Skocz do zawartości

BigMonster

Members
  • Liczba zawartości

    138
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez BigMonster

  1. Wyskoczyłem z dziećmi  na weekend do Rokytnic.

    Warunki super, sporo śniegi dosypało, więc na nartowanie idealne warunki.

    Jeśli ktoś lubi trochę off, tez można.

    Na stokach językiem urzędowym jest aktualnie polski :), oprócz obsługi.

    Kiepsko przygotowane podjazdy do bramek. Nikt nic nie robi z oblodzonymi dziurami. Większość maluchów ma z tym problem a i dorosłym się zdarza.

    Spora kolejka do krzeseł na Łysa Górę, jakieś 20 minut stania w ciągu dnia.

    Do ratrakowania też można się by było lepiej przyłożyć. Skibusy jeżdżą raczej w/g własnego uznania.

    Nie mniej weekend zaliczam do udanych. Nogi bolą, czyli nie jest źle :)

  2. Nie każdy z wadą wzroku musi zaraz soczewki nosić. Ja na przykład nie zamierzam, brzydzę się, żeby coś oklejało moją gałkę oczną, zacisnęłabym oczy i tak już została. Fuj, obleśne.

    Zastanawiałem się właśnie nad kaskiem z szybą.

    Od kilku lat usiłowałem dobrać soczewki, u mnie muszą być progresywne, jednodniowe. Moja Lepsza Połowa nosi soczewki od wielu lat, od miesiąca moja córcia 9 lat.

    Na nartach jeździmy po prostu w dużych goglach, które obejmują okulary.

    Jak jest ciepło to zakładam takie okulary, w których jeżdżę na rowerze. Mają wkładkę ze szkłami korekcyjnymi i to rozwiązanie przy pięknej pogodzie mi najlepiej pasuje.

    Minusem jest to, że muszę mieć zawsze przy sobie dwie pary okularów albo jeździć z białymi kijami :)


  3. Jaki jest sens kupować hotel przy samym stoku /zazwyczaj nie tanio/,a potem jeździć 80 min skibussami? Jeśli pod nosem masz 50 km tras? Mało?Może i mało,ale jak wygodnie.Jak chce się zwiedzać różne ośrodki to trzeba rozsądnie wybrać miejsce zamieszkania,tj.ok 30 min jazdy do każdego z nich.Jeśli rzeczywiście mieszkasz w Oberreggen to jedyny sensowny /czyli krótki/dojazd jest do stoków Carrezy.Szkoda czasu na dalsze dojazdy/w tym czasie już zazwyczaj pięknie szusujesz/...

    Nie jadę sam. Jak już wcześniej pisałem, moja Lepsza Połowa zawsze wybiera hotel. Ciężko oboje pracujemy i kiedy już sobie zaplanujemy ferie, maja być w miarę komfortowe. Muszę wybierać między sensowną lokalizacją wybranego hotelu i miejscem, gdzie da się pojeździć, na dodatek z dziećmi.

    Kiedy jeździłem sam ze starszym synem, wystarczył mały pokoik do spania bo jeździliśmy do późnego wieczora a jedliśmy w większości na stoku, co wpadło w ręce. Ważna była jazda i nic więcej.

    W wątku, który zacząłem, chodzi mi właśnie o możliwości przemieszczania się między ośrodkami. Może tym razem na tydzień nam starczy samo Obereggen, wątpię ale może starczy a następnym razem, już mając rozeznanie, zakotwiczę gdzieś indziej.

    Jak mawiają starożytni Rosjanie, każdy ma swoje kółko zainteresowań. 

    Ostatnie 5 lat, zazwyczaj jeździliśmy w miejsce z którego trzeba było czymś dojechać, albo swoim autem albo skibusem. To zawsze strata czasu. Teraz mamy nieduży ośrodek ale w miarę blisko. Jeśli wywalę pewnego pięknego dnia wszystkich z łóżek o 6 to zobaczymy jak można się bawić w Bellamonte lub Cavalese.

    Z góry dziękuję za każdą wskazówkę.

  4. Chyba tam (do hotelu) zadzwonię i się dowiem.

    Powinni raczej wiedzieć :)

    Nie lubię jechać nigdzie na wariata. Wolę być przygotowany na niedogodności, jeśli mają wystąpić.

    Moja Lepsza Połowa wybiera hotel, sam akceptuję jego lokalizację pod względem dostępnych terenów na narty.

    Niestety na zdjęciach i w folderach zawsze wszystko wygląda pięknie. 

    Najchętniej bym pojechał tam, gdzie schodząc z łóżka można zapiąć narty i zjechać gdzieś na śniadanie :)

  5. https://www.sonnalp....y/winter/hotel/

     

    Z dziećmi mogę spokojnie zjechać prawie z każdego stoku. Przynajmniej do tej pory nie było z nimi problemów pod tym względem.

    Większość nauki pobierały właśnie w alpach, dlatego oswojone z większymi górami są. Nie spodziewam się oporu z ich strony, wręcz przeciwnie.

     

    Znalazłem taka mapkę, ale nie potrafię się umiejscowić z hotelem.

    http://www.eggental....arte-obereggen/

    Zależało mi, żeby jak najmniej czasu tracić na dojazdy, żeby wykorzystać maksymalnie każdy dzień na nartowanie.

  6. Cześć

    1200 km dotyczy całego obszaru Dolomiti Superski. NIe ma nawet teoretycznej szansy aby odwiedzić wszystkie rejony. Natomiast sam skipass Fiemme

    też daje spore możliwości. Hotel przy Latemar ale gdzie konkretnie?

    Pozdrowienia

    Śpimy w Sonnalp.

  7. Dzięki za wszelkie informacje.

    Na stronie hotelu, gdzie śpimy, jest informacja o 450 km wyciągów i 1200 km tras, jednak znając życie, to obszar, po którym się jakoś trzeba przemieszczać.

    Z tego co piszecie, jednak trzeba między ośrodkami dojechać raczej autem. Nie wiem tylko jak daleko.

    Przy samym hotelu ma być jakieś 48 km tras.

    Sam hotel jest położony przy ośrodku Latemar.

  8. Wybieramy się w ferie w terminie drugiej połowy lutego. Jedziemy z dziećmi.

    Możecie podrzucić swoje uwagi? Czytałem, że są tam chyba dwa oświetlone stoki, gdzie można do wieczora pośmigać.

    Dużego tłoku się tam mamy spodziewać w tym czasie czy raczej jest luźniej niż np. Soelden czy Innsbrucku?

    Będę wdzięczny za każde uwagi i opinie.

     

  9. Cześć

    Skoro to "maluszek" - to radzę raczej zabrać wózek.

    Jeżeli natomiast chcesz go nauczyć jeździć na nartach ( a z opisu to już nie maluszek i papiery ma) to jaki jest cel tej nauki i czy Ty możesz to robić?

    Jeżeli ma dreptać, ciągać itd. to sobie odpuść, kup cokolwiek i się bawcie. Jeżeli natomiast ma być to nauka to potraktuj syna poważnie. Najpierw skoro chce mieć narty to wytłumacz mu że to narty a nie patyki. Pokaż jak się na nich jeździ np. obejrzyjcie razem zawody w TV. Zachęć go by był Hirscherem itd. Czyli indoktrynacja - bardzo ważny etap! Drugi etap to próba jazdy na normalnym sprzęcie. Jedźcie na narty na normalny stok (jakiś nieduży ale normalny) wypożyczcie narty i spróbujcie.

    Pamiętaj, że małe dzieci mają krótki cykl więc dla niego 20 minut to jak dla Ciebie 3 godziny. To jest ciężka praca wymagająca cierpliwości i konsekwencji ale jeżeli wykonasz ja dobrze to wieku 6 lat syn będzie samodzielnym narciarzem.

    Pozdrowienia

    Mitek porusza bardzo ważny aspekt. Indoktrynacja to jest moim zdaniem klucz. 

    Nie każde dziecko zainteresuje się pucharem świata, tym bardziej w wieku 3 czy 4 lat, jednak zwracanie dziecku uwagi na wiele rzeczy jest niezwykle istotne. Dzieci uczą się błyskawicznie i to czy będą miały poprawne wzorce na początku czy złe, będzie później się nam odbijało czkawką.

    To każde z nas zna swoje dziecko najlepiej (przynajmniej tak powinno być) i sami powinniśmy wiedzieć, jaką drogą pójść. Dla jednego będzie to ktoś taki jak Hirscher ale dla dziewczynki to nie musi już być Lindsay Vonn tylko spotkana na stoku pani z różowymi nartami z dużą ilością świecidełek, tylko dlatego bo dziecko jest akurat na takim etapie.

    Nie mam talentu pedagogicznego i żaden ze mnie instruktor, także ze względu na moje umiejętności narciarskie. Dlatego też instruktorów starałem się dobierać starannie. Miałem wiele szczęścia do tych, którym przyszło uczyć moje dzieci.

    Tak jak Mitek pisze, to musi być zabawa. Będzie zdecydowanie łatwiej a dziecko przez niezauważony przez siebie sposób nauczy się wielu rzeczy. 

    Wystarczy cofnąć się do czasu, kiedy sami byliśmy mali i na chwilę być malucha rówieśnikiem. Nie raz zdarzało mi się zaliczyć upadek czy ominąć bramkę, żeby ten mniejszy zawodnik wygrał rywalizację. Ten banan na buzi, kiedy "usiłujesz" doścignąć takiego małego rywala, który ledwie z butów wystaje, jest najsmaczniejszy.


  10. Piszemy tutaj generalnie o dzieciach ale każde z nich jest inne i każde potrzebuje czegoś innego inaczej reagując.

    Dla przykładu Zośka była od pierwszej lekcji zakochana w panu Tomku (instruktorze a Wojtek przez kilka lekcji się po prostu nudził aż do chwili, kiedy pojechał ze mną (czy widzicie jak mnie teraz duma rozpiera?) i zaczęliśmy zabawę. Nie chciał wtedy odpinać nart przez 2 godziny. Tydzień później byliśmy już wszyscy w Alpach.

    Pisałem w tym wątku wiele o swoich perypetiach z dziećmi, będąc (jak przeczytałem przed chwilą) jednym z tych bardzo zajętych. Mimo tego, że uwielbiam narty, to po tych właśnie perypetiach z dziećmi, jazda samemu nie przynosi mi takiej frajdy jak jazda z dziećmi. Podświadomie oddalam myśl, że kiedyś będą chcieli jeździć bez wapna i boję się, że narty stracą dla mnie sens.

    Dziadek Kuby jest dla mnie w tej materii największym tutaj autorytetem i niesamowicie mi swego czasu pomógł swoimi mądrymi i wyważonymi radami. Jeszcze raz za wszystko dziękuję. Kuba i mój Tomek są o ile pamiętam prawie rówieśnikami.


  11. Proszę o porady w doborze sprzętu dla mojego maluszka, zupełnie nie wiem, od czego zacząć. Dziecko ma równo 3 lata, jeździ na różnych jeździdełkach: hulajnoga, rowerki 3-kołowe, samochodziki (niepojęte jest dla mnie, skąd wie, że jak chce wycofać to w przeciwną stronę musi wykręcać, niż wjechało...), zna też łyżwy (jechał z pingwinem sam, nie tylko w zwisie na rękach dorosłego, no i chce też mieć swoje "patyczki", czyli narty, gdy widzi, jak mama wyjeżdża ze starszym bratem. W tym roku chcę go pooswajać, czyli dreptanie po śniegu, ciągnięcie. Czy kupić na tę okazję takie plastikowe narty-ślizgacze? Jak to dobierać, do wzrostu? Nie mam pojęcia...

    Powinienem coś mieć po moich smykach jeszcze.

    Daj znać jaki mały ma rozmiar buta i jakiego jest wzrostu.

    Poszukam i dam Ci znać. Moje zaczynały właśnie mając 3,5 roku.


  12. Chętnie bym Ciebie przywitał w Szparagowie to i może coś na moja trawę byśmy uradzili wspomagając się złocistym napojem przy pieczeniach na ogniu...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...