A ja całkiem inaczej odbieram te przekazy. Takie „Panowie Instruktorzy” zabrzmiało całkiem lekceważąco
Oczywiście,że można wybrać własną drogę,ale twierdzenie,że to lepsza droga niż poprowadzenie przez kogoś w tym kierunku nauczanego to chyba nieporozumienie.
Co to znaczy źle jeżdżę, nie tak jak „trzeba” i czy to tylko takie fanaberie nic nie znaczące?
Czy to tylko taka „tajemna” wiedza, która ma na celu wyciągnięcie pieniędzy?
Nikogo,kto nie zaznał dobrej szkoły nauczania pewnie nie przekonam, ale mogę obiecać że zauważenie błędów u zawodnika Pucharu Świata nie będzie niczym niezwykłym, a wiedzieć co i jak to już wszystko co potrzeba,teraz tylko (trening) jazda,jazda,.............
PS. Naprawdę nic nie mam do nauczycieli typu: ojciec,wujek, kolega, ważne tylko aby dobrze tę wiedzę przekazali nie wyrządzając „krzywdy” przy okazji.
Czy Ci dobrzy „technicznie” stanowią mniejsze zagrożenie na stoku od tych samouków ?
Hmm, zarówno w jednych jak i w drugich wstępuje czasami „szaleństwo”, choć im człowiek bardziej doświadczony ( oczywiście narciarsko) tym zagrożeń na stoku jest coraz mniej, za to coraz więcej kolegów „bez kolan”
Chyba nawet Sam w to nie wierzysz. Jechać pokracznie bo tak chce ? Nikt nie chce źle, każdy chce być dobrym,coraz lepszym, każdy chce być podziwiany.
Inna sprawa jak się nic nie chce to wtedy wyciąga się taką zasłonę, bo ja tak chcę, ale to tylko zasłona, takie ciche zamykanie ust naszej świadomości, takie szukanie wytłumaczenia dla naszego kaca i naprawdę nie ma nic wspólnego z wolnością człowieka