Skocz do zawartości

MajorSki

Members
  • Liczba zawartości

    427
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez MajorSki

  1. No właśnie niestety ze względu na moją sylwetkę nie wszystkie pasują. Znalazłem na wyprzedaży fajny softshell  - Dynafit Mercury. Idealny parametry, wywietrzniki, bez membrany nawet kolor sraczkowaty bym przełknął (Jericho) bo po dobrych pieniądzach bo za 50% ceny z linku :https://www.polarspo...it-mercury.html

    Ale nie wejdę  - mam szeroką klatę i w XL jest na styk czyli za mała - sutki mi widać :lol: . Patagonie też mierzyłem w sklepie i też mi nie leży bo z moimi wymiarami trafiam pomiędzy rozmiary.  Marmot ma dla mnie idealną rozmiarówkę. Wiem że wywietrzniki pod pachami to dobra rzecz ale wydaje mi się, że przy takiej oddychalności ich brak nie jest to elementem dyskwalifikującym. Stąd właśnie moje pytanie zadane w tym wątku o potwierdzenie tej tezy.

    Kolejna sprawa jest cena  - szukam po wyprzedażach bo nie sztuką jest wydać 1000 na softshell. 

    Hej

     

    W tamtym roku też stałem przed podobnym problemem. A wyjazd w Alpy zbliżał się nieubłaganie :P. Założenia były bardziej skiturowe:

    - bardzo lekki (nie więcej niż 300-350g)

    - bardzo dobrze oddychający

    - chroniący od wiatru

    - bez ociepliny
    - kaptur na kask i pod kask

     

    Przeglądałem Arcteryx, Marmot, Dynafit, Saleta, Black Diamond i w końcu po kilku zagranicznych opiniach z netu i jednej opinii wspinaczkowej wybrałem BD Alpine Start Hoody.
    Nie twierdzę, że jest to najlepszy SS szczególnie do narciarstwa, ale jestem z niego bardzo zadowolony, super sprawdza się na skiturach, turystyce i wspinaczce latem/jesień.
    Bardzo dobrze oddycha pomimo braku wentylacji, jest lekko przewiewny (to jest kosztem oddychalności), bardzo lekki 250g, kaptur ze ściągaczem więc pasuje pod kask i na kask.

    Ogólnie to jest kilka ciekawych opcji u Arcteryxa Gamma i Epsilon, Marmot, Black Diamond, Dynafit i Salewa. Osobiście nie lubie ociepliny w SS, ponieważ jak jest mi chłodniej to zawsze mogę ubrać pod SS polarstretch. Ciekawą opcją jest SS Dare2B o którym pisze Wiesiek. Olej membrany w SS, a jeżeli jednak zastanawiasz się nad taką opcją to pomyśl o NeoShellu podobno kapitalnie oddycha jak na membranę.

     

    Pozdrawiam
    Tomek

     

  2. jestes pewien, ze "zaskoczylo" ???- nie mam zadnego interesu w tym, ale, za wyjatkiem brutalnego zahaczenia, tez zaczep nie powinien puscic..

     

    Major - gogle nie powinny parowac w podejsciu czy zjezdzie...

    najlepszy test to padajacy mokry snieg….zalepia wszystko

    JK o ile mówimy o spokojnym podejściu to rozumiem, że nie parują. Ale nie wierze w mocniejsze podejście lub wyższa temperaturę i nie parujące gogle. Tak samo jak nie wierzę w oddychający goretex ;)

  3. Stałem ostatnio przed podobnym problemem - wymiana gogli. Po dłuższym przeszukaniu netu i krótkich testach na Chopoku zdecydowałem się na Julbo Aerospace z szybką Zebra Light. Gogle ostatnio testowałem na skiturach w Tatrach Słowackich (Dolina Mięguszowiecka) i na tygodniowym wyjeździe skiturowym w Alpy. Na szybkę Zebra Light zdecydowałem się, ze względu na wykonanie w technologii NXT + fotochrom od 16-80%, oraz pozytywne opinie na zagranicznych serwisach związanych z backcountry. Dodatkowo model Aerospace posiada uchylną szybkę, dzięki czemu gogle nie parują i świetnie wentylują na krótkich podejściach. Nie porównywałem ich do żadnych gogli Smith lub Oakley, więc nie mogę się wypowiedzieć, natomiast do starych Uvexów czy Brend ciężko porównywać... inna klasa :). Fotochrom działa płynnie i bardzo szybko, na środku posiada delikatną brązową barwę, na zewnątrz neutralną. Jeżeli ktoś myśli, że gogle sprawią, że będzie widział idealnie we mgle 10-20m to się może zdziwić :P aż takich cudów nie ma :)

     

    Plusy:

    - świetna szybka fotochrom 16-80%

    - dobra jakość optyczna

    - uchylna szybka (idealna dla skiturowców)

    - pasek z silikonem świetnie siedzi na kasku

     

    Minusy:

    - zatrzask ciężko operuje się w grubych rękawicach
    - w Alpach zgubiłem już daszek dołączony do zestawu :)

    - cena od 500-800zł za model Aerospace, ok 300-500zł inne modele z szybką Zebra Light

    Jak ktoś jest zainteresowany to mogę wrzucić przykładowe zdjęcia z "testów".

     

    Pozdrawiam

    Tomek

  4. Dzień 4 - Wołowa Kotlinka (Wołowy Grzbiet i Wołowcowa Przełęcz)

    No cóż i tym o to sposobem docieramy do ostatniego dnia naszej fantastycznej 4dniówki :-). Trzeba przyznać, że mieliśmy na prawdę niezłego farta, że trzy poprzednie dni były z tak kapitalną pogodą i prawie cały czas była lampa. Ostatniego dnia znowu wychodzimy ok 9 ze schroniska, ale tego ranka jakieś takie pustki. Standardowo robimy check detektorów, oczywiście wcześniej przy pakowaniu sprawdzaliśmy jeszcze funkcję Check Group i problemy z ustawieniem jej na detektorach Kamila i Wieśka. Tym sposobem wychodząc z schroniska wszyscy już mieli ustawione detektory na nadawanie, ja ustawiłem się parę metrów z przodu, przełączyłem detektor na check group, wystawiłem rękę do przodu i pokazałem chłopakom, że mogą kolejno przechodzić. Najpierw Kamil, beep... beep detektor zaczął pokazywać coraz mniejsza wartość, aż Kamil zbliżył się na 1,1m. Drugi Wiesiek, beep... beep detektor coraz bliżej, wartości lecą w dół i znowu na ok 1,2m. Ostatni Mariusz pro forma, ale nie ma beep... beep, chociaż stoi obok mnie, zerkam na mój detektor i myślę sobie, że może mi się już funkcja check group wyłączyła :P, Mariusz potwierdza, że przełączał detektor na nadawanie. Ale u mnie funkcja check group dalej włączona, więc Mariusz jeszcze raz wyłącza detektor i włącza, dioda u niego mignęła, a u mnie pojawia się beep... beep i wartość 1,2m - jest! Tym o to sposobem jeden nieaktywny detektor został wyłapany. Celowo się rozpisuje niby o tak błahej sprawie, aby uczulić i zwrócić uwagę. To tylko sprzęt elektroniczny i nie można pomijać żadnego etapu, nawet jeżeli wydaje nam się to  nudne i że przecież każdy o sobie pamięta :-)

    Ruszamy szlakiem jak na Rysy, aż do Żabego Plesa, śnieg ze ścieżki w lesie został w nocy wywiany do gołego lodu lub trawy, co włącza pierwsza lampkę ostrzegawczą :-)

    DSC00339_m.jpg

    Wiatr w lesie nie jest bardzo mocny, jedynie przeszkadzają porywy. Dodatkowo delikatnie sypie, ale to co leci z nieba to delikatne twarde zlodowaciałe kulki. Widać, że padający śnieg jest przewiany, więc pojawia się potwierdzenie tego co wcześniej zauważyliśmy.

    DSC00340_m.jpg

    Dochodzimy do najstromszego fragmentu z podejścia doliną. Tutaj również widać, że śnieg jest mocno wywiany, zakładamy harszle i powoli zakosami pniemy się do góry. Podmuchy wiatru wzmagają się, w pewnym momencie wieje tak mocno, że zatrzymuje się i zapieram na kijkach. Mariusz, który był przede mną z 15-20m niknie mi z oczu, po kilkunastu sekundach pojawia się jego postać. Łapię szybko za aparat i pstrykam fotkę..

    DSC00341_m.jpg

    Po około 1,5h docieramy do stawów. Szlak na Rysy... pusto, ale grupa ok 5os, Słowaków idzie na próg Wołowej kotlinki. Zastanawiamy się czy podejść od tej strony co oni, czy uderzyć bardziej z prawej, więc kawałek podchodzimy w stronę stawów, ale ostatecznie odbijamy tak jak oni. Wiatr co jakiś czas mocniej wieje, a zmrożony śnieg kłuje po twarzy niczym akupunktura. Podchodzimy jeszcze kawałek, Słowacy robią postój na ok 1950m, wygląda tak jakby się szykowali do zjazdu i rezygnowali z wycieczki. Podchodzimy bliżej i jest dylemat czy iść z lewej czy z prawej... tutaj i tutaj stromo (ok 35-38st). Mariusz decyduje się wrócić do schroniska i poczekać na nas. Ja idę w prawo robiąc dłuższy trawers dochodzę prawie na przełączkę/grzędę, zatrzymując się na wypłaszczeniu przy kamieniu. Mówię chłopakom, żeby uważali przy trawersie bo jest trochę nawianego śniegu, niby nie dużo, ale lepiej przejść ten fragment pojedynczo. W tym momencie grupa Słowaków, przytracza narty i ruszają jeden za drugim gęsiego stokiem do góry, bez odstępów! Niby stoję przy kamieniu, ale teren nade mną jest jeszcze stromy tz. wypłaszacza się (strefa naprężeń), a to wcale nie oznacza super bezpiecznego miejsca. Więc podchodzę jeszcze jednym krótkim zakosem do góry na grzędę i stamtąd obserwuję Kamila i Wieśka. Wiatr w porywach staje się coraz mocniejszy, dociera do mnie Kamil i rozmawiamy o swoich spostrzeżeniach. Wiatr z kierunku N i NE powoduje, że w tych warunkach powinniśmy odpuścić sobie Wołowy Grzbiet, więc proponuje podejść wyżej, aby przejść próg kotlinki i zobaczyć jak wyglądają warunki w stronę Wołowcowej Przełęczy. Zostaje nam jeszcze mozolne robienie zakosów na grzędzie, co nie jest łatwym zadaniem, bo sporo skał, śnieg jest albo wywiany, albo nawiany niezwiązany więc warstwa 10-20cm się obsypuje. W końcu powoli docieramy do Wołowej Kotlinki, gdzie rzucają się nam w oczy nasze dwa cele, Wołowcowa Przełęcz, która jeszcze jest całkiem dobrze widoczna i Wołowy Grzbiet, gdzie wystają tylko dolne skały (nie widać przełączek)

    DSC00348_m.jpg

    Jeszcze raz rozmawiamy z Kamilem o warunkach i ustalamy, że definitywnie odpuszczamy Wołowy Grzbiet, ale spróbujemy podejść na Wołowcową Przełęcz bo jak coś to tam raczej będzie wywiane.
    Jednak czekając na Wieśka, który ma problem z fokami, wiatr coraz bardziej zmaga się na sile, momentami trzeba kucnąć więc w porywach będzie max 70-80km/h (przy okazji mam małą przygodę z uciekającym kaskiem, muszę za nim biec na nartach z fokami i harszlami bez kijków :-P, ale na szczęście zlatuje do Wołowej Kotlinki kilkadziesiąt metrów niżej, a nie przez próg do Żabiego Plesa). Po chwili dociera Wieśiek, przedstawiamy mu plan, ale w tym momencie Wołowcowa Przełęcz niknie nam w chmurach i spada widoczność. Chmury z każdą minutą obniżają wysokość wpływając do doliny, a wiatr jeszcze mocniej wieje. Przy każdym szkwale przytrzymujemy swoje rzeczy. Spoglądamy na nasz cel, którego nie widać, potem na siebie i pada decyzja, że odpuszczamy. Znowu trzeba schować swoje męskie ego i dumę :-), 3dni lampy, ale góry musiały się przypomnieć... kto tutaj jest tylko gościem, a kto gospodarzem. Szybki przepak i zjeżdżamy... byleby tylko przestało wiać.

    DSC00354_m.jpg

    Podjeżdżamy na skraj progu i ustalamy że zjeżdżamy pojedynczo, bardziej z prawej strony, aby nie jechać przy skałach

    DSC00362_m.jpg

    DSC00370_m.jpg

    Wiesiek na koniec spogląda na linię zjazdu, cóż spodziewaliśmy się więcej szreni, lub sprasowanego śniego... a tutaj zjazd był całkiem przyjemny, chociaż bardzo czujny bo w kilku miejscach jednak nawiane.

    DSC00373_m.jpg

    Dalej szukamy zjazdów między kosówkami, aby nie wracać bo betonowych śladach podejścia. I o dziwo udaje się znaleźć wśród kosówek i mikrożlebików trochę nawianego śniegu, który jest bardzo przyjemny :)
    Docieramy do schroniska, przepak do plecaków szybki obiad i powoli żegnamy się z wspaniałą Doliną Mięguszowiecką. Tym razem chcemy sprawdzić zjazd asfaltem więc wracamy niebieskim szlakiem

    DSC00374_m.jpg

    Udało się zjechać ok 4,5km :-)

    DSC00380_m.jpg

    I jak "prawdziwi freerajderzy" kolejne 1,5km wracamy tak jak to "u nas" się śmiga... czyli z buta :P :-)

    DSC00383_m.jpg

    Mapa trasy:
    https://www.endomond...outes/695849463

    To koniec tej wspaniałej dla nas przygody. Mam nadzieję, że tak jak ja kiedyś znajdywałem inspirację czytając cudze relacje, które spowodowały u mnie obranie właśnie takiej "drogi narciarskiej". To, być może ta relacja spowoduje, że ktoś... kiedyś... powie, że chcę coś podobnego przeżyć. I jeżeli Ty jesteś tą osobą, ale z jakiegoś powodu się wahasz... to jedyne co mogę Ci napisać to Just do it! :-)

    Dziękuję również chłopakom, Kamilowi, Wieśkowi i Mariuszowi za świetne towarzystwo i wspólnie spędzony czas :-)

    Pozdrawiam :-)
    Tomek

  5. Gratuluje! :) całego sezonu narciarskiego, bo wygląda świetnie! No i podjęcia decyzji o skiturach w Tatrach :), Kondratowa jest idealnym drugim celem, zaraz po Kasprowym :). Dlatego gratuluje pierwszego S1+ :). Co do obtartych nóg, to niestety oznaka albo niedopasowanych butów, albo za dużych butów (stawiam na to drugie :P), jednak podstawa to posiadać swoje idealnie dobrane buty :). Powodzenia w realizowaniu kolejnych celów skiturowych lub freetourowych :)

  6. Dzień 3 - Wysoka przez Siarkańską przełęcz & Wschodnie Żelazne Wrota

    Trzeciego dnia bijemy rekord wyzbierania się, tym razem ruszamy o 9:00 z planem zdobycia Wysokiej (a dokładniej to przełączki pod Wysoką), oczywiście po uprzednim zrobieniem checka detektorów. Kamil z Wieśkiem przy okazji dowiadują się, że nie mogą uruchomić w detektorze Check Group. Ruszamy czerwonym szlakiem w stronę Osterwy, ale za mostkiem odbijamy w lewo w kosówkę. Po około 45 docieramy na próg doliny, gdzie jest ciut stromsze podejście, ale oczywiście spokojnie na fokach dajemy radę, jednak jest dosyć twardo. I tak odsłania nam się Dolina Złomisk, pierwsze co to rzucają się dwa ciekawe rejony. Pierwszy to Wschodni Szczyt nad Żelaznymi Wrotami z dwoma przełęczami/szczerbinami po lewej łatwiejszy Wschodnie Żelazne Wrota, po prawej trudniejsza Złomiskowa szczerbina.

    DSC00226_m.jpg

    Drugi rejon to Żłobisty Szczyt 2426m z dwoma zjazdami trudniejszy z Niżnej Żłobistej Ławki, oraz łatwiejszy na prawo z Niżnej Żłobistej Szczerbiny, ten zjazd można pociągnąć w prawo w stronę Ladovej kotlinki z tego może wyjść całkiem przyjemny zjazd :-)

    DSC00229_m.jpg

    My odbijamy w lewo w stronę Siarkańskiej Przełęczy, o dziwo wszyscy skiturowcy (a jest ich dzisiaj chyba z 20-30 osóB), odpinają narty przed przełęczą i ostatnie metry pokonują z buta.

    DSC00234_m.jpg

    Wiesiek ciśnie w prawo i zakłada ślad na przełęcz :-), z niej od razu ciśniemy wyżej w stronę Centralnego Żlebu opadającego z przełączki na Wysokiej. Po chwili docieramy pod skały na wysokości ok 2340m, gdzie trzeba się już wtrawersować w żleb.

    DSC00239_m.jpg

    W tym miejscu Kamil i Mariusz decydują, że nie idą dalej. Wiesiek ze względu na problemy z fokami odpina je trochę wcześniej i mówi, że nie idzie dalej z nartami. Jak się później okazało chciał iść z nartami przytroczonymi do plecaka :) czego nie usłyszałem, sam nie chcę cisnąć chociaż być na przełączce w taką pogodę... pewnie wrażenia nie zapomniane :). Chociaż z 30 osób, które doszły na Siarkańską, wszyscy narciarze zawrócili, tylko jakaś grupa 4os ze sprzętem wspinaczkowym poszła wyżej, może coś było na rzeczy :P. Chłopaki robią powolną przepinkę, a ja zostawiam sprzęt i wchodzę w żleb po śladach zobaczyć jak wygląda podejście i zjazd, w końcu będę musiał tutaj wrócić :-). Żleb jest niesamowity! góra ma co prawda 45st i trochę wąsko, ale żleb czym niżej tym się rozszerza i wypłaszcza - w miejscu w którym stałem było ok 39-40st.

    DSC00244_m.jpg

    Góra wygląda tak:

    DSC00242_m.jpg

    Teoretycznie do naszego miejsca mamy tylko 200m deniwelacji, ale jak się pociągnie dalej do Draciej dolinki to wychodzi ok 550m zjazdu

    DSC00245_m.jpg

    Chłopaki kończą robić przepinkę, a ja wracam do nich. Przepinka przy takim nachyleniu nie jest wcale łatwym zadaniem :)

    DSC00250_m.jpg

    Zjeżdżamy do Siarkańskiej przełęczy, a z niej już pojedynczo do "Safe Pointa". Zjazd niby ma w górze 40st, ale jest to bardzo krótki fragment, a śnieg jest rewelacyjny, lekko odpuszczony.

    DSC00260_m.jpg

    Zjazd z Siarkańskiej przełęczy to ok 300m deniwelacji z ok 2223m na 1920m. Pogoda lampa! więc trzeba zrobić małą przerwę i założyć base camp! :-)

    DSC00269_m.jpg

    Szybka decyzja w taką pogodę nie wracamy do schroniska! trzeba wykorzystać na maksa :-)
    Ruszamy więc na Wschodnie Żelazne Wrota, gdy nagle całe podejście znika w chmurach (skąd one się nagle wzięły?)

    DSC00272_m.jpg

    Raz się pojawia nasz cel, raz znika i tak w kółko, ale po ok 30min docieramy do Żelaznej kotlinki i spoglądamy na naszą przełęcz

    DSC00285_m.jpg

    Oglądam się jeszcze za siebie, ponieważ z tego miejsca ładnie widać Tępą oraz Lucne Sedlo... zjazd wygląda imponująco :-)

    DSC00289_m.jpg

    Teraz pozostaje nam podejść kawałek pod ściany i wtrawersować się w żleb, a potem mozolne robienie zakosów. Na szczęście Kamil zakłada świetnie ślady, więc idzie się bardzo przyjemnie chociaż jest coraz stromiej. Po około 45min docieramy na przełęcz widoki kapitalne! Zerkamy na stronę Kaczej doliny oraz Gerlach! :-) Szybka przepinka i zjazd, najpierw Wiesiek, potem Kamil, po chwili rusza Mariusz. Gdy ja kończę przepinkę i rozpoczynam zjazd Wiesiek i Kamil są na dole, nagle turbo-chmura :-) leci z zawrotną prędkością do góry żlebem, wygląda to niesamowicie! Pstrykam fotkę póki jeszcze widzę Mariusza

    DSC00294_m.jpg

    Z Żelaznej kotlinki zjeżdżamy na Ladove pleso, po drodze szok! Było tutaj kilkanaście osób i wszyscy trawersowali, a my zakładamy swój ślad nad staw :-)

    DSC00313_m.jpg

    Robimy znowu postój w naszym Base Camp :-). Wiesiek i Kamil decydują się jeszcze podejść na małą grzędę

    DSC00299_m.jpg

    Nikną za przełamaniem terenu, a w tym momencie pojawia się spektakl chmur :-)

    DSC00311_m.jpg

    Po 40min zjeżdżają :-)

    DSC00326_m.jpg

    I ciśniemy w dół Doliną Złomisk, tym razem nie drogą podejścia tylko za śladem wzdłuż potoku (z krótkim jego przejściem w poprzek). O dziwo udaje się dojechać do schroniska bez odpinania nart :-)

    Całość wychodzi 11,5km, około 1250mH i 8h tury z przerwami. Tego dnia od razu uderzamy do knajpy, nawodnienie jest najważniejsze :-) i należy się każdemu :-)

    Mapa trasy
    https://www.endomond...outes/693958033

    Pozdrawiam
    Tomek

  7. Dzień 2 - Rysy

    Tego dnia wyruszamy trochę wcześniej, jest może 9:15 :P, ale jak to powiedzieli nam Słowacy na grani, kto się rano opierdzielał ma ładną pogodę :-D. Oczywiście robimy check detektorów tym razem już w jedną stronę i ruszamy tym samym szlakiem co wczoraj, aż do rozwidlenia na Żabie Pleso. Szlak przetarty, ale pogoda na razie średnia, chmury, lekki wiatr i delikatnie prószy śnieg.

    DSC00134_m.jpg

    Po ok 70min docieramy nad Żabie Pleso, spoglądamy na próg kotlinki pod Wagą. Oglądamy grupę osób, która zaczyna się wspinać wzdłuż rozwieszonej poręczówki

    DSC00140_m.jpg

    Trasa wiedzie najpierw stokiem o nachyleniu ok 40st, a później pochylonym i podciętym skałami trawersem. Widać go na zdjęciu powyżej, jest to miejsce tak jakbyśmy poszli na wprost, a potem tym śnieżnym trawersem w prawo. Jest dużo śniegu, więc raczej mało kto korzysta w poręczówki.

    DSC00147_m.jpg

    Ale od czasu do czasu mocniej wieje. Przy okazji widzimy pierwsze osoby zjeżdżające na nartach. Wygląda to tak że 60% osób ściąga narty na tym podciętym trawersie, 30% zsuwa się robiąc ześlizg boczny ewentualnie wykona 3-4 skręty, a tylko 10% osób rzeczywiście tam zjeżdża wykonując skręty/obskoki itp.

    DSC00157_m.jpg

    Po przejściu progu dolinki, zapinamy narty i na fokach zmierzamy do schroniska.

    DSC00165_m.jpg

    W Chacie pod Rysami robimy ok 1h przerwę, zjadamy dosyć sporą i pożywną poljevkę, oraz magiczny pakunek od Wiesia (nie wiadomo co on tam dosypał, ale wcina się jak orzeszki przy seansie filmowym :P).
    Schronisko ma swój specyficzny klimat, z wyglądu może nie jest piękne, ale w środku jest przyjemnie. Niestety nie dla wegetarian :P

    DSC00172_m.jpg

    Dyskutujemy co dalej, ponieważ jak na razie jest słaba widoczność (nie widać przełęczy Wagi), wiatr lekko nawiał śnieg i go sprasował (możliwość deski), jest 2 lawinowa.
    Po godzinnej przerwie okazuje się, że chmury się rozchodzą, na przełęczy świeci słońce i walą tam tłumy, na zboczu podchodzi kilkadziesiąt osób... No i zadziałała trochę psychologia tłumu :P jak te owieczki pobiegliśmy do góry, co nie zmienia faktu, że bacznie obserwowaliśmy wszystko dookoła może nawet trochę nad wrażliwie, a zakosy robiliśmy w odstępach 15-20m.

    DSC00188_m.jpg

    Z przełęczy spoglądamy na Wysoką, oraz w stronę Rysów, pogoda się robi coraz ładniejsza! :-) decyzja idziemy dalej! Aż po chwili docieramy do skidepozytu, gdzie zostawiamy narty, bierzemy czekan ubieramy kaski i ruszamy dalej granią.

    DSC00191_m.jpg

    Po ok 100m docieramy na słowacki wierzchołek czyli główny 2503m, z niego przechodzimy na polski 2499m

    DSC00198_m.jpg

    Wracamy się na słowacki, aby Wiesiek mógł nam zrobić fotkę :P i vice versa :-)

    DSC00211_m.jpg

    Chmury rozchodzą się już praktycznie całkowicie, chociaż jedna delikatnie czepia się Wysokiej, wygląda to pięknie!

    DSC00215_m.jpg

    Zresztą Wysoka jest taka majestatyczna, ma swój klimat robi wrażenie! ... no dobra musi być z nią samojeb... yyyy selfie :-)

    DSC00219_m.jpg

    I tym o to "wspaniałym", zdjęciem kończymy przygodę z Rysami (na żywo) i Wysoką (w oddali), zapinamy narty i sru w dół. Na początku twardo, nawiany twardy śnieg, czasami łapie delikatnie krawędzie. Dojeżdżamy do Wagi... i tutaj zaczyna się poezja! śnieg delikatnie odpuszczony! każdy zakłada swój ślad, krzyczymy jak dzieci juuuhuuu, łaaaaał, jupiii, normalnie jakby dać dzieciom zabawki :-). Dojeżdżamy do schroniska i się smiejemy :-) ruszamy niżej przez kotlinkę pod Wagą szukając dalej lekko nawianego lub odpuszczonego śniegu, banan na buzi :-). Aż docieramy bliżej progu dolinki i lin poręczowych. Tutaj jest twardo... ześlizgujemy się niżej, ja staram się ominąć liny zjazdem przez delikatny próg na wprost. Skały dałoby się chyba ominąć, ale musiałbym zeskoczyć na krechę (poniżej stok ok 15-20m i podcięty próg skalny), albo delikatnie się zsunąć przez wystające trawy (obawa, że krawędź na nich nie będzie dobrze trzymała). Decyduje się schodkować na nartach do góry i jechać wzdłuż lin tak jak wszyscy. No cóż każdy w tym miejscu robi to jak potrafi najlepiej, statystyki przytoczyłem wyżej, mi udaje się zrobić z 3-4 obskoki, a przez cały trawers robię ześlizg boczny do momentu minięcia podcietych skał. Przejeżdżam pod poręczówką i śmigam już po normalnym stoku trawersem do miejsca gdzie śnieg jest przyjemniejszy i mogę założyć własny ślad. Potem jeszcze kilka przyjemnych zjazdów z Żabiego Plesa w dół do szlaku i znowu meldujemy się w schronisku. Tradycyjnie trzeba coś zjeść i "uzupełnić płyny" :-), żeby się nie odwodnić :P

    Łącznie wyszło 11,5km ok. 1300mH i 7,5h z przerwami.

    Mapa trasy:
    https://www.endomond...outes/692892428

  8. Dzień 0 - Hotel nad Popradzkim Jeziorem

    W czwartek chłopaki zgarniają mnie po drodze i lecimy do Szczyrbskiego Jeziora, by wyruszyć na skitury w Dolinie Mięguszowieckiej.
    Zostawiamy auto na centralnym parkingu, przeszpejamy się, narty na plecy i maszerujemy :-).
    Narty udaje się założyć na odbiciu szlaku czerwonego do lasu, startujemy ok 16.

    DSC00007_m.jpg

    Po drodze oglądamy ośrodek narciarskim w Szyrbskim, by po chwili odbić na szlak zielony. Niestety tutaj dużo przepinek, ale cały czas na fokach :-). Tak po ok 1h 30min na spokojnie docieramy do Hotelu nad Popradzkim Jeziorem.

    DSC00009_m.jpg

    Hotel, jak hotel... ogromny pełen standard z wc, prysznicami i restauracją... trochę klimatu brak, ale jest przyjemnie dzięki miłemu towarzystwu :-). Tego dnia odbywamy, krótką turę do restauracji, aby się nawodnić i coś zjeść :-). Na wieczór, krótkie omówienie co jutro planujemy, oraz sprawdzenie warunków, prognozy, stopnia lawinowego itp.


    Mapa trasy:
    https://www.endomond...outes/692319458


    Dzień 1 - Koprowy Wierch cz. 1

    Startujemy dosyć późno bo dopiero ok 9:30 :-), robimy check'a detektorów w dwie strony i odbijamy w prawo z drogi asfaltowej na niebieski szlak. Dolina wyśnieżona ładnie, ale cały czas górka, dół :-)

    DSC00017_m.jpg

    Docieramy na podejście do progu kotliny hińczowej, widzimy kilka osób podchodzących stromszym żlebem na wprost, ale my decydujemy się na podejście z lewej strony od Szataniej dolinki.
    Jest dosyć twardo, niestety szreń :/ dlatego zakładamy harszle i mozolnie, ostrożnie do góry.

    DSC00021_m.jpg

    Na podejściu mijamy grupę Słowaków, którzy chyba mają ćwiczenie z turystyki zimowej. Docieramy do hińczowej kotlinki gdzie na chwilę zatrzymujemy się i podziwiamy Hińczowy Staw oraz Mięgusze z drugiej strony. Zerkamy również na podejście w stronę naszego celu czyli Koprowego Wierchu.

    DSC00035_m.jpg

    Sporo osób jest już powyżej Wyżniej Koprowej Przełęczy, ślad założony, więc Wiesiek i Kamil ruszają przodem

    DSC00034_m.jpg

    Parę stromych zakosów i również meldujemy się na przełęczy. Na podejściu mierzymy nachylenie i wychodzi, że z prawej strony mieści się w przedziale 40-43st, z lewej 35-38st.

    DSC00039_m.jpg

    Z przełęczy ruszamy wzdłuż grani, szerokim stokiem bardzo ładnie wyśnieżonym. Oj coś czuje, że tutaj będzie jazda!

    DSC00041_m.jpg

    Po drodze mijamy kilka stromszych żlebów opadających z Koprowego w stronę Hińczowego stawu. Są to trudniejsze zjazdy o nachyleniu 45st, które opisuje Miro Peto i wycenia na S3/E2.

    DSC00045_m.jpg

    Po ok 4h (z drobnymi przerwami), docieramy spokojnym tempem na szczyt Koprowego, jest pięknie! lampa :-)

    DSC00051_m.jpg

    DSC00064_m.jpg

    Dłuższą chwilę podziwiamy widoki, m.in na Polską stronę. Ładnie widać całą Orlą Perć, oraz cały masyw Koziego Wierchu - jeżeli ktoś chce to może obczaić sobie linie zjazdu, bo można jechać szerokim żlebem, albo na prawo od niego przez Kozie Perci (jest to dosyć łatwy zjazd do 40st)

    DSC00076_m.jpg

    Oglądamy również nasz jutrzejszy cel, czyli Rysy. Z tej strony ładnie widać żleb "rysę", którą podchodzi się i zjeżdża od Polskiej strony (połowa w słońcu, połowa w cieniu).

    DSC00085_m.jpg

    Zerkamy również na Hińczową kotlinkę, oraz Dolinę Mięguszowiecką. Przy okazji ładnie widać nawisy z Koprowego na stronę Hińczowej :-)

    DSC00089_m.jpg

    Ciężko nam się zdecydować ruszyć w dół bo jest tak pięknie!, ale powoli robimy przepinkę i ruszamy. Śnieg trochę miękki, trochę twardy, przewiany. Docieramy do pola śnieżnego, które opada z Koprowego w stronę Wyżniej Koprowej Przełęczy i tam jest jazda! śnieg delikatnie odpuszczony można puścić się w dół i nabrać prędkości :-). Z Wyżniej Koprowej Przełęczy zjeżdżamy stokiem podejściowym, jest twardo, sporo sypie się kalafiorów spod nart. Każdy szuka swojego miejsca :-)

    DSC00091_m.jpg

    Dojeżdżam do Wieśka i patrzymy jak zjeżdża Mariusz.

    DSC00099_m.jpg

    Twardy śnieg leci w naszą stronę, gdy rozpędzony Mariusz mija nas z boku. Poniżej nas wpada na twardą płytę, która się załamuje, jego przody nurkują i zalicza glebę :-)

    DSC00103_m.jpg

    Po chwili dociera do nas Kamil i ruszamy niżej

    DSC00107_m.jpg

    DSC00113_m.jpg

    Docieramy do progu Szataniej dolinki i decydujemy się nią zjechać, aby nie tracić czasu na podejście z nartami

    DSC00122_m.jpg

    A później dosyć ostrożnie szlakiem między kosówką wzdłuż doliny do schroniska. Gdzie docieramy ok. godziny 15, po 5,5h tury, 10,5km i ok 900mH. Niby nie dużo, ale to pierwszy dzień rozruchowy :P. Więc ponownie trzeba się nawodnić i coś zjeść :-)

    Mapa trasy:
    https://www.endomond...outes/692322456

    Pozdrawiam
    Tomek

  9. Dawno tutaj nic nie pisałem pomimo kilku odbytych tur :)

    Dzisiaj mała zapowiedź wspaniałej wysokogórskiej skitury, gdzie? to już w osobnym wątku, który założę jutro jak się trochę ogarnę, ale może ktoś rozpozna po kilku fotkach :)
    Powiem tylko tyle, że była to fantastyczna czterodniówka, w świetnym towarzystwie :). Skład? można rozpoznać na pierwszej fotce :P :)

    DSC00053_m.jpg

    Trochę pochodziliśmy

    DSC00014_m.jpg

    DSC00232_m.jpg

     

    Kilka szczytów zaliczonych

    DSC00062_m.jpg

     

    Rzuciliśmy okiem "za granicę"

    DSC00194_m.jpg

     

    Były biwaki

    DSC00263_m.jpg

     

    DSC00305_m.jpg

     

    Piękne widoki

    DSC00246_m.jpg

     

    DSC00225_m.jpg

     

     

    Strome żleby

    DSC00244_m.jpg
     

    I kilka całkiem fajnych zjazdów :)

    DSC00322_m.jpg

     

    DSC00295_m.jpg

     

     

    Więcej wkrótce... ;)
     

    Pozdrawiam

    Tomek

  10. Toć to Dominik :)  Tu ci on jest:

    http://www.light-test.info/

     

    Takie info dostałem przed zamówieniem:

    "To nie mod czołówki - to zmodyfikowane akumulatory panasonic NCR18650A z zabezpieczeniem i wyprowadzeniem zasilania. Koszt aku 75 zł sztuka + przesyłka.
    Uwagi:
    - aku ładujemy w normalnej ładowarce, tylko musi obsługiwać dłuższe akumulatory, jeśli nie to muszę wywalić blaszki z + i wygląda to marnie ale działa.
    - nao wykorzystuje ich pełną pojemność
    - nie działa wskaźnik baterii na aku, ale działa wbudowany w głowice, 2 błyski i potem przełącza się w tryb awaryjny na kolejną godzinę 1,5."

    Domyślałem się, że Dominik, ale nie znalazłem nigdzie oficjalnego info :)
    Kupiłeś i testowałeś już? :)

  11. Gdyby ktos jednak decydowal sie na Petzla, to tak w ramach informacji, zapasowa bateria, u pewnego znanego w srodowisku maniaka swiatelek, kosztuje ok. 75 zl.

    Podeślij namiary/ofertę :)
    Gdyby ktoś szukał oryginał to obecnie na amazonie można kupić za 25e

    http://www.amazon.de...g=geizhals04-21

    I jeżeli ktoś dalej szuka Nao to wróciły do Decathlonu w cenie 399zł :)

    Co do porównań czołówek to na minus Nao jest na pewno waga, natomiast prawie w każdym innym punkcie wygrywa. Petzl zrobił dobrą robotę. Warto też zwrócić uwagę, że to co podają producenci często może się różnić, gdzieś czytałem porównanie zebry do nao i pisali, że dają tyle samo światła. Inna sprawa to jak wygląda słup światła, w Nao mamy 2 diody spot (punktowy długi strumień) i szeroką, a proporcje świecenia mamy w pełnym zakresie regulowaną/programowaną. Jak kiedyś dorwe więcej czołówek to zrobie pomiary luxometrem :).

     

    Pozdrawiam

    Tomek

  12. Mnie też się podoba, zwłaszcza porównanie Chłopka z czym krajowym? no baardzo  proszę ale o logiczne porównania.

    A jest jakaś narciarska góra w Polsce, którą dałoby się porównać do Chopoka? raczej nie ma i długo nie będzie.

    Żeby była jasność, posiadam karnet całosezonowy TMR, ale nie krytykuje tych co jeżdżą w Polsce. Nawet ostatnio żona była na weekend w Suchym i Rusińskim. Wcześniej kupowałem przez 3 sezony karnet Wiślański.

  13. Podoba mi się, jak ludzie na siłę próbują przekazać innym swoje racje, patrząc tylko ze swojej perspektywy :). Życie nie jest zero-jedynkowe, czarne, albo białe. Każdy mieszka w innym rejonie, ma inny budżet, wymaga innego komfortu, oraz ma inne priorytety narciarskie.

    Dla jednych kupienie Wiślańśkiego 7dni za 450zł będzie opłacalne, a dla innego kupienie całosezonówki na Chopoku za 150e - wtedy ok 620-640zł gdzie pojeździ nawet 15-20dni albo i więcej. Są osoby, które na Chopoku potrafią spędzić 40dni w sezonie więc dzień jeżdżenia wychodzi ich z 15zł, bo są w stanie jeździć co weekend oraz wybiorą się np. na tydzień ferii. Ale są też osoby, które mieszkają w Beskidach albo na Śląsku i mogą się wybrać tylko na jednodniówki więc z wiadomych powodów wybiorą stoki w Polsce. Zagadką pozostaje wyjazd tygodniowy na ferie i nigdzie więcej czy ktoś woli wydać w Polsce ok 65-70zł za dzień jeżdżenia, czy ok 90zł na Chopoku za jakość i ilość tamtejszych stoków.

    Pozdrawiam

    Tomek

  14. nie rozumiem czeskiego , ale te zdjecia pokazuja, ze  miejsce jest idealne do zejscia slab avalanche..

    ciekawe ,czy robili   "wykop" 

    BTW sondowanie, zeby sprawdzic  jakosc podloza jest smieszne…..chyba ze to byla inna przyczyna

    Ale to sondowanie to raczej tylko żeby sprawdzić wielkość obrywu :), a wiadomo sondą najłatwiej :P

    Co do warunków zejścia to oczywiście są to północne stoki, a dokładna wystawa to NE. Wypadek słowackiego freeridera zdarzył się przy 3 lawinowej, przez 3dni spadło ok 30-40cm z wiatrem wiejącym z prędkością 90-100km/h z kierunku S i SW - statystyki z tego okresu można sprawdzić na Ogimecie. Co do samych ratowników z sekcji prewencji lawinowej to z tego co zrozumiałem to trawersowali stok za "drewnianymi płotkami" od meteorologicznego w stronę skolskiego żlebu, a potem wjechali na taką grzędę,  obsunęli się nią i później przy wycofie za bardzo najechali na stok spadający do żlebu, który wyjechał widać to na tym foto:

     

    snc3admka4.jpg?w=1250&h=

     

    Pozdrawiam

    Tomek

  15. Polecam wspinaczkę, "jeżyka", piłkę, oraz slackline! slacka kupiłem miesiąc temu i tylko kilka razy skorzystałem, ale nie sądziłem, że "nogi tak latają" :) stabilizatory tak się włączają, że taśma cała skacze/drży :P. Po godzinnej zabawie czuć wszystkie mięśnie grzbietu, brzucha, itp, nie sądziłem, że to może sprawiać tyle frajdy :P

     

    Pozdrawiam

    Tomek

  16. Było Pilsko x4 ,jest i Pilsko x3 :) co prawda nie było tego czegoś co wtedy doznaliśmy, ale za to pogoda piękna! :)

    Startujemy o 9 rano z parkingu i lecimy od razu przez Byka

    _DSC2896.jpg

    Temperatura -8st na dole, ale czym wyżej tym czuć większy mróz, za to w słońcu jest błogo :), na początku podążamy po śladach

     

    _DSC2899.jpg

     

    By po chwili odbić w lewo i torować na polanę

     

    _DSC2906.jpg

     

    Dochodzimy na grzbiet skąd ładnie widać trasy narciarskie i schronisko na Miziowej

     

    _DSC2914.jpg

     

    _DSC2916.jpg

    I tak po 2h i 10min na spokojnie docieramy na szczyt Pilska (SK)
    Na szczycie pogoda się trochę zmienia, wieje i zakrywa go chmura.

     

    _DSC2921.jpg

    Wychodzi słońce i prószy śnieg! :)

     

    _DSC2931.jpg

     

    No to jazda w dół

     

    _DSC2942.jpg
     

    _DSC2943.jpg

     

    Zjazd jest do poziomu ok 1250m i podchodzimy do góry

     

    _DSC2962.jpg

     

    A na górze lampa!

     

    _DSC2965.jpg

     

    _DSC2966.jpg

    Zaliczamy jeszcze jeden zjazd na stronę SK i podejście nr 3 na Pilsko

     

    _DSC2978.jpg

    Zjazd na Miziową, 10min restu i w dół na parking. Całkiem udany dzień :)

     

    _DSC2981.jpg

    fot. Szymon Rochowiak
     

    Pozdrawiam

    Tomek

  17. Pilsko cz.2

    Wyciąg na Kopiec:

    20160117_141645.jpg

     

    I schronisko

     

    20160117_141908.jpg

    W sumie z dołu od parkingu zajęło nam to 1:45min z 3 przerwami.
    Po krótkiej przerwie ruszamy do góry, czasu zostało mało, znajomy pisał, że warunki na szczycie kiepskie i że zjazd od górnego wyciągu i taki mamy plan

    20160117_144551.jpg

     

    20160117_144603.jpg

     

    Coż mogę powiedzieć, tutaj w porównaniu z dołem Pilska, panuje błoga cisza! :) coś pięknego :) za to kocham skitury! :)

     

    20160117_144600.jpg

    po ok. 25min docieramy pod górną stację wyciągu, wyżej widać sporo przetarć i traw więc odpuszczamy. Przepinamy się do zjazdu.

    Sam zjazd do Miziowej to bajka, śnieg bardzo fajny, prawie zero minerałów. Od Miziowej decydujemy się zjechać do Szczawin, tutaj początek czujnie bo wąsko sporo przetarć, ale ogólnie trasa jest ok, najgroszy fragment spotykamy na "ściance" sporo luźnych minerałów albo delikatnie przysypanych, dodatkowo przejechał ratrak i dużo ich powyciągał. Ale jest to odcinek 200m, poniżej tego fragmentu znowu jest bardzo dobra trasa do samych Szczawin. Tutaj zapinamy foki i podchodzimy na Buczynkę zajmuje nam to ok 15min. Zjeżdżamy drogą podejścia czyli szlakiem kilka większych kamieni wystaje spod śniegu, ale nie jest źle, na Buczynce już można poszaleć trochę szerzej :), ja trzymam się prawej strony gdzie jest świeży puch, a i podłoże chyba bardziej trawiaste bo nic nie chrupie :). Poniżej Hali Buczynki, odpinamy narty i schodzimy 200m w dół, przy okazji mija nast twardy skiturowiec, który zjeżą, a nie schodzi jednak przy każdym jego skręcie wyrywa ze śniegu kamienie które podskakują za nim :). Mija nas i zalicza glebę na kamieniach, narty się wypinają, ale zapina i twardo jedzie dalej, po chwili znowu zaliczając glebę. Cały odcinek kamienisty zjeżdża na nartach :). No i ostatni odcinek... po trasie... no cóż w porównaniu do tego co było wyżej jest to najmniej przyjemny fragment :/.

    No cóż to koniec :) dzień bardzo udany, Justyna miała "przetarcie", ale dosyć lajtowe tylko 10km i 770mH, idealnie na rozpoczęcie sezonu :)

     

    Pozdrawiam

  18. No to rozpoczęcie sezonu skiturowego 2015/2016 mam za sobą! :)

    Pilsko :) cz.1

    piątek i sobota rozmyślania... Pilsko, Chopok czy Rysianka... a jajaj nie wiem, no ajajaj nie wiem :) - (czystą bierz!). Chopok odstawiłem jak dosypie jeszcze trochę śniegu w żlebach (chociaż widziałem filmik na fb, że już jeżdżą). Znajomy zachęcał na Rysiankę i pętelkę graniową na Pilsko i powrót, ale wiedziałem, że to długa 30km wyrypa i o ile dla mnie spoko to, Justyna nie da rady :). Więc pozostało Pilsko, lajtowo, spokojnie bez nabijania km i mH ;), tak było lajtowo rano, że dotarliśmy do Korbielowa dopiero po 12 i punkt 12:30 wychodzimy z dołu :). Wszystkie fotki z komórki :P

     

    20160117_123545.jpg

    Na dole tłoczno, na trasie przetarcia i lód :) i tak po 15min docieram na górną stację kolejki na Solisku, czekając na Justynę pstrykam fotki

     

    20160117_125007.jpg

     

    Odcinek między Soliskiem, a Halą Buczynki jest tylko do podejścia, wszyscy którzy zjeżdżają odpinają na te 200-300m narty. Niestety kamieni bardzo dużo i to na wierzchu.

    Od samej Hali Buczynki już spoko :), powyżej odbijamy w lewo zielonym szlakiem, po drodze mija nas sporo skiturowców. Po minięciu "płaskich orczyków" szlak odbija w lewo, my kierujemy się jeszcze kawałek prosto tak jak idzie nartostrada, aby zobaczyć jak wygląda trasa zjazdu. Niestety nie jest dobrze szczególnie na tym stromszym fragmencie i na "trawersie w lewo", przechodzimy pierwszą polanę (przy okazji uciekam przed skuterowcem, który jedzie z dołu i wyskakuje na przełamaniu terenu wrrr! szczerze jest to plaga i dalej nikt nic z tym nie może zrobić :/), mijamy kolejną polanę i ostatnie podejście do schroniska

     

    20160117_141326.jpg

     

    Przynajmniej drzewa są ośnieżone :P

    20160117_141638.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...