Skocz do zawartości

Mazby

Members
  • Liczba zawartości

    135
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Mazby

  1. Witam, trochę wyskoczyłeś przed orkiestrę , no i niedokładnie przeczytałeś mój post. Po pierwsze, jeśli jakiś sport staje się popularny to zapewne jest w tym jakiś sens! Nie wspomnę o tym , że człowiek dla zabawy potrafi wiele. Weźmy na ten przykład Banji. jaki to ma sens... a jednak. Co do orkiestry to Speedflying nie jest paraglidingiem. Nie ma tu termiki, jest dużo większa prędkość i co najważniejsze i chyba co jest przyczyną jego rosnącej popularności to , że można jechać na nartach tam gdzie... nie należy jechać na nartach. jak stok się skończy przepaścią to lecimy. jakbyś się pokręcił po Alpach , i nie mam na myśli "sztruksowanych " tras, to byś spotkał się z problemem, szczelin, lawin i przepaści (freeride). Tu otwierasz speedflyera i przelatujesz dalej.

    Z góry przepraszam za moje zdanie na ten temat. To kompletnie bez sensu!!!

    be sensu jest jechać 500km żeby stać w kolejce a potem znowu stać w kolejce a potem znowu stać w kolejce. bardziej trafne by było powiedzenie -TO JEST DLA MNIE bez sensu, wtedy nie obrażałbyś rzeszy miłych ludzi, mnie włącznie.

    Jedyną sensowną formą paraglidingu są przeloty ale przecież nie w zimie i nie potrzebne są do tego narty.

    jak wspomniałem Speedflying jest bardzo dalekim krewnym...dalekim. mało wiesz o paralotniarstwie, bo umknęły Ci loty żaglowe, (dużo bardziej ekscytujące od nudnych przelotów) i akrobacje. Narty w Speedflying służą do startu i lądowania, bo ..zapewne nie doczytałeś) latając z v- 50-100km/h masz podejście do lądowania i start w granicach 30-40km/h co bez nart jest....uciążliwe

    lub szybko robi się bardzo niebezpieczny ( jeśli tylko ktoś poczuje się zbyt pewnie i zaczyna się "bawić" ) Wszyscy moi znajomi mieli dość poważne wypadki.

    ... ponieważ są niedoszkoleni. Ale to już wina systemu który pozamykał szkoły i wszyscy się uczą z ...YouTube. jestem instruktorem paralotniowym I klasy od roku 1991 i wyszkoliłem setki paralotniarzy (paru trafiło do kadry narodowej). Miałem tylko 1 przypadek , gdy mój absolwent uległ wypadkowi, ale na własne życzenie.

    W miarę ładnie wygląda to na załączonym filmiku z Mont Blanc ale trudno sobie wyobrazić, że goście pojechali tam bez znajomości terenu. To są godziny przygotowań a z romantyzmu widocznego na filmie nie ma nic.

    Nie kwestionuję, że film był zrobiony profesjonalnie, ale znajomość terenu???? Sugerujesz, że przeszli pieszo te wszystkie szczeliny i przepaście? Latałeś kiedyś? Znowu przejęzyczenie: "a dla mnie z romantyzmu widocznego na filmie nie ma nic"

    Dla mnie to taka sztuka dla sztuki.

    Rozumiem, ze Banji jest bardziej kreatywna? A może narty to nie sztuka dla sztuki? Piękno latania polega także na tym, że widzisz znane Ci miejsca z innej perspektywy.

    p.s. mam wylatane na szybowcach i samolotach łącznie ok. 1700 godzin. ( zdecydowana większość szybowce)

    Szkoliłem zarówno szybowników, pilotów wojskowych i pilotów cywilnych. Wszyscy twierdzili, że te wszystkie "sprzętowe" loty to "lizanie przez szybę". Dopiero jak usiądziesz na huśtawce i pod nogami masz mapę Tatr, to jest latanie.

    Hej Mazby, Glajciarstwo to jedno z niespełnionych marzeń pozdrawiam maciek

    To się da załatwić: https://vimeo.com/51924469 No ale dość! każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Moja propozycja nie tyczyła pokochania tej nowej dyscypliny tylko zaakceptowania jej istnienia na forum Co wy na to?

    Użytkownik Mazby edytował ten post 22 styczeń 2013 - 20:27

  2. obserwuję takie sposoby jazdy, ciekawi mnie to czy to bardziej jest latanie + lądowanie na nartach, czy bardziej chodzi o narciarstwo + pokonywanie dużych skał, uskoków itp.

    Już wyjaśniam. Są 2 formy: Speedrideing- to jazda z "parasolem" i od czasu do czasu podlatywanie. Jak się domyślacie nie przepadam za tą formą, bo uważam , że jazda z parasolem to bezsens. Ale są zawody i imprezy. jest dość silna grupa w Bieszczadach. SpeedRidery są mniejsze: 8-10m2 Speedflyiing.- genezą jest paralotniarstwo. Tyle, że tutaj mamy większą pytę. od 50-110km/h (paralotnia(30-40). Tutaj narty są niezbędne ze względu na prędkość oderwania i lądowania (ok.30-40km/h). Ale w sprzyjających warunkach (pod wiatr) można latać w butach. Pomysł wyszedł z freeride'u gdzie zapaleńcy nie mogli odżałować stoków zakończonych przepaścią. W Alpach robi to furorę bo skutecznie zabezpiecza przed wpadnięciem do szczeliny i przed lawinami(!). Speedflery mają od 12-18m2 Dla ciekawskich szczegółów polecam najpiękniejszy film o tym szaleństwie. http://www.youtube.com/watch?v=KYHh6VW_8Nc

    Ja bym chciała kiedyś przetestować to narciarskie latanie :)

    nie ma sprawy. zapraszam do Zakopanego ..... .... z tym, że latanie to jak z ciążą.... nie da się tylko.... przetestować.....

    fajnie by było na skrzydle podlecieć do góry, a później zjechać na nartach :D sam nie latam

    fajny filmik, ale prawdziwy odjazd jest tutaj: .... impreza jest od 2:14.......Star Wars wysiadają!!!!! http://www.youtube.com/watch?v=GnbQqb0o8TI mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 21 styczeń 2013 - 18:03

  3. Wrzuć na luz Mazby. :) Nikt nie napisał, więc tego nie robi? :D Wszędzie doszukuję się kryptoreklamy? Mazby, na prawdę wyluzuj. Napisałem uwagę z przymrużeniem oka. Na Twoim miejscu przeczytałbym uwagi, które w tym wątku padły, wziąłbym je pod uwagę przy, np. kolejnym wydaniu książki i nie obrażał się na tych, którzy mają coś do powiedzenia na temat metodyki nauczania narciarstwa, którą przedstawiasz.

    Mój drogi , obrażanie to zabieranie zabawek z piaskownicy. To raczej Ja bym prosił o uwzględnienie, że może zaistnieć pewien ładunek emocjonalny w wypowiedziach. Było nie było to naprawdę emocjonujący wątek. Byc może moje wypowiedzi są dla kogoś za ostre, wynika to z tego, ze nigdy nie przenoszę konfliktów wirtualnych na real i nieraz śmiejemy się przy piwie ze swoich utarczek. Taki jestem. Jeśli jest to nie do przyjęcia to dostosuję się do regulaminu. Tak serio to bądź konsekwentny i stań w mojej obronie kiedy ktoś mnie obraża. Pamiętaj, że jestem sam przeciw wszystkim. A najśmieszniejsze jest to, że jako autor wydania, jestem dość...oryginalny, że umożliwiam kontakt bezpośredni. Nigdy nie zapytałeś dlaczego to robię. Uprzedzę odpowiedz: na pewno nie po to by zwiększyć sprzedaż. Bądź też tolerancyjny,. Bywa, ze ktoś ma bardziej radykalne opinie od ciebie. Pozdro i nara, spadło 30cm i idę poszaleć mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 15 styczeń 2013 - 09:28

  4. Zagalopowałeś się Mazby i momentami się zapętlasz. :) Znam metodę, którą reklamujesz. Ta wcale nie jest nowa. Skąd możesz wiedzieć, że tylko Ty ją stosujesz?

    jaką? SKI21, rozpoczynanie od jazdy krawedziowej, czy ta dla "BBBBBBBBardzo małych dzieci"? jeśli chodzi o ski21 to: Z prostego powodu. Nikt jeszcze nie napisał, że to robi. metodę dla bbbbbb... z tego samego powodu. Piszesz, że ją znasz? Czytałeś czy stosowałeś. Bo jeśli ją stosowałeś i ją negujesz, to..... dlaczego, uzasadnij

    Przesadziłeś Zbychu. :D:D:D W reklamie "specjalnego stoku" brakuje tylko kwestii "mojego stoku" lub "stoku jaki tylko ja znam". ;) Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. :D Zarzucać innym manipulację, kiedy samemu się manipuluje ... - nieładnie.

    To przykre, ze wszędzie doszukujesz się kryptoreklamy i manipulacji. taki sam komentarz można przykleić każdemu z kim się nie zgadzasz.proszę konkrety, daj szansę do obrony.

    Może trochę więcej pokory, dystansu do siebie i otwartości na poglądy innych?

    Pokory już się nie nauczę. Dystans do siebie.. to trudna sprawa, sam wiesz. Otwartości na poglądy? Powinieneś mnie widzieć przed "ski21" , jak wstawiam ludzi w pług, trzymałem noski dzieciom i wyśmiewałem się z carvingów... to chyba jest warte określenia "otwartości na poglądy"??

    Idę zaparzyć melisy. Kto potrzebuje poza Mazbym? ;)

    DLACZEGO ?
  5. [quote name='borowina']Mazby, zastanawiam się, czemu miał służyć ten wątek[/QUOTE] Patrz tytuł [quote name='borowina'] Jeżeli miała to być reklama Twojej książki (a z tego piszesz, to nie) - umieściłeś ją w nieodpowiednim dziale.[/QUOTE] Reklamę książki umieściłem w innym dziale. Wystarczy poszukać. Ale skoro mi to wytykasz to przez grzeczność nie zaprzeczę i zmienię avatar, żeby Cię o tym upewnić. [quote name='borowina'] Jeżeli chciałeś podzielić się swoimi doświadczeniami i nie dopuścić do komentarzy i dyskusji - trzeba było poprosić któregoś z moderatorów o zamknięcie wątku od razu po jego napisaniu.[/QUOTE] Gdyby tak było to nie odpowiedziałbym na żaden komentarz, jak zauważyłeś odpowiadam na prawie każdy... prawie, bo wiele z nich jest poza moją umiejętnością rozumienia [quote name='borowina'] Jeżeli natomiast chciałeś podzielić się swoją wiedzą i zaprosić do dyskusji, to zupełnie nie rozumiem Twojego oburzenia, gdy inni mają odmienne zdanie i tych wszystkich wykrzykników. Trochę to nieprzemyślane, według mnie.[/QUOTE] W twoim rozumieniu dyskusja to obrywanie i przytakiwanie. Wszelkie inne, zakończone wykrzyknikami nie wchodzą w rachubę. OK zamiast wykrzykników będą emotki.:confused: [quote name='karat10']Może niektórym należałoby zaparzyć meliski? ;)[/QUOTE] ... no cóż jestem naturalizowanym góralem i pewnie już i charakter sie zmienia... [quote name='karat10'] Metoda podana przez Mazby'ego sprawdza się, ale nie w każdym przypadku.[/QUOTE] Z całym szacunkem: Tego nie wiesz, bo jej nie stosowałeś , gorzej NIKT z tego forum jej nie stosował, cała dyskusja jest co najmniej ...dyskusyjna: Z jednej strony ktoś kto Wam przedstawia praktyczne wyniki swojej pracy, z drugiej osoby które tylko teoretycznie sobie metodykę wyobrażają, porównują do swoich doświadczeń i próbują znaleźć dziury. Nie jest moim zamiarem poddać pod dyskusje, bo do tego musielibyście spróbować organoleptycznie tej metodyki, a powiadomienie Was, ze to istnieje. Tu większość wyraża swoja dezaprobatę - to rozumiem, ale wielu próbuje mi wmówić efekty które na stoku NIE mają miejsca- i to już mnie osłabia. Proszę zwrócić uwagę, że mimo poruszenia tego tematu na wielu wątkach NIGDZIE nie padła propozycja by się spotkać na stoku i przyjrzeć się tej metodyce w praktyce, nie wspomnę , że nikt nie zaproponował mi bym go nauczył tej metodyki. [quote name='karat10'] Nie negowałbym kilkudziesięciu lat doświadczeń innych promując jednocześnie "jedyną słuszną" metodę nauczania narciarstwa, ponieważ wg mnie do tej "jedynej słusznej" metody ten i ów dochodzi/dochodził min dzięki tym dekadom doświadczeń innych narciarzy i nauczycieli narciarstwa.[/QUOTE] Nie neguje tylko chcę Was uswiadomić, że metodyka z przed 40 lat jest anachronizmem w porównaniu z postepem w konstrukcji nart i infrastruktury narciarskiej. Nie neguję konia, tylko namawiam do używania auta. [quote name='bukinek']Drwisz z Worta stosując manipulację. Wynika to albo z Twojej niewiedzy, albo przez dorabianie filozofii...[/QUOTE] Nie prowokuj, bo od wychwytywania obrażania jest admin. Jeśli napisałem, że kolega nasz pisze bzdury , to nie obrażam jego tylko wyrażam opinie o jego odpowiedzi. [quote name='bukinek'] Doskonale wiadomo z PRAKTYKI (odwołuję się do naturalnej praktyki rodzicielskiej) i wiedzy PEDAGOGICZNEJ, że lęk przed szybkością i upadkiem w wieku 4,5,6 lat wzrasta w stosunku do lat 2-3. Chyba, że się ma do czynienia z dzieckiem, które spędza co sezon 50dni na stoku to wtedy jest jak z małpką. [/QUOTE] mam nadzieje że rodzice zakopiańskich dzieci nie rozliczą Cię za nazwanie ich pociech małpami. Co do reszty to określenie "Doskonale wiadomo" winno brzmieć " tylko mnie doskonale wiadomo". [quote name='bukinek'] Uczenie dzieci w wieku lat 2 czy 3 uważam za czysty kretynizm.[/QUOTE] Tez nie popieram, ale nazwanie kretynizmem to już przesada. [quote name='bukinek'] Dla takich dzieci jest piaskownica, klocki i piłka a nie narty! Zresztą w narty w tym wieku da się wczepić jednie ciapa a nie zdrowe, żywe ruchowo dziecko, które narty w pierwszym naturalnym, odruchu użyje jako łopaty, kijka do kłucia itp. Narty dla malucha będą nudziarstwem.[/QUOTE] No Comment [quote name='bukinek'] Generalnie zgadzam się z Twoją metodyką, ale po pierwsze nie uważam tego za nic nowego.[/QUOTE] nigdy sobie nie przypisywałem tego wynalazku. W Norwegii jest to dość popularna metodyka, a ktos mnie poprawił, że USA dość powszechna [quote name='bukinek'] Po drugie z jednej strony piszesz o specjalnie dobranych stokach (jak mniemam bez nadmiernego tłoku, wypłaszczone odpowiednio ) a z drugiej przestrzegasz przed używaniem szelek, bo ktoś może wjechać... Bez sensu zupełnie![/QUOTE] Nie widzę związku! I nie wiem co jest bez sensu. na temat szelek się rozpisywałem i nadal przestrzegam by ich nie używać. Ich jedyne zadanie to zwiezienie na siłę dziecka po stoku na którym koniecznie musi jeździć napalony Tata ( Mamy rzadziej). Pracując wiele lat na Kasprowym ciągle widziałem dzieci na sznurku z hasłem :" A co mam z nim zrobić!?" [quote name='bukinek']Dla przeciętnego Kowalskiego, nie ma mowy o żadnym planie! [/QUOTE] Dlaczego? [quote name='bukinek'] Co innego jak ktoś ma ojca/matkę instruktora, czy "urodził się" na korcie. Z wyjątków próbujesz uczynić standard co jest zafałszowaniem obrazu. Co do praktyki i teorii, jestem rodzicem i od wielu lat belfrem. Jak mnie nie wierzysz mogę Tobie podesłać telefony do AWFu czy Wydziału Pedagogicznego i sobie sprawdzisz czy mijam się z prawdą. [/QUOTE] To, że jesteś belfrem nie przesądza, że to co piszesz ma być prawdą absolutną. Raczej świadczy o tym, że zanegujesz wszytko co nie jest Ci znane. Co do AWFu to moja metodyka była konsultowana z dwoma wybitnymi wykładowcami narciarstwa zjazdowego z AWF Kraków, których nazwiska są wymienione w podziękowaniach na końcu mojej książki. Przyznali , że jest im znana i pewne elementy sami stosują. jako ciekawostkę mogę dodać, że na moje pytanie dlaczego jej nie wdrażają w całości, nie rewolucjonizują programu nauczania i dlaczego jej sami nie stosują...nie otrzymałem odpowiedzi. [quote name='bukinek'] Najszybsze postępy czyni się rozpoczynając naukę dziecka w ODPOWIEDNIM wieku a nie JAK NAJSZYBCIEJ i basta![/QUOTE] z czego dla niektórych ODPOWIEDNI to...... wstaw cyfrę.

    Użytkownik Mazby edytował ten post 14 styczeń 2013 - 14:34

  6. Czemu tak nerwowo?

    Bo tłukę to w kółko i nie dociera... poza tym trzeba spuścić parę!

    zapewniam Cię że był to mój ostatni post w twoim wątku

    Czemu tak nerwowo?

    ,oraz o tym że niektóre koncepcje które powstawały dłużej niż 5 lat też się nie sprawdziły.

    TO NIE KONCEPCJA tylko Praktyka 5- letnia...20-30 kursantów w sezonie x 5-ty rok stosowania!!!! 1-Czy wiesz jaki ma wpływ jazda na nartach na nieukształtowane stawy biodrowe 2-latków?(jakie jest stanowisko lekarzy w tej kwesti?) WIEM ( ale 3 latków!) mam stały kontakt z najlepszymi ortopedami z Zakopiańskich szpitali. Własnie z ich konsultacji powsał pomysł omijania bardzo szkodliwego dla bioder, stawów kolanowych i skokowych układu kątowego 2- Co powiesz rodzicom jeżeli jego 2latka rozjedzie niedouczony snobordzista?(przerabiałem na własnym dziecku) Powiem, że mnie nie posłuchali odnośnie szkolenia na specjalnym stoku a nie na ogólnym na jakich szkolą szkoły przy stokach. 3-Czy masz świadomość ,że wyuczony 3latek jadący" brawurowo śladem ciętym" jako 4 latek może wogóle nie chcieć zjeżdżać z powodu strachu? (widziałem na własne oczy) Nie mam bo piszesz bzdury. Samo określenie "brawurowo" jest w twoim kontekście negatywne. Nie wiem dlaczego dobrze jeżdżące dziecko na następny rok ma przeżywać jakieś fobie? Rozumiem że w 5-tym roku mu przejdzie, powróci w 6-tym i tak cyklicznie. 4- Czy wiesz ,że generalnie instruktorzy,zalecają jazde co najwyżej od 4roku życia? (pewno świadomi tego co napisałem powyżej) Sam zalecam naukę od wieku ustawowego, a wszystko przed to zabawa. Nie dlatego, że to TY napisałeś, tylko z powodu rozwoju układu kostnego , sposobu postrzegania , przyswajania wiedzy, reakcji przyczynowo-skutkowych i wielu innych aspektów które byleś uprzejmy pominąć czytając moje wypociny.

    Pozdrawiam jako "Mareriał Doświadczalny"

    Sorki, nie jesteś materiałem doświadczalnym, na pewno nie dla mnie. Dla mnie taki materiał ma być otwarty na wiedzę, a nie konserwatywnie uczulony. pozdrawiam mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 14 styczeń 2013 - 09:58

  7. Dziękuję za rzeczową ocenę. Dyskusja poszła daleko w akademickie rozważania rozmywając wątek jaki chciałem zaprezentować, stąd mój protest.

    Nie odnoszę się do Twojej filozofii nauczania jazdy na nartach

    Ta filozofia ma już 5-ty sezon PRAKTYKI!!!!!!!

    Jedyne,co mogę Tobie zarzucić to coś,co nazwałam sobie roboczo:"fobią pizzy".Traktujesz pług jak chorobę zakaźną!Tymczasem jest to zwykle krótki epizod w normalnym nauczaniu narciarstwa.

    Kilka dekad praktyki na stoku temu przeczy. Układ kątowy tak silnie wchodzi w nawyk, że tylko mały procent narciarzy może sie go pozbyć. W tym procencie są utalentowani , młodzi i wysportowani. Dzieci, starsi i mniej wysportowani NIE wychodzą z tego układu NIGDY! Zadaj sobie pytanie : PO CO ja się tak upieram by nie zaczynać od pługu? Na pewno nie dla własnej chwały. To nie filozofia tylko dekady na stoku!

    No i jeszcze zgadzam się z którymś przedmówcą,że dla Twojej metody potrzebny jest stok o specjalnym ukształtowaniu,co nie zawsze jest osiągalne.

    Niestety uczysz się w szkole, studiujesz na uczelni, jazdy autem na placyku a na nartach na specjalnym stoku. To tylko pazerność właścicieli szkół dyktuje, że na każdym stoku trzeba trzepać po kieszeni.
  8. Mimo popełnionych błędów w porównaniu do podręcznika (za który gratulacje i podziekowania, bardzo ciekawe uwagi !!! ) nauczyliśmy naszą najmłodszą sami WIELKA FRAJDA - dla wszystkich. Błędy na szczęście nie wpłynęły na końcowy efekt: po 12 dniach nasza 3,5 latka miała na koncie 80 km przejechanych tras w Alta Badii Stosowaliśmy "noski", skutki pozytywne i negatywne widać na filmie:

    Dzięki serdecznie za miłe słowa. Proszę nie mieć mi za złe poniższych słów. Noski utrwaliły już odruch płużenia. Są na filmie fragmenty bardzo ładnej jazdy równoległej, jednak na wiele lat pozostanie układ kątowy. to jest to z czym walczę. Przy takich warunkach terenowych nauka bez płużenia jest bardzo łatwa. Można temu zaradzić, ale to będzie mozolna praca dla rodziców. Długie łuki na płaskich stokach i pilnowanie by przy dojazdach do wyciągu i przy hamowaniu nie używała pługu tylko "stop" równoległy. Jak tego nie dopilnujecie to nawyk pizzy się utrwali na wiele lat. Pozdrawiam i namawiam do dalszego filmowania, super. mazby
  9. Mitek zgoda jeśli mamy uogólniać i określić gotową teorię. Świadczy o tym system edukacji, gdzie rodzice nie mają wstępu do szkoły. na gruncie narciarskim mamy kluby, gdzie rodziców też nie ma. na stoku z 4-latkiem podczas zabawy z instruktorem rodzice powinni być obecni. Musimy jednak wyraźnie rozdzielić małe dzieci do lat 5 a dzieci w wieku szkolnym. Te małe nie pojmują zjawiska nauki, tylko zabawę. jeśli zabawa to nie może być zabawy bez rodziców. tak więc odpowiadając na wątpliwości uczenia 4 latka- zgoda ja też nie jestem za tym by takiego malucha uczyć. Tylko zabawa. jak wiemy i jak to występuje naturze, zabawa nie jest niczym innym jak naśladowaniem rodziców. małe psiaki się gryzą, kotki walczą itd. małe dzieci w każdej formie zabawy naśladują dorosłych bo z natury zabawa to przygotowanie do tych samych czynności, tyle, że nie na serio. tak więc można się bawić na śniegu i bawić się z nartami. metodyka jaką prezentowałem jest zabawą ukierunkowaną- NIE NAUKĄ. Pozdrawiam
  10. Obawiam się, że i Skandynawowie nie są pionierami. Warto przejrzeć programy zza Oceanu - tam to już działa dość długo.

    ... to tylko się cieszyć Wszystkiego Najlepszego z Okazji Świąt Wszystkim Forumowiczom i ich bliskim mazby
  11. Witam w nowym sezonie: Wracając do tematu. zawsze miałem problem z klejem i zawsze marzyło mi się nie mieć tego problemu. 3 lata temu upolowałem na ALLe foki z bocznymi zaczepami, podobno niemieckich wojsk wysokoalpejskich. Nie powiem, mają swoje drobne wady, ale z jednym nie ma problemów: Zakładam i zdejmuję ile razy chcę i w każdej temperaturze. Pozdrawiam mazby
  12. ...i wiem z własnego doświadczenia, że zdarzają się wspaniali ludzie z super podejściem do dzieci. Zostają na długo później w ich pamięci, jako wieczny wzorzec do naśladowania, nie tylko jako narciarz ale i jako człowiek.

    ... tak to prawda. Dodam od siebie, że niezwykle rzadko są ludzie, którzy podejmują się nauki dzieci a... tego nie lubią. Większość to naprawdę wspaniali ludzi i co najważniejsze - odpowiedzialni. Nie zmienia to faktu, ze NIE mają oni wytycznych, tylko interpretują program dla dorosłych. jak zobaczycie reklamy szkól narciarskich to 99% fotek przedstawia rozkraczone maleństwa. metodykę jaką proponuję dopiero się wprowadza i co ciekawe nie w Alpach, które są dla nas wzorcem, ale w ...Skandynawii, gdzie i ja zdobywałem doświadczenie. Pozdrawiam mazby
  13. Sami co dopiero zaczęliśmy jeździć i to pod okiem nieco bardziej doświadczonych kolegów, więc nie za bardzo widzę się jako instruktor dla mojego dziecka. Nie chciałbym go uczyć jakiś głupich, niezdrowych nawyków, które sam szczerze mówiąc nie wiem czy robię czy nie robię.

    Musicie sobie odpowiedzieć szczerze na pytanie: Czy chcemy oddać dziecko do przechowalni na 2h/dziennie czy otworzyć przed nim Świat Nart. jeszcze raz apeluje o dokładne przeczytanie tego materiału jaki jest pod linkiem: Na ten pierwszy sezon możecie W OGÓLE NIE UMIEĆ jeździć na nartach, by 4 latek zaczął zjeżdżać. Obecnie PZN NIE MA PROGRAMU i metodyki dla tak małych dzieci (jest właśnie opracowywany!) i jedyną metodyką jest wstawianie dziecka w PŁUG....!!!. ... jako wola.... mazby PS: dla leniwych cytuje ten istotny dla Was fragment:

    Część 2

    Metodyka uczenia jazdy na nartach bardzo małego dziecka

    Na opracowanie poniższej metodyki miało duży wpływ pewne zdarzenie podczas pracy w szkole narciarskiej. Kompletując materiał do opracowania kompleksowego programu i metodyki uczenia na nartach potrzebne mi były doświadczenia stosowania mojej metodyki w szkole narciarskiej. Dotychczasowa praca w szkołach narciarskich była pracą zawodową, dostosowaną do postawionych mi warunków przez właściciela szkoły i klienta. Jak duża to różnica przekonacie się sami. Pracę instruktora w szkole narciarskiej na danym stoku , można porównać do pracy pana do towarzystwa, by nie dać bardziej wulgarnego porównania. Instruktor wraz z kolegami czeka na klienta, który we większości przypadków jest przypadkowy. Bywa, że klient sam wybiera instruktora, wg kryteriów wyglądu czy płci. Instruktor nie ma żadnego wpływu na wybór klienta. We większości szkół nie ma możliwości odmówić nie łamiąc warunków przyjęcia go do pracy. We większości przypadków jest to „najem” na 1-2 godziny. Instruktor nie ma czasu na skonsultowanie wyboru sprzętu, a wprowadzenie obowiązkowej rozgrzewki jest często zarzucane przez klienta jako marnowanie czasu. Zadaniem instruktora jest tak poprowadzić zajęcia, by klient wrócił na następną lekcję i wybrał właśnie jego. Pamiętając, że to tylko 1 lub 2 godziny, nie ma mowy by priorytetem tych zajęć był prawidłowo przeprowadzony program. Klient musi być zadowolony. Tak więc dąży się do jak najszybszego uzyskania efektu „jazdy na nartach”. W ogromnej większości przypadków jest to zsuwanie się hamując z rozstawionymi szeroko nogami. Nie należy tego mylić z nauką ewolucji oporowej- pługiem. Ewolucja pług, jest dość skomplikowana i trudna, więc w tak krótkim czasie niewykonalna. Zastępuję ją jej karykatura. Tak szybko uczący się klient teraz zdecyduje, czy kontynuuje u tak dobrego instruktora, czy oświadcza, ze już umie jeździć i instruktor wraca grzać ławę. Taki system pracy bardzo negatywnie wpływa na odczucia instruktora, który z czasem traci wszelką motywację do rzetelnej pracy. Do tego dochodzi stres sposobu przydzielania klientów przez recepcję szkoły i brak możliwości wyboru stoku dla danego ćwiczenia. W tak narzuconych warunkach postanowiłem przetestować metodykę SKI-21. Mój luksus polegał na tym, że chęć zarobku i walka o klienta nie były moim priorytetem. Z czasem odmienność moich działań na stoku została zauważona. W pierwszej fazie komentarze były złośliwymi dowcipami. Gdy wzrosło zainteresowanie wśród klientów efektami mojej pracy, nastąpiła faza obserwacji ze strony kolegów instruktorów. Kiedy pod koniec sezonu nikt już nie kwestionował skuteczności metody, zaczęło się kopiowanie i pytania. Wtedy nastąpiło to wydarzenie. Przydzielono mi klienta: 2,5 roczną dziewczynkę. Moje podejrzenia o spisek umocniły się, gdy skierowałem się z mikro-adeptką w kierunku stoku. Za nami podążała grupka instruktorów.... Na Stoku Bardzo małe dziecko, wg moje definicji to góra 4 latka. Do tego wieku, kontakt z obcą osobą jest bardzo ograniczony. Dla polepszenia go, z zasady wybiera się panie instruktorki, które bardziej się kojarzą z przedszkolankami. Podstawą sukcesu jest obecność rodziców. Przy tej metodzie, bez rodziców nie mamy szans. Prezentacja metody będzie z perspektywy instruktora, ale Ci z Was , którzy sami będziecie uczyć swoje dzieci, wykreślicie odpowiednie fragmenty. Rodziców trzymamy na podorędziu skupiając całą uwagę dziecka na sobie. Przy pierwszej oznace „podkówki” na buzi, krok do tyłu i zasłaniamy się mamą. Do nawiązania pierwszego kontaktu, najlepszy jest spacer w stronę stoku. Próbujemy dać do niesienia dziecku jedną nartę, by zaznaczyć inny, bardziej warunkowy nasz do niego stosunek. Docieramy na stoczek. Część stoku, powinna być nieprzygotowana, czyli coś do deptania winno zostać. Tu się kierujemy. Oczywiście to my przypinamy narty maluchowi. Tu należy wspomnieć o regulacji wiązań dla Pikusia. Przy tak małej wadze dziecka, zaufanie do skali wiązań musi być ograniczone. Instruktorzy nigdy nie ingerują w regulacje wiązań. Jest to sprawa wypożyczalni i rodziców. W naszej sytuacji nie poruszenie tego tematu byłoby nieuczciwe. To co tu przeczytacie zostało sprawdzone bez skutków zdrowotnych na dziesiątkach dzieci. Wiązania ustawiamy na 50% wskazań skali. W większości wiązań 1 oznacza 10kg wagi narciarza. Dla dziecka 16kg ustawiamy na mniej niż 1 ( brak skali ułamkowej). W czasie pierwszej zabawy na śniegu , jaką jest chodzenie i zawracanie, po każdych dwóch wypięciach się wiązania dokręcamy o 0,5 skali. Należy zwrócić baczną uwagę które wiązanie puściło. Do czasu, kiedy samoistne wypięcie byłoby niewskazane będziemy mieli już bezpiecznie wyregulowany sprzęt. Faza 1 Zabawa na płaskim stoczku winna mieć jakiś cel. Tak więc ubijamy razem stoczek do jazdy. Maluchy są bardzo dokładne i każda nierówność podłoża zostanie wykryta. To jest moment kiedy stawiamy obok Pikusia kijki. On podpatrzy jak my je używamy i zrobi to samo. Walkę z paseczkami odpuszczamy. Jeśli wilgotność śniegu na to pozwala, odpinamy od czasu do czasu narty i budujemy zamki z „piasku”. Obserwujemy czy dziecko chętnie bawi się bez nart. Inicjatywa ponownego przypięcia nart powinna wyjść od dziecka. Objawia się ona użyciem nartki do kopania w śniegu, potem próba jazdy trzymając je w rekach aż do momentu kiedy zacznie stąpać po nich nóżkami. Wtedy dyskretnie je przypinamy i kontynuujemy chodzenie. Faza 2 Sygnałem do następnej fazy jest brak potykania się o narty i brak siłowego skręcania stóp, blokowanych przez narty. Dziecko zaczyna wybaczać nartom ich despotyczność i zaczyna małymi kroczkami przestępować celem zmiany kierunku. To wymaga czasu, ale my mamy czas dla naszego malucha. Pamiętajmy, że nie mówimy dziecku wprost co ma zrobić. Pokazujemy i zachęcamy do kopiowania. Teraz już stąpamy w stronę nachylenia stoku do momentu, kiedy narty uciekają maluchowi do tyłu. Kiedy już będzie wyraźnie niezadowolony, podchodzimy bokiem i czekamy na naśladowanie. Dziecku to przyjdzie bardzo łatwo bo jego nawyk chodzenia tylko do przodu jest bardzo świeży. Należy unikać wszelkiego popychania pod górkę i przytrzymywania przy utracie równowagi. Teraz jego zmysł równowagi walczy na pełnych obrotach i nie wolno wyrywać wtyczki z gniazdka. Podnosimy kolesia szybko po upadku. Jeśli uda nam się podejść choć kawałek pod górkę to My zjeżdżamy, a dziecko nas obserwuje. Kiedy zauważymy objawy radości na widok jadącego Taty i chęć kopiowania, szybko zaczynamy kluczowa fazę 3 Faza 3 Mama zostaje na wypłaszczeniu, a Tata zanosi dziecko na minimalne wzniesienie. Kijki idą w odstawkę. Ustawiamy malucha w linii spadku stoku z lekko rozsuniętymi na boki nartami. Pokazujemy mu mamę i jak ją już „namierzy” lekko go popychamy. Bardzo ważnym jest by w czasie tego zjazdu nie dotykać dziecka. Gdy tylko poczuje ono jakiekolwiek podparcie, jego zmysł równowagi się wyłącza i maluch osuwa się na rękę. Pikuś dojeżdża do mamy ( w razie zwalniania mama dyskretnie podchodzi) i nagrodą są jej ramiona. Tak długo jak mu się to podoba, tak zjeżdżamy. Chęć wydłużenia trasy, czy zwiększenia nachylenia (prędkość) musi być przez nas hamowana, mimo radości z widoku małego narciarza. To zabawa na cały dzień. Gdy następnego dnia zaczynamy zabawę, dobrze jest przejść płynnie wszystkie etapy. Jeśli nie ma wyraźnej inicjatywy ze strony malucha do zjeżdżania, to powtórzenie cyklu go zachęci. Mając już „opanowany” kilkumetrowy szus możemy przejść do fazy 4 faza 4 "...dzień jak co dzień. Mama na Dole a JA jadę do niej.... ale co to, gdzie jest mama?" Po 2-3 zjazdach, czyli złapaniu rutyny z dnia poprzedniego, mama po rozpoczęciu zjazdu daje 2-3 kroki w bok. Zdziwiony Maluch dojeżdża do miejsca gdzie... nie ma mamy! Teraz już będzie dokładnie obserwował gdzie mama ucieka. Wodząc za jej ruchem w bok oczami zacznie się lekko przechylać w jej stronę. To jest moment w którym się dowiemy czy dobrze wydaliśmy kasę na narty. To lekkie wychylenie w stronę mamy spowoduje, że wewnętrzna krawędź narty przejmie władzę i maluch zacznie skręcać w jej stronę. Po kilku udanych skrętach zmieniamy stronę. Przednia zabawa. Nie należy zwracać uwagi na szeroko rozstawione narty malucha. Jego równowaga to 70% statyki trójkąta, a 30% pracy błędnika. Zmiana tych proporcji będzie mierzona malejącym rozstawem nart. Jak zauważyliście, nic nie wspomniałem o nartach mamy czy taty, bo ich nie mają! NIE wolno Wam założyć nart przy tych ćwiczenia. Dlaczego? Owszem nie są wam potrzebne ale nie to jest ważne. W kolejnych fazach maluch doświadcza fenomenu kontroli kierunku. Nie wie jak to się dzieje. Dla niego siłą sprawczą jest widok mamy, tylko. Jeśli choć przez moment zobaczy układ kątowy jakichkolwiek nart. A, o zgrozo nart taty zapartego w Pługu, to wirus zaatakuje. Wykluje się dużo później, ale już tam będzie. Faza 5 Sami wiecie. Mama w czasie zjazdu (już o wiele dłuższego) przechodzi szybko z lewej do prawej i na przemian. Zdezorientowany Pikuś raz się do niej kieruje w lewo raz w prawo, potem w lewo.... …. to jest ten widok, kiedy tego pamiętnego dnia grupa moich kolegów stała z rozdziawionymi gębami...... Wydłużamy stok, zwiększamy prędkość zjazdu...mama dalej odbiega..itd Nim przejdziemy do dalszego etapu uprzykrzania dzieciństwa naszemu ukochanemu dziecko, wyjaśnijmy sobie pewne sprawy. Powyższa metoda nazwana przeze mnie uczeniem Malucha jazdy na nartach jest w zasadzie sposobem „uruchomienia” go na nartach. Równie szczerą radość u niego wzbudzi mały piesek, czy film w TV. Nie obudzi się jeszcze w nim duch narciarza. Wmawianie sobie, że syn „ pokochał narty jak ja, w wieku 3 lat” nie jest tak bardzo trafne. Póki nie nastąpi związek przyczynowo skutkowy, póki nie będzie miał radości , że to on zmienia kierunek i prędkość, tak pozostanie. Świadomość tego jest bardzo ważna w następnym etapie.

    Użytkownik Mazby edytował ten post 22 grudzień 2012 - 12:00

  14. W tym roku chcemy spróbować uczyć naszego 4-letniego synka jeździć na nartach.

    nadal sie upieram przy swoim. Skoro Mały ma 4 lata to róbcie to WY! Nie "dobry i doświadczony" instruktor. "D&D" wbetonuje wam syna w pizzę i macie z głowy jego narciarstwo na parę lat. Przejrzyjcie jeszcze raz dokładnie całą metodykę jaką napisałem właśnie dla WAS! http://www.skiforum....I-21?highlight= Pozdrawiam mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 22 grudzień 2012 - 11:41

  15. [quote name='jan koval']to stale niesamowite dla mnie (pierwszy beacon mialem prawie 20 lat temu - stale za pozno)….. ale nie o tym teraz chcialbym , nieco chaotycznie, przypomniec pare prawd a lawinach[/QUOTE] SORRY ale jeśli chodzi o lawiny to zwieracze mi puszczają . Nic do Ciebie nie mam ale muszę sobie po tobie pojeździć!!!! [quote name='jan koval'] GLOWNE CZYNNIKI POWSTAWANIA LAWIN 1/ pogoda - najbardziej niebezpieczna kombinacja to duzy opad sniegu 30-60cm/24h polaczony z wiatrem (>50 km/h)[/QUOTE] BZDURA! lawina to zjawisko spadającego śniegu i lawiny też powstają długi czas po opadzie! Ty piszesz o zalegajacym sniegu, który nie zawsze staje się lawiną. Wiatr tworzy nawisy , które "odpalają" lawiny, a nie jest czynnikiem lawinotwórczym. Największe lawiny są wywołane działaniem Słońca .... bez wiatru! [quote name='jan koval'] 2/ stromy teren (pow 30stopni)[/QUOTE] BZDURA: Najbardziej mordercza zasada, która uspakaja ludzi na mniej stromych stokach. W 1981 zjechała gruntówka z Karczmiska o grubości 2m z prędkością 15-20 km/h, i zabrała mojego kumpla Michała.K o mało go nie miażdżąc blokami jak auta. [quote name='jan koval'] 3/ pokrywa sniegu a raczje jej jakosc ( obecnosc niestabilnej warstwy) 4/ czynnik ludzki ( brak tzw defensywnego myslenia, group pressure itp)[/QUOTE] Truizm i NOVOmowa ... żadnych informacji!!! [quote name='jan koval'] najniebezpieczniejsze lawiny to tzw slab avalanches (kto pomoze przetlumaczyc na polski??) ; jest to lawina , zeslizgujaca sie po zerwaniu wytrzymalosci niestabilnej warstwy sniegu)[/QUOTE] BZDURA: "Deski" zbierają najmniej ofiar z racji na małą masę. Najbardziej zabójcze są wiosenne gruntówki, które łamią w Chochołowskiej drzewa o średnicy 80cm pnia. [quote name='jan koval'] UWAGA!!!!!!! przy normalnym "foczeniu" nacisk na snieg to 1-2 x masa ciala przy zwrocie przez przelozenie nart 2-3 x zjazd krotkimi skretami 4-5x UPADEK 6-7x!!!!!! oczywistym jest ze upadek ma najwieksze szanse wywolania slab av[/QUOTE] NO takiego KITU to ja dawno nie czytałem! SKĄD to wziąłeś?? [quote name='jan koval'] NAJBEZPIECZNIEJSZE warunki to kombinacja 1/ bez wiatru 2/ temperatura niewiele ponizej 0 C 3/ deszcz zmieniajacy sie w snieg[/QUOTE] LITOŚĆI! Powyżej wiatr jest sprawcą a teraz już jego brak! deszcze w śnieg!! Czyli w górach +2+3 stp! Wtedy powstaje szklanka która spaja śnieg! Efekt wręcz zbawienny!!! [quote name='jan koval'] CZERWONA flaga!!! 1/ wiatr pow 50 km/h 2/ niska temperatura w powiazaniu z duzym opadem 2/niebezpieczna kompozycja sniegu (cykle odwilz/zamarzanie, duzy opad na stwardniete podloze, duze obszary starego sniegu)[/QUOTE] I znowu wracamy do wiatru!! Zdecyduj się!! [quote name='jan koval'] Uksztaltowanie terenu generalnie nawietrzna strona bezpieczniejsza niz zawietrzna najniebezpieczniejsze sa trome zleby i zmienne nachylenie terenu wiekszosc lawin zdarza sie na polnocnych stokach (70%)[/QUOTE] BZDURY! POczytaj sobie kroniki TOPR !!! [quote name='jan koval'] CZYNNIK ludzki 1/ zawsze musi byc plan zastepczy (Plan B) 2/ zawsze planuj extra czas (czas skalkulowany siedzac na kanapie rzadko jest czasem realnym) 3/ nigdy nie idz pojedynczo w teren "dziki" (nawet blahy wypadek moze miec tragiczne konsekwecje) 4/ wydaje sie ,ze grupy pow 8 osob maja problemy z prawidlowym poruszaniem sie (wg mojego doswiadczenia, unikam grup wiekszych niz 5) [/QUOTE] 1/ ???? w momencie oderwania się lawiny!!!! 2/ ????? 3/... wysiadam... przecież piszesz,że więcej ludzi większy nacisk.. żartuję... mało kto chodzi w góry sam. [quote name='jan koval'] EKWIPUNEK 1/ transceiver (baterie!!!), sonda, lopata 2/ plecak 3/ kask 4/ apteczka i koz termiczny 5/ tel kom NALADOWANY 6/ plyny, batony energetyczne[/QUOTE] 1/ naucz się nazewnictwa, transceiverem jest też komórka, mówi się Pieps, albo detektor, reszty nie komentuję, faktycznie to będzie zapobiegać lawinom.... [quote name='jan koval'] CIEKAWE: dotarcie do ofiary ok metra pod sniegiem za pomoca beacon/lopata/sonda i wykopanie zajmuje srednio 11 min tylko beacon i lopata to juz 25 min tylko beacon i "drapanie pazurami" to 1 - 2 GODZIN!!!![/QUOTE] 1-2 godziny rękami 1/2 metra !!! Nie masz prawa pisać takich bzdur!! A co z rodzajem sniegu? Mogę Ci przyprowadzic ludzi których wykopałem nartą z 1,2m w 9 minut !! Sonda? a próbowałeś kiedyś znaleźć cokolwiek sondą w obszarze 10x10m? Może tak parę słów o zlokalizowaniu gościa... co jest głównym zadaniem w ratownictwie lawinowym A moze pare słów o szukaniu 1 -2 - 3 antenowym Piebsem . jakie są różnice i metody? [quote name='jan koval'] PODCHODZENIE 1/ sprawdzenie beacons A/ lider grupy nastawia beacon na wysylanie, pozostali na odbior i czytaja sygnal B/ lider wysyla sygnal, pozostali przechodza w odl ok 10m. pojedynczo 2/ czego unikac - zlebow, terenu pod siodlami, bardzo stromy teren - nagromadzenia swiezego sniegu - podchodzenie bardziej stromych fragmentow pojedynczo lub CO NAJMNIEJ w odstepach 10-30m - czeste sprawdzenie tzw kopanie pit'ow jest konieczne do oceny sniegu 3/ sygnaly alarmowe!! - slady naturalnych lawin - nawisy - pekniecia w pokrywie sniegu - gluche "stekniecia" [/QUOTE] Uffffff!!! 1/ gdzieś tam dzwonią..... byleś na takich zajęciach? 2/ -WKLĘSŁOŚCI !!!!!!! -Unikać podchodzenia pojedynczo???? To jest nakłanianie do samobójstwa!! -Idzie sobie grupka przez grań Zachodnich i co 20m kopią "pity".... dostaną mandat za dzikie latryny! 3/jest tylko jeden sygnał alarmowy... i zawsze za późno. Idąc granią mijasz wszystko co podajesz a jesteś bezpieczny, chyba że będziesz skakał po każdym nawisie i zaglądał do szczelin.... [quote name='jan koval'] ZASADY ZJAZDU 1/ tylko w niesptykanie bezpiecznych warunkach, grupa moze zjezdzac w tym samym czasie , ale!!!!! co najmniej 50 m odstepu jest wymagane [/QUOTE] Po czym poznam "niesptykanie bezpieczne warunki" ?? [quote name='jan koval'] 2/ w kazdych innych (99% przypadkow) warunkach, lider jedzie pierszy i zatrzymuje sie w wybranym tzw asssembly point [/QUOTE] Sama nazwa "lider" pochodzi od Lead- prowadzić, więc będzie mu trudno to robić z tyłu za grupą. [quote name='jan koval'] z dala od generalnej linii zjazdu, w miejscu najmniej narazonym na lawiny. Reszta POJEDYNCZO zjezdza w generalnie zakreslonym przez lidera "korytarzu". Lider moze powiedziec: trzymajcie sie w zakresie moich skretow i wtedy zaklada szerokie slady, [/QUOTE] Ogólnie właśnie przedstawiłeś skuteczny sposób na zabicie całej grupy. jazda grupy w jednym śladzie podcina warstwę i nie ma sposobu ,żeby nie zjechała. [quote name='jan koval'] kazdy narciarz zatrzymuje sie kolo lider i ma oczy szeroko otwarte i sledzi narciarza, ktory wlasnie zjezdza…[/QUOTE] To się nazywa "nakłanianie do przestępstwa", taka gruka w jednym miejscu!!!...żadna lawina sie nie oprze!! [quote name='jan koval'] PS tak na marginesie - prosze porownac ilosc pozytecznych informacji w w/w filmach, vs w moim poscie[/QUOTE] jedyna słuszna uwaga: Bilans bzdur do dobrych rad jest przytłaczający. Oczywiście weźmiemy się teraz za gardła, ale ostrzegam Cię, że pisanie bzdur na temat ratownictwa jest świadomym wprowadzaniem w błąd i stwarzaniem zagrożenia dla życia. Nie wspomnę o równie karanym namawianiem do samobójstwa.To już podlega pod Kodeks Karny. Wiem, ze masz dobre intencje. Bywa jednak, ze taki tekst trafi na nieświadomego i weźmie te bzdury na serio. Samo przepisywanie fragmentów z jakiegoś nieznanego źródła nie jest dobrym pomysłem. Mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 15 listopad 2012 - 11:25

  16. Przerażające jest to jak łatwo się teoretyzuje na temat lawin. Wystarczy obejrzeć Red-Bullowskie filmy i zauważycie warunek, który uczą ratownicy Alpejscy: NIE podchodzimy wklęsłościami Nie zjeżdżamy wklęsłościami, tylko grzbietami! Ta prosta metoda nie raz ratowała mi dupę. Złamanie jej przepłaciła życiem moja serdeczna koleżanka, wieloletnia instruktorka speleo Anka.A. jakoś nie widzę tego warunku ani w wypowiedziach Guru z TOPRU ani u kolegi powyżej. A wspominając Guru (Jasia-Krzysia) to właśnie Pan naczelnik złamał żelazną zasadę: nie idziemy w nocy po zwłoki w teren zagrożony - i zostawił tam pod lawiną dwóch wspaniałych ratowników (Polecam książkę "Święte Krowy") mazby

    Użytkownik Mazby edytował ten post 15 listopad 2012 - 11:39

  17. ok Mazby może wprowadź jakieś filmiki filmiki przykładowe najlepiej własne niektórzy są bardziej wzrokowcami ;) a do tego wkleję jeszcze fotkę z takim wynalazkiem używanym z powodzeniem ;)

    fajny patent. Gdyby to Pikusie ciągnęły to nawet mamy odzysko eko-energii...! Filmy szkoleniowe już się szykują ( czekamy na śnieg...znaczy więcej...). Co do starych materiałów to koledzy z forum mnie skutecznie oduczyli zamieszczania nie-perfekcyjnego materiału.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...