Skocz do zawartości

Mazby

Members
  • Liczba zawartości

    135
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Mazby

  1. To wszystko co Piszesz Wieśku to bardzo mądre i przemyślane. najważniejsza rzecz , jaka poruszasz to szacunek do gór. nawet na spacer pod reglami trzeba wziąć drugie rękawiczki i drugą czapkę. Nieraz do rozpaczy mnie doprowadzał widok zbiegających z Kasprowego kadrowiczów w ... szortach, T-shirtach i adidaskach. pamiętam moje pierwsze spotkanie z kostuchą jak zabrano nas na Mont Blanc w Lipcu, miałem 17 lat. jako stary góral (od dziecka na Podhalu), spakowałem sweterek i czapkę (ku uciesze gawiedzi). Bilans: 2 ofiary śmiertelne, 3/4 grupy z odmrożeniami...Lipiec... taka mała zmiana aury. Moja nonszalancja z lawinami i swoboda w interpretacjach zagrożeń jest tylko powierzchowna. Jak dokładnie przeanalizujecie moje wnioski i stosowane zasady, to okaże się, że to ja jestem ten najostrożniejszy. Zbyt dużo przeszedłem szkoleń i zbyt dużo zostawiłem na cmentarzu przyjaciół by ślepo wierzyć w teoretyczne brednie. Ostatnio obserwowałem szkolenie lawinowe prowadzone przez pracowników TPN. Wszystko było cudnie. detektory, sondy, ostrzeżenia, itd. Zapytałem dlaczego nie uczą omijać szlaków letnich idących wklęsłościami żlebów? Dlaczego nie uczą wybierać podejścia grzbietami? Bo nie wolno schodzić ze szlaku!.....każdy ma jakiś swój interes.... Ja polegam na prawach fizyki i logice. O dziwo potwierdzają to największe autorytety. Dlaczego nie używa się tych prostych zasad zamiast ton pierdół o wykresach i przekrojach.... nie do mnie to pytanie. Co do znajomości terenu to byłbym Wieśku tu ostrożny. Sam nie dałeś się przekonać chociaż zapewniasz o mojej znajomości terenu. otóż właśnie wiara w przewodnika w danym terenie też nie powinna być ślepa. Są mapy, są GPSy i zdjęcia satelitarne. trasę i przejście z zachowanie wszelkiej sztuki bezpieczeństwa można przygotować i w obcym terenie.... każdy teren kiedyś był obcy....., ja tak robię w nieznanym terenie. przewodników szanuję, ale ufam im tylko połowicznie.... jak i Ty Wieśku. Użytkownik Mazby edytował ten post 27 marzec 2013 - 12:43
  2. ...... pewnie , jak zawsze będziesz miał rację......
  3. ... myślę ,że nie. tam wątek się zapętlił, ... część winy biorę na siebie. Ostatnio mieliśmy z Wujotem rozmowę na podobny temat. Zakładam, że była to rozmowa dwóch ludzi z pewnym doświadczeniem górskim. Problem polega na tym, ze nie potrafimy rozsądnie ocenić sytuacji i wyręczamy się schematami. Takim typowym schematem jest reakcja na ogłoszenie stopnia zagrożenia lawinowego. Stopień zagrożenia lawinowego określa mobilność lawin, konkretnie podzieloną na samoistną i nie. Pozwala to podjąć decyzje w sprawie penetracji terenów górzystych. "Schematyczność" interpretacji tych stopni sprowadza się do błędnego stwierdzenia stanu zagrożenia lub jego braku . Rożnica polega na tym, że winno się przyjąć stan na dany dzień i zmodyfikować trasę, a nie na podstawie stopnia decydować o utrzymaniu trasy, a decydować tylko o zaniechaniu wyjścia lub nie. W ten sposób w momencie zejścia z IV na III lub II, ekipa podejmuje decyzję o kontynuowaniu wyjścia mimo, że teren wklęsły , czy nachylony, nadal nie jest bezpieczny. Takim przykładem jest powyższy film. W miarę wiarygodne zbocze, w miarę zalesione... a tu lawina. Z tym, że wolna i gdyby nie wkręcenie się gościa w drzewo to by było kupa śmiechu. Ostatnio się spieraliśmy, że skoro jest w Tatrach IV to nie wchodzimy w Tatry. OK! Tylko, że gdy wejdzie III lub II to wchodzimy? Ja interpretuję tak, że z założenia trasy podejścia zimowe są inne od letnich (mimo zejścia ze szlaku). Bez względu na ogłoszony stopień nie podchodzę terenem zagrożonym. Całą Zimę wybieram podejścia grzbietami, czyli szlaki zimowe, lub je sam wytyczam. Ostatnio grupa zrezygnowała z działalności w rejonie Chochołowskiej, z powodu dużego opadu. Właśnie ten rejon ma szlaki grzbietami gdzie jest NIEmożliwe zejście lawiny z powodów praw fizyki ( do dziś nie zanotowano lawiny w górę stoku). Przykładowo szlak schronisko -przełecz Bobrowiecka- Grześ-Rakoń, możecie się skonsultować z pracownikami TPN, jest bezpieczny. Zjazd grzbietem Rakonia do Wschodniej Wyżniej Chochołowskiej i terenem zalesionym Jarząbczej...tak na przykład. W tym samym czasie shaltowałem grupę Hiszpanów, która chciała atakować Wysokie przez Zawrat. Ta trasa była zła i dlatego rzuciłem się jak Reytan, że nie pójdą... jedna jest OK inna nie...fizyka i grawitacja. Można też jak Słowacy. Oni byli zbyt zmęczeni interpretacjami i uproszczeniami i po prostu zamykają Tatry na całą zimę. Ale w terenach narciarskich , otwierają całe doliny... rejon Łomnicy czy Spaloną Dolinę, gdyż ze względu na ukształtowanie działalność w Zimie jest tam bezpieczna. Wniosek z tego przydługiego i nie dla każdego zrozumiałego wywodu: Zasady muszą być proste, by je pamiętać i stosować. Do kursów lawinowych zachęcam, bo nauczycie się posługiwać detektorami i schematu działania na lawinisku. ALE nie nauczycie się przewidywać lawin i określać ich ewentualnego zejścia lub nie w zależności od przekrojów śniegu i innych warunków. Jeśli uwierzycie, że tego się nauczycie to będziecie zagrożeniem nie tylko dla siebie. pozdro i zapraszam na powder mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 23 marzec 2013 - 19:07
  4. Mogę tylko wyrazić swoje zdanie, więc je wyrażę..... Przyjęło się nazywać nartą carvingowa wynalazek rzucony na rynku nascie lat temu. Tak naprawdę to tylko nazwa komercyjna, by popchnąć sprzedaż towaru. W rzeczywistości nie ma typowych nart carvingowych, tourowych , powderowych itd. Tak naprawdę konstrukcja danej narty wychodzi naprzeciw jej zastosowaniu, a przede wszystkim naprzeciw oczekiwaniom klienta. Utarło się, że narty tourowe to takie co mają dziurkę... a tak naprawdę to są narty lżejsze, przez to mniej wytrzymałe. mają inną elastyczność. kiedyś miały narzuconą szerokość i brak taliowania , ale tak nie jest o czy świadczą taliowane foki. Zaś narty powderowe to tylko szerokie łopaty.... nie tylko. Powdery mają znowu inną elastyczność a czasem nawet są wygięte do góry jakby były kompletnie zużyte, szerokość też oczywiście. narty zwane "carvingowymi" są taliowane. Ale do jakiej wartości? Od ilu R- już nie uznamy je za carvingi a zaczną być ołówki????? Najwięcej zabawy jest z myleniem freeridu z freestylem. Tu już ludzie się gubią kompletnie. Jako, ze wiązania tourowe są z opcją ruchomej piety , tak stają się delikatniejsze i nie nadają się do bardzo silnych przeciążeń podczas jazdy extremalnej w żlebach, czyli freeridu. Ciężkie wiązania upodabniają je do narty akrobacyjnej i mylą z freestylem. jeszcze dochodzi duża szerokość pod stopą, mylona ze zwiększeniem noszenia w puchu, a w rzeczywistości chodzi o oddalenie krawędzi od buta by przy dużym nachyleniu but nie podbił krawędzi powodując BuMMMMM. Uprzedzę ewentualne ataki, że bredzę i już się zgadzam, że jakoś musimy je odróżniać w sklepie. Niech tak będzie. Ale twierdzenie, że czegoś się nie da bo to nie ta narta.... tu osobiście nie widzę racji. Reasumując- kto chce uparcie klasyfikować narty nazwami komercyjnymi a nie ich właściwościami, będzie wpadał ciągle...w muldy... (to te dołki nie górki!) mam oczywiście kilka kompletów nart, bo lubię sobie ułatwiać życie, ale sugeruję więcej uwagi skupić na umiejętnościach a mniej na szacie graficznej sprzętu. pozdro mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 22 luty 2013 - 16:59
  5. obiecuję się poprawić
  6. ... odpowiedz jest w tekście. Technika carvingową jedziesz po twardym. W terenie nie masz twardego więc nie jedziesz tehcniką carvingową. I tu się mylisz... zsunąć się też sztuka. A dokładniej... wszystkie techniki oporowe (christiannie) to zsuwanie. jeśli chcesz dostosować technikę do warunków to zmieniasz jazdę krawędziową na oporową i przedłużasz fazę skrętu do ...zsuwania. jeśli chcesz koniecznie zjechać na krawędziach, bo musisz carvem, to miej świadomość, że podczas jazdy krawędziowej kontrola prędkości polega na podjeździe pod stok, co na szerokości 2m jest raczej mało wykonalne. Niestety mylnie się interpretuje jazdę carvingową jako samodzielną i niezależna technikę. Podcza zawodów carvingowych możesz wejść w fazę oporową i nie zostajesz zdyskwalifikowany. Prawda jest taka, że jazda na nartach polega na wykorzystywaniu całego wachlarza technik. problem, żeby mieć ten wachlarz.
  7. Witam.... mnie tylko tu brakowało..... padło wiele pytań i wiele tematów. Spróbuje je pozbierać. od czasu pojawienia sie narty z "kierownicą" , czyli taliowanej, powstała nowa epopeja... a temat jest stary. W odróżnieniu od instruktorów , zawodnicy zawsze (od lat 60tych) jeździli na krawędziach, a taliowanie narty tylko im ułatwiło sprawę. tak więc kto chce może uważać carving jako wynalazek. W konsekwencji wiele osób chcąc być nowoczesnymi i olało jazdę oporową. I tu 1 pytanie: jak zjechać na nartach carvingowych przewężenie- odp: zwykłą christianią-Stop, bez zakończenia. Czyli ześlizg kontrolowany bokiem. Jeśli mamy narty 160cm dł to bez problemu zjedziemy przewężeniem 170cm. Kolejny temat: czy obracamy ciało do stoku czy nie.... Odp. Wyobraźmy sobie, że nasze narty do kolan to podwozie, a reszta w gorę to karoseria. Przy szybkich skrętach, zależy nam na ...szybkim skręcie. Wtedy skuteczniej jest "odciąć" karoserię od podwozia. Ciało leci prosto w dół a narty z kolanami skręcają :patrz- Slalom Specjalny. jeśli robimy dłuższe skręty , nie ma takiej potrzeby i ciało może podążać za kierunkiem jazdy. jeśli chcemy robić bardzo duże i regularne skręty, stosuje się wtedy rotację ciała. Górna część obraca się jeszcze przed rozpoczęciem łuku i "pociąga " za sobą "podwozie". Zaletą tej techniki (bardzo szybka jazda krawędziowa) jest szeroki widok w gorę stoku w stronę skrętu. Wtedy rotacja ciała nie jest wadą!!!! pytanie: carvingiem poza trasą.... Odp. Można Ferrari wozić ziemniaki, ale lepiej taczką. Można na każdych nartach jeździć wszędzie tylko....trzeba umieć to robić. Jasne, że Powdery są wygodniejsze w puchu a taliowane na twardym. Ostatnio na harendzie wygrałem 6-pack piva bo koleś się upierał, że na "carvach" nie zjadę w puchu (50cm!). Specjalistyczne narty pomagają , ale nie determinują możliwości. jeśli umiesz jeździć jazdą terenową to na każdych jedziesz wszędzie. pozdro mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 20 luty 2013 - 12:48
  8. zachowajmy powagę, bo to fajny wątek.....
  9. Nie "chłopakuj" mi bo jak ja miałem pierwszy detektor w ręku to ty waliłeś w pieluchy. Zanim mi odszczekniesz to zapytaj Blaszki kto przyniósł do GOPRU (i kiedy to było) pierwsze detektory i pierwsze VHFki ( i jakie mieli wielkie niebieskie oczy!!!) 1990 , szkolenie lawinowe w Valtournenche pod Matterhorem: Widzę, ze nadal będziesz mnie czujnie obszczekiwał... powodzenia. Użytkownik Mazby edytował ten post 20 luty 2013 - 10:18
  10. mój zacny kolega Karat10 mi zaraz urwie głowę , ale ja bym się nie przejmował "sprawdzaczami" TPNowskimi.... pewnie padły im bateryjki. Albo włączyliście więcej niż jeden na raz i bidak zgłupiał. Serwisowanie jest wskazane..... bo tak piszą w instrukcji. Ja mam 3 ortovoxy i sprawdzam je (znaczy stan baterii) wzajemnie. od czasu do czasu bawię się w szukanie po ogródku dla treningu. Co do "nikt Cie nie znajdzie" to urządzenie (napewno Ortovoxy) jest tak zrobione, że jak miga dioda to nie ma h.... wysyła sygnał. jest to ustrojstwo niezniszczalne. jak masz wąty , to w Zako na Kościuszki (koło Urzędu) jest wypożyczalnia i tam sprawdzisz z innymi. Zawsze możesz wpaść do mnie. trzymka. Użytkownik Mazby edytował ten post 19 luty 2013 - 17:59
  11. ortovoxy dotarły i już się bawiłem przed domem. Dzięki Johnny Koval i pozdro dla symPani. No i mam nadzieję, może jeszcze się zakleszczymy na forum bo to dodaje adrenaliny. Może jakieś "Free na Full" w Tatrach we marcu...stawiam pivo.!!!!!!
  12. ale chyba w promilach alkoholu. tak serio to śnieg w Tatrach nie utrzymuje się powyżej 45stp ze względu na swoj konsystencję. Czyli ....gdzie biało tam się da!
  13. ostatnio nie byłem z kątomierzem.... poprawię się. Najstromsza ścianka jest od górnej stacji krzesełka w dół i tam jest napewno powyżej 30 st. jak wspominał kolega, ścianki są krótkie a pomiar geo jest uśrednieniem czasem aż do dna kotła.
  14. Pobawiłem się tym Geocontextem, fajne!!! Co do tras to tak, co do free-ride to największe nachylenie znalazłem z Wołowca na Wschód ( Żleb Szeryfa???) kijkami miało ok 40stp Wszystkie żleby z ramienia Suchego pod Kasprowym ( które widzicie na prawo dojeżdżając do szczytu) łącznie z Pod Palcem, miały mniej (zaliczone wszystkie).
  15. Nie wińmy kolegi o fajną inicjatywę. Oczywiście błąd jest zawsze, a parę stopni ma ogromne znaczenie. Kiedyś mierzyłem nachylenie kijkami. Jeden pionowo, drugi poziomo (w miarę...). na kijku miałem zaznaczone stopnie. Oczywiście jak kijki się stykały rączkami to było 45stp. Było to bardzo dokładne. O ile pamiętam to w kotle Gąsienicowej było więcej jak w Goryczkowej(!!) Teraz mam aplikację ( nawet 2) na Iphonie, która mierzy bardzo dokładnie do 0,1 stp. proponuje założyć "kolekcjonować " te pomiary i założyć tabele. Pozdrawiam mazby
  16. Chyba tematem lawinowym, jak najbardziej jest fakt śmierci pod lawiną ratowników górskich. Tak więc zakończę swoje, kneblowane przez Karat 10, wnioski i wyjaśnię moje uparte powracanie do tematu. W naszym środowisko wszelka krytyka działania ratownictwa górskiego jest niedopuszczalna. Z tego powodu też, nigdy nie poznacie kulisów wielu błędów. Szczęście w nieszczęściu polega na tym , że większość dużych akcji górskich w Tatrach jest związanych z "dokonanym już zejściem" (zn. śmiercią) i unika się wyjaśnień. Gorzej jak z tego nie wyciąga się wniosków , ze względu na zagrożony prestiż organizacji. Takim tematem tabu jest sposób prowadzenia akcji poszukiwawczych na lawinisku. Egzekwowanie dyscypliny i skutecznej metodyki skłoniło taka ikonę jak Wojtek Bartkowski do koncentrowania się na szkoleniu grup GOPR poza Tatrami. Mój kolega Karat 10 w sposób obraźliwy próbuje mnie zdyskredytować na forum. Argumenty sprowadza do wytykania mi łysej pały..."To teraz strzeliłeś jak łysy grzywką o kant kuli ". Mimo, że wiekowo mógłbym być jego Ojcem, nigdy bym sobie nie pozwolił na dowcipy z jego wyglądu fizycznego. Dość prywatnych wycieczek. Co do moich uprzedzeń do chwalebnej organizacji to sama na to zapracowała. Pominę okres pracy w Chochołowskiej, gdzie akcje poszukiwawcze, które miały miejsce z regularnością zegarka, były przeprowadzane (jak w każdej dolinie) bez konsultacji z "tubylcami" (pracownikami schroniska, którzy najlepiej znali teren), bo "My wiemy najlepiej”. jeśli myślicie , że nudzę to pamiętajcie, że mówimy o WASZYCH 15 minutach pod lawiną. Niezłą „pokazówką” była akcja poszukiwawcza w jaskini Bystra w 1987 roku, która trwała ....6 tygodni. Dopiero interwencja komandosów francuskich rozwiązała sprawę jednym podejściem. Uprzedzam kolegę Karata 10, by pogrzebał w dokumentach nim mi dowali, bo to ja byłem ze "szpicą" rozpoznania (dwóch nurków) francuskiego , jako jedyny który zgodził się być tłumaczem dla „kapitalistycznych szpiegów”, przy V-tym syfonie ( moja żona, wybitny speleolog, do dziś mi nie może wybaczyć, że ona nigdy tam już nie dotrze....) i na własne oczy widziałem jak pracują prawdziwi zawodowcy. Ta opinia , upublicznina w wywiadzie prasowym, była mi wielokrotnie wytykana przez „wierchuszkę” GT GOPRu jako „zdrada”. Przyjęcie do GOPR Kubina. Szycha , a potem świetnego speleologa Kidonia wreszcie postawiła skuteczność jaskiniową na odpowiednim poziomie. jakakolwiek próba reformowania metodyk ratowniczych w programie szkolenia trafia w pustkę. Mimo mojego przygotowania ze służby wojskowej, nikt nie chciał rozmawiać o modyfikacji tzw."przyjmowania" helikoptera na lądowisko i do dziś prze-odważny ratownik bierze na klatę rozhuśtany wiatrem heli. Flary dymne i wiatrowskazy są dobre dla tchórzy. Śmierć w katastrofie śmigłowca mojego przyjaciela Janusza Kubicy ranionego wcześniej łopatą śmigła mnie dobiła. Tak więc dla mnie temat postępowania "naczalstwa" ratowników nigdy nie będzie tabu. Przepraszam, za to przydługie wyjaśnienie. Będę śledził uważnie temat więc moje milczenie proszę nie odbierać jako wycofanie się z tematu. mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 14 luty 2013 - 09:34
  17. Wybieram sie tam w przyszłym tygodniu i zmierzę "kątomierzem" cyfrowym.
  18. z prostego powodu.... KTO tu jest Adminem? Chcesz skończyć to nie zabieraj głosu. Wiem, że jako "funkcjonariusz" panicznie się boisz tego wątku, bo śmierdzi.
  19. fajne! Ja mam w Iphonie "kątomierz" to porównam.
  20. .... Jasne jasne, zawsze może Cię trafić piorun....serio! Są burze z piorunami w Zimie! Podaj mi wyjście i cel i wyznaczę Ci trasę POZA obszarem lawinowym. Jeśli nie ma takiej opcji, bo z założenia jest to wejście żlebem (Rysy), to ....czekamy do Lata.. jak na Słovacji Ajajajajaj znowu czytamy między wierszami......proszę dokładniej! piszemy tu o OMIJANIU lawin a nie czekaniu (przewidywaniu). Chodzenie i zjeżdżanie grzbietami gwarantuje , ze tam ich nie ma! Uogólniam, bo i tak zawsze trzeba zjechać wklęsłościami żlebu. jeśli wyeliminujemy korzystanie z "letnich szlaków" czyli oduczymy podchodzenia wklęsłościami to mamy już 3/4 sukcesu. O tym piszę. Np: wszystkie wejścia w Wyżnią Chochołowską w stronę Wołowca są dnem doliny. "Wyżeracze" idą lasem starą nartostradą na Grzesia, potem granią do Rakonia/Wołowca. Zjazd ramieniem Rakonia do doliny i szlakiem w lesie...itd to tylko przykład. Podobnych rozwiązań jest więcej. największe ryzyko jest podchodzenie dnem żlebu lub doliny, gdyż to jest tor lawiny i przebywamy tam długo (podejście) a nie krótko(zjazd).....teeelo tełoriiii. Co do organizacji trawersów przez tereny zagrożone to już inna bajka. Rzadki to widok,by grupa trawersowała pojedynczo (szkoda czasu) tylko na hura.....specjalizują się w tym szczególnie G.......wiecie kto. Co do zjazdu, to gdy "przywiozłem" z Alp i zademonstrowałem "skręt lawinowy" ( 3-4 skręty i szybki trawers w bok) to .....wiecie kto.... stukali się w głowę i było kupa śmiechu.... I tak można całymi stronami. pozdro mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 12 luty 2013 - 18:51
  21. faktycznie Zako i jego "oferta" to temat na wątek. Degradacja tego miejsca jest zastraszająca. trzymka
  22. Zapraszam do Zakopa!... też naprawdę .... w końcu Harpie też mają miękkie skrzydła Pozdro Mazby
  23. [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Znam prawdopodobnie gości którzy szkolili Ciebie:)[/QUOTE] I tu Cie mam !!!! nie odrobiłeś znowu lekcji, pała ! Latać uczyłem się sam, na błędach i kontuzjach. W roku 1989 zacząłem szkolić, gdy jeszcze nikt nie wiedział w Zakopanem co to Paraplan w 1990 prowadziłem pierwszy w Polsce kurs paralotniarstwa w Rabce pod okiem dr.Maksymowicza w 1991 wraz ze wspomnianym Panem zorganizowaliśmy pierwszy w Polsce kurs instruktorski w Kowarach i nadano pierwsze uprawnienia tzw "Bondy", moje 005, Dudek 007 i kilku innych z geriatrii paralotniowej. Potem Pierwsze Zawody paralotniowe w Zakopanem organizowane przeze mnie i Dudka.....mam pisać dalej. Kogo znasz kto mnie uczył latać? ..znowu dałem się sprowokować do licytacji "kto ma większego"..... [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Miękusy! Nic nie wiecie o lotach żaglowych. Byłeś swoją szmatą na 8 000m ? Akrobacje na miękkich skrzydłach to dopiero popis kretynizmu.[/QUOTE] Widzę , że moja propozycja nowego działu spotkała się z eksplozją kultury i dobrego wychowania... [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Przeloty to esencja szybownictwa, taktyki, znajomości termiki i innych.[/QUOTE] Może załóż swój watek, bo tu chodzi o nową i niezaprzeczalnie istniejącą już , dyscyplinę zimową. [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Jeśli Twoi kursanci są cali znaczy, że uprawiają nudną turystykę wzrokową[/QUOTE] Bardzo przemyślane i inteligentne wnioski, gratuluję. [quote name='Harpia'] Odnośnie ostatniego to latałem na czymś takim:[/QUOTE] OJojojoj Ale masz dużego....... [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Każdy kretyn może być bohaterem:)[/QUOTE] Czy mówimy o wszystkich? Tych z II Wojny Światowej też???? [quote name='Harpia']Pozostańmy przy swoich zdaniach. Gdyby moje dziecko chciało na tym skoczyć to sam bym je stukną w pałę.[/QUOTE] A gdyby było dziewczynka, to w co?? [quote name='Harpia'] p.s. mam za sobą także skok na spadochronie ( słownie jeden:) ).[/QUOTE] Gratuluję , ja bym się nie odważył i tylko skaczę ze spadochronem. jeszcze raz proponuje luzik. Komu się nie podoba to szkoda. Impra jest fajna. Polecam najnowszy projekt mojego serdecznego przyjaciela Dudka http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=o-wUn0Mcsok [quote name='peregrin']Hej Mazby, jak dojdę do jakiejś kasy to się zgłoszę - póki co jestem pod kreską...[/QUOTE] Na pasażera to tylko six-pack... i trochę jaja.... [quote name='peregrin'] Aaaa, i ważę około setki - pewnie ma to jakieś znaczenie[/QUOTE] Tylko pozytywne. Moja taxi ma udzwig 240kg. [quote name='peregrin'] PS. Mnie tam Speedflying się podoba; ze skrzydłem może wreszcie odważyłbym się na Łomnicę przez Cmiter, Czarnego Mięgusza, Załupę H, Wyżnią Garajową Przełączkę lub Grońskiego [/QUOTE] Oj oj oj znowu szybkie czytanie. ta trasa to na paralotnię. Speedfly tylko w dół i to szybko... ale mniejsza o szczegóły. Pozdrowienia mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 23 styczeń 2013 - 11:55
  24. I tu Cie mam !!!! nie odrobiłeś znowu lekcji, pała ! Po pierwsze to latania uczyłem sie sam, na błędach i na kontuzjach. W roku 1989 zacząłem szkolić , gdy jeszcze nikt nie wiedział co to Paraplan w 1990 prowadziłem pierwszy w Polsce kurs paralotniarstwa w Rabce pod okiem dr.Maksymowicza w 1991(chyba ?? jakoś tak) wraz ze wspomnianym Panem zorganizowaliśmy pierwszy w Polsce kurs instruktorski w Kowarach i nadano pierwsze uprawnienia tzw "Bondy", moje 005, Dudek 007 i kilku innych z geriatrii paralotniowej. Potem Pierwsze Zawody paralotniowe w Zakopanem organizowane przeze mnie i Dudka.....mam pisać dalej. Kogo znasz kto mnie uczył latać? ..znowu dałem się sprowokować do licytacji "kto ma większego"..... Widzę , że moja propozycja nowego działu spotkała się z eksplozją kultury i dobrego wychowania... Może załóż swój watek, bo tu chodzi o nową i niezaprzeczalnie istniejącą już , dyscyplinę zimową. Bardzo przemyślane i inteligentne wnioski, gratuluję. OJojojoj Ale masz dużego....... Czy mówimy o wszystkich? Tych z II Wojny Światowej też???? A gdyby było dziewczynką, to w co?? Gratuluję , ja bym się nie odważył i tylko skaczę ze spadochronem. jeszcze raz proponuje luzik. Komu się nie podoba to szkoda. Impra jest fajna. Polecam najnowszy projekt mojego serdecznego przyjaciela Dudka http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=o-wUn0Mcsok Pozdrowienia mazby Użytkownik Mazby edytował ten post 23 styczeń 2013 - 11:45
×
×
  • Dodaj nową pozycję...