Skocz do zawartości

pakalolo

Members
  • Liczba zawartości

    185
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez pakalolo

  1. Stojąc w rozkroku skręć prawą część biodra do przodu lewa wiadomo pójdzie do tyłu(odpowiada to sytuacji skrętu w prawo na nartach),

    zwróć uwagę co się dzieje tj. lewa noga(zewnętrzna) się prostuje ustawia się pod większym kątem niż prawa(A-frame) poczujesz również, że jest jakby przyblokowana, dodatkowo ciężar ciała automatycznie przenosi się na nogę prawą(wewnętrzną skrętu) im bardziej skręcisz biodro tym bardziej obciążasz palce prawej nogi. (wewnętrznej skrętu)

     

    Układ ryzykowny ale szybki :)

     

    Ps

    W poście nr 25 zamieściłem zdjęcie Hirschera w tej pozycji i jej potencjalne skutki widać na zdjęciu  Schifrin.

     

    no i wszystko jasne, chociaż zdaje się że są ta to prostsze i jasniejsze określenia. :) Czepiam się bo niech już ktoś na tych dyskusjach skorzysta i przynajmniej wie o czym niektórzy piszą, jeśli nie używają typowej nomenklatury. W końcu to forum dla szerszego grona narciarzy :)

  2. No tak, ale oni jadą na czas i mają wytyczony tor jazdy. I tak! Popełniają błędy, lub olewają "czystość przejazdu" żeby być szybszym. Bardzo często to słychać w komentarzach pana Domańskiego, który gada coś o błędzie a na pomiarze -0,5s. Ale bazę mają solidnie wyuczoną! Każdy z wypowiadających się w tym wątku powinien wiedzieć czym taki aframe się kończy, przecież tam większość ciężaru jest na górnej i to w takiej pozycji, że jakakolwiek zmiana terenu lub śniegu i jest gleba albo poza torem.

    Co by nie byc gołosłownym, pierwszą rzeczą na którą zwrócił uwagę Przemek Nowak na treningu było właśnie ułożenie bioder. O ile sam aframe może występować przez dogięcie kolana zewnętrznej o tyle takie "złamanie" w miednicy jest błędem i tyle.

     

    Wort z całym szacunkiem ale wypraszam sobie takie uwagi. Dorosłem jakoś w wieku 19 lat, kiedy zacząłem zarabiać na siebie. Odnieś się proszę do mojego wpisu, a nie uciekaj w kwestie dorastania.

     

    Edit (!!!!!) Harpia/Jurek coś Ty to wrzucił za screena? Przecież ona tam zmienia krawędź, za chwilę już będzie na "starej górnej", poproszę o takiego screena na wysokości bramki lub przed linią spadku stoku.

     

    Hej, a na czym polega złamanie miednicy, w jakiej płaszczyźnie? Ten wątek to prawdziwe rocket science :D

  3. Na zakończenie - wystarczy włożyć w domu buty narciarskie. Stanąć tak jak na nartach i spróbować przekręcić nieco palce w butach. Zobaczyć co się dzieje w okolicy kolan a nawet bioder. Można sobie oprzeć ręce na dwóch krzesłach ustawionych z boku. Imitujących oparcie na kijkach. To samo można robić na śniegu na prawie płaskim stoku. 

     

    Pozdrawiam

     

    cześć

    to jeszcze sprezycuj w jakiej płaszczyźnie skręcasz te palce :)

     

    btw. ktoś wie gdzie dokupię śruby do butów narciarskich? Chodzi mi o te boczne, jakimś sposobem na lodowcu jedna mi się wykręciła :(

  4. jechałem do tej pory wiedeń st polten salzburg czyli górą , w tym roku chcę pojechać przez niemcy , ale nie wiem jak droga od monachium dalej . Rodzina nie lubi serpentynami jeździć stąd moje pytanie może lepiej od strony wiednia jechać?

     

    Problem w tym, że jak władujesz się w potworne - sobotnie korki na autobanie w sezonie za Monachium to cała przewaga Niemiec topnieje. Jadąc dołem 90% drogi nie ma żadnych serpentyn, ewentualnie ta końcówka przy dojeździe do miejsca docelowego. Ja tam wogóle jadąc z Wawy w ten rejon Austrii nie myślałbym o DE.


  5. Cześć

    szukam wszelakich materiałów dotyczących historii narciarstwa, publikacji dotyczących techniki jazdy sprzet lat 20-30. Przeszukałem forum i wyłuskałem pare rzeczy, ale wśród Was na pewno jest wielu, którzy mają jakies materiały dotyczące szeroko pojętej historii narciarstwa i ewolucji techniki jazdy. Filmy, pdf-y, tytuły, artykuły - słowem przyjmę wszystko. Potrzebuje tego żeby sklecić sensowną pracę dyplomową :)  A może przy okazji temat będzie przyczynkiem do jakiejś ciekawej dyskusji.

     

    pozdrawiam

    Bartek

     

     


  6. Przede wszystkim gratuluję zacnego miejsca!

    Czy w przypadku komórki SL również są tak duże różnice między poszczególnymi producentami? Jeśli decydowałbym się na zakup to głównie brałbym pod uwagę head i stoeckl.

     

    A ja nie kierowałbym się żadnymi markami tylko po prostu objeździł kilka nart i sprawdził dośwadczalnie co lepiej leży. W końcu bywa i tak, że narty tego samego modelu i rocznika różnią się między sobą. Albo inaczej : ja kupiłbym najtańszą (jeśli nowe) a za resztę pojechał na narty

    pozdro

  7. Witam

     

    O co tu chodzi? Jaki skręt sytuacyjny. A co to jest skręt sytuacyjny?  Kto wymyślił to określenie. Każdy jest sytuacyjny. Ponieważ zawsze jest jakaś sytuacja. Stok, szybkość, rodzaj śniegu. 

     

    Jaki ześlizg w początkowej fazie?  Jedziemy  łukiem na krawędziach. Może nieco nawet rozmyty ślad. Narty zakręcają pod stok. Gdy jeszcze jest pewna szybkość naciskamy mocniej(Bydliński) nartę  górną(wewnętrzną). Następuje wtedy przejście w następny skręt. I to wszystko.

     

    Faza sterowania sterowania nartami(skręt sterowany-steering turn), to skręt  z ześlizgiem, zostawiającym bardzo wąski ślad. Narty się ślizgają na krawędziach( z małym kątem). Kto ma tendencję rozpoczynać ten skręt( a miałem przez lata) w ten sposób, to niestety będzie długo walczył, by jeździć fajnie na krawędziach. 

     

    Słyszałeś, że gdzieś dzwonili. Tylko nieco to pomieszałeś. To nie moje zmartwienie.

     

    Pozdrawiam

    Mówisz o jeździe łukiem po krawędzi i podrzucasz zdjęcie Jansruda na gigancie. Masz pewność że tam jest pełny łuk na krawędzi? 

    Muszę przyznać, że to co mówisz jest szalenie intrygujące bo nigdy świadomie nie inicjowałem z wewnętrznej i po prostu sobie tego nie wyobrażam. A podpieranie tego wniosku tymi zdjęciem jest dla mnie kompletnie nieprzekonywujące.

  8. @Veteran


     

    Chcesz analizować skręt wybitnie sytuacyjny który łączy w sobie ześlizg w początkowej fazie z gwałtownym i bardzo mocnym przejściem w ślad cięty oraz następującym zaraz potem przejściu w następny skręt. Proponuje Ci poćwiczyć sobie inicjację skrętu śladem ślizgowym z przejściem w fazie sterowania w ślad cięty. W mojej ocenie wtedy zrozumiesz, że ten rozkład sił ma inny wymiar niż w czystym skręcie carvingowym i ma niewiele wspólnego z jazdą na wewnętrznej.

  9. Ja tak troszkę na okretkę odniosę się do twojej wypowiedzi. Na początek. Jak na razie jestem bardziej GS niż SL (chociaż jak na razie nie posiadam współczesnych GS-ów). Największym błędem Polskiej myśli szkoleniowej jest zbyt późne wprowadzanie do szkoleń skrętów wymuszonych - tu właśnie się tworzy narciarzy byle jakich, jak tylko mogę i mam czas dzieciakom zawsze stawiam krótkie tyczki - progres jest niesamowity - oczywiście na tym etapie mało ma to wspólnego z jazdą sportową ale może uda się obudzić demona. Teraz tak nie ma nic gorszego niż trenowanie GS-a na SL-kach zwłaszcza przelotowego - tak od podstawy - przedłużona faza sterowania na płaskiej narcie - optymalnie dla takich nart to rozstaw zbliżony do płytkiego równoległego. 

     

    Cześć

    masz rację, ja tutaj to mówię w kontekście ćwiczenia na nartach SL w długich skrętach tylko i wyłącznie, żeby mieć wystarczająco czasu korygowanie błędów i mieć możliwość zastanowienia się nad tym co robimy. Sukcesywnie zmniejszamy skręt w miarę jak wszelkie elementy zaczynają działać.

    Raczej ma potencjał który miał być wykorzystany 20 lat temu. Mam dużo serca do narciarstwa, gdybym mógł to najchętniej bym się przeprowadził gdzieś w alpy i jeździł codziennie. Cholernie mi żal że nikt mnie nie pociągnął do narciarstwa od dzieciństwa. Zacząłem jeździć mając 20 lat bodajże. Teraz gdy już dochodzi 34 staram się wszystko nadrabiać z świadomością że nigdy nie będę na takim poziomie na jakim mógłbym być gdybym był prowadzony od dzieciństwa. Do wszystkiego dochodziłem sam. Na początku był funcarving - książka Kuchlera i  jazda głównie na wewnętrznej, na zewnętrznej owszem też. Potem jakoś złapałem bakcyla na oglądanie pucharu świata. Oglądałem wszystko co się dało i z chęci naśladownictwa zacząłem czytać o technice. Doszły kijki i od razu skok na głęboką wodę - moje drugie narty po Blizzardach Shark były fisowskie slalomki Fischera - twarde jak cholera. Myślę że były twardsze od obecnych atomiców. Jazda na Stożek w Wiśle. Pierwszy skręt i o mało co nie pojechałem do lasu. Nie wiedziałem jak odciążyć..A potrafiąc dobrze zakrawędziować - czego nauczył mnie fun i walanie się po śniegu - jechałem tam gdzie mnie narta prowadziła. Próbując naśladować zawodników katowałem kompensacje tak że czasem po 2 godzinach na stoku miałem ochotę z niego zejść na rękach. Nie było łatwo. Problemy z kontrolą prędkości doprowadziły mnie do śmigu. Kolejne próby i błędy. Potem doszły miśki (majesty dirty bears) i próby w puchu. 3 lata temu kupiłem sobie gs mastery 180 r21 rossignola i to była bardzo dobra decyzja. Są to moje ulubione narty. Śmig i długi skręt - bajka, stabilność i pewne trzymanie. Znowu popróbowałem funu. Radocha pełną gębą.

     

    Masz rację Adam P10 - do jazdy długim skrętem na SL-ach nie mam zamiaru wracać. Nie do tego stworzone są te narty.

    Odnośnie filmu. Wydaje mi się że slalom ułożony przez trenera był dość trudny. Tyczki były rozrzucone szeroko. Stok stromy. Porównując to do slalomu w cisowej na Twoim kanale Pakalolo - przepaść. Będąc na drugim treningu - a był to gs - rozmawiałem z instruktorem PZN, który też brał udział w treningu sl-a. Powiedział że slalom był trudny i sam go nie ogarniał.

     

    Na gs-ie też miałem problemy ze spóźnionymi skrętami które z kolejnymi przejazdami się pomniejszały no i opuszczanie wewnętrznego barku. I tu dochodzi kwestia ochraniaczy i tego jak ważną rolę pełnia w komforcie psychicznym podczas podejmowania prób korygowania swoich błędów. Miałem zwykłe rękawice i za krótkie ochraniacze na przedramiona. Gdy zaciągnąłem rękawicę na ochraniacz poobijałem sobie łokcie, z kolei gdy zaciągnąłem ochraniacz na łokieć raz tyczka weszła mi pod niego i szarpnęła za rękę, o obitych kostkach dłoni nie wspomnę. Skutecznie mnie to odwodziło od prób wyciągnięcia rąk i doprowadzało do odkręcania tułowia od bramki. O barkach już nawet nie myślałem.

     

    Mój cel na przyszły rok: zaliczenie GS na zawodach regionalnych, pominięcie kursu kwalifikacyjnego i zrobienie pomocnika instruktora.

     

    Ten rok mam zamiar poświęcić więcej uwagi na przygotowanie się do sezonu. Nie tylko wytrzymałość ale również równowaga, szybkość, porządne rozciągnięcie, skoczność, nawiasem mówiąc - siła eksplozywna.

     

    Adam P10 jakie schematy ruchowe masz na myśli?

     

    Slalom jeździłeś u Bydlińskiego, jak mniemam?

    Tak jak wspomniałem, przygotuj się dobrze do sezonu, zrób kilka kroków w tył , jeżeli tyczki to zaczynaj treningi na prostych slalomach z dużymi przelotami tak, żebyś nie walczył a miał możliwość technicznie przejechania trasy. Tak to robi się za wielką wodą, zaczynamy przede wszystkim od bardzo prostego giganta, nawet jeżeli będzie szybki. Koniecznie pojeździj z kimś kto ma pojęcie i nakieruje Cię na to co i jak powinieneś poprawić.

  10. Łatwiej by mi było zacząć od krótkich tyczek. W jeździe wolnej się tak nie kręcę, ale jest też szybciej i mniej dokręcania skrętów, chyba że celowo jadę wolno i na okrągło, ale rzadko to praktykuję. Zazwyczaj jak czuję że mi nie wychodzi to wracam do wolnej i dokręconej jazdy. Prawdopodobnie antycypacji nie ma aż tak wiele ale jest utrzymywanie góry prostopadłe do linii spadku a nie jak na filmie (chyba że jadę na masterach). Szkoda że nie mam filmu jak waliłem w tyczki. Trener kazał tak jechać bo waliłem za bardzo na wprost i skręty mocno spóźniałem. No ale to mój pierwszy raz.

    Paw1, poniwiec jest fajny z tego względu że jest właśnie stromy. Nie jest to ściana ale trzeba się pilnować z kontrolą prędkości. Niestety często jest kiepsko wyratrakowany, są dziury i kartofle. Sam trener mówił że jest wymagający do nauki. No ale przecież o to chodzi. Z moich ulubionych stoków jest jeszcze stożek i hotel stok, mosorny ale to już dalej.

    Niestety dla mnie sezon raczej się już skończył. Alpy zaliczone. W sumie 19 dni na stoku. Dla mnie to mało. Chyba że stoki nie spłyną i w wekeend jeszcze pojeżdżę. Udało mi się zaliczyć na koniec sezonu 2 treningi: slalom i gigant (warunki kiepskie: dziury i kartofle, piach- oczywiście poniwiec)

    Kiedyś próbowałem takiej przejaskrawionej w moim odczuciu antycypacji i było to ciekawe uczucie.  Muszę do tego wrócić. Jak pisze Lemaster :jak czujesz że coś robisz to przeważnie jest tego za mało, odczucia muszą być maksymalne.

    Nie mam też partnera do kamerowania dlatego tak żmudnie idzie nauka "z odczuć" i literatury. Stwierdziłem że dalej nie ma sensu tego ciągnąć i od przyszłego sezonu całkowicie powierzam się w ręce trenera. Kosztuje ale myślę że będzie warto.

    Najbardziej zależy mi na antycypacji i utrzymywaniu docisku przodów - jak ktoś zna dobre ćwiczenia to poproszę filmy porady.

     

    największym  błędem polskiej myśli szkoleniowej jest szybkie wpychanie na tyczki, mimo braku odpowiedniej techniki czy przygotowania fizycznego do takiej jazdy. Odpuść sobie slalom i przede wszystkim skup się na zadaniówce, nie pchaj się na początku sezonu w żadne slalomy. Pół biedy jak poćwiczysz jazdę na szybkim gigancie, ale ćwiczenie slalomu w Twoim przypadku przyniesie więcej szkody niż pożytku. Moje rady : 

     

    1. Masz nartę sl, zacznij ćwiczenia od skrętów gigantowych na takiej narcie. Na początku wysoka pozycja, spokojne łuki z koncentracją najpierw na prawidłowej inicjacji skrętu (szczególnie ważna praca kolan)

    2. Sukcesywnie obniżaj pozycje i zacieśniaj skręty, powinieneś czuć wzrost dynamiki skrętu

    3. Wprowadzaj powoli odpowiednią pracę tułowia, tj wszelkie ćwiczenia z tułowiem skierowanym w lini spadku stoku. Zaczynaj te ćwiczenia od skrętów długich.

     

    Najważniejsze w tym wszystkim jest to żeby ćwiczyć wszystkie elementy w długim skręcie. Dzięki temu będziesz miał czas na skorygowanie błędów i zastanowienie się nad tym co po kolei zrobić. Najgorsze co może być to wejście na slalom gdzie decyzje podejmowane są na zasadzie wyrobionych nawyków gdzie narciarz powinien być skupiony w 100% tylko na linii przejazdu a nie myśleć o antycypacji, kolanach, rękach czy innych duperelach

  11. Mimo, że to cytat do Jędruli, pozwolę sobie odpisać.
    Tak! Narty tasują się same, pisałem o tym we wcześniejszym wpisie. Ale nie powiesz mi, że taka jazda jest poprawna:


    Jest różnica względem Hirschera, którego pokazał sstar.
    Nie wiemy jak jeździ Jędruala, ale z opisu rysuje się właśnie taki obraz jak powyżej, a nie jak u Hirschera...sorry.

    Ps. @sstar - zobacz pod jakim kątem przywoływany Hirscher ma goleń/piszczel nogi wewnętrznej względem narty.

     

     

    no to chyba oczywiste, przecież taka pozycja absolutnie blokuje możliwość pogłębienia układu dośrodkowego

  12. Zaraz mnie fredowski wypunktuje, że za krótko jeżdżę świadomie by doradzać (ma racje). Chciałem tylko wtrącić, że u mnie brak balansu zniknął w momencie jak ODCIĄŻYŁEM nogę wewnętrzną.
    Wczesny nacisk na zewnętrzną nartę pomógł. Wykonywany kłębem palucha (ball of the foot).

    Popieram Ferrari, jak dla mnie w momencie sterowania wewnętrzna nie pracuje właściwie. Spróbuj sobie poćwiczyć cofanie nogi wewnętrznej podczas skrętu, aż do przesady.

  13. Hajs za składki musi się zgadzać. Licencja PZN, dla instruktorów MENiS daje tylko oficjalnie możliwość pracy w licencjonowanych szkółkach. Wcześniej też pracowali, tylko mniej oficjalnie, ale kto byłby w stanie to skontrolować.

     

    @Harpia: czyżbyś był w Kasinie ostatnio? Ja po kilku wieczornych jazdach tam, też odniosłem wrażenie, że bezkijkowców jest więcej niż w poprzednich latach.

    Wiesz co, ja tam nie wiem jaki tam hajs z tego mają skoro to koszt 20 zł rocznie, plastik kosztuje, wymiana papierologi to też między 5-10 zł na poczcie. Ile im zostaje, 2 złote z tego? :D



  14. Przepraszam, źle zrozumiałem intencję twojej pierwszej odpowiedzi.

    Aż mnie zatkało. Mówisz serio? Przecież żeby dostać licencję instruktora PZN trzeba mieć najpierw instruktora SITN-pomocnika instruktora PZN, oraz przejść szkolenia i kursy, które nie raz rozwlekają się na cały sezon. Poza tym, SITN i PZN same sobie zaszkodziły by wydając "lewe" legitymacje.

     

    No co Ty, poważnie. Uwierz mi, że jak dowiedziałem się o tym po raz pierwszy to zdziwiłem się jeszcze bardziej. Po kursie sitnowskim jesteś "instruktorem sitn pzn", a tutaj "pzn" czy tam na licencji pzn ale wychodzi na to samo.

     

    Kilka linków : http://www.pzn.pl/gf.../instruktor.pdf

    http://licencje.pzn.pl/


  15. Nie nadążam. Jakim systemie?

    każdy instruktor narciarstwa może ubiegać się o wydanie licencji instruktora PZN, koszt 20 zł i papierologia. Dostajesz ładny plastik z logo PZN i instruktor narciarstwa z kursem robionym w firmie PIPIDÓWA staje się instruktorem PZN. A pisze to w kontekście Twojej wypowiedzi o kursach za 50 zł. Ku przestrodze.


  16. Zgadza się, to w dużej części wina pseudo instruktorów, którzy mają uprawnienia MENIS. Często te szkolenia to jakiś żart. Pół roku temu natknąłem się na Facebooku na ofertę zostania instruktorem MENIS przez kurs Internetowy za 50 zł!!!!!!! Okej, zdaję sobie spraw z tego, że mogą być dobrzy instruktorzy menis, ale to trochę jak gra w ruletkę - albo trafisz na w miarę dobrze przygotowanego, albo pożal się Boże. Dlatego jak na lekcję z instruktorem, to tylko SITN - PZN!!!

    Ps. Muszę przyznać, że uczę jeździć bez kijków, ale tylko małe, do 7 roku życia max dzieci, które stoją na nartach po raz pierwszy. Kiedy ogarną pizzę i skręt z pługu - kijki w ruch :)

     

    nie ma już czegoś takiego jak instruktor MENIS. Każdy sobie może szkolić kogo chce jak chce i nazywac to jak mu się przecież podoba

    A co zrobisz jak ten Twój instruktor MENIS ma licenzję PZN ? :)

    Zgadzam się z kolegami wyżej, czego tu wymagać od ludzi który stoją kilka dni w roku na stoku, większości i tak się wydaje że bez kijków można lepiej utrzymać równowagę bo odpowiedniego trzymania kijów nikt im pewnie nigdy nie pokazał


×
×
  • Dodaj nową pozycję...