Skocz do zawartości

JurekP

Members
  • Liczba zawartości

    557
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

JurekP's Achievements

Proficient

Proficient (10/14)

  • Reacting Well
  • First Post
  • Collaborator
  • Posting Machine Rare
  • Conversation Starter

Recent Badges

7

Reputacja

  1.   Dobre pytanie. Można też zapytać nieco inaczej - Ile jest wolnego miejsca między piętą i skorupą po dosunięciu palców do przodu buta? (Oczywiście po wyjęciu botka.)
  2. JurekP

    Nalewki

    Ja tak robię z pigwą, ale wydaje mi sie, że z pigwowcem może to być dużo trudniejsze.
  3. JurekP

    Nalewki

    Jasne, pigwy kupowałem na "jarmarku natury" od sprzedawcy, który sprzedaje również różne stare, obecnie rzadko spotykane, odmiany jabłek. Jak długo trzymasz drugi nalew? Robisz go tylko zasypując cukrem czy także zalewasz alkoholem? Ja po zlaniu pierwszego nalewu zasypuję owoce niewielką ilością cukru - tak aby były one jedynie nim oblepione, a nie przykryte. Po zlaniu drugiego nalewu (łączę go z pierwszym), przepłukuję owoce niewielką ilością alkoholu. Owoce zostają i dotychczas nic z nich nie zrobiłem, ale mam pomysł aby przepuścić je przez wolnoobrotową wyciskarkę do soków Myślę jednak, że to co zostanie wyciśnięte (nie wiem ile tego będzie) zostawię osobno do odstania się, przefiltrowania i leżakowania.
  4. JurekP

    Nalewki

    OK, zgadza się - pigwa jest większa i kształtem przypomina gruszkę. Moja nalewka jest pigwówką. Na pigwowca nie trafiłem w postaci i ilości potrzebnej na nalewkę, chociaż jego aromat bardziej mi się podoba - jest silniejszy i bardziej cytrynowy. Ale z pigwy alkohol też wyciąga dużo aromatu i smaku. W tym roku muszę upolować pigwowca
  5. JurekP

    Nalewki

    Zaraz, zaraz - to Twoja pigwówka jest z pigwowca, a nie z pigwy? Z pigwowca to jest pigwowcówka. To są różne owoce.
  6. JurekP

    Nalewki

    Kolor najlepiej oddaje drugie zdjęcie, trzecie jest trochę zbyt ciemne - podświetlenie jest tylko od niezbyt jasno ustawionego monitora. Słabsza wersja (szacuję, że miała około 30% alkoholu i więcej cukru) była sporo jaśniejsza. Ta pokazana na zdjęciach ma (na podstawie moich organoleptycznych szacunków) około 50% alkoholu.
  7. JurekP

    Nalewki

    Moja pigwówka z jesieni 2017, a więc już dobrze dojrzała. Wytrawna i bardzo mocna. Miałem też wersję słodszą i nie tak mocną, ale tamta już została wypita. Na zdrowie!
  8. Poniżej Idalp zalegają chmury: Na koniec dnia siedzę sobie nieco poniżej Idalp, na granicy chmur, odpoczywam, jem słodycze i podziwiam: No cóż... Trzeba się zanurzyć w tę szarość: Najbardziej udany dzień z całego wyjazdu! Na koniec jeszcze parę fotek z Ischgl z różnych dni:
  9. Dzień szósty (Musiałem podzielić na 2 części - forum nie pozwala na zbyt dużą ilość zdjęć w jednym poście) Nad ranem budzi mnie huk lawiny. Za chwilę kolejny, tym razem tylko eksplozja. Musiało nieźle popadać w nocy. Trzecim wagonikiem A2 wjeżdżam na Pardatschgrat. Wiele tras jeszcze jest zamkniętych, to co otwarte - wyratrakowane, ale pobocza tras jeszcze nietknięte Zjeżdżam na Idalp, a następnie jadę na Viderjoch. Jestem w amoku - fotografować, jeździć? Zaraz mi rozjeżdżą świeży śnieg! To widok z Viderjoch na stronę Samnaun: N1 jeszcze nie jeździ: Po chwili pojawiają się pierwsze krzesełka: Zjeżdżam na Idalp poboczem trasy 11, świeżego śniegu jest tu około 40cm: Robię jeszcze ze 2 podobne kursy, bo widoki na stronę szwajcarską są świetne, na wprost Alp Trida Sattel: Trasa 12 z Idjoch, jeżdżę trochę poboczami, trochę po trasach: Jadę zobaczyć jak dziś wyglądają okolice Paznauner Thaya, te, dzięki którym wczoraj miałem udany dzień mimo niepogody: Trasa 30: Widok na Idalp: Trasy 31 i 30, a pomiędzy nimi E1 Paznauner Thayabahn Paznauner Thaya (lub Taja - różne pisownie spotkałem): Tu widoki z trasy 34/37 (na tym odcinku biegną one juz razem) W oddali widoczny E2 Höllspitzbahn: Paznauner Thaya: Pod Höllspitze śniegu nie brakuje: To widok z E4 Gampenbahn - jadę na Palinkopf. Pozatrasowe tereny, jak widać, już nieźle zmasakrowane: To już z trasy przemytników do Samnaun: Jedni w dół, inni w górę o własnych siłach: Ten gość pozdrowił mnie i zapytał czy uprawiam skituring Prawdopodobnie naprowadziły go na tę myśl moje teleskopowe kijki. Otoczenie Samnaun: Kontrabanda już w plecaku, wracam sobie wyciągiem N1 i podziwiam widoki - tu akurat Greitspitze z krzesełkami O1 Greitspitzbahn:
  10. Dzień piąty Te 3 zdjęcia w zasadzie pokazują jak było: Wiatr, z powodu którego, wiele wyciągów nie działało, do tego niewielki opad śniegu, a w dolinie deszczu. Jeśli chodzi o jazdę, to nie było aż tak źle - na rozgrzewkę zjechałem do doliny (to znaczy do Ischgl, bo na stronę Samnaun nie było jak się dostać), a później znalazłem całkiem przyjemny i w miarę zaciszny zakątek, który intensywnie eksploatowałem - trasy 30 i 31 prowadzące pomiędzy limbowymi zagajnikami do Paznauner Thaya. Trasa 25 też była OK, ale bardziej wystawiona na wiatr. W międzyczasie zaczął jeździć Velillbahn (B1) więc parę razy zjechałem na Idalp trasą 8 pokrytą kilkucentymetrową warstwą świeżego śniegu, a na koniec dnia - doliną Velill do Obere Velillalp; stamtąd krzesełkiem F1 do góry, a dalej trasą 4 i 5 do 1-ki. Całkiem udany dzień, biorąc pod uwagę, że niewiele terenów było czynnych. Wieczorem w Ischgl deszcz przeszedł w śnieg i wytworzył prawie bożonarodzeniową scenerię, wzbudzając pozytywne przewidywania co do następnego dnia: C.d.n.
  11. Dzień czwarty - Kappl i See. Rano jadę skibusem do Kappl. Pogoda niezbyt dobra, silny wiatr, dużo chmur, czasem przebłyskuje słońce. Za to na stokach dużo miejsca. Kaplica na Dias Alpe: Skrzyżowanie chyba dwóch najstarszych wyciągów w całej dolinie Paznaun - krzesełka Gongall i orczyk Mardinalift. Frekwencja, jak widać, niewielka Okolice początku trasy Lattenabfahrt - widok w stronę Arlbergu. Widok z Lattenabfahrt w stronę terenów narciarskich See. Jest tam dużo wiecej słońca - postanawiam tam się przenieść. Zjeżdżam do Kappl, zjazd bardzo przyjemny, zwłaszcza w górnej części: To już na terenach See - gondola Versing - jeszcze jej nie było poprzednio, gdy byłem tutaj 5 lat temu. Wiatr się nasila, gondola na chwilę się zatrzymuje, gdy nią jadę, czasem mam wrażenie, że bujając się zahaczy o podporę. Trasa 12: Tereny pozatrasowe bardzo fajne, ale dziś zmrożony śnieg i silny wiatr zniechęcaja do zjechania z trasy. Schronisko Ascherhütte: Czarna trasa 9: Pogoda, niestety, zepsuła się. Jeszcze jeżdzę, ale nie robię zdjęć, popaduje śnieg, jest zimno i nieprzyjemnie. Kto chce zobaczyć See przy dobrej pogodzie to polecam moją relację sprzed 5 lat: http://www.skiforum....14/#entry485826 C.d.n.
  12. Trzeci dzień nartowania - znowu Ischgl/Samnaun Z tego dnia niewiele zdjęć - głównie dlatego, że sporo już obfotografowałem wcześniej, a ponadto była nieco mniej fotogeniczna pogoda. Jeździłem głównie po stronie szwajcarskiej. Widok z Visnitzkopf. Na pierwszym planie trasy 67 i 65. W oddali N6 Alp Trider Sattelbahn i trasy obok niego - czerwona 69b, niebieska 69 i niebieska 69a: Tu trochę szersza persdpektywa. Widoczne po prawej kszesełko N2 Visnitzbahn, a w oddali w środku kadru orczyk N5 Alp Trider Ecklift: Skusiłem się na zjazd do Samnaun Compatsch/Laret trasą 60, jak dotąd mi nie znaną - bardzo ładny, z widokiem cały czas na Piz Mundin - polecam. Skibusy do gondoli L1 i L2 kursują co 15 minut, więc nie ma problemu z powrotem na górę. C.d.n.
  13. Nie wiedziałem, że oprócz znanego mi i lubianego SFL, czyli tyrolskiego Serfaus-Fiss-Ladis jest jeszcze jakieś inne! Dzięki za fajną relację.
  14. Drugi dzień na stokach. Dziś jeżdżę nie tylko w Tyrolu, ale także w Vorarlbergu! Kto nie wierzy, niech spojrzy na mapę - część terenów narciarskich Galtür leży po stronie tego właśnie landu. W czasie poprzedniego pobytu tutaj nie miałem okazji zobaczyć rozleglejszych widoków, bo padał śnieg. Tym razem widoczność jest idealna. W dole Galtür: Trasa mimo wczesnej pory już ogrzana przez słońce: Muszę dzielić czas między jazdę i robienie zdjęć... Niektórzy by powiedzieli, że marnuję skipass... Okolice trasy 14. Gdzieś tutaj, w tych pięknych okolicznościach przyrody, zaliczam przykry upadek, co nieco psuje mi dzień - odczuwam jakieś naciągnięte mięśnie w okolicach kręgosłupa poniżej żeber z jednej strony. Górna stacja Breitspitzbahn. Wysokogórskie otoczenie. W głębi, niewidoczna stąd grupa skiturowców odbywa ćwiczenia lawinowe. Widok w stronę terenów narciarskich Montafonu: W środkowej części kadru widoczne trasy i wyciągi nad Schruns: To czerwona 14-tka poniżej połączenia z 17-tką: Tu też 14-tka, a po prawej u góry na dalszym planie Breitspitzbahn: Chyba ktoś tu sobie ładnie mieszka Czarna 6-ka widziana z okolic dolnej stacji Ballunspitzbahn. Przyjemnie się nią jeździło, bo była lekko powierzchniow zmiękczona przez słońce. Teraz już nie jestem pewien co tu widać, ale jest ładnie - chyba to okolice czerwonej trasy 8: A to tuż przy dolnej stacji Breitspitzbahn. Bardzo przyjemne miejsce na odpoczynek. Widoczna czarna trasa 19. C.d.n.
  15. Szlak kolejowy Gdańsk-Landeck przetarłem 3 lata temu (http://www.skiforum....is-12-19032016/), więc tym razem miałem już ułatwione zadanie by użyć go ponownie do dojazdu do Ischgl. Jedyna różnica, że pociąg z Warszawy do Wiednia odjeżdża 2 godziny wcześniej, czyli o 19:30 (ale do Wiednia przybywa o tej samej porze co poprzednio). Z Gdańska wyruszyłem Pendolinem do Warszawy w piątek o 15:30, a do Landeck dojechałem w sobotę o 12:30 Podróż bardzo przyjemna, bo w nocnym pociągu przedział sypialny, a odcinek Wiedeń-Landeck pokonałem Railjetem przy pięknej pogodzie, wiosennych widokach pełnych świeżej zieleni i, mniej więcej od Salzburga, ośnieżonych szczytów w oddali. Czas szybko zleciał i nawet trochę żałowałem, że już muszę wysiadać. W Landeck chwila na rozprostowanie kości, ale nie zdążyłem się znudzić, bo Postbus do Ischgl był niebawem. Kierowca cały czas gawędził w języku rumantsch ze swoim kuzynem, więc czułem się jak nie w Tyrolu, a w jakimś egzotycznym kraju romańskim (dla mnie rumantsch brzmi trochę jak portugalski, trochę rumuński). Chwilę po 14-tej byłem już na kwaterze. Oczywiście, jak zwykle w moich relacjach, muszę się pochwalić Ferienwohnung'iem (kilka minut pieszo do stacji Fimbabahn i Pardatschgratbahn, szafka na sprzęt przy Fimbabahn) i widokami z kwatery: Taki widok (jakiś tutejszy Giewont ) miałem rano bez koniecznosci podnoszenia głowy z poduszki:   Cieszę się, że w nocy z soboty na niedzielę jest zmiana czasu na letni - dzięki temu zacznę nartowanie o godzinę wczesniej! Niestety po przebudzeniu stwierdziłem, że słońce jest już podejrzanie wysoko - z jakiegoś powodu czas w telefonie nie przestawił mi się w nocy (dopiero w ciągu dnia) no i lekko się spóźniłem - straciłem jakieś pół godziny. No ale może to i dobrze, lepiej nie przesadzić na samym początku. Zaczynam od wjechania na Pardatschgrat i stamtąd pierwszy (po długim czasie narciarskiego postu) zjazd na Idalp niebieską 6-tką. Mimo, że to bardzo łagodna trasa, to czuję się sztywny i mam coś w rodzaju tremy. Stok wyratrakowany wieczorem przy rozmiękłym sniegu teraz nieprzyjemnie zmrożony, do tego nowe narty, na których jeszcze nie jeździłem. Widoczne krzesełka B8 Gratbahn, a pośrodku w oddali - Palinkopf. Zjeżdżam na Idalp i dalej niebieską 2-ką na Höllboden. Nie przypadają mi do gustu, zwłaszcza na początek, te zmrożone sztruksowe powierzchnie. Postanawiam udać się na stronę Samnaun, gdzie stoki są już o tej porze nasłonecznione i może nie tak twarde. Widok z Viderjoch na stronę szwajcarską: Muttler i Stammerspitze, najwyższe szczyty w tej okolicy: Tutaj jeździ mi się już bardzo przyjemnie, zwłaszcza, że słońce przygrzewa. Widok z okolic górnej stacji M1 Grivaleabahn, czerwona trasa 76: Widok z trasy 76. Po prawej w oddali, za skałą na środkowym planie, widoczna stacja Alp Trida Sattel. W dole krzesełka M2 Mullerbahn, a pod nimi trasa 68a. Nad wszystkim Muttler i Stammerspitze. Grivaleabahn, a na ostatnim planie po lewej postrzępiona grań Piz Mundin: Alp Trida, czyli odpowiednik Idalp po stronie Samnaun. Z pomarańczowymi osłonami krzesła N1 Flimsattelbahn, nieco dalej N4 Viderjochbahn 1, na dalekim planie po lewej - orczyk N5 Alp Trider Ecklift: Wracam na stronę austriacką i zjeżdżam z Palinkopf jedną z moich ulubionych tras - czerwoną 40-tką do Gampenalp. Tu okolice dolnej części trasy: Na dalszym planie widoczny E4 Gampenbahn na Palinkopf: Na koniec dnia kieruję się w stronę Velilltal, ale dolny jej odcinek jest zamkniety. Udaje się dojechać tylko do miejsca pokazanego na fotce poniżej (także jednego z moich ulubionych widokowo w okolicach Ischgl) i wracam na górę krzesełkiem widocznym na drugim planie (F1 Velilleckbahn). Na krześle jadę z dziewczyną z Kanady, a dokładniej z Whistler (!!!). Dowiedziałem się, że bywa w Austrii i zwiedza różne ośrodki - poprzedniego dnia była w Sölden. Jak juz kiedyś pisałem, cenię Ischgl m.in. za piękne widokowo i dość wymagające zjazdy do doliny: To ten szczyt po lewej widzę rano po otwarciu oczu: Tyle na razie. C.d.n.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...