Skocz do zawartości

pomóżcie wybrać! Val di Fiemme czy Bad Gastein?


bajaderkatyrolska

Rekomendowane odpowiedzi

19-26 luty, chcielibyśmy sie wybrać w Alpy (2 dorosłe osoby). Mamy do wyboru: Val di Fiemme, a konkretnie miejscowość Tesero (jadą tam znajomi którzy strasznie zachwalają), a z drugiej strony Bad Gastein (byliśmy tam już 3 razy i lubimy) (lub coś innego w Salzburgerlandzie jeśli bardziej polecicie) . Wiem że jest pewna grupa narciarzy która dla niewiadomych wzlędów poprostu woli Włochy. Ja jadę w Alpy na narty a nie żaby sie opalać, więc kwestia słonecznych dni mnie nie interesuje. Chodzi mi o długość tras, ze szczególnym uwzględnieniem czerwonych, szansa dobrych warunków śniegowych, przygotowanie tras, dobre nowoczesne wyciągi, brak dojazdówek na których się trzeba odpychać kijkami, stosunkowo niewielkie zgęszczenie ludzi na trasach (czyli duża przepustowość wyciągów skorelowana z dużą ilością szerokich tras które tych ludzi wchłoną). Postarajcie sie obiektywnie porównać oba rejony przede wszystkim pod względem narciarskim. Pewnym czynnikiem jest też to że do Austrii z Wa-wy dojedziemy w ciągu jednego dnia, do Włoch musielibyśmy nocować (jeden kierowca). Czy waszym zdaniem Włochy warte są zachodu? jeśli tak to dlaczego?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudne pytanie. Jesli dobrze zrozumialem to znasz Bad Gastein i pytasz w czym lepsze jest Val di Fiemme? Wedlug mnie w Val di Fiemme sa zdecydowanie lepiej przygotowane trasy, duzo ladniejsze krajobrazy (Latemar), trasy ciekawsze chociaz troche latwiejsze, szerokie, dosc dlugie i bez duzej ilosci zwezen jak w przypadku Bad Gastein, latwiejszy dostep do innych regionow Dolomiti Superski np. 3 Valli. Natomiast w Bad Gastein masz wiecej tras (w dolinie), trasy sa troche trudniejsze i dluzsze, plusem sa tez termy, choc wedlug mnie sa one bardzo slabe (w porownaniu do szwajcarskich czy wloskich), ale jak to sie mowi lepszy rydz niz nic. Jesli chodzi o infrastrukture czy oznaczenia tras to sa one mniej wiecej na podobnym poziomie. Wybor nalezy do Ciebie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz że termy Alpin-center w Bad Hof Gastein są słabe??? Mnie się wydawały wręcz super: te mnóstwo różnych saun z wyjściem na świeże powietrze, jacuzzi na świeżym powietrzu, basen z podświetlaną wodą i tego typu bajery (zwłaszcza jak nazewnątrz jest -15 i snieg ci pada na łeb). bardzo czysto, przyjemnie, atmosfera relaksu i totalny sybaryzm jak dla mnie. Pewnie w Szwajcarii sa lepsze, ale za 20 E? raczej wątpię. A we Włoszech? Napisz gdzie to chetnie się wybiorę :-) Tak miałam nadzieję że napotkam na forum kogoś kto mnie jakoś do tych Włoch zachęci, że okaże się że jest jakieś miejsce w tych całych Dolomitach gdzie trasy są faktycznie LEPSZE niz w Austrii, że atrakcją nie jest głównie słoneczna pogoda, ładne widoki i bombardino. Byłam parę lat temu w ValGardenie, konkretnie w Wolkenstein i naprawdę byłam rozczarowana . Pomijam juz milczeniem totalnie przereklamowaną wycieczkę wokół Selli (kompletna strata czasu) to poza paroma trasami w Arabbie naprawdę niczego wyjątkowego tam dla siebie nie znalazłam. Widoki, no tak, ale zaręczam ci że na przykład widok ze szczytu w Sport-Gastein który ma chyba 2700 jeśli dobrze pamietam jest jednym z piękniejszych jakie widziałam: morze chmur w dole a z nich wyłaniają się majestatyczne trzytysięczniki, ze słynnym Grossclocknerem na horyzoncie. No bajka poprostu. jedyna upierdliwa dojazdówka była gdzieś w Dorfie na przejeździe do Grossarl, a tak w ogóle nie przypominam sobie żebym musiała uzywac kijków do odpychania. A zaznaczam że dolina Gastein to NIE JEST jeszcze moje ulubione miejsce w Austrii. Byłam też kiedyś w Val di Sole, poza paroma trasami w Madonnie i SŁOWNIE JEDNĄ trasą w Tonale też mi się tam NARCIARSKO nie podobało (każda ze stacji w Zillertalu jest moim zdaniem ciekawsza) Czy Twoim zdaniem Val di Fiemme jest ciekawsza od Val di Sole? Dwa razy byłam w Maso Corto i wyjątkowo lubię to miejsce , ale to już nie są Dolomity, tylko coś bardziej jak Otztal, który jest z tamtąd z resztą o rzut beretem. No i jest jeszcze oczywiście Aosta, Cervinia którą ubóstwiam właśnie za widoki ale która jest tak niemożliwie daleko że raczej długo tam znów nie zawitam. To jak, namówisz mnie na te Dolomity? :-) Chciałabym poznać coś nowego bo jak będę jeździła 10 razy w to samo miejsce to mi zycia nie starczy. Jaką stację w tamtej okoliczy polecasz? A dokąd zupełnie nie warto ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wedlug mnie Alpentherme sa bardzo slabe i dodatkowo drogie jak no to co oferuja. Chociaz jak na Austrie to moze nie najgorsze. W Austrii znam jeszcze Terme Amade (najwieksza tragedia jaka widzialem), Bad Vigaun (male i dosc skromne, ale przynajmniej spokojna atmosfera) i Aqua Dome (architektonicznie super, ale oferta rowniez bardzo slaba). Dlaczego Alpentherme uwazam za slabe? Przede wszystkim bardzo maly wybor masazy w ogolnodostepnych basenach, dodatkowo nie dzialaja one przez caly czas tylko wlaczaja sie na przemian, bardzo rzadko, czasami trzeba czekac nawet 15-20 minut. Male baseny, duzo ludzi. Sauna World wylacznie dla nudystow, a nie kazdemu musi to odpowiadac, oferta rowniez nie powala na kolana. Niezla jest zjezdzalnia w Family World. Jesli chodzi o Szajcarie to praktycznie wszystkie termy jakie tam znam uwazam za duzo lepsze od Alpentherme, moze z wyjatkiem Yverdon-les-Bains, ktore sa podopnie slabe. Na przyklad w Leukerbad - najwiekszy kompleks termalny w Europie, wstep kosztuje 21 Chf (ok. 16 euro), 29 Chf z saunami (ok. 22 euro) a oferta jest kilkakrtotnie wieksza niz w Alpentherme (m.in. 10 roznych basenow termalnych). Swietne sa rowniez termy Les Bains de Lavey. We Wloszech polecam Terme di Pre Saint Didier, Bagni Vecchi di Bormio i Bagni Nuovi di Bormio - dosc drogie, ale o kilka klas lepsze, zupelnie inna atmosfera, zupelnie inna jakos, po prostu trzeba je zobaczyc samemu. Jesli chodzi o lepsze trasy w Dolomitach niz w Austrii to zalezy co kto lubi i co dla kogo oznacza pojecie lepsze. Ja przykladowo nigdzie w Austrii nie spotkalem tak dobrych/trudnych/dlugich tras jak np. czarne Herrnegg, Sylvester i Piculin w Plan de Corones, czarna 3 na Croda Rossa, czarna Forcella Rossa na Tofanie czy czarna Staunies na Cristallo w Cortina d'Ampezzo, czerwona (dawniej czarna) Trametsch w Plose albo tak malowniczych jak Armentarola z Lagazuoi (pod tym wzgledem chyba najladniejsza trasa jaka kiedykolwiek jechalem).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem zarówno w Val di Fiemme (właśnie w Tesero) jak i w Bad Gastein. Moim zdaniem nie da się jednoznacznie wskazać co lepsze, gdyż oba ośrodki stoją na wysokim poziomie i dają mnóstwo satysfakcji każdemu narciarzowi. Jedno jest pewne - w Val di Fiemme nie obędzie się bez codziennych dojazdów na wyciągi, ponieważ Tesero leży "pośrodku niczego". Zarówno do Cermis w Cavalese jak i na Latemar trzeba te kilka-, kilkanaście kilometrów dojechać. Poza tym będąc już w Val di Fiemme nie warto się ograniczać do tych dwóch ośrodków, tylko koniecznie kupić Dolomiti Superskipass i postarać się zwiedzić Val di Fiemme, Val di Fassa, Arabbę z Marmoladą oraz Val Gardenę. To zaś powoduje, iż codzienne wycieczki będą liczone w dziesiątkach kilometrów. Z tego powodu (przy nastawieniu na zwiedzanie Dolomitów a nie ograniczenie się do Latemara i Cermis), proponowałbym zorganizowanie noclegu nie w Tesero a w miejscowościach położonych w Val di Fassa lub pomiędzy Fiemme a Fassa (Vigo, Pozza, Moena, ew. Predazzo). Wtedy codziennie można zaliczać kolejne ośrodki z sellarondy, a dzięki gondolom z Predazzo i Moeny skosztować również najlepszych tras w Val di Fiemme. W dolinie Gastein wszystko jest bardziej "upchane", choć na pewno ogólna liczba tras nie może równać się z potencjałem oferowanym przez Dolomiti Superskipass. Wszystko zależy od tego czy chcecie poddać się turystyce narciarskiej i codziennie dojeżdżać w inne miejsce, czy też nie bardzo uśmiechają się wam codzienne podróże. W pierwszym wypadku proponuje odwiedzić Włochy w drugim jechać do Gastein. Jeśli szukacie alternatywy dla Gastein to polecam ulubioną przeze mnie dolinę Zillertal (niestety już nie Salzburgerland) - ponad 600 km tras na jednym karnecie, lodowiec Tux w zapasie, rewelacyjne trasy, niesamowita infrastruktura i do tego tylko 50 km dalej z W-wy niż Gastein (wg Viamichelin).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 100 % zgadzam się z Sese - Tesero to fatalna miejscówka - wszędzie daleko. Kronplatz i Cortina praktycznie niedostępne a to chyba (poza Arabbą i Marmoladą) najlepsze i jedyne miejsca będące narciarsko naprawdę ciekawe. Jeśli już Dolomity to, może, Corvara, La Villa, Arabba. Nie jestem specjalnym miłośnikiem Włoch - zdecydowanie wolałbym Austrię (a jeszcze bardziej Francję) - o niebo lepsza infrastruktura narciarska, lepsze trasy i większe możliwości off piste. Oczywiście taka opinia to generalizowanie - zarówno Włochy jak i Austria to olbrzymie tereny narciarskie i na pewno można znaleźć coś dla siebie. Nie mniej podana przez Ciebie miejscówka nie jest najlepsza. A co do Val di Sole to naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie tam jeżdżą no bo czarna w Folgaridzie i w Passo Tonale to mimo wszystko trochę mało... W Bad Gastain nie byłem więc się nie wypowiadam. Pozdro Wiesiek

Użytkownik Wujot edytował ten post 25 styczeń 2011 - 09:23

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda na pewno będzie lepsza we Włoszech niż w Austrii - pytanie co dla Was ma największe znaczenie - czy same trasy, czy położenie, czy sama atmosfera na stokach (imprezki :) ), czy właśnie pogoda - im więcej czynników tym więcej pytań ;)

Interesuje nas tylko jakość tras, czyli długość , stopień trudności i ilość ludzi na trasie. Chcemy się wyjeździć do zwałki. Jeśli chodzi o pogodę to faktycznie w Austrii zdarzało nam się trafić na prawdziwy hardcore, podczas tegorocznej naszej bytności w Serfaus w drugim tyg. stycznia lał deszcz, a kiedyś właśnie w Gastein trafiliśmy taka ulewę śniego-deszczu że na końcu wyciągu zapalali świało żeby było widać gdzie wysiadać i w południe w ogóle zamknęli gore. Ale we Włoszech też trafiałm na dni z zerową widocznością albo zimowe (nie wiosenne) wyjazdy z zerową ilością śniegu w krajobrazie, tylko sztuczny na trasach. Imprezki są chyba tak samo dobre i tu i tu ( mnie się w każdym razie austriackie apres-ski podoba tak samo jak włoskie, nie przeszkadzają mi wiązanki melodii tyrolskich, z nieśmiertelnym Anotn aus Tirol na czele, piwo też wolę w Austrii, natomiast bombardino jest zdecydowanie przereklamowane- jedyne naprawdę dobre piłam na górze w Maso Corto- swoją drogą genialna miescówka, hotel na czubku góry na 3000 kosztuje tyle samo co na dole a wrażenia bez porównania) tak czy owak analizując wypowiedzi przedmówców, chyba się jednak nie przekonam do Włoch tym razem :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy owak analizując wypowiedzi przedmówców, chyba się jednak nie przekonam do Włoch tym razem :-)

W takim razie ja proponuje rozwiazanie posrednie czyli Szwajcarie, a konkretnie Leukerbad. Odwiedzisz Burgerbad i Lindner Alpentherme i napiszesz nam czy nadal Alpentherme w Gastain wydaja Ci sie takie super. :D W Leukerbad masz praktycznie same czarne i czerwone trasy, w tym 3 czarne FIS-owskie, przy ktorych wiekszosc niby-trudnych tras w Austrii moze wydac sie srednio-trudnymi czerwonymi. :P Jest kilka orczykow, ale cos za cos, ewentualnie mozna je ominac (nie rezygnujac z zadnej trasy). Co o tym myslisz? ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie ja proponuje rozwiazanie posrednie czyli Szwajcarie, a konkretnie Leukerbad. Odwiedzisz Burgerbad i Lindner Alpentherme i napiszesz nam czy nadal Alpentherme w Gastain wydaja Ci sie takie super. :D W Leukerbad masz praktycznie same czarne i czerwone trasy, w tym 3 czarne FIS-owskie, przy ktorych wiekszosc niby-trudnych tras w Austrii moze wydac sie srednio-trudnymi czerwonymi. :P Jest kilka orczykow, ale cos za cos, ewentualnie mozna je ominac (nie rezygnujac z zadnej trasy). Co o tym myslisz? ;)

No niestety. Obejrzałam sobie na mapce i tam są prawie SAME ORCZYKI :-( mnie to osobiście nie przeszkadza, chciaż oczywiście wolę wozić swoja rufę na podgrzewanych kanapach, ale małżonek śmiga na parapecie i nienawidzi jazdy orczykiem, więc to niestety odpada (chyba że kiedyś zorganizuję ladies'week i pojadę z kumpelkami) Tak generalnie to słyszałam od wielu osób opinę że Szwajcaria ma dużo gorszą infrastukturę niż Austria i to się chyba sprawdza. Sama narazie zajrzałam tylko na chwilę do Zermatt przy okazji bytności w Cervinii i tam faktycznie jechaliśmy kolejką linową do złudzenia przypominającą przedwojenny wagonik na Kasprowy (poza tym że uroczy starszy pan który go obsługiwał potrafił powiedzieć dzień dobry w każdym mozliwym języku, nawet po japońsku, czym mnie kompletnie ujął). Niemniej myslę że do tej Szwajcarii musze jeszcze trochę "dojrzeć" mentalnie. Póki co preferuje bardziej lajtowy klimat :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety. Obejrzałam sobie na mapce i tam są prawie SAME ORCZYKI :-(

To chyba masz jakas stara mapke. Obecnie w Leukerbad sa 2 orczyki (procz tych dla dzieci do nauki jazdy), ktore dodatkowo mozna bez problemu ominac. Tu masz aktualna mapke: http://images.cdn.ga...orig/398646.jpg Podobnie czytam na forum o starej infrastruktorze w Cervinii, ogromnej ilosci orczykow, problem w tym, ze od kilku sezonow nie ma tam zadnego orczyka procz lacznika z Valtournenche i szkolek dla dzieci, natomiast jest cale mnostwo nowych i szybkich automatycznych krzeselek :eek: Co do infrastruktury w Szwajcarii mam odmienne zdanie, wiekszosc nowinek technicznych pochodzi ze Szwajcarii, pierwsza w Alpach obrotowa kolejka linowa w Engelbergu, pierwsza w Alpach pietrowa kolejka linowa w Samnaun itp. W Austrii z infrastruktura tez bywa roznie, jest kilka osrodkow, w ktorych infrastruktora jest rzeczywiscie bardzo dobra (chociaz jedno podgrzewane krzeslo wiosny nie czyni:D), sa tez osrodki z bardzo slaba infrastruktura np. Aineck, Kaprun. Czy nawet muzealna kolejka na dole a dalej zabytkowe krzeslo w omawianym Bad Hofgastain ;)

Użytkownik globtroter.org edytował ten post 28 styczeń 2011 - 15:54

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba masz jakas stara mapke. Obecnie w Leukerbad sa 2 orczyki (procz tych dla dzieci do nauki jazdy), ktore dodatkowo mozna bez problemu ominac. Tu masz aktualna mapke: http://images.cdn.ga...orig/398646.jpg Podobnie czytam na forum o starej infrastruktorze w Cervinii, ogromnej ilosci orczykow, problem w tym, ze od kilku sezonow nie ma tam zadnego orczyka procz lacznika z Valtournenche i szkolek dla dzieci, natomiast jest cale mnostwo nowych i szybkich automatycznych krzeselek :eek: Co do infrastruktury w Szwajcarii mam odmienne zdanie, wiekszosc nowinek technicznych pochodzi ze Szwajcarii, pierwsza w Alpach obrotowa kolejka linowa w Engelbergu, pierwsza w Alpach pietrowa kolejka linowa w Samnaun itp. W Austrii z infrastruktura tez bywa roznie, jest kilka osrodkow, w ktorych infrastruktora jest rzeczywiscie bardzo dobra (chociaz jedno podgrzewane krzeslo wiosny nie czyni:D), sa tez osrodki z bardzo slaba infrastruktura np. Aineck, Kaprun. Czy nawet muzealna kolejka na dole a dalej zabytkowe krzeslo w omawianym Bad Hofgastain ;)

No może faktycznie przesadziłam że SAME orczyki (widziałm tę samą mapkę na stronie miejscowości i rzeczywiście były dwa :-) Ale chyba chodzi o cos więcej. tak mi sie wydaje że narty w Szwajcarii to już kompletnie inny sposób wypoczynku. należałoby tam oczywiście polecieć samolotem, dać się zawieźć do wielogwiazdkowego hotelu luksusową limuzyną i nie taszczyć ze sobą wszystkich szpejów i sprzętu. Dla takich gości przygotowane są urocze miasteczka do których nie mozna wjechać autem, za to wożą gości bezszelestne meleksy. wieczorem panie spacerują w futrach, można zaopatrzyć się na miejscu w gustowną biżuterię, wszystko jest świetnie zorganizowane, urocze i bardzo drogie. Już sie tak kiedys podłożyłam: znajomi zachwalali mi "wyjątkowo tanie" wakacje w tej właśnie dolinie (opodal Sionu)- już sie prawie zgłosiłam tylko że w trakcie rozmowy wynikło że mówili o cenie za dzień a nie za tydzień :-) W Cervinii byłam równe 10 lat temu więc nie wykluczam że mogli do tego czasu wymienić wszystkie wyciągi, łącznie z chyba najdłuzszym na swiecie orczykiem po stronie szwajcarskiej jadącym w kierunku Kleines Matterhorn (masakra!). Piętrową kolejką z Samnaun jechałam przy okazji bytności w Ischgl ale jak mawia młodzież szału nie ma ("żelazko" w ValThorens jest większe a kolejka na Aguille du Midi bardziej spektakularna) Jeśli zaś chodzi o wynalazki to oczywiście historycznie mogą się one wywodzić ze Szwajcarii, lecz i tak wiekszość alpejskiej Europy posługuje sie albo wyciągami POMA naszego rodaka Pomagalskiego albo austriaka Dopplemayera. Jak chcesz zobaczyć infrastrukturę na NAJWYŻSZYM poziomie wybierz się koniecznie do Serfaus- pierwsza miejscówka w której ANI RAZU nie jechałam orczykiem. jak mawiają agenci nieruchomości GORĄCO POLECAM :-) Miło że zachwalasz Szwajcarię, to z pewnoscią SUPER miejsce, a ja oczywiście kontestuję jedynie przez zazdrość :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bajaderko trudno Ci będzie cokolwiek doradzić, skoro w tak wielu topowych miejscach już byłaś. Szczerze zazdroszczę, zwłaszcza Serfaus-Fiss-Ladis o którym myślę już od co najmniej 3 sezonów... Jeśli zależy Ci na infrastrukturze to może spróbuj SkiWeltu - blisko, same nowoczesne krzesła i 279 km połączonych tras. Jeśli kupimy Allstar skipass (217 Euro za 6 dni) to mamy już do dyspozycji ponad 1000 km tras i wiele zacnych ośrodków do wyboru (SkiWelt, Kitzbuhel - Kirschberg, Saalbach-Hinterglemm, Kaprun-Kitzsteinhorn). Zresztą już nawet sam SkiWelt wygląda bardzo obiecująco. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, wyjadłam już większość wisienek na torcie i wylizałam śmietankę :-) Bylismy w Kitzbuhel dwa lata temu i gdyby nie hardkorowe warunki pogodowe- miejscami zerowa widoczność- bylibyśmy naprawdę ZACHWYCENI. To jest teren wprost bezkresny , MNÓSTWO wyciągów, fajne długie trasy. Ze skipasem Allstar potrzebaby chyba z miesiąc żeby to wszystko przejeździć, w każdym razie przez tydzień to ledwie liznęliśmy. Jak się mieszka w odpowiednim miejscu, najlepiej własnie powyzej Kirchbergu to da się na bardzo wiele tras dotrzeć wprost na nartach bez dojazdów. Myśmy stacjonowali nad jeziorkiem Schwarzee więc mieliśmy wszędzie dość daleko, ale za to widoki- BEZCENNE. Napewno chętnie tam wrócimy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz zobaczyć infrastrukturę na NAJWYŻSZYM poziomie wybierz się koniecznie do Serfaus- pierwsza miejscówka w której ANI RAZU nie jechałam orczykiem. jak mawiają agenci nieruchomości GORĄCO POLECAM :-)

Bylem w Serfaus-Fiss-Ladis w poprzednim sezonie. Swietny osrodek, swietna infrastruktura, nie ma sie do czego przyczepic ;) Chociaz dla mnie sama infrastruktura nie jest najwazniejsza, jesli nie ma kolejek do wyciagow i da sie duzo pozejdzic na nartach to juz jest dobrze :)

Załączone miniatury

  • s-f-l2010-1.jpg
  • s-f-l2010-2.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bajaderko! Mimo wszystko Włoch nie musisz skreślać - o ile nie polecałem Val di Fiemme - to w Dolomitach znajdą się jednak miejsca warte zobaczenia (wręcz obowiązkowe). Jako miejscówkę rekomendowałbym bym La Villę lub Corvarę. A Twój program mógłby wyglądać następująco: - Cortina d'Ampezzo - dwa dni (dojazd autem) - Kronplatz - jeden dzień (ośrodek taki sobie ale czarne trasy o których pisał globtroter rzeczywiście re-we-la-cyj-ne). Dojazd skibusem albo autem - z Corvary - kierunek - Val Gardena - bez szału ale czerwona FIS-owska bardzo urokliwa - z Corvary - kierunek - Arabba - Marmolada. Świetne czarne w Arabbie i zjazd z Marmolady -1800 m w pionie. Niestety dużo stania (w gondolkach bez siedzeń i tramwajach) W ostatni dzień - może Alta Badia (choć dla wymagającej narciarki to chyba nie). Może Arabba - Belvedere. A może jakaś powtórka. Myślę, że taki program to maksimum satysfakcji (w sytuacji gdy Austrię dobrze znasz). A na przyszłość - może jednak Espace Killy, Les Arzt, La Plagne, Portes du Soleil, Trzy Doliny, Les 2 Alpe (La Grave)??? Dla mnie to najlepsze miejscówki w Europie... W Szwajcarii - 4 doliny (Mont Fort) Kurczę jeszcze jednak coś zostało w tych Alpach!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny program! Zgadzam się. W Cortinie byłam niestety tylko turystycznie i bardzo żałowałam że nie dane mi było skosztowałć przedwojennego uroku tamtejszych tras (pierwszego dnia pobytu w Caprille - Civetta- rozwaliłam sobie kolano, więc pojechałam do Cortiny kupić stabilizator) widokowo to BAJKA, zarówno samo miasteczko jak i przejazd przez przełęcz Falzarego i Giau. Niestety wspominam pobyt w tym pieknym miejscu raczej niemiło: pomimo stosunkowo wczesnej pory (ferie) nie było grama śniegu w krajobrazie, tylko sztuczny na trasach, i chyba z tego powodu strasznie dużo było wypadków. Oczywiście ja na swojej zepsutej nodze następnego dnia zjawiłam sie na stoku, w myśl hasła zapłacone-zjedzone (rozciągnięte więzadła mam do dziś), ale jeden kolega z połamanymi żebrami wrócił do domu samolotem. Z pozostałych: Kronplatz mam jeszcze w planach- własnie z powodu zachwalanych przez Ciebie tras, ale kolejny rok nie mogę sie zmobilizować bo zawsze w ostatniej chwili ktoś mnie zdemotywuje że to miejsce dla dzieci. (w zeszłym sezonie usiłowałam nawet dowiedzieć się na forum czy lepszy Kronplatz czy Nassfeld, lecz z braku konsensusu pojechałam w końcu do Alpes d'Huez). Z ValGardeny zapamiętałam okolice Arabby, jakaś pusta (chyba czarna) trasa z Porta Vescovo która była całkiem fajna, i po drugiej stronie mapy Seceda (bo też było na niej stosunkowo mało ludzi), no i Fisowska (wcale nie jakaś morderczo trudna). Na Marmoladę nie starczyło nam czasu. Jednak w dalszym ciągu w porównaniu z Zillertalem narciarsko mi sie tam mniej podobało. Podkreślam narciarsko, bo oczywiście krajobrazowo było CUDOWNIE. Pozostaje jeszcze oczywiście Francja, do której mam wielki sentyment bo tam zaczynałam swoją przygodę z nartami (dlatego też do dzisiaj jeżdżę "bezstylowo" - wówczas rzuciłam się od razu na trasy o lata świetlne przekraczające moje umiejętności i nigdy nie zdołałam sie już nauczyć jeździć ŁADNIE). Val d'Isere/Tignes czy 3Doliny to klasa sama w sobie (nie widziałam ich 10 lat i tęsknię!), na LaGrave jeszcze jestem za cienka, pozostałe miejscówki czekają w kolejce. Niestety jestem dość specyficznym podróżnikiem, a mianowicie uzależnionym od własnego auta (autokar w ogóle nie wchodzi w grę, a samolot naprawdę niechętnie) jeszcze 10 lat temu byłam niezłym hardkorem za fajerką, potrafiłam do Francji dojechać z Wa-wy non stop. Ba, jednego sezonu byłam 31 dni w Alpach, ale w pięciu różnych miejscach i przejechałam w sumie 11 000 km! A teraz...zwyczajnie mi się nie chce. Chyba jestem za stara. Myślę sobie: góra to góra, liczy się długość trasy i różnica poziomów (i oczywiście podgrzewane kanapy). Ale gdzieś tam w głębi serca zjechałabym jeszcze chętnie z Cime de Caron czy Grand Motte... No i Szwajcaria- ale to już na emeryturze, albo jak wygram 15 baniek w totka :-) się rozmarzyłam.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...