Skocz do zawartości

Wojcio

Members
  • Liczba zawartości

    143
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi dodane przez Wojcio

  1. 9 minut temu, Kubis napisał:

    Jak piszemy GS, a nie GS FIS, to chodzi właśnie o "sklepowy GS". Nawet nie tykamy komórek tutaj...

    Oj, dobrze, że nie jestem rzecznikiem Pentagonu, bo już by jakaś wojna wybuchła 🙂 - kolejny mój wpis jest nie całkiem jasno napisany.

    Miałem na myśli zacytowany wpis Brunera, który krytykuje zaproponowanie Rossignola Elitę LT Ti, że on jest GS i nie nadaje się do jazdy "turystycznej" - a nie jest to narta wyczynowa i się nada. Jednak sam wybrałem dla siebie nartę jeszcze mniej bojową. 

    • Like 1
  2. 4 godziny temu, Bruner79 napisał:

    Facet chce jeździć zdecydowanie turystycznie i polecacie mu Gs 🙄 Tylko allround albo allmountain, coś 75-85 mm pod butem, jest mnóstwo fajnych dech ciut szerszych o charakterystyce Gs. Długość 175-180cm będzie ok.

    Ten rossignol to tylko pomalowany jest jak GS. Męski GS to promień 30m, juniorskie GS w tej długości to ponad 21m promienia. Tę nartę należy nazwać "sportowa Allround" - taki volkswagen GTI - nie trzeba być Kubicą i można pojechać po bułki. Sam w ubiegłym roku protestowałem kilka nart i wybrałem Blizzardy, które mają 88mm pod butem (promień 17m), które są moim zdaniem dostatecznie szybkie z krawędzi na krawędź i dostatecznie trzymają na krawędzi, a jednocześnie są fenomenalne w tym roztopionym błocie, które funduje nam klimat. 88 to nadal nie są narty na puch - to w motoryzacyjnym porównaniu Golf Altrack.

    • Like 3
  3. 18 minut temu, grimson napisał:

    - drugi zakup: sztywne narty o długości 160-165cm

    Uważam, że to jest niebezpieczna rada, jeśli nie pójdzie za nią propozycja konkretnej narty. Wyczynowa slalomka dla kobiet to 157cm i jest to narta dla atletki, która waży często dwa razy więcej. 165 w gigantce to długość dla juniorki o tych parametrach (przez juniorkę rozumiem zawodniczkę). Też nie zachęcam do kupowania plastikowych zabawek, sam zrobiłem duży błąd, kupując żonie "topową damską nartę" - która okazała się za miękka, ale sprzedaliśmy ją znajomej o parametrach bliższych autorce wątku i ta była super zadowolona. Ja bym sugerował nartę typu all-round klasy średniej o promieniu 14-16 m i długość 150-155. Polecana przez MIGa AM 160 cm drewno/titanal - tak, pod warunkiem poważnego szkolenia i spędzania wielu dni na stoku. 

    • Like 1
  4. Nie pomogę pokojem, ale może pomysłem. Sam żeby jeździć w sobotę robię rezerwację na jedną noc, ale nie w górach, ale 3-4h jazdy stronę Polski, już na nizinach, gdzie nie ma sezonu i zwykle są miejsca. Z drugiej strony wiem, że działa to lepiej dla rodziny niż dla jednej osoby. Mam podwójna korzyść - ekstra dzień na nartach i krótszą jazdę następnego dnia. 

  5. Godzinę temu, Marcos73 napisał:

    A propos butów zawodniczych @Wojcio, to te sznurowane zazwyczaj nieco inaczej się zakłada - widziałem, botek się wyciąga, sznuruje, potem dopiero noga z botkiem w skorupę no iechnikę trzeba mieć i wiedzę jak to zrobić - w ciepłe najlepiej i tu trzeba pilnować.

    Dokładnie tak jest, i córeczka nie ma żadnych problemów. Ja mam z amatorskimi butami. Natomiast podobne rozwiązanie do butów wyczynowych mam w butach skiturowych. 

  6. My ostatnio robimy tak, że tylko ja, jako kierowca nie jadę w butach narciarskich - dzięki temu żona i córka mogą się ubrać w cieple i wygodzie a nawet wysiąść pod samym wyciągiem, zanim ostatecznie zaparkuję. Moje buty jadą z grzałkami w środku, jak u Mitka. Co do moich obecnych Salomonów to problemem są ostre brzegi skorupy, bardziej niż jej sztywność. 

    Była poruszona kwestia roli botka w bucie - w tym sezonie córka przeszła z Lange RS na Lange ZJ, czyli ze sportowych na wyczynowe i choć z zewnątrz wyglądają prawie identycznie, flex mają ten sam, to są to zupełnie inne buty - te ZJ mają cieniutki, sznurowany botek i całe ukształtowanie (na kostki, piętę, Achillesa) jest zrobione w skorupie. RS mają grubszy botek, a sama skorupa jest zdecydowanie bardziej "płaska" od środka - większość dopasowania do szczegółów anatomicznych zapewnia botek. 

  7. Miałem Salomony tylnowłazy. Chyba 80SX. Zastąpiły one Kasprowe z Krosna, więc nie miały silnej konkurencji. Mam szczupłe stopy i zaletą było to, że regulacja podbicia odbywała się wewnątrz skorupy (nie trzeba było ściskać skorupy, tylko system linek działał na botek w bucie). Tylna klamra zamykała but i jednocześnie ściskała podbicie, a do tego była korbka do regulacji nacisku w palcach. Byty były super wygodne i dobrze trzymały, choć trochę za niski miały flex. Kolejną zaletą jest to, że kąt pochylenia piszczeli nie zmienia się w wyniku zaciskania klamer i nie zależy od grubości łydki - kąt ten jest definiowany przez przód skorupy, a nie przez otwierany tył. W obecnych butach (też Salomon, ale X-Max 120) problemem jest zakładanie - jak but zmarznie, to nie jestem w stanie go założyć, a przy zdejmowaniu często ranię wierzch stopy o krawędzie skorupy, których nie mam siły dostatecznie rozsunąć (rozsunięcie skorupy językiem jest za słabe). Chętnie bym spróbował tylnowejściowych, ale takich "lepsiejszych" z flexem 120-130 i wąskich.

    • Haha 1
  8. Jak jest lokalny stok, to wtedy większy sens ma zakup - bo można wyskoczyć z dzieckiem spontanicznie. Podobnie młodsza siostra jest argumentem. Ale poza tym dzieci tak szybko rosną i tak szybko robią postępy, że na początku lepiej pożyczać.

    A co do modelu - trzeba uważać, bo producenci robią narty o takiej samej grafice i podobnych nazwach (np. Rossignol Hero) i dramatycznie różnej konstrukcji - jako przykładowe Hero w długości 128/130 i promieniu 9-10m można kupić sandwichową titanalową drewnianą sportową slalomkę i piankową, capową dziecinną nartę. Dla niedoświadczonej osoby są "takie same" 🙂

    • Like 1
  9. 2 godziny temu, Spiochu napisał:

    A jakie mleko do opon jest najlepsze (bez względu na cenę)? I jak ogarnąć to uszczelnianie? Gdzie to się wlewa?

    Pierwszy był Stans i ja używam Stans. Ale zwykłego, bo "race" jest na dzień startu, a nie długą eksploatację. Ja stosuję następującą procedurę - nakładam oponę, wykręcam wkład zaworu i pompką podłogową, mocnym dmuchnięciem osadzam oponę na obręczy, ona sama jest dość szczelna. W drugim kroku odłączam pompkę, ale opona siedzi mimo braku ciśnienia i przez wentyl (nadal bez zaworka) wlewam 90ml mleka (można więcej, zależy jak duże opony - ja mam 29x2,3), potem wkręcam zaworek i pompuję do maksymalnego ciśnienia dopuszczonego dla opony (w jednym rowerze dla felgi, bo ona ma niższą granicę). Następnie kręcę, potrząsam i wymachuję kołem i zostawiam na noc. Rano sprawdzam ciśnienie - zwykle trzeba upuścić. Potrzebujesz kluczyka na zaworków. Przy wymianie mleka zdejmuję oponę, wylewam resztkę (jak jest) i wycieram wnętrze papierem. Nie przejmuję się zasuszonymi resztkami - niektórzy jee starają usunąć. Inne metody zakładają wlewanie mleka przed założeniem opony do końca, ale dmuchanie z mlekiem grozi opryskaniem. Jak od pompki opona nie wchodzi na obręcz i jest nieszczelna, to potrzeby kompresor ze zbiornikiem albo inflator do opon. Można użyć naboju CO2 ale Stans proponuje to tylko awaryjnie (mleko woli powietrze). Co do ryzyka uszkodzenia zaworu - są w życiu gorsze rzeczy, ale nie jestem wrogiem wężyków. 

    Kup sobie pompkę podłogową z manometrem a na wycieczki drugą. Parę razy pomacasz dobrze napompowaną oponę, to dasz radę. Dodam, że używam też manometru cyfrowego SKS.

    Ja na wycieczki mam taką https://www.decathlon.pl/p/pompka-reczna-100/_/R-p-758

    A do pompowania podobną do tej: https://www.decathlon.pl/p/mp/prox/pompka-beto-podlogowa-stalowa-cmp-151sg1-ciemny-grafit-manometr-seria-prox/_/R-p-a2660aad-da22-4348-8e07-4e4c7d31c3d4

    • Thanks 1
  10. Ale tak czy inaczej - jak opona bezdętkowa w terenie zejdzie z obręczy, to założyć ją ręczną pompką mała szansa. Ja mam takie szczęście, że w moich rowerach opony wskakują od dmuchnięcia pompką podłogową (przy wykręconym zaworze) ale wielu potrzebuje inflatora. Dlatego w awarii w terenie CO2 może być potrzebne. W ubiegłym roku miałem 3 awarie opony - jedna to beznadziejne rozdarcie - musiałem targać rower do najbliższej drogi i prosić o transport, jedno szkiełko na ulicy - blisko domu, nie miałem sprzętu, mleko nie uszczelniło, ale oponę uratowałem i jeden kolec w środku puszczy - okazało się, że koleżanka miała sucho w oponie, dolałem mleka i się uszczelniło - opona nie odkleiła się od obręczy - w tym jednym przypadku potrzebowałem pompki w terenie (i ją miałem). W domu najczęściej używam małego kompresora, ale on nie ma takiego dmuchnięcia, by założyć oponę na obręcz (nie ma zbiornika).

    • Thanks 1
  11. A ja mam inną teorię - wiązania są podniesione dodatkową płytą - nadal nie widzieliśmy zdjęcia tej narty i taks obie teoretyzujemy. Po drugie - jeśli mam rację i fabrycznie płyta jest do 242mm to jest jeszcze regulacja docisku wiązania, która przesuwa tył o ponad 1 cm. Może być, że wiązanie wkręcono w ostatnie otwory płyty, ale jest dociśnięte do przodu i dlatego but nie wchodzi. Tak czy inaczej - sesja foto... Akurat to forum jest wyjątkowo wygodne do publikowania zdjęć.

  12. Przy ostrej jeździe opona może się na chwilę rozszczelnić przy feldze i wypuścić powietrze bez powstania dziury. Po drugie to normalne, że opony bezdętkowe puszczają trochę i trzeba je pompować regularnie. Po trzecie mleko wysycha - pół roku i trzeba wymienić. Czyli nie musi być dziury, by ubywało i trzeba sprawdzać, czy nadal jest płynne mleko (można próbować przez potrząsanie kołem, ale pewniej jest zajrzeć do środka). 

    Co do pompki - ciśnienie 120psi i wygląd (szczupły) sugerują, że nie jest to dobra pompka do enduro - zdecydowanie do szosy. Sam używam używam pompki podłogowej a na wycieczki plastikowego badziewia z deca i nabojów. Plastikowego badziewia bo lekkie i tanie i przy tych ciśnieniach działa, nabojów bo dają szansę na uszczelnienie rozszczelnionej opony bezdętkowej. Do tego zawsze mam zapas mleka. Podobno super pompki to Lezyne - ale uważaj - mają inne modele High Pressure (do szosy) i inne High Volume do grubych opon. Sugeruję dużą pompkę z manometrem - warsztatową, którą od biedy da się uszczelnić oponę i nią przygotowujesz się do jazdy, a mała pompka tylko na awarie (ale bez inflatora albo CO2 może nie dać rady).

  13. Na pendrive można trzymać dane, których utrata jest dla nas bez znaczenia. pendrive  nie żyje wiecznie, ma ograniczoną liczbę zapisów i zawartość można zmienić. Jeśli chcemy przechowywać zdjęcia, których nie da się już odtworzyć i utrata będzie dla nas stratą, to trzeba podejść do tego inaczej. Jak ktoś musi na pendrive, to na trzech - dwa w domu, jeden poza domem, ale to mało wygodne. Ja sugeruję połączenie nośnika fizycznego z usługami chmurowymi. Osobiście zdjęcia trzymam na dysku sieciowym w domu oraz w chmurze Apple. Do tego regularnie robię kopie na innym dysku (napęd z dwoma dyskami w układzie lustrzanym) oraz w chmurze Microsoft. Mam wiec 4 a praktycznie 5 kopii z czego  dwie są  jest poza siecią, co stanowi zabezpieczenie przed atakami ransomware, dwie zaś w chmurach. Nie jest to idealne dla danych wrażliwych, ale na zdjęciach nie mam nic wstydliwego. Zaufanie jednemu pendrive to proszenie się o kłopoty - to się psuje, gubi, kasuje przypadkiem, traci integralność systemu plików i co tam kto jeszcze chce. Minimum to 3 kopie - jakaś chmura, dysk roboczy i okresowa kopia w szafie. Dysk może być SSD, jak przeszkadza, że się kręci. 
     

    • Like 2
  14. Na jednym wyjeździe szkoleniowym były dostępne narty testowe. W tym seniorskie, fisowskie gigantki jakiejś włoskiej manufaktury (kosztujące grube tysiące). Na tych nartach codziennie ktoś doznawał kontuzji. Spróbowałem, przeżyłem, ale czułem się jak na dwóch szynach kolejowych, zaś do wyboru miałem albo cięty skręt przy prędkości dla mnie mocno niekomfortowej albo stare techniki z czasów prostych, dwumetrowych nart. To był jeden zjazd, na którym uratowałem kolegę, co je wziął dla siebie w w ogóle sobie nie radził. Uważam, że do szkolenia właściwe są narty niewyczynowe, o promieniach pośrednich między SL a GS, a narty sportowe, wymagające prędkości i dynamiki powinny wchodzić nie po 4-6 dniach nauki, ale po kilku dobrych sezonach, gdy narciarz już ma wyrobione stanie na narcie, balans i kontrolę nad nartami. Nie narta wymusza postępy, tylko narciarz świadomie wybiera coraz lepsze narty. Dla mnie warunki do jazdy na narcie GS (równy, twardy śnieg i mało ludzi) zdarzają się równie rzadko jak śwież puch. Z drugiej strony nie należy się uczyć na sklepanych, tępych śmieciach. 
     

    Ja nie powinienem jednak się tu mądrzyć, bo w początku „kariery” miałem tak przypadkowy sprzęt jak można było mieć za komuny. Regle 28, Polsport Compact Alu 212 a następnie „wspaniałe” Kastle, które po kilku latach okazały się nartami skiturowymi, ale w czasach przed internetem nikt o tym nie wiedział i tylko dziwne były te dziury w czubach 🙂

    • Like 2
    • Thanks 1
  15. Moja córka zaczęła jazdę przed 4 urodzinami, a od 5 jest w klubie narciarskim, co oznaczało regularne treningi i poza jazdą w górach szkolenie na Szczęśliwicach w Warszawie, zawody, tyczki itd. I jak obserwuję - dzieciaki zaczynają na nartach typu "multi event" - grafika jak w sportowych, ale takie uniwersalne. Dzieci na początku nie startują w slalomie, ale w gigancie, który zwykle jest dość gęsto ustawiony - stosownie do promienia nart. W wieku lat 8 miała juniorskie gigantki i to był najwyższy model w danej długości, ale te narty nie były dłuższe niż wzrost. Podobnie inne dzieci w grupie. I na tych nartach jeździła w każdych warunkach, także poza trasą - ale (już nie pamiętam dokładnie promienia) - to się nazywało GS, ale promień był 14m a długość 135cm. Nie uważam nart sportowych za optymalne do nauki, ale za optymalne do rywalizacji sportowej. Obecnie (lat 15) nadal ma juniorskie gigantki (promień 21m). Nadal jednak (z uwagi na swoją masę oraz fakt, że w wielu zawodach jest na tej samej trasie z młodszymi i slalomy są gęste) nie decyduje się na nartę seniorską, mimo, że slalomki ma już seniorskie (Rossignol Athelte FIS) i je uwielbia. Do tego na jazdę z rodzicami (co zwykle oznacza po południu, po porannym treningu i w miękkich warunkach) wybiera slalomki. Gigantkę rekreacyjnie bierze tylko na idealne warunki (dobry śnieg i mało ludzi), bo nie bawi jej jazda ześlizgami, a cięty skręt na gigantowej narcie sportowej to już są spore prędkości.

    Podsumowując - na wybór nart dla 8-9 latka główny wpływ powinien mieć nie wiek, ale poziom umiejętności - doświadczenie narciarskie. Ważne są też cele - sportowe czy przygodowe. To ma być przyjemność, a nie walka ze sprzętem.  Na zdjęciu zawody 3 dni po 8 urodzinach i w tym sezonie.

    P3090369.JPG

    PolskiMistrz_Suche191221_fotMarcinKin_058.jpg

    • Like 4
  16. Spytałem się córki, która stosunkowo niedawno była dziesięciolatką (a obecnie startuje w MPP i jest demonstratorem PZN) - NIE - chyba, że jest mega zdolny. Sportowa narta powyżej wzrostu nie ułatwia nauki. Córka powiedziała, że może oddać swoje stare slalomki Fisher 145cm - są trochę długie, ale da za darmo (odbiór w Warszawie), ale sugeruje nartę bardziej rekreacyjną i nowszą.

    • Like 1
    • Thanks 1
  17. Problem trzeciej dawki dla naszych nastolatków dotyczy też Włoch. Ja natomiast uzyskałem w sprawie Austrii odpowiedzi od ich ministerstwa zdrowia, ambasady w Warszawie i portalu Austria.info. Praktycznie 3 różne. Najlepsza była z ambasady, że praktycznie to nie wiadomo jak jest, bo same przepisy, które mają obowiązywać od 1 lutego nie są opublikowane. Austria info napisali że nie ma mowy - trzeba trzecią dawkę, zaś infolinia ministerstwa, że choć nie ma na to przepisu, to można robić testy, ale ta informacja już na gębę. Jedynie uruchomienie trzeciej dawki w Polsce jest rozwiązaniem problemu. Nie - nie spędzę ferii w Polsce chyba, że na ski turach, ale córka jest umówiona na treningi z austriackim klubem i mamy roczne karnety.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...