Skocz do zawartości

wojtek pw

Members
  • Liczba zawartości

    662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez wojtek pw

  1. Podziwiam. Jechać na 3 dni i jeszcze codziennie dojeżdżać pod górkę te prawie 20 km i wracać po wysiłku. Szacun.

    Byłem tam na tygodniowym wyjeździe wróciłem 18 lutego i chyba nie chciałoby mi się codziennie dojeżdżać. Apartament dla 2 osób w Ortisei dobrej jakości za 680 euro rezerwowany na 3 dni przed wyjazdem. Cena myślę dobra. Widziałem przetarcia na południowych stokach Seiser Alm i oczywiście na "skrzyżowaniach" z drogami. Dwukrotnie odpinałem narty wracając. Chyba musiał padać śnieg po moim wyjeździe.

    • Like 2
  2. Mniejsza o nazwę czy normalny czy niski, zawsze pomiędzy 7 a 31 stycznia było taniej i w większości ośrodków jeszcze jest. Natomiast pozostaje kwestia niskiego sezonu w marcu. Jak narciarze będą to nie będzie niskiego bo będzie wysoki 😜 Skoro są chętni nie ma taniej. Obniżki to zachęta do przyjazdu a skoro są narciarze to nie trzeba zachęcać. Proste.

  3. 17 godzin temu, Chertan napisał:

    Sporo tańszy jest karnet Silver i obejmuje właśnie te ośrodki. 

    Prawdę mówiąc nie pamiętam czy np w latach 2009-13 była taka opcja ale nie neguję jej istnienie. Pamiętam, że nie rozważaliśmy takiej opcji. Natomiast pamiętam, że były karnety 4+2 i może nawet 3+3 czy 4 lub 3 dni w Alpe Lusia oraz 2 lub 3 w pozostałych z Dolomiti Superski. Wtedy argumentem przemawiającym za Dolomoiti Superski była też możliwość (a nawet czasami przypadkowość😀) wjechania na Sellarondę z ośrodka Belvedere w Canazei do którego zawsze dojeżdżaliśmy. A z Canazei na nartach do Marmolady to chwila 😉. Inne czasy, inne pieniądze, inne priorytety, inne siły.

    • Like 1
  4. 35 minut temu, Dany de Vino napisał:

    Val di Fiemme. Na jednym karnecie trzy ośrodki w odległości kilkunastu km od siebie. Polecam 🙂.

    Dzięki. 10-15 lat temu bywałem w północnej części Val di Fiemme czyli w Alpe Lusia i Obereggen (ale tam krzyczą po niemiecku 😉). Mieszkaliśmy zawsze w Moenie i jeździliśmy zazwyczaj po jednym dniu w Alpe Lusia, Obereggen - Ski Center Latemar, Passo San Pellegrino - Falcade i Canazei. Ale wtedy skipass Dolomiti Superski nie był tak drogi jak teraz. W tym roku chciałem coś zarezerwować w Moenie w lutym i nie było szans więc było Ortisei i Val Gardena.

    • Like 3
  5. 35 minut temu, Chertan napisał:

    No tego się domyślałem, ale narta, którą nazywamy rentalowa, to nie po prostu narta z wypożyczalni (gdzie znajdziesz świetne narty katalogowe), tylko robiona specjalnie dla wypożyczalni narta o znacznie gorszych parametrach niż katalogowa. Dlatego nie widzę niekonsekwencji w tych dwóch wypowiedziach, bo dotyczą innych rzeczy. 

    To oczywiste że w w wypożyczalniach są nie tylko narty rentalowe ale w wielkich wypożyczalniach funkcjonujących w dużych ośrodkach alpejskich mam wrażenie w zdecydowanej większości są tam narty rentalowe i to widać.

    Mirosławie wskaż powód do przeprosin. Nie zauważam abym mógł Cię obrazić. Przeciwnie Ty imputujesz mi jakobym wiązał używanie określonego rodzaju nart z kulturą osobistą. To przerażające skąd takie wnioski.

  6. 4 minuty temu, Mitek napisał:

    Cześć

    A co tu wyjaśniać. Olać. Zaufaj.

    Pozdro

    Trzymam Cię za słowo Mirosławie. Olewaj to co piszę na forum.

    Chertanowi odpowiadam:

    Wytknąłem Mirosławowi niekonsekwencję zresztą charakterystyczną dla jego sposobu bycia. Mianowicie w tym temacie napisał, słusznie zresztą, że narty rentalowe to generalnie badziewie nie warte uwagi.

    Tymczasem w temacie o nartach we Włoszech napisał "Bzdurą jest oczywiście ocenianie ludzi na podstawie tego czy mają własny sprzęt czy go pożyczają" jak mogę się domyślać w odniesieniu do mojej krytyki niemieckojęzycznych narciarzy jeżdżących na nartach z wypożyczalni.

    Ale to niuansik. Oczywiście nie każdy śledzi wszystkie dyskusje na forum i nie musi nadążać za niekonsekwencjami Mirosława.

    • Like 1
  7. 52 minuty temu, Dany de Vino napisał:

    Od grudnia 2022 i w 2023  spędziłem we Włoszech 10 tygodni w czasie 5 dwutygodniowych wyjazdów. W grudniu bardzo sporadycznie spotykałem Polaków. Natomiast w lutym i marcu owszem. Bardzo dużo. Nie widziałem żadnych, dosłownie żadnych brzydkich, czy choćby niestosownych zachowań na stoku. W sumie kultura obowiązuje i jest ogólnie przestrzegana. Nikt się nie pcha i nikomu nie najeżdża na narty przy wejściu na kanapy, nikt nie wrzeszczy. Nie zauważyłem też żadnych głośnych kłótni. Polacy niczym nie wyróżniają się na stoku i poza nim. Ogólnie kultura! I jeszcze jedno - w czasie tych 5 wyjazdów spotkałem tylko dwie rodziny porozumiewające się po rosyjsku (w tym sezonie 2 wyjazdy i żadnych narciarzy rosyjskojęzycznych). 

    Jeśli chodzi o spożywanie alko, to  np. Włosi lubią wypić po kieliszku wina (na ogół białego) i to niekoniecznie do lunchu tylko od tak, do rozmowy i najczęściej w słoneczku na zewnątrz przed knajpką. Często ktoś popija piwko. Jednak nietrzeźwych narciarzy na stoku nie zauważyłem. W sumie mam bardzo pozytywne wrażenia. 

    A na przykład w Austrii w Solden różnie bywało i najczęściej dotyczyło to ludzi wrzeszczący po niemiecku... 

    A kolegów robiących tu powyżej "wiochę", wolałbym raczej nie spotkać na stoku. 

    Normalnie Panie Wersal 😁 nie mówią po rosyjsku, nie wrzeszczą po niemiecku. Pewnie tylko po francusku. Gdzie tak idealnie ?

    • Like 2
  8. 1 godzinę temu, Mitek napisał:

    No i konstrukcyjnie narta katalogowa i rentalowa, pomimo bardzo podobnej szaty i oznaczeń, może różnić się bardzo znacznie.

    ale to bez znaczenia gdyż "Bzdurą jest oczywiście ocenianie ludzi na podstawie tego czy mają własny sprzęt czy go pożyczają" 😂🤣😂

    • Confused 1
  9. Dawno we Włoszech nie byłem, może z 10 lat temu. Ostatnio tylko w Południowym Tyrolu a tam Włochów jak na lekarstwo😉 jakby nie Carabinieri w Jeepach Renegade i ekspedientki w Desparze to powiedziałbym że to Austria 😄 Język niemiecki, porządek niemiecki i obyczaje niemieckie.

    Ale do rzeczy. Na stoku nikt nie ma napisane na kasku narodowości (zazwyczaj), zatem trudno określić przedstawiciele której narodowości jeżdżą źle, ryzykownie czy po nadmiernym spożyciu alkoholu. Osobiście nie wydaje mi się aby Polacy jakoś negatywnie wyróżniali się pod tym względem. Wręcz przeciwnie. Dla mnie grupą przodującą w spożyciu alkoholu, słabo jeżdżącą i nadmiernie ryzykownie są niemieckojęzyczni (nie wiem czy są Niemcami, Szwajcarami, Austriakami czy może innej narodowości). Jeżdżą na przykrótkich nartkach z logo wypożyczalni i piją dużo piwa w barach na stoku. Ale nie uogólniałbym, że to np. Niemcy.

    Co do Polaków na stoku, gdyż rozumiem, że intencją a_seniora było skomentowanie zachowań rodaków na nartach to trudno coś zdecydowanego powiedzieć. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie do tonu głosu z włoskiej gazety Polacy jeżdżą lepiej i pewniej niż przeciętna "stokowa". Mają zazwyczaj własne narty a zatem domyślam się że są one w lepszym stanie technicznym i lepiej dobrane do możliwości i stylu jazdy narciarza. Oczywiście jadąc na narty w terminie ferii warszawsko-wrocławko-szczecińsko-opolskich jak ja ostatnio to należy spodziewać się typowych feryjnych narciarzy i takichże zachowań. Jedyne co przychodzi mi negatywnego do głowy to dwie sprawy. Pierwsza do coś co mogę nazwać głośnością. Polacy zachowują się głośno - krzyczą, nawołują się, kłócą, spierają. Druga sprawa to obrzydliwa amerykanizacja obyczajów. Gdyby nie Polacy i Litwini biegający za kwiatami po Ortisei nie wiedziałbym, że 14 lutego są tzw. walentynki 😃

    • Like 4
  10. 6 godzin temu, Wujot2 napisał:

    Po prostu wskazania do wyboru są różne w różnych okresach. A także podyktowane oczekiwaniami. W takim Nauders ja na przykład nie miałbym co robić, szczególnie jak wyłączą to krzesełko i orczyk po lewej (patrząc z dołu). Ale za to w pobliskim Fliess mieliśmy w szczycie sezonu jedne z najlepszych offpistowych dni. Zresztą trasy też są tam nad podziw udane.

    Ale obiektywnie rzecz biorąc do takiego Ischgl (Espace Killy, Paradiski, 3V, Zermatt, SHL, Areny, Kitz) to jednak nie ma tam dobiegu. Duże stacje o dużej deniwelacji i obecnych wszystkich kierunkach dają kapitalne pole wyboru. Szczególnie dotyczy to właśnie offpiste bo ośrodek trasowo 5x mniejszy daje przeważnie możliwości 20x mniejsze. Ale czasem wystarczy jedna kanapa i brak konkurencji aby wyjeździć się wszelkie czasy. Kiedyś spędziliśmy tak dwa dni w Fanningbergu. Dokładnie przy jednej kanapie. 

    Dlatego nie jestem zwolennikiem jakiś uogólnień. Bywa, że duży ośrodek to katastrofa a bywa, że raj narciarski. To drugie, dla mnie, zdecydowanie częściej. 

    Absolutna prawda. Uogólnienia zazwyczaj są krzywdzące chociaż atrakcyjnie się prezentują 😉

    Wszystko zależy w jakim okresie jedziemy. Jakie mamy oczekiwania. Jakimi narciarzami jesteśmy. I w jakim towarzystwie jedziemy.

    Ja pisałem z punktu widzenia narciarza który jeździ tylko po przygotowanym mechanicznie boisku i zobowiązany jest "opiekować się" żoną która jeździ słabo, odwiedza toalety i bary oraz nie znosi zostawać sama z powodu braku orientacji. Dlatego dla mnie duży ośrodek w wysokim sezonie przepełniony dziećmi, młodzieżą i niemieckojęzycznym piwnymi kulkami o wadze 120 kg na nartach 150 cm jest porażką. Ale staram się wyciągać z tego co mogę jak najwięcej 😄. Szukam miejsc łatwych do zaspokojenia sprzecznych potrzeb moich i żony. I na przykład na Seiser Alm moim ulubionym kompromisem jest wyciąg na Puflatsch z którego są 3 trasy tak obiektywnie łagodna czarna, czarno-czerwona i czerwono-niebieska a koło wyciągu bar 😉. I wszyscy są szczęśliwi.

    Pozdrawiam wszystkich zwłaszcza tych co mają prostsze wybory

    • Like 2
    • Thanks 1
  11. W dniu 17.02.2023 o 18:16, Mitek napisał:

    Cześć

    I dlatego należy jeździć do niedużych ośrodków na uboczu, nie połączonych w łańcuchy a już w okolice jakichś kurortów to po prostu albo snobizm albo głupota.

    Pozdro

    Trudno się tutaj z Mitkiem nie zgodzić. Duże kurorty dla mnie to katastrofa dla mnie także a już zwłaszcza te połączone w łańcuchy. W sobotę wróciłem z Ortisei po tygodniu zmagań z podobnymi tłumami w Val Gardena. Uległem jak zwykle żonie. Ona uwielbia zwiedzać. Święty spokój w domu ma swoją cenę. W ostatnich latach najlepiej mi było w niedalekim od Ischgl "Zwei Länder Skiarena"  czyli ośrodeczkach takich jak: Nauders, Schöneben-Haideralm, Sulden, Watles, Trafoi. W sumie niewiele ponad 200 km tras ale super fajnych. Cicho i tanio.

    • Like 3
    • Thanks 1
    • Haha 1
  12. Myślę że warto dodać, że powyższy film pochodzi z z kanału Debry Rae Armstrong także nie byle jakiej postaci. Byłej zawodniczki US Ski Team, mistrzyni olimpijskiej w gigancie z Sarajewa, po zakończeniu kariery zawodniczej instruktorski i trenerki. Armstrong specjalizuje się w szkoleniu i rozwoju młodych narciarzy, produkuje specjalistyczne filmy szkoleniowe dla trenerów i sportowców. Polecam jej kanał.

    • Like 3
  13. Za chwilę w Eurosporcie 1 drugi przejazd giganta kobiet. Niestety bez Polek, panna Gąsienica - Daniel po raz kolejny wypadła z trasy w pierwszym przejeździe a panna Łuczak pojechała bojaźliwie i nie dostała się do pierwszej 30-tki.

    • Like 1
  14. Byłem w ostatni weekend (piątek, sobota, niedziela) i spostrzeżenia mam generalnie jak koledzy którzy pisali wcześniej. Dodam tylko, że w niedzielę po 10 trochę się przejaśniło. Mgła ustąpiła ale po 11 znowu zaczął padać mokry śnieg. Tak czy owak było fajnie. Zdumiewająco mało ludzi było w sobotę.

    Zastanawiam się czy w ten weekend znowu Czarna Góra czy Czechy.

  15. "To nie jest artykuł dla ludzi o słabych nerwach, ani dla Januszów i Grażyn naszych pandemicznych czasów. Niewiedza o „czymś”, nie powoduje, że to „coś” znika w magiczny sposób.

    Mówienie wprost o faktach oraz przedstawienie logicznych i faktycznych dowodów na ich istnienie, wzbudza w adwersarzu strach, przerażenie, aż w końcu gniew i szyderczy śmiech, ponieważ wiedza, którą się z nim dzielimy, jest jak zniszczenie piaskownicy, w której przez lata tak misternie budował zamki z piasku."

    To nie jakiś Wojtek tylko Nina Bojarska w jednym ze swoich felietonów sprzed wielu miesięcy 😀

    Uznałem że świetnie to pasuje do tego co napisała Basia w dwóch ostatnich postach.

    • Thanks 1
  16. 13 godzin temu, Joanna Sm napisał:

    Mnie się tam dobrze czyta i to ma sens co piszesz. 
    Myślę, że nie tylko dla Wojtka się przyda twoja „męczarnia” 👌

     

    Dziękuję ale dla "jakiegoś Wojtka" ta propaganda jest zupełnie nieprzydatna.

    Podobnie jak propaganda w wydaniu lek. med. Sutkowskiego - lekarza rodzinnego i lek. med. Fiałka - reumatologa którzy w polskich mediach uchodzą za ekspertów od leczenia chorych z niewydolnością oddechową i tytułowani są na zapas doktorami do którego to tytułu nie mają prawa.

    Nie rozumiem nie tylko propagandystów ale także nienawistników.

    Tyle nienawiści ile polało się na Bogu ducha winnego prof. Piotra Kuny to dawno nie widziałem. Dyplom z wyróżnieniem, doktorat z wyróżnieniem, profesor belwederski w 42 roku życia co w latach 90-tych nie zdarzało się tak często. Bardzo dobry lekarz, doskonały organizator. Tyle nienawiści tylko dlatego że ma inne zdanie od prof. Simona (specjalista od wątroby) i prof. Horbana (specjalista od AIDS).

    Życzę zatem Chertanowi, rozumiem że lekarzowi, chociaż połowy tych osiągnięć na drodze zawodowej co ma prof. Kuna a później może go postponować tak jak to zrobił powyżej.

    Inaczej nie wypada. Po prostu.

    Żegnam. 

  17. 1 godzinę temu, tomkly napisał:

    W tym szaleństwie Zdecydowanie zwycięża Portugalii gdzie od 1 grudnia rząd wprowadza stan wyjątkowy. Informacja ze strony ambasady portugalskiej, żeby nie było że to foliarze i płaskoziemcy takie głupoty opowiadają:

    https://ambasada-portugalii.pl/pl/

    Przypomnę, że Portugalia jest najlepiej "wyszczepionym" krajem w Europie, w momencie podejmowania decyzji przez rząd pewnie było już pow. 90%. Dane z 1 listpada to prawie 89 %.

    https://300gospodarka.pl/wykres-dnia/polska-miejsce-w-europie-szczepienia-covid-19

    W takim razie proste pytania:

    1. Ile musi być wyszczepionych aby było wreszcie normalnie i kiedy będziemy na ostatniej prostej?

    2. Jak bardzo skuteczne są szczepionki skoro 90 % to mało ?

     

    • Like 1
  18. 12 godzin temu, Chertan napisał:

    S.N. jeżeli nie widzisz różnicy w tym, że osoba zaszczepiona ma o 60% mniejsze szanse zarazić niż nieszczepiona, to niestety nie jestem w stanie tłumaczyć już bardziej skomplikowanych rzeczy. Tego że ryzyko hospitalizacji jest jeszcze po 2 dawkach zależnie od wieku 3-8 razy mniejsze, zgonu jeszcze bardziej. Rzeczywiście różnicy nie ma.

    Wskaż na powyższe twierdzenie jakieś randomizowane badanie dowodzące tych cyferek które podałeś inaczej będę uważał że jesteś zwykłym propagandystą.

    12 godzin temu, Chertan napisał:

     

    Ludzie z ciężkim COVID tak z powodów hobbystycznych kładą się pod tlen do szpitali, zapewne na złość rządowi i lekarzom, żeby nie było miejsca dla innych. Tlenu brakuje w szpitalach też dla jaj, żeby się można było wykazać cynizmem na forum i pieprzyć o teoriach spiskowych. Nie wiem ilu znacie lekarzy pracujących na oddziale COVID, ja znam trochę i żaden nie myśli o dodatkowej pracy, tak są wyjebani po dyżurach. Chodzenie do gabinetu po pracy w szpitalu jest patologią, ale tu zapewniam, że gdyby szpital odpowiednio zapłacił, do dostęp do lekarza byłby żaden, bo tylko dzięki dodatkowej pracy macie gdzie iść za kasę, bez tego przy aktualnej liczbie lekarzy i pielęgniarek opieka zdrowotna by padła.

    Ludzie nie kładą się sami. To ich kładą i nie mają wiele do powiedzenia.

    To nie moje zdanie to prof Piotr Kuna: "To, co jest częścią chorób zakaźnych, to kwestia transmisji wirusa i przenoszenia go. Natomiast zapalenia płuc od zawsze leczyli interniści, specjaliści od medycyny rodzinnej, pulmonolodzy. Lekarze chorób zakaźnych nie chcieli leczyć zapalenia płuc, nie byli do tego przygotowani. Oni leczyli zapalenia wątroby, zakażenie wirusem HIV i inne niektóre wybrane choroby zakaźne. To była ich domena i tak powinno nadal pozostać. Narzucenie oddziałom zakaźnym obowiązku leczenia COVID spowodowało ograniczenie w leczeniu chorych m.in. z WZW."

    i dalej: "W pulmonologii wobec pacjentów z niewydolnością oddechową od zawsze obowiązywała złota zasada: za wszelką cenę nie intubować i nie podłączać do respiratora. To często prowadzi bowiem do bakteryjnego szpitalnego zapalenia płuc, sepsy i zgonu. Niestety dokładnie to widzimy w COVID."

    To wszystko i więcej tutaj.

    https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,prof--kuna-o-leczeniu-covid-19--trzeba-zrobic-wszystko--by-pacjent-nie-trafil-pod-respirator,artykul,44721380.html

    Polecam cały wywiad.

    Tak znam takich lekarzy którzy po dyżurze biegną do prywatnego gabinetu, gabinetu w spółdzielni albo gabinetu w innej firmie już prywatnej. I nie mów mi że w tej sprawie Szczecin tak bardzo różni się od Krakowa.

    To nazywa się chyba pazerność.

    A co do godnego wynagrodzenia to jeśli uważasz, że 15 tyś, PLN za 24 godziny dyżur to mało to tu się nie zgadzam. I śmiem przypuszczać że większość normalnych ludzi tak uważa, bo nie zarabiają tyle za cały miesiąc pracy.

    Żaden z moich znajomych nie ma mniej za dyżur covidowy chociaż mógłby więcej ale ogranicza go te 15 tysi. wynagrodzenie za dyżur covidowy to 180% miesięcznego wynagrodzenia.

    Jak trzeba podam podstawy prawne do takiego sposobu naliczania.

     

     

    • Like 1
  19. W dniu 24.11.2021 o 17:34, Spiochu napisał:

    Na zabieg się nie dostaniesz bo rząd doprowadził do upadku służbę zdrowia. Prywatnie covida nie ma i wszystko działa wyśmienicie, a nie tylko na teleporadę.

    Do tej pory personel medyczny otrzymał też 8 MLD zł dodatków covdiowych. (Żródło: nfz.gov.pl) Myślisz, że chętnie z tego zrezygnują?

    Zaraz się pewnie panowie chirurdzy oburzą, ale leczyć nikt w Polsce nie zmusza, zawsze można pójść do korpo. Dodatków nie ma, praca cały czas w masce, a szansa złapania covida niemal 100%.

    Poruszyłeś mój ulubiony temat z racji powiązań rodzinnych czyli pracownicy ochrony zdrowia.

    To fakt na prywatnych wizytach Covida nie ma. Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego zawód dentysty nie przestał istnieć ? Przecież oni rozpylają ślinę pacjentów wiertarkami wysokoobrotowymi do postaci aerozolu idealnego. Pracują jak zawsze. Leczą pacjentów od 1,5 roku. I co ? Nie znam danych o zwiększonej śmiertelności dentystów albo chociażby zamkniętych gabinetach bo choroba, kwarantanna czy izolacja.

    Dla lekarzy okres pandemii jest okresem prosperity finansowej. Każdy dyżur covidowy to 15 tyś. zł za dyżur. Kto o zdrowych zmysłach chciałby zakończenia pandemii, chyba wariat. Do telewizji mówi się o śmiercionośnym żniwie. A po wywiadzie biegnie radośnie do gabinetu prywatnego. A później na kolejny dyżur. I interes się kręci.

     

     

     

    • Like 1
  20. Oj, optymizm w Waszeciach przeokrutny. Chociaż to może jego głupia a przez to biedna siostra o imieniu na N.

    Ja nie mam aż tyle wiary, że gotowanie żaby skończy się już tej zimy.

    W związku z powyższym nie planowałbym wyjazdów Unii Socjalistycznych Republik Europejskich 😂.

    Zatem może znowu Szwajcaria albo jakieś inne pozaunijne kraje jak Serbia, Gruzja, Turcja ... Jak oczywiście nasi krajowi nadzorcy pozwolą bo "Piąta Fala" może być zabójcza a wtedy to znowu w domku.

    Zobaczymy

     

  21. Musi paść pytanie o reaktywność wiązań które jak się okazało są "bezpiecznikami" tylko z nazwy, ewidentnie oba wypadki wynikły z powodu błędów narciarek ale...czy po zahaczeniu podstawy tyczki przez czub narty wiązanie nie powinno wypiąć a tyczka poddać się?

    Dla mnie to jest pytanie o odpowiedzialność sztabów które przygotowują sprzęt zawodniczek. Nie mam bowiem wiedzy kto podejmuje decyzje o ustawieniach np. wiązań czy jest to zawodniczka, serwismen, trener czy ktokolwiek inny.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...