Skocz do zawartości

tatmak

Members
  • Liczba zawartości

    163
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez tatmak

  1. A ja, tak serio, słyszałem o fantastycznej ciepłocie i trwałości czapek "Eisbear" (a może trochę inaczej ale jakoś podobnie). Podobno są rewelacyjne, tylko trzeba trafić oryginał. Drogie są, moja żona coś o nich za często wspomina ale na szczęście w Trójmieście trudno je kupić.

  2. zawsze mozna dac z kapcia na przelaj przez gory...

    a ja mam pytanie:

    jaka jest inna trasa z Gdyni do Juraty aby ominac Wladyslawowo bo kurcze latem tam zawsze korki sa

    No, na przełaj, można wpław albo tramwajem wodnym do Jastarni i potem z kapcia

  3. .....

     

    Prosze byc dumny ze Dziadkowie i ne tylko Oni, takze Ojcowie i Synowie.

    Do Dzisiaj Polacy to bardzo wysoko oceniana Sila robocza w Niemcach.

    Tysiace buduja dalej Autostrady, ukladaja Kafle, maluja Mieszkania, zbieraja Truskawki, Spargle i Winogrona.

    Wykonuja tae Prace za niskie Pieniadze za takie jakich nie chce pracowac Turek, Marokana i Indus.

    Potrafa pracowac 12 i wiecej godzin na Dobe i mieszkaja czesto po 8 w jednym Contenairze. 

    Takze Polskie Kobiety wysoko ceni sie w zawodach Sprzataczka, Pielegniarka i Prostytutka

    To żart, ironia jest???, dałem się wkręcić???

    To ma być powód do dumy???, 12 godzin, 8 osób, zaniżone stawki za pracę???

    To smutna rzeczywistość.

    [email protected]#$%&^*....i .....%^&*)$#@......

    Ten post jest dla mnie wysoce niestosowny (to zamiast tego co myślę).

  4. Powoli dochodzimy do wniosku, ze 'szybka zmiana krawedzi' to cecha osobnicza narciarza a nie narty....   ;)

    ......

    To zdanie padło jakiś czas temu i nikt go jakoś nie skomentował a to moim zdaniem czysta prawda a nie żart. Najpierw narciarz potem narta. Jak narciarz potrafi to potem może coś wyczuwać i oczakiwać od narty. To tak w skrócie.

  5. Instruktor moich dzieci nie używa kasku, nie pytałem dlaczego bo to dla mnie oczywiste. Syn jeździ u niego od 5 sezonów, córka od 3 (średnio po 10 godz. w sezonie). Dzieci ani razu nie pytały dlaczego one muszą mieć kaski a instruktor nie. Jak zapytają to im powiem że na razie "jest mus" ale jak skończą 16 lat to same zadecydują. Mam przy tym 2 wielkie nadzieje że do 16-tki: 1: nauczą się dobrze jeździć i skumają kiedy i po co kask 2: przepisy nie zmuszą do używania kasków dożywotnio
  6. Co do lodu na ślizgach. Ze 3 lata temu przy temp. w okolicach 0 znajomy instruktor zalecał mi na taśmie dojazdowej do krzesła stać na krawędziach a nie na płaskiej narcie. Wyglądało to pokracznie ale miało zapobiec zmoczeniu ślizgów od wilgotnej taśmy i oblodzeniu podczas jazdy wyciągiem.
  7. Stoją dwa kominy zbudowane w identyczny sposób z tą różnicą, że jeden ma chropowatą powierzchnię i jest otynkowany gruboziarnistym tynkiem, a drugi pokryty wypolerowaną na lusterko blachą. Który z nich pierwszy się przewróci jeśli bedzie się wzmagał bardzo silny wiatr?

    Tak na czuja - padnie ten otynkowany, wiatr łatwiej "zaczepi się" w nierównościach powierzchni i popchnie całość. Podstawy fizyki już zapomniałem, jeżeli jest odwrotnie chętnie dowiem się dlaczego. I proszę mi łopatą wytłumaczyć związek ze strukturą. Pozdrawiam.
  8. ................................. ........................ za twarde: trudno zacieśnić łuk przy wolniejszej jeździe, na stromym i twardym stoku przy mało dynamicznej jeździe trudno dociążyć fragment krawędzi pod butem co objawia się bardzo nieprzyjemnym szarpaniem całej narty ("schodkowaniem" - bardziej odczuwalnym pod butem i na kolanach niż na dziobach). Krawędź pod butem udaje się dociążyć tylko na ułamek sekundy a potem narta prostuje się i podnosi krawędź pod butem ponad podłoże, w tym momencie puszczają dziby i piętki (zbyt krótki odcinek krawędzi ma kontakt ze śniegiem w dotku na krótko podbiło ci nogi do góry i narta jest niedociążona) i obsuwają sie o kilka/kilkanaście centymetrów żeby za chwilę znów złapać krawędź, spowodować wygięcie narty i odzyskanie na krótko kontaktu pod butem. I tak 2-4 razy na sekundę - wyglada jakbyś po wertepach jechał a stok jest równy i twardy. Ale to zdarza się praktycznie tylko na stromych fragmentach, kiedy kąt zakrawędziowania jest znacznie wyższy niż wynikałoby to z promienia zamierzonego skrętu i siły odśrodkowej. Stromizna powstrzymuje cię przed pojechaniem z dużą prędkością, nie masz skąd wziąść dużej siły odśrodkowej i nie masz czym dociążyć narty.

    Eureka !!! Właśnie wyjaśniłeś mi mechanizm problemu który dopadł mnie w poprzednim sezonie. U mnie zdarzało się to przy świadomym, celowym przechodzeniu z jazdy na krawędziach w ześlizg ale nie wynikało chyba ze zbyt twardej narty tylko błędów technicznych (w moim przypadku). Dzięki, to takie proste, już chyba wiem jak się bronić. Dziwię się teraz że sam na to nie wpadłem.
  9. Skoro Turbo-maluch ma 9 m-cy i przeżył je (prawdopodobnie?) na wysokości kilkudziesięciu metrów n.p.m. to nagły skok na wysokość ok. 2000 m n.p.m. może być dla niego bolesny. Nie musi, nie wszystkie dzieci źle reagują na zmianę wysokości ale spotkałem 2 i 4-latki które już na poziomie Hali Gąsienicowej cierpiały na bóle głowy i do tego poważne problemy żołądkowe (czytaj: rzygały). To "zatrucie" (taka była opinia rodziców) mijało bezpowrotnie po zejściu do Zakopca. Taka dziecięca choroba wysokościowa. Nie jestem fachowcem w temacie ale z maluchami to najpierw trzeba trochę po dolinkach a potem powoli coraz wyżej i wyżej aż na szczyt (czyli aklimatyzacja). Kolejkę odradzam (nawet jak nie będzie kolejki do kolejki). Pozdrawiam i życzę udanej wyprawy. tatmak
  10. Jeżeli to rolki firmy K2 model Athena to powinny być zrobione poprawnie bo to rolki markowe. Z pewnością sprawdziłaś czy coś tam dziwnie nie wystaje i but wewnętrzny jest ułożony prawidłowo. Mam 3 pomysły, za mocno dopięta górna klamra przy zbyt słabo zasznurowanym bucie i rzepie albo zła pozycja na rolkach (za bardzo do tyłu). A może 1 i 2 jednocześnie? Za duży but też może uniemożliwić prawidłowe zapięcie. Popytaj raczej na forach rolkarskich, sprawdź na filmikach czy masz prawidłową pozycję.
  11. Śledzę ten wątek bo moja nieprzeciętna ale narciarsko przeciętna żona też myśli o własnych nartach a ja jej uporczywie wypożyczam. Sytuacja jest bardzo podobna do W.W. tyle że żona jest 50 - a nie +. Mitek, moja "dziewczyna" akurat z trudem przełamuje strach, nie ma narciarskiej świadomości i samooceny ale za to błyskawicznie popada w samozachwyt. I to wspaniałe bo ten samozachwyt gwarantuje mi rodzinny wyjazd na narty w najbliższym sezonie. Jak samozachwyt się utrzyma, to kupię jej w końcu te narty, tylko doradźcie dobrze W.W. a ja przy okazji będę wiedział czego się trzymać.
  12. Cześć PS Tak jak przeciętny dyrektor tak i przecietna zona nie musi być łamagą. ;)

    Mitek, wyrażaj się precyzyjniej bo W.W. może skuma ale reszta towarzystwa niekoniecznie i znowu sobie nagrabisz. Nie ma przeciętnych żon, są tylko żony przeciętne narciarsko. A dyrektorzy bywają przeciętni w całej rozciągłości. Przepraszam za ogórkowy O.T. tatmak
  13. .... dla mnie jest to oczywiste, ze narta z rocker'em (dlug 165) na idealnie gladkim i twardym stoku, bedzie sie zachowywala podobnnie jak narta bez rocker'a o dlug powiedzmy 145. dla mnie nie ma nic bardziej logicznego to tak jak dla danego modelu narty R dla dlug 184 jest 19m, a dla 163 powiedzmy 15m ...

    Chyba nic nie rozumiem ale zapytam, może zrozumiem. Jeżeli tak jest jak piszesz, to jak dobierać długość narty do jazdy trasowej, zwłaszcza na twardy, dobrze przygotowany stok, po co ten rocker skoro narta krótsza zachowa się podobnie ale nart krótszych przecież nie lubimy. Mam 190 cm wzrostu, ile ma mieć narta - 200, 210cm??? Wiem, upraszczam ale to z niewiedzy. A co do promienia skrętu i skrętności (dyskusja z sally) to jeździłem w tym sezonie na 2 parach nart o tej samej wysokości (177), bardzo podobnym taliowaniu i promieniu skrętu (ok. 16,5 m). Różnica w skrętności (dla mnie to łatwość wchodzenia w skręt i możliwość zmiany R skrętu w trakcie wykonywania skrętu) były kolosalne przy moich umiejętnościach. To były narty z różnych półek, mniejsza o modele. Moim zdaniem R i skrętność nie są ze sobą wprost powiązane.
  14. Kolejne filmy pokazują demonstratorów jadących coraz lepiej na rocker-owych nartach (te z początku wątku faktycznie, nie budziły zaufania). Może to tak, że rocker wymusi trochę zmianę techniki jazdy i wszyscy będą zadowoleni. Jazda pozatrasowa jest mi w zasadzie obca (trochę jeździłem ale w tak komfortowych warunkach, że każdy by zjechał), więc moje wymysły dotyczą wyłącznie trasy. Narty taliowane spowodowały duże korekty w technice jazdy ale dalej można na nich jeździć" jak na ołówkach" (no prawie). Rocker aż takiej korekty chyba nie wnosi ale może trzeba się technicznie dostosować i dotychczasowy carving stanie się rocker-owym carvingiem. To nowe wyzwanie dla szkół jazdy, nowe, szerokie horyzonty marketingowe. Swego czasu rozwój technologi pozwolił na wytaliowanie i skrócenie narty, teraz pozwala na stworzenie technologicznego "kaczego dzioba" i "kaczej pięty". Jeżeli marketingowcy i księgowi uznają, że tak ma być, wszyscy będziemy na tym jeździć (prędzej czy później i chcemy czy nie). Po co się o to spierać. Czas pokaże. Może to nowa jakość? A na rockerze to ja nigdy nie jeździłem, ledwo co przesiadłem się z "ołówków" na taliowane.

    Użytkownik tatmak edytował ten post 08 maj 2012 - 00:23

  15. Sprzętu nie potrafię skomentować bo kocham zabytki i takie właśnie mam rolki i resztę. Na jednej nodze to masz jeździć a nie stać (przodem, tyłem, prosto, wężykiem), to świetne ćwiczenia po których będziesz potem robił stójkę jak bocian. Buty powinny się trochę dopasować do ciebie a ty dopasujesz się trochę do butów i będzie ok. Tak było u mnie i teraz nie mam serca wyrzucić moich zabytków (a rozlecieć się nie chcą). Kółkami się nie przejmuj, jak zabierzesz się ostro do rzeczy to kółka zedrzesz w 2 m-ce (albo szybciej), w międzyczasie nałykasz się tyle info z netu, że nie będziesz miał wątpliwości czego spróbować. Ja ten problem bagatelizuję i raz na sezon kupuję najtańsze kółka + łożyska w Intersporcie. O przekładaniu kółek, konserwacji łożysk jest w sieci aż za dużo. Tu znowu jest trochę jak z nartami, źle dobrany sprzęt może utrudnić początki (to ci nie grozi choć sprzęt masz ambitny), potem długi okres nabywania umiejętności aż dojdziesz do etapu specjalizacji. W praniu wyjdzie co ci się najbardziej podoba i dopiero wtedy martw się detalami. Ja do etapu specjalizacji nie doszedłem i pewnie nie dojdę, lubię jeździć na rolkach i troszkę pokombinować żeby nie było nudno. Rolkarze "specjaliści" to odrębne subkultury, jak załapiesz zajawkę to znajdziesz odpowiednich ziomali. Pozdrawiam i życzę sukcesów.
  16. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tymi beczkami. (jako beczkę rozumiem ślad rolek w postaci: ( ) Na łyżwach wykonywałem takie ćwiczenie ale nie bardzo służyło ono do zwalniania. Intuicyjnie próbowałbym zwalniać wykonując skręty slalomowe na dwóch nogach, czy to dobra idea? T stopu właściwie nie używałem na lodzie bo mało skuteczne i jakieś takie nienaturalne. Na łyżwach zawsze zatrzymywałem się sposobem hokejowym co było zdecydowanie najszybsze i do tego najłatwiejsze. Niestety na rolkach chyba już tak nie jest? Jak zatem można zatrzymać się najszybciej (niekoniecznie najłatwiej)? Jak to jest z jazdą po nierównej nawierzchni? Da się? Bardzo trzęsie? Warto zmontować sobie w bucie jakąś wkładkę amortyzującą?

    Dobrze rozumiesz beczkę, i na rolkach i na łyżwach można beczką jechać, przyspieszyć albo przyhamować, tylko inaczej pracują mięśnie, wyczujesz ale spróbuję opisać. Szeroka, szybko zrobiona beczka hamująca - nogi się "rozjeżdżają" rozluźnione, potem się "zjeżdżają" do jakby pługu i wtedy napinasz nieco nogi aby ten ruch powstrzymać a raczej spowolnić i zwalniasz po czym jedziesz dalej swoje albo znowu luz w nogach i kolejna beczka z hamowaniem w końcowej fazie. Jak wyczujesz sprawę postawisz rolki w ześlizg i będziesz przyhamowywał pługiem. Skręty slalomowe też mogą być ale w moim przypadku wymagają nieco "szerszego stoku" niż beczka-pług a często jeżdżę na wąskich trasach. Krótkie skręty o małym promieniu są świetne na zjazdach po stromym, na bardzo stromym może wyjść coś w rodzaju narciarskiego obskoku. Przyhamowując slalomem zawsze nogą zewnętrzną skrętu staram się robić dużo większy łuk niż wewnętrzną. Po opanowaniu balansu ciała masz tylko krok do skutecznego T-stopu w pozycji odwróconej (to się jakoś nazywa ale nie pamiętam). Filmy z YT dużo ci pomogą, sposobów hamowania jest mnóstwo. Hokej-stop też będziesz robił, cierpliwości. Na rolkach trudno się szybko zatrzymać, musisz przodem, bokiem, tyłem albo jakkolwiek wprowadzić rolki w ześlizg (niekoniecznie najłatwiej) - odsyłam znowu do YT. Zwykły T-stop przy odpowiednim obciążeniu tylnej nogi jest porównywalny albo skuteczniejszy niż hamulec wbudowany, trzeba tylko pilnować, żeby tylną nogą nie "załapać krawędzi" i nie wpaść w niekontrolowany obrót. Na dziurach trzęsie strasznie jak się wozisz. Musisz jechać aktywnie, "antycypować" nierówności, atakować, pochłaniać, nogi jak sprężyny, parcie do przodu - znasz to z nart ? - znasz. Ale uwaga - kontrola prędkości stosowna do umiejętności, znowu jak na nartach. Wkładka amortyzująca nie zaszkodzi ale na etapie nauki i tak pięty i kolana dostaną swoje na dziurach. Przy zaawansowanym "frirajdzie" z pewnością się przyda. I na koniec, jestem "niedzielnym" rolkarzem, niezbyt ambitnym ale zwykła jazda na wprost mnie nudzi i czasami próbuję tego czy owego. P.S.-edycja: To o czym pisałem znam z autopsji ale niekoniecznie mi wychodzi za każdym razem, często boli. Uwagi kolegów test1uci i tooom44 (posty powyżej i poniżej) przy okazji potwierdzam - z własnego doświadczenia.

    Użytkownik tatmak edytował ten post 25 kwiecień 2012 - 10:24

  17. Ale po co takie ustawienie? Czemu to ma służyć? Szyny tego typu są montowane fabrycznie tylko w najdroższych pro modelach do slalomu(ok. 1500-2000zł) i to też nie zawsze. Na łyżwach zdecydowanie wolę figurówki (na hokejowych tez jeździłem), są dużo stabilniejsze i lepiej trzymają stopę.

    To tzw. "banan", można go uzyskać również na zwykłej szynie wymieniając 1-sze i 4-te kółko na mniejsze, np: 76-80-80-76. Radykalnie poprawia zwrotność rolki. Stosuje się w slalomie "na kubeczkach" i w hokeju. Moim zdaniem dla początkującego bez sensu (to jak nauka jazdy na nartach na 1-szej slalomce na czarnej zlodzonej trasie). Jak opanujesz już podstawy to "kubeczki" będą świetne dla narciarskiego slalomisty (na początek bez "banana"). Rolki bez hamulca to spore wyzwanie na starcie, zwalniaj "beczkami" a hamuj "T" (znasz to pewnie z lodowiska ale na rolkach będzie trudniej). Co do ochraniaczy na nadgarstki, to odradzam "pełne palce", w ciepły dzień zapocą ci się dłonie i będziesz się męczył albo zdejmiesz. Forum to np "narolkach.pl". Jak się już rozkręcisz polecam lekki freeride po mieście (dziurawe chodniki) - spojrzenia przechodniów - bezcenne. Pzdr tatmak

    .......... 3. Jak zacząć, jakieś porady na co zwracać uwagę? .....

    Na nartach pozycję zrównoważoną i jazdę po płaskim "z łyżwy" (bez kijów, to ważne) masz opanowaną ? - masz. No to tak samo, byle na płaskim, suchym i gładkim i "na krawędziach" (ześlizg na początku nie wskazany). Co do pozycji, to ja wolę przewracać się do przodu, łatwiej mi kontrolować upadek - czyli bardziej na palcach niż na piętach, najlepiej po środku. No i rozluźnienie. I tak na początku będziesz pewnie napięty i sztywny "w całości" ale szybko rozluźnisz się od czubka głowy do kolan a zaraz potem staraj się rozluźniać podudzia i stopy. Tu pomogą ci doświadczenia narciarskie a potem poprowadzą cię dalej. Techniki, ćwiczenia i sztuczki znajdziesz w sieci.
  18. To jest faktycznie fenomen. Dzisiaj (poza sezonem, dzień powszedni) ok godziny 11:00 poza zapakowanymi wszystkimi parkingami dla osobówek naliczyłem 18(!!!) autokarów. Podchodziłem do tego stoku kilka razy w ferie, myślałem że spróbuję po feriach i lipa. Ludzi jak mrówek. Odbiłem na Litwinkę gdzie łącznie było ok 20-30 osób, super zrobiony stok. 2 godziny 20 zjazdów i do domu! Maciek

    To proste, w Białce wszystko jest proste. Duży darmowy parking, mnóstwo wypożyczalni, mnóstwo knajp, przystokowy "jarmark", helikopter, ciepły basen i łatwe, zazwyczaj świetnie przygotowane stoki. Długie kolejki do wyciągów to dodatkowa opłata za komfort "bycia na nartach". Ty byś chciał przyjechać, najeździć się i wyjechać (2 godziny). Nie po to Białka powstała, nie jesteś ich "targetem" więc się nie dziw.
  19. To znalazłem nową "barierę", u mnie to jest "bariera podjęcia ryzyka", ta bariera dominuje nad umiejętnościami i strachem i steruje moją "kontrolą szybkości". Działa na nartach i w innych sportach oraz w samochodzie. To pewnie kwestia charakteru. Da się z tym żyć. Ciekawe, że ten temat zwrócił uwagę tylko najbardziej zaawansowanych narciarzy. Dzięki za odpowiedzi.
  20. Dziękuję Kolegom, rozumiem i stosuję w praktyce w zakresie adekwatnym do mojego poziomu. Nie przekraczam "bariery strachu" i "bariery umiejętności" ale staram się do nich jak najbardziej zbliżyć. W konsekwencji te bariery z czasem przesuwają się i mogę jechać szybciej i odważniej. Im szybciej jadę tym mniej czasu na reakcję, zmianę kierunku, dłuższa droga hamowania. Coraz trudniej przewidzieć to co "nieprzewidywalne". I tu włącza mi się "kontrola szybkości" nie związana z moimi własnymi ograniczeniami ale z brakiem zaufania do otoczenia. Mimo, że mogę szybciej (bo wolniej jadący przede mną narciarze jadą przewidywalnie i mam szerokie pole do wyprzedzenia) to zwalniam i wyprzedzam z prędkością która umożliwi mi gwałtowną reakcję gdyby np. wyprzedzany nagle zmieniłby mi przed nosem skręt z krótkiego na długi. Z drugiej strony (tzn. od tyłu): spotykam się z narciarzami którzy pędzą z pełną kontrolą szybkości własnej np. krótkim skrętem a ja jadę przed nimi z podobną prędkością ale dużo szerszym skrętem i oni muszą mnie wyprzedzić. Mają dużo miejsca bo stok szeroki ale słyszę i w każdym skręcie widzę, że jadą "na mnie". Zacieśniam skręt, zwalniam, pozwalam się wyprzedzić ustępując pola. Znowu włączyła się moja "kontrola szybkości" tyle, że z uwagi na tego "co z góry" a to ja miałem pierwszeństwo. Zazwyczaj przejeżdżają obok mnie bez najmniejszej zmiany toru jazdy. Potem widzę przed sobą, że to to nie "bolidy" ale sprawni i zaawansowani. Oni z pewnością jechali z zachowaniem kontroli szybkości w kontekście swoich umiejętności i psychiki ale tak, jakby mnie na stoku nie było. To dlatego marudzę, że "kontrola szybkości" mnie ogranicza. Wydaje mi się, że to szersze pojęcie i nie można go sprowadzić wyłącznie do umiejętności technicznych i predyspozycji psychicznych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...