Drodzy Państwo 🙂
Rzeczywiście mieszkam całkiem daleko od gór i wyjazd to 5-7 godzin w samochodzie... nie mam więc możliwości pojechać po pracy na 2 godzinki. Narty muszę kupić przez internet bo w Lublinie po prosu jest jeden tak naprawdę porządny sklep i serwis 😞
Mam 53 lata i raczej już Tomby ze mnie nie będzie. Ale do każdego wyjazdu przygotowuję się rzetelnie, ćwiczę formę, sprawdzam sprzęt.... Mam świadomość swoich braków czy błędów. Ciągle się uczę i będę się uczyć, bo lubię poczuć wiatr na twarzy nie bojąc się, że zrobię krzywdę sobie czy innym. W przyszłym roku chcę pojechać na jakieś tygodniowe szkolenie dlatego szukam nowych nart. Te nie są złe ale mam wrażenie, że z nich wyrosłam. Ostatni instruktor uświadomił mi, że za bardzo się staram, spinam i mnie akurat pomogła zmiana myślenia, że narciarstwo=zabawa. To nie znaczy, że jestem nieodpowiedzialna. W moim wypadku to oznacza, że mam mieć radość z jazdy i tyle.
Rzeczywiście świadomie wybrałam tą grupę nart, bo szukałam czegoś uniwersalnego na cały dzień na stoki. Waham się nad długością bo o ile dłuższe będą bardziej zapewne stabilne przy większych prędkościach to boję się, że zamęczę się przy konieczności jazdy po ciężkim śniegu, muldach, wąskich fragmentach stoków czy po prosty w przypadku jazdy krótkim skrętem ( nie wiem jak to fachowo się nazywa). Boję się, że jak wezmę 156 to w takich sytuacjach po prostu będę "walczyć" z nartami, wykończę nogi i skończy się frajda z jazdy. Ześlizgiwanie się też mnie już nie bawi. Wierzcie lub nie ale w "drobieniu" na stromym stoku j to jestem mistrzem. Zjadę z każdej górki tylko nie zawsze podoba mi się styl tego zjazdu.
Sprzedawca ma obie długości, sam podobno jeździ na dobermanach i raczej sugerował 150.
I tak wiem, że takie doradzanie to trochę wróżenie ze szklanej kuli. Ale wiem też, że jest tu sporo praktyków dlatego zwróciłam się o pomoc właśnie tutaj. I doceniam czas który mi poświęcacie 🙂