Skocz do zawartości

Toro

Members
  • Liczba zawartości

    228
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Toro

  1.  Wycinki wymagają przewężenia na 4, 2 i może ścianka na 1 ,nie zmieni to znacznie tych tras ,dalej będą bardzo ciekawe, w tych miejscach już dzisiaj przy dużym obłożeniu bywa bardzo tłoczno

    No, nie bardzo: powierzchnia całego areału narciarskiego powiększy się z 55 ha do 85 hektarów. Nie wygląda to na drobną przecinkę, raczej na rzeź drzew.
     

     

    Tadeusz - poza trasą, ale i po trasie, na krawędzi mrrrrrr :)
     

  2. Ad.1

    To może najpierw pojeździj (po przebudowie), a dopiero potem pisz... :)

    Nie jeździłem po przebudowie, widziałem tylko zdjęcia - dlatego nie twierdzę stanowczo, że ośrodek jest do bani - po prostu nie wyglądało to dla mnie fajnie. Ale ja, jako, hmm, snowboarder, staram się jeździć przytrasowo po lesie, uwielbiam wąskie ścieżki, mini wąwoziki i  leśne dukty. Szerokie, bezdrzewne, wysokogórskie trasy są (IMO) nudne. Oczywiście cudownie jest śmignąć na krawędzi, ale od czasu do czasu trzeba zanurzyć się w puchu ;)

    Ad. 2.

    Trasy w Szczyrku nie są optymalne! Mają wiele wąskich gardeł w których śnieg nie ma prawa się utrzymać nawet przy intensywnym naśnieżaniu.

    Skąd bierze się słabe trzymanie śniegu w przewężeniach? Nie znałem tego zjawiska. Z powodu ograniczenia opadu przez drzewa?

     

    Piotr

  3. Mówisz i masz :) nie jest to tłumaczenie całego tekstu ,ale ogólne plany są opisane  http://www.narty.pl/...w-szczyrku.html

    Słowacy poszerzą także trasy zjazdowe – łączna długość zjazdówek wyniesie 21 km (a więc nie wzrośnie), ale za to powierzchnia całego areału narciarskiego powiększy się z 55 ha do 85 hektarów.

    No, to brzmi (dla mnie) niefajnie. Tatrzańska Łomnica po zmianie tras wygląda nuuuuudno (jeździłem tam tylko przed przebudową). Trasy w Szczyrku wydają się optymalne - wystarczająco szerokie, żeby nie wpadać na siebie i wąskie w sam raz, żeby było ciekawie. Jak wytną las między wyciągami to będzie łyso i smutno. 

  4. Przypuszczam, że ten z rodzaju zasadniczych..... :-). Nie ma sensu uruchamiać wyciągów gdy nie ma po czym zjechac.

     

    Patrzyłem na kamerki w ośrodku i wydawało misie, że śnieg już jest? W każdym bądź razie sypie od paru dni, może w końcu będzie można wjechać w choinki.

    Z Dużego Skrzycznego do Czyrnej da się fajnie zjechać :), tylko co potem ;(

  5. OK. Natomiast włącza mi się "dzwonek alarmowy" - potrafię sobie wyobrazić sytuację, gdy obrażenia drugiej strony pojawiają się nagle i są wyolbrzymione - szczególnie po historii wyłudzenia odszkodowania od naszego Forumowicza, właśnie w Austrii. 

    Z tej historii płynie dość niepokojący morał - każdy, nawet najdrobniejszy wypadek za granicą, może oznaczać dla nas duże problemy, koszty i konieczność płacenia dużych odszkodowań (o ile ubezpieczyciel się na nas wypnie). Wynika to z faktu, że poszkodowany (lub "poszkodowany") zakłada sprawę w swoim (drogim) kraju. Powoli dochodzę do wniosku, że przy jakimkolwiek zderzeniu na stoku, natychmiast zacznę odczuwać zawroty głowy, nudności i niemożność wyprostowania pleców - wtedy będę miał szansę na kontr-pozew? Dobrze, że większość czasu staram się spędzać poza trasą...

    Z innej bajki. Jeżdżę na desce, często ciętym w poprzek stoku. Nie wpadam (tfu, tfu) na gości poniżej mnie. Inna sprawa gdy jadę z kimś równolegle - wtedy nasze tory potrafią się zbliżyć dość niebezpiecznie. Ale to zagrożenie dotyczy każdego jadącego carvingowo.

  6. Kolega Kokos napisał:

    Mam taki smutny wniosek, po właściwie każdym pobycie w polskich górach. My, Polacy narzekanie mamy we krwii, ba - czerpiemy z niego przyjemność. Nie mogę pojąć dlaczego ludzie, jadąc kilkaset kilometrów na tygodniowy urlop, który ma przecież służyć mu do ODPOCZYNKU, zamiast cieszyć się z zimy...

    No dobra, pierwszy zacząłem narzekać w tym wątku na fakt przejęcia ośrodka przez Słowaków. Ale mocno się powstrzymywałem, żeby nie wyjść na jęczyduszę. ( ;) ;) ;)  do obu zdań powyżej).
    Bardzo misie spodobały posty madzi.am i silvera007. Mimo tego, że z orczykami, jako deskarz, jestem "na bakier", to Szczyrk jest dla mnie najlepszym ośrodkiem w Polsce. Wystarczy, żeby spadł śnieg ;) Nigdzie indziej nie ma takiego połączenia terenów off-piste przytrasowego i tras jak tam. Z jednej strony cieszę się na krzesła, z drugiej boję się tłoku ludzi na trasach i poza nimi (hmm, trochę egoistycznie to zabrzmiało...). Do tego wyższe (bardzo wysokie?) ceny, poszerzenie tras (?), muzyka na pół lasu. Na całe szczęście zawsze będzie można odejść trochę w bok:
    http://powder.pl/slaski-potencjal

  7. Problematyczny jest zakres ubezpieczenia. Do głowy by mi nie przyszło pytać się o to, czy ubezpieczenie jest wypłacane w przypadku żądań (regresu?) zagranicznego NFZ. Druga sprawa - to ubezpieczenie od roszczeń cywilnych - nie pamiętam, taka pozycja jest standardowo w warunkach umowy? Ostatnie moje wyjazdy zagraniczne były nienarciarskie - Albania, Chorwacja latem.

    Inna sprawą jest to, że żądania "ofiary" wypadku wyglądają dość dziwnie - nie są jasno opisane obrażenia, sprawa wygląda trochę jak hmm... "wyłudzenie w świetle prawa"? BTW - ma ktoś link do poprzedniej historii naszego Forumowicza, który padł ofiarą takiego procederu?

  8. Nie, nie mnie odmawia.

    Artykuł w Wyborczej http://wyborcza.biz/...pieczyciel.html

    Cytat:

    W czasie pobytu pani Julia zderzyła się na stoku z obywatelką Austrii, która doznała niegroźnych urazów. Poszkodowana pozwała panią Julię do sądu i zażądała zadośćuczynienia za szkody moralne i leczenie na kwotę ok. 10 tys. euro. Z kolei austriacka kasa chorych, w której była ubezpieczona poszkodowana, poprosiła córkę mojego czytelnika o 14 tys. euro tytułem zwrotu kosztów leczenia. Pani Julia zwróciła się do firmy ubezpieczeniowej, żeby załatwiła tę przykrą i kosztowną sprawę.

    Signal Iduna - pomimo że na polisie widniała kwota 25 tys. euro - od początku nie kwapiła się do pokrycia kosztów, choć wiadomo było, że wtedy sprawa trafi do austriackiego sądu. Firma nie zgodziła się na jakąkolwiek ugodę z Austriakami, a jednocześnie zapowiedziała, że koszty pomocy prawnej zrekompensuje swojej klientce tylko do kwoty 2,5 tys. euro (choć - co potwierdził później Rzecznik Ubezpieczonych - z polisy takie ograniczenie nie wynikało). Pani Julia musiała więc skorzystać z pomocy adwokata z urzędu, a wyjazd do Austrii na rozprawę, wraz z trzema świadkami, słono ją kosztował.

    Austriacki sąd w październiku 2013 r. ogłosił salomonowy wyrok, że odpowiedzialność za wypadek na stoku ponoszą w połowie obie strony. I zobowiązał panią Julię do zapłaty 5 tys. euro zadośćuczynienia (czyli połowy kwoty z pozwu). Taki wyrok oznaczał, że roszczenia kasy chorych też zostały ścięte o połowę - do 7 tys. euro. - Przesłałam do Signal Iduny pismo z prośbą o zapłacenie żądanych kwot, jednak ubezpieczyciel odmówił zapłaty pieniędzy na rzecz państwowej kasy chorych, tłumacząc, że polskie prawo nie przewiduje zapłacenia takich roszczeń


    Read more: http://wyborcza.biz/...l#ixzz3Ovb5tKqv   Dalej jest o tym, że Signal Iduna uważa, że nie będzie pokrywać roszczeń austriackiego NFZ, bo jest to instytucja publiczna. Gdyby Austriaczka leczyła się tylko prywatnie, nie byłoby problemu. Podobno.   Nie bardzo rozumiem, dlaczego, jeżeli obie strony ponoszą winę za wypadek płaci tylko jedna. Przypomina się historia opisana na Forum parę lat temu w której banda (austriackich) wyłudzaczy sprowokowała wypadek na stoku i ganiała (chyba skutecznie) Forumowicza po miejscowych sądach.
  9. 8 h 85 zeta a jeszcze nic nie zrobili, na Pilsku ceny podobne ,ale już coś ruszyło, Wielka Racza zeszła z cen 20 Euro cały dzień i chyba tam w tym roku przybędzie narciarzy. Z pewnością docelowo ceny w SON zbliżą się do tych na Chopoku.

    Z tym, że dwa dni po 75 zł dzień, 3 dni po 70 zł, a 5 dowolnych w sezonie też 70 zł. Jak było poprzednio [pytanie masochistyczne ;)]?

    Najprawdopodobniej wcześniej czy później zablokują też możliwość wymieniania się karnetami.


  10. Tragedii nie ma - kilkanaście złotych więcej za dzień za możliwość jazdy w dwóch ośrodkach jest OK. Z tym, że ceny po wybudowaniu kanap poszybują w górę. Do tego zwiększy się ilość ludzi na stokach. Pytanie (dla mnie ważne) jak bardzo zatłoczą się trasy "off piste".

    No i na razie jedyna szansa na przeskoczenie z SONu na COS to busik na dole albo marsz pod lekką górę Małe Skrzyczne - Duże Skrzyczne. Z Dużego można zjechać lasami do Czyrnej.


  11. Jest już nowy cennik 8-godzinny 85 zł

    www.szczyrkowski.pl

    Z ciekawości - podrożało czy nie? Ostatni sezon pauzowałem, cena 12/13 to było chyba 65-70 zł za dzień jazdy?

    Cały czas mam obawy, że ceny w Szczyrku i na Chopoku się wyrównają :(


  12. Kiedy tam ostatnio byłeś ?

    Przecież lasy i tak zostały mega przetrzebione przez kornika..

     

    Właśnie teraz powinno się pousuwać iglaki które nie rosły naturalnie w Beskidach...wytyczyć nowe trasy.. Miejsc na nowe nasadzenia oraz na odnowienie "zjedzonych" jest i tak sporo

     

    Dwa sezony temu - w ostatnim kontuzja w grudniu mnie załatwiła ;(  W tym sezonie kornik tak rozrabiał? Gdzieś czytałem (bodajże u Wajraka), że nie należy usuwać padniętych drzew, przyroda poradzi sobie sama, kornik jest niezłym posiłkiem dla całej masy zwierząt. Chodziło o Puszczę Białowieską. Taki był przekaz artykułu, ale głowy sobie za to nie dam uciąć.

     

    Ogólnie nie jestem fanem mocnego poszerzania tras - np. Tatrzanska Łomnica wydaje mi się brzydsza i nudniejsza po "remoncie" sprzed paru lat (choć nową widziałem tylko na zdjęciach). Akurat SON ma (dla mnie) bardzo fajny rozkład tras - wąskie (choć tych nie jest zbyt dużo) i szerokie.

     

    No i ceny (u siebie) Słowacy mają szalone - 34-35 E za dzień jazdy, ciekawe jakie będą w ich ośrodkach  w Polsce.

  13. Toro ...od Skrzycznego po Mł.Skrzyczne (górą tak do 300-400m w dół) już od kilku lat jak nie kilkunastu brak lasu - wiatrołomy były wielkie i szkodniki świerki zaatakowały - widać ,że dawno nie byłeś w Szczyrku!?

    Szczyrk pozatrasowy odkryłem chyba już po powstaniu wiatrołomów - dla mnie to stan naturalny ;) innego nie znam. W tym roku zaskoczył mnie jakiś świeży i gęsty lasek przy czerwonej trasie Dużego Skrzycznego - choinki podrosły i tam gdzie dało się śmigać off piste nagle zrobiło się gęsto od gałęzi.
    Jest taka droga idąca równolegle pod niebieską trasą a jeszcze nad Jaworzyną - tam, gdzie na niebieskiej otwiera nam się ostry stok w dół w lewo. Niestety w końcowej części płaska i na ogół ze śniegiem po szyję.
    Hmm, szukanie traski z Małego do Jaworzyny - fajny pomysł :)


  14. wydaje mi sie ze COS jest o tyle fajniejszy ze da sie latwo przejechac na SON a odwrotnie trzeba by jechac busem. rozumiem ze w zasadzie i tak podrozy tej nei da sie uniknac ale jakso wole szukac autobusu popoludniu nzi rano wiem ze to zaden argument ale jakos subiektywnie wydaje mi sie to wygodneijsze rozwaizanie :)

    Jak rozumiem będziesz tam tydzień - fajny pomysł żeby poznać oba ośrodki, są tego warte.

    COS ma IMO trasy po których jeździ się krócej niż w SON.

    W COS masz dwa odcinki krzesła Szczyrk-Jaworzyna i Jaworzyna-Duze Skrzyczne. Wjechanie na samą górę trwało w zeszły roku - UWAGA - 30 minut. Dolne krzesło jest stare, dwuosobowe i niemiłosiernie się wlecze. Jeżeli jest tłok to kolejki mogą być gigantyczne. Do tego dość często (choć nie zawsze) ostatnie kilkaset metrów trasy (na samym dole) to kamienie i ziemia. Zostaje więc jeżdżenie górnego odcinka - szczególnie teraz, kiedy zrobili szybką kanapę. Niestety - masz tam tylko dwie trasy - czerwoną i niebieską, jak się rozpędzisz, to zjedziesz je w kilka, góra kilkanaście minut. Akurat nienawidzę krótkich tras ;) więc śmigam na sam dól - robi się wtedy bardzo przyjemny długi zjazd okupiony powolnym wjazdem.

     

    Sprawa się zmienia diametralnie, jeżeli jeździsz off piste. Wtedy trasa jest dłuższa a prędkość przejazdu spada - zamiast zasuwać na kreskę tracisz czas na wybór linii zjazdu, zastanawianie po cholerę się taką linię wybrało a potem na wygrzebywanie z zasp ;) . Co prawda podrosły choinki i w paru miejscach zrobiło się za gęsto, ale COS jest genialny (i zdecydowanie lepszy od SON) do śmigania na dziko. Daje poczucie wędrowania po górach. W SON po prostu jeździsz obok trasy. Zresztą co będę mowił jak można pokazać ;)
     

    https://www.youtube....h?v=xLkr_fQlQSw

     

    Z kolei w SON tłok rozkłada się na kilkanaście wyciągów (choć i tam można postać w kolejce). Za to trasy są zdecydowanie dłuższe od tych w gornej częsci Duzego Skrzycznego. Jak już wtarabanisz się na Małe Skrzyczne masz dłuuuugi zjazd na sam dół (dwie stacje dolne do wyboru) na kilka sposobów. No i masz prawdziwe czarne - przynajmniej ze dwie. Zwróć też uwagę, że karnety wielodniowe w SON obejmują też jazdę wieczorną.

     

    Jeżeli będziesz mieszkał przy SON a jeździł (pare razy) w COS to ostatni zjazd będzie dłuuugi - Duze Skrzyczne - Małe - kwatera.

     

    pozdrawiam

    Piotr

×
×
  • Dodaj nową pozycję...