Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 368
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Odpowiedzi dodane przez Dany de Vino

  1. Dlatego napisałem, że masz jedynie czuć że tak jest, na stromym to jest  łatwe do wykonania chociaż przyzwyczajony do sterowania tyłami początkowo będziesz miał odczucie braku kontroli. Jest to jedyny słuszny :P  sposób kontrolowania prędkości na stromym.

    Wort, napisz o tym coś więcej, please. Tylko w miarę łopatologicznie i obrazowo (nie technicznie).  


  2. Zgadza się. Pot się rzeczywiście leje, podkoszulka mokra. Wzmacnia się także pas barkowy, co dla mnie jest ważne w kontekście tenisa na wiosnę, oraz ścięgna Achillesa i co tam jeszcze jest w okolicy stawów skokowych i śródstopia. A są to partie nieco zaniedbywane w czasie uprawiania narciarstwa zjazdowego (wysokie buty narciarskie). No i przede wszystkim ta przyjemność...! Zazwyczaj biegam po nieprzetartych terenach (mam śladówki), więc prawie codziennie spotykam sarny i widuję ślady dzików (tu u nas jest dużo zwierzyny). Dwa razy spotkałem nawet łosia i tyko czasami jakiś dzięcioł robi hałasu... na pół lasu. No, można się odtruć od codziennych spraw, pracy itp... Oj, można!   

  3. U nas lekki mrozik, więc jak prawie co dzień:

     IMG_20190116_085024.jpg

     

       Tak się podczas biegu zastanawiałem, co oprócz czystej frajdy z samego biegania na nartkach biegowych, daje to jako element przygotowania do zjazdów. Na pewno sprawa balansu. Co chwilę jedzie się na jednej narcie. No i chyba trochę wyważenie centralne (stanie równo nad nartami) zwłaszcza gdy trzeba z jakiejś górki zjechać. Jakiekolwiek odchylenie, zarówno w tył jak i w przód to gleba. Ze względu na rodzaj wiązań nie da się "siedzieć na tyłach" lub "wisieć na językach". A jeśli już choćby lekki łuk i trzeba przekładać narty bo inaczej nie da się skręcić, to zachowanie równowagi jest niezbędne i przy nawet niewielkiej w stosunku do nart zjazdowych szybkości, wcale niełatwe. 

    No i oczywiście kondycja. Ale tego typu kondycja (wydolnościowa) nie jest za bardzo potrzebna w zjeździe. Tam istotna jest raczej siła mięśni ud i kręgosłupa. Nie zjeżdża się np.: 90-ciu minut bez przerwy. Myślę, że jednak biegówki jako ćwiczenie przed dłuższym wyjazdem w góry nie mają jak zaszkodzić. Polecam!

                                          Pozdr4all. 

     

     

  4. Ostatnio jechałem tam w grudniu. Gdzieś po drodze widziałem znaki dotyczące łańcuchów. To przecież nie jest problem. Jak jeździcie zimą w góry to wrzucajcie łańcuchy do bagażnika bez względu na przepisy i prognozy pogody. Prędzej czy później na pewno się przydadzą. Mnie w ciągu ostatnich pięciu lat przydały się zaledwie dwa razy. Ale w obu wypadkach bez nich bym nie ruszył z miejsca i stał jak ta sierota obrzygana czekając diabli wiedzą ile na jakiś ratunek.   

  5. Czy komuś udało się otworzyć ten link? Mnie niestety nie :Dmoże macie jakieś inne źródło tej serii?

    Otworzył mi się bez żadnego problemu. Spróbuję ci to wkleić, może to coś da:   https://podroze.onet...arek-ogorzalek 

             ..niestety, ten przezemnie wklejony źle pracuje. Spróbuj jeszcze raz ten z postu powyżej, mnie się otwiera na stronie z Markiem Ogorzałkiem.

          ...tu jeszcze wklejam link z jego lekcją (z tego linku który ci się nie chce otworzyć), może tak wejdziesz...

                                      https://sport.onet.p...0735c66&utm_v=2

  6. Od której godziny jest otwarty ośrodek.
    I czy na Słowacji można mieć narty w samochodzie czy na dachu

    Narty możesz mieć i w aucie i na dachu. Ośrodek otwierają o 8.30.

  7. Grasz w jakiejkolwiek lidze tenisowej? pykanie na korcie rozwala.

    Zapisz sie, wtedy ilosc przejdzie w jakosc. Jak znajomy zadzwoni to mu zlej dupe, najlepiej do fajery albo

    mu odpowiedz, ze sie cieszysz bo potrzebujesz go do podawania pilek, akurat grasz mecz ligowy.

    Od czasu do czasu gram. Np. w Częstochowie w amatorskich mistrzostwach miasta byłem kilka lat temu 3 ( w swojej grupie wiekowej). 

  8. Dany wydaje mi sie, ze nie "lykniesz" wiele. Jestes z tz. mieczakow co czytelnie napisales w swoi poscie.

    Przemowily do Ciebie ostatnie zjazdy gondolka, dodajesz asekuracyjnie jak warunki sa ciezkie.

    Ja w odroznieniu lubie bo to sa wezwania... nie straszac wyprzedzanych  Danych de Vino

    Opisujesz ostatni zjazd w warunkach bardzo skrajnych, dalej o przemeczonych miesniach, ze udalo sie bez kontuzji, o niebezpiecznym ryzyku itd. no i ze zapamiatasz te lekcje.

    Jestes wytrenowany?, 5-6 dni w tyg. to mozna na pol gwizdka, Tenis? tam dopiero trzeba biegac (silne nogi).

    Rowerek tak dziecinnie,.. gdybys napisal ROWER GORSKI napierdzielam po okolicznych pagorkach! i jeszcze biegowki :) z kijkami w paluszkach...  ?

    Jak pada deszcz to jeszcze masz ergometr w domu...

    Dany ! jestes przetrenowany. 

    Fredo, masz rację. Mój główny problem, to zbyt częste doprowadzanie do przetrenowania. Nie ma problemu wyjść na korty, czy na rower nawet jak jestem zmęczony, ale co jakiś czas wypadałoby zrobić przerwę. I z tym właśnie mam spory problem. Latem często gram w tenisa po 8 a nawet więcej dni pod rząd i przerwę robię dopiero jak dosłownie nie mam na czym chodzić. Czasem już postanawiam, że dzisiaj przerwa bo już się dosłownie nie da.., no i nagle któryś ze znajomych tenisistów zadzwoni i trzeba grać. Z tenisa nie zwalnia nawet L4 (ewentualnie pomóc może zaświadczenie z oględzin w prosektorium, autopsja nie jest na razie wymagana). Nie wiem na ile ironizujesz w twoim wpisie, ale to nie ma znaczenia. A jeśli rzeczywiście jestem mięczakiem to trudno, już pewnie tego nie zmienię. 

                                                                        Pozdr.

  9. Dzięki koledzy! Od każdego z was coś można "łyknąć". Szczególnie przemówiły do mnie zjazdy gondolką jako ostatni ruch dnia. Zwłaszcza jak warunki są ciężkie. W ubiegłym sezonie się naciąłem. Chyba przedostatni dzień wyjazdu. Warunki w tym dniu mglisto - marcowe. Ścianka sztywna (około kilometra dł.) i pod koniec dzionka pomuldzona jak jasny gwint! Do tego ciężki śnieg i odsypy pomiędzy oblodzonymi wzgórkami. Pawelb91, z którym jeździliśmy nawet proponował mi zjazd gondolką, ale ja, skąd... poniżej godności człowieka! No i dostałem pod ogon... Już po dwustu/trzystu metrach dowiedziałem się, że na moje przemęczone mięśnie to stanowczo za dużo. No, nic to. Udało się ześliznąć bez kontuzji. Ale wcale tak nie musiało być. To było typowe niepotrzebne ryzyko i tę lekcję postaram się zapamiętać. 

       Jeśli chodzi o treningi, to oczywiście cały rok 5 - 6 dni w tygodniu. Łachy nie robię bom nałogowiec i uzależniony od wysiłku fizycznego. Z tym nie ma problemów. Głównie tenis (wiosna, lato jesień) i cały rok rowerek górski, a jeśli spadnie śnieg to zamiast rowerka, biegówki. A jak pada deszcz, to wiosła (mam w domu odpowiednią maszynę z wózkiem). Tak czy inaczej, dzięki za rady.

                                                                                                              Pozdr4all.

  10.  

    - potem już na nartach, należę to tego promila narciarzy, którzy  jazdę zaczynają od rozgrzewki.

     

    Reszt normalnie dla zdrowia.

    Również zawsze się rozgrzewam. Dość metodycznie i programowo, czyli zaczynam "lekko" i za każdym powtórzeniem dokładam intensywności w wykonywanych ćwiczeniach. Około 30 minut ćwiczeń (+ dwie przerwy, które wykorzystuję na mycie, przygotowanie śniadania itp..) - bez wliczania w czas "ćwiczenia" tych przerw. Mam rano długi "start" (na śląsku mówią "długi lajtung"), dlatego wstaję około 2 godziny przed wyjazdem na stok. 

  11.     Mam wrażenie, że w wypadku narciarstwa zjazdowego rozchodzi się trochę o co innego, niż np. „kondycja tenisowa”, czy „rowerowa”, czy w ogóle kondycja niezbędna do uprawiania wszelkich sportów wymagających długotrwałego wysiłku, takich jak bieganie, pływanie, czy wiosłowanie.

    Oczywiście, jak do wszelkich sportów „wysiłkowo-sprawnościowych” w narciarstwie zjazdowym (myślę tu o narciarstwie amatorskim), niezbędna jest ogólna sprawność fizyczna. Tu „ni ma pomiłuj”. Ale ponieważ jest to wysiłek interwałowy, gdzie zjazd trwa na ogól od kilkudziesięciu sekund do kilku minut, nie jest niezbędna np. kondycja wydolnościowo-oddechowa. Myślę tu o takiej, jaka jest potrzebna np. do przebiegnięcia na nartach biegowych 10km. W zjeździe na nartach potrzebujemy siły i wytrzymałości mięśni, głównie (choć nie jedynie) nóg i kręgosłupa.

         Jednak, jeśli jeździmy dłużej niż jeden dzień, sprawa już wygląda nieco inaczej. Często słyszę np. o „syndromie trzeciego dnia”. Chodzi oczywiście o kumulujące się zmęczenie mięśni. Z mojego osobistego doświadczenia: wprawdzie nie odczuwam wspomnianego syndromu (3 dnia), ale jeżdżąc najczęściej na 10 dniowe wyjazdy, pod koniec takiego „ciągu”, tak mniej więcej od 7-8 dnia odczuwam narastające z dnia na dzień zmęczenie. Ostatnie dni to nie to samo co kilka pierwszych.

         I tak np.: ostatnio (w grudniu) jeździłem 10 dni na Chopoku. Nie było żadnych problemów z mięśniami zarówno w trakcie wyjazdu jak i po (jeździłem po około 6 godzin dziennie). Zaraz po powrocie spokojnie przesiadłem się na rowerek, a nawet jeden dzień na biegówki.

         Ale np. z trzech zeszłorocznych wyjazdów w Alpy mam zgoła inne doświadczenia. Po każdym takim wyjeździe dochodziłem „do siebie” dobrych kilka dni. Zmęczenie było spore. Zapewne to sprawka dużo bardziej wymagających i sporo dłuższych stoków, oraz trochę dłuższego czasu spędzanego dziennie na nartach. Do puki się jeździ to się jeździ, organizm się mobilizuje i wszystko gra. Jednak w moim wypadku, zmęczenie organizmu po powrocie z takiego wyjazdu jest naprawdę spore. Wręcz wymaga swoistej „rekonwalescencji” polegającej na tym, że przez dobry tydzień nie mam „szwungu” do zaaplikowania sobie jakiegokolwiek wysiłku fizycznego.

         Macie podobnie? Jeśli nie (lub w mniejszym stopniu), to w jaki sposób przygotowujecie się do sezonu zimowego? Jak zwiększacie swoją „wyporność narciarską”?

  12. No i przywitałem 1 dzień świąt na biegówkach! 

    Korzystając z tego, iż u nas "...zasypało nam wszystko na biało...", pogoniłem sobie na biegówkach w Puszczy Knyszyńskiej. Temp. -1C, przebijające się od czasu do czasu słoneczko, bezwietrznie. Czego chcieć więcej?   :)

                                                                         

                                                                          Pozdr4all


  13. Witam

     

    Popełniasz bardzo powszechny błąd! Jak się spytasz kogokolwiek na świecie, w dowolnym kraju-jak się mu żyje. To bardzo często padnie odpowiedź, że źle. Winien jest rząd, partie polityczne, złodziejstwo... Źle jest u Niemców i w Sierra Leone. To nie moja wina, że często słyszę z niemieckiej telewizji, jak jest komuś źle.  Niemiec nie kupuje DP.  Co najwyżej NYT, a głównie Bild.  Ewentualnie "Prawdę". Ten ze Stasi.

     

    Dziennik Polski, znam. Lubiłem rano kupić drożdżówkę, DP i popijając kawę poczytać. Ciekawe były felietony na ostatniej stronie tatusia ŚP  Miecugowa. Dowcipnie pisał.  Ja byłem zawsze nieco zapalony w poszukiwaniu "prawdziwej prawdy". Jak zacząłem kapować nieco angielszczyzny, to odkryłem Empik obok Starego Teatru w Krakowie. A tu  na wieszakach sporo gazet z samego serca kapitalizmu. I to w czasach Gomułki. Władza wtedy dawała taki wentyl dla "kawiarnianych politykierów". Niech sobie poczytają. A w Jamie Michalika na Floriańskiej szły takie teksty o partii, że  być może, w przebraniu, przychodził sam sekretarz z pobliskiego komitetu wojewódzkiego, by się pośmiać z siebie.  W czasie służbowych wyjazdów do Warszawy(do Huty Warszawa) siadywałem, czekając na pociąg do Krakowa, w Empiku naprzeciw KC. I tu obrazoburczej prasy nie brakowało. Tu może wpadali czasem, poczytać,  urzędnicy z tego wielkiego gmachu. Jak widzisz jestem oczytany!   

     

    Proponowałem żonie bierzemy nasze emerytury i przenosimy się do Tunezji. Uczyłem tu ew. "terorystów". Wynajmie się apartament(takie określenia dużego mieszkania tu figurują). Średnio na miesiąc nieco ponad 100 Euro. Żywność nie jest droga. Byczymy się przez trzy czwarte roku na plaży. Nie chce. Byłoby nam cudownie. To taki wtręt w dyskusji.

     

    Pozdrawiam

      

    Z tym narzekaniem ludzi, że im zawsze źle, to niekoniecznie jest tak jak napisałeś. Większość moich znajomych mieszkających w różnych krajach jest zadowolonych ze swojego życia. Jeślibyś mnie zapytał, to też odpowiedziałbym, że żyje mi się dobrze. Ale już co do stanu państwa miałbym szereg zastrzeżeń. Wiele rzeczy minie drażni zaczynając od tego, że jakiś rodzaj Jasia Fasoli często wypowiada się (z racji pełnionej funkcji) niejako w moim imieniu. Przeszkadza mi też absolutna dyspozycyjność mediów państwowych, czyli tych, które my (a więc i ja) utrzymujemy i wszyscy na nie płacimy. Przeszkadza mi lekceważenie i poniewieranie konstytucji przez obecnie rządzących, ale mimo to zapytany o to jak mi się żyje osobiście, odpowiedziałbym, że dobrze i że jestem ze swojego bytu zadowolony. Spędzam rokrocznie ponad dwa miesiące poza Polską, więc trochę widzę jak jest w różnych krajach „gdzie indziej”. Kilkanaście lat mieszkałem i pracowałem w US więc trochę znam też tamtejszą rzeczywistość. Oczywiście przy okazji rozmawiam z ludźmi, więc jakąś orientację mam. Obawiam się trochę o to co będzie za dwa, trzy lata i o to, że nasz obecny dobrobyt może nieco zwiędnąć. Teraz jest tak zwany „rok wyborczy” więc będzie super, nawet za cenę nadmiernego zadłużania państwa (tak robi każdy rząd), ale równocześnie wiem, że jesteśmy na „górce” cyklu koniunkturalnego, a to nie jest „drabina do nieba” i „zawsze w górę, nigdy w dół”. To zawsze jest sinusoida. Niedługo nastąpi zwrot i zmiana kierunku. Dobrze, jak państwo jest na to przygotowane i ma jakieś zapasy, aby było w stanie zamortyzować skutki pogorszenia koniunktury, zwłaszcza te odczuwalne przez najuboższych obywateli. To jeden z obowiązków dobrze rządzonego państwa. Obawiam się trochę, że u nas po wyborach parlamentarnych obecny „karnawał” dość raptownie dobiegnie końca.

    Co do twojego planu zamieszkania w Tunezji, to wygląda on na nieco utopijny. Jak sam piszesz, nie jesteś zamożnym młodzieńcem. Znam trochę Tunezję. Życie tam nie jest drogie. Ale jak sobie ewentualnie poradzisz np. z potrzebami medycznymi? To już nie UE. Służba zdrowia jest tam na niezłym poziomie (większość lekarzy wykształcona we Francji), ale jest droga. Za wszystko musiałbyś płacić żywą gotówką. Pal licho jakieś tam grypy. Ale jeślibyś potrzebował jakichś bardziej złożonych badań, lub nie daj Boże jakiegoś zabiegu operacyjnego i związanego z nim parotygodniowego pobytu w szpitalu, przypuszczalnie mógłbyś łatwo zbankrutować w sensie dosłownym. Zam Polkę, która wyszła za mąż za Tunezyjczyka i mieszka tam od kilkudziesięciu lat. Żyje się jej dobrze. Ale mnie przeszkadzał by np. fakt, że jest to państwo policyjne, do tego potwornie skorumpowane na każdym poziomie działalności. Wręcz takim, że nawet turysta łatwo to zauważy. Nie jest to dla mnie do zaakceptowania i nie zamieszkałbym w takim państwie z własnego wyboru.

    Jeden z moich wieloletnich przyjaciół, który kilkadziesiąt lat mieszkał i pracował w Australii, niedawno przeszedł na emeryturę i stwierdził, że Australia stała się dla niego, jako emeryta zbyt droga. Że dalsze życie w Australii wymagałoby od niego pewnych zbyt daleko idących w jego odczuciu, wyrzeczeń. Kupił więc apartament w Como, przeniósł się się do Włoch i bardzo sobie chwali ten wybór. Trudności przez jakie przechodzi teraz państwo włoskie go nie dotyczą, bo już nie „działa zawodowo”, więc pewnie ma podobne spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość, jak ty na polską. Jednak dla ludzi, których zresztą jest zdecydowana większość, którzy mają jeszcze coś do zrobienia w życiu (również zawodowo) otoczenie polityczne i gospodarcze państwa w którym żyją, ma duże znaczenie. Na pewno różnie można na te sprawy patrzeć. Ja to widzę właśnie tak, ale nie oznacza to, że moja percepcja świata jest obowiązująca dla kogokolwiek innego. Tak, czy inaczej już za moment zaczynają się Święta Bożego Narodzenia, więc staropolskim zwyczajem życzmy sobie nawzajem wszystkiego najlepszego, a kochanego zdrówka przede wszystkim!

                                     Pozdrawiam serdecznie z białego i aktualnie, wspaniale zasypanego śniegiem Białegostoku!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...