Skocz do zawartości

Rhotax

Members
  • Liczba zawartości

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Rhotax

  1. Tak. Tak. A teraz uważaj. Napiszę po twojemu to będzie łatwiej to zauważyć: A pomimo tego dalej namolnie trujesz jak potłuczony. Na konkrety nie odpowiadasz tylko trujesz swoje 'jak potłuczony'. I nie wycieraj i nie usprawiedliwiaj swojej chorej obsesji, że nie możesz wyłączyć powiadomień w tym temacie - innymi. Bo to nie INNI ciągle trują i nie mogą skończyć - tylko TY. Nie INNYM ciągle odpowiadam tylko TOBIE.   Nie INNI TYLKO TY! Nie wycieraj sobie...innymi. To nie z INNYMI 'jest problem'. Źle się czujesz bo musisz uzasadnić i wytłumaczyć swoje teorie? Oburzyłeś się bo ktoś ci się każe tłumaczyć z tez??? To jest "narracja na poziomiee 16-latka" - oburzenie, że ktoś podważa i domaga się wyjaśnień:/   To już doszedłeś do poziomu szpiclowania, analizy profilu, itd. "To jest już jakieś chore." I co, teraz ja, jak ktoś z psychozą-maniakalną mam przeprowadzić dochodzenie po forum, żeby sprawdzać jak ciężkim typem TY jesteś   DOBRE RADY JUŻ PADŁY DAWNO, teraz jest tylko odpowiadanie na twoje "trucie jak potłuczony". gno prawda, dalej to już tylko odpisuję na twoje "trucie jak potłuczony".   Nie dramatyzuj, miałeś kilka KONKRETNYCH pytań na które mogłeś odpowiedzieć, dostałeś KONKRETNE pytanie na jakie odpowiedzi oczekiwałem, wtedy jak "16-latek" robiłeś prymitywne uniki, teraz nie udawaj nagle dobrotliwego mędrca, który chce mi dać odpowiedzi.   Nie chcesz więcej trucia - to nie truj. Nie chcesz ciężkich typów na forum - to nie bądź. Wszystko już powiedziałeś i nie chcesz odpowiadać na nic konkretnego - to odłącz powiadamianie w temacie, który cię nie dotyczy, nie interesuje, denerwuje... ...bo inaczej to twoje katowanie się tym tematem - "jest chore". Nie chcesz gównoburzy - to jej nie rozwijaj :/ I TYLKO TYLE - TO TAK PROSTE.
  2. Nie histeryzuj :/ Jak cię tak kłuje moje pisanie i temat to...nie zaglądaj i nie odpisuj i pozostaniesz ukojony
  3. Co? Przecież przed chwilą dostałeś chyba dwa przykłady, że to NIE JEST "PRAWDA" :?
  4. Takie tanie uniki i wycofywanie się rakiem, wstyd   PS Jakby co - to do jutra.   Dobranoc
  5. Bueeee stchórzył, stchórzył i to tak przy wszystkich
  6. Albo jeszcze precyzyjniej 1. Najpierw było pytanie, w którą stronę powinien wiać taki wiatraczek jak w goglach SMITH. Na to zagadnienie bardzo dokładnie i technicznie odpowiedział jeden kolega, chyba z umysłem inżyniera i mi wszystko wyjaśnił. 2. Potem padły sugestie na temat tegeo jakie inne zewnętrzne aspekty (poza samymi goglami) wpływają na parowanie lub nie. 3. A potem zadałem najtrudniejsze pytanie, czym się technicznie różnią drogie gogle od tanich skoro mają te same patenty... ...no i tutaj techniczna konkretna odpowiedź nie padła Widocznie inżynierowie poszli spać i zostali humaniści ;P No i toczy się taka jałowa/rekreacyjna 'rozmowa' Gdzie jedna strona mówi: woda jest mokra. A druga odpowiada: ale za to jest przezroczysta. ;D
  7. Tak, tak, tak. To może dla wyjaśnienia dla wszystkich nowopiszących GŁÓWNE ZAGADNIENIA ZOSTAŁY JUŻ WYJAŚNIONE Teraz to już toczy się taka dyskusja...rekreacyjna Taka w amoku Taka na fali słów Nie związana z technicznymi aspektami zagadnienia parowania To już ZOSTAŁO ROZWIĄZANE i porady PADŁY czekają na sprawdzenie w terenie
  8. To chyba jednak pora już późna bo albo ja przestałem rozumieć tok tej rozmowy i się zgubiłem albo ty Ale przecież powyżej (albo poniżej i tu też już się gubię) pisałem (?), że NA NIM nie parują, a NA MNIE parują wszystkie, więc to nie ta droga   No jakąś taką przynajmniej 'honorową', żeby nie rzucać bez konsekwencji i odpowiedzialności za swoje słowa "kup nowe 'markowe' i NA PEWNO będzie super". Czyli np. honorowo przyjmiesz jakąś...symboliczną...pokutę? Czyli jak wydam prawie 400 zł na gogle, założe je i będzie DOKŁADNIE to samo co z tymi za 140 zł i w wyniku załamania z powodu tego, że dałem się tak sfrajerować na podstawie jakimś rzuconym bez odpowiedzialności poradom na forach - zamiast skulić się w kącie i płakać, a może nawet podciąć sobie żyły... ...będę mógł przekierować frustrację na źródło tej pomyłki, czyli ciebie i tu na forum, w tym temacie wyzwać cię "o ty pie...ty tępy taki i owaki...ty od siedmiu boleści mędrcu..." itd. itd. A ty po tym wszystkim tylko skromnie odpiszesz: "Masz rację, przepraszam. Już nigdy nie będę się mądrzył na forach, że 'marka' załatwia wszystko" I co? Taką odpowiedzialność i konsekwencje byś przyjął
  9. I znowu unik?! Czyli na tym kończymy? PS Bo już kupowania kolejnych nowych gogli mam dosyć. Teraz to już ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność :>
  10. Ooo, unik przed odpowiedzią wskazujący na walkowera?
  11.     Czyli rozwijając tok rozumowania kolegi wcześniej, można spuentować: mam badziewną twarz A nie, czekaj! Czyli jeśli kupię "markowe" i będą na mnie parować to przestaną być markowe i staną się badziewiem??????
  12. Aaaaa, jak od początku to jeszcze raz Czym się TECHNICZNIE I KONKRETNIE różni badziew od niebadziewia? Użyciem zaawansowanej matematyki przy projektowaniu otworów wentylacyjnych? Jakiejś konkretnej odległości między podwójnymi szybami? Czy zaawansowanych chemicznie środkiem anit-fog? Jak ci dam do ręki dwie pary gogli i ZAKEJĘ "MARKĘ" i cenę...to będziesz potrafił powiedzieć, który to niebadziew i nie będzie parował? Chyba, że mówisz tylko z takiego ogólnego doświadczenia, że miałeś tanie gogle z podwójną szybą, wentylacją i powierzchnią anti-fog i ci parowały, ale jak kupiłeś z tymi samymi rozwiązaniami gogle drogie to już nie parowały? To wtedy ja jako kontrę podam kolegę, który jeździ ze mną i on ubierze gogle z Lidla czy Biedronki i mu nie parują. Widzę na stoku pełno ludzi, którzy mają gogle z Decathlona (chyba to się pisze Weedz'e) i siedzą obok mnie na wyciągu i im nie parują. Oczywiście spróbuję bez husty na nosie i jeszcze sprawdzę ten anti-fog dla pływaków. Ale...od piątku znowu ma być powyżej 0, w sobotę deszcze :/ Znowu będzie jeżdżenie "w ciepłym" :/
  13. A widzisz i tu się zdecyduj i konsekwentnie: albo mówisz ZA SIEBIE albo ZA WSZYSTKICH. Piszesz:"jesteśMY zwierzętami skłonnymi do porównań", a potem "[ja (w domyśle)] nic na to nie poradzę". To ty jesteś zwierzęciem skłonnym do porównań i nic na to nie poradzisz, czy my jesteśmy zwierzętami skłonnymi do porównań i nic na to nie poradzimy? Jeśli to drugie - TO FAŁSZ. Ja też byłem w Alpach i jakoś sobie poradziłem i nie potrzebuję takich porównań. I dalej Szrenica i Dzikowiec wzbudza we mnie emocje. Uważaj przed napisaniem czy mówisz za siebie. A nie, czy przypadkiem nie podciągasz pod swoje widzi mi się wszystkich innych i ci inni potem muszą prostować żeby się 'wypisać' z twojego zbioru
  14. Ale przecież właśnie jak po zjeździe się zatrzymam zgrzany i siadam na wyciągu to właśnie wtedy dopiero zaczynają parować. I wtedy szybko je zdejmuję na kask, żeby nie zaparowały całkiem. A jeśli wiaterek wieje to nawet się uda, że te gogle odparują szybko. Bo jak nie odparują to, już raz próbowałem na wyciągu przetrzymać zaparowanie gogli, jechałem i wstrzymywałem się żeby ich nie podnieść na kask. Zaparowały całkowicie w połowie drogi, a potem, a potem przy schodzeniu z wyciągu i krótkiej jazdy stwierdzam, że obraz się nie rozjaśnia i coś nie odparowują, zdejmuję, patrzę a tam para zamieniła się w ... szron! I co teraz? No niestety wziąłem paluchem i coś tam 'szurałem' żeby ten szron zdjąć i możliwe, że naruszyłem tę warstwę anti-fog. Podsumowując ten punkt, niezdejmowanie gogli podczas postoju, jazdy mam już sprawdzone w praktyce, więc musiałbyś mi teraz chociaż jakoś teoretycznie uzasadnić dlaczego niezdejmowanie miałoby w tej sytuacji poprawić nieparowanie?   Co do konserwacji gogli trafiłem na taki krótki poradnik https://4f.com.pl/bl...onserwacjagogli I jeszcze co do zdejmowania gogli: https://4f.com.pl/bl...eganieparowaniu pkt 3. "[..]trzymaj je z dala od czoła[..]" wydaje mi się gogle generalnie zachodzą na czoło 'standardowo' (no, to nad brwiami to już chyba czoło).   A czy taki daszek nie zablokuje od góry tych otworów wentylacyjnych w goglach i nie będzie to miało tego samego efektu co zablokowanie przez śnieg? Generalnie w moim przypadku chodzi o to, że te ostatnie 2 może 3 lata to jest jeżdżenie "w ciepłym". Ja już nie pamiętam jak to jest czuć zimno na stoku. Jak się zatrzymuję to czuję 'zgrzanie'. Siadam na wyciąg i przecieram rękawicami wilgoć z oczodołów. Kiedyś pamiętam jeździło się z hustą na głowie pod kaskiem, żeby nie było zimno, teraz jeżdżę bez, a i tak się zgrzewam (o, a może gdy miałem tę hustę to ona wchłaniała pot z czoła i nie parowało tak intensywnie do gogli? Jak to jest z fizycznego/naukowego punktu widzenia?). I wydaje mi się, że to już jest tak duża ilość wilgoci na twarzy, że nie ma bata, żeby tymi tradycyjnymi technikami to ogarnąć. Zresztą w ostatni poniedziałek tam gdzie jeździłem było jakby zimniej i gogle parowały jakby mniej. No, ale interesuje mnie uzasadnienie niezdejmowania gogli przy zatrzymaniu i jeździe na wyciągu? U mnie jak stanę to momentalnie pojawiają się 'mgiełki' na szybie. I właśnie idą 'od góry' czyli wydaje się, że to nie od wydychania pary z nosa/ust pod gogle (z powodu husty na twarzy).   Właśnie przed chwilą kupiłem, żeby sprawdzić
  15. I jeszcze mnie dzisiaj taka refleksja naszła. Bo mijam sklepik "z pamiątkami" (w jakimś tam ośrodku narciarskim). I w tym sklepiku są gogle, firmy nie znam (Cambell ?) za 140 zł. I mają otwory w ramce do wentylacji, mają otwory na górze w szybce, mają podwójne szyby, i mają powierzchnię "anti-fog". I taki nagły 'przebłysk' Przecież te wszystkie sposoby na 'parowanie' są już stare i ZNANE. To są właśnie te 3 wymienione: podwójne szyby, wentalacja w ramce/szybie, powierzchnia anti-fog. I koniec. 3 znane, standardowe 'patenty'. To co różni w kwestii tych trzech elementów gogle za 140 zł od gogli za 400 zł ? Że jeśli chodzi o podwójne szyby to ci od gogli za 400 zł dzięki zaawansowanej matematyce/fizyce itd. wyliczli optymalną odległość tych dwóch szybek od siebie? Że jeśli chodzi o otwory wentylacyjne w ramce czy szybce to ci od gogli za 400 zł, dzięki zaawansowanej matematyce/fizyce wyliczyli optymalne wielkości otworów, ich umiejscowienie przez to wentylacja w ich goglach jest 300% skuteczniejsza? Że jeśli chodzi o powierzchnię anti-fog...no dobra, tutaj mogę uwierzyć, że jest jakaś receptura na odpowiedni płyn, albo wykonanie odpowiedniej powierzchni wymaga drogiego zaawansowanego sprzętu... Rzeczywiście jakieś minimalne różnice w wielkości i ułożeniu otworów wentylacyjnych w ramce mogą spowodować, że gogle za 140 zł będą parować, a te za 400 zł - czary mary i nie będą?
  16. Ale, "że co"? Z twojego szoku i oburzenia wynika, że jednak nie stroma tylko...płaska? Albo, że w okolicy (Karkonosze) jest pełno innych, bardziej stromych? Dla tych, którzy jeździli i odczuwali radość, euforię i przyjemność ze zjeżdżania po niej...nie masz żadnych "złych wiadomości":) "Złe" może dla tych co lubią sobie wpisać po jakich to stromiznach nie zjeżdżali
  17. Jak by to było takie proste, to bym nie miał z tym problemów od lat   To by 'inni' ludzie nie mieli z tym problemów do tego stopnia, że producenci wymyślają wiatraczki czy ostatnio nawet widziałem 'podgrzewane' szybki, jak tylna w samochodzie   Bo NAJWAŻNIEJSZE (jak i ostatnio we wszystkim, od żywienia po choroby itd.), że jak ktoś powie "mi nie parują" to to wcale nie oznacza, że automatycznie każdemu osobnikowi z populacji nie będą parować.   Bez osobistego przetestowania (przed zakupem) gogli, ryzykowanie płacenia niedorzecznych pieniędzy na kolejne gogle, które są "dobre" — jest nieracjonalne.   A pewnie nie powstanie procedura 'wypożyczania gogli przed zakupem'
  18. No tak. Rzeczywiście jak mam gogle na huście to na postoju powietrze wydychane nosem od razu idzie pod gogle. Ale nawet jak mam hustę poniżej, to u mnie na postoju gogle parują od...spoconego czoła   Ja mam tak jak na rowerze, póki jedziesz wszystko jest fajnie, czujesz chłód owiewającego cię powietrza, ale ciało pracuje i się nagrzewa. To nagrzewanie jest równoważone przez chłodzenie owiewającym powietrzem...ale jak się zatrzymam, to już nie ma tego chłodzenia i wtedy wyskakuje pot.   Zastanawiam się czy proste by było w takim wiatraczku zmienić kierunek obrotu. Czy wystarczyło by coś przy montażu baterii czy jednak trzeba by gdzieś kabelki przelutowywać.
  19. Chciałem się dopytać o taką kwestię techniczną w związku z parowaniem gogli. Jeśli chodzi o ten efekt, że jadąc, gogle powiedzmy nie parują, zatrzymuję się i zaczynają momentalnie parować, ale potem wystarczy znowu ruszyć 'z kopyta' i za chwilę odparowują... ...to odparowanie, dzieje się dlatego, że gdy już jedziemy następuje intensywny przepływ powietrza przez te otwory przy dolnej i przy górnej krawędzi gogli. I nie ważne czy ten przepływ jest z góry do dołu czy z dołu do góry, ważne że ten przepływ powietrza przyśpiesza gwałtowanie parowanie, tak jak dmuchanie na siebie wiatrakiem w upały przyśpiesza parowanie potu z naszej skóry. Tak tutaj przepływ powietrza przez szybkę odparowywuje tę ... no parę z szybki, taK?   No i teraz są te gogle z wiatraczkiem w górnej krawędzi gogli. I ja myślałem, że ten wiatraczek ma zastępować ten przepływ powietrza, gdy stoimy (ew. potęgować go podczas jazdy) — czyli powinien dmuchać do środka. Ale w jakimś rysuneczku poglądowym gogli Smith jest narysowane i opisane, że ten wiatraczek ma wysysać powietrze z gogli na zewnątrz.   Czy przekierowanie tego wiatraczka na dmuchanie do środka gogli nie było by bardziej efektywniejsze i sensowniejsze?     ---------------------------------------------------------------- Wyjaśnienia dla wszystkich nowopiszących GŁÓWNE ZAGADNIENIA ZOSTAŁY JUŻ WYJAŚNIONE Teraz to już toczy się taka dyskusja...rekreacyjna Taka w amoku Taka na fali słów Nie związana z technicznymi aspektami zagadnienia parowania To już ZOSTAŁO ROZWIĄZANE i porady PADŁY czekają na sprawdzenie w terenie   Jeśli nie chcecie męczyć się klasyczną forumową "gównoburzą" - nie czytajcie.
  20. O! Jeszcze nigdy tego tak konkretnie nie policzyłem/sprawdziłem. Nie mam 'swoich danych', więc weźmy twoje, że w Szklarskiej w ciągu 4 godzin zjedzie się 4 razy. Ja ostatnio w Rokytnicach w ciągu 4 godzin zjechałem 9 razy (tak relaksacyjnie). Czyli w: — Rokytnicach jeden zjazd: 10,11 zł, — Szklarskiej jeden zdjazd: 20,05 zł.   No, daje do myślenia
  21. Ten mój kolega (żeby go nie widzieli poza trasą) to się napalił na taki strój https://i.pinimg.com...10a0262e386.jpg   Ale w sumie chyba nawet taki by mu wystarczył:    
  22. Rhotax

    Mam ochotę na zdradę...

    To dobrze. Ja myślałem, że sport to jest na zawodach. Sport to stres, chore ambicje, chora potrzeba dominacji, marnowanie czasu na gonienie za króliczkiem, itd.   A zresztą ja to widzę wręcz odwrotnie, to chyba dopiero teraz próbują na siłę zrobić z tego sport.   A to dla ludzi to jest...'rekreacja' - czyli wszystko co daje relaks i nie wywołuje napięcia emocjonalnego   To może to była ta wersja gdzie jest puch i wtedy przyjemniej mieć odczucia jak "surfer" niż jak piłujący na krawędzi
  23. Po ostatnim tygońcu* mam takie pytanie odnośnie zmian śniegu wraz z temperaturą. W piątek jeździłem po mokrym śniegu. Mokry granulat. Dodatnie temperatury. Potem w sobotę przymroziło i sypnęło. W niedzielę byłem na stoku i tam...zgodnie z intuicją...cały ten mokry śnieg z piątku zamienił się w zamarznięty beton. A ten nowy śnieg dał tylko cienką warstewkę, która szybko zniknęła rozjechana po paru godzinach.   I teraz mam pytanie. Domyślam się, że ten 'beton' pod spodem...już nie zniknie? Nie ma sytuacji, że nagle zamieni się na grubą warstwę śniegu, jest już spisany na straty, póki będzie ujemna temperatura on zostanie taki aż przez cały czas trwania tej temperatury, a jedyną szansą na poprawienie warunków jest dosypanie DUUŻEJ ilości nowego śniegu? Czyli jakby wszystko musi się zacząć od nowa? Inaczej, raz roztopiony śnieg, a potem zamrożony....zostanie już bezużyteczny do końca zimy?     * tygoniec - ang. weekend
  24. Mi ostatnio kolega powiedział, że szuka stroju...z wojskowym zimowym kamuflażem, żeby się mniej rzucał w oczy :>   Dlaczego?   Bo raz złapali go strażnicy za jazdę poza trasą i dostał mandat   I to tak na zasadzie, że jechał, zjechał i gdzieś tam dopiero po jakimś czasie podjechali do niego i powiedzieli, że widzieli go z daleka i poznali po stroju   I teraz chce być jak najmniej rzucający się w oczy z daleka   I to nie ma być strój biały tylko taki biały z zielonymi wstawkami, żeby go między drzewami było trudniej wypatrzeć
  25. Rhotax

    Mam ochotę na zdradę...

    Kolega jeździł na nartach, ale ostatecznie przerzucił się na śniegodeskę. Ja też próbowałem deski. Ja widzę wiele PRAKTYCZNYCH minusów śniegodeski, które są szczególnie istotne w polskich warunkach: 1) narty są bardziej zwrotne, bardziej "operacyjne", tzn. można operować nimi przy małych prędkościach, a śniegodeska przy małych prędkościach jest jak...ciężka kłoda. Jak mors, który na lądzie jest niezgrabny, ślamazarny, powolny, przesuwa się jakimiś podskokami, nie ma tam płynności itd. i dopiero po zanurzeniu w wodzie nabiera jakiejś tam płynności i gracji w poruszaniu się. A w polskich warunkach zwrotność i "operacyjność" przy niskich prędkościach jest szczególnie ważna ze względu na tłoki, na wąskie trasy, na częstsze przesuwanie się w kolejkach niż jeżdżenie po stoku. Poza tym wystarczy parędziesiąt metrów wypłaszczenia...to desko-jeźdźcy zaczynają się modlić żeby tylko z rozpędu udało się to przejechać...a jak nie, to zaczyna się cała procedura z odpinaniem, kuśtykaniem, zapinaniem...w końcu JEST UDAŁO SIĘ przebrnęliśmy przez wypłaszczenie...a tymczasem kilkunastu narciarzy śmignęło obok odpychając się kijkami.   2) Ta niesymetryczność w jeżdżeniu na śniegodesce jest deprymująca, tzn. uczenie się skrętu w lewo i w prawo to jakby DWIE ODRĘBNE HISTORIE :/ Zupełnie inne ułożenie ciała. Trzeba szukać innych sposobów w jaki sposób ułożyć środek ciężkości w odpowiednim miejscu. Bo jest faktem, że statystycznie większość ma problemy z jeżdżeniem na krawędzi pod piętami niż pod palcami. Bo jest trudniej kontrolować równowagę, bo jest trudniej aż tak 'postawić' na krawędzi, bo przez ramię (za plecy) jest mniejsze pole widzenia itd. Ta niesymetryczność jest tak istotnym faktem, że nawet robią deski, które krawędź pod piętami mają z większym wcięciem niż krawędź pod palcami, żeby ta krawędź 'łatwiej skręcała'. Na nartach skręt w lewo i prawo opiera się na tych samych zasadach 'biomechaniki' ciała. Jeśli rozumiesz skręt w lewo to wiesz już na czym polega skręt w prawo. Na desce to "osobna nauka". 3) Śniegodeska jest cięższa. W samochodzie na tylnym siedzeniu zmieści się o wiele więcej nart niż desek. 4) Wydaje mi się, że na nartach jest łatwiej utrzymać się na krawędzi na oblodzonych stokach. Tak powiedzmy w ostatniej fazie skrętu gdy zbliżamy się do jazdy w poprzek stoku z deski jest łatwiej się wyślizgnąć i boleśnie upaść. Tak myśląc o tym czysto intuicyjnie - mamy tu tylko jedną linię, jedną krawędź na której musimy utrzymać równowagę. Jesteśmy jak...linoskoczek. Balansujemy na jednej cienkiej linie. A narty są dwie, przesunięte względem siebie, uzupełniające się. Jeśli jedna minimalnie coś zgubi to dla równowagi jest jeszcze druga, która może podratować. A na desce nic, zero ratunku, żadnego rozłożenia równowagi na dwa punkty. Deskarze mówią w tym momencie, że nie liczy się ilość 'linii' stawiających opór bo deska ma jedną linię ale za to dłuższą i przez to ten opór, tarcie się równoważy z nartami. Ale ja nie jestem pewien bo wydaje mi się, że długość krawędzi dwóch nart jest większa niż długość krawędzi jednej deski, czyli myśląc tym sposobem - długość krawędzi nart stawiających opór/tarcie i tak jest większa niż przy desce. 5) Patrząc na tego kolegę, na siebie, na dzieci — nauczyć się jeździć na nartach jest ŁATWIEJ (a przynajmniej na tym podstawowym poziomie). Głównie chyba chodzi znowu o tę "operatywność" przy małych prędkościach. Wydaje się, że pługiem nawet ze stromizn można zjeżdżać i nawet dziecko. A na śniegodesce jak jesteś początkujący i jest stromo to nie zjeżdżasz....tylko się zsuwasz z deską ustawioną w poprzek :/ Ale wtedy, patrz pkt 4) wyślizgujesz się z krawędzi i boleśnie upadasz na tyłek | plecy | łokcie | nadgarstki. 6) Właśnie. Upadki. W nartach jest łatwiej utrzymać równowagę. Dystans do ziemi blokujesz kijkami A w snowboardzie jak już jesteś bez równowagi i wiesz, że polecisz...NAWET ZE STOJĄCEJ POZYCJI..to już NIC NIE ZROBISZ, nie możesz się podeprzeć kijkiem, dostawić drugiej nogi..NIC po prostu upadasz i jedyne co możesz to kombinować przy jakiej technice ten upadek będzie najmniej bolesny. 7) wszelkie orczyki, pomy itd. są męczące przy wjeżdżaniu na śniegodesce. Znowu ta niesymetryczność. Jedna noga zawsze dostaje bardziej niż druga. Częściej miałem pieczenie uda w jednej nodze z powodu orczyka niż samej jazdy :/ 8) Na desce odpada speedflying (zjeżdżanie z małą paralotnią) czy skitouring (łażenie na piechotę ze śniegodeską na plecach, a potem 'sklejanie' deski z dwóch jakby nart żeby zjechać, potem znowu 'rozklejanie' i łażenie na piechotę - to nie to samo)...Narty w tym wypadku są bardziej wszechstronne, uniwersalne. 9) Nawet jechanie za kimś z kamerką, żeby go nagrywać na nartach jest bezproblemowe, a na śniegodesce ktoś będzie po stronie twoich pleców i już możesz nie sięgnąć, żeby go nagrać. No i znowu to płynniejsze i bardziej precyzyjne sterowanie prędkością na nartach w stosunku do deski.   No ale są też plusy. Bo zapytałem kolegi dlaczego woli śniegodeskę: a) Bo w stosunku do nart spodobało mu się to, że w nartach miał uczucie jazdy jakby siedział na krześle - CAŁY CZAS. Cały czas zwrócony przodem w dół, cały czas taka pozycja 'siedzenia na kiblu', a na desce jest ta różnorodność, ta zmienność. Przy krawędzi pod palcami jesteś wygięty jakby w łuk, a potem nagle to przeniesienie, zmiana i przechodzisz do niskiego przysiadu z szeroko rozstawionymi stopami niczym...'ninja' albo silna pozycja w karate To odczucie...przeciążeń przy zakrętach z pewnymi prędkościami, które jest...zupełnie inne przy skręcie w lewo niż przy skręcie w prawo. Oddziałuje na inne części ciała, inaczej - czyli ta niesymetryczność na którą narzekałem tutaj okazuje się daje dodatkowe przyjemności. I to, że gdy w nartach miał uczucie głównie jakby siedział to tutaj czuje jakby się 'kładł'. I to niesamowite uczucie, że jesteś wychylony, jakbyś leżał...a jednak się nie wywracasz tylko 'lecisz'. Analogia do surfingu. To chyba mamy w głowie to wpojone z amerykańskich filmów To pragnienie takiego miękkiego "surfowania". Stąd lubimy jeżdżenie na deskorolce. To takie wychylanie się w zakrętach, ta płynność, to....'płynięcie' c) No i puch i uczucie pod nogami. Na desce podobno naprawdę czuć jakby się "serfowało", czuć takie....falowanie pod nogami, jakby się płynęło po lekko falowanej tafli wody. Podobno przez jej szerokość. Jest większa powierzchnia przez co można wyraźniej odczuć te falowanie. I w to rzeczywiście mógłbym uwierzyć. d) A co do siadania na tyłku i marnowania czasu na zapinanie wiązań - to kolega ma takie wiązania gdzie tylko wsuwa buta, potem zaciska jedną wajchę i już. e) No właśnie. Same buty. To mi się podobało, że mogę normalnie chodzić w butach snowboardowych. Nie czułem się jak 'paralita', który chodzi jakby miał przestrzelone kolana i skręcone śrubami A nawet raz jak musieliśmy zmienić 'stronę' góry...to w tych butach dało się jechać samochodem.   Podsumowując wg mnie do śniegodeski trzeba: PRZESTRZENI (bez ludzi) i PUCHU i wtedy jeżdżenie na niej dopiero może być przyjemne i dawać inne, ciekawsze doznania niż jeżdżenie na nartach. Miejsca gdzie można się rozpędzić, można sobie pozwolić na szerokie płynne zakręty. A nie polskie warunki czyli: tłoki, krótke wąskie trasy, sztuczny śnieg, a chwilę potem beton. Orczyki, wypłaszczenia...   PS Oczywiście jest jeszcze freestyle, ale to mnie akurat nie rusza. Ćwiczyłem akrobatykę i dla mnie to, że aby zrobić salto ktoś potrzebuje zimy, góry, sprzętu i nie wiadomo czego — to jest krok wstecz. To przy tylu wspomagaczach mogę puścić fotel na skocznie/hopkę i też poleci i będzie się kręcił :/ I właśnie tak dla mnie trochę wyglądają ci kręcący się w powietrzu deskarze - jak rzucony i kręcący się worek ziemniaków. Jakoś nie ma tam symetrii (pewnie przez to, że samo jeżdżenie na desce jest niesymetryczne ), ładu, formy.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...