Skocz do zawartości

gizmo74

Members
  • Liczba zawartości

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez gizmo74

  1. Rozumiem, że te 15- 20 dni masz na myśli po 3 zjazdy dziennie na miękkim śniegu ? Bo nie wierzę ,że po chociażby "betonowych" trasach zjeżdżając po około 40 zjazdów dziennie po kilometrowej trasie ostra krawędź wytrzyma ....o jeździe po lodzie nawet nie wspominam.
  2. A ja mogę udowodnić, że bez nart, w samych butach narciarskich też można zjechać.
  3. gizmo74

    Kiedy dać mu kije?

    Tak Mitek masz rację. Zapomniałem napisać, że moja młoda chciała dostać kijki bo widziała, że ja jeżdżę z nimi zawsze, nawet jak jechałem tyłem przed nią.
  4. gizmo74

    Kiedy dać mu kije?

    Super sobie radzi ! )) Moja mała zaczęła jeździć w wieku 3,5 lat i dostała kije już pod koniec tego pierwszego sezonu. Na początku miała z nimi ciężko, bo plątały się jej między nogami, ale po kilku dniach się przyzwyczaiła i jeździła nawet z nimi sama na talerzyku. Koniecznie zmień narty na dłuższe ( te to chyba 70-tki) a zobaczysz jaka będzie różnica. Widać, że mały kuma o co chodzi i nie masz się czego obawiać co do dłuższych nart i kijków
  5. Co do ostrzałek, to zauważyłem, że ich zasadniczym błędem konstrukcyjnym w większości modeli jest to, że pilnik można zamocować równolegle bądź co najwyżej prawie równolegle do krawędzi co przy ostrzeniu nart taliowanych jest jakimś absurdem ! Przecież krawędź jest krzywa i w tym wypadku pilnik zamocowany w ostrzałce zbiera tylko pierwszym i ostatnim nacięciem. Pilnik najlepiej zbiera gdy jest ustawiony pod kątem bliżej 45-90 stopni co umożliwia jedynie kątownik.
  6. I to jest dowód na to, że ostrzałki nie istnieją po to aby dobrze ostrzyć narty tylko po to aby się dobrze sprzedawać. Ja w swoich nowych nartach sprawdzałem na flamaster tylko, że kątownikiem i trafiłem bezbłędnie.
  7. Pojechałem w piątek wieczorem do Szczyrku, na termometrze było na plusie i padał deszcz...W sobotę rano gdy kupowałem karnet na cały dzień, pan w kasie ostrzegł mnie, że są trudne warunki i żebym się jeszcze zastanowił. Pomyślałem sobie, o co mu chodzi ? Jest dużo śniegu i jest nawet sztruks Gdy wjechałem na Bieńkulę i zobaczyłem ludzi goniących narty po stoku, już wiedziałem o co chodzi W nocy złapał mróz i się porobiło Na szczęście przed wyjazdem wygłaskałem krawędzie i jeździło się pięknie. Jeździłem od 8.00 do 16.00 i miałem krawędzie ostre aż do końca (choć na koniec zrobiła się breja głównie na dole). Na prawdę warto mieć zawsze naostrzone narty ! A miałem zamiar nie ostrzyć, no bo przecież na topniejącym śniegu na tępych też się dobrze jeździ.
  8. W tym sezonie zacząłem ostrzyć sobie narty sam w oparciu o wiedzę z tego właśnie forum. Doszedłem do wniosku, że właśnie najlepiej jest ostrzyć narty co 1 lub 2 dni jazdy (w zależności, po czym się jeździło). Robię to tylko diamentami 200 , potem 400, a na koniec papierem 1200 również na mokro z mocnym dociskiem.Na bokach nie ma nigdy, żadnych zadziorów, bo niby w jaki sposób by się miały tam zrobić to dosłownie robię po 2 liźnięcia w celu usunięcia drutu i odświeżenia połysku. Cały zabieg trwa góra pół godziny. Mam cały czas lśniące, ostre krawędzie. Stwierdziłem, że pilniki zwykłe są zbędne, chyba,że chciałbym zmienić kąty. Oczywiście głębsze zadziory po kamieniach zostawiam bo mi specjalnie nie przeszkadzają a po co daremnie marnować krawędź. Jak ktoś ostrzy za każdym razem pilnikiem, to krawędzie znikną szybciutko. Wystarczy systematycznie głaskać diamentami
  9. Dokładnie to samo zauważyłem. Kije pomagają wyczuć pozycję. Ja uczyłem się jeździć sam. Nie miałem żadnego nauczyciela, bo koledzy cwaniacy zawsze zniknęli mi za pierwszym zakrętem. Zawsze obserwowałem narciarzy którzy jździli pięknym agresywnym stylem i cichaczem próbowałem ich naśladować. Do potrzeby wykorzystywania kijów doszedłem intuicyjnie i często zastanawiałem się, czy na pewno używam ich zgodnie z przeznaczeniem. Czytając ten wątek dochodzę do wniosku,że robię dobrze. Mam jednak problem, bo uczę moją 5-cio letnią córkę jazdy i nie wiem jak jej to mam przekazać. Z kijami jeździ prawie od samego początku, a jeździ od trzeciego roku życia i tylko 3 pierwsze dni jeździła bez bo ja na złość wszystkim doradcom kazałem jej jeździć z kijami. Bałem się po prostu, że przywyknie do wolnych rąk i zostanie bezkijkowcem, a tego nie chciałem. Teraz jeździ z kijami ale za bardzo ich nie używa, choć widzę poprawę bo w zeszłym sezonie jeździła na tzw. aniołka - z uniesionymi rękami. Teraz wlecze kije za sobą. Mam taką cichą nadzieję, że też intuicyjnie i poprzez obserwację dojdzie do poprawnych odruchów.
  10. Witam ponownie w tym wątku, bo chciałem się podzielić wrażeniami z jazdy na Fischer RC4 Worldcup RC 185cm R-18m. Pojeździłem trochę na tych nartach i powiem Wam, że powróciłem do prawdziwego narciarstwa ! Nie obraźcie się, ale mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że dla kogoś kto jeździ na poziomie 8 (według norm przyjętych przez to forum) krótkie narty to po prostu czysty chwyt marketingowy. Powiedzcie mi kto z przeciętnych zjadaczy chleba kręci takie wiraże jak przy jeździe slalomowej ??? Nikt ! Narty (których długości tak się obawiałem) są anielsko spokojne, nie tyrają mi cały czas szukając skrętu. Owszem, ja lubię szybko i powiem Wam, że na tych nartach czym szybciej, tym lepiej Po muldach też jeździłem i już z samych cyfr można wywróżyć, że nie są tak skoczne jak slalomki, ale to niewielka cena jaką się płaci za BOSKĄ jazdę po twardym! Mogę na tych nartach spokojnie wycinać łuki takie jak na poprzednich krótkich nartach, o długim skręcie nie wspomnę. Dochodzę do wniosku, że miałem za mało dynamiki żeby tamte narty odpowiednio mocno wyginać w skręcie choć mam wrażenie, że krótkie o wiele wiele bardziej kopały przy wyjściu na tyłach - ale może się mylę. Jestem tak cholernie zadowolony z tych nart, że żal mi tych lat spędzonych na 165 -cio centymetrowych. Te narty mają tylko jedną wadę - szybciej się męczę na miękkim śniegu, ale to minimalna wada w porównaniu do wrażeń z jazdy
  11. To nieprawda. Metal z powodzeniem można utwardzić na zimno. Kiedyś na wsi trawę i zboże kosiło się kosą. Kosę tą, aby była dłużej zdatna do użytku klepało się za pomocą młotka na kawałku metalu zwanym "babką". Poprzez to klepanie metal na ostrzu kosy robił się twardszy bez obróbki cieplnej ponieważ powstawał tzw. zgniot. Jestem zdania, że krawędź narty mogło by utwardzić uderzanie czymś twardym, a nie pocieranie czymś twardym (np.diamentem)
  12. Własnie robiłem eksperyment. Najpierw diament 200, potem 400 a potem owinąłem diamentowy pilnik papierem wodnym 1200 i moczyłem w alkoholu. Efekt - mogę się przejrzeć w krawędzi i podczas polerowania papierem nie musiałem się martwić o nadmierny docisk. Arkusz papieru kosztuje 2.50 a wystarczy mi na jakieś 10 par nart.
  13. Mi też się wydaje, że wypolerowana krawędź będzie dłużej ostra (ale tylko mi się wydaje) bo myślę, że trudniej zarysować gładką powierzchnię niż chropowatą, bo nie ma o co zaczepić. Co do twierdzenia, że diamentowy pilnik utwardza powierzchnię jakoś nie jestem przekonany. Ciekawe jak by się miało zastąpienie diamentów wodnym papierem ściernym ? Próbowałem i wydaje mi się, że lepiej zbiera niż pilniki diamentowe.
  14. To wy moczycie w normalnym alkoholu ? Bo ja w denaturacie moczyłem a w domu śmierdzi jeszcze dzisiaj po wczorajszym ostrzeniu. Dzisiaj miałem ostrzyć narty córki. Żona na tą wiadomość wolała iść sobie pospacerować po dworze Na "szczęście " narty o długości 110 cm są tak lekkie, miękkie i nieporęczne, że zdążyłem tylko oblecieć pilnikami a namachałem się jak pies bo były przedtem ostrzone na 90 stopni a ja zmieniałem na 87. Zastanawia mnie jedna rzecz. Po co mi pilnik długi na 150 mm jak do bocznej krawędzi mogę wykorzystać tylko jego końcówkę, bo wiązanie przeszkadza. Macie na to jakiś patent ? Może w miarę zużywania końcówki jakoś go ułamywać czy coś ? Aha, no i jeszcze jedno pytanko. Czy polerowanie krawędzi drobniejszymi diamentami powoduje, że krawędź będzie ostra przez dłuższy czas ? Użytkownik gizmo74 edytował ten post 26 styczeń 2012 - 22:36
  15. Witam ponownie ! Dzisiaj pierwszy raz ostrzyłem narty przy pomocy piników diamentowych. Bok jechałem z kątownika i robiło się elegancko, ale dół robiłem od ręki i trochę się boję, że coś sknociłem. Krawędzie są bardzo ostre. Wydaje mi się, że nigdy takich ostrych nie miałem. Paznokieć skrobią bez najmniejszego problemu. Boję się tylko, że poknociłem kąt od spodu. W zasadzie robiąc spód mogłem bardzo łatwo wyczuć kiedy diament zbiera, ale czasami czułem jakby piasek pod narzędziem. Chciałem jeszcze zapytać, czy wystarczy polerować pilnikami 200 i 400 , bo szczerze mówiąc myślałem, że krawędź będzie bardziej połyskiwać.
  16. Ja też jestem zdania, że powinno się cyklinować, nawet potwierdzając to, że przy pierwszym zjeździe nadmiar smaru i tak się zetrze, to przecież szkoda tego pierwszego zjazdu marnować na zdzieranie smaru
  17. Powiem tak. Jazda bez kijów na nartach jest jak jazda samochodem w kiepskim fotelu z nogą nie na podnóżku kierowcy bez zapiętych pasów. W dwóch słowach - zero czucia ! Nawet gdy jedziemy szybko i kije w zasadzie tylko muskają śnieg, ma to ogromne znaczenie w wyczuciu równowagi i pozycji własnego ciała w danym momencie. Jazda bez kijów to jakaś kiepska nowomoda nie wiem czemu służąca. Ja polecam ci jeździć tylko i wyłącznie z kijami. Nie patrz na to, że oni są 'cool' uznają 'wolność' i jeżdżą bez kijów bo to tylko chęć bycia innym w żadnym wypadku nie wychodząca na dobre. Użytkownik gizmo74 edytował ten post 19 styczeń 2012 - 21:53
  18. ...no, może trochę mnie poniosło, ale przyznasz, że strategie marketingowe są o niebo bardziej wyrafinowane niż dawniej.
  19. Kiedyś nie było konkurencji. Teraz żeby zarobić wymyśla się struktury, systemy, cuda na kiju. Nie powiem, te wszystkie bajery mają znaczenie od pucharu europy wzwyż Zwykły zjadacz śniegu tylko płaci. I o to chodzi.
  20. Mam dokładnie połowę twojego stażu na nartach i myślę dokładnie tak samo
  21. Jestem skłonny się z tobą zgodzić. Na naszym czyli amatorskim poziomie smarowanie nie ma żadnego znaczenia. W zawodach amatorów dziesięciu zawodników zmieści się w przedziale dwudziestu sekund, w zawodach zawodowców w dwóch sekundach zmieści się dwudziestu zawodników i tam wyrafinowane smarowanie ma sens .
  22. Jeżeli każdy będzie używał magicznego przycisku "szukaj" to po co komu w ogóle fora i dyskusje, ja chcę pogadać z ludźmi na bieżąco i na pytanie sformułowane przeze mnie. O świeczce napisałem "wiocha" bo właśnie mam brak wiedzy o smarach i smarowaniu a poza tym chciałbym usłyszeć od konkretnych osób ,że najtańsze smary to wydatek około 5 zł - przycisk "szukaj" mi tego nie da, założysz się ?
  23. kss - dzięki za konkretną odpowiedź. O to mi chodziło
  24. Czy chcesz powiedzieć, że te wszystkie fajerwerki to tylko marketing co w ogóle mnie nie dziwi ?
  25. Czytam tutaj wypowiedzi o smarowaniu nart i czuję się tak jak bym przeglądał forum czołowej trzydziestki pucharu świata w zjeździe. Bazy , fluory, termo bagi cuda na kiju...to nie dla mnie... Chciałem zapytać jakim smarem powinienem smarować narty jako zwykły zjadacz chleba. Chodzi mi o jeden prosty smar którym nasmaruję narty po to aby ślizg nie 'wysychał' może być do smarowania na gorąco bo wydaje mi sę ta metoda najbardziej efektywna, nie zależy mi na urywaniu dziesiątych części sekundy na przejeździe . Moje narty zawsze były smarowane w serwisie po ostrzeniu i nie mam pojęcia czym. Kiedyś smarowałem zwykłą świeczką , ale teraz już nie chcę robić aż takiej wiochy. Czy ktoś mi poradzi ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...