Skocz do zawartości

5 rad by poprawić jazdę na nartach - filmik Morgana


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 50
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

 

W warunkach mleka jeździć się nie da

 

Da się jeździć śmigiem nawet nic nie widząc. W bezpiecznym terenie* można śmiało próbować.

 

 

*- tzn. trasy gdzie nie ma przepaści, szczelin lub ogrodzone płotkiem lub lasem.

 

Jeśli jest sznurek/płot/las to jedziemy brzegiem trasy. Jeśli nie ma to próbujemy trafić od armatki do armatki. Pomarańczowe materace zwykle widać z kilku metrów. W ekstremalnych sytuacjach pozostaje GPS i sprawdzanie pozycji co kilka/kilkanaście skrętów..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli NIC nie widac - powiedzmy NIC to jest na wyciagniecie reki, to jechac sie nie da - bajki mozna wlozyc miedzy …bajki.

 

W swoim zyciu mialem wylacznie jeden taki dzien - w Valle Nevada _ wlasnie "na wyciagniecie reki".pamietam ,ze w cos uderzylem, ale w co - nie wiem.Trasy nie znalem dobrze, bo raz przejechalem w narastajacej mgle i sniegu….GPS-u nie bylo : nie bylo to zbyt bezpieczne, ale trzeba bylo zjachac na dol - cale szczescie, ze bylismy na trasie a nie poza...

 

Samochodem przyzylem  takei warunki 2 razy: raz miedzy granica PL/D a POznaniem, a drugi raz  przejezdzalem przez Jarocin…- w Jarocinie poprosilem kolege,zeby sie wychylil przez okno i obserwowal, co sie dzieje - na szczescie takie warunki trwaly tylko przez jakis kilometr

 

Snieg da sie przejechac, lity lod tez: ale jak nic nie widac, to d….a.

Da się jeździć śmigiem nawet nic nie widząc. W bezpiecznym terenie* można śmiało próbować.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się jechać nawet z opaską na oczach, zresztą sam mówisz, że jakoś zjechałeś.

 

Zwykle też nie jest tak, że zupełnie nic nie widać.

 

Gęsta mgła to maksymalna widoczność* na kilkanaście/kilkadziesiąt metrów. Samochodem w zasadzie nie da się już wtedy jechać.

 

Ekstremalnie gęsta to na kilka.metrów.

 

Na ponad 1000 dni w górach, raz trafiłem na widoczność 2m. Na nartach nigdy. Zawsze było widać narciarza, który zatrzymał się obok lub kawałek płotu wzdłuż którego się jechało. Oczywiście zupełnie nie widać muld, nachylenia terenu itp.

 

To że ktoś nie widział własnej ręki albo nawet nart uważam za bujdę.

 

 

*- widoczność mocno kontrastujących obiektów/świateł, nie śniegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dorwała taka mgła. Od tyczki do tyczki... tylko, że jak zgęstniało to przy jednej tyczce nie było widać następnej i dupa. Powolutku po śladach, a i tak 2 razy wyjechałbym z trasy. Podpisuje się pod radą: na dół lib do baru.

Tyczki ograniczające trasę są stawiane co kilkanaście metrów. Czasem nawet rzadziej. Także taki przypadek dość łatwo można trafić. Zwykle wystarczy jednak przejechać 2-3 skręty i kolejna tyczka się pojawia. Jak znam dobrze trasę to często jeżdżę w takich warunkach. Ludzi wtedy zero, a ćwiczenie ciekawe. Na Chopoku mgły są bardzo częste, więc jest alternatywa mgła lub tłumy na dole. Ja wybieram mgłę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się jeździć śmigiem nawet nic nie widząc. W bezpiecznym terenie* można śmiało próbować.

 

......

Cześć

Sorry Piotr ale raczej nie o tym samym mówimy. Nieznany teren i nie widzisz końca kija jak wyciągniesz rękę - kozakujesz śmigiem czy raczej ?

Więc odpuść. Byłem parę razy w takiej sytuacji z grupą, wierz mi nawet z grupą ( i wcale nie byli to źli narciarze) a było to powolne obsuwanie się w dół. Znasz to uczucie gdy nie wiesz czy jedziesz czy stoisz albo nie wiesz gdzie góra a gdzie dół - znasz, musisz znać, bo bywałeś w dużych górach. Więc odpuśćmy bajki o śmigach.

Pozdrowienia

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D

Tyczki ograniczające trasę są stawiane co kilkanaście metrów. Czasem nawet rzadziej. Także taki przypadek dość łatwo można trafić. Zwykle wystarczy jednak przejechać 2-3 skręty i kolejna tyczka się pojawia. Jak znam dobrze trasę to często jeżdżę w takich warunkach. Ludzi wtedy zero, a ćwiczenie ciekawe. Na Chopoku mgły są bardzo częste, więc jest alternatywa mgła lub tłumy na dole. Ja wybieram mgłę.

Życzę Ci trafić na konkretną śnieżycę kiedy jesteś u samej góry, gdzie naprawdę nie widzisz własnej ręki, śnieg zasypuje Ci gogle wyjechałeś z trasy i odpięła ci się narta  w głębokim śniegu....wtedy dociera do Ciebie jaki jesteś... MALUTKI...i bezradny wobec tego żywiołu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło się przed kilku laty w Szczyrku, już za TMR. Środek tygodnia, paskudna pogoda, marznąca mżawka ale ludzi brak, wiec warto pojeździć. W końcu wracam na juliany, gdzie na parkingu został samochod. Mniej wiecej w połowie golgoty wyciąg wjeżdża w gęstą chmurę. Poprzednia kanapa znika, line nad glowa widac "jak przez mglę". Po wysiadce kieruje się na byłą czerwoną, teraz to chyba 10(?). Trasę znam na pamięć, zjechałem tam wczesniej chyba kilkaset razy....ale niewiele to pomaga. Trzymam się lewej strony bo prawa nie ma ciągłego lasu. Po chwili jednak tracę orientację, las z lewej skonczyl się, lub odjechalem bardziej na środek... nie wiem. Brak zupełnie odniesienia do czegokolwiek... tylko pamięć ze trasa ma lewe nachylenie nieco pomaga w orientacji. Próbuje ustawić się wg GPS w tel. Ten pokazuje że jestem dokładnie kilkadziesiat m nad parkingiem, wiec ok. Tego 'dokładnie domyślam się tylko z układu warstwic na mapie... Zjezdzam a właściwie ssuwam girlandami przod/tyl w dół stoku. Po chwili ponownie sprawdzam położenie i tel wskazuje że jestem na środku parkingu... ;-). Niemożliwe... cos bym widział. Ale odl kilku metrów słyszę trzasniecie drzwiami i męski głos "ku...a! Nic nie widac". Okazuje się że stoję na skraju parkingu.... :-). Najciekawsze było to że po drodze zjechałem ze stromej skarpy pomiędzy parkingiem a trasa, nawet tego nie zauważając..... Taka kompletna mgła zdarzyła mi się raz, typowe to mgły kilkunastometrowe. Też przykre bo maskują układ podłoża....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życzę Ci trafić na konkretną śnieżycę kiedy jesteś u samej góry, gdzie naprawdę nie widzisz własnej ręki, śnieg zasypuje Ci gogle wyjechałeś z trasy i odpięła ci się narta  w głębokim śniegu....wtedy dociera do Ciebie jaki jesteś... MALUTKI...i bezradny wobec tego żywiołu

 

 

Pewnie wiele razy byłem w warunkach o których myślisz, tylko tak ich nie koloryzuję.

Najbardziej bezradny robisz się, gdy spanikujesz. Gdy zachowasz spokój, zwykle jeszcze sporo da się zrobić.

Mnie oczywiście, też zdarzało się panikować.

 

Sorry Piotr ale raczej nie o tym samym mówimy. Nieznany teren i nie widzisz końca kija jak wyciągniesz rękę - kozakujesz śmigiem czy raczej ?

Więc odpuść. Byłem parę razy w takiej sytuacji z grupą, wierz mi nawet z grupą ( i wcale nie byli to źli narciarze a było to powolne obsuwanie się w dół.

 

Pisałem o znanym terenie.

W nieznanym normalnym (na trasie), jechałbym tak samo. Tyle że 3-4 skręty a nie 10.

Bo niby jak inaczej? Śmig (oczywiście spokojny, nie na pełnej pycie) to najbezpieczniejsza forma zjazdu.

Najszybciej możesz zareagować na jakieś nierówności czy przeszkody a jak zrobi się nagle stromo to narty łatwo ustawić w poprzek.

 

Można oczywiście zsuwać się cały czas bokiem lub schodzić, ale zwykle nie jest to niezbędne.

 

Znasz to uczucie gdy nie wiesz czy jedziesz czy stoisz albo nie wiesz gdzie góra a gdzie dół - znasz, musisz znać, bo bywałeś w dużych górach. Więc odpuśćmy bajki o śmigach.

 

Właściwie nie znam, albo raczej znam w niewielkim stopniu. Po prostu słabiej niż przeciętnie reaguje na mgłę. To bardzo indywidualna sprawa. Zwróć uwagę, że niewidomi jakoś jeżdżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

 

Właściwie nie znam, albo raczej znam w niewielkim stopniu. Po prostu słabiej niż przeciętnie reaguje na mgłę. To bardzo indywidualna sprawa.

To nie jest tylko mgla ale tez tzw Whiteout: jest mgla, mala widocznosc i snieg wali skosnie do stoku - w koncu nie wiesz, czy jedziesz, czy stoisz w miejscu - to jest cos wiecej niz mgla - ale Ty przezwyciezysz wszystko - chyle czolo (bo kapelusza nie mam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tylko mgla ale tez tzw Whiteout: jest mgla, mala widocznosc i snieg wali skosnie do stoku - w koncu nie wiesz, czy jedziesz, czy stoisz w miejscu - to jest cos wiecej niz mgla - ale Ty przezwyciezysz wszystko - chyle czolo (bo kapelusza nie mam)

 

 

Tak, wiem o czym mówisz. Czy przezwyciężę, to nie wiem, ale przynajmniej próbuję.

 

Nie widzę też sensu analizowania jakiś super ekstremalnej mgły wraz z jej "ostrym cieniem". Takie nadzwyczajne warunki, większość spotka raz w życiu lub nigdy, W normalnej mgle czy śnieżycy, można natomiast jechać i warto to ćwiczyć.

 

 

Zobacz sobie film:

 

 

Ci słabsi gówno widzą. Ci lepsi tyle co my we mgle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej poćwiczyć zanim znajdziemy się a takich trudnych warunkach I do Theo jeszcze w nieznanym terenie.
Jak Śpiochu już zaznaczył: opaska na oczy i jedziemy....
Albo zamykamy oczy efekt tan sam. :)

Uważam, że to jest proszenie się o kłopoty. Bardzo ciekawie będzie brzmieć tłumaczenie, że wpadłem na kogoś, bo trenowałem jazdę w symulowanej mgle. Jest szansa, że napiszą o tym w gazecie. Narciarz z opaską na oczach staranował dziecko!  Albo: narciarz z opaską na oczach walnął w słup wyciągu! Wybaczcie ale są granice rozsądku. Lekarstwo gorsze od choroby!

 

Proponuje coś innego: weźcie stare gogle i zaklejcie taśmą dolną krawędź, tak aby wasze narty były niewidoczne i jedziemy.  Widok na wprost pozostaje. To niezłe ćwiczenie narciarskie, pozwala nauczyć się czucia nart i patrzenia tam gdzie trzeba. Wielu narciarzy jadąc obserwuje własne narty a to nie jest wskazane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wiem o czym mówisz. Czy przezwyciężę, to nie wiem, ale przynajmniej próbuję.

 

Nie widzę też sensu analizowania jakiś super ekstremalnej mgły wraz z jej "ostrym cieniem". Takie nadzwyczajne warunki, większość spotka raz w życiu lub nigdy, W normalnej mgle czy śnieżycy, można natomiast jechać i warto to ćwiczyć.

 

 

Zobacz sobie film:

 

 

Ci słabsi gówno widzą. Ci lepsi tyle co my we mgle.

 

Czyli jak mnie dopadnie gęsta mgła to mam sobie znaleźć przewodnika (ciekawe czy jadą na słuch?), który mnie będzie prowadził po wyznaczonej i zamkniętej trasie (jak tego niewidomego na filmiku) :-) 

 

Chyba nie rozumiesz problemu: tu nie chodzi o to, że się nie da lub trudno jechać na nartach... da się. Problem jest taki, że nie widać gdzie się jedzie i nawet biec byłoby trudno lub niemożliwe. Przyjemność zerowa, ryzyko duże, więc dół lub bar.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że to jest proszenie się o kłopoty. Bardzo ciekawie będzie brzmieć tłumaczenie, że wpadłem na kogoś, bo trenowałem jazdę w symulowanej mgle. Jest szansa, że napiszą o tym w gazecie. Narciarz z opaską na oczach staranował dziecko!  Albo: narciarz z opaską na oczach walnął w słup wyciągu! Wybaczcie ale są granice rozsądku. Lekarstwo gorsze od choroby!

 

Proponuje coś innego: weźcie stare gogle i zaklejcie taśmą dolną krawędź, tak aby wasze narty były niewidoczne i jedziemy.  Widok na wprost pozostaje. To niezłe ćwiczenie narciarskie, pozwala nauczyć się czucia nart i patrzenia tam gdzie trzeba. Wielu narciarzy jadąc obserwuje własne narty a to nie jest wskazane. 

Cześć

Kombinujesz Maciek. Nikt nie jest kretynem i nie będzie z zaklejonymi oczami jeździł między ludźmi.

To jest normalne i często (przynajmniej przeze mnie) stosowane ćwiczenie w dobrych grupach a wygląda dokładnie jak jazda niewidomych z tym że, nie tak jak na zawodach, przewodnik jedzie z tyłu.

Chodzi i poczucie rytmu jazdy i czucie terenu. Wybiera się stok równo nachylony i równy i pusty. Pierwsza osoba zamyka oczy i jedzie a druga ją chroni i asekuruje.

To naprawdę znakomite ćwiczenie - polecam.

Zresztą - to co piszesz o goglach - każda jazda z ograniczonym polem widzenia jest bardzo edukacyjna. Na narty patrzą raczej początkujący a z nimi boję się trochę eksperymentów. :)

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Kombinujesz Maciek. Nikt nie jest kretynem i nie będzie z zaklejonymi oczami jeździł między ludźmi.

To jest normalne i często (przynajmniej przeze mnie) stosowane ćwiczenie w dobrych grupach a wygląda dokładnie jak jazda niewidomych z tym że, nie tak jak na zawodach, przewodnik jedzie z tyłu.

Chodzi i poczucie rytmu jazdy i czucie terenu. Wybiera się stok równo nachylony i równy i pusty. Pierwsza osoba zamyka oczy i jedzie a druga ją chroni i asekuruje.

To naprawdę znakomite ćwiczenie - polecam.

Zresztą - to co piszesz o goglach - każda jazda z ograniczonym polem widzenia jest bardzo edukacyjna. Na narty patrzą raczej początkujący a z nimi boję się trochę eksperymentów. :)

Pozdrowienia

Podziwiam  Twoją wiarę w rozsądek. Co innego jazda w grupie,  prowadzonej przez instruktora, czy parami a co innego indywidualne eksperymenty.  Z drugiej strony jako instruktor miałbym obawy, czy w razie kontuzji i sprawy sądowej łatwo byłoby mi udowodnić zasadność takiego ćwiczenia i zgodność takiej dydaktyki z tz programem, konspektem czy tz. zdrowym rozsądkiem. Ale jak piszesz- kombinuje.  Na indywidualne eksperymenty polecam częściowo zaklejone dołem gogle. Zaklejone gogle pokażą narciarzowi gdzie patrzy a gdzie powinien.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam  Twoją wiarę w rozsądek. Co innego jazda w grupie,  prowadzonej przez instruktora, czy parami a co innego indywidualne eksperymenty.  Z drugiej strony jako instruktor miałbym obawy, czy w razie kontuzji i sprawy sądowej łatwo byłoby mi udowodnić zasadność takiego ćwiczenia i zgodność takiej dydaktyki z tz programem, konspektem czy tz. zdrowym rozsądkiem. Ale jak piszesz- kombinuje.  Na indywidualne eksperymenty polecam częściowo zaklejone dołem gogle. Zaklejone gogle pokażą narciarzowi gdzie patrzy a gdzie powinien.

Cześć

Mówisz z praktyki, czy tak sobie kombinujesz? Bo chyba to drugie Maciek.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tylko mgla ale tez tzw Whiteout: jest mgla, mala widocznosc i snieg wali skosnie do stoku - w koncu nie wiesz, czy jedziesz, czy stoisz w miejscu - to jest cos wiecej niz mgla 

Francuzi mówią na to "journee blanche". Prócz mgły, nawet takiej średniej, nie widzisz żadnej struktury śniegu i podłoża. Nie wiesz czy wjeżdżasz w spory dołek czy jest płasko. Albo to co piszesz: nie wiesz czy stoisz czy jedziesz. Ja w takich warunkach odpuszczam i robię tak od dawna albo się zwożę po b. łatwych trasach. Ale moja żona niekoniecznie. Kiedyś w Kapple zaparła się, że pojedzie (po to tu przyjechaliśmy by jeździć - mówiła :)), choć wszyscy pozostali poszliśmy na kawę. Skończyło się na urazie kolana, odpuszczeniu narciarskim reszty pobytu i operacji kolana po powrocie. Na szczęście skutecznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytasz o odpowiedzialność instruktora za kontuzję i ewentualną trwałą utratę pełnej sprawności w kontekście sprawy sadowej,  czy o jazdę z częściowo zaklejonymi goglami ?

Cześć

Pytam o kontrolę nad tym co jest dla grupy bezpieczne a co nie jest. Sprawa sądowa - mnie osobiście nie dotyczy.

Narciarstwo to sport niebezpieczny i kontuzjogenny z założenia. Decyzje o tym czy coś jest bezpieczne czy już nie podejmujesz jako instruktor na stoku praktycznie non-stop bo już każąc kursantowi jechać istnieje niebezpieczeństwo, że coś sobie zrobi. Poważne kontuzje powstają najczęściej przy wolnej jeździe i powolnych ruchach skrętnych na zablokowanej pozycji (wtedy wiązanie nie zadziała poprawnie). Gdybym miał nad sobą wizję, że coś jest niebezpieczne czy, że ktoś mi wytoczy sprawę - natychmiast porzucam ten zawód.

Równie dobrze ktoś Ci może wytoczyć sprawę za zasłonięte gogle przecież.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Pytam o kontrolę nad tym co jest dla grupy bezpieczne a co nie jest. Sprawa sądowa - mnie osobiście nie dotyczy.

Narciarstwo to sport niebezpieczny i kontuzjogenny z założenia. Decyzje o tym czy coś jest bezpieczne czy już nie podejmujesz jako instruktor na stoku praktycznie non-stop bo już każąc kursantowi jechać istnieje niebezpieczeństwo, że coś sobie zrobi. Poważne kontuzje powstają najczęściej przy wolnej jeździe i powolnych ruchach skrętnych na zablokowanej pozycji (wtedy wiązanie nie zadziała poprawnie). Gdybym miał nad sobą wizję, że coś jest niebezpieczne czy, że ktoś mi wytoczy sprawę - natychmiast porzucam ten zawód.

Równie dobrze ktoś Ci może wytoczyć sprawę za zasłonięte gogle przecież.

Pozdrowienia serdeczne

Omijasz temat: jeżeli prowadzisz zajęcia zgodnie z konspektem napisanym na podstawie jakiegoś tam programu nauczania, czy uznanego podręcznika to jesteś zabezpieczony w zakresie odpowiedzialności cywilnej. Słowo konspekt jest bardzo ważne. Jeżeli prowadzisz zajęcia w oparciu o swoje pomysły to będzie Ci trudno wytłumaczyć przed sądem, że to było dobre dla ucznia i mieściło się w granicach przyjętego przez ucznia ryzyka.

Nie liczę na wygranie sprawy jeśli zeznam przed sadem, że najlepszym i bezpiecznym sposobem na poprawę równowagi jest jazda z zamkniętymi oczami. 

 

Może wskażesz jakiś program, czy podręcznik nauczania  narciarstwa, który zaleca takie ćwiczenia, to bardzo zmienia sytuację. Może wypowie się prawnik, bo ja swoją wiedzę opieram na informacjach pozyskanych na kursie instruktorskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Omijasz temat: jeżeli prowadzisz zajęcia zgodnie z konspektem napisanym na podstawie jakiegoś tam programu nauczania, czy uznanego podręcznika to jesteś zabezpieczony w zakresie odpowiedzialności cywilnej. Słowo konspekt jest bardzo ważne. Jeżeli prowadzisz zajęcia w oparciu o swoje pomysły to będzie Ci trudno wytłumaczyć przed sądem, że to było dobre dla ucznia i mieściło się w granicach przyjętego przez ucznia ryzyka.

Nie liczę na wygranie sprawy jeśli zeznam przed sadem, że najlepszym i bezpiecznym sposobem na poprawę równowagi jest jazda z zamkniętymi oczami. 

 

Może wskażesz jakiś program, czy podręcznik nauczania  narciarstwa, który zaleca takie ćwiczenia, to bardzo zmienia sytuację. Może wypowie się prawnik, bo ja swoją wiedzę opieram na informacjach pozyskanych na kursie instruktorskim.

Cześć

Maciek nigdy nie analizowałem sprawy w ten sposób. Jeżeli wchodzimy w sprawy prawne to wykonując prace jestem ubezpieczony OC i tyle. Natomiast o tym co jest bezpieczne lub nie na stoku decyduję ja w trakcie zajęć.

Przez prawie 30 lat pracy na stoku, często ponad 2 miesiące w sezonie nigdy nie miałem żadnego zdarzenia, które wymagałoby jakiejkolwiek pomocy osób trzecich czy służb ratowniczych. Nigdy też nie zdarzyło mi się aby ktokolwiek miał do mnie jakiekolwiek pretensje w kwestii podejmowanych na stoku decyzji, więc trudno mi się odnieść - po prostu nie mam na ten temat wiedzy.

Ideą mojej pracy na stoku, powiem więcej ideą bycia na nartach w ogóle - co zawsze podkreślam - jest sytuacja aby wypadek czy upadek - czyli utrata kontroli - nie następowała, w żadnym momencie. Zawsze w ten sposób pracowałem i z tego też względu, na przykład, mój ambiwalentny stosunek do zabezpieczeń w amatorskiej jeździe na ogólnodostępnym stoku.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Maciek nigdy nie analizowałem sprawy w ten sposób. Jeżeli wchodzimy w sprawy prawne to wykonując prace jestem ubezpieczony OC i tyle. Natomiast o tym co jest bezpieczne lub nie na stoku decyduję ja w trakcie zajęć.

Przez prawie 30 lat pracy na stoku, często ponad 2 miesiące w sezonie nigdy nie miałem żadnego zdarzenia, które wymagałoby jakiejkolwiek pomocy osób trzecich czy służb ratowniczych. Nigdy też nie zdarzyło mi się aby ktokolwiek miał do mnie jakiekolwiek pretensje w kwestii podejmowanych na stoku decyzji, więc trudno mi się odnieść - po prostu nie mam na ten temat wiedzy.

Ideą mojej pracy na stoku, powiem więcej ideą bycie na nartach w ogóle - co zawsze podkreślam - jest sytuacja aby wypadek czy upadek - czyli utrata kontroli nie następowała w żądnym momencie. Zawsze w ten sposób pracowałem i z tego też względu na przykład mój ambiwalentny stosunek do zabezpieczeń w amatorskiej jeździe na ogólnodostępnym stoku.

Pozdrowienia serdeczne

Czasy się zmieniają, dziś wystarczy, że trafisz w wyniku wypadku drogowego na pogotowie np. w celu oceny lekarskiej, jest duża szansa, że dwoje dane trafią do tz. przedstawiciela kancelarii prawnej zajmującej się pomocą w uzyskiwani tz. należnego Ci odszkodowania. Odnajdą cie nawet gdyby mieli odwiedzić Cie w domu..... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasy się zmieniają, dziś wystarczy, że trafisz w wyniku wypadku drogowego na pogotowie np. w celu oceny lekarskiej, jest duża szansa, że dwoje dane trafią do tz. przedstawiciela kancelarii prawnej zajmującej się pomocą w uzyskiwani tz. należnego Ci odszkodowania. Odnajdą cie nawet gdyby mieli odwiedzić Cie w domu..... 

Cześć

Rozumiem te "zmieniające się czasy" i ubolewam nad tym kierunkiem zmian. Z tego też względu (ale głownie dlatego, że mi się po prostu już nie chce) przestałem zajmować się płatnym szkoleniem i mam - jak to się mówi - "święty spokój".

Pozdrawiam Serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...