Skocz do zawartości

SkiHit w Osttirol – St.Jakob i. D., Kals-Matrei, Sillian, Mölltaler Gletscher


bakkz

Rekomendowane odpowiedzi

Za namową znajomych wybraliśmy się do urokliwego Tyrolu Wschodniego. Obraliśmy drogę przez Salzburg, Zel am See i tunel Felbertauern (€10 w każdą stronę). Ponieważ znajomi sugerowali przynajmniej dwa dni w Kals-Matrei, szukaliśmy noclegu w okolicy. Wybór padł na Ferienhaus Bstieler, tej lokalizacji nie dało się niczego zarzucić, widok z kuchni na południe był powalający. Niestety nie przyszło mi do głowy, żeby zrobić zdjęcie panoramiczne.

 

P1080789.JPG P1080936.JPG

 

No dobra. Był minus. Narciarnia miała odrobinę za mało kołków na narty, kompensował to bardzo dobrze działający system suszenia butów.

 

Dzień pierwszy: St. Jakob im Defereggental

Zgodnie z prognozami na cały tydzień lampy przywitała nas bezchmurna pogoda z lekkim minusem. Już ukształtowanie terenu wokół podpowiadało, że będzie stromo. Wsiedliśmy do gondolki, która wywiozła nas na 2055 m. Pierwsza reakcja—WOW, ale śnieg! Druga reakcja—Ugh, nie pomyliłem się. Stromawo! Samo nachylenie nie stanowi problemu, ale śnieg był zmrożony, więc na stromiznach w miarę upływu czasu pojawia się wtedy coraz większy beton.

 

To nie jest ośrodek dla początkujących. Większość tras jest czerwonych, które skupione są wokół nowoczesnego, szybkiego 6-osobowego krzesła. Niebieskie trasy (a raczej trasa) to na większości długości dojazdówki, na których można pojechać kawałek, ale w efekcie i tak trzeba wrócić do czerwonej. Wszystkie trasy oprócz dojazdówek są bardzo szerokie. Do połowy długości nachylenie jest umiarkowane, ostatnich kilkaset metrów obu odnóg trasy 3, czyli obsługiwanej przez 6-os. kanapę jest bardzo stromych, co dało się odczuć po zeskrobanym śniegu.

 

Ogólnie ośrodek oceniam bardzo wysoko z małym zastrzeżeniem: tam według mnie jedzie się na ostre pałowanie. Na wyjazd rodzinny lub relaksacyjną jazdę z przyjaciółmi są lepsze miejsca.

 

DSC_1212.JPG DSC_1219.JPG

 

Do tego miejsca poradzi sobie każdy, za załamaniem terenu trzeba już świadomie kontrolować prędkość:

 

DSC_1217.JPG

 

Dzień drugi: Großglockner Resort Kals-Matrei

Prognozy wzięły w łeb. Niebo mocno zachmurzone, światło zmienne, większość czasu płaskie. Dlatego oraz głównie z powodu braku śniegu nie jestem w stanie w pełni obiektywnie ocenić tego ośrodka, choć jeździło mi się dobrze.

 

Potencjał ogromny, liczba tras duża, ale poniżej 2200 m było mnóstwo małych kamyczków, a powyżej nie było wiele widać. Poniżej 2200 m śnieg był zmrożoną kaszą, bardzo szybko pojawiały się przetarcia, a co za tym idzie ulubione przeze mnie pasy cukru, w których można poszaleć śmigiem do woli. Na wysokości 2200-2600 na umiarkowanie stromych trasach śniegowo było dobrze, ale im stromiej tym bardziej zeskrobane. Pomimo sporej pokrywy śnieżnej tego śniegu tutaj bardzo w tym roku brakuje, brak regularnych opadów zrobił swoje. Znajomi stwierdzili, że to najskromniejsze warunki śniegowe, w jakich przyszło im jeździć w Kals-Matrei. Jeździliśmy tylko po stronie Matrei, na stronę Kals zjechaliśmy próbnie tylko do stacji pośredniej gondoli.

 

Na osłodę GG Resort oferuje sympatyczną, wykonaną w nowoczesnym stylu knajpkę Adler Lounge. Ciężko się jednak w niej doszukać elementów kultury tyrolskiej, więc przyznam, że nieco w oczy kole w tym otoczeniu.

 

DSC_1224.JPG DSC_1233.JPG DSC_1226.JPG DSC_1232.JPG DSC00094.JPG

 

 

Dzień trzeci, czwarty, piąty: Skizentrum Hochpustertal – Sillian

Pogoda zadecydowała o tym, że najlepszym wyborem na kolejne trzy dni był Sillian. Było tam najwięcej słońca, a wiatr nie doskwierał tak, jak w okolicy. Na stronie możemy przeczytać, że jest tam ledwie 60 cm śniegu, ale jakiż to jest śnieg! Czysta poezja. Owszem po godzinie 14 pojawiały się przetarcia, ale były bez znaczenia wobec tego, co ma do zaoferowania ten ośrodek. Dla każdego coś miłego, do tego dwie bardzo szybkie kanapy, dwie doskonałe knajpy i te przepastne, szerokie trasy. Bardzo mi tam to wszystko smakowało, nawet moje kanapki na pieńku i klucha z mielonym makiem: 

 

P1080840.JPG DSC_1256.JPG DSC00153.JPG DSC00168.JPG DSC00184.JPG

 

Dzień szósty: Mölltaler Gletscher

W końcu wiatr odpuścił i można było wybrać się na lodowiec. Dawno nie jechałem kretem, ostatni raz chyba w 1997 r. Zapomniałem już jak tam jest nudno, ale nagroda przychodzi szybko, gdy z tunelu wychodzi się w świat śniegu. Słabej pogodzie towarzyszyły spore opady śniegu, więc pozatrasowcy mieli używanie, bo terenu do hasania jest tam całkiem sporo. Na trasach niestety miejscami dało się odczuć działanie silnego wiatru oraz pierwszy dzień jazdy po przygotowanym lecz kopnym śniegu. Na ściankach dość szybko powstały muldy i przetarcia. Ostatnia ścianka przed dolną stacją zapracowała na nazwanie przez moich towarzyszy „ścianą płaczu”. Tym razem nie mogłem się z nimi zgodzić, dla mnie była to „ścianka rozkoszy”. Wybornie się po tych muldach jechało. Ten dzień skończył się zdecydowanie za szybko.

 

DSC00273.JPG DSC00298.JPG DSC00301.JPG P1080980.JPG DSC_1313.JPG DSC_1314.JPG  P1080984.JPG DSC00302.JPG

 

Moimi absolutnymi faworytami są Sillian i Mölltaler Gletscher. Żałuję, że nie udało się podjechać do Ankogel. Lienz kusił bardzo, ale ze względu na bliskość Matrei założyliśmy, być może mylnie, że śnieg będzie podobnej jakości na tych wysokościach. Wielką zaletą Tyrolu Wschodniego jest absolutny brak kolejek w tym terminie, czyli w ostatnim tygodniu wysokiego sezonu. Najdłużej na gondolkę czekaliśmy po wjeździe na lodowiec, bo cały wagonik tam popędził. Poza tym kolejki trwały 15-30 sekund. Kolejnym atutem jest możliwość wyboru ośrodka w miarę zmian warunków pogodowych w ciągu tygodnia. Z wielką przyjemnością wrócę tam w przyszłym roku. Buty już czekają.

 

P1090035.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj podpasowały strasznie. Diabły kilka razy chciały mi głowę urwać, a raz prawie urwały mi kolano. :P Jeździłem na nich cały czas, Chargery biedne stały w narciarni w pokrowcu. Trochę żałuję, że ostatniego dnia nie wziąłem właśnie Chargerów, bo one by się tak w śnieg mocno nie kopały. Slalomki są super. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnym razem, jak nadarzy się okazja, nie wahaj się Witku ani chwili. Slalomki są według mnie bardzo rozwojowym sprzętem, bo bardzo szybko dają znać jeżdżącemu o wszelkich niedomaganiach technicznych. Tak przynajmniej było u mnie. Być może się mylę, ale wymagają też sztywniejszego buta niż narty AM. Flex 110 moich Demonów nie robi na tych nartach żadnego wrażenia. Oczywiście doświadczenie w jeździe na slalomkach mam niesłychanie wysokie, bo będzie tego w sumie jakieś 10 dni. :P ;)

 

Edytowałem pierwszego posta, bo z całej tej ekscytacji zapomniałem wspomnieć o kolejkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj podpasowały strasznie. Diabły kilka razy chciały mi głowę urwać, a raz prawie urwały mi kolano. :P Jeździłem na nich cały czas, Chargery biedne stały w narciarni w pokrowcu. Trochę żałuję, że ostatniego dnia nie wziąłem właśnie Chargerów, bo one by się tak w śnieg mocno nie kopały. Slalomki są super. :D

Już na Harendzie widać było że Tobą zawładnęły ;) warunki były bardziej na chargery a po kilku zjazdach zmieniałeś, zresztą po Twoim stylu jazdy widać że twardsze dynamiczne narty są dla Ciebie :)  jakoś filmy które ostatnio dodałeś nie całkiem oddają Twoją jazdę,chyba 'pod kamerę' jedziesz bardziej spięty..

 

 W Twojej relacji z Molltaler-a brakuje mi zdjęć z górnej części,to było pierwsze miejsce w Alpach w którym byłem,jakiś taki sentyment pozostał ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Adam, może tak trochę być. Jest coś w tym, co mówi DK10, że za dużo myślę o ustawieniu ciała. Na Harendzie po pierwszym zjeździe było już tylko poszukiwanie dobrej linii przez muldowisko. :D

 

Co do lodowca, to z samej góry zjechaliśmy niestety tylko raz. Niestety bo górka jest wystrzałowa, choć była mocno skopana. Jeździliśmy z dziewczynami i nie chcieliśmy ich zostawiać, a one wzbraniały się przed tą dojazdówką. Pojechaliśmy natomiast na Alteck i tam zaliczyliśmy kilka bombowych zjazdów plus ja liznąłem odrobinę jazdy pozatrasowej, choć na slalomkach nie poszalałem tam szczególnie. Im było stromiej, tym łatwiej mi się jechało. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...