be-ja
-
Liczba zawartości
83 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez be-ja
-
-
Ciężkie czasy nastały , ludzi masa na stokach, poziom jazdy 7-8 po 3-4 sezonach jazdy , wróć po 6 dni w sezonie zazwyczaj w ferie. Wyłączone myślenie i przewidywanie, ale tego też trzeba się nauczyć wytrenować, a na to trzeba wiele dni i godzin spędzonych na stoku. Minęły czasy gdzie można było ciąć długim skrętem carvingować bez specjalnego ryzyka, obecnie trzeba mieć oczy z przodu, boku i z tyłu. Przydałaby się możliwości gekona
Pzd be-ja -
Kup nowy kas, głowę masz jedną a kasków możesz mieć kilka. Wydatek nie jest aż tak duży, przy okazii
rozwiane zostaną nurtujące Cię wątpliwości.
Pzd be-ja -
Witam. Bardzo trafnie napisał Dziadek Kuby że dużo zależy od wieku i przygotowania kondycyjnego, od stanu
naszego zdrowia.Można poprawiać swoją technikę jazdy dla; własnej przyjemności, szybciej jeżdzić dobrze
technicznie na przygotowanych trasach (bez względu na wiek), ale z wiekiem wzrasta zapotrzebowanie na bezpieczeństwo,
przynajmniej ja zauważyłem to u siebie, zaczynam omijać czarne trasy a jak już się na nią wpakuję to
jadę ostrożnie zachowawczo. Na nie które dolegliwośći wieku nie mamy wpływy dbając o swoje zdrowie i
stan tężyzny fizycznej, jazda po muldach i ostre krawędziowania na ścianach niech zostaną dla młodych.
Pzd be-ja -
Kol Harpia ,Kol D.K pisał o Shiffrin i tak dla odprężenia, bez żadnych podtekstów, fajny trening.
Pzd be-ja
-
Pzd be-ja
-
Cześć. Dobrze to Kolega wyjaśnił, że to nie brak rozumu ale pion(strach), brak umiejętności technicznych , przygotowania kondycyjnego, wytyczenia optymalnego toru jazdy na nowo poznanej trasie. Często mi się zdaża widzieć grupy narciarzy i snowborderów na krawędzi takiej ścianki zaraz przed spadkiem i trzeba bardzo uważać na liczną grupę i nie przewidziane zachowanie ridera. Doświadczenie i wyrobienie nawyków bezpiecznego zachowania na stoku przychodzi z czasem, a powinno zacząć się pierwszego dnia szkolenia,dotyczy to deskarzy jak i narciarzy.
Pzd be-ja
-
Witam. Przejście z nart na deskę będzie na pewno zaskoczeniem dla "organizmu" spętane obie nogi, nie można żadnej oderwać żeby się podeprzeć, ale z tym problemem dasz sobie radę (pierwszy zjazd już był) Jak sugerują Kol zaopatrzyć się w szorty ochronne z ochroną kości ogonowej i kości biodrowych, przydadzą się na 100%, żółwik też się przyda, Instruktor jak najbardziej wskazany. Proponuję przed nauką potrenować równowagę na bosu przysiady stanie na jednej nodze,albo równoważni ( kilka dni nie zaszkodzi). Deska dobierana jest do wagi ridera, ale na początek nie dłuższa niż do brody, zalecane są nawet krótsze ( łatwej wykonywać naukę ześlizgu lewa prawa strona następnie jazda na wprost i skręty). Wybór deski powinieneś zostawić instruktorowi, podobnie ustawienie kątów wiązań. Jak załapiesz bakcyla a załapiesz, to w przyszłości czeka Cię pokosztowanie jazdy na twardej alpejce. Ja z jazdy na twardym secie nie mogę się rozstać od prawie 30 lat. Z deskami jak z nartami do wyboru do koloru w zależności od preferencji stylu jazdy SL, GS, Fri stylee. Tyle rad na początek mam nadzieję że starczy, ale jak masz pytania to służę pomocą i swoją skromną wiedzą.
Pzd be-ja
-
Ok , domyśliłem się chciałeś zacytować Mitka, ale pośmiałem się sobie.
Pzd be-ja
-
Tadeo Company chyba cytat pomyliłeś, nie mnie chciałeś zacytować, tak mi się wydaje po Twoim opisie . Napisałem poważnie że jazda Gardenki bardzo mi się podoba właśnie dla tego że nie potrafię śmigać na nartach,a już samo wpięcie się w narty to dla mnie szczyt odwagi, tak że podziwiam każdego narciarza, moją domeną jest deseczka na niej się czuję bezpieczny.
Wiem że nie wnoszę nic do tematu, ale jak mi się coś podoba to o tym piszę, oraz czytam z wielką uwagą Wasze recenzje i rady, i tak trzymać
Pzd be-ja
-
Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to....... ale mieszkam w bloku, a do sypialni to żonka nie pozwoli władować.
Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów.
Pzd be-ja
-
Pomysł Kol Szymona super,"boxik zawodowy", w moich deskach ślizgi typu elektra (grafitowy) lubią głębokie nasycenie smarem a takie można uzyskać w termoboxie. Smarowanie żelazkiem robię w zależności od przejechanego dystansu i warunków śniegowych, wygrzewanie zazwyczaj na zakończenie sezonu oraz nałożenie grubszej powłoki żalazkiem. Smarów fluorowych nie używam, zbyt drogie na moją kieszeń, uważam że w amatorskim uprawianiu narciarstwa jak i snowbordu jest to przerost formy nad treścią.
Pzd be-ja
-
Molibdenowy jest najtwardszy, stosowany jako baza na ślizg, więc nie ma co się dziwić że w 65 dopiero zaczyna puszczać sok.
Boks super, żebym miał miejsce w komórce to też bym takowy sobie wykonał,a tak bulić trzeba i tyle,
Pzd be-ja
-
W latach 70 i 80 tych były fajne biegi w jednej z jednostek na Mazurach "Duża beka i Mała beka". Duża bez taktyki, Mała z taktyką kadra poruszała się rowerami albo gazikiem .
Pzd be-ja
-
Dobra rada,
a) omijać szerokim łukiem, i nie ma problemu czy mamy przed sobą początkującego czy zaawansowanego.
przed wejściem na krzesło, spytać się od której strony woli usiąść i łatwej będzie mu zjechać.
c) zwracać uwagę siedzącym zwłaszcza za złamaniem i czynić to aż do bólu, może w końcu zrozumieją że stwarzają zagrożenie dla siebie i innych.
d) czasami zaproponować podanie kijka zwłaszcza na wypłaszczeniu, gdzie szybkość jest minimalna co w przypadku snowboardu grozi utratą równowagi zwłaszcza początkującym.
Nie wiele tych moich rad, ale może choć ciut ułatwią nam wspólne, bez strachu , kożystanie ze stoków.
Pzd be-ja
-
Jeśli rozmawiamy o Polsce, to zdecydowanie Kotelnica w Białce Tatrzańskiej - trasa niebieska 3 i 4
Poważnie.
Zgadza się, w sobotę, w samo południe, w czasie ferii, kiedy na "metrze kwadratowym" jest kilku narciarzy a obok grupa siedzących deskarzy . Wolę pustą "Ściankę" w Szklarskiej od masy luda na niebieskiej. bez znaczenia czy to Białka czy inna stacja.
Pzd be-ja
A ja dodam ha,ha.
Pzd be-ja
Powiesić Gozdka za taki opis, bez sądu zlinczować, i będzie git. Zastanowi się dziesięć razy zanim coś napisze,o ile jeszcze coś napisze. Nie ma co już pisać, bo już z nim nikt dyskutować nie będzie.
Brawo Panowie, tak trzymać.
Pzd be-ja
Witam!
Dawno temu, może to niektórzy forumowicze pamiętają, przewijała się w ojczyźnie kwestia kto wynalazł deskę. Nie jestem pewien, czy nawet wtedy w telewizji o tym nie mówili. Podobno był to ktoś z okolic Wadowic(ale nie ja, bo w tym czasie mieszkałem w Krakowie), który wystrugał ją z drzwi(zwykłych nie ze stodoły).
Pozdrawiam
Gdzieś czytałem że to był przypadek, jakiś surfer założył się że śmignie na desce po śniegu, no i się zaczęło.
Moja pierwsza była podobna do sowieckiej rakiety kosmicznej.
Pzd be-ja
Źle przeczytałem w pierwszej chwili – jak się tam wytargałeś?
Moja pierwsza jazda na desce (chyba okolice 1999 r.) to był pełny ogień, pierwsza klasa liceum. Przyjechaliśmy z kumplem autobusem na Solisko i zdecydowaliśmy – Juliany. No to na Juliany trzeba było się jakoś wdrapać, a tam przecież taki śliczny orczyk na Golgotę.
I pojechaliśmy na ten orczunio. Ja oczywiscie na desce jeździć jeszcze nie potrafiłem, zrobiłem tylko w ogrodzie górkę, żeby mieć jakie takie pojęcie, jak to ustrojstwo zachowuje się na nogach. I stoję dzielnie pod tym wyciągiem. Narciarze wykazali się wielką cierpliwością (pewnie dlatego, że jeszcze nie było godzinowych ). I tak za trzecim chyba razem ujechałem do pierwszej podpory, czyli raptem kilkanaście metrów. Wykiprowałem się, ale nie popuściłem. W jakiś sposób zgiąłem ręce tak, że orczyk oparł się zgięciu obu rąk i na kolanach wyciąg wytargał mnie jakieś 80% trasy. Później brakło mi siły w rękach. Resztę górki wyszedłem.
To była najgorsza część tego dnia. Gdy zjechałem z Golgoty do dolnej stacji orczyka na Julianach już skręcałem, a orczyk na Julianach też okazał się przyjaźniejszy. Za pierwszym razem wyjechałem do połowy, stojąc na desce, później już całość. Na koniec dnia zjazd Golgotą dał mi wielką satysfakcję.
Ja dmuchałem z deska i wpiętymi w nią bytami z kapcia na górę, a żeby było ciekawiej to jeszcze niosłem narty dla kumpeli (blondi atrakcyjna) . Po wdrapaniu się na górę byłem super rozgrzany i przygotowany do treningu, a jak wywijałem orły to leżenie na glebie było odpoczynkiem. Gleby mnie nie przerażały bo wiele lat spędziłem na macie zapaśniczej. Orczyk odpuściłem bo ludziska mieli cyrk za friko i problemy z koncentracją po takim przedstawieniu, obsługa zaś była zadowolona bo nikt nie marudził że spora kolejka do orczyka jak kabaret leciał na żywca.
Pzd be-ja
Cześć
Jeździłeś na parapecie w latach 70??
Pozdrowienia
Nie, nie wiele lat upłynęło zanim wskoczyłem na deskę był to rok 1994
Pzd be-ja
Z moich obserwacji podczas kilkakrotnych pobytów w USA, wynika że zwykłe wyciśnięcie soku przez sokowirowke znacznie wykracza poza umiejętności przeciętnej gospodyni domowej. Za 20 baksów u chinczyka można tyle razy dołożyć sobie na talerz ile się zapragnie to po co brudzić sobie talerze w domu, a zdarza się że niektórzy nawet ich nie posiadają.
Obserwacje poczynione w ambasadzie RP?
Pzd be-ja
Podstawowe pytanie, czy miałeś na nogach już te buciki i odczuwałeś jakiś dyskomfort ?. Jeżeli są wygodne a pięta jest dobrze trzymana to nie ma potrzeby wygrzewania w piecu. Wygrzewać można max do trzech razy potem pianka z jakiej jest wykonany botek twardnieje i może być mało przyjemnie.
Botek można też wygrzewać na nodze powinien się dobrze ułożyć.
Pzd be-ja
bartas73, nie ja po prostu bardzo ciekawy świata i ludzi jestem.
Ale im dłużej o tym myślę, to tym bardziej wydaje mi się, że to pytanie jest do bani. Wszyscy jeżdżą trochę inaczej i w zasadzie każdy termin rozumieją na swój sposób.
Zadając to pytanie chciałem się dowiedzieć, w przybliżeniu, ile czasu zazwyczaj spędzamy na stoku. Dzięki uprzejmości niemalże 70 osób, które poświęciły swój czas na wzięcie udziału w ankiecie, za co jestem bardzo wdzięczny, wiemy, że przeważają osoby jeżdżące 6 godzin lub cały dzień (z tymże tutaj nie zrobiłem rozróżnienia i ciężko to zinterpretować, czy jest to 8 godzin czy np. 14, gdy stok jest oświetlany do 22). Ale jest to czas, którego w żaden sposób nie możemy porównać. Choć może nie trzeba.
Na wyjazdach tygodniowych zazwyczaj spędzam 6-9 godzin na stoku, częściej 6 ze względu na grupę jeżdżących. Jest to dla mnie dużo o tyle, że nie jestem w stanie zachować pożądanej przeze mnie dynamiki jazdy przez więcej niż ok. 2 godziny. Później zakwaszenie mięśni występuje częściej niż bym chciał i zaczyna się walka z ogniem w nogach. Niestety nie jestem dobry w walce z zakwasem i chcąc czerpać więcej przyjemności niż odczuwać bólu, muszę zatrzymywać się częściej niż bym chciał. Chcąc optymalnie dobrać jazdę do moich preferencji, najchętniej jeździłbym np. od 8-10 i od 14-16, aby dać mięśniom więcej czasu na odpoczynek.
Jeżdżąc lokalnie i mając 20-40 km dojazdu, jeżdżę 2 godziny. Jest do dla mnie zupełnie wystarczające. W tym czasie robię kilka zjazdów rozgrzewkowych, kilka treningowych, pracując nad konkretnymi niedomaganiami i przeplatam zjazdy treningowe z regularnymi. Po dwóch godzinach mam zazwyczaj dość, a czworogłowe wołają o odrobinę wytchnienia.
Nie sposób jest przełożyć czas spędzony na stoku na rzeczywisty wysiłek, a też chciałem się co nieco o tym dowiedzieć. Ale to bez znaczenia, bo nasze odpowiedzi wskazują na duży zapał do tego sportu. Jest to niezwykle pokrzepiające.
Dobra konkluzja i podsumowanie tematu.
Pzd be-ja
Jeżdżę dość intensywnie z małymi przerwami ok czterech do pięciu godzin, jazdę przerywam gdy przestaje sprawiać mi przyjemność i zaczynam odczuwać zmęczenie nóg, czasami nawet po trzech godzinach (duży nacisk stawiam na swoje bezpieczeństwo i innych) zmęczenie = mniejsza kontrola sprzętu . Dodam że jeżdżę na singlu więc zmęczenie przychodzi troszkę szybciej, a przygotowanie do sezonu wymaga więcej pracy w moim przypadku.
Pzd be-ja
Palant na stoku
w Hyde Park
Napisano
Pzd be-ja