Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    3 498
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    141

Odpowiedzi dodane przez Marcos73

  1. Dzięki Mitku za przystępną formę, czyli moje wyobrażenie i poniekąd nazewnictwo poszczególnych technik nie niewiele mijało się z prawdą. Jasne, że szkoląc w tej chwili syna staram się mu "pokazać" różne techniki (czy też możliwości) pokonywania tras w różnych warunkach. Bardzo odstaje fizycznie od swoich rówieśników i tylko techniką może swoje szanse wyrównać w rywalizacji sportowej. Np. jeżdżąc na nartach GS ( a ma długie, 10 cm większe niż on sam) nauka pivotingu (tu doczytałem w necie i taka jest chyba prawidłowa nazwa) pozwala mu rywalizować z kolegami większymi i silniejszymi od niego. Wie że może i da się pokonać teoretycznie silniejszego przeciwnika. W klubie w którym jeździ, naturalnie jest szkolony przez fachowców, ale gdzie byłby Marcel gdyby nie ojciec? Tu oczywiście ja nie mam takich ambicji i nie przelewam ich na dzieci, ale staram się zarażać ich pasjami, które w mojej ocenie są wartościowe. Wyznaję zasadę, jeśli już zaczynamy coś robić, to róbmy to dobrze.

    pozdrawiam.

    • Like 1
  2. 12 godzin temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Nie wygłupiaj się. Córka jeździ po instruktorsku, do tego z wzorowym i trudnym podkręceniem a Ty z 45 letnim stażem nie masz poukładanego nazewnictwa. Kokietowanie.

    Pozdro

    Drogi Mitku

    Córka to córka, robiła kursy, szkolenia etc. - więc pewnie jakąś wiedzę w tym temacie posiada, ja jako samouk i czysty amator nie mam o tym zielonego pojęcia, to że długo jeżdżę na nartach nie zmienia faktu, że teoria jest moją piętą achillesową. Moja nauka jazdy opierała się na podglądaniu lepszych, nie na studiowaniu fachowej literatury. Jasne, że w młodości miałem przygodę "klubową", ale na zasadzie 6-ciu chłopaków i ojciec zapaleniec - amator, stworzył klub aby trenować grupkę dzieciaków. NIe miał ani wiedzy szkoleniowej, ani zaplecza finansowego - tylko zapał i dobre chęci. Przetrwało to 2 zimy - ale z tej szóstki wszyscy potrafimy jeździć na nartach, a dwójka skończyła AWF i są odpowiednio instruktorem oraz trenerem narciarstwa. I tyle z historii 🙂

    Z Twoich postów wynika, że i wiedzę oraz doświadczenie dość duże posiadasz. Na dzień dzisiejszy z córką mam ograniczony kontakt, po szkole średniej studiowała w Warszawie, a w zimowym okresie dorabiała jako instruktorka we Włoszech czy Szwajcarii. Po studiach przeprowadziła się do innego miasta i niestety już nie  jestem "jedynym" facetem w jej życiu. Na przestrzeni ostatnich 7-8 lat byliśmy na wspólnym wypadzie może raz. Jasne, że podczas jej szkoleń gadaliśmy o kursach, ale ja jako mentor swoich dzieci "rżnąłem głupa", gdy córka opowiadała np. "Tato, wiesz że łuczki płużne to nie taka prosta sprawa" - odpowiadałem, że wiem - bo nie wiem co to łuczki płużne 🙂

    Forum, to taka forma konwersacji gdzie jesteśmy troszkę anonimowi i mogę tu podpytać o pewne "oczywiste" rzeczy, gdzie w żadnej innej formie konwersacji nie miałbym śmiałości. Więc jeś Ty lub inni bardziej obeznani Forumowicze możecie wie podzielić ze mną wiedzą będę niezmiernie wdzięczny.

    pozdrawiam

    • Like 1
  3. 33 minuty temu, Spiochu napisał:

    Typowy amatorski GS to czysty carving, na bardziej stromym już tylko u tych lepszych ale do tego się właśnie dąży. W PŚ gnębią ich przepisami, wiec się cyrki dzieją. SL na stromym to taki "skakany carving". Narty są jednak projektowane do jazdy na krawędzi a nie szurania. Im szybciej złapie krawędź, tym lepiej. W im większym stopniu jedzie się carvingiem, tym jest szybciej. (z poprawką na tor jazdy).

    Nie wiem o co Ci chodzi z gośćmi od maksa po czarnych. Na treningach ich nie spotykam, każdy jedzie na miarę swoich możliwości.

    No może wytłumaczcie laikom - np. jak ja, bo się pogubiłem o co chodzi z tym carvingiem i co to ogóle jest. Jest ogólne określenie jazdy na krawędzi? Nie wiem czy ślad się różni, czy co. ześlizg i krawędź - to śmig czy "szuranie" ? krawędź, płasko i krawędź - to carving czy jazda równoległa? krawędź - krawędź to jazda cięta czy "skakany carving" ? Tylko łopatologicznie, bo czasami nie rozumiem tych określeń a z 45 lat śmigam na nartach - ale czysto amatorsko. Podkreślam.

  4. Godzinę temu, tyrpoos_ski napisał:

    Bo ja mam biodra w kolanach  😉

    Pod spodem filmik z innej perspektywy.

    Moja filozofia skrętu i FUN , dodam że podkład to nie sztruksik tylko już rozjeżdzony lodzik 

     

    Cze

     

    Moja córka bardzo podobnie do Ciebie jeździ - masz taki charakterystyczny układ rąk oraz skręt, ona jeździ bardzo podobnie - tak z gracją, na egzaminie regionalnym - a kilka lat temu to było (chyba z 8-10) stałem z egzaminatorami PZN na mecie i podczas przejazdu córki usłyszałem z ust jednego nich - "patrz na tą dziewczynę, no może nie szybko ale pięknie jedzie" 🙂

     

    • Like 2
  5. 2 godziny temu, Mitek napisał:

    Cześć

    I jeszcze, bo wygasł czas na edycję a ja wolno myślę:

    Genialny narciarz to też pewne tajemnicze określenie. Genialnymi narciarzami byli Schranz, Killy, Tomba, Maier, Miller z Polaków widziałbym w tej grupie może Czecha (zakładam, ze mówimy tylko o zjazdowcach). Piszę o tym nie dlatego, żeby w jakiś sposób wyśmiewać wujka kolegi Nogali. Chodzi o to, że czasami/często zwykła poprawną techniczna jazdę postrzegamy jako przejaw czegoś wybitnego a za tym nędzne, przypadkowe technicznie ale w miarę szybkie zsuwanie się oceniamy jako jazdę bardzo dobrą. To zaniżanie poziomu przez brak wiedzy czy jest i jak wygląda poprawna jazda jest bardzo częste również na forach narciarskich wśród - wydawałoby się - pasjonatów czy specjalistów.

    Pozdrowienia

    Drogi Mitku

    Całkowicie się z Tobą zgadzam - to byli Genialni narciarze. Prawdopodobnie Wujek Nogali w jego oczach był "genialnym" narciarzem, może i byłym zawodnikiem/trenerem, który święcił jakieś sukcesy - ale tego nie wiemy). I niech tak zostanie. Reszta Twojej wypowiedzi jest jak najbardziej prawdziwa. Natomiast dziwi mnie nierzadko wysoka samoocena samych forumowiczów. Poziom zaawansowany - cokolwiek to znaczy, 8/10 w jakiejś tam skali etc. Kiedyś miałem okazję wybrać się na narty z kolegą, moim samochodem - a miałem mustanga 5.0 do Jurgowa. Uważam się (a przynajmniej do tego feralnego dnia), uważałem się za "wyśmienitego" kierowcę, dopóki kolega nie zrobił nam tą cegłą OS-a na odcinku - skrót omijając Białkę - górą obok Kozińca. Wtedy okazało się w d...pie byłem i g...no widziałem. Nota bene jest to zawodnik startujący obecnie rajdowych mistrzostwach świata - tu mogę stwierdzić Genialny kierowca, a ja jestem tylko może trochę lepszym niż przeciętnym kierowcą, ale na pewno nie wyśmienitym czy Genialnym kierowcą.

    pozdrowienia.

    • Like 2
  6. 2 minuty temu, Adam ..DUCH napisał:

    181. Tu nie ma się czego bać ten rozmiar to nie jest jeszcze długa narta. 185 to już długo a 181 jak dla mnie jeszcze nie. Oczywiście ktoś będzie dywagował że 175 nada charakter bardziej slalomowy - nie tak nie jest. Sama konstrukcja narty wskazuje że więcej jest "genów" gigantowych a te slalomowe ujawniają się dopiero przy dobrej technice to raz a dwa chłop duży jest, silny, wysportowany ale tak do końca nie wiemy jak jeździ czyli ja daję ten margines błędu na większościowy udział techniki klasycznej. Jak dla mnie 181

    Sam osobiście jeździłem na tych nartach w długościach 175 oraz 181 - dla mnie nie ma jakiejś znaczącej różnicy. Prawdopodobnie dłuższe będą bardziej stabilne przy wyższych prędkościach ale tak naprawdę to nie wiem jakich - obie się zachowywały podobnie jak nie identycznie a dość szybko (w moim odczuciu) na nich jechałem. Popieram twoje zdanie - chłop duży - więc nie ma się czego obawiać - a i narta dobra.

    • Like 1
  7. 31 minut temu, nikon255 napisał:

    Wiazania od 7. Troche wysoko dla lekkich/malo agresywnych. SPX12 bylyby chyba lepsze.

    Wiązania mogą być - narta służy do agresywnej jazdy, a wiązania na pewno będą działać, ale zgadzam się z Migiem - niech zacznie od top sklep.

  8. cze

    Generalnie z tyłu też powinny być jakieś oznaczenia skorupy buta. Niestety sprzęt jest leciwy i wiązania są montowane bezpośrednio do narty, co ogranicza możliwość regulacji. Obecnie prawie wszystkie są montowane na płytach gdzie łatwo się wszystko ustawia (rentalowe albo demo). Co do siły - jak wspominali przedmówcy w sklepie na maszynie albo na oko. Ale tu jest dużo składowych - długość nart, wielkość buta oraz możliwości tzw. stopień zaawansowania technicznego wiązania. Generalnie ja preferuję mocniejsze dociągnięcie wiązań (siły wypięcia). Wiązanie generalnie poprawnie działa nie w całym zakresie skali (+ 20% oraz - 20% początek i koniec skali) - w twoim wypadku - jakieś 6-9 din. Z autopsji, swego czasu miałem Rossigniol-a SL komórkę ale wiązanie dostałem do pary 200 mfx (chyba 14-20 din) - ustawione na ok 17 - dużo jak na długość narty - na szczęście stopę mam małą. Miałem upadek i to coś groźny - ale wiązania zadziałały bez żadnej szkody dla zdrowia - perfekcyjnie - nawet nie poczułem że się narta wypięła. 2-gi przykład na Mosornym żona narzekała na narty i nie myśląc długo (a że mamy takie same skorupy) założyłem i pocisnąłem z góry. W 5-tym skręcie odpięły się obie - bark mnie ze 2 lata bolał. Moim zdaniem bardzie niebezpieczne jest przypadkowe wypięcie się narty.

    Są wiązania które w całości można przesuwać przód tył przesuwając całość wiązania - chyba nowy Atomic to ma - mam S9 z zeszłego roku ale teraz nie mam jak sprawdzić. Jest to taka nowość, ale tylko raczej z z ciekawości (jeśli mam taką możliwość) spróbuję. Dam zadać jaki jest tego efekt.

    pozdrawiam

  9. 51 minut temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Dzięki za obszerną odpowiedź.

    1. Żeby była jasność. Ja nie oczekuję potwierdzenia czy polemiki - to o czym pisze wiem z doświadczenia oraz wielu lat szkolenia na stoku innych.

    2. Co do technik ciętych, przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Nie chodzi o preferowanie technik ciętych ale o zaburzenie w toku nauczania prowadzące do prezentowania i prób uczenia technik ciętych ludzi, którzy nie opanowali podstawowych elementów technicznych. Nie na darmo programy nauczania praktycznie wszystkich szkół na świecie są podzielone na trzy poziomy: kątowy, równoległy i cięty. W takiej i tylko takiej kolejności z obowiązkiem pełnego opanowania etapów wcześniejszych aby rozpocząć późniejsze i... koniec.

    3. Pisanie, że ktoś powinien "zaczynać przygodę z nartami od śmigu" - chyba nie to chciałeś napisać więc nie komentuję.

    4. Nie ma różnicy między nartami SL i GS - wystarczy zaadaptować technikę. Które i gdzie są lepsze zależy od jadącego, reszta ma znaczenie niewielkie.

    5. Co do "ostudzić zapędy jazdy na krechę" - nie. Na tym etapie kształtowania techniki doprowadzi to bardzo szybko do upraszczania techniki przez stosowanie skrętu przez wysunięcie narty wewnętrznej i ... technika zniknie. Widać to nawet u osób dorosłych, które jeżdżą wyłącznie na GS jak po przejściu na SL, po pewnym czasie, gdy się nie pilnują zaczynają robić charakterystyczne błędy. Właśnie w wypadku takiego chłopaka tylko GS do dorosłości, a później niech sobie wybiera. Co innego gdy w grę wchodzi szkolenie sportowe ale o tym nie rozmawiamy. Szkolenia sportowe czyli regularny trening, długi proces rozpisany na lata. Nie myślę o  kolesiu, który pojechał na dwa dni czy nawet tydzień do Ptaka.

    6. Kwestii wykorzystania potencjału nie ruszam bo to typowy tekst bajkowy. Każdy wykorzystuje narty jak chce a jak ktoś nim za często operuje to zawsze kieruję do Hermanna Maiera - niech wykorzysta tak ja on - nie będę wtedy dyskutował.

    7. Bolid to nie narciarz i nie należy go tak traktować ani nazywać. Należy go po prostu skutecznie usunąć ze stoku.

    Serdecznie pozdrawiam

    Drogi Mitku

     

    1). Nie mam zamiaru z tobą polemizować, bo i nie mam takiej wiedzy.

    2). Rodzic robi dziecku niejako przyśpieszony kurs wg. swojej nierzadko wątpliwej wiedzy. Natomiast musisz mieć świadomość, że Twoi "oponenci" to amatorzy i wiedzę swą musisz przekazywać bardziej łopatologicznie. W pewnym momencie to myślałem że mnie obrażasz:)

    3). Taki skrót myślowy oczywiście, chciałbym aby adepci narciarciarstwa dążyli do opanowania tej techniki poprzez poszczególne etapy szkolenia, która wg mnie jest najbardziej uniwersalną techniką.

    4). Nie ma różnicy między nartami SL i GS - wystarczy zaadaptować technikę. Skoro nie ma różnicy, to po co adoptować technikę?

    5). Co do "ostudzić zapędy jazdy na krechę" - chodziło mi o rozpędzone "morsy" - często zagrażające zdrowiu i życiu innym.

    6). Herminator niewątpliwie był czołową postacią narciarstwa alpejskiego. Bezdyskusyjnie.

    7). Tu jakieś pomysły? Sugestie? Jeśli jest trzeźwy to tak naprawdę nic się nie da zrobić.

     

    pozdrowienia.

  10. 22 minuty temu, Krzysztof SNOWTIME napisał:

    No nie. To podejście absurdalne, kompletnie. I to nie tylko z punktu widzenia etyki. Idąc tym tropem naprawdę się cofamy. Długo by gadać, ale trochę szkoda czasu. 

    Miłego weekendu 😉

    Znowu Krzysiu nie czytasz między wierszami - jako lekarz (chyba) dobrze wiesz że natura (albo i nie) musi nas trochę wybić abyśmy się czegoś nauczyli. To nie Covid a człowiek jest nas większym wirusem na tej planecie.

    Miłego i spokojnego weekendu Ci życzę.

  11. 18 minut temu, Krzysztof SNOWTIME napisał:

    Hej,

    Nie mam wątpliwości co do intencji Twoich słów. Niemniej nie do końca się zgadzam w kwestii "nieograniczania swobód". Mądre społeczeństwa mają to do siebie, że na osoby podejmujące decyzje wybierają tych, którzy umieją we właściwy sposób moderować oczekiwaniami społeczeństwa, a nie - za wszelką cenę - zgadzać się i wypełniać vox populi. W tej czy innej, ważnej kwestii. Tylko tyle i aż tyle 

    Pozdrawiam

    Dobrze wiesz, im więcej nakazów i zakazów - tym większy opór. Dajmy ludziom wybrać między życiem a śmiercią.

  12. 25 minut temu, Krzysztof SNOWTIME napisał:

    Serio? Takie samo było kiedyś podejście do pasów bezpieczeństwa w samochodach osobowych. Jak niejaki Nils Bohlin opatentował 3-punktowe i zaczęły być masowo stosowane to większość się pukała w czoło. A jakie były argumenty? Naprawdę można zrobić piękną paralelę. A jak to teraz wygląda? Raczej nikt nie dyskutuje za bardzo. A przecież "swobody" zostały tak organoleptycznie wręcz ograniczone. Zarówno szczepionka jak i pasy - właśnie ograniczają konsekwencje, przede wszystkim. Jedne i drugie nie gwarantują uniknięcia zakażenia/wypadku, ale dają szansę by wyjść cało z opresji. A ta szansa w dodatku jest dość dobrze oszacowana, co potwierdza fakt, iż ponad 90% osób hospitalizowanych, w stanie ciężkim to wyznawcy nieograniczania swobód. W jednym i drugim przypadku 😉

    Krzysiu - musisz czytać ze zrozumieniem - jedynie w cudzysłowie jest, czyli tylko i aż tyle. Sam przeszedłem Covid bez większych konsekwencji - jak grypę ale w ostrzejszej postaci, jestem zaszczepiony - namawiam do szczepienia - ale nie zmuszam.

    • Like 4
  13. 2 godziny temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Dzieci (wszyscy zresztą ale u dzieci szczególnie to widać) uczą się przede wszystkim przez naśladownictwo podświadome. Dlatego tak ważnym elementem w nauce dzieci jest porządny wzór. Chodzi o to, że osoba, która jeździ z dzieckiem i chce je nauczyć nie musi być mistrzem dydaktyki ale musi być porządnie poukładanym technicznie narciarzem. Ćwiczenia nie są aż tak ważne i aż tak dużo nie dadzą jak jazda z dobrym wzorem. Kłopot w tym, że od wejścia nart taliowanych szkolenie przybrało chora formę jak najszybszego dojścia do jazdy ciętej co jest błędem logicznym nawet. Zwróć uwagę ile osób na kursach kadrowych potrafi bez problemu wyciąć piękny łuczek a nie ma pojęcie o poprawnej (ja nawet nie mówię dobrej) jeździe śmigiem przez zupełny brak podstaw jakimi są świadomość odciążenia i dociążenia oraz synchronizacja tych elementów z rotacją stóp czy przekrawędziowaniem. Dobrze szkolony 12 czy 13 latek zjedzie bez problemu nawet na dorosłym GS (sprawdzone wielokrotnie).

    Druga sprawa w nauce dzieci to tzw. indoktrynacja czyli wcześniejsze przygotowanie podłoża pod naukę jazdy i jeżdżenie na nartach. Np.

    - wpojenie że jazda na nartach polega na skręcaniu a nie jeździe na wprost,

    - że narciarz jest samodzielny

    - że ma jeździć i zachowywać się na stoku w sposób bezpieczny

    - że to jak jeździmy nie zależy w najmniejszym stopniu od sprzętu tylko od nas i naszej techniki itd.

    - że dobra jazda na nartach nie ma nic wspólnego z jazdą ciętą - może mieć ale ważniejsze są inne rzeczy itd.

    Trzecia sprawa to nie przekazywanie obaw i strachu oraz fałszywego obrazu narciarstwa. W tym wypadku jeżeli osoba ucząca jeździ na krótkich nartach bo na długich się boi bo nie umie tak samo będzie postępowało dziecko.

    Technika jazdy na nartach SL i GS jest identyczna. Co więcej narta SL jest nartą trudniejszą bardziej wyspecjalizowaną, wymagającą dokładniejszego balansu ale za to bardzo łatwo na niej wypaczyć technikę ze względu na jej taliowanie właśnie.

    Pozdrowienia

     

    Drogi Mitku

     

    Aby zakończyć te dywagacje, skoro sam zainteresowany jest już zaspokojony odniosę się w paru słowach do Twojego post:

    Spawa bezpieczeństwa etc. - pełna zgoda - oprócz ostatniego podpunktu - jazda cięta jest jedną z technik narciarskich (ale nie jedyna i uniwersalną) więc nie można wykluczać osób które tą technikę preferują, że są słabeuszami na stoku.

    Masz sporo racji co do podstawowej techniki i najbardziej uniwersalnej - czyli śmigu, od tego powinni wszyscy zaczynać swą przygodę z nartami - a często na tej technice swą przygodę kończą. Bo się słabo widzę w wieku 70+ jak cisnę ciętym skrętem na stoku:). Nie mam pewnie takiego doświadczenia ani wiedzy jak Ty, ale też już kilkadziesiąt lat na nartach jeżdzę i nie mogę się zgodzić z Tobą oraz postawioną przez Ciebie tezą że narty GS są łatwiejsze niż SL. Sam używam zarówno SL jak i GS (w wersji dla ludu - nie zawodniczej), o ile GS w śmigu, w słabych warunkach, na muldach są o niebo lepsze niż SL to przy jeździe ciętym skrętem już trzeba mieć troszkę techniki żeby wykorzystać potencjał jaki dają te narty. Nie mówimy tu o bujaniu się zlewa na prawą, tylko o jeździe semi sportowej. Jasne że można na stoku spotkać 120 kg morsy co pędzą bez opamiętania i żadnej kontroli w dół stoku (bo na to narty długie o dużym promieniu pozwalają), ale skupiamy się nad dzieckiem które w miarę dobrze jeździ, a jak wypowiedział się rodzic jest i będzie to okazyjna jazda na nartach. Powyższym delikwentom dałbym SL-ki 150 cm żeby ostudzić ich zapędy jazdy na krechę.

    Co do wzorców i naśladownictwa - bez dwóch zdań - popieram - z autopsji. Mam grupę znajomych z którymi jeździmy na narty i mają dzieciaki w podobnym wieku do mojego syna - kolega ma problem z jazdą - wygląda jakby powoził bryczkę i nie może tego wyeliminować - syna uczył i z nim dużo jeździ - identyczny styl, drugi znajomy podobnie tylko ręce latają na boki - syn identico.

    I ostatnia rzecz - podobnie jak wcześniej napisałeś "Dobrze szkolony 12 czy 13 latek zjedzie bez problemu nawet na dorosłym GS" - nie ciętym skrętem i nie po bramkach. No chyba że jest mocno wyrośnięty i przypomina bardziej młodzieńca niż dziecko. Sam próbowałem na prawdziwych GS na bramkach i 2-3 pierwsze bramki to dramat, później już jakoś poszło ale łatwo nie było. 

    pozdrawiam.

    • Like 1
  14. 24 minuty temu, Mitek napisał:

    Cześć

    Jako osoba, która wyszkoliła nieco więcej niż dwójkę swoich dzieci, pozwól że dopowiem...

    Problemy z adaptacją do GS stworzyliście niejako sami. Edukację zaczynamy od nauki podstaw a później skrętu podstawowego - czyli pełnego skrętu, który jest bardzo zbliżony do skrętu GS. W obu tych przypadkach zastosowanie narty GS lub o geometrii GS jest znacznie lepsze ze względów edukacyjnych i pozwala uniknąć wielu raf typu adaptacja do długiej narty czy też problem ze zbyt wczesnym ( w sensie toku nauczania) wejściu na krawędź bez opanowania niezbędnych do tego elementów jak jazda po łuku (bez znaczenia jest tu rodzaj śladu) czy umiejętność zejścia i wejścia na krawędź czy też wykształcenie świadomości odciążenia i synchronizacji z rotacją.

    A więc najpierw GS a później SL.

    Pozdro

    W pełni się z Tobą zgadzam, pod warunkiem że osoba szkoląca ma o tym pojęcie. Jeśli robi to amator, może i dobry narciarz to będzie mu trudno eliminować błędy dzieciaka, a GS są w mojej ocenie nartami trudniejszymi niż SL. Bo może być sytuacja gdzie dziecko się zacznie zniechęcać a przy okazji rodzic bo nie będzie umiał dziecku pomóc. Jeśli jest to fachowiec, to odpowiednimi ćwiczeniami pomoże dzieciakowi w opanowaniu tych nart, jeśli nie to może być to szkoda dla obu narciarzy.

  15. Post był do Moruńka (o ile tak mogę odmienić) - sorka ale nie mam wprawy.

    Do twojej wiadomości Jacku2021 - w obrębie nart zawodniczych - są to bardzo podobne narty i tak naprawdę nie ma większego znaczenia czy wybierzesz Voelkla czy Dynastara - nowa czy używana - taki masz wybór.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...