Skocz do zawartości

kowalczuk

Members
  • Liczba zawartości

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez kowalczuk

  1. Nie wiem czy ktoś o tym pisał, ale brak karnetu całodniowego na Szymoszkowej to MEGA absurd górali z Zakopanego. Szczyt głupoty w najlepszym wydaniu. To jest najgorzej zorganizowana "Stolica Sportów Zimowych" na Świecie.

    Dlaczego my Polacy musimy być ze wszystkim na szarym końcu? Narty to tylko przykład, bo czy jest jakaś dziedzina gospodarki, którą moglibyśmy się pochwalić? Wygląda na to, że w Polsce nic nie wolno robić - żadnych własnych (krajowych) inwestycji. Zatrzymany rozwój wszystkiego. Nic się nie opłaca albo wręcz nie wolno. Dlaczego akurat u nas?

    A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!! Pozdro Wiesiek

    Wygląda na to, że pomimo najniższych średnich zarobków, najgorszych ośrodków to mamy do tego najdroższe na świecie opłaty.
  2. Wystarczy przekroczyć granicę a tu w przedsprzedaży mamy skipass na 83 km tras w Słowacji obejmujący wszystkie ośrodki w Wysokich Tatrach,Chopok i wiele innych za jedyne 290 Euro na cały sezon Ale czymże są słowackie stoki przy tej jednej najwspanialszej i najdłuższej w Polsce kolei gondolowej oferującej aż jedną trasę zjazdową...

    No to pięknie. Słowacy górą. Pierwsi w tej części Europy. Czesi chyba jeszcze tego nie zrobili, ale mam nadzieję, że teraz będą mieli doping i w przyszłym roku dołączą. Ja bynajmniej na ten rok rezygnuję z Czech. Zupełnie nie rozumiem. W końcu jaki to problem z taką kartą plastikową? W innych krajach karty plastikowe z magnetycznym paskiem używane już są ponad 30 lat. Pozdrawiam, RK

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 grudzień 2010 - 03:17

  3. Masz racje. Nie przeliczałem. Wygląda na to, że ktoś się machnął i to o cale jedno 0.

    A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!!

    Tak to bywa, gdy jest popyt a blokowana jest podaż. Ale cóż, niektórzy nie mają wyboru. Nie zawsze Alpy każdemu pasują. Pisałeś wcześniej o dość tanich noclegach w Austrii. Czy możesz coś więcej? Gdzie ich szukać? Osobiście bardzo polubiłem Dolomiti Superski. Pogoda niemalże gwarantowana. Zaobserwowałem, że w Austrii nie jest ona tak pewna, jednak przy wyjazdach na dłużej niektóre dni można sobie odpuścić. Odnoszę wrażenie, że w Austrii noclegi byłyby tańsze niż we Włoszech, Francji i Szwajcarii.
  4. Dla mnie to narciarskie nieporozumienie - nadawałby się może na pierwsze kroki - gdyby nie tłok i ceny jak z kosmosu. Byłem tam ze dwa lata temu - chciałem popróbować sił na parapecie. I myślę, że więcej tam nie pojadę. Wałbrzych to dobre miejsce wypadowe do Czech (no i do Rzeczki i Potoczka - hmmm) Z Twojej korespondencji nie wiem czy szukasz miejsca z którego okazjonalnie wyskoczysz na narty czy ma to być kilka miesięcy na nartach.

    Ma to być kilka miesięcy na nartach z karnetem na cały ten okres i dużo km. tras - coś jak "Dolomiti Superski" czy "Ski Amade". Dojazdy z Polski do Alp nie wchodzą w grę - za daleko oczywiście. Raczej myślę o jakichś tańszych na kilka miesięcy noclegach w Alpach, tzn. żeby ceny były miejskie nie dla turystów. Nie musi być to koniecznie przy samych wyciągach, może być dojazd powiedzmy gdzieś do 40 km. samochodem.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 04 grudzień 2010 - 20:40

  5. Rozmawialem z wielopma ludzmi ktorzy sa w temacie i nie rozumie skad teoria ze nie przeszedl badan??? Wyciagi oba sa naprawde dofginansowane i dzialajua jak zadne inne w okolicy tego typu. W tym sezonie bedzie tylko dolna czesc na gornym nawet nie bylo kola jak bylem tam jakis czas temu na spacerku z pieskiem. Problem Sowy nie lezy we wlascicielu a w lasach panstwowych ktore blokuja tam wszystko i kazdemu wlascicielowi. Rozmawialem z ludzmi z Sowy 4 lata temu jak remontowali ten wyciag opowiadali o planach wlasciciela jakie ma na Sowe byly juz nawet projekty kosztorysy wszystko szlo ku dobremu lecz nikt nie przewidzial tego ze lasy zablokuja wszystko bo teren jest w calosci lasow panstwowych i to jest problem tak jak zawsze zawin ilo nasze chore panstwo

    Ale co blokują? Przecież ta trasa była i funkcjonowała tam jeszcze za PRL-u, a nawet przed II wojną (widziałem zdjęcia przedwojenne)?

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 21:57

  6. Może nie zainsynuować, ale przypomnieć "receptę" na ogrom przepisów ;): http://www.rp.pl/artykul/419342.html I co wyciąg nadal kręci (dziś rusza) :). Tym co najbardziej krzyczeli w komisji śledczej, zachciało im się lecieć TU-154, a tysiące narciarzy jest zadowolonych. ;) Pomijając kolejki i kamienie, oraz drogę, która powinna być na tyle czarna aby wyjechać do Zieleńca na letnich oponach. :P Pozdrawiam

    Ale na jakiej podstawie od razu utożsamiasz z aferami wszystkie inwestycje w Polsce?

    No to prezes musi brać przykład ze swojego imiennika z Zieleńca.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 16:52

  7. No to prezes musi brać przykład ze swojego imiennika z Zieleńca. :-))) Pozdrawiam.

    A tak dokładniej to co tu byś chciał zainsynuować?

    Jeśli chodzi o polskie Sudety to bardzo niewiele się tutaj zmieniło. ... Czyli odpowiadając na Twoje pytanie moim zdaniem - nie warto Pozdrawiam Wiesiek

    Czyli jak zawsze. Bardzo podobnie to odbieram po tegorocznych wiadomościach na ten temat, ale myślałem, że może coś przeoczyłem. Wcześniejszą sytuację znam. W moim przypadku na + przemawiają noclegi k. Wałbrzycha, które miałbym za darmo. Reszta to niestety minusy. Ponadto jak się orientuję brak jest gdziekolwiek karnetów całosezonowych na jakiś większy obszar. Czyli jeszcze nie czas. A szkoda. Dziękuję za odpowiedź. A co sądzisz o Zieleńcu? Wiem już o kanapach, które tam zastąpiły niektóre istniejące przedtem orczyki - to jednak na ten sezon raczej nie ma nic nowego (podobnie jak i na Czarnej Górze), ale jak to wszystko, tzn. Zieleniec, na dziś oceniasz?

    Karnety sezonowe w "pobliskiej" Austrii to koszt 400 - 600 euro. Noclegi w cenie 14 euro są bez większych problemów osiągalne, dojazd przez Niemcy bezpłatny. Jak ktoś dużo jeździ to dniówka wychodzi mu poniżej 200 zeta nawet w najdroższym Tyrolu a w Karyntii sporo taniej. Po porównaniu kosztów - w Polsce będzie tak samo (przy noclegu). Reszty porównać się nie da bo to przepaść (tak jakby porównywać zdezelowanego fiata 126 z bryką z górnej półki).

    W zeszłym roku byłem w Austrii - Ski Amade, ale tylko tydzień. Niedawno sprawdzałem ceny na całosezonowe karnety dla "Salzburger Sportwelt" region. Było coś chyba ok. 400 Euro. (Gdyby taki był na cale Karkonosze przynajmniej). W tym roku rozważam gdzieś wyjazd na kilka miesięcy, więc chciałbym się urządzić licząc za dzień jak najtaniej. Gdzie Twoim zdaniem szukać tego typu noclegów?

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 01:27

  8. c.d. Od lat lobby inwestorów narciarskich próbuje wywalczyć zmiany w ustawach: wprowadzenie prawa śniegu i nowelizacje ustawy o gruntach rolnych i leśnych. – Jeśli chciałbym wybudować wyciąg długości 1 km, to musiałbym zapłacić Lasom Państwowym ok. 2 mln zł, to więcej niż koszt budowy trasy wraz z zakupem terenu – wylicza Ryszard Florek, prezes firmy Fakro z Nowego Sącza (okna dachowe). Florek chce inwestować w narciarstwo, ma pomysły i pieniądze, ale powstrzymuje go mur złych przepisów. Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu posłowie głosowali odpowiednie poprawki do ustawy o gruntach rolnych i leśnych i odrzucili je. Przeciw było SLD, SDPL, LPR. Za poprawkami głosowały PO i PSL. PiS wstrzymał się od głosu. – Gdyby poprawki przeszły, ruszyłyby inwestycje. W naszym regionie powstałoby około tysiąca nowych miejsc pracy. Partie deklarują walkę z bezrobociem, ale to puste słowa – prezes Florek nie kryje rozgoryczenia. Rozwijamy się, bo przepadniemy Dr Michał Żemła (Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa) dostrzega, że o ile w Beskidzie Śląskim, Tatrach i Sudetach następuje degradacja znanych ośrodków narciarskich (kompletny brak inwestycji), to dwa miejsca w Polsce rozwijają się zadziwiająco prężnie. – W Białce Tatrzańskiej połączyli swoje siły mieszkańcy i wciąż rozbudowują infrastrukturę. Zaś wzorcowym regionem, liderem na rynku, jest Beskid Sądecki – ocenia. W Białce pracują trzy stacje narciarskie: Kotelnica, Bania i Kaniówka. Obowiązuje jeden skipas, a według planów niebawem nastąpi połączenie wszystkich wzniesień w jeden kompleks. Wiodącą stacją jest Kotelnica, gdzie co roku oddawana jest do użytku nowa trasa i nowy wyciąg. W tym sezonie uruchomiono sześcioosobowe krzesełka. Wiceprezes spółki Kotelnica Władysław Piszczek (sołtys Białki): – Rozwijamy się, bo inaczej przepadniemy. Sprawa jest prosta, po to są banki, żeby udzielać kredytu. Bierzemy kredyt, inwestujemy, zarabiamy i spłacamy. I tyle. Kotelnicę założyło 48 udziałowców, przeważnie górali z Białki – to ewenement w skali całego kraju, że zamiast się kłócić, połączyli siły. Na razie większą część zysków przeznaczają na nowe inwestycje, ale do interesu nie dokładają. Codziennie po ich stokach mknie 5 tys. narciarzy. Docelowo będzie dwa razy tyle. Na Sądecczyźnie narciarstwo stoi na dwóch filarach: Jaworzyna Krynicka i Wierchomla. Jaworzyna należy do PKO BP i PZU Życie (razem ok. 70 proc. udziałów) oraz 180 drobnych udziałowców, z których najważniejszym jest wspomniany wyżej prezes firmy Fakro Ryszard Florek (10 proc.). Wierchomla to wyłączna własność Krzysztofa Brzeskiego, warszawskiego dewelopera i zapalonego miłośnika narciarstwa. Osiem lat temu rozpoczął inwestowanie, można powiedzieć, że wciąż jest na początku drogi. – Zamierzamy doprowadzić wyciągi aż do Muszyny – deklaruje rzecznik prasowy Wierchomli Piotr Stalęga. Według wizji Ryszarda Florka należy w różne strony pociągnąć dziewięć nowoczesnych wyciągów krzesełkowych, aby powstał największy w niealpejskim rejonie Europy kompleks narciarski – ok. 30 km tras. Połączone zostałyby działające dotąd osobno: Jaworzyna, Słotwiny i Wierchomla. Florek przechowuje w magazynie już zakupiony w Austrii wyciąg krzesełkowy, który zamierza postawić na trasie od wsi Łosie do Słotwin. Jaworzyna Krynicka, która dzisiaj obsługuje prawie 6 km tras narciarskich i chlubi się najdłuższą w Polsce koleją gondolową, w taki interes weszłaby chętnie. Nakłady są rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, ale zyski też niemałe. W 2004 r. zarobiła na czysto 2,2 mln zł. Planowane jest wejście na giełdę, co powoli uzyskać potrzebny kapitał. Białka i inwestorzy z regionu sądeckiego to w Polsce wyjątki od reguły. Ta zaś polega na drenowaniu kieszeni narciarzy w zamian za marną ofertę, brak pomysłu na rozwój i niezauważanie, że polscy miłośnicy nart coraz częściej wywożą swoje ciężko zarobione dutki w Alpy. Daleko, dla Polaków ciągle drogo, ale za to narciarz ma tam poczucie, że wszyscy myślą wyłącznie o nim i jego wygodzie. Komu zależy na Polakach Od 5 lat włoskie agencje turystyczne zainteresowane są turystami z Polski. Katarzyna Gałuszka, specjalistka od PR z firmy Testa Communications, jest pionierem przełamywania wśród austriackich i włoskich kontrahentów przekonania, że miłośnik narciarstwa z Polski przyjeżdża z własną konserwą turystyczną, którą po cichu zjada wieczorem na kwaterze. Sześć lat temu na warszawskich targach turystycznych Katarzyna Gałuszka spotkała właściciela jednego z włoskich górskich hoteli w Maso Corto w południowym Tyrolu. Zaproponowała kompleksową obsługę. Obiecała właścicielowi turystów zimą i latem. Zachętą do wyjazdu do Włoch okazały się wizyty gwiazd polskich seriali. Maso Corto zaczęło być wkrótce nazywane polską wioską. – Zaprosiliśmy znanych aktorów, piosenkarzy i sponsorów na letnie narty. Ściągnęliśmy dziennikarzy. We wszystkich kolorowych gazetach, w telewizjach mieliśmy wielkie relacje. To zadziałało. W następnym roku z gwiazdami mogli jechać chętni narciarze. Były koncerty, dyskoteki, prezentacje najnowszego sprzętu i nowych technik narciarskich. Po trzech latach w czasie Polskiego Tygodnia Maso Corto zaczęło pękać w szwach. Okazało się, że zapełnione są nie tylko schroniska, ale i czterogwiazdkowe hotele. W Polskie Dni trzeba było układać się z większością hotelarzy i restauratorów. Maso Corto zaczęło funkcjonować jako ośrodek polski także w czasie wysokiego sezonu. Od trzech lat śladem Gałuszki idą inne polskie firmy. Na Polskie Dni można było pojechać do Włoch np. w towarzystwie Sydneya Polaka, z Kayah, do włoskiej Modeny, gdzie w jednym czasie, w zorganizowanych grupach, przebywa dobrze ponad tysiąc Polaków. Teraz w austriackim Solden, Kaprun, Zell am See, w hotelach, restauracjach i na stokach przybywa napisów w języku polskim. A także popołudniowych atrakcji adresowanych dla Polaków. – Z niektórymi kontrahentami mamy jednak problem. Na przykład z właścicielem kolei linowej w dolinie, który nie jest zainteresowany jakimikolwiek zniżkami dla Polaków. Kłania się myślenie polskie. Szefowie z Schnalstaler Gletscherbahner uważają, że narciarz i tak musi kupić karnet. Nie jest dla nich argumentem, że agencja chce kupić sto biletów i że promuje dolinę. Więc teraz Katarzyna Gałuszka chce, żeby partnerem następnych Polskich Dni nie byli drobni hotelarze ani właściciele wyciągów, tylko regionalne państwowe agencje turystyczne, takie jak departament turystyki jednego z regionów w Dolomitach. Na promocję w Polsce przeznaczą swoje fundusze. – Wiedzą przecież, że Polskie Dni to już renomowany produkt. W sezonie 2004/2005 austriackie góry odwiedziło prawie 180 tys. Polaków. Zamówili tam 760 tys. noclegów, ale to na razie tylko 1 proc. wszystkich narciarzy korzystających z uroków austriackich Alp. – To bardzo dobrzy, cenieni klienci, zależy nam, żeby Polaków przyjeżdżało znacznie więcej – deklaruje Franca Kobenter. Do Włoch na narty co roku jeździ ponad 200 tys. Polaków (tylko do Górnej Adygi, jednego z regionów, przyjeżdża zimą 87 tys.). Do Francji kilkadziesiąt tysięcy. Najmniej do Szwajcarii, która jest najdroższa, ale razem to i tak około pół miliona. Łatwo oszacować, że nasi narciarze wydają (wywożą) rocznie dobrze ponad 3 mld euro, czyli najmniej 12 mld zł. Nic dziwnego, że swoje Alpy zaczyna reklamować w Polsce Słowenia. Zapraszają do siebie Słowacy i Czesi. Nawet Turcja wprowadziła dla Polaków ofertę narciarską. Skoro wszystkim to się opłaca, to znaczy, że ten biznes ma przed sobą przyszłość. Polscy inwestorzy, właściciele stoków i ustawodawcy muszą to zrozumieć. I pewnie taka będzie kolejność. Państwo uzna, że rozwój narciarstwa ożywi górskie rejony i wspomoże tę branżę (także zmianami w prawie), biznesmeni ruszą z pieniędzmi, założą spółki z góralami. Powstanie odpowiednia infrastruktura, z której Polacy będą masowo korzystać. A wtedy ujawnią się talenty alpejskich orłów, nie takich na miarę Eddiego Edwardsa, ale przynajmniej Andrzeja Bachledy. Piotr Pytlakowski, Ewa Winnicka Pozdrowienia, Ryszard Kowalczuk ----1----2----3----- http://writer.zoho.c...e---Niedamirow1

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 02 grudzień 2010 - 05:14

  9. Znowu to samo. Dzisiaj rozmawiałem z facetem który ma znajomego w obsłudze. Powiedział mi, że w zeszłym roku nie dostali pozwolenia na otwarcie górnej części bo nie przeszła badań technicznych. Masakra :mad: Zeszły sezon był naprawdę dobry jak na nasze warunki i ten szykuje się też nieźle a tutaj takie numery robią. Przecież trasa z Sowiej ma w sumie około 1500 m. Jest najciekawsza w okolicy i przyciągała by ludzi z Wrocka, Dzierżoniowa, Bielawy, Świdnicy, Wałbrzycha oraz z mniejszych miejscowości. Ja rozumiem, że remont kosztuje ale zmarnować dwa "dobre" sezony to jest chyba większa strata. Może jestem inny ale dla mnie to ...

    Masz rację, nie licząc Czarnej Góry to najlepsza trasa w wałbrzyskim. Ma 300 m. różnicy poziomów i 1.5 km długości, a to już ewenement, który bije na głowę słynny na całą Polskę Zieleniec. Jednak połówka trasy to nic specjalnego. Wygląda na to, że nowy właściciel jeszcze mniej dba od starego, albo mu rzeczywiście wstręty robią z tym pozwoleniem. Takie działania to dość częste w naszym kraju dzisiaj zjawisko. Dwa zmarnowane (a może to już 3?) lata to raczej nie przysposobią Sowie renomy. Na razie to będę jeździł do Czech, ale powiadomcie forum proszę jak górny wyciąg ruszy. Ja na razie to będę jeździł do Czech, ale gdyby się odmieniło to znów zacznę tam przyjeżdżać. Na Wielką Sowę mam znacznie bliżej.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 01 grudzień 2010 - 18:59

  10. Witam! Mamy w ofercie sprzedaż 50% udziałów w spólce budującej stację narciarską w bardzo atrakcyjnym turystycznie miejscu w Beskidzie Żywieckim. Przesyłam Panu link z naszej strony internetowej, na której jest opisana ta działka. Beskid Żywiecki to główna baza wypadowa dla mieszkańców głównie Śląska i Małopolski. Jest tam wiele ośrodków narciarskich, natomiast miejsce, które oferujemy, jest wyjątkowe! Pilnie poszukujemy wspólnika do uruchomienia inwestycji. Zapraszam na nasza stronę. Bliższe informacje: Grażyna Kasińska 501-223-821 http://aston.gratka....5d2891efa6913,1

    Dziękuję bardzo za tą informację i jednocześnie proszę o odpowiedź gdzie mógłbym uzyskać więcej informacji na temat tego projektu. RK

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 20 maj 2010 - 04:49

  11. mogę przykład: kupuje bilet na 30km, rozmyślam się po 15km wysiadam daję, sprzedaję bilet osobie, która jedzie te pozostałe 15km (bilet jest ważny czy nie ?) wbrew pozorom potęguję, dam przykład z Mosornego: mam bilet 4 godzinny ale po 2h mam dość jeżdżenia, mam go wyrzucić? Przecież on jest ważny jeszcze przez 2 godziny , dla właściciela stoku to jest ideał (jeżeli nie mogę sprzedać) kasa zapłacona a miejsce na wyciągu nie zajęte.

    Może to trochę daleko, ale chyba nie niemożliwe skoro tam stosowano coś takiego już 20 lat temu - a być może i wcześniej. Przyjeżdżało się o obojętnie której godzinie i kupowało karnet na tyle godzin ile kto chciał. Ośrodek nazywa się Bromont a znajduje się w Quebec. Wszyscy byli zadowoleni i właściciel korzystał też, bo do ośrodka przyjeżdżało znacznie więcej ludzi. Czy dziś jest tak nadal, nie wiem - ostatnio nie sprawdzałem, ale jak ktoś chce to na pewno można sprawdzić na Internecie. P.s. Sprawdziłem, ale już tak nie robią: http://www.skibromon...nd_schedule.htm, natomiast nie prawie żadnej różnicy między 4 a 8 godzinami.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 19:38

  12. Witam bardzo serdecznie. Jest to moj pierwszy post wiec jednoczesnie pragne sie przywitac ze spolecznoscia narciarska! Od jakiegos czasu mieszkam w Austrii i tutaj tez stawialem swoje pierwsze kroki na nartach, szybko dostalem narciarskiej goraczki i teraz nie wyobrazam sobie weekendu bez nart. Niestety jest jedno ale: ceny. Male osrodki narciarskie (male na standardy austriackie) to wydatek okolo 30 Euro od osoby za dzien. I odniose sie tutaj do postu jednego z przedmowcow, ktory napisal, ze jest to dniowka... nawet dobrze zarabiajacy Austriacy pukaja sie w glowe za takie ceny. Efektem jest niesamowita ilosc narciarzy ktorzy na nartach wchodza do gory, po czym zjezdzaja sobie majestatycznie w dol. Czesto zdarza sie, ze na waskich odcinkach moga stanowic zagrozenie o czm austriacka prasa traktuje dosc czesto. Druga kwestia, zgodnie z tym co jeden z Naszych powiedzial: obce chwalicie swojego nie znacie. W zwiazku z tym chcialem sie wybrac na narty do Polski. No i niestety sie nie wybiore bo jak czytam fora, slysze znajomych to wylania sie z tego obraz koszmaru i wiecznej walki o miejsce na krzeselku badz orczyku... No coz, wiec moze spotkamy sie kiedys na stokach w okolicach Salzburga! POZDRAWIAM!!!!

    Właśnie niedawno stamtąd wróciłem. Zjeździłem Ski-Amade. Naprawdę Ci zazdroszczę. To region marzenie. Setki kilometrów połączonych ze sobą tras i wyciągów. (Ile tam jest łącznie? Jeszcze się nie doliczyłem, a na mapkach nie podali.) Niedaleko w sąsiedztwie jest też Ski-Welt - podobnie. Byłem też dwukrotnie nieco dalej "Dolomiti Superski" we Włoszech z Marmoladą 1800 m. przewyższenia (lodowiec) - 480 km. połączonych tras, a cały region 1200 km. - również marzenie - to też niedaleko - także w Val di Sole (Madonna Di Campiglio, Tonale, Folgarida, Marileva) - też paręset km. połączonych tras - oprócz Tonale, ale jeszcze bliżej (też byłem) Zillertall i Hintertux (lodowiec), też jeden z najlepszych w całej Austrii. Byłem też parę razy w Zell am See i Kaprun (lodowiec). Z Salzburga wszystko bliziutko - prawie na wyciągniecie ręki. Wszędzie autostrady - jeździ się 3 razy szybciej. TO JEST ŻYCIE. Niestety nie zobaczysz nic podobnego u nas. Nawet tego namiastki. W drogach pełno dziur. Muszę bardzo uważać na zawieszenie. Jeździ się wolniutko. Jak ośrodek urasta do kilku km. tras prasa natychmiast okrzykuje go ogromnym terenem narciarskim, który powinniśmy chronić przed "tymi dzikimi hordami narciarzy" co "trawę pod śniegiem niszczą". Nie ma porównania.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 19:06

  13. kowalczuk na twoje 78 postów chyba z 70 przypada na ten temat ... w czym ta twoja ojszczyzna za wielką wodą jest lepsza niż NASZA Ojczyzna ..... Tym ze wywałała kilkadziesiąt swiatowych konfliktów w celu tzw. zwalczania terroryzmu ?? ( czy nie chodziło o złoża ropy ? ) i wieloma innymi kłamstewkami ? co kraj to obyczaj żyjesz sobie tam to do naszej polityki, naszych gór się nie tykaj. Ciekawe na jaką wysokość u Wuja Sama widzą politycy .... i nie pisz więcej oftopów - temat dotyczy absurdów .... P.S Proszę moderatorów forum zeby za niepotrzebne oftopy karali - wszystkich bez wyjątku !!

    Człowieku co Ty pleciesz? To jakaś paranoja. Czego się mnie czepiasz? Czy Ty myślisz, że ja mam coś z tym wspólnego? Ja wywołałem albo miałem wpływ na jakieś konflikty światowe?

    IDŹ SIĘ LECZYĆ

    Po pierwsze ja nawet w Stanach nie mieszkam. A nawet gdybym to jakie masz na to dowody, że ja jakieś konflikty popieram?

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 15:07

  14. Nie bede sie wdawal juz w polemike z Toba czy Kowalczukiem. I wszystkim innym tez to radze. ... ... nie wiecie, bo wiedziec nie mozecie, co tu jest naprawde grane. ... o naszych wewnetrznych sprawach polskich, a zwlaszcza politycznych sie nie wypowiadajcie, bo nie macie o tym zadnego pojecia.

    Więc wytłumacz nam. Chyba, też mam prawo nawrócić się na właściwą drogę skoro tkwię w błędzie. Nie wolno nic mówić? Jakieś tajemnice w demokratycznym kraju? To nie ma już wolności słowa? Polityka to sprawy społeczne czyli nas wszystkich - od polityki zależy n.p. czy można daną trasę poszerzyć czy nie, bo teren n.p. należy do organów państwowych (lasy, parki, Ministerstwo Środowiska, Rolnictwa itd. itp.) czyli jest jeszcze nasz wspólny, publiczny, a prawo które to reguluje też należy do państwa. Jednego bez drugiego nie da się rozpatrzyć, chyba, że bardzo płytko. Nawet jeśli na swojej własnej ziemi chcesz poszerzyć trasę, czy nawet wyciąć 1-dno drzewo to potrzebujesz zgodę instytucji państwa. A państwo to też polityka. Co z tego, że ktoś ma jak najlepsze intencje i chce coś zrobić dobrze jak państwo (lokalna władza państwowa n.p. czy jakieś ministerstwo) to odrzuci. I tak jest na ogół. Odrzucą, okroją i wychodzi jedynie karykatura.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 12:37

  15. Kiedyś PZPR znała Polskę tylko do 1-wszego pietra, i to tylko z tych ulic po których poruszały się ich limuzyny. Tylko tyle widzieli z za ich szyb. Dlatego domy też tylko pomalowane były do 1-wszego pietra (n.p. tam gdzie przejeżdżał Gierek). Budynki w środku, podwórka i domy innych ulic w całości wyglądały strasznie ale oni o tym nie wiedzieli. Krytyka była zabroniona. Dlatego ten cały system do końca nie wiedział co się tak naprawdę źle dzieje. Dlatego musiał upaść. Czyżby te czasy wracały? Ja na kraj nie najeżdżam bo kraj to my Polacy. Też jestem Polakiem i nie sądzę, żeby to była wina ludzi, choć słyszę często taką samokrytykę jakby to było w Chinach za epoki Mao. "To my sami jesteśmy winni bo mamy polskie charaktery i wady" - słyszy się często. Nawet i to tutaj oburzenie wynika myślę stąd, że winę przypisują jakby sobie samym najczęściej Ci co nie powinni. Ludzie niepotrzebnie siebie nawzajem obwiniają, a przecież to nie oni powodują. Nie oni tworzą ten nowy system, prawo nie oni podejmują kluczowe decyzje. Ktoś inny rządzi tym krajem.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 20:24

  16. Kiedyś PZPR znała Polskę tylko do 1-wszego piętra, i to tylko z tych ulic po których poruszały się ich limuzyny. Tylko tyle widzieli z za ich szyb. Dlatego domy też tylko pomalowane były do 1-wszego pietra (n.p. tam gdzie przejeżdżał Gierek). Budynki w środku, podwórka i domy innych ulic w całości wyglądały strasznie ale oni o tym nie wiedzieli. Krytyka była zabroniona. Dlatego ten cały system do końca nie wiedział co się tak naprawdę źle dzieje. Dlatego musiał upaść. Czyżby te czasy wracały? Ja na kraj nie najeżdżam bo kraj to my Polacy. Też jestem Polakiem i nie sądzę, żeby to była wina nas zwykłych ludzi, choć słyszę często taką samokrytykę jakby to było w Chinach za epoki Mao. Ludzie jakby biją się w piersi mówiąc - "To my sami jesteśmy sobie winni bo mamy polskie charaktery i wady". Nawet i to tutaj oburzenie wynika myślę stąd, że winę przypisują jakby sobie samym najczęściej Ci co nie powinni. Ludzie niepotrzebnie siebie nawzajem obwiniają, a przecież to nie oni mają wpływ na główne sprawy jakie się tu dzieją. Nie oni tworzą ten nowy porządek, prawo nie oni podejmują kluczowe decyzje. Ktoś inny rządzi tym wszystkim.

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 19:48

  17. To dobre forum sobie znalazłeś. Na skiforum.pl wszyscy, dosłownie WSZYSCY są oponentami rozwoju ośrodków narciarskich w Polsce. Wiadomo dlaczego - tak nam powiedziały MEDIA... (i hiszpańska inkwizycja)!

    A gdzie ja powiedziałem "WSZYSCY"? Część jednak się tak zachowuje, bynajmniej. Wyśmiewanie słusznej krytyki - a skąd niby decydenci mają wiedzieć, że jest źle skoro nie wolno krytykować? Na zachodzie nie tylko się krytykuje jeśli coś jest złe. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej i od krytyki zależy, że coś się później poprawia. Jeżeli nikt nie krytykuje to znaczy wszystko jest cacy - taki jest wyciągany na ogół wniosek - nic nie potrzeba poprawiać. "Dopóki kółko nie skrzypi nikt nie widzi potrzeby, żeby je naoliwić". A od tych poprawek nawet tych najdrobniejszych w sumie wyrasta różnica, że później ktoś się staje lepszy od drugiego. Krytyka wymusza postęp. Dlatego nie mogę się zgodzić z piętnowaniem krytyki i bierną postawą "cacy-cacy".

    Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 luty 2010 - 17:40

×
×
  • Dodaj nową pozycję...