Skocz do zawartości

wort

Members
  • Liczba zawartości

    1 796
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez wort

  1. Wort kątownik 85 czy 86 to jednak rzadkość . Najczęściej oszczy się na 88 może 87. Ja ostrzę  na 88 bo mam taki kątownik, a podniesienie krawędzi to tyle ile grubość papieru toaletowego na pilniku.

    Osobiście jeździłem na 87 Atomici GS tak były oryginalnie ostrzone ale wole swoje  88. Wydaje mi się że 85 musi się bardzo szybko stępić .

     

    Katownik mam jeden  taki regulowany Toko nawet 84 da się zrobić.

     

    Jeżeli jezdzisz na bardzo twardym miejscami po litym lodzie,to nie masz wyboru , ja musze mieć 86 inna sprawa że w "normalnych" warunkach taki kąt 

    jest zbyteczny a nawet szkodliwy, wtedy podobnie jak Ty 87,88.

     

    Czy 86 sie szybciej tępi? 

    Pewno tak, ale nic złego z tego nie wynika

     

    Co do podcinania,jeżeli jest ono tak małe , to poco je robić,podcięcie "tępi" narte, 88+1podcięcia daje Ci 89, równie dobrze można naostrzyć na 89 bez podcinania,

    po podcieciu powierzchnia spodu krawędzi nie jest tak gładka jak po maszynie(przynajmniej ja nie umiem takiej zrobić) widze to bo szbciej pojawia sie rdza.

    Ja czasami podcinam przody gdy mi narta za bardzo myszkuje ale wtedy o 1.5

     

    Kąt 85 stosuje tylko żeby ludzi wyciągnąc z półześlizgu i wtedy nawet na miękkim i tylko czasowo.

     

    Pozdrawiam

     

     

     

     

     

     

    .

  2. Ten patent z 85,86 juz opisales, wyobrazen staram sie unikac. Czy przez takie ostrzenie nie zuzywasz niepotrzebnie krawedzie?

    Tamten patent dotyczył jedynie ułatwienia sobie życia przy codziennym ostrzeniu(tak się składa ,że zazwyczaj jeżdze po b.twardym,wcześnie rano lub wieczór po sztucznym)

    Patent się sprawdza i stosuje go wiele lat,nie ma możliwości żeby ktoś poczuł różnice w porównaniu do' tradycyjnego" ostrzenia.(jeśli chodzi o jazde)

     

    Ostrzenie na 86 pośrednio szybciej zużywa krawędż na skutek jej łatwiejszego uszkodzenia np. o kamień,ale w praktyce nie ma to znaczenia.

    Kiedyś jeżdziłem na komórkach(cienka krawędz) i nigdy nie miałem problemu z zużciem krawędzi a przy normalnych nartach to chyba do końca życia można jeżdzić :)  ;)

     

    Na pewno najbardziej szkodzi i zużywa krawędzie brak jej regularnego ostrzenia.

  3. Ty myslisz a ja to wiem, bo sprawdzone.

    To wszystko jest widac, pakuja do maszyny i przez szybe widac co sie z narta dzieje.

    Jasne tez jest, ze czekac godz. nie bede

    Mówiąc szczeże nie wyobrażam sobie dobrze jeżdzącego narciarza, który samodzielnie nie serwisuje sobie nart,

    oczywiście od czasu do czasu wizyta w serwisie jest nieunikniona.

     

    Często samo  odpowiednie zaostrzenie nart wystarcza do postawienia ludzi czysto na krawędzi.

    Dotyczy to w szczegónośc niezłych narciarzy jeżdzących częściowym ześlizgiem.

    Jeżeli taki prosi mnie o pomoc, to pierwsze co robie ,to narty na 85,86.

    Pierwsza reakcja jest taka"Coś ty zrobił na tym się nie da jeżdzić" :D ,bo krawędz trzyma i próba ześlizgu kończy się utratą rytmu.

    Niektórzy juz po 3 zjazdach jadą czysto na krawędzi , innym zajmuje to kilka dni.

    Potem oczywiście można mniej ostrzyc mniej radykalnie.

     

    ps. nie widze nic złego w tym ,że ktoś jedzie ześlizgiem, ale co innego gdy tak jedzie bo chce

    a co innego  gdy tak jedzie bo inaczej nie potrafi

  4. Ja od dość długiego czasu używam gogli z grupy race, wyłącznie z pojedynczą szybką, w googlach z podwójną mam wrażenie dużo gorszej widoczności, 

    Zaletami są,możliwość wymieniania szybek(zwykle są 3 kolory), szybki można bez problemu dokupić , optymalne pole widzenia,

    i jak w przypadku gogli POC występują w 3 rozmiarach,takie mam i polecam.tzn,firme POC,

    raczej odradzał bym gogli z poj szybką innej marki.

     

    ps. nie rozumiem dlaczego 2 szybki są lepsze niż jedna, pewnie to było związane  z parowaniem,ale skoro poj. nie paruje to po co 2?

    w gogla z podwójną szybką mam wrażenie ,że obraz jest przestawiony, podcza jazdy nocnej jeśli popatrzymy na reflektor to widac 2, skutkiem podwójnego

    załamania światła,a już zupełnym absurdem wydają mi się takie grubaśne gogle gdzie obraz widzimy jak peryskopie :D

     

    Jedyny minus to cena ok.500zł, ale za to 3 szybki do wymiany. :)

     

     

    Pozdr.

  5. Ręczne planowanie ślizgu narty zjazdowej? Patenty ręcznego nakładania struktury już były przerabiane na tym forum, ale o planowaniu jeszcze nie słyszałem. Jakieś materiały, bądź też filmik poglądowy można prosić? :-)

     

    pozdravka

    Filmików ,Ci nie zapodam bo nic tam ciekawego nie da się zobaczyć, ot gość z raszplą wyrównuje ślizgi.

    Dlatego o tym napisałem,że mam z tym problemy a jak widze na forum, nie tylko ja,chciałbym się dowiedzieć czy ktoś ma jakieś patenty lub przemyślenia w tej dziedzinie

    W innym wątku Ktoś z forum używa do cyklinowania metalowego liniału alpejskiego,wnosze z tego,że wosku po smarowaniu ma dużo do zebrania czyli że robi nie wyplanowane narty.(podobno robi ich dużo)

     

     

    W wypadku dobrze wyplanowanych nart pozostaje b.cienka warstwa wosku,do której zebrania wystarczają zazwyczaj 2- 3 pociągnęcia cienką plastikową cykliną.

    Wrażenie przy smarowaniu jest takie jakby żelazko było przyssane do ślizgu,a cały nadmiar wosku zostaje wyciśnięty na zewnątrz(trzeba obklejać boki nart,żeby wosk nie dostał się do wiązań)

    Kształt żelazka też nie jest przypadkowy i właśnie temu służy.

     

    Nowe narty zazwyczaj są b. krzywe ,niekiedy do tego stopnia,że wyplanowanie ich jest niemożliwe.

    Teraz troche łopatologicznie:

    Jeśli droga jest nierówna, to jeżdżące po niej samochody jej nie wyrównają, a wręcz nierówności te pogłębią,żeby ją wyrównać trzeba miejscowo sfrezować garby.

    Temu ma właśnie służyć ręczne planowanie, maszyny obrabiające ślizgi są ustawione na największą oszczędność zbierania,zbierają w jednej płaszczyżnie i gdybyśmy chcieli tak wyplanować narte

    mogłoby np. z jednej strony zjeść całą krawędż, wynika to z niedoskonałości fabrycznego wykonania narty oraz braku równoległości spodów i wierzchu

    I dlatego w tym temacie myślenie i ręczna robota jest niezastąpiona, czasami musimy iść na pewne kompromisy i zadecydować co będzie lepsze,maszyna za nas  tego nie zrobi.

     

    Planowanie ma też kluczowe znaczenie w wypadku podcinania krawędzi, ponieważ  kątownik do podcinania ma długą dzwignie a ślizgi po których go prowadzimy są pofalowane to kąty mogą być dalekie od zamierzonych

    w szczególności b. porządane .0.5.

    Dlatego ja podcinam w razie wyższej konieczności albo tylko przody gdy mi narta nadmiernie myszkuje.

     

    Chciałbym jeszcze podkreślić,że podcięcie krawędzi 'tępi" krawędz, w sensie narta słabiej trzyma,jeśli mamy 88 z boku i podetniemy o 1 stopień to mamy krawędz naostrzoną na 89 

    Ale to pewnie wszyscy wiedzą :)

     

    Pozdrawiam

  6. Jak trudno wychować zawodnika na światowym poziomie(top) najlepiej obrazuje przykład sióstr Radwańskich.

    Po pierwszych sukcesach Agnieszki wydawało się ,że sukces Urszuli jest  pewny, tym bardziej ,że jej tenis wydawał się

    bardziej poukładany.

    Ale okazało się,że mimo lepszych warunków fizycznych i świetnych warunków do trenowania nic z tego nie wyszło.

     

    Czy nasz przyszły Mistrz już się urodził?

     

    Myśle,że tak ---trzeba Go tylko znależ. :)


  7. Czysto w teorii jeżeli ktoś zapina obie klamry z podobną "mocą"

    to może to zdać egzamin...

    Można bowiem zamontować ząbki w taki sposób by "ciągnęły" jednocześnie oba punkty mocowań podwójnych klamer...

    coś na zasadzie  trójkąta...

    W przypadku np Tecnica Cochise gdzie jest dopinany klamrą rzep być może można znaleźć pewien kompromis pomiędzy trzymaniem stopy a dopinaniem na jedna klamrę...

     

    Właśnie w sztywnych butach może to  to zdać egzamin.

     Modelowo , jeżeli materiał jest sztywny i odpowiednio wyprofilowany wystarczy jeden punkt zaczepienia,żeby uzyskać wystarczający efekt.

    Dawniej stosowano to w stosunkowo miękkich butach

     

    Coś jak maska samochodu , która jest mocowana w jednym punkcie.(chyba,że jest b. duża to w 2)

     

     

    Oczywiście takie buty to tylko dla tych słabiej jeżdżących,jak ja :)

     

    Pozdrawiam


  8. A o co chodzi z tymi precyzyjnymi ząbkami, bo mówiąc szczerze nie wiem?

     

    Jeśli masz dwie to wiadomo ,że 2 lepiej niż jedna , ja pisałem o możliwośći zastąpienia 2 klamer jedną.

     

    Ale jak to będzie działać to okaże się dopiero w praktyce,

    Czy są chętni.

    Bo ja tak,przynajmniej przymierzyć w sklepie :)

    Pozdrawiam

     

    Aha , chodzi CI o zmniejszenie skoku na klamrach.

     

    Myśle,że tak, ale wtedy bez mikroregulacji


  9. Ad. 1

    No nie wierzę, że nie używasz mikro regulacji...

    Mnie się udało tak ustawić dwie dolne klamry, że obie pracują i nie zgniatają palców czy śródstopia

     

    Ad. 2

    Pewnie mam koślawe nogi, albo trefne buty :) , ale dla odmiany nie jestem w stanie dopiąć 3 klamry (licząc od dołu), do ząbka na którym jeżdżę, bez zapięcia na odpowiedni ząbek 4 klamry i odwrotnie na wcześniejszym etapie. A nie jeżdżę na mocno dopiętych butach.  (Buty dopinam stopniowo, najpierw na pierwsze ząbki, po paru, parunastu minutach na ostateczne - przelotowe. Od wielkiego dzwonu jeszcze mocniej).

     

    I z tych przyczyn, nie pragnę butów o mniejszej ilości klamer niż 4. Zresztą buty 1-2 klamrowe już były. wymarły jak dinozaury... :D

    Tadek

     

    Oczywiście,że cały czas można się bawić regulacją i mikrolegujacją, żeby było "idealnie" tak jak mówisz,

    tylko , że większość ludzi tego nie robi bo praktycznie cały czas trzeba by korygować.

     

    Ja kiedyś stosowałem mikroregulacje a teraz mi się nie chce albo nie umiem, ustawiam albo "komfortowo" albo "miażdżąco"

    Coś takiego ja ustawienie idealne klamer nie istnieje, można natomiast wyregulować optymalnie,

    (NIe wiem po co powtarzasz po mnie opis zapinania  buta ,tak jak bym to negował)

     

    Pozdrawiam


  10. 10 lat temu zrobiłem u nich kurs instruktorski.. W sumie wyszło że dla fanaberii bo nigdy się nie udzielałem jako instruktor.. To było raczej dla porównania metod szkoleniowych u nas i we Włoszech..

    A na kurtkach mam też kilka naszywek z ośrodków..

     

    Cześć

     

    To chyba słabo w tych Włochach uczą ,bo na miniaturce stoisz  jakby mało "wyczynowo" :wacko:  ;)

    Chyba ,że to jakaś wystudiowana poza była :)

     

    Pozdrawiam

  11. Szczególnie jak się wydaje nie swoją kasę (czytaj unijną) - przepraszam za taki OT ale nie mogłem się powstrzymać. Absurdów jest tyle, że uciągnęłyby niezłe forum. A w Zieleńcu jeśli to pieniądze właścicieli to mogą postawić kanapę nawet w poprzek stoku :D

     

    Pozdro

    Wiesiek

     

    Mimo wszystko jest to kasa właścicieli wyciągu,bez względu na to czy ją pożyczyli ,czy od kogoś dostali.

     

    Pozdrawiam

  12. Cześć

    Oczywistym się wydaje, że wozimy dzieci, które same jeszcze nie będą w stanie jeździć czyli powiedzmy niechodzące. Jak już chodzą i biegają to mogą jeździć a my możemy im tylko pomóc np. tak jak opisałeś. Znakomity sposób na zabawę i naukę nart dla młodego człowieka a dla rodzica idealne dla utrzymania formy. Ja po prostu przywiązałem linkę do szelek od spodni dorobiłem orczyk w postaci patyka i w górę wciągałem a po zjeździe biegłem, że by wciągnąć. Wiesz jakiej zyskałem pary. ;)

    Pozdrowienia serdeczne

     

    Oj tak ,w tym ćwiczeniu rodzice również bardzo zyskują :) .(dziecko łapie pierwszą równowage i już właściwie umie jeżdzić na talerzyku ,ale trzeba się nabiegać i mieć troche cierpliwości, ja wolałem na płaskim)

     

    Ale wożenie w nosidełku niechodzącego i jeszcze b.mało rozumującego dziecka jakoś mnie nie przekonuje,

    ale jeszcze nie próbowałem - może wnuki ;)

     

    Pozdrawiam

  13. Baaa teraz rodzice są naprawdę... inni..

     

    Jak to mawia mój tata chowają "spirytusiaków"

    wszędzie widza czyhające zagrożenia..  Jak dziecko ma problem to oczywiście wina instruktora itd....

     

    Jak byłem dzieckiem i przyniosłem pałę to dostałem wipierdziel ( do czego oczywiście żadne z rodziców nie chce się teraz przyznać ;-) .. teraz wpierdziel najchętniej rodzic zrobiłby nauczycielowi..bo przecież moje dziecko jest wybitne..

     

    Sam wiozłem na barana wzdłuż "dywanika" mojego starszego ( obecnie 12 lat ) jak miał latek 2 albo 3... choć jazda była pługiem i na odcinku 50 m ... pęd powietrza choć nie do końca wgniatający w fotel podobał się na tyle... ze chętniej zakładał buty i uczył się jazdy...

    Oczywiście wielu z rodziców powiedziałoby że jestem nieodpowiedzialny... ale szczerze mówiąc nie widziałem w tym nic ryzykownego..

    Ja zamiast wozić dziecko na barana, założyłem mu narty, z liny i patyka skonstruowałem coś w rodzaju orczyka ,sam jako napęd i dalej w około domu ześmy tak sobie śmigali.

     

    Polecam-doskonałe na sam początek

     

    Ps. Za konia robiła też moja szacowna małżonka

     

    Pozdrawiam

  14. Cześć

    W tym wypadku jestem i nie ma w tym żadnego cudu. Wybierasz kawałek stoku gdzie nikt nie jeździ. Jedziesz na tyle wolno - wierz mi że trzeba jechać naprawdę wolno bo inaczej dziecko po prostu przytyka - małe dzieci nie widzą co to jest pęd powietrza i jak oddychać gdy ma się z nim do czynienia - że awarie sprzętowe nie dotyczą. Poza tym jakie awarie?

    A jak dziecko się ekstra bawi to czemu nie?

    Jest to na przykład o wiele bezpieczniejsze niż uczenie dzieci w normalnym narciarskim ruchu na oślej łączce gdzie rzeczywiście jest sporo możliwości niekontrolowanych zderzeń i uderzeń.

     

    Pozdrowienia

     

    Jeśli stok jest pusty to ok,

    ale ja i pewno ayach86 widuje takich na mocno zatłoczonych stokach, gdzie szaleńców nie brakuje.

    Często rodzice kierują się bardziej własną wygodą niż dobrem dziecka, ale to ich dziecko i właściwie

    nic mi do tego.

     

    Pozdrawiam

  15. Cześć

    Tu nie ma cienia odwagi tylko realna świadomość i ocena zagrożeń oraz postępowanie, które je eliminuje.

    Oczywiście wiem w jak debilny sposób potrafią się zachować ludzie na nartach i jak niska jest ogólna świadomość dotycząca bezpieczeństwa na stokach i sposobów jego realizacji. Nie można natomiast popadać w katastroficzne wizje ponieważ większości tych niebezpieczeństw można w prosty sposób zaradzić stosując odpowiednie posunięcia taktyczne, dbałość o technikę a często po prostu wystarczy chwila myślenia. I mam tu na myśli również zagrożenia związane ze zderzeniami i uderzeniami.

    POzdrowienia

     

     

     

    Cień odwagi chyba jednak jest, bo o brak wyobrażni Cię nie posądzam.

    Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich, jak sam napisałeś" debilnych zachowań ludzi" ,jak rówież  "awarii sprzętowych."

     

    Myśle , że lepiej pobawić się z dzieckiem na śniegu niż wozić go w plecaku :)

  16. oczywiście chodzi o Pilsko, z małymi wyjątkami.

    do orczyka na Miziową patrząc od dołu po prawej stronie, kolejka jest mniej zdyscyplinowana :)

    podobnie z Buczynką :)

    Tak na marginesie.

     

    Prace nad kanapą Solisko- Buczynka mocno zaawansowane.

    Mnóstwo lasu wyciete :(

    Ostatni skansen narciarski chyba zniknie i wcale się z tego nie ciesze.


  17. Ja myslałem że po zadowoleniu klientów, a wyniki zawodników świadczą o zawodnikach i ich przygotowaniu fizycznym. Jednak jeśli to takie proste to czemu ktoś z PZN nie zatrudni serwisu Lindsey lub Didiera i wtedy będziemy mieli mistrzów świata i liderów pucharu. Jednak gupie te władze PZN za drobne pieniędze można mieć mistrza.

    No tak ,a ja myślałem że wystarczy tylko dobrze posmarować.

    Dziekuje za tak wielce pouczającą lekcje.

     

    Moją intencją było zachęcenie do samodzielnego serwisu nart ,podałem własny sposób i tyle.

    Teraz wychodzi na to jakbym chciał zrobić cos zupełnie przeciwnego,zawodnicze wtręty miały tylko udowodnić ,że amatorzy nie muszą byc aż tak dokładni.

    bo i tak nie poczują różnicy

     

    Powiem więcej, nie lubie rekreacyjnie jezdzić na krawędziach przygotowanych pod zawody są dla mnie jakby za "śliskie" i za "szybkie"

    Wole swoje niedoskonałe ostrzenie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...