Skocz do zawartości

be-ja

Members
  • Liczba zawartości

    83
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez be-ja

  1. Na pewno gdy Mitek prowadził szkolenia nie było tez tylu stoków i tras co dziś, więc nasycenie riderów mogło być nie wiele mniejsze niż obecnie, ale ci co uprawiali narciarstwo byli chyba bardziej uważni i świadomi. Odnoszę takie wrażenie że na stoku zrobiło się podobnie jak na naszych drogach, jest duża grupa kierowców przestrzegających przepisy, myślących, oraz ta część co ma resztę w nosie i przecenia swoje umiejętności


    Pzd be-ja
  2. Ciężkie czasy nastały , ludzi masa na stokach, poziom jazdy 7-8 po 3-4 sezonach jazdy , wróć po 6 dni w sezonie zazwyczaj w ferie. Wyłączone myślenie i przewidywanie, ale tego też trzeba się nauczyć wytrenować, a na to trzeba wiele dni i godzin spędzonych na stoku. Minęły czasy gdzie można było ciąć długim skrętem carvingować bez specjalnego ryzyka, obecnie trzeba mieć oczy z przodu, boku i z tyłu. Przydałaby się możliwości gekona

    Pzd be-ja
  3. Witam. Bardzo trafnie napisał Dziadek Kuby że dużo zależy od wieku i przygotowania kondycyjnego, od stanu
    naszego zdrowia.Można poprawiać swoją technikę jazdy dla; własnej przyjemności, szybciej jeżdzić dobrze
    technicznie na przygotowanych trasach (bez względu na wiek), ale z wiekiem wzrasta zapotrzebowanie na bezpieczeństwo,
    przynajmniej ja zauważyłem to u siebie, zaczynam omijać czarne trasy a jak już się na nią wpakuję to
    jadę ostrożnie zachowawczo. Na nie które dolegliwośći wieku nie mamy wpływy dbając o swoje zdrowie i
    stan tężyzny fizycznej, jazda po muldach i ostre krawędziowania na ścianach niech zostaną dla młodych.

    Pzd be-ja
  4. Cześć. Dobrze to Kolega wyjaśnił, że to nie brak rozumu ale pion(strach), brak umiejętności technicznych , przygotowania kondycyjnego, wytyczenia optymalnego toru jazdy na nowo poznanej trasie. Często mi się zdaża widzieć grupy narciarzy i snowborderów na krawędzi takiej ścianki zaraz przed spadkiem i trzeba bardzo uważać na liczną grupę i nie przewidziane zachowanie ridera. Doświadczenie i wyrobienie nawyków bezpiecznego zachowania na stoku przychodzi z czasem, a powinno zacząć się pierwszego dnia szkolenia,dotyczy to deskarzy jak i narciarzy.

     

    Pzd be-ja


  5. Witam. Przejście z nart na deskę będzie na pewno zaskoczeniem dla "organizmu" spętane obie nogi, nie można żadnej oderwać żeby się podeprzeć, ale z tym problemem dasz sobie radę (pierwszy zjazd już był) Jak sugerują Kol  zaopatrzyć się w szorty ochronne z ochroną kości ogonowej i kości biodrowych, przydadzą się na 100%, żółwik też się  przyda, Instruktor jak najbardziej wskazany. Proponuję przed nauką  potrenować równowagę na bosu przysiady stanie na jednej nodze,albo równoważni ( kilka dni nie zaszkodzi). Deska dobierana jest do wagi ridera, ale na początek nie dłuższa niż do brody, zalecane są nawet krótsze ( łatwej wykonywać naukę ześlizgu lewa prawa strona następnie jazda na wprost i skręty). Wybór deski powinieneś zostawić instruktorowi, podobnie ustawienie kątów wiązań. Jak załapiesz bakcyla a załapiesz, to w przyszłości czeka Cię pokosztowanie jazdy na twardej alpejce. Ja z jazdy na twardym secie nie mogę się rozstać od  prawie 30 lat. Z deskami jak z nartami do wyboru do koloru w zależności od preferencji stylu jazdy SL, GS, Fri stylee. Tyle rad na początek mam nadzieję że starczy, ale jak masz pytania to służę pomocą i swoją skromną wiedzą.

     

    Pzd be-ja 

  6. Tadeo Company :) chyba cytat pomyliłeś, nie mnie chciałeś zacytować, tak mi się wydaje po Twoim opisie :) . Napisałem poważnie że jazda Gardenki  bardzo mi się podoba właśnie dla tego że nie potrafię śmigać na nartach,a już samo wpięcie się w narty to dla mnie szczyt odwagi, tak że podziwiam każdego narciarza, moją domeną jest deseczka na niej się czuję bezpieczny. :)

    Wiem że nie wnoszę nic do tematu, ale jak mi się coś podoba to o tym piszę, oraz czytam z wielką uwagą Wasze recenzje i rady, i tak trzymać :)

     

     

    Pzd be-ja

  7. Ha, ha, żebym miał gdzie trzymać taki box to.......  ale mieszkam w bloku, a do  sypialni to żonka nie pozwoli władować.

    Co do używania urządzenia, to śmiało trzy razy w sezonie bym wsadził do niego moje deski, dwa sezony i zwrot kosztów.

     

     

     

    Pzd be-ja

  8. Pomysł Kol Szymona super,"boxik zawodowy", w moich deskach ślizgi typu elektra (grafitowy) lubią głębokie nasycenie smarem a takie można uzyskać w termoboxie. Smarowanie żelazkiem robię w zależności od przejechanego dystansu i warunków śniegowych, wygrzewanie zazwyczaj na zakończenie sezonu oraz nałożenie grubszej powłoki żalazkiem. Smarów fluorowych nie używam, zbyt drogie na moją kieszeń, uważam że w amatorskim uprawianiu narciarstwa jak i snowbordu jest to przerost formy nad treścią.

     

     

     

    Pzd be-ja

  9. W latach 70 i 80 tych były fajne biegi w jednej z jednostek na Mazurach "Duża beka i Mała beka". Duża bez taktyki, Mała z taktyką kadra poruszała się rowerami albo gazikiem ;) .

     

    Pzd be-ja

  10. Dobra rada,

    a) omijać szerokim łukiem, i nie ma problemu czy mamy przed sobą początkującego czy zaawansowanego.

    B) przed wejściem na krzesło, spytać się od  której strony woli usiąść i łatwej będzie mu zjechać.

    c) zwracać uwagę siedzącym zwłaszcza za złamaniem i czynić to aż do bólu, może w końcu zrozumieją że stwarzają zagrożenie dla siebie i innych.

    d) czasami zaproponować podanie kijka zwłaszcza na wypłaszczeniu, gdzie szybkość jest minimalna co w przypadku snowboardu grozi utratą równowagi zwłaszcza początkującym.

     

    Nie wiele tych moich rad, ale może choć ciut ułatwią nam wspólne, bez strachu , kożystanie ze stoków.

     

    Pzd be-ja

  11. Jeśli rozmawiamy o Polsce, to  zdecydowanie Kotelnica w Białce Tatrzańskiej - trasa niebieska 3 i 4

     

    Poważnie.

    Zgadza się, w sobotę, w samo południe, w czasie ferii, kiedy na "metrze kwadratowym" jest kilku narciarzy a obok grupa siedzących deskarzy ;). Wolę pustą "Ściankę" w Szklarskiej od masy luda na niebieskiej. bez znaczenia czy to Białka czy inna stacja. :)

    Pzd be-ja

  12. Powiesić Gozdka za taki opis, bez sądu zlinczować, i będzie git. Zastanowi się dziesięć razy zanim coś napisze,o ile jeszcze coś napisze. Nie ma co już pisać, bo już z nim nikt dyskutować nie  będzie.

    Brawo Panowie, tak trzymać.

     

    Pzd be-ja

  13. Witam!

     

    Dawno temu, może to niektórzy forumowicze pamiętają, przewijała się w ojczyźnie kwestia kto wynalazł deskę. Nie jestem pewien, czy nawet wtedy w telewizji  o tym nie mówili. Podobno był to ktoś z okolic Wadowic(ale nie ja, bo w tym czasie mieszkałem w Krakowie), który wystrugał ją z drzwi(zwykłych nie ze stodoły).

     

     

    Pozdrawiam

    Gdzieś czytałem że to był przypadek, jakiś surfer założył się że śmignie na desce po śniegu, no i się zaczęło.

    Moja pierwsza była podobna do sowieckiej rakiety kosmicznej.

     

    Pzd be-ja

  14. Źle przeczytałem w pierwszej chwili – jak się tam wytargałeś? :D

     

    Moja pierwsza jazda na desce (chyba okolice 1999 r.) to był pełny ogień, pierwsza klasa liceum. Przyjechaliśmy z kumplem autobusem na Solisko i zdecydowaliśmy – Juliany. No to na Juliany trzeba było się jakoś wdrapać, a tam przecież taki śliczny orczyk na Golgotę.

     

    I pojechaliśmy na ten orczunio. Ja oczywiscie na desce jeździć jeszcze nie potrafiłem, zrobiłem tylko w ogrodzie górkę, żeby mieć jakie takie pojęcie, jak to ustrojstwo zachowuje się na nogach. I stoję dzielnie pod tym wyciągiem. Narciarze wykazali się wielką cierpliwością (pewnie dlatego, że jeszcze nie było godzinowych :P). I tak za trzecim chyba razem ujechałem do pierwszej podpory, czyli raptem kilkanaście metrów. Wykiprowałem się, ale nie popuściłem. W jakiś sposób zgiąłem ręce tak, że orczyk oparł się zgięciu obu rąk i na kolanach wyciąg wytargał mnie jakieś 80% trasy. Później brakło mi siły w rękach. Resztę górki wyszedłem.

     

    To była najgorsza część tego dnia. Gdy zjechałem z Golgoty do dolnej stacji orczyka na Julianach już skręcałem, a orczyk na Julianach też okazał się przyjaźniejszy. Za pierwszym razem wyjechałem do połowy, stojąc na desce, później już całość. Na koniec dnia zjazd Golgotą dał mi wielką satysfakcję. :)

    Ja dmuchałem z deska i wpiętymi w nią bytami z kapcia na górę, a żeby było ciekawiej to jeszcze niosłem narty dla kumpeli (blondi atrakcyjna) ;) . Po wdrapaniu się na górę byłem super rozgrzany i przygotowany do treningu, a jak wywijałem orły to leżenie na glebie było odpoczynkiem. Gleby mnie nie przerażały bo wiele lat spędziłem na macie zapaśniczej. Orczyk odpuściłem bo ludziska mieli cyrk za friko i problemy z koncentracją po takim przedstawieniu, obsługa zaś była zadowolona bo nikt nie marudził że spora kolejka do orczyka jak kabaret leciał na żywca. :D

     

    Pzd be-ja

  15. Z moich obserwacji podczas kilkakrotnych pobytów w USA, wynika że zwykłe wyciśnięcie soku przez sokowirowke znacznie wykracza poza umiejętności przeciętnej gospodyni domowej. Za 20 baksów u chinczyka można tyle razy dołożyć sobie na talerz ile się zapragnie to po co brudzić sobie talerze w domu, a zdarza się że niektórzy nawet ich nie posiadają.

     

    Obserwacje poczynione w ambasadzie RP?

    Pzd be-ja


  16. Podstawowe pytanie, czy miałeś na nogach już te buciki i odczuwałeś jakiś dyskomfort ?. Jeżeli są wygodne a pięta jest dobrze trzymana to nie ma potrzeby  wygrzewania w piecu. Wygrzewać można max do trzech razy potem pianka z jakiej jest wykonany botek twardnieje i może być mało przyjemnie.

    Botek można też wygrzewać na nodze powinien się dobrze ułożyć.

     

    Pzd be-ja

  17. bartas73, nie ja po prostu bardzo ciekawy świata i ludzi jestem. :)

     

    Ale im dłużej o tym myślę, to tym bardziej wydaje mi się, że to pytanie jest do bani. Wszyscy jeżdżą trochę inaczej i w zasadzie każdy termin rozumieją na swój sposób.

     

    Zadając to pytanie chciałem się dowiedzieć, w przybliżeniu, ile czasu zazwyczaj spędzamy na stoku. Dzięki uprzejmości niemalże 70 osób, które poświęciły swój czas na wzięcie udziału w ankiecie, za co jestem bardzo wdzięczny, wiemy, że przeważają osoby jeżdżące 6 godzin lub cały dzień (z tymże tutaj nie zrobiłem rozróżnienia i ciężko to zinterpretować, czy jest to 8 godzin czy np. 14, gdy stok jest oświetlany do 22). Ale jest to czas, którego w żaden sposób nie możemy porównać. Choć może nie trzeba. :)

     

    Na wyjazdach tygodniowych zazwyczaj spędzam 6-9 godzin na stoku, częściej 6 ze względu na grupę jeżdżących. Jest to dla mnie dużo o tyle, że nie jestem w stanie zachować pożądanej przeze mnie dynamiki jazdy przez więcej niż ok. 2 godziny. Później zakwaszenie mięśni występuje częściej niż bym chciał i zaczyna się walka z ogniem w nogach. Niestety nie jestem dobry w walce z zakwasem i chcąc czerpać więcej przyjemności niż odczuwać bólu, muszę zatrzymywać się częściej niż bym chciał. Chcąc optymalnie dobrać jazdę do moich preferencji, najchętniej jeździłbym np. od 8-10 i od 14-16, aby dać mięśniom więcej czasu na odpoczynek.

     

    Jeżdżąc lokalnie i mając 20-40 km dojazdu, jeżdżę 2 godziny. Jest do dla mnie zupełnie wystarczające. W tym czasie robię kilka zjazdów rozgrzewkowych, kilka treningowych, pracując nad konkretnymi niedomaganiami i przeplatam zjazdy treningowe z regularnymi. Po dwóch godzinach mam zazwyczaj dość, a czworogłowe wołają o odrobinę wytchnienia.

     

    Nie sposób jest przełożyć czas spędzony na stoku na rzeczywisty wysiłek, a też chciałem się co nieco o tym dowiedzieć. Ale to bez znaczenia, bo nasze odpowiedzi wskazują na duży zapał do tego sportu. Jest to niezwykle pokrzepiające. :)

    Dobra konkluzja i podsumowanie tematu.

     

    Pzd be-ja

  18. Jeżdżę dość intensywnie z małymi przerwami ok czterech do pięciu godzin, jazdę  przerywam gdy przestaje sprawiać mi przyjemność i zaczynam odczuwać zmęczenie nóg, czasami nawet po trzech godzinach (duży nacisk stawiam na swoje bezpieczeństwo i innych) zmęczenie = mniejsza kontrola sprzętu . Dodam że jeżdżę na singlu więc zmęczenie przychodzi troszkę szybciej, a przygotowanie do sezonu wymaga więcej pracy w moim przypadku.

     

    Pzd be-ja

×
×
  • Dodaj nową pozycję...