Skocz do zawartości

jag24

Members
  • Liczba zawartości

    421
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez jag24

  1. Kochani narciarze

     

    Nie jestem dziś z różnych względów na ulicy,więc może napiszę tutaj kilka słów,może ktoś postanowi przemyśleć to i owo.

     

    W którymś z wątków pojawiło się stwierdzenia;"ale przecież tutaj nikt nie jest za aborcją".Błąd.Ja jestem.

     

    I tylko kilka uściśleń.

     

    Kochani

     

    Aborcja to przerwanie ciąży-nie morderstwo.

     

    Nie ma nic takiego jak "nienarodzone dziecko"-jest KOBIETA W CIĄŻY,w której macicy (nie pod sercem) jest zarodek,albo płód.Dziecko z definicji zaczyna się od porodu.I wtedy też nie potrzebuje już bezwzględnie ciała matki do biologicznego przetrwania ( o ile ciąża trwała odpowiednio długo).

     

    Urodzenie ciężko i nieodwracalnie uszkodzonego dziecka jest dla kobiety,jej rodziny i tego  dziecka niewyobrażalną TRAGEDIĄ.

    Im krócej taka ciąża trwa tym trauma jest mniejsza.Aborcja w takim wypadku zmniejsza cierpienie,czyli jest DOBRA.Decyzja o kontynuacji ciąży w tym przypadku nie jest heroizmem jak próbuje się nam wmówić-jest nieodpowiedzialna i głupia,bo zwiększa CIERPIENIE.

     

    Zespół Downa jest ciężkim i nieodwracalnym uszkodzeniem.Kto nie jest tego pewien powinien zatrudnić się,np na 2 tygodnie urlopu, jako woluntariusz w domach pomocy,najlepiej z dorosłymi z niepełnosprawnością umysłową.Będzie wiedział o czym mowa.

     

    Tyle na razie.To absolutne podstawy.

     

    Jeśli ktoś chce o coś zapytać,czy polemizować to proszę.Tylko kulturalnie.

     

    Wyznawców prawd objawionych z stylu aborcyjnych ciężarówek NIE ZAPRASZAM.Z nimi rozmowa jest bezprzedmiotowa.

     


     

  2. To że dzieci chorują lżej, a nawet bezobjawowo, to wiemy już od kilku miesięcy. Ryzyko jest przede wszystkim dla nauczycieli i wychowawców, a także rodziców i potencjalnie dziadków. Bo dzieciaki po prostu sobie infekcję przekażą, a potem pójdzie dalej. Pozorne ruchy higieniczne w przedszkolu mają marginalne znaczenie, badanie profilaktyczne bardziej pod publiczkę niż realny efekt.

    A zespół Kawasaki związany z zakażeniem SARS-CoV 2? Nawet jeśli częstość jest bardzo mała to nikt by nie chciał,żeby jego dziecko  było żywym (lub co gorsza nieżywym) dowodem,że chyba jeszcze wszystkiego o Covid-19  nie wiemy.A kilkoro dzieci na świecie zmarło też na klasyczną wersję choroby.

  3. Kochani

    Jako osoba z wiedzą w temacie z racji wykonywanego zawodu i głębokiego,osobistego zaangażowania w temat obecnej epidemii napiszę Wam tutaj parę zaleceń.Część z nich jest już oficjalna,czyli de facto obowiązuje każdego,część to dobre rady wyprzedzające trochę działania rządu-w obecnej sytuacji lepiej być trochę bardziej ostrożnym niż za mało.

     

    Przypadek pierwszy :

    1/ Byłeś na nartach w Alpach w ciągu ostatnich 2 tygodni: zgłoś się do sanepidu-obejmą Cię nadzorem.Masz 2 x dziennie mierzyć sobie temperaturę i prowadzić samoobserwację.W przypadku wystąpienia objawów: kaszel,gorączka,duszność/ trudności w oddychaniu jedź prosto na oddział zakaźny.Obowiązuje 2 tygodniowy okres obserwacji( licząc od powrotu)To są oficjalne zalecenia.

    Jeśli powiedzą,że przesadzasz to i tak to rób- co Ci szkodzi?

    Dodatkowo: jeśli możesz zostań w domu,np.weź urlop,pracuj zdalnie,nie spotykaj się z nikim.Jeśli musisz pracować to też ogranicz kontakty z ludźmi maksymalnie.Czyli de facto nałóż na siebie autokwaranntannę.Po 2 tygodniach bez objawów wiesz,że jesteś zdrowy i nikogo nie zaraziłeś.

    Nie panikuj-jesteś młody,zdrowy,wysportowany,nawet jak złapałeś zarazę to masz duże szanse przebyć tę infekcję bez szwanku.

    Alpy w tym przypadku to głównie Włochy,ale także Austria,Szwajcaria,Francja,Niemcy.I pewnie też Pireneje.

     

    Przypadek drugi:

    2 /Byłeś na nartach we Włoszech w lutym i potem miałeś w ciągu 2 tygodni po powrocie niewielką infekcję dróg oddechowych,kaszel,katar stan podgorączkowy,bóle mięśniowe- czyli przeziębienie lub lekką grypę.To mógł być koronawirus ( choć oczywiście nie musiał).I mogłeś przekazać go dalej.Albo w ogóle nie miałeś objawów infekcji (mogłeś być bezobjawowym nosicielem).Oficjalne zalecenia nic o takim przypadku nie mówią.Ale pamiętaj- jeśli ktoś z rodziny lub ludzi z którymi miałeś bliski kontakt w tym czasie-teraz ma wirusowe zapalenie płuc lub co gorsza ciężko zachoruje -ma niewydolność oddechową,czyli wymaga respiratora,to nie zapomnij powiedzieć  personelowi medycznemu o swoich podróżach!( i podejrzeniach).

    I pamiętaj - dzieci nie mając nasilonych objawów infekcji mogą zakażać prawdopodobnie przez kilka tygodni!

     

    Przypadek trzeci:

    3/ Masz teraz objawy infekcji,choć ani Ty,ani nikt z Twoich bliskich/ znajomych nie był zagranicą.Ani na nartach,ani gdzie indziej.Nie chodź do lekarza tylko zadzwoń do swojej przychodni i zapytaj,czy nie udzielą Ci teleporady- nawet jeśli Ty masz tylko grypę to kto wie,co mają Ci inni w poczekalni u lekarza?

    I pamiętaj- na COVID-19 nie ma ani szczepionki,ani leków( i jeszcze jakiś czas nie będzie).Jedyna skuteczna broń w tym przypadku to izolacja chorych i kwarantanna podejrzanych o zakażenie.Chiny sobie poradziły poprzez właściwe zastosowanie tych procedur!
     

    Trzymajcie się i do zobaczenia na stoku za rok!

     

     

  4. Nie uważam że napisał coś, co można zaliczać do paskudnej postawy.
    Brak strachu nie oznacza, braku wyobraźni i skłonności do brawury.
    Natomiast, bardzo dobrze napisał, w drugiej części zdania;

    I jeszcze blokuje postępy w nauce.

    Osobę która potrafi zapanować nad strachem, można szybko zabrać nawet na bardzo strome stoki (bez przesady) I nie będzie to wcale niebezpieczne.

     

    Osobiście uważam...... a właściwie nie będę pisał co uważam, bo zaraz parę osób, mnie tu zlinczuje..... :P

    "Paskudna postawa" odnosiła się do pogardy/lekceważenia początkujących i słabiej jeżdżących.

     

    Natomiast w dalszej części wypowiedzi opisałeś typową historię-ktoś wysportowany (instruktorka sportowa),pewnie młoda/dość młoda,na w miarę porządnym sprzęcie,jedzie za instruktorem,na trasie nie przekraczających jej możliwości jak to ująłeś-stromej,ale bez przesady.Znam to z autopsji-pojechać za instruktorem,a zupełnie samemu nieznaną,czarną trasą to kompletnie inna liga.

     

    Ze strachu blokują się najczęściej osoby źle uczone /lub wcale/ zabrane przez hurraoptymistę na zbyt trudny dla niej stok(stromość lub warunki) i zostawione samopas.Dodatkowo często na za krótkiej "tekturze".

     

    Co do opinii-można wyrażać wszystkie,byle z szacunkiem do innych.

  5. Z racji wywołanej reakcji i chcąc uniknąć tworzenia podziałów i konfliktów, chciałbym przedstawić oficjalne przeprosiny.

    OK,nie wiem jak Estka,ja przeprosiny przyjmuję.

     

    A wracając do postu 39: nie zgadzam się,że początkujący i inni"bezpostępowi"mogą mieć kompletnie byle co na nogach.Jeśli tylko wyrośli z oślej łączki to należy im się w miarę porządna narta,czyli w mojej opinii,wysoki AR/AM lub damska z górnej półki,ciut krótsza niż wzrost.Na niej mają szansę udoskonalać jazdę (choćby i bardzo powoli w opinii niektórych) i nie wpadać w panikę w przypadku pogorszenia warunków na stoku ,pojawienia się jakiejś"ścianki" lub łachy lodu.

  6.  

    Czasem jeżdżę w skały się wspinać i wypoczywać. Gdyby ktoś napisał, że jestem jurajskim wczasowiczem i wspinam się w stylu grillowym to mógłbym mu jedynie przyznać rację. Taki podział jak najbardziej istnieje choć granica jest płynna. Dla mnie przede wszystkim jest on mentalny. Jeśli ktoś słabo jeździ ale ma pasję, determinację, chęć doskonalenia to nie jest wczasowiczem. Jeśli nawet zjeżdża na łajcie czarnymi  ale głównie interesuje go knajping i  podziwianie widoków to nie jest  "prawdziwym narciarzem".

     

    Nie chodzi o istnienie podziałów,bo wiadomo,że są,takie czy owakie,mentalne lub inne (pomijam,że ocena czyjeś pasji,determinacji i chęci doskonalenia się są baaardzo uznaniowe),ale o deprecjonowanie tej "gorszej"strony.Nawet jeśli ktoś jeździ tylko rozrywkowo to tak czy inaczej,czy nam się podoba,czy nie,to i tak jeździ na nartach.Bo przecież nie uprawia kolarstwa?

  7.  Piotr ma bardzo dużo racji co przedstawił w charakterystyczny dla siebie szczery i bezkompromisowy sposób.

    Dla Ciebie może szczery i bezkompromisowy,a dla nas może po prostu chamski-zwłaszcza,że nie pisał ogólników tylko imiennie "wypunktował" Estkę.

     

    Może bym tak nie biła piany,ale często tu na forum dzielimy narciarzy na "wycieczkowiczów" i "prawdziwych"narciarzy.Z dużym poczuciem własnej wielkości.A oni też jeżdżą na nartach,może nie tak fantastycznie i fanatycznie,ale na pewno jest to bardziej zdrowe niż zaleganie na kanapie.Wbrew temu,co mówi Spiochu aktywny wypoczynek istnieje,w opozycji do sportowych wyczynów co niektórych.Ach,zapomniałam-przecież ci urlopowi narciarze niepotrzebnie blokują stoki i robią tłum na wyciągach,przeszkadzając nam,"prawdziwym" narciarzom.

  8. W pełni się z Tobą zgadzam. Wasz(nasz?) strach jest w pełni racjonalny. Ogólnie jazda na nartach to zajęcie głupie i nieodpowiedzialne do tego niezdrowe.  Jest jednak taka prawidłowość, że Ci najgłupsi (najodważniejsi) uczą się najszybciej. Dobrze poprowadzeni, szybko wskoczą na poziom nieosiągalny dla ostrożnych.

    Tylko zależy jaki jest założony cel-wg Ciebie liczy się tylko osiągnięty poziom i czas (możliwie szybki) w jakim go osiągasz.Wg mnie jeśli odbywa się to kosztem własnego lub o zgrozo,cudzego zdrowia-to nie warto.Wolę dłużej,ale bezpieczniej.

     

    I nawet nie chodzi o to,co wolę,tylko,że deprecjonujesz takie podejście,a jak zaznaczyłam-nie musisz brać przykładu,ale nie musisz też demonstrować pogardy.Trochę szacunku.


  9. Jak na instruktora, bo zdaje się nim jesteś, wykazujesz osobliwą postawę wobec osób słabo jeżdżących. Pogardę, czy coś... W każdym razie wpis ohydny, ale zdaje się taki był zamiar. Tak samo, jak nagłówek na mój temat. Wyboldowany, dla pewności.

    Estka -masz tutaj 100% racji-paskudna postawa.Dodam też,że brak strachu,nie poparty umiejętnościami,wynika tylko z braku wyobraźni i skłonności do brawury charakterystycznej głównie dla osobników męskich w wieku nastoletnim ,do powiedzmy 30.Niestety,niektórym nie przechodzi to nigdy.To oni stwarzają największe zagrożenie na stoku-prędkość powinna przyjść PO opanowaniu techniki,a nie PRZED.

     

    Jeśli chodzi o podział nart to wg mnie:

     

    1-dolne grupy AR-na ośle łączki i niebieskie,łagodne stoki,do nauki.Niektórzy zostają na tym etapie.I NIC nam do tego.ICH wybór.Należy im się szacunek,jak każdemu innemu (nie musimy ich oczywiście ani podziwiać,ani naśladować-to z kolei NASZ wybór)

     

    2-Ci,którzy chcą jeździć na wszystkich trasach,bez względu na ich kolor i przygotowanie,choć bez parcia na tyczki i osiągi ściśle sportowe- potrzebują już w miarę solidnej narty.Tutaj górne AR/AM,a dla babeczek wysokie modele damskie też są dobre,nie za krótkie-5-10 cm do wzrostu .Dodam,że na tym etapie są prawie wszyscy pytający,co kupić (na przełomie grup początkujący/średniozaawansowani/.Tutaj jest też podgrupa,która rokuje szybki postęp:wysportowani,młodzi ludzie,z dużą ilością dni na nartach w sezonie-tym można polecić nartę typu race.

    Nie jestem zwolenniczką typowych slalomek na tym etapie-najpierw trzeba porządnie opanować tak pogardzane przez niektórych szuranie i dopiero myśleć o krawędzi.Można ją zresztą poznać i doskonalić na "zwykłych" nartach.

     

    3-Ci co wiedzą już o co chodzi-ta grupa jeździ na tym,na czym chce i nic nam to tych wyborów.Czasami prosi o jakąś radę,ale dobrze wie o co pyta i dostaje zazwyczaj konkretne odpowiedzi.


  10.  

    Nie wiecie gdzie obejrzę powtórkę dzisiejszego zjazdu? Na ES jest ale o 3 i 5 rano...chyba, że wstanę o 5 przed nartami obejrzę :rolleyes:

    Te powtórki  w ES są całkiem do bani.Skrót ze skrótu,może kilka najlepszych zjazdów(nie zawsze całych) i kilka całkiem przypadkowych-dzisiaj taki widziałam popołudniu,po prostu rozpacz.Nie warto wstawać o 5.00,chyba,że możesz to nagrać i obejrzeć w wolnej chwili -to jeszcze.

  11. Nie wiem czy Shiffrin ma na celu bicie jakichś rekordów.  

    Panna Perfekcyjna,jak ją od pewnego czasu nazywam ,na pewno na razie nie myśli o rekordach,tylko jak wygrać kolejne zawody.

    Oczywiście,ma jak najbardziej szansę pobić ten rekord wszechczasów,matematyka to nauka ścisła i z samych rachunków wynika,że jest to możliwe.Ale czy się zdarzy-zobaczymy...Może tfu,tfu przytrafić się kontuzja lub inna choroba,stracić motywację do ciężkiej pracy i dalszych startów(patrz Tina Maze),może zmienią się jej nagle priorytety życiowe,a może pojawi się ktoś jeszcze zdolniejszy?Kto to wie?Na razie kosi wszystko za co się weźmie,choć nie można powiedzieć,że reszta nie stara się jej w tym przeszkodzić (patrz:Vhlova),czasem nawet z sukcesem.

    Co do SG i DH -kilka lat temu widziałam wywiad z Mikaelą,która zaczynała dopiero jeździć giganty.Powiedziała wtedy,że jeszcze nie jest na 100% pewna swojego gigantowego skrętu i mocno nad tym pracuje.Z jakim efektem to już wiemy.Czyli dopóki nie jest pewna swoich skrętów w zjeździe,to go odpuszcza.I nie sądzę,żeby to była kwestia strachu (jak ktoś jeździ nawet "łatwe" DH i SG to raczej prędkość go nie przeraża),po prostu nie wychodzi jej to jeszcze absolutnie doskonale.

     

    I jeszcze nawiązując do kontuzji-czasem wcale nie trzeba mieć spektakularnego dzwona (np.Lara Gut,Felix Neureuther czy Anna Veith) ,żeby  po powrocie mieć kłopoty z osiągnięciem tych samych sportowych wyników.Natomiast powrót typu Svindal czy Vonn to absolutny kosmos.

  12. Myślę, że "na początek" weź pierwsze.

    Przyjaźniejszy ( ale i tak solidny) promień i.......cena. ( sporo zostanie na buty i tam warto przerzucić kaskę)

    To wystarczająco dobra narta aby ...............

    następne sam sobie kupował :)

    Jestem tego samego zdania.Sklepowe gigantki są właśnie dla takich osób,co ogarniają temat,lubią długi skręt,ale nie ścigają się w zawodach-czyli są przeznaczone na "cywilne" trasy.

  13. czytałem gdzieś , że jest tam miejsce przypominające trochę dolomity, wiesz może jakimi  wyciągami dojechać w to miejsce? 

    merman-daj już spokój tym pytaniom.Jedź,zobacz jak jest.Sprawiasz wrażenie jakbyś w czasie jednego wyjazdu chciał ogarnąć wszystko-wierz mi-nie da się.Skup się na najbliższym ośrodku,ew.2-3 najbliższych (miejscu zamieszkania).Tam można jeździć co roku,albo i kilka razy w roku,przez kilka-kilkanaście lat i jeszcze nie wszystko zobaczysz.Po jednym wyjeździe będziesz już mądrzejszy i łatwiej będzie zaplanować kolejne.Bo chyba nie jedziesz na narty ostatni raz w życiu?


  14. jechałem do tej pory wiedeń st polten salzburg czyli górą , w tym roku chcę pojechać przez niemcy , ale nie wiem jak droga od monachium dalej . Rodzina nie lubi serpentynami jeździć stąd moje pytanie może lepiej od strony wiednia jechać?

    Ja zawsze jadę od Monachium -z Pomorza to na razie cały czas najszybciej.Z Warszawy przez Monachium opłaca się tylko jeśli autostradami w Niemczech pędzisz bliżej 200 km/h niż 140(a tak chyba jednak przez Wiedeń).

    Z Monachium dojazdów jest kilka,ale tak czy siak w pewnym momencie jedziesz już krajówkami (górskimi),a nie autostradą.Lepiej być tam za dnia i podziwiać widoki (choć typowych serpentyn nie ma).


  15. Kochajace zony zachecaja mezow do samodzielnych wyjazdow narciarskich.

    To tylko tydzien a jaki odmlodzony wraca a i ona wyczekujaco wita.

     

    Co to za seksizm?

     

    A może tak: -kochający mężowie zachęcają żony do samodzielnych wyjazdów narciarskich.To tylko tydzień,a jaka odmłodzona wraca,a on wyczekująco wita....

×
×
  • Dodaj nową pozycję...