
piotrek96
-
Liczba zawartości
189 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez piotrek96
-
-
Archeologiczny rekord!!!
24 Sty 2007 r.
08 Maj 2014 r.
Ponad 7 lat i 3 miesiące.
Myślę że powinniśmy zrzucić się na jakąś nagrodę dla andrzeja...
Już nie mówiąc o tym, że kaja45 jest już profesjonalistą
Może spróbować Lange (pod względem pięty)? Przymierzałem różne buty, ale Lange (konkretnie RX110 LV) trzymały kostkę najlepiej (na początku ciasno, po kilkunastu minutach robi się OK, kostka nie chodzi).
Oczywiście piszę tu o swoich odczuciach, ale można przypuścić, że Lange profiluje botek we wszystkich butach mniej więcej a tych samych zasadach i w modelach damskich piętki też będą trzymały. Spróbować można
Ale i tak trzeba dużo mierzyć; Lange może po prostu nie podejść.
Z moich obserwacji wynika (a ostatnio mocno wertuję forum i rozmawiam prv), że są osoby, które chętnie służą pomocą, mają chęć wymiany zdań na temat techniki i oceny i konstruktywnej krytyki, jednak przez nieco zagęszczoną atmosferę na forum nie chcą tego robić publicznie. Szkoda, że taki klimat się wytowrzył. Może pora to jakoś zmienić zamiast zamykać tematy?
PS. nie zamykajcie działu, za rok rzucę w Wasze paszcze swoje filmiki
AniaW takim razie może spróbuję podziałać na priv
jestem głodny wiedzy narciarskiej
Ja też mam pewien niedosyt :< Jak wrzuciłem filmik z techniką ślizgową, to dwie osoby oceniły jazdę; poza tym dalej na moje pytanie nie ma odpowiedzi
Szału nie ma
Według mnie rozmowy z priv powinny się przenieść do tego działu; według tego, co mówi Mitek, to więcej się dzieje na priv niż w tym dziale :<
Z jakich nart są te ślizgi?
Smarowałem dziś na ciepło moje narty Blizzard GS są nowe więc mają duży camber. Bo złożeniu normalnie jest 1cm odstępu między nartami. Po nasmarowaniu gdy ślizgi były jeszcze nagrzane złożyłem narty .... i zauważyłem że camber nie istnieje
były proste stykały się na całej długości ślizgami. Dopiero po ostudzeniu powróciły do pierwotnego kształtu
Ma ktoś takie doświadczenia?
Czy może jest to jakaś wada sprzętu?
Pozdrawiam!
Szymek
Nigdy czegoś takiego nie zaobserwowałem (zobaczę przy najbliższej okazji, bo mam narty sandwiczowe)
ale myśle, że to może zależeć od tego jak bardzo nagrzewasz narty podczas smarowania- czyli też, jak napisał mig1234 jak bardzo grzeje się blacha. Mniej więcej jak długo zostaje Ci jeziorko roztopionego smaru podczas smarowania na gorąco smarem uniwersalnym? Pytanie do wszystkich- jak jeszcze można zbadać rozgrzanie ślizgu (ile ciepła przeszło z żelazka)?
Cześć
Generalnie z tego co pamiętam to jest o niebo lepiej ale z tym "dobrze" to po prostu poszukaj innego instruktora.
Pierwszy filmik - smig.
Najważniejsze, że to jest śmig! i to już bardzo duży postęp.
- rytm ważne aby był cały czas identyczny i niezmienny to jedna z najważniejszych rzeczy w śmigu
- praca góra dół jest ale brakuje troszkę dynamiki
- brak jazdy po łuku w skręcie - tu pokutuje brak jazdy po łuku w ogóle - patrz film drugi i to co napisał Fredi. W śmigu mamy do czynienie z seria krótkich rytmicznych skrętów a nie wyrzucaniem piętek nart na boki i ześlizgiem. Oczywiście w skrajnych przypadkach to przybiera taką formę śmigu hamującego (na bardzo stromym stoku na przykład) ale tu w łatwym terenie powinno być tak: wyjście w górę (odciążenie) przekrawędziowanie, obniżanie pozycji - nie zejście w dół tylko obniżanie pozycji w celu dociążenia nart z prowadzeniem ich po łuku - podobnie jak w skręcie długim tylko obniżenie jest szybkie zależne od promienia skrętu jakim chcesz pojechać. Kijek pomaga ale nie jest ważny - to jest akcent i - zwłaszcza w śmigach ciętych raczej nie ma na niego czasu. Ucząc się jednak dobrze jest zwracać uwagę na synchronizację wbicia kijka oraz na to żeby nie zostawał bo deformuje sylwetkę.
Drugi filmik - skręt NW.
Tu jest raczej słabo.
- Brak jazdy po łuku i fazy sterowania skrętem - patrz post Frediego.
- Skręty robione na dwa i więcej razy - brak świadomosci dociążenia nart
- brak panowania nad rozstawem - narty Ci latają po prostu
- skręty prowadzone na obu nartach - spadasz na wewnętrzną praktycznie w każdym skręcie
- brak rytmu skrętu - wykonujesz przypadkowe skręty a warunki idealne.
- narty prowadzone są zbyt płasko
- rotacja - ciało idzie do wewnątrz skrętu. Zacznij od głowy - nie pochylaj jej do wewnątrz skrętu tylko patrz prze siebie
Tu jest sporo do zrobienia.
Pozdrowienia
Dzięki wielkie za ocene
Mam parę pytań
-skrętem steruje poprzez obniżanie sylwetki, poprzez co jeszcze?
- "Skręty robione na dwa i więcej razy - brak świadomosci dociążenia nart" - co to znaczy? nie rozumiem
"- brak panowania nad rozstawem - narty Ci latają po prostu
- skręty prowadzone na obu nartach - spadasz na wewnętrzną praktycznie w każdym skręcie"
Czyli większa część ciężaru na zewnętrznej narcie? "Zewnętrzna narta na być kotwicą, a wewnętrzna kierownicą" coś takiego słyszałem. Czy zastosowanie takiego obciążenia zmniejszy "latanie" nart, czy to kwestia objeżdżenia?
- "rotacja - ciało idzie do wewnątrz skrętu. Zacznij od głowy - nie pochylaj jej do wewnątrz skrętu tylko patrz prze siebie"
Czyli zaawansowany i bardziej poprawny skręt to ten z kontrrotacją?
"- narty prowadzone są zbyt płasko"- jak można to poprawić? Próbowałem jechać trochę agresywniej, ale czułem się wtedy niepewnie.
Co do instruktora- miałem pewne zastrzeżenia, dlatego to "dobrze" traktowałem z dystansem
Czy ktoś ma czas/ chęci na ocenę?
Jest kolejny obiecany filmik- jazda NW (spokojna, bez szaleństw)+ trochę skrętu ciętego na końcu. Mam nadzieję że będzie można coś wyciągnąć na podstawie tego filmiku i poprzedniego. Warunki - dosyć trudne - luźne nasypy cukrowatego śniegu i wychodzący lód i przetarcia.
Ultra-high-molecular-waight-polyethilen to to samo, co w dokumencie Swixa. Zasadniczo nic się nie zmieniło. Nota bene- Ultra High Molecular Weight oznacza ultra [b]ciężką[\b] wagę.O dodawaniu grafitu bodajże też u Swixa jest.Coś się marketingowcom z Briko pochrzaniło chyba.PozdrMarcin
Tu chodzi chyba o to, że pojedyncze cząsteczki ślizgu są super długie- ultra ciężkie, co umożliwia osiągnięcie mniejszej gęstości, poza tym w dokumencie SWIXA jest napisane, że więcej fazy amorficznej to mniejsza gęstość.Kolo- żeby było jasne. Smaruję i będę smarował. Nie namawiam tu nikogo do niesmarowania. Za to bawi mnie voodoo i je postanowaiłem potropić. Pierwsze- dotyczyło utleniania. Wychodzi na to, że utlenianie p-tex'u w warunkach pokojowych zostało zaobserwowane tylko przez serwismenów. Sprawdzam aktualnie czy podobnie nie jest z porami w p-tex'ie.
najwięcej informacji jest na stronach ... medycznych, bo ten sam materiał stosuje się w protezach stawów. Oto na rpzykład zdjęcie spod mikroskopu elektronowego materiału o nazwie GUR 1150, który jest własnie rodzajem UHMWPE:GUR1050_compression_molded.jpg
Skala na zdjęciu, próbka ma grubość 65nm. Czy ktoś tu widzi pory?
Widzę za to krystaliczne lamelki zatopione w fazie amorficznej. Dość nierówna powierchnia, do której przyczepi się sporo wosku. Można więc mówić o dokładności pokrycia tej struktury ale raczej nie o nasączaniu. Bez wątpienia kilkukrotne smarowanie doprowadzi do lepszego pokrycia woskiem i takie smarowanie będzie trwalsze.A tak bardziej poważnie narty po kilku maszynowych serwisach idą do sprzedaży, dlaczego? Samo wchłanianie smaru w materiał pozostaje, natomiast inna struktura materiału od strony śniegu ta właśnie + - 0,3 mm zanika.
Na samym dole tego dokumentu jest mało wyraźny wykres, który potwierdza te 0,3mm. Aczkolwiek wykres przy tych 0.3mm wskazuje już wartości bliskie zeru
http://www.tokous.com/thermo_bag.htm
Pozdr
MarcinOsobiście nie jestem porażony różnicą w zawartości smaru
a przecież krążą plotki, że termobag to jak 10 smarowań (może to przez to, że narty wg tekstu były w termobagu 3h)
Wykres zbliża się do zera coraz wolniej, więc inny materiał/struktura od 0,3 mm ślizgu powinien skutkować gwałtowniejszym skokiem. Może po prostu czas smarowania w którym smar dotarłby do końca ślizg jest tak absurdalnie duży (np. klika dni-tydzień) że nie ma sensu się z tym bawić?
Czyli jak dobrze zrozumiałem Waszą dyskusję - jeśli konsekwentnie nie smaruję nart to na ślizgach nie będę miał zjawiska "utleniania"?
Pozdro
Wiesiek
Nie wiadomo, o co chodzi dokładnie z tym zjawiskiem, ale wiadomo, że jest niekorzystne
Tu podobny wykres- wydaje się być zbieżny, wiec to chyba nie jest fałszywka- jest za to większy niż w cytowanym PDFie.
SwixMySiteGraph.288113456_std.png
Niestety, z wykresów wynika, że ilość wosku, która zostanie wchłonięta przez ślizg przy ręczym prasowaniu nie jest zbyt duża- zwróćcie uwage na wymaganą temperaturę i czas, potrzebny na absorbcję. Nikt tak długo nie prasuje.
Z kolei optymalna temperatura- 120 stopni, nie była by chyba zdrowa dla klejów łączących warstwy narty. A w temperaturze 65-70 stopni absorpcja jest już siedmiokrotnie niższa...
Pozdr
MarcinJa się zastanawiam ile smaru wchodzi do tego ślizgu, jeżeli za żelazkiem tworzy się jeziorko smaru, które zastyga już po kilku-kilkunastu sekundach
Tak, tylko zauważ, że wydłużanie czasu działa tylko do pewnego momentu. Potem wykres robi się płaski.
Co do materiału naprawczego na twoich deskach- pewnie jest tam inna zawartość fazy amorficznej i krystalicznejniż w materiale ślizgu. To jest materiał nalewany a nie spiekany pod ciśnieniem. Stąd pewnie róznice.
Pozdr
Marcin
PS: I tu znów mały disclaimer: dyskusja jest czysto akademicka i mam nadzieję, że na luzieKto wie, kto wie?
Na razie nie wiadomo co powoduje owo "utlenianie", bo tlen raczej nie. Pory się nie zasklepiają, bo ich nie ma. Teoretycznie można zapytać, czy jeżeli smar wchodzi w ślizg na zasadzie dyfuzji, to czy ślizg nie wchodzi na tej samej zasadzie w smar? W ten sposób, co smarowanie/cyklinowanie/szczotkowanie pozbywalibyśmy sie mikrogramów częsci amorficznej PE, co w efekcie pozostawiłoby tylko część krystaliczną, która smaru nie chłonie.
Powyższe zdanie to miał być żart, ale kto wie, kto wie?
Pozdr
MarcinMyśle, że w artykule o którym rozmawiamy można znaleźć wytłumaczenie na "utlenianie" ślizgu. Str. 22, wniosek 1. i 2.:
Zarówno obróbka kamieniem, jak i jazda na nartach powodują "wyrywanie" fazy amorficznej ze ślizgu, przy czym struktura krystaliczna (płytki- "lamellae") pozostaje i powoduje, że ślizg jest suchy i "szczeciniasty, najeżony" (bristly, bristle- włosie, szczecina).
To zgadzałoby się z brakiem szarego nalotu na "łatach" z kapanego kofiksu (więcej fazy krystalicznej) oraz z fotografią w poście poniżej
Odnawiam znów wątek.
Miałem okazję potrenować z instruktorem jazdę NW (około 4h). Powiedział, że jeżdżę dobrze. Pracuję teraz trochę więcej góra-dół; moje odczucia z jazdy zmieniły się i jazda ześlizgiem na zsiadłym śniegu daje mi więcej radości i satysfakcji niż wcześniej. Ogólnie jeździ mi się super
Jeżdżę skrętem NW, próbuję równoległym (ciętym i ześlizgiem) oraz śmigiem.
Wiem, że powinienem najpierw wrzucić jazdę NW, ale mam tylko nagranie ze śmigu
Uznałem, że lepiej je przestawić i zapewne na podstawie nagrania coś wyniknie Próbowałem zrobić kilka nagrań z różnych technik, ale niestety nie wyszło. Wkrótce wrzucę udane nagrania z jazdy innymi technikami.
Według mnie- kijki- raz używam, raz nie- muszę pilnować, co do reszty- nie wiem
Aż sobie zapisze lokalnie, na przyszłość
Kwestia porów chyba ostatecznie wyjasniona. To nie porowatość, tylko dyfuzja smaru w amorficznej fazie materiału ślizgu.
Natomiast na temat wykresu ze strony 14 trzeba podyskutować- bo ciekawy. Widziałem podobny, zamieszczę go jak będe miał jutro czas.
Pozdr
MarcinCiekawy jest właśnie wykres ilości smaru od głębokości, ale niestety nie ma jednostek i jest największy ból
Być może że widoczna granica, gdzie smaru nie ma to właśnie 0,3 mm ślizgu. Chyba że interpretujemy to tak - cała oś x- cała grubość ślizgu.
czytam Wasze dywagacje i tak sobie myślę - czy ta dyskusja nie sprowadza się trochę do tej o wyższości jednbych świąt nad drugimi?
Osobiście od lat smaruję na gorąco parafiną kupioną w aptece (granulki) i narty jadą przyzwoicie (na wyjeździe 6 dniowym zabieg powtarzam po 2 lub 3 dniach - zależy od warunków). Nie stosuję termobagów, cyklinuję na zimno.
Nie wiem dlaczego, ale narty jakoś mi jadą, może dlatego, że staram się być zwykle na krawędzi?
. Zwykle jestem szybszy od innych, zwłaszcza na płaskim. (tu też staram się być na krawędziach).
A może nie mam racji, i po zastosowaniu smarów "firmowych" jechałbym jeszcze szybciej? - a może już zbyt szybko?
Za pół kilo parafiny w aptece płacę około 25-30 zł i mam smarowania na 2-3 lata (trzy - cztery pary nart razy cztery wyjazdy tygodniowe, dodatkowe smarowanie podczas wyjazdu).
Możecie uznać to za profanację, że to smar zbyt miękki - pewnie będziecie mieć rację, ale ja zdania nie zamierzam zmieniac. Na razie narty mi jadą, ślizg się nie utlenia, jest pięknie czarny
Oczywiście sprzedawcy i serwismeni będą was namawiać na smary firmowe - rozumiem ich podejście.
Aha - jak raz za czas oddaję narty do serwisu (równanie ślizgu), to po odbiorze nie widzę specjalnych różnic między samrowaniem w serwisie a własnym - może jakiś tępy jestem
Kasę za smar "made by xxxxx" przeznaczam na cele wyjazdowe
Pozdrawiam, M.
Spotkałem się z opinią znajomego serwisanta, który stwierdził, że nie wolno używać parafiny aptecznej, bo stopiona nie miesza się z "firmowymi" smarami; podczas smarowania smarem ponoć parafina wypływa i tworzą się oczka jak na rosole (kiedy jeszcze smar pozostaje stopiony na ślizgu). Czy ktoś to potwierdzi? Poza tym siostrze jakiś przystokowy serwis posmarował snowboard parafiną i kiedy ja smarowałem smarem, to po jeździe na ślizgu pojawiły się szare plamy, ale nie regularnie, lecz przypadkowo- ?
Tak w ogóle smar serwisowy sprawdzonych marek można dostać już w cenie 95 zł / kg - niedużo
Marcin, jeśli nie ślizg a "otwory w nim" zasklepiają się "zaschniętym", "utlenionym" czy może w inny sposób zdegradowanym smarem to efekt jest identyczny, tylko dla np. uproszczenia podaje się że to "utleniony ślizg" i co przeciętnemu użytkownikowi to uproszczenie (jeśli jest) ma zmienić? Co należy wykonać jest podane, co kto chce wykonać, to robi. Żeby było jasne, na materiale do napraw czyli, na pałkach zjawiska nie widzę na naprawach serwisowych też nie (aplikowanie inne niż kapanie palącego się materiału) A na naprawach kapanych i oryginalnym ślizgu owszem matowości powstają
Czy ślizg chłonie? miałem takie narty które po wytarciu i suszeniu przy wieczornym smarowaniu żelazkiem skwierczały, ewidentnie woda ze ślizgu jeszcze wyłaziła czyli posiadały pory i to znaczne. Struktura nie była tego powodem bo narty wytarte stały w pokoju i suszyły się od obiadu. Nie dzieje się tak w moich wszystkich nartach dla jasności. A ogólnie wszystkie szkolenia, pokazy, prelekcje nie są do zdradzania najbardziej skrywanych tajemnic technologicznych. Miałem narty takie że zaprzyjaźniony serwis miał ich dosyć (twardość ślizgu odpornego nawet na maszynowe obróbki, na dodatek jak leciały trzeci raz na maszynie raz po raz to ślizg puchł i znacznie się wybrzuszał, po wystygnięciu wracał do normy i znów można było "szukać" w nim krawędzi.
Z tego co wiem są jeszcze niszowo takie narty produkowane, kwestia tylko ich ceny.
Osobiście nigdy przenigdy nie spotkałem się ze skwierczeniem podczas smarowania
Co do utlenionych ślizgów - kolo ma rację - dal amatorów nie ważne jest jak się to nazywa, istotne jest to, że przeszkadza
Sam nie jestem przekonany, że jest to konkretnie utlenianie, ale proces sam w sobie jest niekorzystny
http://www.swixsport.../babc49f803.pdf
Już wrzucałem chyba na forum tą publikację, polecam stronę 14 (wykresy) Struktura amorficzna w PE smar chłonie, natomiast występowanie porów w ślizgu trzeba przedyskutować
Pisać każdy może.
To sie tyczy artykułu czy mojego postu? :-)http://www.skionline...63,foto,12.html
Nie wiem czy tym można się sugerować, ale może struktura przy krawędziach nie jest zakładana, szczególnie przy dziobach i piętkach, aby przy jeździe na krawędzi nie poruszała się pod skosem względem śniegu i nie hamowała narciarza?Ale z postu Marcina wynika, że teza artykułu mowi o czyms innym: gładki PE ma wiekszą hydrofobowośc niz chropowaty (nawet z nierównosciami wypełnionymi smarem). Nie wiem czy to prawda, ale tu nie powinno byc sporu. Wystarczy zmierzyć.
To czy i jak parafiny łączą sie z polietylenem i co to powoduje lub nie powoduje, to juz 'insza inszość'...
Pozdrawiam M
Artykuł mówi też o tym, że smarowanie nie ma sensu, bo smar zupełnie nie wnika do ślizgu i właśnie z tym musimy sie nie zgodzićSpór może dotyczyć konsekwencji takiego traktowania ślizgów.
Jestem amatorem, chcę jednak zwrócić uwagę na konkluzję 1. w tym artykule na str. 10. Jeżeli coś jest błędnego poniżej w moim toku rozumowania, nie ma problemu- odpowiedzcie.
Autor przedstawia sytuację tak: skoro woda nie wchodzi do PE, to nie wejdzie większa cząsteczka parafiny ze smaru. Uważam, że jest to duże uproszczenie. Autor pominął kwestię budowy cząsteczek wody i parafiny: woda ma budowę polarną, a parafina niepolarną (czyli taką jak PE).
Ta budowa ma spore znaczenie. Każdy rozpuszczalnik niepolarny (benzyna, denaturat, terpentyna) zachowuje się na PE zupełnie inaczej niż woda (rozpuszczalnik polarny) - rozpływa się na ślizgu i dlaczego miałby w niego nie wnikać?
Cząsteczki parafiny są niepolarne, więc stopiona parafina powinna się zachowywać jak benzyna, denaturat, itp., a nie jak woda!
Poza tym wnikanie smaru można (według mnie) zobaczyć podczas czyszczenia smarem na gorąco. Gdy cyklinujemy jeszcze ciepły smar, sam ślizg w dotyku jest suchy, jakby idealnie wyszczotkowany (takie jest moje odczucie, palec ślizga się bez oporów, jak na wyszczotkowanym ślizgu). Po chwili jednak, gdy ślizg stygnie, ślizg w dotyku jest zupełnie inny- czuć już minimalną warstewkę smaru, która wychodzi ze ślizgu podczas stygnięcia i "opór palca"
podczas przesuwania jest większy. Jak się do tego odnosicie? Czy to odczucie po ostygnięciu jest spowodowane właśnie wychodzącym w niewielkiej ilości smarem, czy czymś innym?
Gdy popatrzymy na str. 4,5 z dodatku "paper A", to okazuje się, że różnica w kącie nachylenia kropli wody pomiędzy nasmarowaną nartą ze strukturką a suchą nartą wycyklinowaną wynosi zaledwie 1,5 stopnia! Pozostaje pytanie- na jak długo wystarczy para nart (a w zasadzie ślizgi) przy regularnym cyklinowaniu? Czy krawędzie przy cyklinowaniu trzeba robić na maszynie, czy wystarczy ręcznie? Według mnie smarowanie na sens
a w artykule jest sporo do uzupełnienia
Żartujesz?... Jeżeli nie to jak będę jechał na narty dam sygnał gdzie i kiedy. A może Romblów... - to chyba Twój stok. Daj znac jak tam ze śniegiem.
Pozdrowienia
Nie, nie żartuję
Jeżeli dobrze zrozumiałem, to uważasz, że wspólna jazda wniesie znacznie więcej niż rozpisywanie się na forum, tak?
Jeżeli chodzi o ten Rąblów, to zdecydowanie za daleko jak dla mnie na częste wypady
Moje stoki: Gromadzyń i Laworta, Kiczera-Puławy, Karlików, Weremień; niestety wszystko nieczynne. Na te stoki robię częste wypady; robię pojedyncze wypady na inne, ale to z kolei trudno będzie zsynchronizować.
Napisz proszę na priv jak będziesz miał zamiar się tam wybrać.
Mam kolejne pytania
Pooglądałem jeszcze raz filmiki i zrozumiałem, na czym polega niepraktyczność i błędy mojej jazdy. Na początku nauczę się jeździć dobrze NW. Moja jazda była nieudolną próbą jazdy śmigiem
Z mojej perspektywy podczas jazdy wyglądała dobrze, ale z filmiku wyszło coś zupełnie innego.
Pytanie: Oczywiście jestem świadomy, że do śmigu jeszcze wiele mi brakuje, ale: Jak przebiega proces nauki jazdy śmigiem, od czego (jakich ćwiczeń) zaczyna się naukę?
Mitku:
Cześć
Nie piszmy o rekach gdy cała sylwetka jest do bani. Jesteś biedny Piotrze klasyczna ofiara taliowanej narty.
POzdrowienia
Cześc
To sa reperkusje Twoich błędów w obciążeniu nart, które widać przy tzw, carvingu. Trzeba zacząć od początku aby te błędy wyeliminować.
Pozdrowienia
Cześc
Generalnie to niestety tragicznie. Zwróć uwagę na pierwszy film i jazdę technikami ślizgowymi, której po prostu nie ma. Ślizganie sie na promieniu jakos wychodzi ale brak podstaw techniki mści sie w trudniejszych warunkach o czym sam piszesz.
Jesteś niestety przykładem dość typowym.
Nie martw się jednak bo wszystko da się nadrobić.
Pozdrowienia serdeczne
Cześć
Sorry ale nie do końca rozumiem - chyba, że piszemy żeby było miło i przyjemnie a nie szczerze. Jak w ogóle można mówic o dobrej jeździe jeżeli "stanie jest niepewne". Kolega - co widać przy próbach jazdy technikami ślizgowymi - nie potrafi w ogóle stać na nartach, nie ma wyczucia balansu, koordynacja jest bardzo słaba. czucie krawędzi zerowe. O czym piszesz Pawiu Drogi.
Ślizganie sie na promieniu narty. Kolega poprzez - jak sam stwierdził i to znakomita autodiagnoza - poprzez swoją tendencję do carvingowania (celowo nie pisze jazdy skrętem ciętym) czyli pewnego wynaturzenia skrętu ciętego - jazdy na krawędzi dla samego faktu pozostawienia śladu bez dbałości o poprawność techniczną - teraz będzie musiał zacząć od początku. Ma oczywiście dośc prostą drogę bo jest obyty ze sniegiem z predkością itd. ale nauke trzeba cofnąc do mometu pługa niemalże.
Pozdrowienia
Szanuję Cię na tym forum i dlatego chciałbym, abyś rozwinął swoje uwagi dotyczące sylwetki, obciążenia nart, czucia krawędzi, pozycji zrównoważonej itd.dla konkretnie mojego przypadku i podszedł do mojej jazdy poważnie; chcę, aby obok krytyki pojawiła się ocena plusów i minusów
Wiem, że nie podoba Ci się taki styl jazdy i chyba wiem dlaczego; zapewne zostanie zmieniony
Chcę jednak wiedzieć konkretnie co poprawiać, bo sama krytyka nie motywuje i czasami może przynieść negatywne skutki.
Według mnie to Ci książka dużo nie pomoże. Szybciej videoanaliza i lekcje z instruktorem. Dodam dobrym.
Może jakieś szkolenie tygodniowe na feriach w małopolsce lub podkarpaciu? Możecie podać jakieś sprawdzone firmy?
Zastanawiam się również nad kupnem książki do nauki narciarstwa właśnie pod kątem ćwiczeń i uporządkowania techniki. Czy to dobry pomysł (jak bardzo mi pomoże), a jeżeli tak, to jakie sprawdzone pozycje polecacie?
Ponawiam pytanie
Cześć
Tylko, że różnica pomiędzy narciarzem na zdjęciu a możliwościami i umiejętnościami kolegi (poza lekką kontrrotacyjna pozycją) to kosmos.
Człowiek zaczyna się uczyć.
Pozdro serdeczne
Mitku, widzę, że lubisz się nade mną pastwić
Dodam jeszcze próby jazdy NW do oceny i "pastwienia"
Zastanawiam się również nad kupnem książki do nauki narciarstwa właśnie pod kątem ćwiczeń i uporządkowania techniki. Czy to dobry pomysł (jak bardzo mi pomoże), a jeżeli tak, to jakie sprawdzone pozycje polecacie?
starzenie sie smarow narciarskich
w Serwis i konserwacja sprzętu
Napisano
Ja zaobserwowałem na nartach zalanych smarem miękkim (dedykowanym do czyszczenia i nasączania) szary nalot, który wytworzył się przed kilka miesięcy na tych częściach ślizgu (pokrytego smarem), gdzie była cienka warstwa smaru. Może to być jakaś powolna degradacja, ale jeśli już, to ulega jej bardzo cieniutka warstwa, więc trzymanie smaru przez kilka sezonów w kostkach - jak najbardziej.
Jeżeli chcesz podejść do serwisu profesjonalnie, to najlepiej jest smarować narty jak najczęściej, tak aby nie dopuścić do powstawania szarego nalotu po jeździe. Jeżeli będziesz systematycznie smarował, to ślizg (przynajmniej cienka warstwa od spodu) będzie stale nasycony smarem. I tu właśnie potrzebny jest smar bazowy, który wniknie głębiej w ślizg i będzie stanowił taki większy "akumulator" dla smaru, który wchodzi ze ślizgu w wyniku oziębienia i ściera się podczas jazdy.
Bardzo ważne są również czyste ślizgi. Dlatego proponuje wprowadzić do swojego serwisu czyszczenie smarami na gorąco (właśnie za pomocą miękkich smarów). Do czyszczenia tym sposobem nadaje się tylko (bo wtedy daje efekty) miękki smar - po prostu wnika głębiej w ślizg i wyciąga z niego więcej brudu. Tą metodę należy stosować w przypadku nowych nart oraz po jeździe na brudnym, wiosennym śniegu - czyścimy ślizgi i wtedy również nasączamy jest miękkim smarem - w zasadzie mamy gotową bazę (czasami warto wcześniej użyć zmywacza do smarów).
Znalazłem u siebie zestaw 3 smarów sprzed kilkunastu lat, mogę zobaczyć jak się zachowują - ale z tego co widziałem, to jeden przypomina już plastelinę