Skocz do zawartości

Moje przygotowania do sezonu 2021 / 2022


Kaem

Rekomendowane odpowiedzi

No więc powiem Wam , jak to dotąd było.

Postanowiłem sobie, ze tym razem się przygotuję, tzn. zrobię formę przed styczniem. Postanowienie zapadło w lipcu, gdy zaobserwowałem swoją mierną formę podczas koszenia posesji (ca. 20 arów). Nadto, pewnym rankiem nieopatrznie wlazłem na żoniną wagę w sypialni i pokazało mi 85 kg ( 62 lata, 176 cm / ...... qrde pokazało 85 kg).

SIERPIEŃ 2021: decyzja o podnoszeniu formy zapadła. Już mniej pracy w ogródku, można się szykować!    Niestety, ożywiła się znacznie moja branża (maszyny do budownictwa drogowego) i zamiast ćwiczyć namiętnie, jeździłem od Koszalina po Białystok, od Wrocka po Przemyśl. Wynik zajefajny, ale na ćwiczenia czasu brak: to kwestia samodyscypliny, ale trzeba bardzo często wieczorem w hotelu robić oferty, umawiać nowe spotkania, zmieniać harmonogram pracy w ciągu najbliższych dni , przemieszczać  się rozsądnie planując swój wojaż, słowem - trudno wówczas ćwiczyć. Mimo że dres , buty i nawet specjalną karimatę woziłem cięgiem z sobą. Sierpień skończy się dobrym wynikiem finansowym.

WRZESIEŃ: w naszej firmie (właścicielami są Francuzi) to ostatni miesiąc roku obrachunkowego. Fajnie. Znaczy, w warunkach bezzarazowych wszyscy chcieli się live spotykać, rozmawiać i negocjować. No problem! Znów jeżdżę jak obłąkany tu i tam, w międzyczasie produkuję oferty dla następnych (bieda, jak jest coś poza standartem ). Szef co dwa - trzy dni pociska, że mamy szansę na rekordowy wynik itp. ...     Koniec września - jest nowy sprzedażowy rekord, chwała wszystkim oczywiście ,premii brak (spore koszy mamy .... he he he ....). Słowem - zajebiście. Nie nadmienię, że wirtualnie przez cały ten czas wyobrażałem sobie, jak mocno ćwiczę .

PAŹDZIERNIK: no i pięknie - stary rok zamknięty rekordowym wynikiem , siedzimy sobie około 05 października całą niewielką 20-osobową ekipą w fajnej knajpce Pera przy Hynka w Wawie - świętujemy wynik!!!  Po 3 dniach mail od szefa : NOWY ROK CZAS ZACZĄĆ!!! no i w koło Macieju.... Słowem, znów dużo ofert (czasem trzeba się douczyć detali urządzeń, bo klienci coraz mądrzejsi a nabycie tej wiedzy wymaga czasu, korespondencji z fachowcami producenta itepe ). Ok, próbuję zacząć jakąś sekwencję treningową/ biegową  w warunkach hotelowo - wyjazdowych ... qrde nie wychodzi, po prostu brakuje czasu . 

LISTOPAD: dziś mamy 08/ poniedziałek. Otóż ze 12 dni temu doszedłem do wniosku, że tak się nie da. W związku z tym postanowiłem rozpocząć przygotowania do sezonu od zrzucenia nadmiernej (chyba ) wagi: od bodaj 28 października schudłem (do dziś) o 6 kilogramów. Metoda jest prosta - ograniczyć ilość spożywanej karmy, zarazem pijąc znacznie większe ilości wody. Proste? Proste. Na razie działa.

Sądziłem, że (jak bywało dotąd) jedząc bardzo mało będę głodny i zły. Itu pierwsze zaskoczenie - nie jestem, absolutnie. Może trochę moc postanowienia pomaga ... Dziś ważę około 79 kg, odczuwam to wyraźnie / mocno tak jeśli chodzi o ubiór jak i komfort funkcjonowania. Celu nie mam, tu nie ma co się wygłupiać, ale jeśli utrzymam poniżej 89  / ok. 78 kg, będzie zajefajnie. Różnica jest potężna, potencjał rośnie, chęć do nart i życia także 😀

Słowem plan na dziś jest taki, że od około połowy listopada zaczynam rozciągać się, przebieżki, skoki , malutkie interwały 40 -60 m skipem tym czy innym, ćwiczenia brzucha itepe. Zabieram z sob a w podróże dres, buty sportowe, karimatę i wio naprzód!

A jak to wygląda u WAS??

Czy potrzebujecie takiego extra przygotowania, czy niekoniecznie?

I ile dziennie w sezonie możecie z pełną satysfakcją i radochą przejechać???

Pzdr, Kaem

 

 

 

 

  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Kaem napisał:

Zaskoczyłem ... zarządzasz forum ,,Kocham Narty'', na które wielu skiforumowiczów się przeniosło.

Wcześniej Cie u nas nie było (tak mi się wydaje).

 

byłem do 2008

2 minuty temu, Kaem napisał:

Pytanie od serca  - dlaczego?? 

z podziwu dla tutejszego admina - że mu się chciało to odbudować po pożarze

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kaem said:

A jak to wygląda u WAS??

Czy potrzebujecie takiego extra przygotowania, czy niekoniecznie?

 od roku mniej więcej tak:

3-4 razy w tygodniu w porze lunchu idę do gymu -20 minut - różne atrakcje - trening siłowy lub pilates, core albo balans- piłka bosu - przysiady bułgarskie, na jednej nodze itp - główna zasada- żeby się tylko nie spocić  !!!

4 x w tygodniu po pracy do gymu na trening cardio - 60 do 90 minut- klasa spinning(2-3x) plus lesmills body attack  - HIIT stylu(2x)

piatek i sobota - trening siłowy z trenerką- 60 minut

niedziela  - rower 50 do 80 km - 2.5 do 3.5 godziny

Trening siłowy w porównaniu z biegowym- zwiększa masę ciała, zwiększa apetyt, zwiększa potrzebę snu  

wnioski: potrzebuje oprócz nowego kasku- stary ma 7 lat, nowe spodnie narciarskie w większym rozmiarze   

nie czuje się szczególnie przygotowana do sezonu:

planuje dodać :

plyometrics- więcej „skocznościowych” ćwiczeń 

Już nie ma gdzie tego czasowo wcisnąć wiec:

silowy trening zredukuje i zamienię na balans i skoczność  

 

  • Like 4
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Kaem napisał:

No więc powiem Wam ,

 Nadto, pewnym rankiem nieopatrznie wlazłem na żoniną wagę w sypialni  

Pzdr, Kaem

 

 

 

 

  

Czytałem Marek twojego posta zaraz po przebudzeniu i przeczytałem „ wlazłem na żony waginę” 😄 . Od razu wyobraziłem sobie przyczynę podjętego postanowienia o szlifowaniu formy 😉 .

  • Like 1
  • Haha 4
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Co Wy macie z ta wagą koledzy kochani? Waga taka czy inna nie jest niczym złym, liczy się forma. Gdy jesteś aktywny i doprowadzisz wagę do pewnego optimum okaże się, że dalej już nie chudniesz. Zmienia się za to struktura. Tłuszcz zamienia się na tankę mięśniową. Zakładam - co dla mnie oczywiste - że celem nie jest obniżenie wagi samo w sobie bo to zupełnie co innego.

Oczywiście, jak jesteś koczkiem, biegaczem czy kolarzem waga ma znaczenie i trening musi być prowadzony ze szczegółową znajomością fizjologii zawodnika, przygotowany pod niego włączając w to dietę, okresy i sposób odpoczynku itd. Ale my nie jesteśmy zawodnikami...

Pytanie kolejne - moim zdaniem zupełnie źle postawione:

Ile dziennie możecie z pełną satysfakcją i radochą przejechać?

Na tak sformułowane pytanie mogę odpowiedzieć: Kilkaset metrów, jeden zjazd.

Wszystko co się dzieje przed i po to jest tylko element dodatkowy. Właściwie każdy wyjazd na narty podporządkowany jest temu jednemu zjazdowi. Najpierw poznajesz topografię rejonu, oceniasz stoki ich potencjał. Zmiennych jest wiele ale zazwyczaj wystarcza na to dzień jazdy jeżeli mamy powiedzmy 100km do objechania i jest dobra pogoda. Później koncentrujesz się na wybranych stokach oceniasz ilość ludzi w zależności od pory dnia i sytuacji, światło, jak pracuje śnieg w czasie dnia itd. i zaczynasz pierwsze próby z wyborem optymalnego toru. Trzeciego dnie już wiesz sporo ale zawsze musisz poświęcić tą godzinę czy dwie na dojazd do wybranego miejsca, poznanie specyfiki dnia itd. ale to już może być czas na pierwsze maksy i pośród nich może się pojawić ten właśnie zjazd, po którym już wiesz, że możesz spokojnie iść do knajpy na browary bo lepszego już tego dnia nie będzie.

Swego czasu byliśmy w dobrej ekipie na Tuxie. Po dwóch dniach znaleźliśmy fragment - jakieś 200-300 metrów gdzie śnieg był po prostu idealny. Czułeś jak każdy Twój ruch jest przenoszony na narty, jak one natychmiast reagują i robią idealnie to co chcesz. Nic nie chwyta anie się nie ślizga, nie trzeba oszukiwać ani się napinać.

Jeździliśmy cały dzień przejeżdżając 95% czasu w pozycji stojącej, z kijami w ręce gadając i idąc na kreskę aby tylko przelecieć do tego miejsca, żeby nikt nam go "nie zabrał" ani nie zniszczył. To było jeszcze w zeszłym wieku a pamiętam każdy moment...

Jakbym się uparł to mogę jeździć cały dzień, wte o wew wte. Jakbym się założył to mogę dojechać i wrócić te 100 czy 120 km jak wyciągi pozwolą albo się Pana uprosi... tylko po co?
Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaem, ja 175/77. Waga oczywiście ma znaczenie i ważna jest struktura ciała. Pamiętaj, że nadmierna ilość węglowodanów w diecie robi złą robotę (w uproszczeniu niespalone zamieniają się w tłuszcz). 

W innym temacie podrzuciłem filmiki, set ćwiczeń trwa 15 minut ale zdziwisz się, że zadziałają. Od jakiegoś czasu z uwagi na żonę je "zapodaję" (oczywiście szereg innych można odkopać w necie i stosować).

Z tym końcowym pytaniem....Ja jeszcze jak wiemy nie jeżdżę, a raczej próbuję jeździć ale staram się od open do close, bo dla mnie ten rodzaj aktywności, to nie tylko zjechanie z góry na dół, a bardziej jakieś fizyczno-duchowe bytowanie w nieco innym wymiarze. Mam specyficzne "flow"...o niczym wówczas nie myślę, cała codzienna otoczka znika, jestem wolny i oczyszczony. Jestem pogodny już na samą myśl bycia niebawem gdzieś pomiędzy szczytami....tak, rozważam nawet przeprowadzkę, ale czy się odważymy?

Edytowane przez Gabrik
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli będziecie jeść mało nie schudniecie trwale. Tylko spowolnicie metabolizm. Waga wkrótce wróci. Prawidłowo jemy dość często, mądrze, bynajmniej nie mikro porcje (oczywiście jeżeli intensywnie i regularnie trenujemy).

Waga nie jest żadnym wyznacznikiem. Trening powinien być regularny (prowadzony przez cały rok) i różnorodny (staramy się zmieniać ćwiczenia, aktywności, zaskakiwać nasze ciało).  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, moruniek napisał:

Jeżeli będziecie jeść mało nie schudniecie trwale. Tylko spowolnicie metabolizm. Waga wkrótce wróci. Prawidłowo jemy dość często, mądrze, bynajmniej nie mikro porcje (oczywiście jeżeli intensywnie i regularnie trenujemy).

Waga nie jest żadnym wyznacznikiem. Trening powinien być regularny (prowadzony przez cały rok) i różnorodny (staramy się zmieniać ćwiczenia, aktywności, zaskakiwać nasze ciało).  

Cześć

Miło mądrego poczytać!

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wagi to moim zdaniem najlepsza jest taka z jaką najlepiej się czujemy. Co do przygotowań ... Uuuu ... Temat bardzo poważny. Ja podchodzę do tematu chyba "pragmatycznie". Jeżdżę, uczę się jeździć dla przyjemności i dla przyjemności trenuję nie odczuwając żadnej presji, więc na spokojnie. Czasami rower, czasami basen i trochę spaceruję. Do tego od niedawna po kilkumiesięcznej przerwie parę pompek co tydzień bo wcześniej po prostu bolało mnie ramię i uznałem, że nic na siłę ... Pozwalam mojemu organizmowi do mnie gadać 🙃 I jak mówi dość to zwyczajnie przestaję.

Na pewno największym błędem u mnie było rzucanie się na pierwszy śnieg i jazda niemal do utraty tchu przez 3 czy 4 dni ... Niby wszystko OK, ale jak kolana potem odczuwałem ... Więcej tego błędu nie powtórzę. Pierwsze wypady na dzień góra dwa do Bałtowa albo Kazimierza w celu aklimatyzacji kolan, a dopiero potem dłuższa jazda chyba, że nie ma się takiej możliwości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu postanowiłem porządnie się wzmocnić przed zimą. Chodziłem na siłownię przez 3-4 miesiące z przewagą ćwiczeń na nogi i biodra. Przybyło mi 3 kg, ale wszystko w mięśnie (w sumie 7 kg nadwagi). Rozwiązanie sprawdziło się idealnie. Jestem rannym ptaszkiem więc korzystałem ze stoków od startu do zamknięcia wyciągów przez 2-3 dni z rzędu bez utraty sił. Reszta ekipy robiła sobie nasiadówki, a mi szkoda było na to czasu.

W kolejnym roku z różnych względów nie mogłem tego powtórzyć, więc postawiłem głównie na likwidację nadwagi i ćwiczenia domowe. Efekt równie rewelacyjny! Dodatkowo czułem się lżejszy o połowę na co dzień co jest naprawdę bardzo przyjemnym uczuciem, a nowa dieta bardzo mi posmakowała.

Polecam!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, S.N. napisał:

Co do wagi to moim zdaniem najlepsza jest taka z jaką najlepiej się czujemy. Co do przygotowań ... Uuuu ... Temat bardzo poważny. Ja podchodzę do tematu chyba "pragmatycznie". Jeżdżę, uczę się jeździć dla przyjemności i dla przyjemności trenuję nie odczuwając żadnej presji, więc na spokojnie. Czasami rower, czasami basen i trochę spaceruję. Do tego od niedawna po kilkumiesięcznej przerwie parę pompek co tydzień bo wcześniej po prostu bolało mnie ramię i uznałem, że nic na siłę ... Pozwalam mojemu organizmowi do mnie gadać 🙃 I jak mówi dość to zwyczajnie przestaję.

Na pewno największym błędem u mnie było rzucanie się na pierwszy śnieg i jazda niemal do utraty tchu przez 3 czy 4 dni ... Niby wszystko OK, ale jak kolana potem odczuwałem ... Więcej tego błędu nie powtórzę. Pierwsze wypady na dzień góra dwa do Bałtowa albo Kazimierza w celu aklimatyzacji kolan, a dopiero potem dłuższa jazda chyba, że nie ma się takiej możliwości.

Cześć

Dwa całe dni w Bałtowie?? Piszesz poważnie?

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Dwa całe dni w Bałtowie?? Piszesz poważnie?

Pozdro

Poważnie. Wiesz jak jest. Można się zsunąć z góry pomalutku na dół parę razy i udać na herbatkę, a można też rajdnąć się trochę dynamiczniej jak się da i tak powtarzać to przez 4 godzinki rano i to samo po obiedzie. Moje kolana takie coś odczuwają zwłaszcza, że na pewno jeszcze wiele muszą się nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ćwiczę bo muszę. Inaczej już nie umiem. Rano - rozciąganie wszystkiego co się da, tak około 30 minut + kilkanaście przysiadów itp... nic specjalnego. Ot tak, żeby rozruszać organizm. Bez tego praktycznie nie wychodzę z domu. Rutyna: rower (prawie codziennie), chyba że leje. Tenis 4 lub 5 razy w tygodniu (tak do dwóch godzin, chyba że się dodatkowo trafi jakiś debelek, wtedy trudno, "oficer się nie cofa"). Jeśli spadnie śnieg to rower zamieniam na biegówki. Czasem, bardzo sporadycznie - konie. Przed sezonem narciarskim dokładam więcej przysiadów. Tyle...

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Dwie godziny to jest absolutny max. Dalej to już jest masochizm. Podziwiam. Ja jeżdżę zawsze w tygodniu na otwarcie. Do zobaczenia w takim razie jak coś się zacznie.

Pozdrowienia

Może i się zobaczymy. Dziś promołszyn na karnety w Bałtowie. Minus 20 % od cen stałych. Trzygodzinne bo takie kupiłem kosztują zamiast 79 dokładnie 63,20.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, S.N. napisał:

Dzisiaj to się przygotowywałem do śniegu i byłem prawie na śniegu o innym stanie skupienia.

IMG_20211106_153227.jpg

 Czyli mała wyprawa kajakowa, inaczej tego wydoku wyjaśnić się nie da 🙂

Hmmmm... no chyba, że wędkarska w woderach po szyję.

Edytowane przez Ziemowit1
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...