Skocz do zawartości

Burdoror

Members
  • Liczba zawartości

    169
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Burdoror

  1. .

    tak a propos  - tam, gdzie Cie sparalizowalo, to prawdopodobnie  nie wiecej niz 30 stopni - ale pamietam swoj pierwszy raz naprawde poza - mozna sie przestraszyc......

    Mysle, ze mogło być ciut więcej. Ale 4 dnia tam, gdzie apka pokazywała ponad 40', wrażenie nachylenia -  jakby to było 90... Jak jest pewność siebie, to i takie nachylenie nie straszne. Ważne, by się nie spieszyć - jechać własnym tempem. I myśleć.


  2. Ale się porobiło. 

    Wyjaśniam parę nieścisłości:

    1. Przewodnik wyznacza trasy (zazwyczaj) pod katem umiejętności większości grupy.  Pierwszego dnia stało się tak, że zamarłem w połowie zjazdu. Sparaliżował mnie strach tak silny, że nie mogłem się (dosłownie) ruszyć. Przewodnik zamykający grupę musiał porządnie się na mnie wydrzeć, bym się ocknął... Wybór tras została niezmienna, a ja zacząłem okiełznywać swoje strachy. Dwa razy przewodził nami koleś, który stawiał na swoje doznania, a my musieliśmy zacisnąć pośladki i się dostosować. I była frajda.

    2.  Ja byłem solo. Ale wszyscy, których spotkałem- przyjeżdzali w większych ekipach. Min 3 osoby. 

    3. Co do budowania ekipy. Poznałem grupę Szwedów, z którymi planujemy wyjazd do Gruzji w przyszłym roku. Nawet na takich wyjazdach (klientowskich) da się zacząć budować ekipę.

    4. Wybrałem taki rodzaj wyjazdu ze względu ograniczeń czasowych i chęci wykorzystania 100% czasu na narty. 

    5. Tam (W Popova Sapka) nie ma ani jednego sklepu. Nic, nula. Nawet wody (W plastiku nie ma jak kupić) Bez zorganizowanego jedzenia byłoby ciężko.

    6. Dochodzi też kwestia bezpieczeństwa. Jakby nie było - mimo wiedzy teoretycznej i krótkiego kursu lawinowego, jaki przebyłem w zeszłym roku- czułem sie zdecydowanie bezpieczniej, wiedząc, że jest ze mną doświadczony - znający te góry przewodnik.

     

    Jak to mówią - coś jest warte tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić.  Ale oczywiści zgadzam się, że za te pieniądze można wyjechać na dłużej i zrobić 3 x więcej kilometrów. Zawsze będą inne opcje. Ja wybrałem tak i nie żałuję.

     

    Pozdro,

    Bart


  3. Czy Volkl produkuje jeszcze cos w miare szerokiego z camberem? Przeciez nawet z Mantry usuneli camber...

    Obstawiam, ze te Shiro maja 193cm - chyba, ze zle widze na fotce.

    Co to za kije?

    tak, 193. Byly to najciezsze narty z calej ekipy. Ale bardzo dobre na trudne warunki sniegowe. W puchu tez dawaly rade. Ludzie jezdzili na roznych - od jakis kewlarowcy za 1000EUR po sredniej szerokosci K2, Heady, Salomony. Nikt nie narzekal. Wszyscy oplakiwali raczej swoja kondycje - nikt nie skupial sie na sprzecie ;)

     

    Kije - Volkla karbonowe tour-stick, czy jakos tak. Talerzyk dobry - nie odpadl, nie polamal sie i nie zapadal.


  4. Swietny wyjazd.

    Skad jest ten 78-letni freerider?

    Douchebag, jest Twoj? Jak sie sprawuje? Waham sie miedzy takim, a Dakine Concourse Double - musze kupic cos tego rodzaju przed nastepnym sezonem. Po tegorocznym wyjezdzie koleja do Austrii, podczas ktorego bardzo dalo mi sie we znaki dzwiganie bagazu, stwierdzam, ze taki transporter na kolkach na 2 pary nart i wszystko inne to moze byc dobra rzecz.

    Ten gosc jest z Niemiec. Przyleciał razem z kolega 60-kilku letnim młodzieńcem ;)

    DB byl stralem w 10. Spakowałem w niego cały narciarski dobytek, jakbym się uparł - to walizki bym brać nie musiał. Ale wtedy przekroczyłbym 23kg. (tak zapakowana torba zważona na lotnisku: 21kg) 

     

    tmFOrQ.jpg

    Osyx1r.jpg

     

     

     

    Gratuluje planu i jego realizacji.Swietna sprawa.Troche narty Toba rzadza chyba odrobine za szerokie jak na pierwsze free.

    Dzieki. Trochę to mało powiedziane. Pierwsze dwa dni uczyłem się jeździć ;) Potem było już lepiej. Z czasem zapanuje nad deskami tak, jak trzeba. 

     

     

    Zajefajnie. To chyba Twoja wyprawa marzeń? Filmik wystarczająco dobry, chętnie zobaczyłem, daje obraz.

    A gdzie tam. Dopiero się rozkręcam.  :lol:


  5. Stało się. To był mój pierwszy w pełnym wymiarze freeride. Oj nie było łatwo. Zdecydowałem się na wyjazd z Eskimo Freeride. Nie zdołałem zebrać ekipy - pojechałem sam.

     

    Macedonia już za mną. Przeżyłem.

     

    Baza: Popova Sapka

    Cel: Sar Planina (Titov vrh, Kamen, Plat, Antena, i wiele nieznanych) Większość szczytów nazwy ma raczej lokalne.

     

    Ogólnie:

    Różnice w pokrywie - ogromne. Z jazdy po lekko roztopionym śniegu, poprzez puch, czy w ciężkim mokrym śniegu dały popalić moim nogom. W tym mokrym ciężkim musze się nauczyć jeździć, bo bywało tak, ze mozg nakazywał skręcać, a nogi nie chciały...

    Pierwszy dzień przerwałem w połowie. Fizycznie nie dałem rady. Drugiego dnia miałem kryzys po pierwszym zjeździe w strasznym, ciężkim śniegu. Na szczęście ekipa "zmusiła" mnie do następnych zjazdów i wróciła mi pewność siebie.

    Generalnie pasmo Sar Planiny to piękne góry. Po stronie Macedonii nie znajdziemy skalistych, pionowych wystaw. Raczej łagodne, szerokie zbocza(max jaki zjeżdżałem to 45'). Trochę lasu.

     

    Codziennie o 9 rano byliśmy wywożeni "snow-cat'ami" w góry. Po Każdym zjeździe  wywożeni byliśmy w inne miejsce. Nad bezpieczeństwem czuwa dwóch przewodników (na jedna grupę). Jeden sprawdza śnieg, gdzie można zjeżdżać i w jaki sposób (pojedynczo, dwójkami, czy na hurrraaa!) Drugi przewodnik zawsze zamyka peleton.

    Koszt to 250 EUR za dzień - jazdy od 9 do 18. Pełne wyposażenie ABC + plecak lawinowy. (jak bym wiedział wcześniej - to bym nie targał swojego) Sprzęt Go pro.

    Generalnie tanio nie jest. Ale ja to widzę tak, że to taki uboższy heli-ski ;)

     

    Organizacyjnie:

    Lot z Autrian Lines prze Wiedeń. Przewoźnikiem Warszawa - Wiedeń był LOT. Niestety nie mogli wpisać ani nart ani plecaka lawinowego, bo zrobił to Austrian lines. Ale nie do rezerwacji LOTu.. Bałagan. Musiałem o 6 rano stawić się na lotnisku (wylot po 7) tylko po to, by łaskawie przewoźnik zgodził się na plecak. O dziwo w Wiedniu (w drodze powrotnej) Austriacy mili problem z plecakiem - rozumiem, kładę to na karb zamachu w Brukseli, który był dzień wcześniej.

     

    Transport z Lotniska.

    Hmmm, transport wliczony w cenę pobytu (90 EUR w obie strony). Torba z nartami na belkach przywiązana sznurkami. Kierowca prowadząc cały czas pisze smsy. Trasę zna na pamięć, bo o dziwo bez patrzenia trzymał się drogi...

     

     

    l70ISq.jpg

    EoptqA.jpg

     

     

    Zakwaterowanie.

    Ja akurat spałem w centrum dowodzenia. Warunki raczej spartańskie, brak światła w łazience. Jednak moim celem nie były luksusowe łóżka ani złote klamki. Odpuściłem sobie wezwania do zmiany żarówki.

    jJfyr6.jpg

     

    K1YpoY.jpg

     

    T4zHvy.jpg

     

     

    laNc5c.jpg

     

     

    Sauna:

    XtOQc8.jpg

     

     

    Wyżywienie.

    Śniadania - normalne. Jajka w każdej postaci, synka, sery, itp.

    Lunche - to najmocniejsza strona tego wyjazdu. W górach, na ubitym ze śniegu stole. Pycha. raz na zimno, raz na ciepło.

    Obiadokolacja - Uwielbiają surową kapustę. Zawsze i wszędzie dostaniesz posiekaną, różnokolorową. Dodatek soli i oliwy i można jakoś to przełknąć.

    Reszta kuchni rewelacyjna. Słyną z gulaszu, ostatniego dnia podano Jagnięcinę. Tego samego dnia ubitą.

     

     

    Wnioski, jaki wyciągnąłem to:

    1. Pewność siebie to podstawa - bez tego nie ma ani radości z jazdy  a strach może nad człowiekiem zapanować.

    2. Prowadzenie wąsko nart. Na początku masakra. Zresztą widać na filmie, ze nie zawsze mi się to udawało. Jeszcze sporo pracy przede mną.

    3. Być przygotowanym na zmienny śnieg. Można się zdziwić (i zaliczyć porządna glebę), jak zjedzą się z nasłonecznionego stoku w cień. Nagle narty hamują i pojawia się problem ze skrętem.

    4. Przygotowanie fizyczne. Na szczęście w tym roku bylem przygotowany. Po pierwszym dniu, kiedy odpuściłem sobie dalsze jazdy - potem przez następne 4 wykorzystałem 100%. Rozciąganie po powrocie i długie, nawet półgodzinne rozciągania przed wyjściem sprawiły cuda. Najbardziej doskwierały mi plecy w okolicach krzyża.

    5. Zapatrzyć się w kilogram Nurofenu. Czyni cuda.

    6. Jak już walnąć porządna glebę - to ostatniego dnia (mi się udało). Naciągnąłem sobie mięsień - na szczęście nie kolano.

     

    Wrzucam kilka fotek i dwa filmiki. Niestety to moje pierwsze zderzenie z kamera sportowa, wiec kat nachylenia zostawia wiele do życzenia (mocowane na szelkach). Podobnie z montażem - to mój pierwszy raz... Bądźcie wyrozumiali.

     

    Pierwszy film - to mój perfekcjonizm.

     

     

     

    Drugi - cóż, taka wspominka.

     

     

    Włączcie dźwięk - to nie zanudzicie się na amen.

     

     

    Gt1MdA.jpg tpRgqg.jpg XOZ1BL.jpg 4uzbOk.jpg ynWV1B.jpg tjjZWm.jpg cXjW7f.jpg q51kvu.jpg hNlihA.jpg r5ZpSI.jpg RRfsRO.jpg b1mUNJ.jpg 99mit3.jpg SjXrbp.jpg gFJu55.jpg eK2bla.jpg Ten człowiek ma 78 lat i jeździ każdego roku w inne miejsce na freeride!  NpVajJ.jpg Raporty ichkwE.jpg QFSWkM.jpg wrWrXB.jpg cJBZHS.jpg rtS5ok.jpg L2833M.jpg tOgk19.jpg 6yifR1.jpg QhXdBB.jpg y9ZP5R.jpg
  6. Panie i Panowie.

    Potrzebuje jakis konretnej topografii. Wybieram sie tam w marcu i nie spodziewalem sie, ze takie jaja z mapami beda. Po prostu nie ma. Za grobe pieniadze (15 EUR za na swistek wydruku) kupilem fragment. Tam gdzie jest baza w Popova Sapka - brakuje mi mapy na poludnie od wioski.  W dodatku skala 1:100000 to dosc slaba opcja. Rejonow z dolnego lewego kwadratu nie ma w ofercie :( Dokladnie tego, co by mnie interesowalo najbardziej. Czyli mozna powiedziec, ze nie mam nic.

     

    Sklep Podroznika ma wszystko, poza Macedonia. 

     

    Masakra.

     

    Na miejscu bedzie przewodnik, ale bez mapy to ja z zalozenia sie nigdzie nie ruszam. 

     

    To, co mam, wyglada tak. Moze komus sie przyda, bo szkoda pieniedzy na taki swistek (wklejam pelen wymiar zdjecia):

     

    2XF6XJ.jpg

    nRLK3p.jpg

  7. Dobra. Wybrane, zakupione.

    Przymierzalem Shredy, Dragony X1, Smith IOX. O ile pierwsze udpadly ze wzxgleduy na brak wiedzy o ch optyce, parowniu, itp, o tyle nastepne byly za wielkie. Nie udalo mi sie przetestwac Oakley Prizm, ale znalazlem w necie zdjecia szkiel od wewnatrz.. za rozowe.

    Moj wybor padl na Smith IO7 z szybami:

    C1 - Red Sol X-Mirror 17%

    ZF - Blue Sensor Mirrior 60%

     

    W zalaczeniu zdjecia. Tam, gdzie sa 3 - pierwsze jest zrobione bez zadnej z soczewek. Smith za te kase moglby dodac jakis sztywny futeral - jak to robi konkurencja. A nie szmaciany worek, ktory sluzy tez czysczeniu gogli. Masakra, wozac gogle w worku obsyfionym cholera wie czym w plecaku - mam nim jeszcze szorowac po szybach. Temo, co to wymyslil cos najwidoczniej spadlo na glowe.

     

    Co do spasowania do kasku Salomona - perfecto! Lepiej byc nie moglo.

     

    Latwosc wymiany szyb... hmm.. nie jest dobrze. W rekawicach bedzie ciezko. Sa przy nosie dwa "cypki", ktore trzeba wcisnac, a latwe to wcale nie jest. Choc to, ze sa "tylko" 2 - to moze i zaleta. W moich D2 to calosc byla zacypkowana.

     

    gfC3sJ.jpg

     

    UjFHxu.jpg

     

    hsB4UZ.jpg

     

    WduiWg.jpg

  8. Masz jeszcze jakieś inne źrodlo tych informacji?

    Jedyne zrodla informacji i MTN lab (o nich pisalem) to wymieniona przez Ciebie recenzja i wlasne ogledziny/formowanie/dorabianie wkladki/grzanie linera. Buty razem z nartami stoja w biurze i czekaja na snieg. W porownaniu do moich notabene tragicznie dobranych Head'ow - sa lekkie jak piorko. Pasuja do wiazan klowych. Ale tez do moich AT (czy jak je tam zwa)

    Maja na pewno 2 wady:

    1. Niewymienne spody. Lepiej zbyt czesto nie spacerowac w nich po asfalcie.

    2. Mocowanie paska. W rekawiczkach to udreka. Jest krotki i nie ma jak go wygodnie zlapac.

     

    Czy sznurowki okaza sie przeszkadzajka, czy faktycznie wzmocnia trzymanie nogi - to sie okaze za 2 miesiace. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...