Skocz do zawartości

anuśka

Members
  • Liczba zawartości

    51
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez anuśka

  1. Mój synek ma 2,5 roku, ale wzrostowo i wagowo podobnie do Twojej córki. Narty i buty ma po starszej siostrze: narty rossignol 69 cm (takie z robotami, nie pamiętam, jaki to model:)) oraz buty także rossignola rozmiar 15,5. Buty kupione kilka lat temu na allegro za 30 zł bez jednej ryski, a narty niestety w sklepie za kilka stówek. Kiedyś pisałam już, że robiliśmy próby w domu na dywanie i był zachwycony, a w poprzedni weekend były pierwsze zjazdy. Górka "mazowiecka" czyli 40-50 m zjazdu, wyratrakowana przez mój samochód;), no i dzieciaki śmigały. Synek jeździł ze swoją starszą siostrą, więc miał silną motywację, bo on musi robić wszystko to, co siostra:) Mamusia była wyciągiem talerzykowym (kij od łapaty z rączką na końcu). Ale do rzeczy: narty 69 cm sprawdziły się bardzo dobrze, nie widzę potrzeby krótszych. Młody nie przydeptywał sobie nart, ładnie równo prowadził, zaczął płóżyć i zatrzymywać się sam. Jeździli 2,5 godziny w zasadzie bez przerwy. Ogólnie jak na pierwszy raz - genialnie! (pewnie wszyscy rodzice mówią tak o swoich dzieciach). Jestem pełna optymizmu przed wyjazdami w prawdziwe góry.
  2. Grande Motte w Tignes - gondola wjeżdża na 3456 m. Pamiętam, jak wjeżdżaliśmy tam po raz pierwszy. Było to po kilku wietrznych dniach, kiedy goldola na szczyt nie działała. Poszła wieść, że w południe ma ruszyć i całkiem spory tłumek zgromadził się pod goldolką. My stoimy w tym tłumku i rozmawiamy sobie. Nagle otwiera się bramka i mój mąż mówi do mnie: "szybciej, dawaj, to wjedziemy pierwszą gondolką". I słyszymy z tyłu głos po polsku: "to żabojady, nawet pchać się nie potrafią; nigdy nie byli na Kasprowym". Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. No i oczywiście wjechaliśmy tą pierwszą gondolką razem z innymi rodakami :D
  3. Rozumiem, że nie chodzi o jazdę rowerem po stoku po śniegu, bo tego akurat nie próbowałam :) Jeśli chodzi o stoki w Austrii to jeździłam w rejonie Aineck-Katchberg na granicy Lungau i Karyntii oraz w Lungau na Groseck-Speiereck i oto spostrzeżenia: - nigdzie nie ma zakazów jazdy na rowerze - są wyznaczone szlaki rowerowe głównie po niebieskich trasach narciarskich - niektóre trasy są pogrodzone drutem kolczastym, bo wypasają tam krowy - na Ainecku byliśmy cały dzień i nie spotkaliśmy nikogo - na Groseck latem 2 razy w tygodniu można wjechać gondolką i wtedy jest tam trochę ludzi (i nawet jedna knajpa jest czynna:)), w pozostałe dni tygodnia żywej duszy nie uświadczysz - ogólnie: dziko, cicho i pusto.

    Rozumiem, że nie chodzi o jazdę rowerem po stoku po śniegu, bo tego akurat nie próbowałam :) Jeśli chodzi o stoki w Austrii to jeździłam w rejonie Aineck-Katchberg na granicy Lungau i Karyntii oraz w Lungau na Groseck-Speiereck i oto spostrzeżenia: - nigdzie nie ma zakazów jazdy na rowerze - są wyznaczone szlaki rowerowe głównie po niebieskich trasach narciarskich - niektóre trasy są pogrodzone drutem kolczastym, bo wypasają tam krowy - na Ainecku byliśmy cały dzień i nie spotkaliśmy nikogo - na Groseck latem 2 razy w tygodniu można wjechać gondolką i wtedy jest tam trochę ludzi (i nawet jedna knajpa jest czynna:)), w pozostałe dni tygodnia żywej duszy nie uświadczysz - ogólnie: dziko, cicho i pusto.

    Acha, właśnie zauważyłam, że pojawiła się odpowiedź, że chodzi o jazdę po śniegu... więc moja odpowiedź nieaktualna :)
  4. Oglądając początek tego filmiku, tak sobie przypomniałam, że ja też próbowałam jazdy po trawie. Po koniec lat 70-tych dostałam pierwsze "prawdziwe" (czytaj: plastikowe) buty i narty Regle drewniane, ale ze ślizgami z tworzywa. Nie mogłam doczekać się śniegu i namówiłam mojego tatę na wyjście na górkę przed blokiem. Było mokro, więc po śliskiej trawie udało się nawet kawałek ześlizgnąć :) Pamiętam też spojrzenia sąsiadów... ale jakie to miało znaczenie...
  5. dla tak wielkiego duchem narciarza kask z dekathlonu powienien wystarczyć :D Pojeździ w nim pewnie 2 lata... głównie przewracając się lub turlając po śniegu, na oślej łączce, na sankach czy też lepiąc baławana. Jeżeli pomniejszyłam wrodzony talent narciarski z góry przepraszam ;)

    Jak to będzie z tym talentem, to zobaczymy już w styczniu:) Sama jestem ciekawa...
  6. W tym roku mój trochę ponad 2,5-roczny synek stanie pierwszy raz na nartach (już próbował w domu na dywanie:)). Sprzęt (narty, buty itp) ma po starszej siostrze, ale nie mamy kasku. Zastanawiam się nad zakupem taniego kasku z Decathlonu za 49 zł - wed'ze junior MRZ400. Oglądałam go - nie jest to jakość super, wyściółka w środku taka sobie, nie ma porówniania do markowych kasków, ale z drugiej strony nie wiem, ile mój syn finalnie pojeździ na nartach w tym roku i czy nie skończy się tylko na "chceniu". Na razie zapału jest bardzo bardzo dużo, ale to jednak małe dziecko... Czy ktoś z szanownych forumowiczów oglądał taki kask / kupił, a może czyjeś dziecko już go używało? Bardzo proszę o opinie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...