Kiedy przed 10 laty podjeżdżaliśmy do domku w Ustroniu to na parkingu w lesie było pusto. Teraz nawet po półmetrowych opadach sniegu stoi tam kilka/naście samochodów, a w niedziele kilkadziesiąt. Z jednej strony to pozytyw bo ludzie "ruszyli dupy" z domow. Poszli lub pojechali na elektrykach w gory. Tak, na elktrykach, bo rowery ze wspomaganiem to obecnie zdecydowana większość w gorskiej okolicy. Tym samym pojawiło się tam sporo osób, których tam nigdy nie powinno być... niestety są. W sumie.... dopóki te rowery nie warczą jak crosówki z symbolicznymi tłumikami to niech jeżdżą.