Skocz do zawartości

Rosa

Members
  • Liczba zawartości

    40
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Rosa

  1. Chemik chyba minął się na stoku z powołaniem?:)... Zawsze ładnie i składnie pisał to oczywista oczywistość...ale te relacje z "Relacji........" to istne objawienie literackie! Nie zdziw się jak Twoje slogany przejdą do języka, którym posługują się forumowicze: ...Chemik nie lubi wikingowej technologii... ...Chemik lubi germańska technologię.../docenia, że ma pod maską italiańskie narowiste konie mechaniczne ale "szydzi" z narowistości alf romeo zarzucając im, ze one tylko z definicji.... a przecież Chemik lubi kobiety... nawet te większe od siebie dlaczego wiec nie lubi ich aut??? ...Załoga do wozu!-Załoga z wozu!.../sama tych komend doświadczyłam w Wozie Ratownictwa Chemicznego siedząc na miejscu pilota z podgrzewanym siedzeniem/ Jakoś to będzie!...wypowiadając lub nie wypowiadając te słowa na głos...
  2. Wczoraj odwiedziłam stok w Chrzanowie /obok Janowa Lubelskiego/ pierwszy raz. Powiem, że zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Trasy rzeczywiście krótkie -w granicach 500 m nie powalają długością...ale za to 1 i 4 szerokie jak lotnisko:) ..idealne do nauki...Świetnie przygotowane...cały czas widać było obsługę pracującą również przy orczykach podsypującą śnieg dla wygodnej jazdy "pod górę":)...Mało ludzi w ciągu tygodnia...Dla lubelszczyzny to niezła rozgrzewka przed czymś większym:), tacy "desperaci" jak ja ze świetokrzyskiego /dla mnie to całe 100km./ też na popołudniową jazdę po pracy mogą:) POLECAM! Jest i ośla łączka dla całkiem początkujących...i coś dla deskarzy... Pomału rozwija się też zaplecze -kuligi, nowa karczma, wiecznie płonące ognisko i grill dla tych co na powietrzu wolą- "zakanszać":) a tu strona: http://nartraj.rzetelski.com.pl/
  3. W kameralnym gronie spędziłam narciarsko w Karyntii ostatnie dni stycznia. /Ukłony dla Berrego za pomoc w organizacji całego wypadu!-Dzieki Konrad :)/ Bazą wypadową była miejscowość Hermgor skąd wyruszaliśmy przez cztery dni na stoki Nassfeld. Dodatkowo jeszcze po jednym dniu spędziliśmy w Kals- Matrei, Bad Klainkirchheim i Katschbergu. Rejony już nie raz na skiforum opisywane pod względem ilości tras i całej infrastruktury narciarskiej. O tym może już nie będę… Kilka moich wrażeń z całego pobytu:...Towarzysząca nam pogoda okazała się o niebo łaskawsza niż w tym samym czasie w PL. –mrozik od 4 do 8 stopni i słońce poprzeplatane chmurami-z korzyścią dla chmur-niestety lampy non stop nie była...ale wieści z Polski o syberyjskim wyżu i panujących w kraju temperaturach powodowały, że czuliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na Ziemi:). Jak wariaci prawie codziennie jako pierwsi czekaliśmy na start krzeseł czy gondoli pod stokami...o tym, że do parkingu zjeżdżaliśmy jako ostatni "mohikanie"już nie wspomnę. Najlepsze wrażenia narciarskie mam z Ainecka- szczególnie z trasy A1 Piste- urokliwa szeroka, długa, pusta...i druga do polecenia to "przepiękna"czerwona 11-tka. W Nassfeld najczęściej okupowaliśmy trasy które były skrajnie położone od nowoczesnej gondoli Millennium Express -co gwarantowało dobre warunki narciarskie do późnego popołudnia. Bardzo fajne trasy są po stronie Troghohe /nr 70 i 77/ i na szczycie Gartnerkofel /1 i 4 /. Osławiona „Carnia"/7,6 km/ szczególnie przed końcem dnia bywała zatłoczona- gdy więks"ość narciarzy chcąc tą jedyną drogą na nartach wrócić do Topolach. Mnie osobiście ta "80"nie zachwyciła. W Nassfeld chyba najwięcej ludzi- no ale to najbardziej nowoczesny rejon Karyntii więc sporo obcych języków można było słyszeć na stoku... Bad Klainkirchheim odwiedziliśmy w środku tygodnia. Startowaliśmy w osadzie ST. Oswald. Tam stoki prawie puste...dość długie...świetnie przygotowane-jedyny minus to trochę kłopotliwe przemieszczanie się między wyciągami położonymi w tamtejszych trzech terenach narciarskich. Ten ośrodek najmniej przypadł mi do gustu ale oczywiście wart był odwiedzenia. Całkiem fajne trasy są też w Resorcie Kals- Matrei. Niestety pogoda tego dnia była /jakem ze świętokrzyskiego/ typowo "kielecka”"–okrutnie wiało- szczególnie w Kals. Czasami zawierucha zasypywała ślady prowadzące trasę narciarską. Gdyby nie "przewodnicy"chemik i Wit17 pewnie z Anią kazdą nartostradę skończyłybyśmy gdzieś w przepaści /jakoś dziwnie miałyśmy słabość do gubienia się ;)nie tylko tam w Kals...ale podobno można było nas rozpoznać po naszej charakterystycznej "technice zjazdu"...a na krzesłach po amarantowych ślizgach nart :)/. Większość dnia w Matrei szusowaliśmy na trasach położonych wzdłuż podgrzewanych i osłoniętych kanap. Dla mnie wyjazd super!!! Pierwszy zresztą w tym roku...więc był dodatkowo na narciarskim "głodzie". Te siedem dni zapisze w pamięci z przyjemnością do kolejnych moich szczęśliwych "siódemek". I jeszcze jedno o czym chcę... Powinnam właściwie utworzyć "podwątek" do tego tematu: "narty i wielkie żarcie" bo... Rano zanim przemyłam oczy śniadanie było już gotowe. Kolorowe kanapki Tomka kusiły smakowicie nawet tych co specjalnie o świcie nie lubią zasiadać do stołu:) A cuda obiadowe Aniouk’a to już inna bajka... Ania to prawdziwy wirtuoz gotowania. Codziennie na stole gościła inna kuchnia: indyjskie Thali , meksykańskie tortille z guacamole , włoskie pasty, grzybowe risotta, hiszpańskie omlety i marokańskie smaki...jeszcze czuje aromat tych egzotycznych przypraw i potra...Aniu jesteś Wielka! I jak tu zapomnieć o takim wyjeździe?...kiedy już się do takiego tęskni:) / w załączniku kilka fotek/

    Załączone miniatury

    • Nassfeld 2.jpg
    • z Nassfeld.JPG
    • Nassfeld- Gartnerkofel.jpg
    • 50 i 51 w Nassfeld.jpg
    • IMG_1958.JPG

    Użytkownik Rosa edytował ten post 31 styczeń 2010 - 18:08

  4. Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru Przyniesie Wam spokój i radość Nich każda chwila Świąt Bożego Narodzenia Żyje własnym pięknem a Nowy Rok obdaruje Was pomyślnością i szczęściem Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia! Niech spełnią się wszystkie Wasze marzenia!. ...i jeszcze wierszyk taki ponadczasowy: " Pomódlmy się w Noc Betlejemską, w Noc Szczęśliwego Rozwiązania, by wszystko się nam rozplątało, węzły konflikty, powikłania. Oby się wszystkie trudne sprawy porozkręcały jak supełki, własne ambicje i urazy zaczęły śmieszyć jak kukiełki. Oby w nas paskudne jędze pozamieniały się w owieczki, a w oczach mądre łzy stanęły jak na choince barwnej świeczki. Niech Anioł podrze każdy dramat aż do rozdziału ostatniego, i niech nastraszy każdy smutek tak jak goryla niemądrego. Aby się wszystko uprościło, było zwyczajne - proste sobie - by szpak pstrokaty , zagrypiony fikał koziołki nam na grobie. Aby wątpiący się rozpłakał na cud czekając w swej kolejce, a Matka Boska - cichych, ufnych na zawsze wzięła w swoje ręce". Wiersz Staroswiecki, Jan Twardowski
  5. Fanko SDM:) Może ja mało wiarygodnym doradcą będę bo w Dolinie Stubai tylko raz byłam, ale była to akurat koncówka stycznia 2008 - termin zbliżony do Twojego -więc może w coś trafię:) Basen w Neustift nie za wielki (żadne tam wymiary olimpijskie czy standartowe nasze 25m x25m) o nieleguralnych kształtach ale bardzo przyjemny z możliwością wypłynięcia na zewnątrz i pluskania się pod gwiazdami:), z fajna zjeżdżalnią- jak ktoś lubi efekty specjalne.( Ale ja pływać bardzo lubię więc może mnie wszędzie dobrze:). Ludzi nie za wiele natrafialiśmy...ale żeby skorzystać z suszarki trzeba mieć przy sobie jakieś drobne i 1 lub 2 euro ( nie pamiętam) zamiast żetonu aby skorzystać z szafki na ubrania(ta kasa wraca do Ciebie). Jesli mieszkasz w Neustift czy Milders ze skibusami nie będziesz mieć problemu- bo dla większości busów to stacja początkowa. Niewielki "tłok" może zrobić się już blizej dolnej stacji narciarskiej-ale nie obawiaj się w godzinach szczytu skibusów kursuje dość sporo więc nie powinno być z dojazdem i powrotem problemu...ja nie miałam... W zeszłym roku w sugerowanym przez Ciebie terminie było bardzo ciepło jak na lodowiec: średnio ok. -5 stopni, raz tylko porządnie wiało, że zatrzymali wagoniki na górze...ale to lodowiec może być różnie można wtedy udać się w Neustift na Schlick 2000 lub Elferlifte...warto wtedy wykupić Stubaier Super Skipass-umożliwiający jazdę na "kilku górkach".
  6. Zakupiłam ostatnio softshell na którego metce znalazłam intrygująca mnie radę: NIE PRAĆ RĘCZNIE... Ja rozumiem, że odzież tego typu nie podlega chemicznemu czyszczeniu, że pierze się w wodzie do 40 stopni używając środków np. Nikwax'a, żadnych wybielaczy, "zmiękczaczy" i.t.p. ale dlaczego nie prać ręcznie??? Przecież to nie obawa producenta o moje dłonie;). Czy zdolność do "oddychania" odzieży typu soft-shell po takim praniu może być zagrożona???:rolleyes: Przecież zrobie to "delikatniej" niż pralka.:) To błahostka ale gdyby ktoś rozjaśnił mi coś na ten temat, to z góry dziękuję:)
  7. Zeby było całkiem jasne to naprawdę mój ostatni post. ... Mam nadzieję ,że przedstawiłem różnice pomiędzy naszymi podejściami do Nart tak dokładnie ,że już żaden pytający nie będzie miał wątpliwości czym ja się kieruję gdy pisałem coś od czasu do czasu. Do widzenia.

    Mirek -to żart (o czym wyżej)prawda???? Czy nie widzisz jak ważne jest dla ludzi (takich np. jak ja ubogich w narciarską wiedzę, ale nie tylko) otwieranie codziennie Twojego małego okienka na terminalu skiforum i skrobnięcie od czasu do czasu czegoś Chcesz ot tak Go zamknąć!!! A co z nami? ...Dodam, że ja nie muszę Cię widzieć jak jeździsz, żeby wierzyć w fachowość Twoich postów... Pisałeś ludziom setki porad -bezinteresownie, otrzymałeś setki podziękowań-chcesz zrezygnować z tej "radości dawania"(o której mowa w podziękowaniach) W Sherlocków Holmesów zabawi się tu wielu forumowiczów-zatem Mirek Do (szybkiego)widzenia. pozdrawiam p.s. Przepraszam Szulamitka , że nie odpowiedziałam co z tą jazdą na pietach:(
  8. Ale czuję że powoli zaczyna się to we mnie zmieniac na lepsze, a ten temat właśnie ma w tym duży udział, min. Twoje relacje z objazdówek.

    Tylko nie zapomnij szyszek nazbierać;)- /jeśli wiesz o czym ja mówię /jak już czasu stanie albo czas się znajdzie - by nie dać się "zastać":)

    Użytkownik Rosa edytował ten post 25 sierpień 2008 - 19:05 jeśli...

  9. Droga Roso! Nie zwracaj uwagi na NIEKTÓRYCH!!! Jeśli przeczytałaś cały temat, to zauważyłaś co napisałem: A jak wiesz Jan od zawszy kocha 82 w talii, a Born2ski preferuje 83. Nie wspominając Maniaqa zachwyconego 92 !!! :D:D Tadek

    Tadeusz :):):) ....preferencje WSZYSTKICH bardzo szanuję ( o nartach mówię oczywiście:)) ...a cały urok w tym, że tak sie różnią... ...talia (moich nart) ma 69 i chętnie popróbuję, żeby nie powiedzieć "potestuję" innych rozmiarów w nadchodzącym sezonie:)
  10. … w [/B]głębokim przysiadzie …no nie wiem, ale często głupiejemy ponosząc przy tym duże nakłady, …bo wymądrzać się bez nakładów każdy może…a zgłupieć nieraz trzeba…by super było...

    Adamie przywołałeś i we mnie (nieodległe zresztą) wspomnienia z ubiegłego miesiąca.Buszowałam rowerem oczywiście (ale nie w zbożu), gdzieś po moich leśnych dróżkach, również na przekór pogodzie, która nie zachęcała żeby głowę z domu... No i stało się- ulewa- ja pod drzewo liściaste jakieś, by bardziej mnie ochroniło- przybierając pozycję (jeśli mogę ) "na skimana"... Gdy wyzbyłam się nadziei, że ulewa jednak tak szybko nie minie "przysiad głęboki" przerwałam i ubabrana okrutnie wróciłam do domu... dodam z bonusem. Po dwóch dniach usuwali mi kleszcze (sztuk 2 ) a dodatkowo trzeba było jeszcze przechodzić kurację antybiotykową... Co się w domu nasłuchałam- to moje -ale i tak z radością ciągle "głupieje"... ------------------------------------------ A moje sprawozdanie-krótko ... Cotygodniowy program obowiązkowy wodno-rowerowy - uzupełniłam seriami pełnych przysiadów -żeby dać w kość czworogłowym i hamstrings (to słowo brzmi groteskowo;)) i półprzysiadów (żeby dać w kość innym mięśniom;)). ------------------------------------------- Po porównywaniu ostatnio samochodów do nart... ...cieszę się, że Tadeusz nie zadał w tym wątku pytania : Ile w talii??? Bo na sugerowane przez NIEKTÓRYCH - max 64/65 nie załapię się nawet w następnym wcieleniu:)
  11. Hej!!! Jak zwykle trawersy dedykowane Ani, wspin i buldery. .

    U mnie przeważał wysiłek w wodzie- w sumie w całym tygodniu kilka kilometrów. Na rower niestety nie sprzyjały okoliczności:(- za dużo pracy... Na nadchodzący tydzień sama nadam sobie pokutę:);) P.s. Tadeusz zadedykował swoje trawersy dla Ani- a ja całotygodniowy pot wylany przy moim sportowaniu ( i każdy następny) dedykuje Komuś, bez którego to Forum nie będzie już takie samo... ...ale na stoku..."może gdzieś, kiedyś...bardzo bym chciała".
  12. Witam wszystkich:) Nie wiem jak to robicie ( chodzi o rozwiązania czasowe ) ale jestem pełen podziwu dla wszystkich za samozaparcie w dbaniu o swoją kondycję fizyczną. Czytając Wasze sprawozdania obiecuję sobie że również się za siebie wezmę i nic mi z tego nie wychodzi. Chociaż wczoraj zaliczyłem rowerek, ale tylko 10 km:D - klęska. Pozdrawiam

    Marek(czy dobrze kojarzę?) ...ale Tobie nie potrzebna super kondycja- przecież masz tylko 8 minut piechotą do wyciagu;) ...A tak na poważnie -swoim podopiecznym żeby ich mobilizować- cytuję myśl gdzieś zasłyszaną, że : "jeśli wraz z innymi stanąłeś na starcie i dobiegłeś do mety to już wygrałeś choćbyś przybiegł ostatni". Ważne są również te małe "kroki"...i decyzja żeby zacząć... ...A tak szczerze czytając relacje chłopaków z rowerowego wątku jak to zdobyli Navrsi i masyw Śnieżnika a wcześneiej posty Marcina -to ma człowiek uczucie, że pęta się na scenie nie będąc nawet statystą:). (dla dobrego Guinnesa też bym parę kilometrów zrobiła więcej:)) p.s dla Ani Aneczko:) Gdyby to był towar (nazwy już nie przywołuję do pamięci jak nakazałaś) dogodny do transportu a przyczyniający się do szybszego powrotu Twojej zdrowotności- podesłałabym Ci go pocztą kurierską co-nieco:)
  13. ...To typowo męski wątek ...ale nie było zakazu więc...a dla usprawiedliwienia dodam, że wiem na czym polega spalony:) Nie jestem maniakalnym fanatykiem "piłki kopanej" ale jak tu nie uledz magii futbolu gdy całe narody?... Powinien wygrać najlepszy - tak byłoby najsprawiedliwiej- ale w sporcie jak w życiu bywa różnie... Niemiecka "piłka" jakoś nie specjalnie mi się podoba-pomijając względy patriotyczne.Rosja -zadziwia mnie w tych mistrzostwach i chyba ma największe szanse zostać mistrzem. A ja kibicuję Hiszpanom- bo gdzieś trzeba ulokować niespełnione narodowe oczekiwania-chociaż moja kobieca intuicja niestety podpowiada, że hiszpański temperament może być w tej decydujacej stawce zgubny.
  14. Na wspólne „sportowanie” w tym wątku chyba nie uda nam się nikogo nowego namówić. A szkoda:). Byłoby tak pięknie:). Wierzę, że i tak większość z forumowej rodziny narty zamienia (w mniejszym lub większym stopniu) na inne aktywności. Potem zimą- gdzieś na stoku- pokażą nam prawdziwą formę;) Daj Boże, żeby nie było mi wstyd. „Róbmy swoje” jak to śpiewał Młynarski i oby do zimy. O „marysinych” wycieczkach rowerowych czy wypływanych kilometrach w wodzie już nie napiszę-żeby nie zanudzać. Powiem tylko, że od tego nie odstąpię (dają mi sporo endorfinek-takich w czystej formie). Wczoraj tak dodatkowo na powitanie lata – ledwo ranne wstało słonko- udałam się do lasu. Nie żeby szukać kwiatu paproci (chociaż tą przedostatnią nocą mogły podobno zdarzać się jakieś cuda-wianki;)) Miały być biegi –ale z wielkiego zapału na czysty sport wyszły nici- natrafiłam na ogromne pole jagodowe…no powiedzcie czy mogłam się im oprzeć??? …potem w domu z miałkim cukrem i śmietaną…o zgrozo BMI- znów podskoczy w górę:) Coli-cieszę się, że wróciłaś-siła przekonań (domyślam się KOGO) –dowodzi jak może być budująca. Tak trzymaj!!! Tadeusz a może Ty przeforsowałeś kręgosłup i ból kolana to tylko efekt pośredni? Bo inaczej to ja nic z tego nie rozumiem:).Nie martw się -jeśli Twój trening kondycyjny nie wzorowany jest na tym dla amerykańskich komandosów z NASA (jak naszej narodowej drużyny)- to superkompensacja przyjdzie akurat na sezon narciarski:)
  15. Róża wiatrów ma się bardzo dobrze na mapach i kompasach morskich. Choć nazywa się - róża kompasowa, a wyskalowana jest nie w rumbach jak kiedyś w epoce żaglowców, a w stopniach. Zwykle graniczną siłą wiatru jest 6 st Beauforta. Ale to zależy od bardzo wielu czynników. A ja Ci zazdroszczę siły wiatru... :D. Pozdrawiam. Tadek.

    ..."siła wiatru..." …a gdy wiatr w oczy- to jak można obrać kurs fordewind, nie mówiąc już o baksztag?(to takie pytanie retoryczne:)) A jeśli o wiatrach mowa- to niech nam wszystkim sprzyjają – nie tylko na wodach. Halnego nie życzę (choć bardzo rodzimy:)), może wskazany passat (bo ciepły i stały;))
  16. Wiatr zdechł do reszty. Od czasu do czasu coś delikatnie chucha. Jachty z pozycji 2 i 3 łapią większy podmuch i uciekają. Wiatr tak fatalnie sie układa, że wszystkie podmuchy dłużej są u konkurentów. Walczymy jak lwy przy szotach i mieczu starając sie maksymalnie wykorzystać każdy podmuch, ale nic to nie daje. W końcu wychodzimy na drugie miejsce i mijamy linię mety z przewagą metr może dwa. Po ponad 6 godzinach walki 3 łódki przypłynęły praktycznie razem. :D .[/LIST]

    Tadeuszu- Magellanie ...ale Ci zazdroszczę takiej zabawy na wodzie ... ...a dzisiaj na Mazurach wiało prawie siedem w skali Beauforta.Czy przy takim wietrze pozwalają na regaty? (Ja chyba wymiękłabym w akcji ratunkowej) pozdrawiam "sobótkowo"
  17. [QUOTE=Tadeusz T Roso! Jestem pod wrażeniem. Z Twoich dostępnych fotografii wynika, że nie masz warunków zbliżonych do „Pudziana”, :D a ułatwiających bycie ratownikiem. Musisz wszystko wypracować techniką, wytrzymałością i wolą. Chylę czoło… /QUOTE] Tadeusz- ja mam tylko duży zasięg ramion;)- ot wszystko:) ------------------------------------------------------- Marcin -na przysiady, wyskoki czy z wyskokiem- dam się namówić,ale pompki z klaśnięciem-wybacz-"padłabym na pysk" (ja tylko cytuje Ciebie):):) ------------------------------------------------------ Coli -kibic kibicem ale sezon coraz bliżej:):) pozdrówka
  18. Witajcie Trochę martwią mnie sporadyczne wizyty dawnych gospodarzy tego wątku. Zastanawiam się jaki może być tego powód: koniec sezonu i w związku z tym brak tematów narciarskich??? Czy jakieś inne licho...???Po cichu liczę, że tym lichem nie stały się nasze cotygodniowe "spowiedzi" -w jaki sposób pracujemy nad formą... Czy te relacje nie "wypłoszyły" dawnych BYWALCÓW??? Jeśli tak to moge obiecać, że będę Was tylko czytać;) Wracajcie- brakuje mi tu Was bardziej od śniegu!!! Janusz(jabol)- jeśli nie lubisz pisać to powklejaj chociaż parę ładnych obrazków- te ostatnie były super:) P.S. Ten tydzień w sportowaniu miał u mnie trochę inny scenariusz. W poniedziałek wycieczka rowerowa zakończyła się awarią sprzetu- drobny wypadek -rower odmówił hamowania-na szczęście kierowca (czyli ja)obył się bez większej kontuzji:)Rower niestety wymaga serwisu.:) W ciągu tygodnia (szczerze) nie za bardzo miałam czas na inne ćwiczenia- wiecie u mnie wysoki sezon -niestety nie narciarski a więc zażywałam ruchu w troche w innej formie:) Za to cały weekend dał mi nieźle "popalić"- Spędzałam go nad wodą , na wodzie i czasem pod wodą. W ramach przygotowań do sezonu ratowniczego bawiłam się w "słoneczny patrol"(na szczęście były to tylko ćwiczenia). Dla sprostowania- rzecz działa się nie na południowych plażach Kalifornii a tylko na Cedzyńskim zalewie- chociaż przyznaję czasem było "groteskowo":) Trenowaliśmy różne akcje ratownicze na brzegu i z łodzi, reanimacje i inne cuda.Jak możecie się domyslać nie było taryfy ulgowej. Nikt przecież w prawdziwej akcji nie pyta czy pochodzisz z Marsa czy z Wenus i czy dasz sobie radę. Dawno już nie czułam się tak zmęczona fizycznie. Ale ja lubie takie zmęczenie... Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam i BIAŁO-CZERWONYM wieczoru z Happy Endem.
  19. Nieśmiało przypomnę, że czereśnie to też Rosaceae. :D:D A ja uwielbiam czereśnie. Truskawki też. Tadek

    Dzięki Tadeusz Rodzina różowatych jest tak wielka, że nie sposób jej zresponsować;) a ja chyba nie uważałam na botanice:) -wisnie, czereśnie ,maliny to też ten sam "szczep". Witaj wobec tego na truskawkobraniu. --------------------------------------- p.s. Komentowany obiekt to w koncu owoc- niezakazany więc... ...A Wódz może znalazł lepsze jagody w Swojej Oklahomie.
  20. ...a na truskawkowym polu znowu bój o „miedzę”i truskawek nikt nie widzi i nie widzi,że to pole często jest w sąsiedztwie plantacji malinowych i w malinach znaleźć się łatwo, a w malinach jak w malinach…choć owoce równie dobre… …a tak na marginesie to truskawki i maliny należą do tej samej rodziny różowatych – Rosaceae- taka zbieżność przypadkowa…

    ...ani to "Truskawki z Milanówka" ...ani "Malinowy chruśniak" ...mówią, że to "łąka" i "polemika przy grabieniu siana"- (ja nie wiem) ...i, że jakiś "Bak złośnik huczy basem, jakby straszył" (to z Leśmiana) ...a Rosaceae Juss- smakują tu mimo wszystko wybornie:) --------------------------------------------------- Sylweczko:)- czereśnie - będą -pewnie za niedługo ale ja za pestkowymi owocami nie specjalnie przepadam-wole te z rodziny "różowatych":)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...