zapłaci o wiele mniej. Tylko trzeba jeszcze chcieć a tu jest już różnie.
  4. w tym sezonie z kotelnicy zwieziono ponad 600 osób - stanowczo zbyt wiele jak na pochylenie i długość stoku
  5. spokojnie, jeszcze w marcu sypnie śniegiem w górach
  6. pawelw

    Czarne trasy

    Mozliwe troche przesadzilem generalizujac 5-7 latkow do klasy " slabo jezdzacych" owszem jest wielu "asow" jezdzacych wspaniale. Chcialem tutaj zwrocic uwage ze rodzice bezmyslnie ulegaja presji mlodych aby isc na czarna trase (tj mlody nie umie dobrze jezdzic, rodzice wychodza z zalozenia ze wywroci sie 10 razy za 11 zjedzie). W pelni sie z tym zgadzam jednak nie każdy tak jezdzi. ;/ Wg kodeksu FIS jadacy z gory ma zawsze uważać na tego kto jest niżej. Niezależnie czy on jedzie szybciej i czy osoba nizej jedzie w skos lub w dol stoku. Problem jest niestety z jazda carvingowa - Byly precedensy ze wina za kolizje ponoscila osoba jadaca w poprzek stoku. Byly to orzeczenia sądu. Moim zdaniem PZN albo FIS w Polsce powinni sytuacje jasno uregulować
  7. w/g mnie szczyrk jest juz spisany na straty, albo ktoś sypnie olbrzymią kasą w infrastrukturę GAT'U albo to wymrze śmiercią naturalną. Zobaczcie jakie są wyciągi na Słowacji kilkadziesiąt kilometrów dalej. Różnica Niebo a Piekło. W Polsce poza brakiem prawa śniegowego nie ma chęci społecznej a jest cwaniactwo i kombinatoryka. Wszędzie inwestycje narciarskie napotykają na opór materii. Szczyrk to tylko jeden nagłośniony problem. Inwestorzy z Austrii wyrolowani przez gminy, zacietrzewienie miejscowych, brak pomysłu i planu długofalowego. Jedyne miejsce gdzie mozna powiedzieć że się udało to białka - może nie jest to szczyt doskonałości ale tam współpracują miejscowi, samorząd i panstwo (urzędnicy) i widać efekty. W szczyrku mamy wyciągi pamiętające komune, oszczedza sie na wszystkim a w szczególności na przyjezdnych (ratraki stoją dla picu, nikt nie dba o bezpieczeństwo na stoku (muldy itp). Przykro to pisac ale niestety my wybijemy sie nawzajem i pozagryzamy a turyści pojadą za granice....:mad:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...