Skocz do zawartości

szyroki

Members
  • Liczba zawartości

    56
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez szyroki

  1. 35zl za 12 wyjazdow

    Uhuhu, to dość słono jak za jedną traskę 900m, chyba że jest jeszcze karnet czasowy. Tak samo daleko mam do Istebnej i za cały dzień 9-17 płacę 50zł... Tak czy inaczej, wielkie dzięki za szybką odpowiedź!
  2. Cześć Zeby ćwiczyc fun potrzeba warunków do tego. Bardzo rzadko takie warunki są na stokach, stok dobrze przygotowany i PUSTY - o tu jest model co to znaczy funcarvingowiec w przeznaczonych do tegi typui jazdy warunkach: http://www.skiforum....ead.php?t=11921 Tam jest taki kolarz zdjęciowy w połowie tematu. I to jest to. W takichwarunkach odkłada sie kijki i ćwoczy fun do bólu. Czeredy narciarzy orających po zatłoczonym stoku, jeżdżących tzw. śmigiem miotanina itd nie maja z ćwiczeniami funu nic wspólnego. Nie odrabiajmy ideologi do zjawiska braku dbałości o styl i technike jazdy. Pozdrawiam

    Czołem, Sorry, ale wkładasz mi w usta coś, czego nie powiedziałem (napisałem). Żadnej ideologii do niczego nie dorabiam, nie piszę że każdy łamaga bez kijków to potencjalny as funcarvingu z wielkimi aspiracjami, wydaje mi się, że sobie dopowiadasz i nadinterpretujesz. Kiedy piszę "warunki", to przecież nie mam na myśli tylko słoneczka na niebie, ale też myślę o szerokości stoku i ilości ludzi na nim. Udzielałeś się pomagając mi dobrać narty całkiem niedawno i pisałem wtedy, że nie chcę nart tylko do funu, bo musiałbym mieć prywatny stok. A brak dbałości o styl i technikę jest powszechny i ani go nie wyeliminujesz wkładając wszystkim do ręki kije, ani nijak inaczej. Zresztą, ja tego wcale nie uważam za złe zjawisko -- dopóki ktoś jeździ bezpiecznie, to niech sobie jeździ jak chce na zdrowie, niedzielni narciarze są też w porządku, jeśli mają respekt przed swoimi niedoskonałościami. Nie każdy musi być świetny, wielu wystarcza po prostu przyjemna jazda kilka dni w sezonie i luz. Jak lepiej jest im bez kijków, albo mają mi nimi machać przed twarzą, to niech jeżdżą bez. Piszesz, że kiedyś jeździło się tylko z kijkami i nie było problemu. A teraz jeździ się nie tylko z kijkami i też nie ma problemu, jak dla mnie. Pozdrawiam. Ps. Wiem, zeszliśmy z tematu -- autorowi posta jak najbardziej polecam uczenie się jazdy z kijami. Skoro bierzesz instruktora i interesuje Cię rozwijanie stylu, to kijki w dłoń -- nie można być kompletnym narciarzem bez umiejętności jazdy z kijkami. Można za to być kompletnym narciarzem bez umiejętności jazdy bez nich.

    Użytkownik szyroki edytował ten post 27 luty 2009 - 12:18

  3. Cześc Kiedys jeździło sie tylko z kijkami i nie było problemu. Teraz z racji kogoś kto wpadł na pomysł radykalnego wykorzystania narty taliowanej i stworzył funcarving nie jest to takie oczywiste. Jasne jest, że każdy ma prawo jeździc jak chce jest to jego decyzja i jego zabawa i nikt nie może nic narzucac. Pisząc na forum staram sie przybliżać pewne aspekty narciarstwa z punkt powiedzmy osoby troche lepiej orientującej sie niż przecietny uzytkownik stoków. w sparwach związanych z nauka jazdy na nartach, bezpieczeństwem i technika jazdy. Na podstawie tych doświadczeń moge jednioznacznie stwierdzic że nieuzywanie kijków poza wymienionymi w poprzednim poście przypadkami jest nieracjonalne, czyni więćej zła niż dobra jeżeli chodzi o postepy, technikę, pozycje nie mówiąc o wygodzie lub braku wogóle mozliowści poruszania sie na nartach w wielu sytuacjach. Jak wyobrażasz sobie jazdę bez kijów w głębokim sniegu czy na muldziastym stoku tym bardziej jeżeli jeteś powiedzmy - niedoskonały technicznie. I prosze nie pisac że jeźzi się tylko po sztruksie. Bo jak sie pojedzie w Alpy i trafi sie na gwałtowna mgłę + niskie chmury + opad to życzę szczęścia. Narciarz który dobrze jeździ z kijami ma wybór może je odłozyc lub nie. Narciarz który nigdy nie uzywał kijków nie ma wyboru. Niedocenianie roli kijkóe to wielki błąd, świdczący o niewiedzy niestety. Pozdrawiam

    Czołem, Mitku, nie zrozum mnie źle. Ja nie neguję Twojej wiedzy. Napisałem, że nie zgadzam się "wyjątkowo", bo zazwyczaj Twoje posty sporo mi dają. Zgadzam się absolutnie, że każdy sensowny narciarz powinien potrafić jeździć z kijkami i w ogóle nie podważam tego, że w niektórych sytuacjach są niezastąpione. Sam mam kijki i często z nimi jeżdżę. Zwłaszcza w gorszych warunkach. Ale jak są warunki dobre, to rozumiem odłożenie, nawet jeśli ktoś nie jest "dobrym" funcarvingowcem. Sam się dopiero uczę kłaść i z kijkami byłby dramat. O to mi chodziło -- są warunki, chcesz się pobawić = odłóż kije bez wyrzutów sumienia i ciesz się śniegiem pod ręką/pachą/czapką. A z tym okiem to tylko mała złośliwość z mojej strony -- naprawdę niektórzy nie wiedzą co z kijkami robić i nie chcą się nauczyć. Wolę żeby stwarzali mniejsze zagrożenie. Pozdrawiam :-)
  4. Witam Bez kijków jeżdżą tylko: - male poczatkujace dzieci - poczatkujący dorośli na pierwszym etapie nauczania - dobrzy! funcarverzy - pozostali narciarze bez kijków niestety zdradzają brak orientacji w temacie Pozdrawiam

    A niedobrzy funcarverzy, uczący się? Mają sobie wbić kijek w brzuch? Wyjątkowo, chyba nie do końca się z Tobą zgadzam tym razem. Wiem, że patrząc po stokach, to często ludzie bez kijków jeżdżą bez sensu. Ale sporo też jeździ bez sensu z kijkami. Jak ktoś lubi kontakt ze śniegiem, to fajniej bez kijków, narty to ma być przyjemność i skoro woli tak, a do skrętu mu niepotrzebne... Jak ktoś nie wie co z kijkami się robi, to ja się cieszę, że ich nie ma, bo już kilka razy kijkiem dostałem od kogoś machającego na wsze strony. Raz w oko, może ze dwa centymetry różnicy i byłbym bez. Wolę jednak obojgiem oczu oglądać narciarzy bez kijków, niż jednym narciarzy z kijkami.
  5. Prawdę mówiąc, nie wiem jak z tą szerokością. Nordica oznacza szerokość butów według skali: Wąska / Średnio-wąska / Średnia / Średnio-szeroka / Szeroka / Extra-szeroka Speedmachine to średnia. Mierzyłem też Sportmachine, czyli średnio-szeroka i były węższe i mniej wygodne od moich Dalbello, które mają właśnie 103mm. Nie wiem jaki wpływ na to ma podbicie, bo być może to ono było sprawcą zamieszania. Inna rzecz, że to tylko cyferki i pal je licho, buty trzeba mierzyć na nogę a nie suwmiarką. Jeśli Ci leżą dobrze, to super -- bierz i ciesz się jazdą. Flex 100 to wcale nie jest mało, moim zdaniem.
  6. troszke mi zmarzły nogi i prawy but lekko uciskał i powodowało to bardzo delikatny dyskomfort lewa noga jak po prostu do gipsu wsadzona. i najwazniejsze jest to ze brak przerazliwego bolu stopy wydaje mi sie ze trafilem

    Świetnie. Daj butom kilka dni na stoku i wtedy zobaczysz, czy jeszcze coś uciska, ale powinno być ok. Ułożą się raczej.

    mo i zaczeło się mierzenie : dalbello coś nie tak; atomic b but za szeroki noga jak miedzy kamieniami stopa lata; head s 90 za wąska pięta(uciska); najlepiej leży nordica speedmachine 8.+ indywidualna wkładka pod stope.tylko martwi mnie ten indeks 100.koledzy poradcie lubie szybką jazde na dość mocnym wychyleniu kolan przy krawędziowaniu.wcześniej jeżdziłem na nordicach gts 6 (indeks 60-70).Czy setka nie będzie za mała.Z drugiej strony niechcem buta kturego będe wiecznie doklamrowywał i odklamrowywał.A przecież ani instruktorem ani zawodnikiem nie jestem,tylko czasem lubie troche poszaleć. narty head WC sl P13.koledzy poradcie.

    Ja przy swojej masie (prawie 100kg) i ostrym jeżdżeniu czasami, mam buty z flexem 95 i starcza spokojnie. Jak Ci wygodnie, to moim zdaniem ok. Ale to już chyba tylko sam będziesz mógł stwierdzić. Leży Ci Nordica Speedmachine? O rany, ja myślałem, że mam stopę w imadle -- dramat, gorzej było tylko w Dobremannach (tzn. byłoby, gdybym zmiażdżył sobie młotkiem podbicie celem włożenia tam stopy, bo inaczej to w ciepłym sklepie nawet nie dałem rady, tylko siniaka sobie zrobiłem ;-))
  7. Fana kurtałeczka. Miej, proszę, na względzie, że kupując cokolwiek z membraną GTX tak naprawdę nie wiesz jakie będzie miała parametry. Nie mówi się o tym oficjalnie, ale Gore wysyła producentom membrany o różnych parametrach i oni sami nie wiedzą co to. Na szczęście 25/25 to chyba minimum jakie może mieć Gore-Tex zalaminowany z hardshellem i z dodatkową warstwą termiczną (niezbyt grubą), więc się nie musisz przejmować.
  8. Tylko malutka uwaga, bo wkradła się literówka, czy inny chochlik. Obstacle, nie obstackle... i kilka innych, np. slide. Pozdrawiam i dzięki za słowniki. Ja wprowadziłbym jeszcze nazewnictwo rodzajów śniegu/podłoża -- np. firn, beton, sztruks, etc.

    Użytkownik szyroki edytował ten post 20 luty 2009 - 00:13

  9. Widzę, że LPR i PiS panuje na Skiforum. Każdy, kto myśli, że UE jest zła jest poprostu kimś, komu za komuny było dobrze. Ciekawe dlaczego?

    Post nie dość, że obelżywy, to jeszcze tak absolutnie kłamliwy, że nawet szkoda głębszych analiz. UE mnie się nie podoba, bo panuje w niej socjalizm gorszy niż "za komuny". Wyjaśniać nie będę, bo nie ma po co. Równie dobrze mógłbym napisać, że każdy, kto myśli, że UE jest dobra, jest po prostu kimś, komu za komuny było dobrze. Ciekawe dlaczego? Nie zrobię tego, bo to krzywdzące uogólnienie w dodatku z bardzo brzydką sugestią, ale miałbym o wiele więcej argumentów, żeby takie stwierdzenie obronić. Przestań pluć. Jeśli UE masz za religię, powstrzymaj się i praktykuj ją sobie do woli w domu, a innych zostaw w spokoju. Dobrej nocy.
  10. To wszystko oczywiście racja. Problem w tym, że samo nie-wprowadzenie euro (podobnie jak nie-wejście do unii), w sytuacji gdy gospodarką zarządzają politycy mający "wolność gospodarczą" tylko na ustach, nie jest (nie byłoby) żadną receptą na sukces. Rozumiem Korwina, bo ma on pewną wizję państwa (w mojej opinii słuszną) i możliwości jej realizacij w ramach Unii są znacznie mniejsze. Jednak w obecnej sytuacji, nikt tej niezależności nie wykorzystałby w pożyteczny sposób, a nie ma gwarancji, że za kilka lat jacyś populiści nie wpędzą naszego kraju w jeszcze większe tarapaty.

    Akurat ja o Korwinie nie pisałem, ale wiem, że jeśli chodzi o Euro i UE to nasze poglądy są zbliżone. Jego wizja państwa natomiast nie odpowiada mi z prostego powodu -- ja w ogóle jestem przeciwnikiem państwa. Inna rzecz, że po stokroć wolę Korwina niż któregokolwiek z tych, szumnie zwanych politykami, kłamców i kretynów, przez których nie włączam TV, a rano i tak rośnie mi drastycznie ciśnienie przy lekturze wiadomości z www.

    Co z tego że kraje strefy euro rozwijają się w tempie 0%, a Polska w tempie 2-3%? Nie znam osoby która nie chciałaby się z którymś z tych państw zamienić. Dużo łatwiej jest osiągąć ten wskaźnik krajowi rozwijającemu się niż rozwiniętemu. To jednak o niczym nie mówi. Euro jest - co by nie mówić - gwarantem pewnej stabilności.

    Nie chcę być bardzo upierdliwy, ale stabilność nie jest wartością samą w sobie. Na przykład stabilne wysokie ceny wszystkiego nie podobają mi się ani trochę. Nawet "stabilny wzrost cen" już sprawia, że chcę się schować do szafy. A 2-3% procent to jest śmiesznie mało. Kraj rozwijający się powinien mieć wzrost na poziomie 15%, wtedy możemy mówić, że jest rozwijający się. Na razie to głównie rozwija się u nas biurokracja i regulacje, co niestety jest odwrotnie proporcjonalne do pożądanego rozwoju (gospodarczego). Kraje "Zachodu" wzbogaciły się bez tych regulacji, które teraz nam narzucają (zgodnie z naszą wolą, zresztą) i teraz sobie mogą regulować, cudować i śledzić obywateli kamerami na każdym rogu choćby z nudów. Zakładając oczywiście, że bardzo pragną konkurenta na międzynarodowym rynku i ani trochę nie chcą go upupić, żeby samemu zeżreć więcej. Nie, nie: Zachód jest prawdziwie Dobry, Demokratyczny i Altruistyczny. Ani im w głowie ksenofobiczny i nacjonalistyczny interes narodowy. To pojęcie dla łysych rozbójników tylko.

    P.S. Proponuję tą dyskusję pod tytyłem polityka/gospodarka/ekonomia przenieść do "Hyde-parku"

    Chyba mogę się pod tym podpisać. Z mojej strony jednak koniec dyskusji -- przynajmniej na razie. Od tego są inne fora, a mnie to i tak zmęczyło i w ogóle wolę chyba unikać tego rodzaju pogawędek. Stare nawyki szklana pułapka, jak to mówią Anglicy...
  11. Narciarz poczatkujący, który bez etapu ewolucji katowych i równoległych slizowych uczy się od poczatku skrętu cietego i tak będzie musiał do tych ewoluchji wrócić bo to nie inny styl tylko elementy techniki narciarskiej bez których się po prostu obyc nie da.

    W pełni się zgadzam -- mniej więcej to miałem na myśli pisząc całkiem niedawno, w odpowiedzi dla WhiteWhale, że śmig hamujący nie zaniknie, bo po prostu nie może -- nie zatrzymywalibyśmy się wtedy w ogóle. Nie zmienia to dla mnie faktu, że wprowadzenie nart carvingowych uczyniło dla mnie narciarstwo przyjemniejszym. Może po prostu łatwiej było mi z krótszą deską (ze 190cm przesiadłem się na 158), może to był tylko efekt psychologiczny. Dość, że teraz nadal jeżdżę "techniką klasyczną" kiedy trzeba -- bo albo stok wąski i stromy, albo narciarzy od cholery, albo obserwuję pierwsze ślizgi mojej dziewczyny i za pługującą nie pojadę na krawędziach, bo tylko moje plecy zobaczy z dala. Nie jest to jak zmiana stylu w pływaniu -- to po prostu dostosowanie się do warunków. Nie chciałbym tych elementów, podobnie jak Ty, sobie przeciwstawiać, ale mimo wszystko uważam, że dokonała się przemiana w narciarstwie, nawet jeśli to placebo (choć myślę, że nie). Z jednej strony ludzie uczą się nart szybciej i bardziej bezboleśnie, szybciej też osiągają przyzwoity poziom, jeśli się ich przypilnuje. Z drugiej -- pełno jest jeleni, którym się wydaje, że jeżdżą cudownie po tygodniu w Białce i zapierniczają stwarzając zagrożenie na stoku.
  12. Ja byłbym ostrożny -- jeśli cierpną Ci stopy, to może znaczyć, że skorupa jest dla nich zbyt obszerna i musisz je zbyt mocno dociskać klamrami. Nie stój, tylko chodź po jakimś dywanie, czy coś i jeśli nogi naprawdę cierpną, nawet przy ruchu, a klamer nie możesz popuścić, bo masz zbyt luźno, to... ja bym oddał te buty. Ryzyko jest spore, że jednak nie będą dobre... Nie jestem ekspertem i nie chcę za takiego uchodzić, ale nie wiem czy ktoś mądrzejszy (jest sporo na forum) się wypowie, więc chociaż moje zdanie już masz. Czasem wystarczy tylko lekko rzep odpuścić i górną klamrę jeden obrót na mikro i krew dopływa, a but trzyma (ja tak miałem). Gdybyś dalej szukał, to w Sosnowieckiej Plejadzie są Salomony X-Wave w intersporcie oraz kilka modeli Heada w tym drugim sportowym w Plejadzie, nazwy nie pomnę, ale sprzedawca tam okazał się takim bucem, że nic nie mierzyłem i więcej tam moja noga nie postanie. Te buty są warte sprawdzenia, bo nadają się na szeroką stopę, podobno. Jeśli masz dużą łydkę, to z Salomonami ostrożnie -- mogą cisnąć. Cena niestety ciut wyższa, ale też buty twardsze -- jak ostro jeździsz, to możesz być niezadowolony z tych Atomiców, bo rzekomo to raczej mniej niż 70 flexu. Zależy co preferujesz.
  13. Ludzie jeździjcie w kaskach, to niewielki wydatek, nie przeszkadza w jeździe, grzeje głowę, chroni przed wiatrem i śniegiem, no i (co jest najmniej ważne) fajnie wygląda ;)

    Ja sam się przymierzam do kasku obecnie i to, że grzeje głowę to dla mnie akurat minus. Chcę kask, który będzie możliwie mało ciepły -- znacie taki? Moje ciało wytwarza podczas wysiłku temperaturę taką, że przy funie to aż śnieg syczy ;-) A, i w każdym jednym wyglądam jak skończony idiota, co w sumie nie jest niczym aż tak strasznym, bo bez kasku wyglądam niewiele lepiej.
  14. Progressor 8+ ma R12 dla przedniej i R15 dla tylnej części i czytałem, że można na nim pojeździć i krótkim i średnim skrętem. Pod butem ma 72 mm, czyli teoretycznie powinien być dobry na nieprzygotowane stoki. Ale jak to jest w rzeczywistości? Wie ktoś? Jest ktoś na forum, kto jeździ na tej narcie? Jaką więc nartę polecacie do krókich i średnich skrętów na zryte stoki?

    Dziś oglądałem w sklepie (Bikershop w Katowicach -- lubię ich, dobre buty mi sprzedali tanio) Progressory z ciekawości (stały przy RC4 SL Worldcup przecenionych na 1499 za tegoroczny model, nowiutkie) i sprzedawca opisał je tak, że łatwo wchodzą w krótki skręt ale nie dają tego kopa na wyjściu, więc jeśli ktoś naprawdę lubi slalomówki z tego właśnie powodu, to nie poleca specjalnie. Obejrzyj sobie Supershape Magnum Heada, nie jeździłem, ale wydają się fajne: poszerzone nieco narty do krótkiego skrętu. Pozdrawiam.
  15. Witam, wg. mnie lekarstwem na bóle kolan po nartach i nie tylko (np. po chodzeniu po górach, bieganiu, itp) jest odpowiednie przygotowanie mięśni i stawów do wysiku, ODPOWIEDNIA WAGA CIAŁA i odpowiednia dieta (ale to jest powiązane z wagą ciala). Sezon powinien trwać caly rok (chodzi o ruch, ćwiczenia, wzmacnianie mięśni i kondychy). Masa ciala jest ważna dla kolanek, wiem co mówię, od zeszlego sezonu zwalilem ponad 5 kg i w tym roku kolanka trochę mniej bolą. Pozdrawiam. Tom

    O, tu się w pełni zgadzam (choć to nie lekarstwo, tylko środek zapobiegawczy, ale to tylko semantyka). Ja sam mam sporą nadwagę i choć zazwyczaj czuję się z tym bardzo dobrze, to na nartach kolana cierpiały. Ja ubiłem już 10kg dzięki dobrze dobranej diecie i zbliżam się do 15, później może dalej. Nadmienię tylko, że nadwagę miałem mimo całorocznych ćwiczeń (kiedyś trenowałem sztuki walki, głównie BJJ, jeszcze wcześniej sporo pływałem) i wcale nie żarłem jak wieprz. Przede wszystkim liczy się jakość posiłków -- jak ktoś potrzebuje zrzucić parę kilogramów, to polecam dietę rozdzielną (Hay'a), ale jak więcej niż kilka kg, to wizyta u dobrego dietetyka. Namiary na Katowice i Łódź mogę dać do sprawdzonej pani doktor ;-)
  16. Przepraszam za ten mega wywód, ale denerwuje mnie już rolnik ze swoim uwielbieniem dla medyków z dyplomem i wiarą, że jak ktoś jest lekarz, to na pewno się nie myli, a jak ktoś nie-lekarz, to nie może się wypowiadać. Jeśli ten dział tak Cię bulwersuje, to nie wchodź na niego i nie czytaj, bo szkoda Twojego ZDROWIA.

    Pozwolę sobie się nie zgodzić -- ja czytam posty kolegi rolnika inaczej. Uważam, że słusznie pisze o tym, że jakiś specyfik nie ma żadnego naukowo udowodnionego wpływu na nasz organizm. Jeśli ktoś chce brać, to chyba nikt nie zabrania. Moim zdaniem naukowa wiedza jest nam potrzeba, a decydować sobie możemy jak nam się podoba.
  17. To co - zalecaja placebo :eek::confused:

    A to taka nowość? Połowa lekarzy, a nawet lepiej niż połowa, przepisuje środki homeopatyczne. To przecież udowodniony humbug, o ile wiem, ale ludzie biorą i podobno komuś pomaga. Mnie nigdy nie pomogło, więc postanowiłem sprawdzić i teraz lekarzowi, który przepisuje mi homeopatię pięknie dziękuję za usługi i idę gdzie indziej.
  18. i własnie ta cena mnie przeraza. przeciez za dobre buty trzeba dac około 500- 700 zł i wkladki do tego i juz robi się koszt z 900 zl

    Za dobre buty z zeszłego sezonu i to w promocji, to owszem. Jeśli nowy model, to dobre buty kosztują tak od 800, albo i 900 zł :/ Ale starsze modele można kupić w naprawdę fajnych cenach, ja na przykład za moje Dalbello Reflex 5 dałem 470zł i jestem bardzo zadowolony z ceny i z butów. A jak się ma szczęście i podręcznikowe stopy, to na allegro można jeszcze lepsze ceny za bardzo wysokie modele butów wynaleźć -- przykładowo, w zeszłym tygodniu były Dalbello Avanti V-Tech o twardości 160 za 570zł chyba. Nieużywane. Tyle, że niestety nie dla mnie. Niestety -- wkładka custom kosztuje i nic nie zapowiada, że nagle gwałtownie stanieje... chyba, że się pojawi konkurencja, w co raczej wątpię. Na pewno jest to dobra i warta posiadania rzecz, ale czy warta akurat 250zł... to chyba zależy od Ciebie. Powodzenia w trudnych wyborach.
  19. Wkładki mogą pomóc, jak będziesz w Krakowie odwiedż Windsport. Za mało danych aby stwierdzić co jest przyczyną bólu.

    Ja się zgadzam -- choć moja dziewczyna ma lekkie płaskostopie, to ma też niskie podbicie i nigdy nie narzeka na żaden ból, a mnie wysokie podbicie dociśnięte z góry klamrą, spłaszcza normalnie wysklepioną stopę i czuję ból w każdej pozycji innej niż prawidłowa zjazdowa. Jeśli w prawidłowej pozycji dalej boli -- to buty niedobrane, tak sądzę. Jedyna rada to mierzyć, przy niepodręcznikowych stopach optymalnie byłoby chyba zrobić sobie wkładkę custom Sidasa (właśnie w krakowskim Windsporcie na przykład, ale również Bikershop w Katowicach) i dopiero z nią chodzić mierzyć buty. Niestety, koszt takiej wkładki to 250zł i pomimo mojego głębokiego przekonania, iż jest to rzecz bardzo dobra, to cena nie wydaje mi się ani trochę przyjazna. Wzbraniam się, ale wiem, że kiedyś zapłacę...

    Użytkownik szyroki edytował ten post 16 luty 2009 - 23:22

  20. Po ostatnich próbach znalezienia buta dla siebie (sam mam tak szerokie stopy) i nieocenionej pomocy Pueblo i Robaka (forumowicze) mogę doradzić to, co mi siadło -- wypróbuj Dalbello. Albo Axion 9/11 (ten rocznik), albo Reflexy z zeszłego roku. Sam mam Reflex 5 (flex: 95, mnie wystarcza na dużą masę i ostre jeżdżenie, a kupiłem w śmiesznej cenie), ale wyższe modele są twardsze. Atomic z serii B też siedział dość dobrze, ale nawet najwyższy model B120, o flexie nominalnym 120, ma (podobno -- to opinia którą kilkukrotnie słyszałem, ale nie jestem w stanie sprawdzić) flex rzeczywisty koło 100, a Dalbello to kapcie -- najwygodniejsze co miałem na nodze do tej pory i flex się moim zdaniem zgadza z opisem -- trzymają jak cholera. Atomic poza tym mi nie leżał, sam nie wiem dlaczego. Chyba za szeroko w palcach, nie wiem -- but wydawał mi się wygodny, ale niedopasowany do mojej stopy i niezbyt precyzyjny w porównaniu z tym, co mam. Podsumowując -- pewnie przymierzysz kilkanaście par butów co najmniej (jak ja, a wszystkie, o których wiedziałem, że są wąskie odrzuciłem od razu; w przeciwnym razie byłoby to 'n' par, przy n>50)... Życzę powodzenia w doborze (btw. jak coś Ci odpowiada i chcesz kupić, to poszukaj czy nie da się taniej w Sieci, przy okazji upewniając się, że możesz te buty oddać nieużywane, gdyby jednak nie pasowały -- niektórzy sprzedawcy na allegro nie chcą przyjąć i z nimi nawet nie ma co gadać).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...