Skocz do zawartości

NRGizer

Members
  • Liczba zawartości

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez NRGizer

  1. Rozgrzewka?

    Jezeli wiem, ze mam sie uczyc to przed zrobie to sam

    a  jezeli umawiam sie z instruktorem to on mnie o tym przed umowiana lekacja powiadomi cos w stylu:

    "prosze przyjsc o godz. tej i tej rozgrzany". Jakie moga byc jeszcze opcje?

     

    Dokładnie tego bym oczekiwał...

  2. Cześć

    Niestety nie masz racji tak tak surowo oceniając instruktora. Pierwsze zajęcia tak właśnie powinny wyglądać aby oswoić Was ze sniegiem dlugą stopą itd. Pisałem o tym w temacie o kijkach. Błędem wileu instruktorów jest, że tak wlaśnie nie wyglądają a jako jedną z przyczyn podałem nacisk kursanta na "jazdę" - jak widać słusznie.

     

    No ale dziwisz się temu naciskowi skoro godzina z instruktorem kosztuje 100zł.

    Oswajać to się mogę samodzielnie.

     

    Zresztą ja sobie z tym stresem poradziłem - kocham narty i jeżdżę do dziś.

    A instruktora oceniam dlatego negatywnie, że jednak jedną osobę zniechęcił.

    Czy warto?

     

     

    Nota bene wstae się bez wypinania nart zawsze. Przyjmij to jako zasadę a na stoku czy w głębokim śniegu to już po prostu inaczej się nie da.

     

     

    Bo? Zresztą ja nie widzę problemu - tylko, że na stoku, jak jest nachylenie, to jest to w miarę łatwe, a jak się waży 100kg i ma 175cm to na płaskim  jest to prawie niewykonalne i instruktor powinien o tym wiedzieć.

    Obecnie wstaję bez wypinania, wtedy był to stracony czas.

     

     

    Rozgrzewka to również bardzo ważny element i nigdy nie nalezy go pomijać. MOżna mieć pretensje do instruktora że jej nie zrobił ale że zrobił.... szczerze mówiąc dziwne. Przecież robił ją przede wszystkim dla Waszego dobra.

     

    A czy ja twierdzę, że to nie jest ważne?

    Czytałeś co napisałem?

     

     

    Kolejy element, ktory poruszyłeś to nauczanie carvingu. I z twoich opisów widać, ze następuje zdecydowanie za szybko. Przyczyna jest znowu oczywusta i wynika po części z twojego postu.

    Wierz mi nauczenie się jazdy na nartach to długotrwaly proces trwający bliżej 30 lat niż 3 i nie nalezy go przyspieszać bo to zazwyczja dobrze się nie kończy.

     

    Oczywiście. Po pierwsze było dużo za szybko, po drugie metoda była moim zdaniem "nie do zrobienia".

     

     

    Fajne to co piszesz o tym nowozelandczyku. Niestety po uwolnieniu zawodu instruktora nie jest u nas najlepiej z wyszkoleniem kadry - trzeba to powiedzieć otwarcie. Nie ma jednolitej organizacji szkolenia, nie ma jednoilitych wymagań, zdawalność... temat rzeka... 

    Pozdrowienia i miłej jazdy życzę

     

    Co do wyszkolenia to ja się nie wypowiadam. 

    Za cienki bolek jestem. :)

    Piszę tylko swoje odczucia jako początkującego i uczącego się.

     

    Zresztą ogólnie oceniam wszystkich instruktorów których miałem bardzo pozytywnie, po prostu ten pierwszy (w Zakopanem) wyróżnił się bardzo negatywnie, ten ostatni bardzo pozytywnie i tyle.

     

    Przy okazji zona jeździła z Australijczykiem w tym Spindlerowym - ciekawe prawda, że ludzie aż z tak daleka przyjeżdżają uczyć nartowania w Europie. :)

  3. Ja mam z instruktorami przeważnie pozytywne doświadczenia, ale z racji początkującej osoby pewnie bardziej oceniam wrażenia artystyczne niż jakość.

     

    Ale mogę też wskazać moim zdaniem poważne błędy.

     

    Mianowicie jak zaczynałem jeździć.

    Kasy był mało, więc razem z koleżanką i kolegą wzięliśmy instruktora.

    Po pierwsze chamstwem jest w takiej sytuacji liczenie kurs dla 1 osoby x 3 -20% ale to inna historia...

     

    Ale instruktor uznał, że najważniejsze będzie nas nauczyć na pierwszej lekcji:

    - jak wstawać z nart bez wypinania (na kijkach, prawie na płaskim)

    - jak wchodzić pod górkę różnymi sposobami (jodełka, bokiem)

    - i jeszcze parę innych równie przydatnych rzeczy.

    - i może ostatnie pół godziny z 2 -  jak zjeżdżać pługiem.

     

    Oczywiście super jest umieć np. wstać bez wypinania ale razem z kolega mamy spora nadwagę (a wtedy była ona jeszcze większa) i naprawdę było takie ćwiczenie dla nas niewykonalne.

    Zresztą, z punktu widzenia czasu, uczenie tego jest zupełnie bezsensowne. Kto będzie chciał, sam wyczuje co i jak, kto nie będzie chciał się meczyć, i tak będzie wypinał narty przy przewrotce.

     

    Efekt szkolenia był taki, że kolega walnął narty i tak się zraził, że już więcej do nart nie powrócił.

     

     

    Potem miałem kilka lekcji w Zieleńcu i wspominam je dość fajnie, poza gościem, który próbował mi pokazać jak jeździć na krawędziach i jak sobie to przypomnę to śmiech mnie ogarnia (nigdy bym się tak nie nauczył...)

     

     

    Natomiast najlepszego instruktora miałem 2 lata temu w Spindlerowym.

    Nowozelandczyk z jajem.

    Pojeździliśmy, pokazał mi przez 2 godziny naprawdę mnóstwo ćwiczeń, jak zacząć bawić się skrętem ciętym itp.

    W czasie lekcji mi się nie udało, ale próbowałem tak jak pokazał, robiłem ćwiczenia, które pokazywał i.... nagle zaczęło jakoś wychodzić.

    No i ogólnie atmosfera była super.

     

    W zeszłym roku w Zieleńcu 2 koleżanki uczyły się od podstaw.

    Instruktor może i wszystko ok co do nauki ale taki chłopaczek bez ikry... masakra... Tez były niezbyt zadowolone.

     

     

    A jeszcze jedna uwaga - rozgrzewka.

    Rozumiem, że ważna, rozumiem, że warto uczącym się zwrócić na to uwagę, ale na boga! Za 100zł za godzinę to można ją zrobić samemu!

    Albo instruktor mógłby chociaż zapytać czy robimy rozgrzewkę czy może ktoś już zrobił sam.

     

     

    I jeszcze jedna myśl - w tym roku w Zieleńcu widziałem, jak taka szkółka gdzie jest instruktor i paręnaście osób uczyła się carvingować robiąc jeden skręt przez obniżanie pozycji aż do upadku. Takie skręcanie przez siadanie (nie umiem tego lepiej wytłumaczyć. Super to wyglądało w sensie łatwości nauki.

    Nie wiem czy to standardowa metoda (bo mnie tak nikt nie uczył) ale bardzo mi się podobało.

     

    Nigdy nie jeździłem z kobietą. Panowie - lepiej, gorzej czy bez znaczenia?

  4. Miałem spodnie McKinleya gdzieś za 200-300zł, kupione na wyprzedaży, membrana chyba 10tys.

    Na mokrej kanapie w deszczu przeciekały na tyłku, chyba na szwach.

    Wg mnie trochę za słaba jakość wykonania, okazały się za delikatne, jak dla mnie.

    McKinley to własna marka InterSportu.

     

    No to miałeś darmowe wypożyczenie.

    Oddać ze względu na wadę i kupić coś innego. :)

  5. Pamiętam, ze jak pytałem tu kiedyś o używane narty, to tłumaczono, mi ze narty powinny się wyginać i przy przyłożonych nartach ślizgami do siebie po środku powinna być dość duża przerwa.

    Jeżeli przerwy nie ma, to znaczy ze narty są wymęczone i straciły elastyczność.

     

    Na tych zdjęciach wygląda, że one praktycznie przylegają...

    Ale to opinia totalnego laika...

  6. Mam Vistę i czasem jak wejdę przez IE to z reguły kończę na nim pracę klawiszami ctrl+alt+delete bo się wiesza....

    też tak macie?

     

    pozdravka

     

    VISTA + IE - dwa największe gówna jakie stworzył MS...

    XP lub 7 (wyższych nie próbówałem) + opera albo firefox i zapominasz o zwiechach jakichkolwiek...)

  7. Dokładnie - ostatnio na własnej skórze doświadczyłem ile daje takie podostrzenie i od razu skompletowałem sobie podreczny zestaw młodego serwisanta :) Oczywiscie takie ostrzenie ma sens jak używasz do jazdy krawędzi :)

     

    Właśnie zacząłem.

    To znaczy zacząłem teoretycznie w zeszłym roku, ale cały czas się uczę.

    W lutym przyjdzie czas aby usłyszeć od instruktora o wszystkich błędach samouka. :)

     

    To muszę poszukać, co powinienem kupić aby samemu podostrzyć narty.

    Pojeżdżę pół dnia, podostrzę i zobaczę (lub nie) różnicę :)

  8. Powiem ci co ja zrobiłem po pierwszych dwóch latach jeżdżenia i wypożyczania nart i butów (szloch)

    Kupiłem w miarę tanie, nowe buty (atomiki za jakieś 400-450zł) do tego narty za 330 (voelkl unlimited) z serwisu (pewnie na allegro można taniej, ale kupując w serwisie masz możliwość obejrzenia, masz naostrzone itp.)

    Dodatkowo miałem z serwisem umowę, że jak mi się nie spodobają to mogę po wyjeździe oddać płacąc za wypożyczenie 25zł za dobę.

     

    Na tym sprzęcie jeżdżę trzeci rok i właściwie nie widzę potrzeby zmieniania.

     

    Instruktor w zeszłym roku powiedział, ze po tym sezonie mam dać do ostrzenia i jeździć dalej.

     

    Jeżdżę jakieś 10-14 dni na sezon.

     

    Zona zrobiła tak samo, ale ona jeździ dość wolno i jeszcze nie może złapać jeżdzenia na krawędzi ,wiec trudno powiedzieć, jaką nartę ma :)

  9. dla mnie tez abstrakcja do zeszlego roku

    zobacz erzurum narty

    inny swiat niz alpy,ceny sa dla niewolnikow z polski do przyjecia

    normalne wyciagi,gory 3020 ,swietne zaplecze,

    doskonaly dojazd

     

    Za chiny tureckie nie mogę nigdzie znaleźć cen skipassów.

    Rejon wygląda fajnie, duzo tras i to dość długich, widze, że grudzien to jeszcze brak sniegu ,styczen - różnie.

    Ale ile za skipassy - nie mam pojecia.

  10. to pozdrawiam z turcji w 2014 roku,

    snieg,slonce,i blisko 3 godziny lotu,busem 30 minut do hotelu,

    szukam chetnych na ponowny wyjazd  w koncu lutego 

    o ile ceny beda mile kieszeni

     

    Napisz coś więcej bo temat NARTY i TURCJA to dla mnie jakaś abstrakcja :)

     

    Koniec lutego to nawet by mi pasowało ale:

    - jakie tam są górki?

    - ile łącznie trzeba liczyć za taki wyjazd?

  11. No i mam dylemat - odwoływać weekend czy jechać.

    W sumie to nawet nie wiem, czy jeszcze mogę odwołać nocleg i przełożyć na inny termin :(

     

    Więc proszę wróżki o konkretną odpowiedź - od soboty będzie już piknie w Zieleńcu?

    Oczekuję odpowiedzi, że TAK! :)))))

×
×
  • Dodaj nową pozycję...