Skocz do zawartości

miracledrug2

Members
  • Liczba zawartości

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez miracledrug2

  1. obecnie różnica między komorkami i sklepowkami u niektorych producentów jest już coraz mniejsza. Oczywiscie nadal komorka to czysty sport z przeznaczeniem na tyki, jednak wielu amatorów decyduje się na zakup do wolnej jazdy na stoku. Ta roznica o ktorej mowie jest np u stoeckla. Topowe slalomki sklepowe niewiele ustępują komórkowym SL. Tak jak Harpia wspomnial, na nasze polskie warunki, komorki to tylko SL, bo GS (r27) to juz raczej nie pojezdzi sie nigdzie :D W soelden ubieglego roku mialem przyje,mnosc paru zjazdow na gigantowych komorach Rossi, nie pamietam z ktorego sezonu - ale to byla dopiero jazda na pełnej kozie! :D :D
  2. W środę jednak pojechaliśmy na trening do Jurgowa. Około 50 sekundowy gigant ustawiony na czarnej ściance. Do tego trudne ciapowate warunki. Tutaj okazało się kto tak naprawdę posiada technikę konieczną do jazdy na krawędzi. Sam mogłem o tym zapomnieć a jazda na tej trasie to był chamski ześlizg i walka o życie. Kolega zawodnik odjechał mi o 2-3s a do najlepszego M.Garniewicza traciłem 8s !!

    'Garnek' ograł wszystkich na harendzie parę dni temu (AMP 2012) ; 'Batona' (główny rywal) także - więc te 8s to wcale nie tak dużo.... ;) ps. tradycyjnie już AMPy na oporowym gazie.... i 'fredowskim' i 'studenckim' ;) Polecam!
  3. Po prostu jestescie cieniasy . Wyjdzcie z żółwiej skorupy średnio- zaawansowanych narciarzy albo nie pleccie głupstw.

    NIKO! jestesmy cieniasy! Pokaż nam WRESZCIE jak jezdzi NIE-cienias!

    Tułów ciągle wyprzedza moje stopy , które natychmiast podążają za ciałem. Dopóty sila mojego odbicia wyprzedza ruch nart zyskuję wzrost prędkości Niestety są to rzeczy nieosiągalne dla mniej zaawansowanych . Na opanowanie takiego ruchu Cie na razie nie stać. Zaden z userów kpiących sobie z moich słów prawdopodobnie nawet sobie nie wyobraża ,że tak mozna jechać. Oni nigdy nie zaznają prawdziwej przyjemnosci w jeździe na nartach. Będą tylko wykonawcami lichych carwingowych linii. Takimi liniami obecnie pocięty jest stok, tylko nie widać porządnie jeżdżących narciarzy.

    Masz rację, nie wyobrażam sobie, bo niepotrzebne mi jest rozdrabnianie sie do takiego stopnia analizy skrętu. Wiesz dlaczego? Bo ja tak po prostu jezdżę! Bez słów, słówek, słóweczek. A przyjemność mam i to wielką :D Życzę każdemu takiej radości jaką ja mam z jazdy jaką lubię - dynamika, krojenie, gaz, skręt za skrętem. ps. już mnie to nawet nie irytuje ;) to zaczyna mnie bawić :P
  4. Te uzupełnienia nie dla Ciebie, to dla czytających aby była jasność.

    dzięki za troskę! ;)

    Dzieje się to dzięki sile grawitacji. Dobrzy łyżwiarze, rolkarze umią wytworzyć siłę popychająca ciało do przodu (na płaskim a nawet pod górkę) Ruch ten pokazywałem fredowskiemu. Nie umiał go wykonać:)

    tak trzymaj! a co do tematu. Przyglądam się od czasu do czasu dyskusjom. Na forum jest wojna między zwolennikami przekonania że do skrętu jest potrzebna prędkość, inni twierdzą że nie. Ja jestem wśród tych pierwszych, ale tylko dlatego że tak lubię jeździć! dynamicznie, zadziornie, chcę czuć te wszystkie siły, przeciążenia! A to że nie lubię stylu jazdy ze skrętami w miejscu, nie znaczy że tego nie potrafię! Po prostu nie odpowiada mi takie rzeźbienie w miejscu. Wolę gaz. Wydaje mi się że rozumiem Freda i dobrze to opisałem. Niechęć do jazdy propagowanej przez niko, wynika z innych preferencji stylu jazdy, a nie z braku umiejętności. pozdro.
  5. Dobrze jezdżacy zawodnik DH i SG jedzie zawsze po łuku. SG jest dlatego trudną konkurencją bo szczególnie tam nie wolno jechać od bramki do bramki. Tam wybiera się optymalny łuk obejmujący 2-3 bramki.

    SG = Super G miałeś to na myśli? czy raczej: GS = Giant slalom ?
  6. Czemu Sobie utrudniasz jazdę?

    a czemu Ty sobie utrudniasz pisząc codziennie obszerne elaboraty zamiast osiągać to samo 6 razy krócej i 5 razy łatwiej pomijając wszystkie te 'super zrozumiałe' rady? fredowski świetnie tu podsumował to co wlasnie mysle o Twoim podejsciu do nart. Niedługo bedziesz wchodzil do budowy atomowej i aerodynamiki okruszka spadającego na talerz podczas porannego jedzenia bułeczki z dżemem. I zastanawiasz się dlaczego własnie wylądował na tym miejscu..... Cel jest ten sam, tylko po co tak na okrągło i z takim 'dziubdzianiem' ?? napisz ksiazke. Skoro to wszystko takie genialne i innowatorskie - ksiazka bestsellerem a Ty milionerem ;)
  7. Lobo! A jak ja bym chciał na Ciebie popatrzeć. Może kiedyś? A filmu nie będzie, to właśnie zostanie tajemnicą. Jestem jedyny na forum co nie pokazał jazdy na filmie.Ciągle wydaje mi się , że jeszcze nie zasługuję na to. Ostatnio zostałem uwieczniony (jedyny film), ale moja cenzura nie przepusci go :D. W jednym skręcie przekrzywiłem głowę:D.

    mylisz się. są filmy ogólnodostępne na których widać co nieco Twojej jazdy.
  8. wydaje mi się że wypowiedz kolegi ictus jest najblższa prawdy. Sam wielokrotnie doświadczałem meeega wielkiej różnicy w jeździe na nartach po maszynie i po 'rękach'. Efekt? Narta wydaje się trudniejsza właśnie przez to że dopiero teraz jest naprawdę ostra! Opinie osób którym ostrzymy narty ręcznie też wskazują na niewiarygodną wręcz i trudną do uwierzenia różnicę. Ale ale.... właśnie czasem u ludzi trochę mniej objeżdżonych, występuje takie wrażenie, że narta jest trudniejsza po ręcznym.... a bo trzyma w skręcie i nie chce puścić :D, a bo od razu podcina, a bo jest niespokojna... itd. Można też sprobowac przytępić gumą dzioby i pięty, ale sądzę że to niewiele pomoże. ps. oczywiście biorę też pod uwagę że znów serwis dał ciała z kątami.... a tak niedawno była mowa że nie czuć różnicy w kątach, nie...? ;) zawsze mówiłem że to można wyczuć.
  9. witam, jako że mam jako takie doswiadczenie w nauczaniu dzieciaków, czy to grupowo czy indywidualnie, pozwolę sobie przytoczyć parę moich spostrzeżeń i uwag poprzez pryzmat nauczania. - choćbym się dwoił, troił, nie zachęce szkraba jesli samo nie chciało probowac sie ślizgać, - rodzica nalezy oddelegowac na bezpieczna odleglosc, zeby 'nie pomagal'. - nie ma gotowej recepty w jakim wieku nalezy zaczynać przygode z nartami. Mialem uczniów 6,7,8 lat i dawali swietnie rade, potem zaraz 12-14 i juz gorzej, wiadomo - kwestia indywidualna, a nastepnie 3,4,5 i tu jak dziecko jest kontaktowe, to dla mnie to najlepsza lekcja dnia! ;) Usmiech takiego malca, to dla mnie najlepsza nagroda. Rekordzista u mnie to 1,5 roku. Bylem w szoku jak zapitalał na oślej... :D - nie uzywam szelek, dla mnie to nieporozumienie. Jesli dziecko poczuje ze 'cos' go tam z tylu przytrzymuje, ni cholery nie bedzie płużył; no bo po co jak i tak zjedzie? :D. Ringo, baloniki, rekawice, grubsze bryły śniegu, kijki, to z grubsza moje narzedzia. - juz po kilkunastu minutach widac kto bedzie jezdzil i czy nie jest za wczesnie na narty. poprostu trzeba sprobowac. - nawet jesli myslimy ze umiemy nauczyc nasze dziecko, oddajmy w rece instruktora. Autorytet obcej osoby, bez marudzenia, dyscyplina. Ja tak napewno zrobie - jesli bede mial swoje :D :D

    Użytkownik miracledrug2 edytował ten post 09 luty 2011 - 19:35

  10. niko, nie rozumiesz pewnego paradoksu: poczatkujacym, oraz amatorom na srednim poziomie najłatwiej bedzie pojechac wlasnie gigant, bo tu (zgodnie z ich prekdoscia przejazdu) moga policzyc sobie do 5ciu miedzy bramkami, jest czas na to, poza tym sam skret w sobie wydaje sie im łatwy. No bo tak jest z ich punktu widzenia - wjechac w bramke, ominac tyki, troche prostej i do nastepnego skretu. Proste, prawda? Na tym poziomie gigant bedzie dla nich duzo duzo łatwiejszy bo poprostu nie znaja techniki przejazdu, ze np trzeba duzo wczensiej rozpoczynac skret, nie skrecac tuz przy tykach, ale wyzej - tego nie wiedzą. Poprostu go zjadą. A slalom? zeby zjechac slalom trzeba juz miec jakies pojecie o jezdzie. I nie mam tu na mysli techniki zbijania tyczek (bo mozna go przeciez zjechac bez zbijania), tylko poprostu o samą swobode jazdy. Tu dzieje sie wszystko duzo szybciej. Dlatego nam - AMATOROM, łatwiej jest zjechac gigant, co nie oznacza ze jest łatwiejszy do opanowania na kazdym poziomie. I musze szczerze przyznac ze mowiac ze zjezdzam, nie umiem go jezdzic, bo wiem ile tu jest jeszcze elementów do ogarnięcia... Natomiast dobry narciarz bedzie mial te swiadomosc ze profesjonalny gigant wymaga mega mega wiecej pracy jak slalom, i powie ze wlasnie SG jest najtrudniejszą konkurencja alpejska. :) Krotko mowiac, dla kapelucha takiego jak ja, gigant jest do zjechania prawie zawsze - (bez walki o czas) i to potwierdzam to co powiedzial niko ze najwiecej wsrod zawodow amatorskich jest wlasnie gigantów. Ale na poziomie wyczynowym, zeby doobrze zjechac giganta trzeba kilkakrotnie wiecej czasu poswiecic na treningi. pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...