Skocz do zawartości

Mazby

Members
  • Liczba zawartości

    135
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Mazby

  1. Już wpadło mi kilka privów w temacie, więc zastanawiam się czy nie otworzyć oddzielnego wątku: nauka bardzo małego dziecka. Co do przestawiania się: Podejrzewam, że córka już umiała... jeździć na rowerze? Mam rację? Dzieci jeżdżące na rowerze od małego mają bardzo silnie wyrobiony odruch równowagi. W sytuacja stresowych, ratują się balansowaniem ciała, a nie szukaniem pozycji statycznej. Takie dzieci, oporniej "zarażają" się pługiem. Spotykałem dzieci, które miały ogromny problem opanowaniem ewolucji kątowych (tak, tak! uczę tego też !!) bo zawsze reagowały układem równoległym, równowagi dynamicznej. Ale to rzadkość. Co do śmigu i odbicia... Czy mówimy o śmigu krawędziowym czyli przyśpieszającym , czy hamującym. metody obu są w SKI-21 ja korzystam ze ...źle wykonanego Stopu, który wykorzystuję do "budowy" śmigu hamującego. Co do "odbicia" to mam nadzieje, że nie mówisz o "Christianni z odbicia". Ewolucja kompletnie nie przydatna. Stosowało się ją by odzyskać wysokość przy wejściu na tyczkę. Teraz robimy szerokie przestępowanie i wejście w krawędź. KzOdbicia była ewolucją oporową, bo służyła do wejścia w ślizg tyłami nart... historia.

    Użytkownik Mazby edytował ten post 08 październik 2012 - 11:12

  2. . Zwróc jednak uwage Zyszek na to czym jedzie szary chłopak w drugiej sekwencji filmu. Każdy skret to po prostu modelowy skret płużny - modelowy. Biorąc pod uwagę, że z pewnościa nie był tego uczony daje ten fakt do myslenia. Czyzby elemnt pługu był tak naturalny, że wystepuje po prostu mimowlanie. Co myslisz? Pozdrowienia

    najbardziej w Twoje wypowiedzi podoba mi się zwrot: "zwróć uwagę..." Mitek, To jest dramat! To jest zbrodni na ludzkości! Przychodzą ludzie i walą się w pierś, że NIGDY nie widzieli nart. Przypinają 1 raz i ...rozkraczają się w PŁUG! Miałem 3 dni po 2 h z wnuczkiem Pana A.Olechowskiego (tak , tak, tego!) Chłopak fajnie zjeżdżał (mam to na video i jak mi odpali to wam pokażę). 4- tego dnia nie mogłem być w szkole. 5-tego zaczynamy zajęcia a młody.... rozkraczony!!! "co się stało??" pytam dziadka- " A dałem go wczoraj do Pana kolegi, bo Pana nie było " A prosiłem,żeby tego nie robić!! Do końca sezonu już była tylko walka o opłużenie a nie doskonalenie...co jest na tym filmie... Pług jest jak zaraza, jak alkoholizm i narkotyki. Gorzej, bo M.Kotański (też go uczyłem jak pracowałem na Chochołowskiej) twierdził, że z drugów można wyjść. Z Pługu .... gorzej! wracając do filmiku. Ten koleś co płuży, na wstępie zajęć mi rzucił: - "Ja już trochę jeżdżę, tylko koledzy pierwszy raz"......... Mitek, pytasz czy pług nie jest pozycja naturalną? Pług do TYŁU, jest pozycją naturalną (wystarczy zajrzeć na porodówkę), ale nie pług do przodu. Właśnie z tym walczę. układ stawów w pozycji pługu do przodu NIE tylko NIE jest NIEnaturalny. Jest destruktywny dla stawów, wystarczy popatrzeć na jakiś film, fotkę (albo reklame szkoły narciarskiej! )zapatrzysz się....i od razu się go robi... to jest naturalne.

    Użytkownik Mazby edytował ten post 08 październik 2012 - 10:28

  3. Różnica jest zasadnicza! Mazby pisze na forum w celach ZAROBKOWYCH. "Eksperci" (domyślam się o kogo chodzi) dzielą się bezinteresownie. Ja nikogo nie będę pouczał jak się robi promocję w XXIw to nie mój biznes. Ale na pewno trzeba się odrobinę wysilić.

    Oczywiście tak to może wyglądać. Gdybyś jednak się trochę wysilił to doszedłbyś do następujących wni0sków: 1: Kto chciałby sprzedawać książkę o nauce o nauce jazdy na nartach na TYM forum, gdzie są tylko mistrzowie? Tu wolałbym przemyćic np. "Doskonalenie Jazdy" Szymona Tasza.......(kupujcie, kupujcie...!!!) 2: Moją książkę zakupiły już 2 duże firmy dystrybucyjne nart , jako :instrukcję użycia nart", chcą ja dodawać jako gratis. 3. jest na Allegro, gdyż wiele osób zasypuje mnie mailami , gdzie ją można zdobyć. Kolega wspomniał, że chciałem ją zaprezentować ekspertom z forum: I tak i nie w mojej uprzednio cytowanej przedmowie:

    Polecam książkę instruktorom narciarskim. Nie kwestionuję Waszej wiedzy i programu jaki poznaliście na kursach instruktorskich. Bywa tak, że program starzeje się szybciej od sprzętu, którego użycia dotyczy. A jaki szybki mamy postęp w technologii, konstrukcji i zastosowaniu nart, sami wiecie najlepiej. Niestety w tym przypadku narty przegoniły aktualny program nauczania narciarstwa zjazdowego o ...jeden wiek. Przegoniły też stoki narciarskie w ich architekturze. Przyklejenie „erraty” w postaci nauki jazdy karwingowej nie wystarczy. Czym jest karwing opisałem w rozdziale „Carving – stara zabawka w nowiutkim pudełku”. Współczesne narty domagają się aktualizacji programu i dostosowania do nich sposobu nauczania. Przesunięcie na szary koniec edukacji popularnego „pługu”,

    Będę szczery do bólu! Nie prezentuję książki w celu konsultacji. Konsultacja trwała 4 lata. Kto w tym brał udział jest na końcu książki wymieniony książkę TU prezentuję, żeby moi koledzy narciarze nie obudzili się z ręką w nocniku. Moim obowiązkiem, jako narciarza jest powiadomić kolegów narciarzy, by oni dowiedzieli się o zmianach pierwsi. By nie było na stoku obciachu, jak w grupie studentów AWF we Witowie, gdzie wykładowca został zarzucony przez studentów :" A dlacego Pan nas uczy pługu!!!???" Skoro Niko chce wzorem XiX wiecznych fiakrów rozwalać maszyny parowe, to jego prawo pozdro

    Użytkownik Mazby edytował ten post 08 październik 2012 - 10:02

  4. To bardzo ważny post w tej całej dyskusji

    To prawda, ale jednak odważył się zaprezentować film z wynikami swoich kursantów, za co otrzymał bardzo obraźliwe komentarze od niektórych ekspertów..

    To prawda, że było dużym błędem publikowanie tego filmu. Jako, że nie publikuję materiałów filmowych ze szkolenia i było błędem to publikować, Zrobiłem to spontanicznie i za to przepraszam. Jestem profesjonalistą i powinienem dobrze przygotować materiał przed publikacją. Filmować demonstratorów, a nie kursantów. Nie zrobiłem tego. Być może zbyt "domowo" się poczułem na forum i zbyt obnażyłem dość prywatny materiał. W tym sezonie (czekam na śnieg) robię materiał filmowy, interpretujący książkę. Będzie miał on wypełnić lukę jaką są filmy do publikacji. Będzie on też miał za zadanie reklamę książki na YouTube, z racji jej wydania w wersji angielskiej i norweskiej

    Może tak ostrej krytyce powinna towarzyszyć prezentacja działania własnej pracy instruktorskiej. Mario

    Z mojego doświadczenia zawodowego i forumowego, mogę zapewnić, że nie zobaczycie kontr-materiału od Niko. Po 1-sze on wie, że jego potencjalny materiał zostanie poddany drobiazgowej analizie, a nikt od Niego nie wie lepiej, że KAŻdy materiał filmowy można osmarować. 2- Niko Nie ma takiego materiału (to moja ocena!) gdyż z uwag i komentarzy jasno wynika, że nie pracuje zawodowo na stoku. Gdyby tak było, to dojrzałby szczegóły, stopień postępu, obiektywnie by ocenił kursantów, wiedziałby co można zrobić w kilka godzin i jak różnorodne zdolności posiadają rożni ludzie. Najlepiej o tym świadczy krytyka trzymania kijków, które się poprawia w dalszej fazie nauki, z racji braku podzielności uwagi i priorytetów kontroli odruchów warunkowych. Wie o tym każdy trener i każdy prawidłowo wyszkolony instruktor. Z zapewnień kolegów wynika, że prowadzi on naukę na stoku, ale nie jest niestety instruktorem ( jeśli jest, to ...świadczy o tym jakich mamy instruktorów). Zaznaczam, że te słowa nie wynikają z mojej zemsty, tylko z oceny poziomu treści komentarzy. Pojawia się temat nie publikowania mojej książki na forum. Moja praca nad metodyką trwała 4 lata. materiał został sprawdzony i opracowany do wydania III części " Mamo, Tato, co Ty na to... na nartach" Pawła Zawitkowskiego. Nie doszło do tego , więc skompaktowałem materiał do wersji "low-budget" i wydałem sam, ponosząc wszelkie koszty (niemałe). Sprzedaż książki jest rekompensatą finansową. za tym idzie umowa z kancelarią prawniczą, która zapewnia mi ochronę praw autorskich , która zastrzega nie publikowanie w formie elektronicznej całości ani fragmentów ( oni żyją z tych co to zrobią!). pozdrawiam
  5. Podziwiam ludzi ( a może i nie ) którzy jadą w góry, wydają niemałe pieniądze na swój urlop i jeżdżą na takich "stokach ".

    i masz rację, że ich podziwiasz. W zeszłym sezonie miałem zajęcia na tym stoku z członkami Warszawskiego Klubu Narciarskiego. Poprawki, tyczki i takie tam. Dostałem od nich bardzo miłą pocztówkę z podziękowaniami z Mer de Glace. mazby
  6. tyczy się "stoku szkoleniowego" 15 m szerokości ( z metrem w ręku!!), zakończonym tłumem maluchów w kolejce do wyciągu. Co do zaplecza, to nie wybrzydzam, bo dostałem tam wolną rękę i kilku młodych instruktorów do przeszkolenia w metodyce. Innym gdzie szkolę jest w Poroninie ( zaraz za zakrętem w stronę Bukowiny) "U Gróloka". Niestety tam są stali instruktorzy, nie zainteresowani moimi teoriami, ale stok jest b, dobry do nauki. Cała Bukowina to stoki odgórne (podjazd od góry stoku) i zawężone przy kolejkach do wyciągu. Jedyny , który się kwalifikuje do nauki to nowy stok szkoleniowy w Jurgowie. M. Ciche niezłe, ale, daleko i dojechać można po zaliczeniu krzesełka. Rusin - odgórny Nosal - masakra Pod Skocznią- OK. a teraz najlepsze!!! najsłynniejszy stok w Zakopanem- Szymoszkowa: NIE ma stoku szkoleniowego. mazby
  7. Dzięki za troskę i słowa wsparcia. To co opisujecie działa na moją korzyść. Stok z szosy wydaje się niebezpieczny i stromy, przez co mam luz i mało narciarzy. Spędziłem tam cały zeszły sezon, pracując z 3-ma grupami po 25 osób oraz niezliczę ile indywidualnych kursantów. W rzeczywistości wali na głowę "mordownię" we Witowie gdzie miałem nieprzyjemność pracować. Proponuję zajrzeć na Stasikówkę w sezonie i zaryzykować jeden zjazd. Zaopiekuję się Wami.... mazby
  8. Stasikówka, na drodze z Poronina do Bukowiny Tatrzańskiej ( zaraz za skrętem na Murzasichle). Długość 300 m wyciągu orczykowego. Szerokość 60-100m. Jednostajne nachylenie z wypłaszczeniem . Ekspozycja północna, śnieg naturalny. Stok oddolny ( wg. "nowomowy" - podjeżdżamy od dołu). Bar, wypożyczalnia. bezpłatny parking Dołączona grafika
  9. Serducho -Dziękucho. Teraz muszę to wszystko za Ciebie dorysować... było by prościej... no ale jest OK. "Les Vallons" to ogólnie dolina... więc jest jedna po jednej a druga po drugiej.... Jak tylko możesz coś dorzucić to wal... no i oczywiście zapraszam do Zakopa Czy dobrze dorysowałem? http://i945.photobuc...PisteMazby2.jpg ... nie chciałem dawać oddzielnego postu.. mam już track-logi na te zjazdy : http://s945.photobuc.../mazby/LaGrave/ dla niewtajemniczonych: tracklog pozwala z dokładnością do kilku metrów zjechać trasą wg. GPSa... bardzo przydatne przy kiepskiej widoczności (mgła/noc) tracklogi można pobrać tutaj: http://refile.net/f/?cR9 można to przekonwertowac na dowolny format, albo pobrać GPStrackmaker i "wlać" do GPSa. mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 20 grudzień 2011 - 15:04

  10. To bardzo sympatyczny i pożyteczny materiał. Ciekawe jest podejście tych "wolontariuszy". Jako, że ratownictwem zajmuje się żandarmeria, oni przygotowują oznaczenie trasy i wynajmują się za przewodników. W Alpach bardzo powszechne jest wynajęcie "guide'a" i we większej grupie nawet nie tak kosztowne. Jeśli warunki będą sprzyjające to w planach jest "zaliczenie" paru żlebów i tu jednak wskazany jest przewodnik. W kilku miejscach są "zagwózdki" z wytopionym śniegiem i konieczność użycia liny (czytaj: posiadanie uprzęży). Same Tryfidy to loteria, gdzie raz jest śnieg, a raz zjazd na linie. Przewodnik ma rozeznanie i zabiera ( po zaplanowaniu trasy) linę. Sama przygoda.
  11. Jakiego rzędu mniej więcej koszt by to był?

    jest to przedsięwzięcie "non-profit" więc kwestia zorganizowania grupy by maksymalnie wykorzystać transport. ja zabieram trochę sprzętu (2 paralotnie, narty) więc raczej własny samochód. Optymalnie 3 osoby (na ścisk 4) na furę. Zakwaterowanie, jak sugerował kolega ) w L2A gdzie powinno być taniej. jestem za opcja "low-budget" z własnym żarciem, ale jak w wielu wyjazdach w których uczestniczę, nie ma reżimu i można sobie zafundować hotel. Teraz wykalkulować paliwo, podzielić na ilość pasażerów i klaruje się koszt. Ceny kolejki są w necie. Do dokładniejszej eksploracji można wziąć przewodnika , też ceny w necie. Myślę , że w sumie to koszty niedrogiego "standardowego" wyjazdu w alpy.

    Ja zjeżdżałem zupełnie sam (tak, wiem, że nie powinno się itp.), więc tylko "trasą" Meije, bo łatwa orientacyjnie (w zasadzie cały czas widziałem gondolę).

    bardzo bym Cię prosił o dorysowanie swojej trasy na załączonym powyżej rysunku, z oddzieleniem na spacer piechotą.

    Przy pomyleniu przebiegu trasy można się zdziwić jak Fred:

    ..... widzę Panie Wojtku, że nie jest Pan na bieżąco.... .... minuta 3.44....
  12. Witam, Chciałbym założyć wątek z powyższym tematem i powoli ( przez Zimę) " zmontować " grupę chętnych do wyjazdu w te okolice. Zaznaczam, że planuję dokładne poznanie tej góry i jej oferty narciarskiej- poza-trasowej. Jako, że to daleko i specjalizacja narciarska jest dość ścisła, będę zbierał informacje i ludzi. Interesuje mnie zebranie na tyle dużej grupy, żeby nam się opłacało pojechać w 2 (3?) autka, wynająć większe lokum, wynająć przewodnika i "przestudiować" kultową górkę. Z mojej strony, nastawiam się na kilka wariantów "zwiedzania". Planuję zabrać, prócz nart oczywiście, paralotnię 2-osobową i speedflyera. Tak wiec osoby związane z powyższymi dyscyplinami praktycznie, mile widziane. Dla chętnych wprawienia się w świeżym śniegu, proponuję wspólne treningi w Zakopanem (znaczy Tatry!), pod Salatyńskim (SL) i okolicy. Prócz jazdy ćwiczymy ratownictwo lawinowe (użycie detektorów, sondowanie , I pomoc itd). Loty w tandemie na paralotni (operator filmowy, czyli balast). SpeedRiding/Flying (sprzęt własny). Załatwiam tanie mieszkanie w Zako. Obecnie zbieram info o "górze". Zdobyłem mapkę "off-roadową" i kompletuję zapisy track-logowe na GPS. Wszelka pomoc mile widziana. Dla sceptyków, którzy twierdza, że La Grave to nuda .....

    Nie byłem w Verbier, więc mogę napisać tylko o La Grave: Vallons de la Meije faktycznie można 'objechać' w 2-3 dni, . . . . . . [/URL]

    załączam mapkę i link... http://pistehors.com...-Alpes/La-Grave http://www.la-grave....t_free_ride.php la-grave.png Mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 16 grudzień 2011 - 16:12

  13. No cóż , dla nas Cywiński jest wykładnią. Ja z zasady upraszczam, ponieważ w naszym narodzie z zasady się komplikuje. jestem za burzliwymi dyskusjami na forach, w terenie już nie. Przeraża mnie gdy w sytuacji podejmowania szybkich decyzji , zaczyna się "sejmik". Niestety tyczy to także wyspecjalizowanych grup, które winny działać jak automaty. Uczestniczyłem kilkakrotnie w działaniach służb ratowniczych w Alpach. najskuteczniejszy jest francuski CRS. To Ci sami chłopcy co pałują na demonstracjach. We Francji ratownictwem zajmuje się najskuteczniejsza grupa wojskowa, żandarmeria. Z żenadą przyglądałem się pracy na lawinisku naszych chłopców. Ci sami co mnie szkolili przy tablicy, nie byli w stanie ogarnąć bałaganu w terenie. Do dziś niejednoznaczne pozostają decyzje jakie spowodowały kilka lat temu śmierć dwóch młodych ratowników. Nie wygramy z bufonadą i karierowiczostwem, nawet w elitarnych grupach ratowniczych. Tak więc jestem za uproszczeniem zasad i stosowaniem ich samemu. Te które wypisałem na poprzednim poście, nieraz ratowały mnie z opresji. Lawiny naprawdę są nieprzewidywalne i trzeba to uszanować. Pozostaje nam prewencja i zdrowy rozsądek. My za bardzo wierzymy w totolotka... a mnie się uda. W Alpach wyjście ze schroniska bez Pieps'a to jak łażenie z gołą d... Ale co ma zrobić koleś , gdy najtańsze urządzenie kosztuje tyle co komplet nart... wybiera narty. Nasza wiara w technologię. Kupujemy 3 antenowy super-detektor i ... kicha, bo większość poszukiwań odbywa się w nocy, a nasza strzałka na lcd nie ma podświetlenia. Po co ćwiczyć poszukiwanie "na słuch". Okazało się , że braki w szkoleniu eliminują 70% ratowników. W USA każde Liceum ma w programie CPR. Małolaty potrafią przeprowadzić resuscytację po wypadku komunikacyjnym. U nas... no może starczy, bo idą Święta. trzymka mazby
  14. Ski-turowiec często ma przewagę nad freeride'erem, bo często przed zjazdem podchodzi linią zjazdu, w przeciwieństwie do tego drugiego. .

    ... ta metoda zbiera największe żniwo ofiar. Nie wspomnę o "bezbronności" ski-turowca, który w fokach nie ma szans ucieczki przed lawiną (przerabiałem). W Tatrach podejście trasą zjazdu to podejście wklęsłością żlebów i dolin, czyli szukanie guza. bezpieczne podejście to wypukłościami, graniami i grzbietami. Takim typowym podejściem jest górne i dolne podejście do Rakonia i Wołowca w T.Zach, dolina Chocho. Dla przeciętnego narciarza podejście dołem NIC nie wnosi do jego wiedzy o stanie śniegu. "Lawinowość" stoku w danym dniu można określić tylko na podstawie zjawisk meteo poprzedniej doby (dwóch), pory dnia i nasłonecznienia. Podejścia dołem nie stosuje się nawet w ski-extreme, celem poznania trasy pod kątem przeszkód. Występujące progi, łatwe do zeskoku z góry , są nie lada przeszkodą wspinaczkową (źleby Suchej Kasprowej) Podchodzenie "dołem" jest łatwiejsze... za co się często drogo płaci. Często jest jedyna drogą- Rysy.
  15. Witam... i uprzedzam, będzie długo.... Kiedyś byłem młody ( aż się nie chce wierzyć...) i szalony. To wspaniały okres w życiu, bo się jest nieśmiertelnym. Lawiny oglądaliśmy z okna schroniska (Chochołowskiej) i zawsze wydawały się piękne. Zaraz po świeżych opadach wspinaliśmy się na ścianę Ropy lub Północną Wołowca i jeździliśmy ... na lawinach. Były to małe pyłówki i zabawa przypominała surfing po falach. Bywały i bam-bamy i szukanie, ale nigdy nic, co by nas zniechęciło. Owszem, na Wiosnę , wielkie gruntówki z Dolinczańskiego i Litworowego budziły respekt, ale nas tam nie było. Współpraca, a raczej przyglądanie się pracy Wojtka Bartkowskiego otworzyła mi oczy na lawiny. Ten wybitny specjalista został zignorowany przez nową formację GOPRU przy przejściu na nazwę TOPR. Późniejsze wypadki , których stali się ofiarami sami ratownicy, potwierdziły brak "Guru" w szeregach. To właśnie Wojtek nam pokazywał, że z lawiną nie wygrasz, ale możesz ją przechytrzyć. Wystarczy konsekwentnie stosować proste zasady: - szanuj Góry - obserwuj opady, temperaturę i inne zjawiska meteo. - nie lekceważ ostrzeżeń i komunikatów - zawsze zabierz łopatkę i sondę (teraz i detektor... jak Cię stać na kupno) - unikaj wklęsłości terenu - zawsze podchodź grzbietami, nie żlebami - trawersuj pojedynczo stoki, nigdy w ciasnej grupie - zjeżdżaj na nartach stosując manewr "lawinowy", 3-4 skręty i długi trawers w bok nie masz gwarancji... ale masz szanse... dużo większe. Nie ma złotego środka, prócz tego który stosuje słowacki TANAP, zamyka Tatry na Zimę. Teraz mamy Recco, kamery IR, detektory... oby to tak nie zadziałało jak ABSy, EWSy i inne gwarantujące nam nieśmiertelność nowinki techniczne. fajny wątek mazby
  16. Niemniej jestem zdania, że wszelką naukę jazdy na nartach dzieci powinny zaczynać z własnymi rodzicami, tak jak zazwyczaj z nimi zaczynają naukę jazdy na rowerze. Który rodzic w celu nauczenia swojej pociechy jazdy na rowerze oddaje ją odpowiedniemu instruktorowi lub trenerowi? Ja się z takimi przypadkami nie spotkałem, a Wy? :)

    podpisuję się obiema rękoma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...