Skocz do zawartości

m_agnes

Members
  • Liczba zawartości

    42
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez m_agnes

  1. :) Jasne, że tak, Krisaz i born2ski - opowiem wszystko jak na spowiedzi, jak tylko tam szczęśliwie dotrę i coś zobaczę... ;) Nawet wrzucę link do zdjęć - jeśli pogoda pozwoli na ich pstrykanie. A tymczasem nadal proszę o osobiste refleksje tych, którzy tam, na Islandii, byli... zwłaszcza na stokach ośnieżonych... eeech ;) Agnes
  2. Haha - super! Dziękuję serdecznie :) Wybieram się tam w listopadzie - pewnie jeszcze nie na narty - choć kto wie co się wydarzy. Chciałabym choć jeden dzień spędzić na stoku, może mi się to jednak tym razem nie udać. Ale postaram się na miejscu dowiedzieć jak najwięcej o możliwościach narciarskich - bo tam wszak i lodowiec, a i śniegu zimą chyba nie zabraknie. Kto wie, może na ferie uda mi się wyrwać i poszusować w tym egzotycznym miejscu. Tymczasem chcę m.in. pozwiedzać... Agnes
  3. Bardzo dziękuję za linki do stron. A może ktoś był w Islandii na nartach i mógłby powiedzieć o swoich wrażeniach? Lub chociaż plotki zasłyszane o islandzkich stokach? Zwłaszcza w okolicach Reykjaviku - będę wdzięczna za wszelkie informacje :) Nawet na form islandzkim jest bardzo niewiele na ten temat... Agnes
  4. Na pewno jest droga do Val thorens, ale nie wiem czy są skibusy. Jak twierdzą moi przedmówcy - jest szansa na "białe połączenie" między stacjami. Co do restauracji i sklepów - jak na mój gust - jest tego w Les Menuires całkiem sporo - nawet dwupoziomowe pasaże handlowe. Są też i małe supermarkety (chyba SPAR był) To też zależy, gdzie będziesz nocować. Ja nocowałam obok gondoli Les Bruyeres (jeden poziom centrum handlowego + supermarket + poczta + sklepy z gadżetami + basen i lodowisko + kilka knajp) Nieopodal jest większe centrum z wieloma knajpami. Koledzy żywili się w restauracjach i jakoś dali radę finansowo. Ja natomiast z innymi znajomymi żywiłam się w naszych "studyjnych" kuchniach i nie mogłam narzekać. Dodatkowym atutem miejsca była bliskość najważniejszego w tej częsci wyciągu (jw) Miejsce śmiało może konkurować z Meribell a już z pewnością z tańszym (bo położonym poniżej 3 dolin miasteczkiem) i połączonym z całym kompleksem (Meribell) 1 gondolką Bridges Le Bains (jeśli dobrze piszę) Pozdrawiam Agnes
  5. Dotknęłam tylko stopą wody, w której kąpali się Norwegowie - niezła maszyna do zmniejszania rozmiarów z tego ichniego morza, takie zimne :D Za to znaleźliśmy sobie inną zabawę. Jest tam lodowiec, ponoć najniżej położony w Europie, językiem spływający do fiordu (właściwie oddzielonego mierzeją, ale jednak to poziom morza. Wypływa spod niego strumień, który ma ok 0 stopni (właśnie nie 4 tylko mniej). Robiliśmy zawody, kto najdłużej wytrzyma z zanurzoną ręką - rekord ok. 15 sekund ;) No i jeszcze z wodnych przygód - to łowiliśmy na błystkę jakąś durzą makrele w okolicach Bergen... Oczywiście na kolację! Akurat ławica przepływała, więc rybki same wskakiwały na haczyk, nie trzeba ich było prosić. Żeby nie było, widziałam narty na dachu auta jakiegoś tubylca - ale nie znaleźliśmy drogi do stoku :( Muszę sobie poprzypominać nazwy, bo pamiętam, że zwiedziłam, a nie pamiętam jak się te miejsca nazywały...co za obciach eeech... skleroza Pozdrawiam Fanatyków Dzikiej Skandynawiiiiii!!!
  6. Też czekam na taką okazję... jednak chyba będę musiała obyć się smakiem jeszcze trochę. A co do kosztów, to zauważ Cichy, że w sumie mielismy ok 14 tys., z tego pewnie z połowa poszła na paliwo (opel Vectra). Ponieważ prędkość max. w Skandynawii jest zarazem najbardziej ekonomiczną dla silnika, więc i auto paliło mniej niż w Polsce. Oszczędność wzięła się z chińskich zupek z Radomia ;), wody pitnej prosto z kranu (raz nawet w supermarkecie nie było wody w butelkach, a pan stwierdził zdziwiony moim pytaniem, że tu się pije wodę prosto ze strumienia - zakładam, iż miał rację) oraz noclegów za free (nie polecam spania w aucie - przerobiliśmy dwukrotnie - koszmar). Trochę też i szczęścia mieliśmy, bo np. za jeden z kampingów nie płaciliśmy tylko dlatego, że zbieraliśmy jednego dnia jagody na obiad - do klusek z jagodami, a drugiego zatrzęsienie grzybów, do duszonych grzybków (same pyszności!). Właściciele kampingu, widząc, jak to bieda przymusiła nas do zjadania darów natury, postanowili, że zrobią dobry uczynek i pozwolą korzystać ze wszystkiego za darmo! Oczywiście byliśmy im bardzo wdzięczni :) No i tym sposobem mieliśmy sporo kasy pod koniec wyjazdu - więc w Bergen szaleliśmy żywieniowo! Targ rybny przede wszystkim :) Absolutnie nie oszczędzaliśmy za to na wszelkich biletach wstępu do wszystkiego co dawało się zwiedzać po drodze!! :) To kiedy wracamy na łono dzikiej natury? Agnes
  7. ...no i zrobiła się z tematu nart w Norwegii podróż sentymentalna do tego "dzikiego" kraju - Suuuper :) Byłam na tej "ambonie" ze zdjęcia. Niesamowite wrażenie!!! Do tej pory na wspomnienie - mam ciarki na plecach. Co do wyjazdu, może opowiem jak mi się udało spędzić miesiąc w skandynawii całkiem tanio - latem (jakieś 7 lat temu, ale ceny niewiele się zmieniły). Rok wcześniej postanowiliśmy w 4 osoby, że następne wakacje będą w Skandynawii - tzw objazdówka na sam przylądek Nordkapp, przez Szwecję wzdłóż wybrzeża, potem Finlandia, koło podbiegunowe (przez moment mieliśmy odbić do Murmańska, ale nie zdążyliśmy), Norwegia: Nordkapp, potem w dół do Bergen przez wszystkie fiordy, zwiedzając co ważniejsze miejsca (m.in. Narwik), Bergen ze słynnym targiem rybnym (z konsumpcją wszelakich owoców morza) itd itp. (Stolice dwóch krajów też odwiedziliśmy-warto) Do Szwecji i z powrotem promem. Wyliczyliśmy, z uwzględnieniem wszelkich kosztów ile będziemy potrzebować kasy(wyszło wtedy po ok 3-3,5 tys na osobę na miesiąc cały dodatkowo jakaś rezerwa na wszelki wypadek) Postanowiliśmy, że co miesiąc odkładamy jakąś kwotę na wspólną lokatę, zabraliśmy suchy prowiant z Polski - trzymany głównie pod zapasowym kołem, NAMIOT, wykupiliśmy ubezpieczenie AC dla auta i zdrowotne i fruu! Oczywiście obowiązkowo przewodniki, mapy i wcześniejsze szczegółowe ich czytanie, by nie być zaskoczonym i wiedzieć co zwiedzać - A ZWIEDZALIŚMY WSZYSTKO CO MOŻLIWE - i miasta i przyrodę!!! W Szwecji można rozbić za darmo namiot na dziko w odległośi 100 m od zabudowań- skorzystaliśmy z tego tylko kilka razy, bo gdzieś sie trzeba było myć i gotować, a to możliwe było tylko na kampingach. Tam też robiliśmy pranie (mieli z reguły i suszary więc dawało się w jedną noc oprać wszystkich). Na Nordkappie mieliśmy szczęście, bo zepsuło się auto :eek: - AC (Warta) przewidywało nocleg na 3 doby w hotelu na czas naprawy auta, dzięki temu 3 noce mieliśmy za free w jednym z dwóch hoteli na przylądku (drogie jak diabli, nie byłoby nas stać na nie) - okazało się potem, że to tylko akumulator rozładował się na amen. Mieliśmy także szczęście do pogody, bo z reguły lata bywają tam mokre i deszczowe, a nas uraczyło Słońce non stop (może prócz Sztokholmu, gdzie lało non stop) :D Po tym doświadczeniu dochodzę do wniosku, że da się zorganizować taką podróż przy odrobinie wyrzeczeń przed i w trakcie. Jedyny feler, to jedzenie, które długo nam się czkawką odbijało po miesiącu wcinania chińskich zupek i innych sztuczności w proszku. Nadal uważam tę przygodę za podróż życia i marzę, by odbyć ją ponownie... Pozdrawiam Agnieszka
  8. Hej Ewciaaa! Przepraszam, jeśli Cię uraziłam - nie było to moim zamiarem. Z Twojej wypowiedzi zrozumiałam (chyba nie tylko ja), że wolisz unikać kontaktów z Ziomkami poza granicami kraju. A teraz już wszystko jasne i wyjaśnione - po prostu trafiłaś na taki moment...:) (Oczywiście nie chodziło mi też o biuro z jakim jechałaś, to zupełnie nie ma znaczenia - ważne, by znaleźć się na wyczekiwanych stokach narciarskich ;)) Pozdrawiam Cię serdecznie i do zobaczenia na stokach!!:) Agnieszka
  9. Jak was tutaj czytam, to az mi slinka cieknie - tak mi sie marzy pojechac kiedys do Norwegii, ogladac te wspaniale fiordy, te kraine zieleni... No a ze jeszcze mozna tam na nartach swietnie jezdzic, no to to juz jest prawdziwy raj... Pojedzmy do Norwegii! Wszyscy razem!! :P

    tia... prohibicja, piwo zamknięte na kłódkę (w dodatku 1,5 %), prędkość maksymalna na drodze 90 km/h, pizza z reniferem, szynka z renifera, pół roku noc, pół roku bezsenność..., najdłuższa linia brzegowa - jeden fiord objeżdżasz w jeden dzień... :D:D I w takim miejscu, najdalej jak tylko można (czyli na NordKappie), psuje się dokumentnie auto! Żyć nie umierać ;) I właśnie m.in. za to uwielbiam ten kraj. Chętnie kiedyś tam wrócę:P Rozmarzyłam się - Agnes
  10. skoro tam będziesz mieszkał, to koniecznie skorzystaj z basenu odkrytego (dla mnie to była atrakcja) ew. z lodowiska! A do sklepów będziesz miał rzut beretem, spoko :) Oświetlony stok również jest obok. Już Ci zazdroszczę, Nessus! ;) Wciąż trzymam kciuki za śnieg i pogodę!!! Agnes Ps. Daj znać jak było po powrocie :)
  11. Dolewam oliwy... ;) Zgadzam się z Xedem co do sklepów - nie będzie z tym problemów, w Twojej miejscowości supermarketów jest sporo i - jak wspomniałam - są stosunkowo najtańsze w Trzech Dolinach. Niestety nie pamiętam cen, ale trzeba się przygotować, że nie będziesz miał "polskich" cen - no prócz win, które są tanie jak barszcz :D . Jeśli jedziesz przez biuro podróży, to może spytaj w biurze o przykładowe ceny żywności. My część jedzenia wieźliśmy z Polski. Tam kupowaliśmy świerzyznę ( i mleko, to ja, które co rano przypalałam tak dramatycznie, że dym szedł na korytarz, nie mówiąc o aromacie :P cóż, taka egzotyka moja) Co do wyciągów nocą - również zgadzam się z przedmówcą. W les Menuires był jeden! stok otwierany wieczorem do 21.00 raz w tygodniu w czwartek, ew. jeszcze innego dnia dodatkowo. Więc raczej pozostaje Ci jazda na maxa za dnia. Karnet też kupowałam na 3 doliny, ale w Courchevel spędziliśmy jeden dzień niecały i jakoś specjalnie się nie najeździliśmy (chyba nam się nie chciało). Uważam jednak, że warto zrobić sobie taką wycieczkę, choćby dla celów zaspokojenia ciekawości podróżniczej (lotnisko w środku stoków, ukształtowanie terenów itp...) Ale jeśli nie masz takich zapędów, to dwie doliny mogą Ci wystarczyć (lecz nie samo Val Thorens) - moim skromnym zdaniem. (czyli z uwzględnieniem doliny z Meribell) Nie wiem przy którym wyciągu będziesz mieszkał. Ja mieszkałam obok gondolki Les Bruyeres i nią wjeżdżałam na górę i - jeśli się nie mylę, to potem prosto trasą do Val Thorens (pół godziny? chyba...). Być może była jedna przesiadka, sorki, ale nie pamiętam. W sumie nie stanowiło to najmniejszego problemu. Gorzej było z powrotami do własnej doliny, kiedy to gnało się na ostatnią chwilę, żeby zdąrzyć przed zamknięciem wyciągów! To trzeba uwzględnić w swoich planach, bo z reguły są kolejki... Za pierwszym razem również byłam w połowie grudnia - zostałam do sylwestra, nie polecam, bo ceny skaczą nieomal dwukrotnie w tygodniu od świąt do któregośtam stycznia! Non stop padało i był krótki dzień. Jeśli będziesz miał jeszcze okazję, to warto skorzystać z ostatnich zimowych dni, by Słońce dłużej operowało :) Pozdrawiam Agnes
  12. Hejhej :) Co do ilości Polaków w Trzech Dolinach - nie mogę się zgodzić :) Ten region narciarskiej Francji uznawany jest za najbardziej oblegany przez Rodaków! Ba! wybieramy najlesze, prawda :) I proszę nie ulegać stereotypom, że jak Polak to "wieśniak" itp. To nie jest prawdą!!! Trudno jest nas odróżnić od innych nacji w kwestii ubioru i umiejętności narciarskich, zachowujemy się w normie kultury i będąc tam dwukrotnie (oraz w innych regionach Francji) nie odczułam dyskomfortu z powodu obecności innych moich Ziomków! O trzech dolinach pisano już na forum, proponuję Ci, Jaro, byś przejrzał. Z pewnością będziesz zadowolony z wyboru tej destynacji! nie pamiętam dokładnie, ale 600 km tras? Wszystko w jednym miejscu? Czy można mówić o śnieżnym raju na Ziemi?:) Pozdrawiam Agnieszka
  13. HAHA!!! Toś mi narobił smaku, Spyder!!! :) Będę musiała poważnie przyjrzeć się regionowi. Co prawda byłam w Val di Fiemme, przy okazji pobytu w Cavalese, ale zawsze mogę sobie przypomnieć. Natomiast pozostałe - wymienione przez Ciebie ośrodki - wciąż są dla mnie białą kartą. Z pewnością uwgzlędnie Te tereny przy poszukiwaniu opcji na ten sezon! Dzięki!!! Agnes Ps. Chyba jesteś jedynym pająkiem, którego się nie boję :D
  14. Witaj, Byłam tam hmm... ze 4 lata temu. Chyba najniższe z miasteczek wchodzących w kompleks Trzech Dolin. Co nie znaczy, że najgorszy! Jesli dobrze trafisz, to wyjeżdżasz nieomal ze swojego pokoju na stok, w najgorszym wypadku masz parę metrów. Powyżej masz Val Thorens ze swoją kabinówką na Cime de Caron, gdzi widok dosłownie zwala z nóg, po drugiej stronie rzeki - moje ulubione trasy na La Masse... (chyba północne, bo z pewnością nie poddają się słońcu i bardzo mało ludzi) Jedynie do Courchevel (kosmicznie drogo - mała puszka Coli - 5 EURO - ale można popatrzeć z góry na pas startowy lotniska - ciekawostka) czeka Cię dłuższa przeprawa przez Meribel, gdzie kręci się najwięcej (prócz Val Thorens) ludzi. Ogólnie jedyny problem, to śnieg - ponieważ jest nisko położone, to i śnieg najszybciej znika. Poza tym infrastruktura ok, jak na Francję. Duży kompleks sklepów i knajp. Jest też basen odkryty - świetna sprawa i lodowisko. Stosunkowo najtańsze miejsce z trzech dolin. Trzy Doliny są świetne!!! Polecam :) Trzymam tylko kciuki za śnieg!!! Pozdrawiam Agnieszka
  15. Gdybym miała wybierać z muzyki, to chyba Joe Satriani - zacina ostro jak krawędzie nart o lód ;) Idealny na rajdy samochodowe, to pewnie też i na narty!!! Ale wybrałam, jak dziewczyny powyżej - słucham odgłosów natury (modyfikowanej nartami), a w kolejkach lubię pogadać...:P Agnes
×
×
  • Dodaj nową pozycję...