Skocz do zawartości

Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała


KrzysiekK

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Marcos73 napisał:

Ja pierwszy byłem - Apple rządzi. 

pozdrawiam

Wiesz jak jest z tymi prywaciarzami-kapitalistami, siedzą, nic nie robią, a inni na nich pracują, to mogą siedzieć na forum i odpisywać. A ja u kogoś to robić muszę... 😁 Ino mi potem nie mów, że masz roboty dużo i na narty nie możesz jechać. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Adam ..DUCH napisał:

ale musiał wiedzieć że coś jest nie tak bo traci równoległe prowadzenie nart - i właśnie po to jest forum a na forum da się jedynie teoretycznie to wyjaśnić i aby ta teoria była skuteczna osoba doradzająca musi mieć wiedzę.....

W praktyce wystarczyło no nie wiem 5 min

Cześć

O to właśnie chodzi, Krzysiek  i Rodzinka w miarę postępów potrafi już dostrzec problemy, Twoim zadaniem jest postawienie diagnozy i wypisanie recepty. Zajęło to 5 minut na stoku.

Dzieci szybciej się uczą, mają zerowe pojęcie o teorii, a jakoś im to szybciej idzie 🙂. Mają nartę lewa i prawą - choć często nie wiedzą która to która. A nie zewnętrzną i wewnętrzną.

pozdrawiam

ps. To tak żartobliwie oczywiście to ostatnie zdanie, ale czy prawdziwe - Ty chyba wiesz najlepiej.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Adam ..DUCH napisał:

@Marcos73 - myślę że ta wypowiedź będzie kompromisem w naszych (moich-Twoich) przepychankach odnośnie teorii. Masz rację - wiedza teoretyczna jest niezbędna dla osób uczących, dla amatorów już niekoniecznie w pełnym zakresie - niezbędne podstawy tak - rotacja stopy, zakrawędziowanie, rola i znaczenie narty dolnej, układ korpusu, układ trzymania kijków, rola kijków w jeździe, odciążenie, rotacja  itp sprawy podstawowe. Natomiast i na tym polu "walki" nie ustąpię o krok - narciarz który ma zamiar się rozwijać nie musi znać teorii ale musi mieć świadomość co się z nim dzieje i dlaczego źle się dzieje - tu przykład Krzyśka - miał świadomość iż w skręcie długim i średnim źle się dzieje z górną nartą która "podświadomie" szukała kolejnego skrętu przez poszerzenie nożycowe (nie musiał wiedzieć czym jest poszerzenie nożycowe, nie musiał wiedzieć że jest to ewolucja "starej" gigantowej szkoły, nie musiał wiedzieć że prowadzi w jego przypadku do odejścia w ześlizg dolnej narty z uwagi na zbyt małe jej zakrawędziowanie) ale musiał wiedzieć że coś jest nie tak bo traci równoległe prowadzenie nart - i właśnie po to jest forum a na forum da się jedynie teoretycznie to wyjaśnić i aby ta teoria była skuteczna osoba doradzająca musi mieć wiedzę.....

W praktyce wystarczyło no nie wiem 5 min - dwa dostokowe skręty z zaangażowaniem narty górnej, niewielką pracą dostokową górnego kolana i pilnowaniem - efek - Krzysiek pamiętasz " wyszło kurcze wyszło" - wyszło Panie Kolego ...wyszło - co dalej się z tym będzie działo - nie wiem ale wiem że Krzysiek w tym zakresie ma wiedzę zarówno teoretyczną i praktyczną....... 

No powiem Ci, że ta eureka była dla mnie znaczącą. Ja wiem, że ślad cięty będzie dla mnie jeszcze jedynie elementem np. wykończenia skrętu NW, ale zaangażowane kolano W zrobiło robotę.

Natalii brakuje bazy pojęciowej. I to w zakresie zaskakująco trywialnej, stąd czasem robiła wielkie oczy o co kaman. Znacie temat ,,lewo! Nie to lewo! To drugie lewo! ,, 🤣 Stąd .. dziękuję za cierpliwość Adamie. Ale za rok Ty pomyślisz, a my wykonamy. 🙂

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Marcos73 napisał:

Cześć

 

ps. To tak żartobliwie oczywiście to ostatnie zdanie, ale czy prawdziwe - Ty chyba wiesz najlepiej.

Zapytaj Krzyśka - świadomość błędu + wstępna korekcja..... chyba mniej.

Te szkolenie było nieco "hybrydowe" - zaznaczone było na początku - "żadnych sztuczek" - ma być solidna narciarska robota - tyle że Krzysiek jest już na etapie "sztuczek" - świadomość własnej jazdy, połączona z wiedzą i "gąbką" - zrób to i on robi (w miarę możliwości) powoduje że spokojnie można opierać się na "sztuczkach" - dla Krzyśka polecam KK. Ewidentnie bardzo silny związek emocjonalny z Natką - to widać i czuć (Krzyśku przepraszam że tak bez osobowo ale taka prawda jest). Ale wydaje mi się, że "pępowinę tatusiową" należy przełamać - Natka wymaga indywidualnego szkolenia z osobą której zaufa z którą nawiąże więź, kiedy się otworzy....to niejednokrotnie robi robotę.....dziewczyna ma potencjał - sprawdźcie sami tak z obserwacji wyciągowych jaka 13 latka jeździ (i ogarnia) GSy dorosłe wyższe niż sama jest???? (klubowicze się nie liczą). Być może kurs kadrowy demonstratora szkolonego należy rozważyć????

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Adam ..DUCH napisał:

Zapytaj Krzyśka - świadomość błędu + wstępna korekcja..... chyba mniej.

Te szkolenie było nieco "hybrydowe" - zaznaczone było na początku - "żadnych sztuczek" - ma być solidna narciarska robota - tyle że Krzysiek jest już na etapie "sztuczek" - świadomość własnej jazdy, połączona z wiedzą i "gąbką" - zrób to i on robi (w miarę możliwości) powoduje że spokojnie można opierać się na "sztuczkach" - dla Krzyśka polecam KK. Ewidentnie bardzo silny związek emocjonalny z Natką - to widać i czuć (Krzyśku przepraszam że tak bez osobowo ale taka prawda jest). Ale wydaje mi się, że "pępowinę tatusiową" należy przełamać - Natka wymaga indywidualnego szkolenia z osobą której zaufa z którą nawiąże więź, kiedy się otworzy....to niejednokrotnie robi robotę.....dziewczyna ma potencjał - sprawdźcie sami tak z obserwacji wyciągowych jaka 13 latka jeździ (i ogarnia) GSy dorosłe wyższe niż sama jest???? (klubowicze się nie liczą). Być może kurs kadrowy demonstratora szkolonego należy rozważyć????

Adaś, nie neguje więzi emocjonalnej. Pewnie że jest, ale wybacz. Cholera mnie bierze jak nie raz mówie przykładowo w lewo, a Nać w prawo. Ja Ją po prostu znam. Wiem że ma problem z lewo, prawo, zewnętrzna, wewnętrzna. Dlatego się wtrącalem. Wybacz 🤣

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, KrzysiekK napisał:

Adaś, nie neguje więzi emocjonalnej. Pewnie że jest, ale wybacz. Cholera mnie bierze jak nie raz mówie przykładowo w lewo, a Nać w prawo. Ja Ją po prostu znam. Wiem że ma problem z lewo, prawo, zewnętrzna, wewnętrzna. Dlatego się wtrącalem. Wybacz 🤣

To weź jej zawiąż wstążki, czerwoną i zieloną, powinna ogarnąć. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie należy prowadzić dyskusji praktyka vs teoria. Pomiędzy nimi jest dydaktyka czyli metody instruktorskie. Na ucznia skierowana jest dydaktyka a nie teoria. Dopiero na nieco innym poziomie możemy sobie próbować korzystać z teorii na rzecz praktycznych umiejętności. Dopiero kiedy potrafimy zrobić coś na rożne sposoby a nie kiedy próbujemy coś zrobić w ogóle.

Podam przykład:

-  narta pojedzie na krawędzi jeśli tak ją obciążyć, że kąt platformy jest mniejszy od 90 stopni- to czysta fizyka, wiele osób tego nie rozumie i wiele poradników zawiera bzdurne teorie na temat skrętu ciętego

- żeby to osiągnąć trzeba jechać w odpowiedniej pozycji : kolana czy biodra ( to już trochę bliżej teorii ale ciągle słabe dydaktycznie. Mówienie więcej bioder, czy więcej kolan jest już dydaktyczne ale bardzo słabe, jeszcze gorsze jest mówienie przechyl się bardziej do środka skrętu, jedź szybciej. Taki instruktor nie znając teorii ( warunku jazdy na krawędzi) stosuje dydaktykę, która nie przynosi efektu.

- wartościowa dydaktyka pozwala czasami bardzo dziwnymi metodami i polecaniami, czasami całkowicie niezgodnymi z teorią, fizyką czy anatomią osiągnąć stan kiedy uczeń pojedzie co chciał a jego ciało zapamięta ten ruch.

 

5-8 lutego powinienem być w Pecu. Nareszcie na nartach.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrzysiekK napisał:

Adaś, nie neguje więzi emocjonalnej. Pewnie że jest, ale wybacz. Cholera mnie bierze jak nie raz mówie przykładowo w lewo, a Nać w prawo. Ja Ją po prostu znam. Wiem że ma problem z lewo, prawo, zewnętrzna, wewnętrzna. Dlatego się wtrącalem. Wybacz 🤣

I bardzo dobrze. Pierwsza podstawowa zasada - dzieci kochają swoich rodziców z "urzędu" cała reszta musi na to uczucie zapracować. To rodzic ma być numer 1 i być autorytetem niepodważalnym i wydaje mi się że tego schematu nie zachwiałem zwłaszcza, iż twoje uwagi (tłumaczenie - tego co chciałem Jej przekazać) były prawidłowe.

Dla mnie Natka jest jeszcze zakrytą kartą....ja się mogę jedynie domyślać, coś tam analizować ale generalnie w czarnej d...jestem. Co wiem ...wiem że w jej przypadku skręt wymuszony robi u Niej dobrą robotę - to było widać w tej ostatniej jeździe kiedy sama zapytała "czy  było dobrze".....no pewnie że było.....i ten tyci tyci uśmiech - Natka potrzebuje i właśnie....dobrego instruktora z którym wytworzy się więź......gościa który będzie tym nr 2 (w narciarstwie).....jak to rozpoznać ...Tato źle to robisz ....to ma być tak.

Jeżeli piszę zbyt osobiście to przepraszam......

   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minutes ago, Maciej S said:

Nie należy prowadzić dyskusji praktyka vs teoria. Pomiędzy nimi jest dydaktyka czyli metody instruktorskie.

Zacznę na wszelki wypadek od tego, że bardzo szanuję Twoje wpisy i albo się z nimi zgadzam albo dużo z nich wynoszę. Jest jeszcze szara strefa pomiędzy teorią i metodami instruktorskimi. Osobiście dużo czytałem o nartach i wszystko co przeczytam próbuję wprowadzić w życie z różnym skutkiem (podejście chyba jak Plus, tylko mój poziom niższy). Zdarzyło mi się przekazywać też tę wiedzę teoretyczną (nie uczyłem - przytaczałem tylko teorię) dwóm znajomym, którzy momentalnie potrafili ją wykorzystać. Jedyne co mamy wspólnego (to nawet nie narty, bo jeden był deskarz) to umysły ścisłe i lekko obniżony poziom lęku przed upadkiem. Ja osobiście uważam, że z wiedzy teoretycznej można robić dobry użytek, nawet będąc bardzo początkującym narciarzem tak samo jak korzystać z wprawnego oka instruktora i jego metod dydaktycznych nawet będąc zaawansowanym. Każdy musi znaleźć swój balans, który mu odpowiada najbardziej w danym momencie.

Przyznaję też, że można się zapędzić w kozi róg z teorią, a potem: "Adam za dużo się naczytałem, uprość mi to proszę", bo zdarzyło mi się i tak 🙂

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to twój wątek więc prośba .....każdy pierwszy dzień jazdy tak zaraz z rana: rozpinamy górne klamry i "instruktorskie" łuki płużne z silnym naciskiem na języki i przejściem w trawersie w jazdę równoległą ale bez przeciągania trawersu - 10-20 skrętów - staraj się Natkę sfilmować z boku w tej ewolucji ale w trakcie jazdy nie mów co ma robić - niech to wyjdzie naturalnie. Wieczorna analiza i na spokojnie i wnioski, rozmowa bez presingu.

Uwierz ta wyśmiewana i banalizowana ewolucja jest kluczem sukcesu..... 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Z doświadczenia - najgorzej jest wtedy gdy teoria wyprzedza praktykę o - że tak to nazwę - więcej niż krok.

Dla przykładu: uczeń jest na poziomie kątowych a strzela na lewo i prawo teorią dotyczącą prowadzenia narty na krawędzi.

Praktycznie nie da się go uczyć, dopóki nie sprowadzi się go do parteru.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Chertan napisał:

Jest to teraz coraz bardziej intuicyjne, a dla wielu wręcz będzie zabawne, bo robią to od dawna i doszli do tego sami. Ale taka była u mnie kolej rzeczy, uświadomienie sobie problemów, znalezienie teoretycznego powodu i rozwiązania, a potem jeżdżenie.

Niestety, zwłaszcza w narciarstwie zjazdowym, a ogólnie w każdym sporcie technicznym czy szerzej - każdej aktywności, gdzie liczą się prawidłowe odruchy, ważne jest kiedy zaczynamy. Najlepiej bardzo wcześnie, dużo i intesywnie pod fachowym okiem. 🙂 Ja zaczynałem przygodę z nartami stosunkowo późno, bo w wieku 13 lat, tyle że bardzo konkretnie, bo od razu na Kasprowym. Inne czasy wtedy były, lata 60. i 70., i niewielu w ogóle jeździło na nartach. Jeżdziłem bardzo intesywnie przez kilka lat, głównie na Kasprowym i w Szczyrku. I na pewno nabyłem odruchów, BTW nie zawsze prawidłowych. Później różnie bywało, dzieci, praca, obowiązki. Mniej nartowania. Ale odruchy zostały i bez większych problemów przeszedłem na nieco inne, nazwijmy to "współczesne" narciarstwo z wykorzystaniem ich specyficznej geometrii parabolicznej. Nie muszę się zastanawiać czy mam prawidłowy balans przód-tył, czy sylwetka jest prawidłowa (nawet jak nie jest już się nie zmieni :)), kiedy pojechać skretem cięty, kiedy włączyć ześlizg, kiedy śmigiem...

Wielu moich znajomych zaczęło dużo poźniej niż ja, po 30-ce, i niestety, pomimo starań nie doszli do imponujacych rezultatów. W większości, bo wyjątki się trafiły co tylko dowodzi, że uporem i derminacją można zdziałać wszystko. Pierwszy z nich to śp. maestro Stanisław Tatka, który zaczynał jazdę na nartach w wieku 35 lat. Pracując intesywnie nad sobą i nartami osiągnął wspaniały poziom. Został uznanym instruktorem wykładowcą. Jeszcze w wieku 72 lat z powodzeniem startował w zawodach dla instruktorów. Drugi, to mój kolega ze studiów, właściwie ze studium wojskowego, bo on był chemikiem a ja fizykiem. Staszek Olkiewicz, późniejszy współzałożyciel krakowskiego klubu sportowego dla dzieci i młodzieży YETI. Po raz pierwszy spotkałem go na górze Kasprowego, gdy w wieku 22-23 lat dość nieporadnie zjeżdżał z tej naszej narciarskiej Mekki. Po latach spotkałem go ponownie, gdy szkolił młodzież na wspólnym wyjeździe w Austrii w Donnersbachwald. Swietnie jeździł. Uczył młodzież jazdy w głębokim śniegu. I trzeci przykład to cytowany i linkowany przeze mnie wielokrotnie Morgan Petiniot, francuski, a ściśle kanadyjski instruktor. Ten zaczął poważnie jeździć dopiero w okolicach 35 roku życia. Ułatwieniem było to, że jeździł przez ponad 6 miesięcy w roku u siebie w górach. Niestety nie każdy ma takie możliwości i warunki.

Edytowane przez a_senior
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Nie znam, ale Ty wykształcony jesteś, a ja tylko wykształciuch, więc mam prawo nie znać.

pozdrawiam

W. Młynarski, Ballada o dwóch szkołach

Stał na polu facet goły,
wokół
 była mroźna nocka,
i tak myślał: są dwie szkoły:
falenicka i otwocka.

Pierwsza bierze rzecz na rozum,
gdy
 kto goły, to zmarznięty,
druga mówi: to nie z mrozu,
to przez antyelementy.

Zadek panu odmroziły
różne takie pełzające
ciemne siły, wredne siły,
co
 chcą władzy na tej łące!

Czas by z nimi skończyć przecie!
Trza je łapać! - facet woła.
Razem łapmy je, facecie! - 
Krzyknie mu otwocka szkoła...

Zaczynając nową frazę
wszystkim państwu chcę wbić w głowę,
że
 to hasło: "Łapmy razem!"
słuszne jest i przełomowe.

Oto, choć nasz zadek goły,
choć
 się przyszłość ciemno kryśli,
doczekaliśmy się szkoły
mądrej politycznej myśli,

co bałagan na tej łące:
płot
 zwalony, most pęknięty,
zwala na te pełzające,
ciemne antyelementy!

Gratulując owej szkole,
podziwiając
 ją szalenie,
zgłosić sobie tu pozwolę
jedno małe zastrzeżenie:

Na te antyelementy
trzeba srogo zębem kłapać,
zwalać
 na nie winy, błędy,
lecz, broń Boże, ich nie łapać,

bo jak je się łapać zacznie
serio ów traktując temat,
można
 stwierdzić nieopatrznie
to, że ich po prostu nie ma...

A poza tym całą gębą
rację szkoła ma otwocka
wymyślona za porębą,
wśród
 zmarzłego krzywo błocka.

Ta ballada kończy się tu
i niestety nie ma pointy,
i
 nie przez mój brak talentu!
Przez te antyelementy!

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KrzysiekK napisał:

E tam szkoda miejsca.

Fajnie się tak gada. Ty byś też coś wrzucił z Twojej praktyki, jakieś anegdoty... Masz tego pewnie po kokardę nazbierane...

Co Ty, Mitek głupot i bredni nie będzie pisać, no chyba, że każe komuś na drzewie się wieszać, wtedy to ma sens i miejsca nie szkoda. 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, KrzysiekK napisał:

E tam szkoda miejsca.

Fajnie się tak gada. Ty byś też coś wrzucił z Twojej praktyki, jakieś anegdoty... Masz tego pewnie po kokardę nazbierane...

Cześć

Napisałem na forach narciarskich tysiące postów i sporo zawierało również anegdoty i historyjki ale raczej koncentrowałem się na realnym praktycznym podejściu do narciarstwa w sensie doboru sprzętu czy też nauki jazdy. Staram się raczej walczyć z mitami, nieprawdą a czasami po prostu zwykłym pierdoleniem co nie znaczy, że mnie nie zdarza się pisać głupot, oj czasami się zdarza ale sądzę, że procentowo więcej jest solidnej treści.

Poza tym mam taką zasadę, że jak pisze specjalista - taki np. AdamDuch to siedzę cicho i chłonę.

Ot, choćby to do czego pije Chertan czyli wytknięcie koledze Grimsonowi zdania, że "nie wykorzystał narty GS na 100%" skacząc po muldach w Czarnej Górze.

Na 100%, a i to nie zawsze, to nartę GS wykorzystują Hermann Maier czy Marco Odermatt a kolega co najwyżej próbuje (tak jak każdy z nas, jak każdy amator) wycisnąć z niej ze dwa w miarę poprawne skręty. Nie piszmy takich rzeczy bo są po prostu śmieszne. Ja tam jestem obsrany jak ze dwa czy trzy takie skręty wyjdą na sezon ale nie ma to nic wspólnego z wykorzystaniem w 100%, żeby w 5...

Pozdro

Pozdro

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...