Skocz do zawartości

Optima

Members
  • Liczba zawartości

    81
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Optima

  1. Optima

    Góra Żar

    Być może - człowiek uczy się na błędach. Mój to jest dopiero może 6 czy 7 wyciąg typu talerzyk/orczyk i pierwszy raz taki syf na nich. A wystarczyło rano szmata i przetarcie talerzyków.
  2. Optima

    Góra Żar

    Byliśmy teraz w sobotę z żoną, córką i znajomymi na górze Żar. Ponieważ wszyscy początkujący jeżdziliśmy tylko na górnej trasie przy wyciągu talerzykowym. Po początkowej panice mojej żony i córki, że tu nie będą jeździć - pełne zadowolenie. Z trasy. Choć pogoda była fatalna - przez mgłę widoczność ograniczona do kilkunastu metrów - a widok w tych warunkach pędzących narciarzy na max ich prędkości budził lekki strach, że w końcu któryś w nas wjedzie. Na szczęście kolejka linowa pozwoliła każdemu skorzystać z trasy. Jak przyjeżdżał wagonik, czekaliśmy aż wszyscy "szaleńcy" zjadą na dół i potem znowu kilka razy mogliśmy sopokojnie sobie pojeździć. Niestety, pewien fakt sprawił, że już nigdy tam nie wrócimy. A mianowicie wszyscy piecioro mamy nie brudne (to za łagodne słowo), ale uyebane spodnie i kombinezony od talerzyków. W miejscu gdzie styka się talerzyk (tyłek i uda). Wszyscy akurat mieliśmy dosyć jasne ubrania (kolory: biały, popiel itp), i wygląda to fatalnie. Oczywiście WSZYSCY narciarze korzystający z tego talerzyka mieli tak samo. Nie tylko my. Dopiero po chyba 2h jazdy na moją ironiczną uwagę do obsługi, czy w cenie jest też pralnia - pan zaczął szmatą każdy talerzyk przecierać i pieprzyć coś pod nosem, że to przez to, że w nocy był mróz i teraz ten rozmrażający się lód spływa i takie tam. CO NAS TO OBCHODZI? OK. Pomyśleliśmy: to tylko plama: przyjedziemy do domu i sie wypierze. Niestety: się nie sprało! Nawet za drugim razem w normalnym proszku i w temp. 40'C - choć to już za dużo wg. metki. To coś jakby smar czy coś podobnego. Wygląda to tragicznie. Chyba będę musiał napisać jakiegoś mail'a do PKL. W każdym razie my już tam nie mamy zamiaru w przyszłości jechać. Optima PS. Dodam jeszcze, że trakcie wcinania pizzy w pizzerii Dominium - moje kijki (które z nartami były na zewnątrz) zmieniły właściciela. Łudzę się, że to tylko przez pomyłkę - byłem jeszcze na koniec zobaczyć, czy nie wróciły na miejsce skąd zniknęły - ale ich nie było. Kijki były ładne, w b. dobrym stanie jeszcze - LEKI - ale kosztowały w makro tylko 49 pln - więc większsego żalu nie mam. Jedynie niesmak, gdy pomyslę, że być może faktycznie ktoś je ukradł a nie wziął przez pomyłkę. Użytkownik Optima edytował ten post 11 styczeń 2010 - 11:08
  3. Cały czas to robię... zaczynam i kończę dzień na forum, w pracy - na forum:D. I dalej nic nie wiem z natłoku danych:eek:. Choć wiem, że nikt mi nie da złotej recepty, to może w rozwoju dyskusji w ten jesienny czas obraz takiego wyjazdu mi się bardziej wyklaruje.
  4. Nie jest to żadna prowokacja. Poprostu mam mały niepokój jechać "w nieznane". A w pierwszym moim poście (powitalnym) na tym forum wyraźnie napisałem, że wg. swojej skali oceniłbym się góra na 3 (ze wględu na małe doświadczenie i pewne braki w technice), natomiast wg. opisu tutaj do każdej oceny: wychodzi 7 - nie ja tworzyłem te opisy do ocen, ale też sam lepszego bym nie stworzył. Oczywiście na tych trasach, na których miałem okazję jeździć. Już poprawiłem swoja ocenę. Wiem, że są osoby które i 3 sezon doskonalą pług, sam się do nich nie zaliczam. Wg opinii (NIE MOICH) moich znajomych narciarzy (jeźdżący już kilkanaście lat i dłużej niektórzy), jeźdże lepiej niż ich np. inni znajomi, zony, dziewczyny którzy już mają kilka(naście) sezonów za sobą. Z tych opinii jestem badzo dumny i tyle. Może mam jakiś ukryty talent ? Nie wiem... nie ważne... W mojej opinii wszelkie swego rodzaju: liczniki, oceny, rankingi na forach itp. nic nie wnosząca dziecinada. Ale jeżeli tutaj takie obowiązują - chciałem się dostosować.
  5. Witam. Choć dopiero od zeszłego roku jeżdżę na nartach - napaliłem się aby w tym roku wyjechać choćby raz czy dwa do Austrii/Włoch na narty. Ale... kompletnie nie wiem jak się za to zabrać. Jakie były Wasze pierwsze razy? Czy jechać z biurem podróży czy samemu? Przeglądam teraz katalog biura podróży TUI - akurat mieli punkt w centrum handlowym to sobie wziąłem. Pierwsze wrażenie: SZOK! tyyyyyle tego jest i co wybrać aby było dobrze? Pierwsze to miejsce, drugie to hotel: są tanie i fajne, drogie i bez sensu, z róznym fajnym wyposażeniem, i z byle jakim, daleko od miejscowości, wyciągów i blisko wyciągów. Zawrót głowy. Co najgorsze to znając możliwości opisowe biur podróży, różne hotelowe buble są na pewno tak opisane, że wydają się zaletą. Dotychczas jeździłem wielokrotnie np. do Chorwacji "w ciemno" i bardzo mi się to podobało - bo widziałem co biorę, za co płacę: czyli standard apartamentu, lokalizacja itd., byłem też we Włoszech w hotelu (zamówiłem sobie przez internet) i znów zachwycony byłem serwowanym jedzeniem (że nie trzeba samemu przygotowywać) - więc chyba nie chciałbym przyrządzać samemu jedzenie, ewentualnie ograniczyć się tylko do wykupienia śniadań. Z hotelem podobało mi się też to, że nie było tego jakby maluteńkiego strachu przed szukaniem kwater: tylko adres do GPS i w drogę. Czy skipass'y trzeba wcześniej rezerwować? Bo przy niektórych hotelach było info: "możliwość rezerwcji skipass'ów w recepcji"? Hmmm rezerwacji... czyli co? Może zabraknąć skipassów? Słowo "rezerwacji" mnie tu niepokoi... czy to tylko taka pomyłka i miało być "kupić"? Na ile dni jechać? Chciałem jechać dwa razy po 4 dni, czy lepiej raz na 6 ale dłużej? Dodam, że przez wykonywany zawód lepiej jechać mi na krócej i częściej niż raz a na długo. Czy lepiej jechać samochodem czy autokarem? plusy wg. mnie za samochodem: wygoda (jedziesz gdzie chcesz, zatrzymujesz gdzie chcesz itp), można więcej zapakować jak jest potrzeba, taniej, przyjemność (lubię jeździć sobie w trasy). Czy jazda samochodem do innych miejscowości jest konieczna na miejscu i czy warto samochodem (jak nie ma skibusów) czy jednak bez sensu: bo nie ma parkingów, jak są to drogie itp.) Lepiej do prywatnych apartamentów czy do hoteli? Na koniec napiszę, że nasz rodzina to JA, ŻONA i CÓRKA 5 lat - czyli 3 osoby. Oglądajć filmiki zamieszczone tutaj i znalezione na youtubie - spodobało mi się Sölden - warto tam jechać na pierwszy raz? A może zostawić sobie to na przyszły rok: a w tym jeszcze na spokojnie objechać np. Słowację (znajomi polecają Hopok), może Zakopane? To tak na dłużej, bo "normalnie" już zapowiedziałem żonie, że w każdym tygodniu raz jadę do Szczyrku/Korbielowa - bo mam w miarę blisko z domu. Miło mi będzie poczytać od Was wszelkie rady co do tego pierwszego razu. EDIT. Jak kwestia porozumiewania? Czy można z nimi po angielsku? Jak byłem we włoszech to nie było problemu po angielsku... po niemiecku ani słówka nie znam... choć mam plan coś tam z grubsza poznać, ale za pewne skończy się na planach tylok. Użytkownik Optima edytował ten post 07 wrzesień 2009 - 17:18
  6. Ja z tego co tu już sie naczytałem dodam: - nie warto kupować w marketach modeli, które nie są w oficjalnym katalogu producenta. Choć sam takie nabyłem, ale zanim dołączyłem do grona szanownych forumowiczów. Cóż - ten sezon (jako początkujący) jeszcze na nich pośmigam, a w następnym naprawię swój błąd i kupię coś normalnego.
  7. Ejjj no co Ty? Przecież sobie żartowałem, o czy m miała świadczyć emota na końcu zdania. Fuuuuuujjjjj majtki drugi raz ubrać... Nie posądzam nikogo.
  8. Raczej "od góry do dołu" - głównie koszulka i kalesony. O majtkach nawet nie myślałem, że da sie założyć na drugi dzień - ale podobno mozna wywrócić na drugą stronę
  9. W zbliżającym się sezonie czeka mnie pierwszy wyjazd "na dłużej" na narty. Ile bieżecie np. na tygodniowy wyjazd na narty kompletów bielizny termoaktywnej czy jak ona się tam nazywa? Czy traktuję się jak zwykłą bnieliznę - czyli do jednego użytku [względy higieniczne] czy jednak jeździcie w niej kilka dni? Czyli ile mam sobie kupić kompletów bieliżny na tygodniowy pobyt?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...