Skocz do zawartości

yyy

Members
  • Liczba zawartości

    65
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez yyy

  1. Dziwni Ci instruktorzy, bo z tych co ja znam to mają takie obłożenie w sezonie, że nie bardzo mają czas siedzieć po knajpach. Proponuje Ci wybrać całkiem inną metodę. Skontaktuj się z paroma chłopakami co prowadzą szkółki narciarskie ( są obecni na forum) i zapisz się na taki tydzień narciarski. Jeździsz sobie cały tydzień, od rana do wieczora ( dłużej nie dasz rany- nie wytrzymasz kondycyjnie) pod okiem dobrych instruktorów. Taki okres sprawi, że złapiesz już podstawy. Cena takiego szkolenia wychodzi całkiem przyzwoicie bo 300-500 zł .A efekty będą już po tym pierwszym tygodniu. Później co rok taka powtórka, i po paru sezonach będziesz jeździł dobrze. Później również jakieś warsztaty doszkalające. Gwarantuje Ci, że cena za godzinę nie będzie wtedy wychodzić po 70 zł, a i efekt trochę większy. Hej
  2. a ja,że po prostu inaczej nie potrafi:) jak widać "logika" różna :)u różnych osób:) PS. Hej, idę pobiegać ( też mi się nie chce) Użytkownik yyy edytował ten post 02 luty 2009 - 05:50
  3. A ja całkiem inaczej odbieram te przekazy. Takie „Panowie Instruktorzy” zabrzmiało całkiem lekceważąco Oczywiście,że można wybrać własną drogę,ale twierdzenie,że to lepsza droga niż poprowadzenie przez kogoś w tym kierunku nauczanego to chyba nieporozumienie. Co to znaczy źle jeżdżę, nie tak jak „trzeba” i czy to tylko takie fanaberie nic nie znaczące? Czy to tylko taka „tajemna” wiedza, która ma na celu wyciągnięcie pieniędzy? Nikogo,kto nie zaznał dobrej szkoły nauczania pewnie nie przekonam, ale mogę obiecać że zauważenie błędów u zawodnika Pucharu Świata nie będzie niczym niezwykłym, a wiedzieć co i jak to już wszystko co potrzeba,teraz tylko (trening) jazda,jazda,............. PS. Naprawdę nic nie mam do nauczycieli typu: ojciec,wujek, kolega, ważne tylko aby dobrze tę wiedzę przekazali nie wyrządzając „krzywdy” przy okazji. Czy Ci dobrzy „technicznie” stanowią mniejsze zagrożenie na stoku od tych samouków ? Hmm, zarówno w jednych jak i w drugich wstępuje czasami „szaleństwo”, choć im człowiek bardziej doświadczony ( oczywiście narciarsko) tym zagrożeń na stoku jest coraz mniej, za to coraz więcej kolegów „bez kolan” Chyba nawet Sam w to nie wierzysz. Jechać pokracznie bo tak chce ? Nikt nie chce źle, każdy chce być dobrym,coraz lepszym, każdy chce być podziwiany. Inna sprawa jak się nic nie chce to wtedy wyciąga się taką zasłonę, bo ja tak chcę, ale to tylko zasłona, takie ciche zamykanie ust naszej świadomości, takie szukanie wytłumaczenia dla naszego kaca i naprawdę nie ma nic wspólnego z wolnością człowieka
  4. Więc jakie są te wady ?,bo według mnie dobrze dobrana "slalomka" to sam miód:)należy tylko do tej zabawy zabrać się na poważnie ( godzinka z instruktorem na pewno nie wystarczy) Hmm, myślisz że oni nie potrafią jeździć na nartach ?jedni z lekkościa:) inni rozpaczliwie:)
  5. Aleś się uparł na ten ześlizg. Miałem okazję oglądać te zawody i wielu niestety nie zmieściło się w bramkach (czy to wina narty czy sprytnie ustawionych bramek ciężko jest ocenić ja stawiam na drugie) Ponadto ciągle niestety manipulujesz aby osiągnąć swoje cele np. "teraz jest mowa o "momencie wejscia w ześlizg) czyli o lepszym czytaniu stoku" Co ma wspólnego ześlizg do czytania stoku ? nie kumam (chcesz dobrze czytać stok pojeździj trochę z zawiązanymi oczami) Osobiście zdecydowanie wolę oglądać czystą jazdę na krawędziach niż ostre hamowanie (ustawienie na moment nart w poprzek) po to tylko aby móc się zmieścić w bramce. Ale wracając do pytania powiem tak. krótka dominująca na stoku narta jest dobra na początek (to że wielu od razu kupuje najlepszą slalomkę niestety nie jest dobrym pomysłem) później po nabraniu wprawy lub kontuzjach i tak się kupuje drugą "spokojniejszą" gigantkę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...