Skocz do zawartości

Zibi28

Members
  • Liczba zawartości

    317
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Zibi28

  1. Chodziło mi o budowę rdzenia z kompozytu zawierającego włókna weglowe, a nie folię carbonową jako zewnętrzną powłokę narty jaką na samochody można zastosować. 

    Rdzeń nie przenosi sił, więc może być i z pianki. Zewnętrzna warstwa siły przenosi i można ją nazwać laminatem. Jest bardzo mocna, więc się ją stosuje w samochodach formuły 1.

  2. Topola Wilsona, choć nie tego od Placu, chyba?

    Ta nazwa nic mi nie mówi. Oczywiście znam nasze topole, które nawet próbowałem je wykorzystać. W deskach do tenisa stołowego, mimo że fornir był bardzo suchy to w sandwichu skręcały się w śmigło, zupełnie nieprzewidywalne. Topole rosną bardzo szybko, mają dużo wody, po wyschnięciu są stosunkowo lekkie ale przy tym zupełnie nieprzewidywalne. Deski robiłem w dość odległych czasach, kiedy jako kraj byliśmy objęci ograniczeniami COCOM. Również i ja byłem nimi objęty:;) Dobre materiały do ich produkcji, takie jak włókna węglowe były nieosiągalne. Na szczęście udało się dogadać z modelarzami zza wschodniej granicy i "załatwili" tkaniny węglowe - bezpośrednio z linii produkcyjnej promu kosmicznego Buran:;) Ale wracając do topoli, jest to materiał mało przewidywalny, więc nie nadaje się do produkcji nart sportowych a do popularnych - jest na tyle nieprzewidywalny że raczej trudno wykorzystać go jak komponent nart popularnych, przy mocno zautomatyzowanej produkcji. 

  3. To jeszcze topola w słabszych Rossi.
    W lepszych jesion, ponoć.
    Pawłownia w lekkich typu Scott/Dynafit.

    Pawlownia - to jakieś krzaki, jak je można wykorzystać w roli drewna konstrukcyjnego?

    Jesion - wykorzystywałem do robienia śmigieł i jako zewnętrzna warstwa sandwicha do deski do tenisa stołowego - świetny materiał - bardzo mocny i elastyczny.  Z dostępnych u nas - najlepszy.

    Topola - chyba jako wypełnienie zamiast pianki, zero wytrzymałości. Jest dość lekkie więc może "robić" jako wypełnienie.

  4. Jasne : )

    Trochę żartuję - te piankowe narty to takie trochę nie narty.

    Ale są najbardziej technologiczne, więc są tanie. A jak są tanie to jest nas więcej na stoku. Oczywiście rasowi narciarze wybiorą zupełnie inne modele. Oczywiście co do ilości nas na stoku - to zdania są podzielone:;) Ale nie temu dotyczy ten wątek.

  5. O ile to można nazwać nartą ; )

    Przecież o nartach rozmawiamy:;)

    Wątek bardzo ciekawy. Czytając go od początku, to autor który go zaczął, próbował dociec po co się daje rdzeń drewniany lub piankę i po co włókno węglowe a po co większą grubość narty. Więc tak trochę chaotycznie, opisałem pewne zasady konstrukcyjne. Zasady konstrukcyjne są niezmienne, bez względu na to co to jest. Trudno znaleźć związek pomiędzy młotkiem a nartą, ale pomiędzy deską do tenisa stołowego a nartą - jak najbardziej:;) Deskę do tenisa stołowego charakteryzuje masa, jej czucie, sztywność, tempo odbicia. Trochę cię ich naprodukowałem, więc wiem sporo na temat różnicy materiałów, które na początku tego wątku zostały wymienione. Czytając wasze posty i oglądając filmiki przez was dołączone, to poszczególne fazy produkcji nart są jakby to powiedzieć - dość oczywiste. A przy tym, w zależności od skali, mogą być robione bardziej ręcznie - mniejsza produkcja i bardziej zautomatyzowana - przy większej skali. Czołowa firma od pingla - Butterfly, robi rocznie 600 tys. deseczek a z informacji od firm sprzedających tego typu sprzęt wiem że główna kasa to nie jest z desek a ze stołów do grania w tenisa stołowego. Porównując wielkość rynku tenisa stołowego a narciarskiego - to jest on wielokrotnie większy. A jeśli tak, to i produkcja nart musi być bardziej zautomatyzowana. Ale dla grupki która uprawia narciarstwo wyczynowe, to narta musi być wykonywana pod indywidualne upodobania. W miejscu zaczyna się konstrukcyjny wyścig - jak w formule 1. Aby cokolwiek się dowiedzieć to do dyskusji musiałby się włączyć zawodnik.

  6. Na produkcji nart się nie znam, ale się wypowiem:;)

    Znam się na lotnictwie, a to prawie to samo co narty:;)

    Konstrukcyjnie, środkowa część narty pracuje na ściskanie a warstwy zewnętrzne są rozciągane i ściskane i one głównie odpowiadają za właściwości narty. Więc aby narta była lekka to się stosuje miękkie(lekkie) wypełnienie a więc piankę. Jak chce się mieć sztywniejszą nartę to zamiast dawać grubszy laminat to można zrobić ją trochę grubszą - grubszy rdzeń z pianki. Laminat szklany jest bardziej elastyczny od laminatu z włókien węglowych. Sklejany rdzeń drewniany ma bardziej przewidywalną wytrzymałość i klejonka jest też mocniejsza.No i kombinacja tych wszystkich materiałów pozwala modelować jej właściwości - zgodnie z tym czego życzą sobie narciarze. 

  7. Ale pora chyba trochę zwolnić :) Bo zaraz pojawią się wnioski, że kask...w ogóle nie chroni :>

    I że bokserzy w boksie amatorskim - robią cyrki z kaskami, że zawodnicy footballu amerykańskiego - robią cyrki z tymi kaskami, że bobslejiści – robią cyrki z tymi kaskami, kierowcy samochodów rajdowych czy formuły 1 - robią cyrki z tymi kaskami, że pracownicy na butowach - to robią cyrki z tymi kaskami, że żołnierze piechoty - to robią cyrki z tymi chełmami itd. itd. itd. itd. itd. itd.

     

    i jeszcze te porównania do samochodów i ... samolotów ;) Bo to właśnie chodzi o to, że przy 'gigantycznych' prędkościach - kask nie uchroni przed wstrząśnieniem mózgu, ale przy tych "średnich" prędkościach to kask chyba chroni przed uszkodzeniami 'mechanicznymi' (uszkodzeniem tkanki, kości, krawieniem itd.)?

     

    Mi się wydaje, że gdybym walnął, tak jak walnąłem bez kasku, to oprócz wstrząśnienia, miałbym pęknięcie czaski.

     

    I gdy z kaskiem, są dla mnie groźne te ekstremalne uderzenia (przy dużych prędkościach i wielkich przeciążeniach) to bez kasku dodatkowo stają się dla mnie groźne - te wszystkie inne mniejsze?

     

    I naprawdę taka puenta, że w czapce głowa jest tak samo chroniona jak w czapce?

    Przy dużych prędkościach, nic nas nie uchroni. Jak się ma duże szczęścia, to czasami coś uda się z losem wytargować. Jeżeli samochód zatrzymuje się na ścianie(drzewie), to przy prędkości rzędu 50km/h można tego nie przeżyć. A jeżeli samochód odbije się i poleci dalej a więc nie powstaną ekstremalnie duże obciążenia to jest szansa że z opresji wyjdziemy z opresji względnie cało. W opisanych lotniczych historiach chodziło dokładnie o to samo. Mamy w lotnictwie takie fajne powiedzenie, pewnie też się sprawdzi na na płaszczyźnie narciarskiej. Jak zaczynamy lotniczą przygodę to mamy dwa worki, jeden pełen szczęścia i drugi pusty z doświadczeniem. I chodzi o to aby ten z doświadczeniem zdążył się napełnić zanim ten z ze szczęściem się opróżni. Co do wirówki, to wyjaśniłem w czym rzecz, bo chyba ktoś nie tak odczytał ich rolę. A co do czapki, oczywiście czapka nie chroni, pewnie w końcu jakiś kask kupię, bo to że trzeba go nosić jest prawdą oczywistą i nie podlegającą dyskusji. Oczywiście liczę na to że do tego czasu, mój worek ze szczęściem się jeszcze nie wyczerpie.

  8. Witam

    Pomogę koledze. Nieco się namęczyłem, ponieważ nie mam kajetów i tak z głowy zacząłem wyprowadzać. Jak wyżej trzeba założyć prędkość początkową głowy w kasku(np. 1, 3, 5 m/s). Drogę przebytą przez czaszkę "s"(zakładamy uderzenie prostopadłe). Kwestia wyobraźni. W lód, drzewo, słup wyciągu - 5, 10 cm? Może być łagodnie(duży dołek w śniegu, nie prostopadle itp.)

    Wyszło mi(koledzy poprawią), że opóźnienie(z konieczności założyłem równomierne zmniejszanie się szybkości głowy, co raczej nie jest prawdą, ale inaczej się nie da obliczyć)- jest równe szybkości początkowej do kwadratu, dzielonej przez dwa "s".

    S=10 cm, v=1 m/s -daje 0,5 g. S=10 cm, v=3 m/s -daje 4,5 g, s=10 10 cm, v=5 m/s - daje 12,5 g(na okr. przyspieszeniem ziemskie). I tak się można bawić, zakładając różne scenariusze.

    Nie należy raczej liczyć na pochłanianie energii przez kask. Kask bardziej chroni przed urazami głowy, w czasie ślizgania się jej po śniegu, asfalcie itp. Trzeba sobie zdawać sprawę, że czaszka jest opóźniana. I na jej zawartość działa to opóźnienie. Tak, jak wirówce dla lotników, kosmonautów(przyspieszenie).

    Powyższy wzór jest bardzo przydatny do oceny, co się stanie z samochodem, gdy uderzy z pewną prędkością w nieustępliwy mur. Przebytą drogę łatwo można sobie założyć-0,5, 1 m. Przy pewnej prędkości początkowej z samochodu nic nie zostanie. I nie da się stwierdzić, na jakiej drodze był demolowany.

    Pozdrawiam

    W wirówce dla lotników głównie chodzi o to że przy przeciążeniach krew odpływa z głowy i w kórymś momencie lotnik "odpływa" i trzeba określić przy ilu g to się dzieje. To jest jeden z elementów który "służy" do eliminacji z odrzutowców gości których organizm ma z tym problem. Bo jak to się zdarzy na "żywym" samolocie to może to się źle skończyć. Oczywiście "mniejsi" łatwiej to znoszą. W prawdziwym samolocie lotnicy noszą specjalnie pompowane spodnie które zapobiegają odpływu krwi z głowy. A wracając do meritum. Dwa szybowcowe wypadki, w jednym szybowiec wali się w korkociąg i zderza się z ziemią, zazwyczaj pionowo. Prędkość coś koło 100 km/h - pierwsze z ziemią zderza się kabina z pilotem, szanse na przeżycie dla pilota - zerowe, nie ma drogi hamowania. Widziałem też na własne oczy, jak szybowiec wbił się w siatkę ogrodzenia i droga hamowania wynosiła coś ok 1 metra, skrzydła "oparły" się na betonach, więc ich elementy fruwały na wysokości pierwszego piętra. Szczęście w nieszczęściu że kabina z pilotem trafiła w przerwę między stertami betonów. Pilot nie miał nawet"drzazg w d....".  

    Przytoczyłem te dwie historie aby uświadomić co to znaczy przyspieszenie. Więc jak ktoś stoi na stoku i go trafimy, to jest inna bajka a co innego jak zderzymy się z kimś co jedzie z podobną prędkością co my. Wracając do kasku, można kupić kask który zakładamy, bo musimy, albo też szukamy kasku który ma nas świadomie chronić. Prawdę mówiąc widząc w sklepie kilkadziesiąt wzorów kasków, to nie za bardzo wiem który wybrać. Dotychczasowym moim kryterium była wygoda, aby był i ciepły i z możliwością wentylacji i ewentualnie z jakimiś fajnie zintegrowanymi szybami, ale kryterium bezpieczeństwa, jakoś chodząc pomiędzy półkami - jakoś nie zauważyłem, więc póki co jeżdżę w czapce. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...