Skocz do zawartości

mn16

Members
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

mn16's Achievements

Apprentice

Apprentice (3/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Week One Done
  • One Month Later
  • One Year In

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Ja również popieram, to jakiś dramat jest...
  2. Nie! Karnet dotyczy tylko stacji Winterpol (sprawdzone u właściciela Gryglówki :-) Uaktualnienie informacji Na stronie oferty, właśnie pojawiła się następująca informacja: "Wszyskie karnety zakupione od początku trwania oferty obejmują również wyciąg Gryglówka" Użytkownik mn16 edytował ten post 12 grudzień 2011 - 11:58 Uaktualnienie informacji
  3. mn16

    Dziecko na stoku

    Nie przeszkadza, ponieważ wyjmujesz "orginalną" i wkładasz nową z grzałką elektryczną. Jak zauważyłaś pewnie na stronie, którą podałem są różne wkładki grzejne (zwykłe, profilowane itd.) Ale wydaje mi się, że zupełnie wystarczające są te najprostsze, przy okazji najtańsze. Wszystko inne to "marketing" My, a dokładnie moja piękniejsza połówka i 9 letni syn korzystają z tych zwykłych i twierdzą, że jest wszystko OK, ciepło, nic nie uwiera. Zaletą tych zwykłych jest również to, że można je "przyciąć" dokładnie do wielkości buta. Ja poprostu odrysowałem kszałt wkładek orginalnych i odpowiednio przyciąłem te z grzałką. Poza tym, dzieci rosną i zawsze można dokupić samą podstawową wkładkę i przyciąć do nowego buta. I jeszcze jedno! Grzałki te można montować do każdego buta narciarskiego, nie musimy posiadać tych z wbudowanym system grzania. Myślę, że jest to dobre rozwiązanie, tym bardziej że zakup jednorazowych "grzałek" chemicznych nie jest tanim rozwiązaniem. Robimy bardzo podobnie, kiedy są z nami najmłodsze dzieci za małe by rozpocząć naukę jazdy na nartach Pełna komuna, jak u nas. Jest sympatycznie, tanio i każdy ma okazję wykazać się w kuchni
  4. mn16

    Dziecko na stoku

    Zaplanowany mamy już pierwszy tydzień ferii dolnośląskich tj. 17-24.01 Wracamy po raz drugi do Val Gardeny/Alpe di Siusi. Kiedy byłem tam pierwszy raz (St. Cristina) miejsce to zachwyciło mnie (może dlatego, że to był mój pierwszy raz w Alpach/Dolomitach)... a poza tym to słońce Jeżeli chodzi o jednodniowe wypady ze starszym synem, czasami całą rodziną, to przede wszystkim czeskie stoki (Spindler, Jańskie, Pec, Zalcerz, Ricky itd.) Wczesnym rankiem pobudka, tak by między 8:00 a 9:00 być na stoku, potem niemal ciągła jazda na nartach z krótkimi przerwami, jedzenie w drodze powrotnej - mamy już kilka ulubionych knajpek z dobrym jedzeniem Choć mamy dosyć blisko na narty, niestety nie mamy zbyt wiele wolnego czasu. Chociaż w ubiegłym roku udało nam się wygospodarowac dodatkowych kilka chwil i wybraliśmy się na kilka dni po Sylwestrze na Słowację do Habovki - rewelacja, mało ludzi, warunki super, no i ... wody termalne Podpatrzyłem u mojego znajomego, jak stosował specjalne grzałki elektryczne do butów. Odkąd sam je zakupiłem i zamontowałem w butach mojego syna, ale i żony... straszny "zmarzluch" z Niej... problem zniknął. Zasilane są akumulatorkami, mają regulację siły grzania, wystarczają na cały dzień jazdy. Zaleta: dziecku ciepło w nogi i co ważne niemal zupełnie suche (czyt. nieprzepocone) buty. Spróbuj, może u Ciebie da równie dobre efekty. Sprawdź tutaj. Polecam SYSTEM THERMIC BASIX+CLASIC WKŁADKA. Cena dość wysoka, ale w zeszłym roku mimo podobnej ceny katalogowej, kupiłem je w intersporcie za ok.180zł. :D:D
  5. mn16

    Dziecko na stoku

    My również jeździmy w kilka rodzin (mam na myśli wyjazdy np. tygodniowe). Nie korzystamy z hoteli, a jedynie kwater prywatnych/apartamentów. Żywimy się wspólnie, jeździmy razem, często dzielimy się na podgrupy np. dzieci starsze, młodsze, jeżdżące, uczące się jeździć, absolutnie za małe by jeździć. Dzięki temu każdy z nas rodziców, ma szansę pojeździć i wyszaleć się, ale ma też czas na przebywanie ze swoimi dziećmi. Pełna komuna Nasz najbliższy wypad (już zaplanowany) to 5 rodzin, łącznie 21 osób. Oczywiście zdarza się też tak, że wyjeżdżam sam ze starszym synem. Ale są to wypady jednodniowe w promieniu 120-140 km od Wrocka. Wtedy to zwykle polega na bezwzględnym wyeksploatowaniu sił, jakimi dysponujemy
  6. mn16

    Dziecko na stoku

    Bardzo dobre podsumowanie tego fragmentu dyskusji. Ale żeby zmienić nieco przebieg naszej dyskusji, ale też aby wątek nie zniknął pozwolę sobie zadać Wam następujące pytanie: jak spędzacie czas z Waszymi dziećmi podczas wspólnych wyjazdów?
  7. mn16

    Dziecko na stoku

    Jedno zdanie, które tak wiele wyjaśnia Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami moimi
  8. mn16

    Dziecko na stoku

    Problemem tego typu dyskusji jest to, że bardzo często radykalizujemy swoje postawy, a może raczej wypowiedzi, bo w życiu jest przecież różnie i o postawę bezkompromisową niezwykle trudno. Często zdarza się nam czytać to, co nie jest napisane, widzieć w postach innych to, czego nie mieliśmy na myśli pisząc własne opinie... To, że skiman6 chował swoje kilkumiesięczne córki pod kloszem jest jedną z możliwych postaw, ale to nie oznacza również, że berry krzywdził swoją pociechę zabierając ją na obóz narciarski. To, że Mitek zabierał swoje roczne dziecko w nosidełku na narty nie oznacza, że postępował lekkomyślnie lub że przyjął lepszą postawę od osoby zostawiającej dziecko pod opieką w hotelu. Każdy z nas dokonuje innych wyborów. Ważne by były one przemyślane i z korzyścią dla naszych dzieci, które przecież każdy z nas, kto pisał w tym wątku na pewno szczerze kocha i nie narażałby je na niebezpieczeństwo. Myślenia i zdrowego rozsądku jak zwykle nic nie zastąpi. Ale najważniejsze jest to, że potrafimy (jak to ktoś, niestety nie pomnę kto, powiedział kiedyś) pięknie się różnić Użytkownik mn16 edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 22:31
  9. mn16

    Dziecko na stoku

    Z całym szacunkiem, ale nie tylko przejrzałem ale i przeczytałem wszystkie w tym wątku . jak napisałem przeczytałem W przywołanej przez Ciebie mojej wypowiedzi w żadnym jej fragmencie nie twierdzę, że tak jest. Chodzi jedynie o to, abyś nie generalizował i nie wrzucał wszystkich do jednego wora. Teraz kamyczek do Twojego ogródka Gdybyś przeczytał moje wypowiedzi w tym wątku, zapewne zauważyłbyś że sam nie zdecydowałbym się na jazdę z dzieckiem w nosidełku, właśnie ze względu na moje umiejętności. Ale pisałem już o tym, jestem pełen podziwu dla tych, którzy robią to odpowiedzialnie i bezpiecznie. Użytkownik mn16 edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 16:50
  10. mn16

    Dziecko na stoku

    Moim zdaniem być świadomym i odpowiedzialnym rodzicem to również, wybierać dla dziecka rozwiązania dla niego bezpieczne i przez niego oczekiwane. Znając swoje dzieci jesteśmy w stanie lepiej lub gorzej ocenić, co może sprawić im radość. Bez przesady, nie przeginajmy! Chyba nie powinieneś mieć wątpliwości, że nikt rozsądny nie będzie leczył swoich kompleksów narażając na jakiekolwiek niebezpieczeństwo swoje pociechy. Nikt nikogo nie namawia na wyjazd z dwulatkiem na zimowy obóz survivalowy. Mówimy o bezpiecznym przebywaniu ze swoimi pociechami również na nartach, niekoniecznie pozostawiając je w pokoju hotelowym. Dla wielu z nas (a przynajmniej dla mnie) są to nieliczne chwile kiedy mogę być tylko i na wyłączność dla moich dzieci. Żeby nie być posądzonym o hipokryzję... oczywiście jest i tak, że jeździmy sami (rodzice) lub ze starszym synem. Wszystko zależy od możliwości i okoliczności. Odpowiedź podał już Mitek
  11. mn16

    Dziecko na stoku

    OK, ale to już nie jest odpowiedzialne zachowanie, kiedy motywacją naszego zachowania jest nasz egozim.
  12. mn16

    Dziecko na stoku

    Każdy z Was na swój sposób rację ma Decyzja o rozpoczęciu nauki jazdy na nartach naszych dzieci, czy wcześniej wożenia ich w nosidełkach należy do nas i musi być poprzedzona analizą tak naszych umiejętności, jak i potrzeb tych najmłodszych. To musi być rzetelna analiza pozwalająca podjąć odpowiedzialną decyzję, a wtedy… Zgadzam się również z tym… Po raz pierwszy wziąłem swojego młodszego synka na „narty” ubiegłej zimy (miał wtedy niespełna 3 latka). Oczywiście nie zdecydowałbym się na jazdę z nosidełkiem, ale tylko dlatego, że moim zdaniem mój poziom zaawansowania, ale i moje zaufanie do własnych umiejętności narciarskich jest niewystarczające. I szczerze podziwiam tych, którzy jeżdżą bezpiecznie i odpowiedzialnie ze swoimi dziećmi, sprawiając im przy tym wielką frajdę – i tylko pod takim warunkiem. Bo jak pisze borowina Ten pierwszy raz polegał na tym, że na zmianę z moją żoną zajmowaliśmy się synkiem, próbując go przyzwyczajać do nart. Polegało to raczej na nauce utrzymania równowagi na nartach niż jakiejkolwiek „formie” jazdy. Zresztą nie mając absolutnie żadnego przygotowania instruktorskiego postanowiłem w tym roku rozpocząć naukę mojego syna pod czujnym okiem instruktorskim mimo, że teraz ma zaledwie 3,5 roku. W domu dosyć często rozmawiamy o nartach z naszym starszym synem, wspominając nasze wspólne wypady w góry. Efektem zeszłorocznego wyjazdu z maleństwem, ale pewnie i naszych rozmów jest to, że na pytanie czy chcesz jechać z nami na narty, jest szczery uśmiech i okrzyk nieskrywanej radości TAK, podczas gdy jeszcze rok wcześniej nie koniecznie był zadowolony z samego faktu zakładania butów, innych niż zwykle . Na koniec, nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.
  13. mn16

    straaaaaaaaaaaaach????

    Witam wszystkich pozytywnie zakręconych, po mojej dłuższej "niebytności" na forum. Podobnie jak Mitek, Tadeusz T i wielu innych uważam, że każdy niezależnie od poziomu swoich umiejętności ma prawo do korzystania dokładnie ze wszystkich stoków. Jednak zanim zdecydują się na trudniejsze trasy wpierw pomyślą nad konsekwencją swoich wyborów. Jak napisał jahu, nic bowiem nie zastąpi myślenia i zachowania zdrowego rozsądku, zresztą nie tylko na stokach. Ale, aby być w prawdzie... Tadziu, napisałeś do Janicy: i na podstawie tego co On napisał wcześniej: wydaje się, że taka refeksja miała miejsce
  14. mn16

    Prędkośc na stoku...

    I to jest dobre podsumowanie naszej dyskusji . Bardzo dobry pomysł, popieram w całej rozciągłości .
  15. mn16

    Prędkośc na stoku...

    Mitku, od dawna czytam forum, czasami staram się włączać w dyskusję, ale nie mi oceniać jakość i przydatność moich wypowiedzi. Bardzo cenię sobie rady wielu uczestników dyskusji, w tym również Twoje. Ale do rzeczy, piszesz: Problem w tym, że wielu z nas (w tym przypadku również Ty) bardzo często przyjmuje wypowiedzi innych bardzo osobiście, mimo że nie dotyczą one nas bezpośrednio. Nie masz powodów do obrażania się. Pojęcie "dobrego narciarza", jest pojęciem bardzo względnym. Bo jak sam napisałeś, dobry narciarz to osoba, która poza ogromnymi umiejętnościami popartymi przygotowaniem teoretycznym, ma również "charakter i duszę" prawdziwego narciarza. Niestety wielu z nas uważa się za wspaniałych narciarzy, posiadających niesamowite umiejętności (i często tak rzeczywiście jest) będących jednocześnie wielkimi "burakami" na dwóch deskach, przez swoją ignorancję, często arogancję i brak elementarnego szacunku dla innych. Wśród tych osób są zapewne, jak pisał Tadeusz T, również technicznie bardzo dobrzy narciarze. Nie jest intencją niczyją generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka. Nie oznacza to, że nie zdarzają się przypadki "naprawdę dobrych narciarzy" w sensie technicznym, budzących strach oraz zagrożenie dla innych. Nie upraszczaj proszę. Nikt nie oczekuje, że będzie on w takim momencie poruszał się "łukami płużnymi". Ale jestem niemal pewien, że nawet HERMANN MAIER, jeśli uzna to za zasadne, zwolni i zachowa szczególną ostrożność. Po owocach ich poznacie. Jeśli ten "dobry", swoją szaleńczą jazdą zagraża innym, bądź spowoduje wypadek, to widać... i nie trzeba być wyrocznią. I znowu uznajesz, że ten dobry nigdy nie stwarza i/lub nie stworzy zagrożenia. Co to znaczy przeciętny narciarz? Co to znaczy dobry narciarz? Zawsze to będą jakieś mniej lub bardziej doskonałe definicje, często subiektywne odczucia. Czyż nie jest tak, że wielu z nas uważa się za najlepszych kierowców? A na pewno każdy "pirat drogowy" tak o sobie powie. Konkludując w każdej społeczności, w każdej grupie statystycznej znaleźć można "czarne owce". Dlatego, podobnie jak Tadeusz T, uważam że warto o nieprzyzwoitościach mówić zawsze i do wszystkich, być może często podpierając się niezbyt trafnym przykładem, ale najważniejsze jest przesłanie, które takim wypowiedziom towarzyszy. Naprawdę nie mamy powodów czuć się obrażanymi, kiedy ktokolwiek z nas przytacza przykłady zachowań osób, które należą do tej samej grupy społecznej co my. Z samego faktu bycia człowiekiem nie wynika przecież, że jesteśmy istotą rozumną, przewidywalną i przyzwoitą. A co na to definicja rodzaju ludzkiego??? Podobnie jest z "dobrymi", "przeciętnymi", "początkującymi" itd. narciarzami. Chyba to miał na myśli Tadeusz T. Z szacunkiem dla wszystkich
×
×
  • Dodaj nową pozycję...