Skocz do zawartości

HesSki

Members
  • Liczba zawartości

    1 020
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez HesSki

  1. W takim razie z powyższego wynika, że struktura "musi być" tylko teraz kwestia jak wypośrodkować jej rodzaj żeby była jak najbardziej uniwersalna bo na codzienną zmianę struktury mogą a sobie pozwolić zawodnicy a "szaraczki" to jeżdżą na jednej dopóki się nie "wytrze" :D trzeba się chyba zdać na "fachowców" w serwisach choc nie uogólniam bo są pewnie serwisy, w których pracownicy naprawdę mają pojęcie o swojej pracy. pozdr Sylvek

    Jest struktura - już jest dobrze. ;) Co do różnych warunków śniegowych - pomagasz sobie smarem. To on ma WSPOMAGAĆ odpowiednie wykorzystanie struktury, i umożliwić szaraczkom słuszny poślizg bez konieczności posiadania abonamentu na struktury w serwisie..
  2. Hes, czy zjawiskiem ubocznym struktury może być problem z jazdą przy dużym mrozie zaraz po zejściu z wyciągu? (przyklejone pod nartą zamarznięte krople wody). Jest to piekielnie niesympatyczne uczucie. Schodzisz z wyciągu a tu narty nie jadą a kanapa z tyłu napiera.

    A (m.in.) od tego jest już smar ;) :)
  3. Czytam Was, czytam... i chyba muszę coś napisać w końcu :)

    No to popatrzmy na kształt struktury - jeszcze raz link: https://www.facebook...91146658&type=1 one wyraźnie coś wyprowadzają spod narty. Gdyby wprowadzały to jodełka byłaby w drugą stronę. Może z tych zdjęć to dokładnie nie wynika - ale wszyscy wiemy, że te jodełki mają dzióbki w stronę dziobu, nie odwrotnie :)

    Ok, wyprowadza. Ale podstawowy błąd to założenie, że struktura ma BEZWZGLĘDNIE pozbywać się wody spod ślizgu. Wszystko zależy od tego co jest pod nartą. Struktura ma zapewnić optymalne warunki dla poślizgu narty. Woda powstaje w wyniku tarcia nart (ślizgu, krawędzi) o śnieg. W zależności jaki ten śnieg jest struktura ma różne zadania. Przy suchym, "twardym", zimnym śniegu punktów stycznych dla śniegu i ślizgu jest bardzo dużo, ale jednak występuje między nimi mnóstwo luk. Ślizg ścierając ramiona kryształków śniegu (gwiazdek ;) ) produkuje nieznaczną ilość wody. Struktura ma w tym momencie być na tyle delikatna i... hmmm... brakuje mi słowa.. pobawię się w Jana_Kovala - ma być "smooth", żeby trochę dłużej przytrzymać tę wodę pod ślizgiem. Zapewnić to minimum dla optymalnego poślizgu. Kiedy śnieg jest mokry, "ciepły", ciężki, jest też skapciały. Amorficzny. Kryształki już dawno straciły swój bajkowy kształt, a płatki przypominają bardziej miniaturowe wodniste śnieżki niż strzeliste gwiazdki. Wtedy na tym skapciałym śniegu ślizg nie ma zapewnionych luk powietrza jak przy śniegu suchym. Struktura głębsza, wyraźniejsza, ma zapewnić te luki, i spowodować, aby >>nadmiar<< wody pod tą nartą ujarzmić.

    Użytkownik HesSki edytował ten post 28 luty 2013 - 22:44

  4. No teraz mnie będzie dręczyć skąd ta fotka.Zell am Ziller? Lubię 19 ,zazwyczaj bardziej pusta .Każdy kiedyś zaczynał.Zjazdy długą "Wild Grube" ze Stubai na klasycznych nartach ze skrótami w puchu i we mgle wspominam jako lekko stresujący.Na drugi dzień w słońcu były tylko uśmiechy .Ale to było dość dawno :-)

    To chyba sławetna"Harakiri"?

    Harakiri to 18. :) Ona jest na zdjęciu.
  5. Przypomniała mi się: 8.jpg Podczas któregoś z moich pierwszych zjazdów tą trasą, kiedy to znana wielu "18" bezwzględnie błyskała zajączkami po oczach (wypolerowany tyłkami glebowiczów lód odbijał słońce jak lustro) wymyśliłam sobie, że tam po prawej stronie (patrząc na zdjęcie) jest taki fajny, nieruszony głęboki śnieg, i to jest właśnie szansa żeby tego cykora zamienić na frajdę. Całości tym bokiem nie pojechałam, bo pojawiły się pewne problemy nie do ominięcia, ale najprawdziwszą prawdą jest to, że nie sama stromizna, a warunki na niej panujące określają trudność trasy.
  6. Po tym weekendzie muszę wbrew moim obawom powiedzieć, że taki slalom jest o wiele przyjemniejszą sprawą niż wszelkiej maści giganty. Frajda nieporównywalna. Odgłos zbijanych tyczek to miód na moje uszy ;) Ale slalom i nartowanie to jedno. Jest jeszcze drugie - ważniejsze. Bez Was nie byłoby nawet połowy radochy z tej imprezy. Kolejny raz zjechała się grupa zewsząd, każdy inny i żaden podobny sobie, niektórzy widziani po raz kolejny inni po raz pierwszy, a wrażenia jak z rodzinnego zjazdu. Radcom udźwignął organizacyjnie imprezę, postaramy się by nie wypadł z wprawy... Sese chyba uznał, że jako współorganizator nie może dać ciała na slalomie i tak samo sobie dobrze sobie poradził z jednym jak i z drugim. Tylko po co mu ktoś te tyczki na trasie zjazdu poustawiał... omijać je musiał chłopak ciągle... ;) Tadeusz, piękne masz te gardy, za rok pożyczysz? Edwin, jeśli nie pójdziesz do lekarza i na RMI to za rok dostaniesz wilczy bilet na imprezę i nawet robienie filmów zza krzaka i ratraka nie będzie dostatecznym powodem dopuszczenia Cię do eventu! Nawet mimo wszelkich uprzejmości jakich dopuściłeś się podczas weekendu! Mimo piwa. Mimo książki. Mimo cyklin. Śpiochu, uważaj na pandę. I potrenuj jeszcze te tyczki, bo Sese Ci siedzi na ogonie... Kaem, miałam nie pisać o ..... to nie napiszę. Ale po za tym rewelacja ;) BAME (hyhy) zauważyłeś, że jesteś trzeci forumowicz? To chyba znak, że czas zainwestować w gardy... Zaraz po lusterku. Krzysiu, pamiętaj - lepszy szczęśliwy głupiec. Jak 5,0 nie dostaniesz za tę pracę to dodamy Ci do czasu 4 karne sekundy. Czekamy na relację z Peca. Ropóh, tak między nami - czasy slalomu czasami, ale tylko prawdziwi narciarze jadą po kolacji ponartować, a nie tylko pić na pięterku i oglądać filmy... :D

    Użytkownik HesSki edytował ten post 24 luty 2013 - 20:35

  7. Gdyby tak było jak piszesz to Lindsley Vonn kontynuowała by mistrzostwa świata w Schladming, a wielu bardzo dobrych narciarzy nie kończyło by karier po wypadkach narciarskich. Pozdrawiam

    Racja wiesio. A ja bym dodała jeszcze jedną wersję: "dobry narciarz też się przewraca, ale wyciąga wnioski na przyszłość"
  8. But narciarski jest o tyle niedoceniany, o ile mało efektowne jest jest jego kupowanie. Ale efekt źle kupionego buta jest bardziej opłakany niż źle kupionych nart... I jak tak pomyślę sobie, że do tego samego modelu buta ma wejść np. 50 różnych stóp... niby podobnych, niby coś je łączy, ale jednak co by ich nie łączyło to każda ta stopa jest niepowtarzalna i zupełnie inna. Dokładam do tego myśl, że mało kiedy lewa i prawa stopa są idealnie takie same. I wtedy myślę, że customizacja buta - choćby nawet takimi "półśrodkami" - to często wydaje się być konieczność, a nie ewentualność... Największy feler w tym, że o ile narty przetestujesz o tyle z butami jest gorzej. Kupujesz przepełniony dobrą myślą, idziesz na stok, i okazuje się, że 1200zł poszło na łzy w oczach. I nie ma już opcji "mogę kupić sobie nowy". Wiem to po sobie, i choć mam ochotę powiedzieć komuś "wypieprz tego badziewiaka i kup nowy but" to rozumiem te rozterki i pogrzebię dla nich wśród najlepszych "półśrodków"...
  9. to sa tylko polsrodki w obydwu przypadkach buty sa zle dobrane i nazwa "buty idealne" jest absolutnie chybiona......

    Nie omawiam powyższej kwestii, bo skoro coś nie gra to do ideału temu daleko, dyskusja na ten temat nie jest potrzebna. Jednocześnie nie sądzę, żeby ktokolwiek z pytających miał zamiar zmieniać obuwie na nowe zamiast skorzystać z owych półśrodków (chociaż odbarczania nie nazwałabym półśrodkiem). To nie jest kwestia wybredności ale finansów jak przypuszczam. A dla Sylvka - nie sądzę żeby ta zmiana w bucie miała decydować o jego narciarskim być-albo-nie-być.
  10. zeberce odbarczanie (wypchnięcie skorupy buta w miejscu ucisku dużego palucha). Sylvkowi reduktory (objętości) pod kapeć w bucie, albo opcja skradziona z babskich spraw - żelowa podkładka/wkładka pod same palce. Do kupienia w obuwniczych albo innych rosmannach. Wygląda mniej więcej tak jak te: http://www.victoriac...od-palce-1.html Podkleić i przetestować czy wystarczy.

    Użytkownik HesSki edytował ten post 20 luty 2013 - 20:05

  11. Świadomy narciarz,z bardzo dobrymi umiejętnościami jazdy ,nawet po dużej dawce alkoholu bedzie,
    bardziej bezpieczny,niz ktoś, komu wydaje się ,że potrafi jeżdzić,a


    Tak, właśnie od tych wspomnianych wyżej przy wyciągu nie czułam woni alkoholu, a to właśnie ich debilizmu bałam się najbardziej, i to za nimi krzyczałam niewybredne komentarze na stoku.
  12. Przeczytaj swój pierwszy post, a później kolejne . . . i powiedz kto odwraca kota ogonem

    Ciągle uważam, że Ty. Ale bardziej mnie tu razi czytanie bez zrozumienia. Bo nie zauważasz tego, że to właśnie JA jestem daleka od tego, by doradzać i wróżyć komuś (czy dany but jest dobry) przez internet, bez oglądania stopy i mierzenia go z tym kimś. Może właśnie dlatego, że jest kilka zasad przy mierzeniu buta, które trzeba odbębnić, a nie tylko dodawać i odejmować. Jeśli jakimś cudem pominąłeś ten fragment to chętni Ci sama siebie zacytuję.

    Użytkownik HesSki edytował ten post 13 luty 2013 - 21:25

  13. Nie wiem jak się dobiera buty w Decatlonie, wiem natomiast jak wciskają kit sprzedawcy w SKI TEAM, intersporcie. Nie wiem kto to jest "ludzie tragedie" - wiem, że nie każdy musi się na wszystkim znać, ALE drażni mnie jak ktoś komuś doradza, aby jechał na wyjazd na tydz na narty w butach co do których ma obawy, głosząc hasło "nie przejmuj się jak będą złe to sprzedasz i kupisz se drugie" - jakieś błędne koło. Nie masz zasad dobierania buta narciarskiego, kupując nie wyjmujesz botka, nie patrzysz jak wygląda noga w środku - aż tak wielki masz instynkt,wyczucie - szacun. Ja wiem tylko jedno, że buty najczęściej kupowane przez ludzi są za duże, nie to że uwierają ich gdzieś czy coś - po prostu za długa jest skorupa, a nowy botek daje złudzenie dopasowania stopy. (przykład powyżej). Pomagałem już kilku osobom kupić buty i większość w ogóle była zdziwiona, że wyjąłem botka ze skorupy, bo oni już czują że buty są idealne - a tym czasem okazuje się że za pieta jest luz rzędu 5cm ... buty o twardościach 110 wzwyż (a dobierane na podstawie mam rozmiar 42 to narciarski biorę 42). Lobo odwalił kawał dobrej roboty i widzę po moim doświadczeniu (nie jest zbyt duże, ale bardzo skrupulatne) wiedział co pisze i ta matematyka ma tu duże znaczenie - tylko warto jego rady przeczytać ze zrozumieniem.

    W powyższym tekście zwracasz się niby do mnie, ale wplatasz wypowiedzi i stwierdzenia, które akurat nie z moich ust padły. Mało tego - sam pozwalasz sobie na dalej idące stwierdzenia niekoniecznie zgodne z prawdą. Żeby było ciekawiej to to co akurat powiedziałam przekręcasz i odwracasz kota ogonem. Nie będę się odnosić to tego czego nie mówiłam. Warto czytać ze zrozumieniem wypowiedzi rozmówców. Fajnie że recenzujesz teksty Lobo, ale pamiętaj, że nikt nie ma tu obowiązku ich czytać, a co dopiero ze zrozumieniem...
  14. Zobacz czy przy wyjęciu botka i włożeniu stopy do skorupy masz 2cm luzu (max przy tej twardości - pewnie czytałeś jak to sprawdzić, na forum jest to opisane) jeżeli tak, to buty raczej są dobre.

    Zasada doboru w decathlonie. A potem są ludzkie tragedie. Nie ma czegoś takiego jak mierzenie buta po samej skorupie! Jeśli nie jest to but skitourowy to tej opcji się nie stosuje.

    Druga sparawa: totalnie się nie zgodzę z HesSki, która napisała żebyś jeździł, a nie wyliczał - w przypadku butów to jakiś absurd !!! .

    Masz prawo się nie zgadzać, ale to nie znaczy, że to jest absurd. Zbyt wiele skutków takich "celnych wyliczeń" widziałam, żeby wierzyć w to, że matematyką i gdybaniem ile co się rozciągnie zagwarantować sobie genialne doznania na stoku. Najszybciej się dowie z czym to się je, jak założy te wyszukane, wymierzone obuwie i ruszy na stok. Poza tym to są (z tego co pamiętam) pierwsze buty Jacka, więc dałam mu swoją uwagę - niech bierze lepiej dopasowane bo zawsze łatwiej rozciągnąć skorupę niż ją skurczyć.
  15. @michal_c i HesSki: wszystko OK, nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym w tych butach iść na narty. Rzecz oczywiście w tym, że jak tak zrobię, to już ich nie oddam. Przy wydatku 1300 zł muszę mieć pewność, że to są właściwe buty. Bo raczej łatwo ich nie sprzedam bez dużej straty :( Jacek

    Lepiej kupić ciut za ciasne na szerokość, niż za luźne. Nikt Ci nie powie, ile rozbije się but. Nie oczekuj, że ktokolwiek nawet jest w stanie to przewidzieć, jeśli mówi Ci że tak, to wie to ze szklanej kuli albo filiżanki z fusami. To zależy od wagi, od tego jak jeździsz, jak intensywnie z nich korzystasz, jak dbasz, czy wygrzewasz, czy dosuszasz, jaki masz kształt syry, jak masz wyrzeźbioną stopę, gdzie masz wystające kostki, w jaki kształt układają się Twoje palce. NIE MA REGUŁY. Ale jedna rada jest prosta - jak je zmierzysz, nie może być za miło na starcie, bo po wyklepaniu i ułożeniu będzie luz, latanie stopy i kwiczenie o trzymanie w bucie. Jeśli natomiast but będzie trzymał porządnie, obejmował całą stopę, pozwalał na ruch przód-tył przy przyjmowaniu pozycji narciarskiej, a piętę tylko MINIMALNIE uniesiesz do góry to jest ok. Po wyklepaniu będzie ideał. Ja jak czuję w bucie na początku, że jest kapkę za ciasny, ale nie wywołuje to drętwienia, to wiem, że po tygodniu jazdy będzie jak na miarę szyty. A jak kupisz ZA mały, za wąski, to jest na to sposób. Nazywa się odbarczanie. W za dużym czeka Cię tylko liczenie dutków na nowe buty. Najważniejsze by nie piły w podbiciu i tam, gdzie buta nie da się odbarczać. Niestety musisz sam wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję i uznać czy jest ok, czy nie, bo nikt tu z nas bez oglądania Twoich stóp, mierzenia z Tobą tego buta nie przewidzi czy będzie Ci w nich dobrze i czy wytrzymasz w nich cały dzień jazdy. Za dużo wytycznych, za dużo szczegółów, za dużo niuansów by wróżyć przez internet co to będzie.

    Użytkownik HesSki edytował ten post 12 luty 2013 - 21:13

×
×
  • Dodaj nową pozycję...