Skocz do zawartości

dudezm

Members
  • Liczba zawartości

    89
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez dudezm

  1. Ja też wszystkim dziękuję za super 3 dni na nartach.

     

    niecierpliwie czekam na przyszłoroczną edycję.

     

    Długo myślałem, czy się chwalić swoimi wyczynami na gigancie ale w końcu "a co mi tam"... niech będzie jakieś wideo ze spotkania.

     

    Oceńcie zatem technikę:

     

    https://youtu.be/AIxn_LU6qzM

     

     

    Dodam tylko, że pierwszy raz w życiu widziałem tyczki z bliska. Nie był to też mój najlepszy przejazd ale akurat ten mam na filmie. 

  2. A ja tam słodkie lubię. Celebruję TC. Mam już dwucyfrówkę na liczniku i nie zamierzam na tym poprzestać. (Wieczorem przyłożę się do treningu).

    A ku przestrodze miłośnikom diet O.T.T.O. :

     

  3. Wiem, wiem. Napisałem to trochę żartem. A ciągnąc dalej - gdzieś, kiedyś czytałem, że kibicując przed TV i "wczuwając" się w mecz/zawody można spalić tyle samo tłuszczyku co podczas normalnych ćwiczeń. 

     

    I tu przypomniał mi się program emitowany dawno, dawno temu, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, bodajże w TVP 1. Program przybliżał uroki i tajniki narciarstwa, a jego punktem kulminacyjnym była symulacja zjazdu po trasie PŚ. Widok "oczami zawodnika". Telewidzowie mieli ustawić się przed ekranem w pozycji zjazdowej i naśladować wychylenia, pracę góra-dół zawodnika. Miałem wtedy z 7, może 8 lat, nie miałem nart ale pamiętam, że spalałem całe mnóstwo kalorii zaiwaniając  po pięknych alpejskich trasach.


  4. Biegać z pulsometrem - tak. Ale na nartach to jak? Mam robić wymachy ramion na orczyku, żeby mi tętno nie spadło?

    No można jeszcze pogadać o polityce z kimś na kanapie. Jak się trafi zwolennik przeciwnej partii, to trzeba będzie z kolei tętno obniżać... 


  5.  Umiejętności mierne lub żadne za to szybkości osiągane duże absolutnie nie mające odniesienia w umiejętnościach, często jazda niebezpieczna. Napięcie na to by być pierwszym straszne. Z czego ta sytuacja wynika może ktoś mi powie bo ja nie rozumiem?

     

     

    Wytłumaczenie b. proste.

    Tak nas matka natura ukształtowała. Każdy lubi pokazać, że jest lepszy, szybszy od innych. Współzawodnictwo.

    A co do umiejętności:

    1. Pierwsze dni na nartach - strach i panika, nigdy się nie nauczę.

    2. Kilkudniowe oswojenie ze śniegiem i już OK. Narty są super, JA jestem  SUPER, bo już umiem jeździć ( nie przewracam się na orczyku, zjadę bez wywrotki całą trasę niebieską o dł 1km).

    3. Następne kilka dni, może już w kolejnym sezonie i jestem królem stoku, jeżdżę na krawędziach (tak mi się wydaje), należę do tej grupy najładniej jeżdżących na stoku - tak mówi rodzina/znajomi. I takie mam o sobie mniemanie. A przecież król nie może jeździć wolno i ostrożnie (bezpiecznie). 

    4. Niestety większość do tego punktu nie dociera. A tu właśnie zaczyna się narciarstwo. Szukamy informacji, jak poprawić swą jazdę. Trafiamy na jakieś forum, do instruktorów i dowiadujemy się, że jesteśmy ciency jak d... węża i dłuuuga droga przed nami. Ciężko to przełknąć niektórym. Większości wystarczy to, co osiągnęli do tej pory. Stąd też częste wpisy np. w dziale Dobór sprzętu: "jeżdżę drugi sezon, umiejętności w skali forum 6-7, jakie slalomki kupić, bo lubię krótkie podkręcone skręty?".

     

     

    Edit: w między czasie wort napisał to co ja, tylko prosto z mostu i dobitnie.

  6. Dziewczyna wsiada do tramwaju a za nia zielony ufoludek ...podchodzi ,dotyka ją palcem w ramie i mówi 

    -pitu pitu..

    Dziewczyna przesiadła się dalej a ufoludek za nią i zów pitu pitu

    Dziewczyna poszła do motorniczego(ufoludek za nią) i mówi ,że taki zielony ją zaczepia.

    Motorniczy mówi do ufoludka .

    -Przestań bo jak Ci w j...a przyłożę do nawet potomstwa nie będziesz miał .

    A ufoludek na to

    -Nie -mam..jaj ,nie- mam- jaj 

    Motorniczy zdziwiony ???

    -to jak wy sie rozmnażacie?? :o

    A ufoludek na to przykładajac paluszek 

    - pitu pitu  :D

     

    Uff, a już myślałem, że to ktoś ze skarbówki był...

  7. jest podobnie :D :D z wyjątkiem czarnej

     

    Gwoli ścisłości - "zjadę z czarnej" oznacza tu jedynie "jak muszę, to dotrę z góry na dół". Z jazdą w rozumieniu forumowym niewiele wspólnego.

     

     

     

    Różnicy specjalnej nie ma a to co jest może wynikać z objeżdżenia objawiającego się mniejszym napięciem.

    Ale objeżdżenie to też coś i robi różnicę.

    Hmm... a gdybyś, Mitku, zobaczył te dwa przykłady jako osobne filmy, bez dodatkowej informacji, pokusiłbyś się o wniosek, że to ta sama osoba jedzie?

  8. Mnie też do eksperta daleko ale:

    Od razu widać różnicę wjeździe. Może i ślepy zaułek ale ważne jest to, że oboje nie spoczywają na laurach tylko chcą się doskonalić, ćwiczą, próbują.

    Ja nakłaniając żonę do ćwiczeń, do poprawy techniki tylko ją zniechęciłem. "Ciągle tylko ćwicz, ćwicz, popraw to, popraw tamto, pamiętaj o tym i o tamtym... Ja sobie chcę po prostu pojeździć. Z czarnej też zjadę bez wywrotki więc daj mi spokój" - tak było u mnie.

    Jeśli faktycznie ona lubi narty, to idę o zakład, że następnym razem będzie " o nie, drogi robzonie, nie pojedziesz na żadne szkolenie z panem Skowrońskim. Co to ja gorsza? PojedzieMY razem".

    I to dla mnie jest najbardziej pozytywny skutek zabawy amatora w instruktora.

  9. Wczoraj ( Wtorek ) od 8:00 w Białce na Kotelnicy.

    Łudziłem się, że po feriach będzie mało ludzi. No i było... tak do 9:30. Potem już standard.

     

    Pierwsze zjazdy przy małej mżawce i pozytywne zaskoczenie przygotowaniem stoku. Kilka zjazdów rozgrzewkowych króciutką 5, potem 4 na sam dół, no i do sedna, czyli 2, 2a, 2b. Warunki oceniałem jako naprawdę świetne. Póki nie wjechałem na trasę nr 1.

    Nie wiem jak oni to zrobili, może użyli magicznego proszku, ale śnieg - po prostu beton, równiutki, gładziutki, uczesany ratrakiem betonik. Do tego na dole trasy po lewej fajne góreczki, taka namiastka namiastki skicrossu. By dopełnić szczęścia, chmury rozstąpiły się i, na przekór prognozom, wyszło piękne słoneczko.

     

    Niestety dla mnie, poprawa pogody spowodowała też poprawę bilansu finansowego dnia ośrodka, czyli najechało się ludzisków. Na dolnych stacjach utworzyły się piękne kolejki, na górze (orczyk 1 i 2, kanapa II) jeździło się płynnie. Jednak wzrost temperatury i zatłoczenia spowodował szybkie rozjeżdżenie tras. Przy mojej niezbyt wybitnej technice i słabej w tym roku kondycji radość z jazdy mocno spadła.

     

    Ale jak to mawiają na forum ( chyba głównie Mitek): " nie ma złych warunków, są słabi narciarze". 

    Jako że jak najszybciej chcę uciec z tej ostatniej grupy, nie zasiadłem w knajpie, tylko postanowiłem sprawdzić trasę nr 8, na której jeszcze nie byłem (ostatnio w Białce 7 czy 8 lat temu).

    Niestety też była rozjeżdżona, tak samo jak prowadząca do niej 6 i 6a (te dwie przy sporych odsypach zdecydowanie nie dla mnie, tym bardziej, że w udach pojawiły się pierwsze bóle).

    Szybko wróciłem na "jedynkę", chociaż i tam w międzyczasie się pogorszyło. A że uda pobolewały coraz bardziej, po kilku próbach postanowiłem odpuścić, nie ryzykując kontuzji.

     

    Teraz, zadowolony, rozbijam zakwasy przed monitorem, w przekonaniu, że "nie taka Kotelnica straszna jak ją malują."

  10. Ale odnosimy się do relacji Mitka, a tam jednoznacznie chodzi o to, że na danym stoku zainstalowanie wyciągu o większej przepustowości, nazwanego potocznie "szybszym", spowoduje nadmierny tłok.

    A te nasze wywody traktuję jako przejaw tęsknoty za śniegiem.

  11. Jeśli już tak dzielimy włos na 4, to tu się nie zgodzę. Jak mam do wyboru zwykły i wyprzęgany to pójdę (i sporo innych osób  ) na ten wyprzęgany, bo się krócej dynda w górze. Nawet kosztem małej kolejki. Skutkiem tego wyprzęgany będzie bardziej obłożony i wywiezie więcej osób. :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...