Skocz do zawartości

Szymon

Members
  • Liczba zawartości

    425
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Szymon

  1. Szymon cena jest bo tamte urządzenia maja rodowód z PS Twoje nie. I zapewne Twoje nie gwarantuje takiego za.....  wchłaniania że 10 smarowań zastępuje. ;)  Moje żelazkiem smarowanie wytrzymuje do 4 dni zależy od smaru i śniegu + - to z boxa ponoć 10x tyle,  to chyba serwisy i fabryki smarów splajtują przykro Ci? Bo to przez Ciebie. ;) będzie. (potaniłeś proces)

     

    Nie zganiaj na mnie :) , takie amatorskie termoboxy robią ludzie na całym świecie od dawna, sporo tego na epicski i w różnych amatorskich filmach na youtubie o serwisowaniu nart, szczególnie Nordic.

     

    ps. Próbki smarów się grzeją, póki co 1,5 godziny w 50 st. C prawie nie tknęło żadnego ze smarów, nawet tego najbardziej miękkiego, teraz leżą w 55 st.C.

  2. Pięknie, to teraz sprzedaż takich urządzeń spadnie. Wiesz ile zaoszczędzasz? Szacun.

     

    Ceny tych urządzeń są z kosmosu. Nie widzę  powodu, żeby kupować coś takiego za cenę 5 czy 8 piekarników kuchennych albo lodówek.

     

    Właśnie doszedł do mnie smar BP99, mam jeszcze ze 2 inne (twardsze), zaraz będę sprawdzał jak się topią w różnych temperaturach. :)

  3. Ostatnio kupiłem nowe narty i pomyślałem, że może warto by było je wygrzać. Problem w tym, że mieszkam na zadupiu i jak miałbym wysłać narty kurierem w dwie strony do serwisu i zapłacić za usługę, to pomysł ma średni sens. Stwierdziłem, że niewiele drożej będzie kosztowała budowa własnego thermoboxa. Miałem większość potrzebnych materiałów, musiałem dokupić tylko termoregulator, wentylatory i kilka groszowych detali (w sumie około 250zł). Gdybym musiał kupić wszystko, koszt wyniósł by w okolicach 400-500zł.

     

    Zestawienie materiałów:

     

    1. Termoregulator - ja wybrałem taki http://termoplus.pl/...d-na-szyne-din/. Ma nastawę temperatury, histerezy oraz kalibrację czujnika z dokładnością do 0,1 st.C, po zaniku napięcia nie rozprogramowuje się tylko wznawia działanie, na allegro do dostania za 130zł. Ale można znaleźć inne o połowę tańsze, tyle że nie budziły mojego zaufania, a upieczenie nart tanie nie będzie.

     

    2. Wentylator, 1 lub 2 sztuki, odporny na podwyższoną temperaturę, najlepiej na 230V żeby zasilacz na 12V nie był potrzebny, są takie do rozprowadzenia ciepłego powietrza z kominka, wytrzymują do 80 st.C, http://www.bestfan.p...-mm-230v/29-119.

     

    3. Wyłącznik termiczny - to na wypadek gdyby zawiódł termoregulator lub czujnik temperatury. W boxie przewiduję nastawy temperatur w przedziale 50-60 st.C, niektóre źródła mówią nawet o 65 st.C, 70 st.C jest już niebezpieczne dla żywic epoksydowych, którymi klejone są narty. Wyłącznik termiczny ma za zadanie odciąć zasilanie grzałek jeśli temperatura osiągnie określony poziom (przy sprawnym termoregulatorze to nie powinno się zdarzyć, ale strzeżonego itd...). Ja wybrałem taki http://www.julik.pl/...A250V-65C-/1421. Ma zadziałać przy 65 +/-2 st. C. Zamówiłem kilka i wybiorę ten o najniższej temperaturze (jeszcze ich nie mam i nie testowałem).

     

    4. Jakaś płyta np. drewnopochodna na obudowę, ja miałem 3mm HDS, ale może być OSB, sklejka czy coś innego (HDS jest najtańszy ale najbardziej wiotki). W marketach budowlanych od razu wytną z tego elementy o zadanych wymiarach za kilka zł. Ze względu na wiotkość posiadanej płyty konstrukcję musiałem zbudować na szkielecie z listew drewnianych 1,5x1,5cm. Przy grubszych płytach nie jest to konieczne.

     

    5. Styropian - ja miałem o grubości 10cm, ale mógłby być cieńszy.

     

    6. Kilka zwykłych żarówek z oprawkami (najlepiej ceramicznymi po 1,5zł w castoramie, lub metalowymi) - to mają być grzałki, kilka metrów kabla, jakieś przełączniki (ja użyłem bezpieczniki na szynę DIN, bo miałem na stanie), ze 2 kostki do łączenia kabli.

     

    7. Silikon i klej montażowy, zwrócić uwagę jaką temperaturę wytrzymuje klej montażowy (mój ma niby do 80 st.C i przy 65 nic nie poodpadało ;) ).

     

    8. Trochę wkrętów albo gwoździ, opcjonalnie zszywacz tapicerski (szybki i wygodny w użyciu).

     

    Jak zmontować tą skrzynię opisywał nie będę, moja ma wymiary zewnętrzne 200x50x31cm. Przy takich wymiarach łatwo to okleić płytami styropianu 100x50cm bez ich cięcia, przeciąć musiałem tylko 2 z 10 płyt. Styropian kleiłem punktowo (kilkanaście punktów na każdą płytę styropianu), a następnie silikonem uszczelniłem łączenia płyt. Odradzam nakładanie kleju na całej długości, bo ciężko będzie to docisnąć i szpary między blokami styropianu będą spore, poza tym ten klej jest ze 3 razy droższy niż silikon. Powinno się udać zużyć po 1 tubie kleju i silikonu, ja dałem ciała i poszły 2 tuby kleju - niepotrzebnie bo on jest bardzo mocny.

    Po oklejeniu skrzynia ma wymiary 220x70x50cm więc wygląda jak duża lodówka. :)

    Wsporniki na narty i wsporniki do powieszenia tego ustrojstwa na ścianie wykonał mi pod wymiar kumpel, który produkuje meble stalowe za przysłowiową flachę, którą zresztą razem rozpiliśmy testując działanie boxa. :)  Ale można zrobić tanim kosztem np. z drewna albo wygiąć ze stali zbrojeniowej. Ważne jest żeby wsporniki na narty przenosiły obciążenie bezpośrednio na "podłogę" skrzyni, bo w przypadku płyty HDS ścianki są zbyt wiotkie żeby coś do nich mocować. Ta skrzynia jest tylko obudową nie przenoszącą istotnych obciążeń, konstrukcja nośna to właśnie te wsporniki ustawione jeden nad drugim.

     

    Zasada działania jest prosta, w dolnej części znajduje się tunel grzewczy zakryty od góry półką, w którym są wentylatory (działające non stop i niezależnie włączane) oraz żarówki robiące za grzałki sterowane termoregulatorem (ja mam 4x100W). Dodatkowo w tunelu umieściłem kilka płytek ceramicznych, których zadaniem jest zwiększenie bezwładności cieplnej układu. Dzięki temu zmiany temperatury są znacznie wolniejsze, można zmniejszyć histerezę i precyzyjniej utrzymywać nastawioną temperaturę. Zapewnia to też wolniejsze stygnięcie boxa po jego wyłączeniu, a to dosyć istotne. Z tunelu powietrze przepływa do górnej części (gdzie jest czujnik temperatury i narty) i krąży w obiegu zamkniętym.

    Pusty box bez nart rozgrzewa się do 59 st. C w nieco ponad godzinę, a następnie utrzymuje tą temperaturę +/- 0,5 st. C w cyklach 2 minuty grzania, 8 minut stygnięcia. Po wyłączeniu grzałek i wentylatorów po 1,5 godziny temperatura spadła do 46 st. C. Po włożeniu do środka nart czasy te powinny się jeszcze wydłużyć.

     

    Drzwi zrobiłem wsuwane, ponieważ nie było do czego przyczepić zawiasów (trzeba by jeszcze ten styropian od zewnątrz czymś obudować, a to podnosi koszty). Po doklejeniu gumowych uszczelek w środku okazało się, że drzwi nie przylegają wystarczająco mocno i trzeba je docisnąć linką, którą widać na zdjęciu.

     

    That's all.

    Gdyby ktoś chciał zrobić coś podobnego a miał pytania to służę pomocą.

     

    WP_000970.jpg WP_000971.jpg WP_000974.jpg WP_000981.jpg WP_000978.jpg

  4. ... nie mam jak zamocować raszpli na 86 st, a nie chcę stosować podkładek z monetami- nie wiem czy kątownika nie zniszczę.

     

    można podłożyć cokolwiek, kawałek dętki rowerowej czy papierek złożony kilka razy. Nawet jeśli pilnik wgniecie "przednią" krawędź aluminiowego kątownika to przy normalnym mocowaniu pilnik opiera się na całej jego płaszczyźnie (nieuszkodzonej). Ja mam kątownik gumowany w miejscu gdzie pilnik przylega i nic się nie uszkodziło.

  5. Wszystko fajnie niczego nie ujmując twórcom jest tylko jeden problem, w jakim celu?

    Czy ktoś próbował używać raszpli na kątowniku?

    Używałem, na końcach i piętkach nart bez sidewalla i na całej długości zanim miałem pazur. Też się dało, tyle że raszpla szybko się tępiła, fakt że miałem najtańszą.

  6.   Jeszcze jedna uwaga, jeśli nie ma pazura pod ręką można posłużyć się regulowanym kątownikiem ustawionym na maksymalny kąt tzn. przed właqściwym ostrzeniem, powiedzmy na 87, ustawiamy kąt 85 i używając pilnika I zedrzemy odpowiednią ilość ABSu i titanalu nie zahaczając jeszcze o stal.

     

    Nie musi być nawet regulowany, wystarczy pod drugi koniec pilnika podłożyć np. jakąś małą monetę i mamy mniejszy kąt niż na kątowniku.

  7.  

    Szymon u mnie zbiera titanal bez najmniejszego problemu i to przy różnych kątach natarcia- może to kwestia kształtu samej kostki. Spróbuj poeksperymentować z ustawieniem kostki albo zmień kostkę (masz okrągłą?). Szarpać zaczyna, gdy zahaczam o stal. Myślę, że zjechanie na ślizg jest kwestią docisku narzędzia- ja po prostu dociskam do dołu i w "stronę wiązań", i na razie nie było problemów.

     

    Te pokrywki są z taśmy :D :D ale dają radę- to akurat jest prowizorka i może wymyślę coś konretniejszego.

     

    Mam taki pazur http://www.remsport....-toko-p-76.htmlz ostrzem jak na zdjęciu, czyli kwadratowe z zaokrąglonymi rogami.

    Może rzeczywiście o stal zahaczałem, muszę jeszcze poeksperymentować, chociaż nie za bardzo jest na czym bo wszystkie badziewne narty jakie mam pod ręką są bez titanalu, a te z titanalem szkoda by było zajechać. :)

  8. Pazury rzeczywiście do tanich nie należą, szacun za własną robotę, chociaż osobiście bałbym się go użyć. Te gumowane końcówki śrub nie budzą poczucia bezpieczeństwa, a całe narzędzie nie wydaje się być wystarczająco stabilne i płynne w prowadzeniu. Bałbym się, że się omsknie, a pazur tnie wtedy ślizg niemiłosiernie - przerabiałem to na własnych nartach i ta całkiem porządnym i stabilnym pazurem. :)

     

    Przyznam szczerze, że dla mnie posługiwanie się pazurem jest najtrudniejszą czynnością podczas domowego serwisu nart i najbardziej ryzykowną. Problem polega na tym, że za cholerę nie potrafię ugryźć titanalu. Dobrze wyregulowany pazur dość łatwo i płynnie zdziera ABS, ale jeśli tylko w którymś miejscu zahaczy o titanal to się zacina i szarpie. Trzeba wtedy użyć większej siły i w przypadku szarpania może się to skończyć omsknięciem narzędzia i przejechaniem pazurem po ślizgu. Ustawienie pazura tak żeby od razu zbierał titanal wydaje mi się na tyle ryzykowne, że po nieprzyjemnych doświadczeniach nawet nie podejmuję takich prób. Włókno szklane, które w niektórych nartach spotkać można przy dziobach i piętkach też nie poddaje się łatwo pazurowi, zdzieram je przy użyciu raszpli. Natomiast sam titanal ostrzę razem z krawędzią pilnikami.

    Zastanawiam się czy nie lepiej zamiast pazura i zwykłego pilnika kupić pilnik widiowy (cena będzie zbliżona), a podobno bierze on wszystko jak leci.

     

    Powiedzcie mi koledzy, w jaki sposób zdzieracie titanal przy pomocy pazura, bo dla mnie to niewykonalne, a już na pewno nie płynnym ruchem.

  9. To w sumie bardzo interesujące lingwistycznie. Z ciekawości zapytałem kilka osób, żeby pokazały, jak rozumieją muldę, wszystkie zakreśliły ręką w powietrzu wypukłość. Angielskie „mogul skiing” czy niemieckie „Skifahren in der Buckelpiste” to jednak jazda po wybrzuszeniach lub garbach, nasza wersja odnosi się do jazdy po zagłębieniach.

     

    Co ciekawe słownik PWN-Oxford sugeruje tłumaczenie muldy jako „mogul” czy „bump”, czyli tutaj znowu zmieniamy semantykę z wklęśnięcia na wypukłość. Bardzo dziwne.

     

    Wiem od "dziecka", że mulda to zagłębienie, ale mimo tego w pierwszej chwili na myśl zawsze przychodzi mi wybrzuszenie, a dopiero po chwili przywołuję definicję książkową, która wydaje mi się jakąś "nie naturalną". A w ogóle to kto wymyślił ten termin i skąd wiadomo "co autor miał na myśli"? W polskich książkach rzeczywiście tłumaczą to jako zagłębienie, jednak w potocznym rozumieniu najczęściej jest to garb.

    Z drugiej strony sformułowanie "jazda po muldach" oddaje dość dobrze istotę rzeczy, bo jeździ się raczej po zagłębieniach, czyli pomiędzy garbami, a nie po garbach. Po garbach się jeździ jak się nie umie po muldach, czyli wyrzuca nas na garbach i poniewiera :D

    Gdyby więc mulda miała oznaczać garb, powinno się mówić "jazda między muldami" a nie "po muldach".

    Konkluzja może być tylko taka, że jak ktoś jeździ po garbach, a myśli że po muldach to musi jeszcze poćwiczyć technikę i poprawić semantykę,

    a jak ktoś jeździ po muldach i myśli, że po garbach to tylko semantykę.

  10. Zwolniło sie 1 miejsce z Krakowa na najbliższy 4-dniowy wyjazd, 6-9.12: 3 dni Ischgl + 1 Kaunertal.
    Wyjazd z Krakowa w piątek ok. 21, przez Śląsk.
    Koszty: kwatera 66-69 EUR, suma za karnet ok. 155 EUR, transport 95 EUR. Wiecej na priv.

    Na kolejne terminy ostatnie miejsca wolne.

    https://www.facebook...767740573274465

     

    Krzychu, a to safari od 13 grudnia to raczej 5 czy 6 dni będzie?

    Nie ukrywam że jestem za 5-dniówką.

  11. Przepraszam ale nie przekonuje mnie to co piszesz.

    Przedni rocker jest po to aby można było zachować pozycję zrównoważoną.

    Tylny może powodować odchylanie sylwetki do tyłu a to nie jest dobre bo powoduje większe obciążenie tylnej powierzchni narty.

    W puchu powinniśmy ( jeżeli jest rocker z przodu ) obciążać narty równomiernie.

    Rozumiem, ale ja nie mówiłem jak powinniśmy jeździć w puchu (bo sam nie szczególnie umiem), tylko jak i kiedy zadziała rocker i że w przypadku kiedy już się odchylimy jego obecność pomaga. A czy to ułatwia dążenie do prawidłowej pozycji to odrębna sprawa.

     

    Obecność tylnego rockera po prostu zwiększa margines błędu w zrównoważeniu pozycji w głębokim śniegu. Można by chyba udowodnić, że w przypadku pozycji idealnej narty z przednim rockerem ale bez tylnego zapadną się w śniegu minimalnie płycej przez co będą minimalnie lepsze, ale w realnych warunkach nie wiem czy to będzie prawdą.

  12.  

    Cześć

    Napisałem:

     

    Dla mnie narta na puch to narta wysoce wyspecjalizowana Szymku więc być może stąd nieporozumienie.

     

    Pozdrawiam serdecznie

     

     

    No tak, tyle że Harpia pytał o sens tylnego rockera nawet w nartach freeride, a właśnie tutaj wg mnie sens on ma, w przeciwieństwie do większości innych zastosowań, czyli jesteśmy zgodni.

  13. Cześć

    Absolutnie niezrozumiałe. To raczej utrudnia jazdę a nie ułatwia. Wjazd z muldy - przy rockerze i złym wyważeniu walisz w tył - to dość logiczne - bo nie masz się czym podeprzeć.

    Takie narty z pewnością jazdy nie ułatwią chyba, że mówimy o skręcaniu na zasadzie obracającej się miski tylko po co wtedy narty?

    Pozdro

     

    Mitku, to co mówisz jest słuszne ale na twardym. W puchu na narcie ze sztywniejszą piętką masz się czym podeprzeć, ale nie masz o co. Musi ona mocniej zagłębić się w śniegu żeby znaleźć stabilne oparcie bo tylko sam jej koniec (o małej powierzchni) ma kontakt z dostatecznie ubitym śniegiem. Elastyczny rocker w takiej sytuacji zamiast ryć w śniegu układa się równolegle do jego powierzchni na znacznie dłuższym odcinku, rozkłada nacisk na większą powierzchnię przez co znajduje wystarczające oparcie wcześniej (po mniejszym ugnieceniu śniegu). W efekcie zostawia płytszy ślad za sobą zmniejszając opory ruchu.

     

    Wypowiadałem się już kiedyś, że rozpatrywanie rockera jako pomoc w skręcaniu na twardym to kompletne bzdury nie mające uzasadnienia (bełkot marketingowy), ale akurat w kontekście noszenia w puchu (i chyba tylko w tym) jak najbardziej da się pozytywny wpływ rockera wyjaśnić, również tego tylnego.

  14. Cześć

    Ale ta analogia nie wydaje się dobra bo na nartach cały czas powinieneś być w pozycji zrównoważonej.

    Dla mnie rocker z tyłu - poza nartami wyspecjalizowanymi to jeszcze większa bzdura niż rocker z przodu.

    Pozdro

     

    Mitku, to zawsze jest jakiś balans wokół pozycji zrównoważonej z jakimś pływaniem środka ciężkości przód-tył (przynajmniej dopóki na nartach jedzie człowiek a nie komputer), do tego jeszcze nakładają się nierówności terenu, które zwiększają amplitudę wokół pozycji zrównoważonej. Te narty są po to, żeby ułatwić jazdę, zwiększyć margines błędu i pozwolić na więcej relaksu i więcej luzu, a nie wymuszać skupienie i precyzję.

  15. Rocker z tyłu to "zapasowa wyporność", która zadziała w przypadku nadmiernego odchylenia zmniejszając nacisk na cm2 i ograniczy ugniatanie śniegu przez tylną część nart. Im płytszy ślad zostawiasz tym mniej energii tracisz na pokonanie oporów ruchu. W pozycji zrównoważonej największy nacisk masz pod butem i rocker z tyłu nie działa, a tylna część nart nie ugniata dodatkowo śniegu, ale w odchyleniu ...

     

    Jako analogia nasuwa mi się nawis dziobowy i rufowy w jachtach, czyli zapasowa wyporność zapobiegająca nakrywaniu przez falę i poprawiająca płynność żeglugi na fali. W przypadku braku fali (pozycja zrównoważona) te nawisy są cały czas nad wodą i nie działają.

  16.  

    2 ostatnie wolne miejsca na wyjazd za tydzień, na 5 dni w okolice Ischgl.

    Więcej szczegółów nt. programu i cen karnetów wyjazdu podawałem wcześniej:

    http://www.skiforum....dynia/?p=473780

    reszta standardowo, kwatery powinno udać się poniżej 25 (w Kappl), czyli przyjmijmy ok. 90 euro za cały wyjazd (4 noclegi)

     

    Jakby ktoś chciał z dzieckiem jechać to miało by towarzystwo - na tym wyjeździe będę z córką (7 lat) i synem (12 lat).

    Do 8 roku życia skipass gratis, dla starszych dzieci 125,5 euro, dorosły 191 (5 dni).

     

    Pozdrawiam

    Szymon

  17. Ktoś ostatnio mnie zapytał, jakie przeciążenia osiąga się w skręcie na nartach.

     

    Można to zmierzyć np. telefonem przypiętym najlepiej gdzieś w okolicy pasa, przy pomocy odpowiedniej aplikacji.

     

    Ale można też z grubsza oszacować na podstawie zdjęć czy wybranej klatki z filmu. Ważne, żeby analizowana klatka spełniała pewne warunki.

    1. Kamera powinna być dobrze wypoziomowana, albo w kadrze powinny być obiekty pozwalające ustalić pion i poziom (np. drzewa).

    2. Narty powinny być skierowane prosto w stronę obiektywu.

    3. Kamera powinna być umieszczona na wysokości zbliżonej do narciarza, zdjęcia z dołu lub z góry na stromym stoku nie pozwolą na dokładne zmierzenie kątów.

     

    Pewne jest, że jeżeli narciarz w skręcie się nie przewraca, to wektor wypadkowej siły znajduje się gdzieś pomiędzy jego punktami podparcia, najprawdopodobniej w pobliżu narty zewnętrznej, bo ona jest bardziej obciążona.

    Początek tego wektora znajduje się w środku ciężkości narciarza. W pozycji stojącej proporcjonalnie zbudowany człowiek ma środek ciężkości w okolicy pępka. Jeśli ukucnie środek ciężkości przesuwa się w okolice klatki piersiowej. Narciarz w pozycji obniżonej ma środek ciężkości gdzieś pomiędzy pępkiem a mostkiem, tym wyżej im bardziej obniży pozycje.

     

    Można więc określić kąt pomiędzy linią przebiegającą przez środek ciężkości i krawędź narty zewnętrznej i wewnętrznej a poziomem, a następnie policzyć jakie by musiało być przeciążenie ze wzoru x=g/sin(a).

    Na załaczonych zdjęciach policzone są wartości dla przypadków gdy:

    - 100% obciążenia przypada na nartę zewnętrzną,

    - 100% obciążenia przypada na nartę wewnętrzną,

    - narty są równomiernie obciążone 50/50%.

     

    Rzeczywista wartość przeciążenia najprawdopodobniej znajduje się w przedziale pomiędzy 100% na narcie zewnętrznej a 50/50%.

    Czyli kolejno dla załączonych zdjęć obstawiał bym:

    1. 2,5g

    2. 2,2g

    3. 1.5g

     

    Można też pokusić się o sformułowanie tezy, że zawodnicy w skręcie osiągają przeciążenia rzędu 2-2,5g, a dobrzy amatorzy około 1,5g.

    Oczywiście wyliczenia te są obarczone błędem rzędu 10-20%, ale dają jakiś pogląd na sprawę.

    Załączone miniatury

    • przeciazenie1.jpg
    • przeciazenie2.jpg
    • przeciazenie3.jpg
  18. W SFL to Ciebie z Gajowym chyba widziałem na trasie 18. Jechałem wtedy wyciągiem. Nie wiem czy to Wy byliście, ale zgrabnie Wam szło.

     

    To nie byłem ja, na tym wyjeździe ani minuty z gajowym nie przejeździłem, bo on szkolił kogoś w grupie z Gdyni i jak się rano rozjechaliśmy, to do końca dnia nie sposób było na siebie trafić. :)

    Ze 2-3 razy widziałem go z wyciągu tylko.

  19. Dzieki Mitek,

    teraz wszystko jasne, będę wiedział nad czym popracować.

     

    Na takie trasy jak Bieńkula, Harakiri, itp. rzadko go zabieram, ale trzeba je zaliczyć żeby miał co kolegom opowiadać.;)

     

    Syn jeździł na http://www.skionline...en-qt,4572.html 150cm, one mają zły opis na skionline, powinien być DualWoodcore + fiberglas, czyli 2 drewniane listwy są po bokach wstawione. Dokładnie tak jak model z następnego sezonu z wyjątkiem waveflexa http://www.skionline...-race,5369.html .

    Te filmiki są z zeszłego sezonu, miał wtedy jakieś 152cm i ok. 35kg. Teraz ma 158cm i ok. 40kg, ale nie zmienię mu jeszcze nart. W nastepnym sezonie planuję wsadzić go na coś dorosłego, pewnie ze 165cm.

     

    Między świetami ta raczej śniegu nie będzie, żeby gdzieś blisko wyskoczyć, a dalej to się nie szarpnę na razie bo dopiero z SFL wróciłem.

    Jak śnieg będzie to być może wyskoczę czasem na kilka godzin do Kamieńska w środku tygodnia.

    Od 18 stycznia jesteśmy tydzień w Krynicy, a potem pewnie dopiero w marcu gdzieś do Tyrolu z gajowym wyskoczymy, on się będzie z nim męczył. :)

     

    Pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...