Skocz do zawartości

Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała


KrzysiekK

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 31.12.2022 o 13:18, star napisał:

Każdemu jego MtBlanc. PS ja pisałem o Loli w Szklarskiej i czerwonej w CzG heloł...

z tego co pamietam to nie miałeś kontuzji podczas zdobywania MtBlanc w huraganowym wietrze, czy może się mylę?

ja odpuszczam jak wypadkowa sił, techniki i warunków oraz nastroju w moim subiektywnym odczuciu nie pozwala na radość z jazdy, a czy to ciężki śnieg na koniec dnia czy lekki lód na początek to już jest drugorzędne...

Star, troszkę czym innym jest dobry narciarz, nieprzeceniający swoich sił, a czym innym nastawienie "jeżdżę tylko po stoku równym jak stół, bo jak nawet ciut nierówno to już się nie da".

Nie przepadam jako słaby narciarz za kartofliskiem czy dużymi muldami i odsypami. Jest trudniej, wymagająco, ogólnie niekomfortowo. Wiem już jednak, że to zmusza moje ciało do reakcji, jakich idealny stok pozornie nie wymaga i wpływa na szybszą poprawę balansu, opracy nóg, rąk.

Znam osoby z bliskiego kręgu, gdzie przy 5-7 cm grubości plam, luźniejszego śniegu na stoku, mówią "są odsypy i ciężko się jeździ". Podczas gdy wystarczy nie skręcać siłowo skrętów Z, tylko dać narcie jechać skręty S.

Ostatnia sobota w Bałtowie, żona mówi "Paweł będzie słabo, ciepło, woda, pewnie nie da się jeździć", mówię "Tak, będzie luźny, mokry śnieg, muldy, to nie będzie Kotelnica z lutego 2021, ale na rozruch przed wyjazdem to dobra lekcja".

Po wszystkim, bardzo dobrze sobie poradziła i była szczerze zadowolona z wyjazdu, przełamała kolejną barierę...teraz jak wyjdzie na dobrze przygotowany stok, będzie pewniejsza siebie, swobodniejsza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile odsypy z sypkiego śniegu aż tak mi nie przeszkadzają to przy mokrym mam już dyskomfort. Oczywiście "Z" pogarsza tu sytuację i właśnie na takim momencie mi się włącza. Ale przy takim śniegu tym bardziej nie lubię prędkości. Nic to, trzeba nad tym pracować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gabrik napisał:

Star, troszkę czym innym jest dobry narciarz, nieprzeceniający swoich sił, a czym innym nastawienie "jeżdżę tylko po stoku równym jak stół, bo jak nawet ciut nierówno to już się nie da".

Nie przepadam jako słaby narciarz za kartofliskiem czy dużymi muldami i odsypami. Jest trudniej, wymagająco, ogólnie niekomfortowo. Wiem już jednak, że to zmusza moje ciało do reakcji, jakich idealny stok pozornie nie wymaga i wpływa na szybszą poprawę balansu, opracy nóg, rąk.

Znam osoby z bliskiego kręgu, gdzie przy 5-7 cm grubości plam, luźniejszego śniegu na stoku, mówią "są odsypy i ciężko się jeździ". Podczas gdy wystarczy nie skręcać siłowo skrętów Z, tylko dać narcie jechać skręty S.

Ostatnia sobota w Bałtowie, żona mówi "Paweł będzie słabo, ciepło, woda, pewnie nie da się jeździć", mówię "Tak, będzie luźny, mokry śnieg, muldy, to nie będzie Kotelnica z lutego 2021, ale na rozruch przed wyjazdem to dobra lekcja".

Po wszystkim, bardzo dobrze sobie poradziła i była szczerze zadowolona z wyjazdu, przełamała kolejną barierę...teraz jak wyjdzie na dobrze przygotowany stok, będzie pewniejsza siebie, swobodniejsza.

Rozumiem i szanuję. Ale tak jak nikogo nie przymuszam do jeżdżenia poza trasą ani do skiturowych wycieczek tak rozumiem, gdy ktoś pod koniec dnia gdy warunki gorsze, a siła już nie ta odpuszcza. Co więcej uważam, że to nie jest idealny moment na pracę nad techniką. Więcej zagrożeń niż zysku. Ale jak ktoś lubi i nikomu krzywdy nie robi to niech katuje mimo warunków do odcinki aby nie czynił z tego jedynie słusznej religii. Nawet Mitek wyznawał zasadę, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym, czasem oznacza to o jeden zjazd mniej. A już szczególnie irytuje mnie wszelaka brawura, tym bardziej, że nie idzie tu o zdobywanie Mt Blanc jak zauważył Mig a o przyjemną rekreację do której przesadna ambicja ma się nijak.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, star napisał:

Rozumiem i szanuję. Ale tak jak nikogo nie przymuszam do jeżdżenia poza trasą ani do skiturowych wycieczek tak rozumiem, gdy ktoś pod koniec dnia gdy warunki gorsze, a siła już nie ta odpuszcza.

 

Tu 100% zgoda, ja pisałem w kontekście jazdy dla nauki, w warunkach nazwijmy je "marcowych" od pierwszych minut lub gdy jeszcze nie jest człowiek schetany i ucieka dla zasady "zbyt słaby warun".

Jeździsz dobrze, ewentualnie nie masz potrzeby stawania się lepszym i chcesz tylko po lux trasie? Twoja wola ale jeśli chcesz się poprawiać, powinieneś w gorszych warunkach próbować.

W sobotę była taka Pani, wbiła na stok około 18 i...."ja nie mogę, ale tragedia, to jakieś nieporozumienie...." . Przepraszam ale liczyła na zmrożony sztruks przy takiej aurze i koniec dnia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Gabrik napisał:

Tu 100% zgoda, ja pisałem w kontekście jazdy dla nauki, w warunkach nazwijmy je "marcowych" od pierwszych minut lub gdy jeszcze nie jest człowiek schetany i ucieka dla zasady "zbyt słaby warun".

Jeździsz dobrze, ewentualnie nie masz potrzeby stawania się lepszym i chcesz tylko po lux trasie? Twoja wola ale jeśli chcesz się poprawiać, powinieneś w gorszych warunkach próbować.

W sobotę była taka Pani, wbiła na stok około 18 i...."ja nie mogę, ale tragedia, to jakieś nieporozumienie...." . Przepraszam ale liczyła na zmrożony sztruks przy takiej aurze i koniec dnia?

Tu pytanie po co się jezdzi? Jedni dla przyjemności, inni czerpią masochistyczną przyjemność ze złudzenia progresu osiąganego w ciężkich warunkach, a może nawet wyrastają we własnych oczach na superbohatera, gdy dadzą radę w trudnych warunkach przeżyć kalecząc jazdę, kwestia wyboru i percepcji. PS ja unikałbym określenia powinieneś, bo mógłbym wymagać od każdego jazdy pozatrasowej, skiturow itp itd wszak wszystkie te aktywności służą poprawianiu się, a może warto zaakceptować fakt, że rozne są narciarskie ścieżki, niektóre prowadzące na manowce... cudne manowce. Osad wycofu jest w dużej mierze subiektywny i czasem być może jest najlepszym wyborem, tego nie wie nikt i raczej bym to uszanował. Szczególnie jak ktoś na sile próbuje coś komuś lub sobie udowodnić i kończy się to tragicznie, nie do końca wiadomo w imię czego, może nadętego ego?

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, star napisał:

Tu pytanie po co się jezdzi? Jedni dla przyjemności, inni czerpią masochistyczną przyjemność ze złudzenia progresu osiąganego w ciężkich warunkach, a może nawet wyrastają we własnych oczach na superbohatera, gdy dadzą radę w trudnych warunkach przeżyć kalecząc jazdę, kwestia wyboru i percepcji.

A jeszcze inni testują nowe slalomki. 🙂 2005 r. Nosal, warunki jak na zdjęciach. Zona i zakopiańska znajoma odpuściły twierdząc, że nie są masochistkami. Inni zresztą też. A ja testowałem.

kasprowy02.JPG

kasprowy03.JPG

kasprowy04.JPG

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, a_senior napisał:

A jeszcze inni testują nowe slalomki. 🙂 2005 r. Nosal, warunki jak na zdjęciach. Zona i zakopiańska znajoma odpuściły twierdząc, że nie są masochistkami. Inni zresztą też. A ja testowałem.

kasprowy02.JPG

kasprowy03.JPG

kasprowy04.JPG

Zazdroszczę, zawsze chciałem zjechać z Nosala...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, star napisał:

Tu pytanie po co się jezdzi? Jedni dla przyjemności, inni czerpią masochistyczną przyjemność ze złudzenia progresu osiąganego w ciężkich warunkach, a może nawet wyrastają we własnych oczach na superbohatera, gdy dadzą radę w trudnych warunkach przeżyć kalecząc jazdę, kwestia wyboru i percepcji. PS ja unikałbym określenia powinieneś, bo mógłbym wymagać od każdego jazdy pozatrasowej, skiturow itp itd wszak wszystkie te aktywności służą poprawianiu się, a może warto zaakceptować fakt, że rozne są narciarskie ścieżki, niektóre prowadzące na manowce... cudne manowce. Osad wycofu jest w dużej mierze subiektywny i czasem być może jest najlepszym wyborem, tego nie wie nikt i raczej bym to uszanował. Szczególnie jak ktoś na sile próbuje coś komuś lub sobie udowodnić i kończy się to tragicznie, nie do końca wiadomo w imię czego, może nadętego ego?

No właśnie. Po co ja jeżdżę? 

Super warun - naturalny śnieg przy minus kilka stopni, rano, po ratraku. Wtedy nawet strome ścianki trzymają. Jedzie się odważnie, chociaż z respektem. Na czerwonych już bardziej staram się pracować nad techniką, mniej respektu. Jak czerwień łagodnieje, przechodzi w niebieskie, to już intensywnie staram się jechać poprawnie (1. czy wychodzi? no różnie; 2 - zawsze powinienem się starać poprawnie. Tak, wiem, ale jak stromiej to mi trudniej np. dociążyć przód bo się odchylam, etc....). Generalnie jest przyjemnie. Nie straszne są dzieci, bo zgrabnie się je omija mając dużą kontrolę nad własnym torem.

Jak gorszy warun, twardo, odsypy, miedzy nimi lodowo - no to sami wiecie co ja mogę wyczyniać. Prędkości nie mam, więc szukam odsypu by na nim skręcić, a że nie umiem dobrze odciążać i w timingu zrobić w czas obrót nart, to wychodzi różnie. Znów zdarza się często uślizg na twardym, słabe dociążenie zewnętrznej, podpieranie się wewnętrzną, asekuranctwo, strach przed "przeszkodą" nawet gdy daleko, by mnie nie poniosło na dzieciaka. Braki w technice, problem z utrzymaniem toru....

Jak miękko, to jak pisaliście, tor nie kształtu Z lecz S lub C, a wtedy szybkość nieco większa, strach przed dziećmi, trudniej zachować tor. Czemu mi trudno zachować tor? Bo niby jadę ładnie C (ostatnio bardzo się starałem i wychodziło, nawet na jednej nodze), ale bardzo nierówny stok powoduje, że spinam się, mięśnie się meczą, szczególnie zewnętrznej. TO są spore drgania wychodzące z nierówności. To jest powód zmęczenia na miękkim u mnie. No i jak zmęczenie, to strach przed prędkością, a jak ten strach się pojawia to zaczyna się jazda Z, która męczy nogi i jest niebezpieczna bo ciężko obrócić narty tak "ostro"....

Po co jeżdżę? BO jak jest dobry warun to wychodzi fajnie i jest mega przyhemnie. A ja uczę się, bo chce by było zawsze przyjemnie.... nawet jak lodowo, nawet jak miekko, nawet jak się topi.... 

Takie luźne myśli...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, star napisał:

Zazdroszczę, zawsze chciałem zjechać z Nosala...

Cześć

A co stoi na przeszkodzie? Wystarczy wejść i zjechać jak spadnie śnieg.

Na Nosalu jeździłem wiele razy ale tylko jeden jedyny raz udało mi się zjechać z samej góry po wjechaniu krzesłem - jeden raz. 🙂 Wjazdy orczykiem się nie liczą bo ucinały trawers, który był/jest kwintesencją tego stoku.

Ale większość jazdy na Nosalu to było po prostu chodzone, w deszczu, w śniegu...

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

A co stoi na przeszkodzie? Wystarczy wejść i zjechać jak spadnie śnieg.

Na Nosalu jeździłem wiele razy ale tylko jeden jedyny raz udało mi się zjechać z samej góry po wjechaniu krzesłem - jeden raz. 🙂 Wjazdy orczykiem się nie liczą bo ucinały trawers, który był/jest kwintesencją tego stoku.

Ale większość jazdy na Nosalu to było po prostu chodzone, w deszczu, w śniegu...

Pozdro

Jak zwykle logistyka. Jakoś się nie składało. Podobnie jak z Kasprowym, Chopokiem, Pilskiem, Babią Górą. Ale ostatnio udało się odhaczyć Łomnicę, wcześniej Strbske Pleso, presji nie ma... jak byłem w okolicy i skitury to wolałem pójść na Gęsią Szyję, parking przy wejściu na szlak i zjazd na nartach pod auto, to kocham. Czasu zawsze mało... teraz może będzie inaczej... trochę się zmieniło. Z podobnej charakterystyki jak Nosal udało się w końcu Rymarza zaliczyć, ale też skitury, twardo, zryte, sztuczny śnieg, przyjemność mała raczej survival, ale jak się weszło to zjechać trzeba.

6C69D4FC-2177-472F-AC6F-EEFB172F1532.jpeg

C04261A9-A628-4413-BAB9-12513A642016.jpeg

Edytowane przez star
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrzysiekK - drgania nie wychodzą z nierówności lecz braku elastyczności, braku kompensacji ... I tu - skoro pochwaliłeś się zabawą na jednej narcie momentalnie wyjdzie problem sylwetki z dwóch potencjalnych przyczyn - odchylenia i/lub usztywnienia układu, który ma w każdym stawie pracować. Miękkie lubi kompensację - i tyle. Przy krajowym miękkim gdzie osyp przeplata się z twardym średnio jest miejsce na >100, więc technika musi się adaptować pomiędzy twardym (krawędź) a odsypem (kompensacja z mniej agresywnym układem). 

Pozdrawiam,

M.

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosal, jakieś 50 lat temu. Tylko pojedyńcze krzesło. I nic pod stokiem.  W stacji na dole pęki tyczek drewnianych.  Góra pod pomostem stacji z reguły wyślizgana. Ratowałem się po garbach, przy lesie. Był też tu wariant, już między drzewmi, że omijało się nabrdziej stromą górna część. Jedyne miejsce w Polsce, gdzie zawitał PŚ. Liczono na dobry wynik "Ałusia"(A Bachleda) Był wtedy w czołówce slalomu na świecie.  Ale nie wygrał. Uttkwił mi w głowie przejazd Włocha Grossa. Nasza TV transmitowała zawody. Ominął tyczkę, podszedł i zaliczył niezły czas. Mieliśmy wtedy dwóch niezłych slalomistów(Bachleda, Dereziński-lekarz z Zakopanego).  I na tym się skończyło.

Na Nosalu trenowali często zawodnicy ze szkoły sportowej na Bystrem.  Klub Wysokogórski urządził raz(od nieco niżej, niż od połowy stoku -tu stoji górna stacja wyciągu orczkowego-?) slalom gigant. Były to coroczne zawody taterników. Zawsze wygrywał jakiś gość z Katowic. Zakopiańczycy postanowili z tym zerwać, bo co to za ujma ! Wpisano do klubu jakiegoś byłego kadrowicza. Stał parę osób przede mną. Palił jakiegoś skręta. Rzucił niedpałek i wystartował. Wygrał zawody. Ja też dojechałem w całości do mety. Mój "klasowy" sprzęt miatał mną przy każdej wyślizganej tyczce niemożebnie.

Z Nosala można zjechać do Kuźnic, nartostradą, która się łączy z nartostradą z Hali Gąsienicowej. Parametry stoku -dł. 620 m, różnica poz. 220 m.  Podobno ma nastąpić reaktywacja. Jak nastąpi, to może się doczekamy znowu Polaka w PŚ, w slalomie.

Po to się jeździ na nartach, by po latach przypominać sobie takie zdarzenia. Jeśli na wymuskanym stoku, będzie całą lata cyzelować idealny skręt najnowszej generacji, nie będzie się miało żadnych twiących w pamięci wspomnień.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Plus82 napisał:

Nosal, jakieś 50 lat temu. Tylko pojedyńcze krzesło. I nic pod stokiem.  W stacji na dole pęki tyczek drewnianych.  Góra pod pomostem stacji z reguły wyślizgana. Ratowałem się po garbach, przy lesie. Był też tu wariant, już między drzewmi, że omijało się nabrdziej stromą górna część. Jedyne miejsce w Polsce, gdzie zawitał PŚ. Liczono na dobry wynik "Ałusia"(A Bachleda) Był wtedy w czołówce slalomu na świecie.  Ale nie wygrał. Uttkwił mi w głowie przejazd Włocha Grossa. Nasza TV transmitowała zawody. Ominął tyczkę, podszedł i zaliczył niezły czas. Mieliśmy wtedy dwóch niezłych slalomistów(Bachleda, Dereziński-lekarz z Zakopanego).  I na tym się skończyło.

Na Nosalu trenowali często zawodnicy ze szkoły sportowej na Bystrem.  Klub Wysokogórski urządził raz(od nieco niżej, niż od połowy stoku -tu stoji górna stacja wyciągu orczkowego-?) slalom gigant. Były to coroczne zawody taterników. Zawsze wygrywał jakiś gość z Katowic. Zakopiańczycy postanowili z tym zerwać, bo co to za ujma ! Wpisano do klubu jakiegoś byłego kadrowicza. Stał parę osób przede mną. Palił jakiegoś skręta. Rzucił niedpałek i wystartował. Wygrał zawody. Ja też dojechałem w całości do mety. Mój "klasowy" sprzęt miatał mną przy każdej wyślizganej tyczce niemożebnie.

Z Nosala można zjechać do Kuźnic, nartostradą, która się łączy z nartostradą z Hali Gąsienicowej. Parametry stoku -dł. 620 m, różnica poz. 220 m.  Podobno ma nastąpić reaktywacja. Jak nastąpi, to może się doczekamy znowu Polaka w PŚ, w slalomie.

Po to się jeździ na nartach, by po latach przypominać sobie takie zdarzenia. Jeśli na wymuskanym stoku, będzie całą lata cyzelować idealny skręt najnowszej generacji, nie będzie się miało żadnych twiących w pamięci wspomnień.

Pięknie!!!! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, star said:

Tu pytanie po co się jezdzi? Jedni dla przyjemności, inni czerpią masochistyczną przyjemność ze złudzenia progresu osiąganego w ciężkich warunkach, a może nawet wyrastają we własnych oczach na superbohatera, gdy dadzą radę w trudnych warunkach przeżyć kalecząc jazdę, kwestia wyboru i percepcji.

Ok ale nawet jak ktoś jeździ dla przyjemności po ładnych trasach to w którymś momencie trafi na taką która ładna nie będzie i trzeba to będzie w jednym kawałku przeżyć.

 

Co innego delektować się takimi warunkami a co innego radzić sobie gdy na takie warunkach człowiek się wpakuje. W Polsce to pewnie mniejszy problem bo trasy tak czy siak krótkie ale i tak schodzić z nartami na plecach to trochę niehonorowe.

Edytowane przez Bacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...